Strona 33 z 34

Grota pod Skałą

: 17 sty 2024, 18:22
autor: Bezczas Gwiazd

OSTATNI POST Z POPRZEDNIEJ STRONY:

Spacer po Lustrzanym Lesie był...
Brakowało jej słowa na to. Dzwiny? Uświadamiający?
A może zupełnie niepotrzebny.
Skłaniała się ku tej ostatniej opcji coraz bardziej, gdy jej łeb zaczynał pulsować bólem, a prawe ucho protestowało na każde skrzypnięcie śniegu pod jej łapami, zupełnie przebodźcowane. Powrót do domu w tym stanie... to byłby trudny wyczyn, dlatego skierowała swoje kroki do pierwszej lepszej wyrwie w ziemi, by przeczekać migreny – szybko się nauczyła, że nie ma lepszego wyboru w takich sytuacjach. Być może powinna się spytać uzdrowicieli, czy jakiekolwiek zioła mogły jej pomóc.
A może powinna słuchać się Erycala i cierpieć zamiast udawać. Coś ją bawiło w wypowiedzi boga. Czy kolejna jej decyzja okazała się zbyt naiwna?

Z tym że w samym ujściu groty sterczał Powiernik. Z jakiegoś powodu.
Och-– Yulo. Czy mogę dołączyć na chwilę? – spytała z uprzejmie, aczkolwiek z niezaprzeczalnym znużeniem. Nie dało się zaprzeczyć, że przywódczyni wyglądała na trochę zmarnowaną.

Powiernik Pieśni

Grota pod Skałą

: 21 sty 2024, 12:14
autor: Powiernik Pieśni
Wygrzany kamień przypominał dom i chociaż brakowało zapachu siarki to na krótko odpłynął na jawę gdzie tak wspominał jak i śnił z przymkniętymi ślepiami. W końcu jednak dotarło do niego, że ktoś się niechybnie zbliża. Uchylił ślepia akurat kiedy zza skały wyłonił się pysk. Ostatnie kogo się spodziewał oprócz oczywiście bóstw to była właśnie przywódczyni stada.
Do mnie? Znaczy do groty? Tak...! Znaczy chyba to ja powinienem zapytać czy moja obecność nie będzie Tobie przeszkadzała.
Zmieszany wstał i przysunął się bliżej ściany chociaż wejście było szersze, niż tylko na jednego smoka. Kiedyś może wejście do tego miejsca stanowiło jakąś tajemnicę ukrytą przed przelatującymi, jednak w zimę bez roślinności nie było mowy o tym, że była to ukryta grota.
Yulo zareagował oczywiście tak jak zwykle uważając innych za bardziej odpowiednich na zajęcie jego miejsca, jednak przy Powrotach Słońca był gotowy pójść w skrajność. Jak przywódczyni mogła mu wydać jakikolwiek rozkaz, a on czułby się zobowiązany go wykonać. Była najważniejsza w stadzie, a więc on mógł co najwyżej skryć się w cieniu jaki rzucała.
Jeśli chcesz, przywódczyni, odpocząć to zostanę na straży przy wejściu w razie czego. Z tego co mi wiadomo w środku nikogo nie ma.– rzekł uprzejmie zwracając łeb ku samicy, która już pewnie przeszła przez wejście – Jest dość ciemno w środku, mogę pomóc i sprawdzić dokładniej głębsze części groty, o ile zechcesz.

Powroty Słońca

Grota pod Skałą

: 20 mar 2024, 20:21
autor: Powiernik Pieśni
~~~~


Yulo wrócił do groty po wielu księżycach. Tym razem pogoda była lepsza to i odpoczywać w niej raczej wielu nie chciało... Było to jednak dobre miejsce, aby wywołać wuja i poruszyć temat, który leżał mu nie tylko na sercu, ale i na łbie. Kogo miałby o to pytać? Zapewne boga, ale to właśnie on mu wszystko tak pomieszał...
Przy okazji przyniósł ze sobą kamienie szlachetne, które zamierzał nieco pościnać w małej części, aby uzyskać z nich barwniki na przyszłe wyrabianie szkła. Może łatwiej będzie mu mówić jeśli skupi swoją uwagę na pracy?
Wysłał delikatne zapytanie maddarą wraz z miejscem, a potem usiadł przy wejściu i korzystając z naturalnego światła popołudniowego dnia, oglądał szafir. Musiał jeszcze wymyślić który kawałek odetnie, aby kamień sam w sobie nie stracił wartości, a on posiadał nieco niebieskiego, na prawdę dobrego barwnika.
Potem za pomocą maddary będzie ścierał najbardziej wystające kawałki skały, które zrzucał na wypaloną z sierści skórę. Proszek tam się zbierał, a potem go pozbiera.

Obca Idea

Grota pod Skałą

: 21 mar 2024, 16:19
autor: Ostatnie Mrozy
Czarodziej odpowiedział krótką, twierdzącą myślą. Siostrzeniec musiał jednak trochę poczekać, bo Su kręcił się w głębi terenów Słońca. Gdy wuj przybył, jego pierś opadała i podnosiła się, wskazując na bieg, jednak oddech czarodzieja był stabilny i równy. Mimo upływu księżyców nadal pozostawał w dobrej kondycji.

Wszedł do dosyć ciemnej groty, spostrzegając siostrzeńca pochylonego nad czymś. Przywitał się krótkim skinieniem łba, siadając niedaleko i owijając sobie łapy pierzastym ogonem.
Jestem. W czym rzecz? – zapytał rzeczowo, spoglądając na niego zimnymi, turkusowymi ślepiami.

Powiernik Pieśni

Grota pod Skałą

: 24 mar 2024, 19:38
autor: Powiernik Pieśni
Yulo się zdecydowanie nie śpieszyło bo i kilka kwestii było raczej do obgadania. Czekając na Obcą Ideę, wzmocnił nieco maddarowe światło przy swoim ramieniu, a kiedy przybył zaproszony, światło wylądowało przy suficie, aby lepiej oboje widzieli co robią.
Niemniej na widok wujka się lekko uśmiechnął.
Wybacz mi jeśli zabrzmiało to jak coś pilnego. Nie chciałem Cię zmuszać do biegu.
Chwilę siedział w ciszy obserwując Su z dumą, bo wcale mu nie zazdrościł, a jedynie cieszył z jego dobrego fizycznego stanu. Sam siedział bez tej łapy i teraz ją nieco schował pod siebie. Odłożył również kamienie szlachetne i pył, który zgarnął w materiał i też schował w tobołek.

Chwilę później wyciągnął inne zawiniątko w jasnym materiale, bardziej prostokątne. Włożył sobie pod pachę brakującej łapy i podszedł do wuja. Potem usiadł bliżej niego i wyciągnął zawiniątko w jego stronę.
Proszę, z pozdrowieniami od profesora Faraina. Trochę był zawiedziony Twoją nieobecnością, ale też zrozumiał, że masz nieco więcej spraw związanych z wojną.
Zamilkł na chwilę i zaszurał ciałem w tył, aby zrobić nieco odległości między nimi. W zawiniątku była książka, a na pierwszej stronie znajdowała się dedykacja oraz wspomnienie o tym, że propozycja wymiany wiedzy nadal jest aktualna.
Pozwolił mi ją przeczytać, więc znam treść całości historii w niej zawartych– i mówiąc to miał na myśli... dosłownie słowo w słowo, ale Su pewnie tego nie wiedział, bo raczej nie znał dziwnego talentu swojego siostrzeńca.
Tak... a więc wróciłem z grupą do świątyni przede wszystkim, aby mu pomóc odnaleźć Edeinę. Znaleźliśmy ją w gnieździe czerwi, a w gnieździe była... nie wiem, matka tych czerwi chyba...– i tu z ostatnimi słowami był nieco niechętny przyznać co się działo podczas walki. W końcu jego... przyjaciel...? Partner...? Oberwał tak mocno, że prawie stracił życie. Zresztą nie tylko on...
Spaliliśmy ją w cholerę, zabiliśmy też całkiem sporo mniejszych. Być może jest tam teraz znacznie bezpieczniej, niż było do tej pory.– pocieszająca myśl, prawda? Niemniej i dla Su były też gorsze wieści- Podczas walk ucierpiał profesor i to bardzo dotkliwie... Okowom udało się go uratować, mam nadzieję, że ich uzdrowiciele też poradzą sobie z jego kończyną, bo kulał kiedy odchodziliśmy.– taaak, ale o Obejmującym na razie nie wspominał. O swoim udziale i swoich ranach też wolał nic nie mówić, bo mogłoby to zabrzmieć jakby się napawał ze zwycięstwa, które odnieśli... i o swojej głupocie, gdzie stał na przejściu starając się robić za mur dla wycofujących się sojuszników. Wuj by tego nie pochwalił, a nie chciał słuchać reprymendy.
Mamy jeszcze co tam badać... Zresztą niepokojące wydaje się to, że świątynia się nieco zmienia pod względem przede wszystkim przedmiotów w niej i te posągi zmieniają miejsce. Nie jestem pewny czy i w komnatach nic się nie zmienia... Nie znaleźliśmy jednak kwiatu pustyni, ale znam treść kolejnych notatek, które odnaleźliśmy na miejscu...
I chyba tyle w kwestii całego raportu. Yulo zamilkł na chwilę i westchnął.

Ale to nie jedyny powód dla którego chciałem z Tobą porozmawiać... Wybacz mi... hm, śmiałość. Jak poznałeś się ze Szronem?– zapytał nieco niepewny czy powinien poruszać ten temat, ale w sumie to nie miał nikogo bliższego kto mógłby mu pomóc w tej delikatnej sprawie...

Obca Idea

Grota pod Skałą

: 01 kwie 2024, 20:40
autor: Ostatnie Mrozy
Nie szkodzi. – odparł krótko. Przywykł do tego, że jeśli chciał gdzieś dotrzeć w rozsądnym czasie, musiał po prostu biec. Taki los smoka pozbawionego skrzydeł.

Z ciekawością obserwował zawiniątko, które wyciągnął siostrzeniec.
Dla mnie? – zastrzygł uszami, zaskoczony. Wojna skutecznie odciągnęła jego uwagę od wypadów po za tereny Wolnych Stad. O ile ich ostatnia wyprawa do pustynnej świątyni obyła się bez ofiar, trwała nieco zbyt długo. Czuł się źle zostawiając Arel samą. Nie dlatego, że sobie nie radziła, ale nie chciał by dźwigała wszystko sama na swoich barkach. Wziął od Yulo książkę, unosząc ją maddarą i przekartkowując. Słuchał nadal jego opowieści i w miarę tego jak siostrzeniec mówił, wzrok zastępcy przechodził z kartki na niego.

Zimne, turkusowe ślepia spoglądały badawczo na wojownika.
To wszystko, hm? – zapytał powoli. Ton czarodzieja był stanowczy, ale nie surowy. Podskórnie czuł, że nie była to cała opowieść. Widział że Yulo był cały, bez żadnych trwałych urazów po za urwaną łapą, ale cała wyprawa nie mogła być tak łatwa. Skoro sam Farain, który dysponował sporą mocą magiczną otarł się o śmierć...

Yulo mógł przysiąc, że wuj wiedział albo przynajmniej się domyślał.

Dziękuję. To prawda, wolę nie wracać do świątyni dopóki sprawa wojny z ludźmi nie zostanie rozwiązana do końca. Została jeszcze Nowa Trudnia, a potem... – westchnął lekko, postanawiając nie drążyć wymijającego opisu dalej. Prawdopodobnie nie wynikłoby z tego nic po za kłótnią. – ...kolejne sprawy będą już dla nowych przywódców, a ja będę mógł wrócić do wypraw i nic nierobienia. – przez wojnę przewodzili stadu dłużej niż powinni. Miał nadzieję, że szybko załatwią kwestię pojedynku, a potem mógł wreszcie zacząć zachowywać się jak stary, wredny dziad którym już przecież był. Czekał z rozkoszą na chaos jaki rozpęta po ich ustąpieniu. Miał tylko nadzieję, że nie będą musieli ścigać kandydatów na zastępstwo albo ściągać ich z innych stad. – Wtedy chętnie dołączę ponownie, żeby dalej ją badać, znaleźć kwiat pustyni, a także kontynuować to. – wskazał łapą na unoszącą się w powietrzu książkę. Hmm, spędzenie emerytury na towarzyszeniu Farainowi w badaniach, nie było taką złą perspektywą.

Hm? – poruszył długim ogonem i zamiótł miotełką z piór. – Pierwszy raz spotkaliśmy się ot, przez zbieg okoliczności. Gadał coś o magii krwi i nastraszył mi kompana, Kaveh nie lubił go przez długi czas. Drugi raz spotkaliśmy się poprzez kwiaty Uessasa. Gdy ma za dużo czasu, czasami bawi się w swatkę, nawet celnie można by powiedzieć. – dodał, przekręcając lekko głowę. – Czemu cię to interesuje?

Powiernik Pieśni

Grota pod Skałą

: 02 kwie 2024, 7:18
autor: Powiernik Pieśni
Takie kwestię mogli również omówić wcześniej, wtedy Su nie musiałby biec na miejsce. Dla Yulo więc była to kwestia nieodpowiedniego podejścia ze swojej strony. Gdyby się umówili na przykład księżyc temu... no ale sprawa wydawała mu się ważna, nawet jeśli dla innych takowa nie była.

Opowieści w książce wydawały się interesujące. Być może Yulo podejmie się próby odnalezienia miejsc o których pisał profesor? Na razie jednak chciał jeszcze dokładniej zbadać świątynię, która być może następnym razem nie pochłonie prawie smoka...
No i właśnie do tego tematu dążył, a powątpienie wuja wydawało się namacalne. Sugestywne pytanie w zakończeniu może nie naciskało, jednak Yulo uznał, że mówienie półprawd wydawało się niewłaściwe. Nikt nie zasługiwał bardziej na szczerość od bliskich, a Su... czy chciał, czy też nie, był bliski Yulo jako ostatni żyjący wuj, którego oczywiście znał- nie wiadomo ile jeszcze jego babka spłodziła sobie synów.
Wolałbym nie opowiadać o tym, ale nie tylko profesor o mało nie zginął, ale również mój...hm... serdeczny przyjaciel, wojownik Ziemi Ciirioh. Na szczęście przezornie zabrałem w grupie również utalentowaną uzdrowicielkę, która dała radę wszystkim postawić na łapy, a rannego smoka przeniosła pod tereny stada, gdzie wyleczyła go Bealyn, druga utalentowana uzdrowicielka. Na tą chwilę nie może mówić i ziać i czuję się zobowiązany pomóc mu. Niedługo pójdziemy do świątyni. Sam też się pewnie dowiem jaka jest cena za łapę, chyba już czas...
I tym wyczerpał temat czując jak nieco zelżał jego ciężar na barkach. Wypowiadanie się z ciężkich spraw potrafiło być zbawcze, nawet jeśli Su nie zamierzałby tego w żaden sposób skomentować.

Tak... nie dziwię się. Wielkie sprawy dla wielkich smoków... Cóż, gdybyście potrzebowali pomocy z ludźmi to udzielę jej w miarę możliwości. I wolę szczerość, wuju... i jeśli mogę coś zasugerować to prawda jest lepsza od pominięcia. Sam się o tym przekonałem...– teraz to on poczuł, że Yulo zaczepił się na wieści o 'kolejnych sprawach', ale nieco mniej stanowczo był gotowy okazywać chęć wysłuchania każdej sprawy.
Nie wiedział kto mógłby być następnym przywódcą i zresztą nie wiedział dlaczego ktoś miałby nim zostać skoro Arel nie wydawała się na tą chwilę stracić wigor. Poza tym byli rodziną i chyba niewiele mogło się stać, aby Yulo sprzeciwił się komuś panującemu w obecnej chwili. Czy czułby się na siłach prowadzić stado? Nie uważał, że miał jakiekolwiek szanse na chociażby poparcie wuja, ale gdyby został wybrany... nie odmówiłby i zrobiłby co w jego łapach, aby żaden chaos nie miał miejsca.
Potwierdzili nam, że będą chcieli badać dalej tą świątynie, więc zapewne znów się na nich natkniemy. Nie będę Ci teraz mącił we łbie, ale jeśli będziesz gotów wyruszyć to przyjdź do mnie po wszystkie dodatkowe informacje. Mogę również spisać ci wszystkie notatki, które znaleźliśmy wraz z moimi sugestiami.
No bo przecież nie było problemu, aby pisać z pamięci. Yulo miał taką pamięć, że otwierając książkę Bealyn na dowolnej stronie, był w stanie przytoczyć konkretne słowo skoro już je przeczytał.

Potem przeszli do tematu, który chyba był najważniejszy na tą chwilę, przynajmniej dla Yulo. Szok wypłynął na pysk siostrzeńca kiedy usłyszał o tym jak Su poznał swojego partnera. Chwilę milczał po pytaniu jakby zbierał się w sobie.
Bo widzisz... poznałem Ciirioha jakoś dziwnie... podobnie. Przez przypadek na terenach Ziemi, kiedy starałem się wyćwiczyć swoje ruchy przy walce trzema łapami, on akurat kierował się w góry i natknęliśmy się na siebie. Jest bardzo pogodnym smokiem, zupełnie różnym ode mnie, ale coś sprawiało, że wcale nie chciałem kończyć rozmowy... Potem to właśnie... Uessas szeptał o listach, aby napisać go i okazało się, że mój trafił do niego, a jego do mnie. Znów rozmawialiśmy bardzo długo i chyba pokpiłem sprawę, bo nieco się posprzeczaliśmy, ale to przede wszystkim przez moje humory... Koniec końców chyba za dużo uczuć czułem, bo palnąłem mu, że go... hmm pragnę. Nie wiem właściwie czemu tak powiedziałem, ale... chyba to nie jest kłamstwo. No i potem ten wypad... Czuję się odpowiedzialny za to co się stało, bo w końcu to ja go wziąłem tam. Kiedy go uleczyli to czułem się znów dziwnie szczęśliwy... Bealyn sugeorwała, że powinniśmy się pocałować, a on zasugerował... że nie zrobi tego jeśli nie dam mu pozwolenia... I kiedy już nikt nie patrzył to ja go polizałem...– mówił niepewnym głosem, ale zwierzał mu się z tajemnicy duszy. Czy Su go wyśmieje? Oczywiście, że miał świadomość czym była miłość, otrzymywał ją od swojej mamy, ale nigdy wcześniej nie czuł tak głębokich uczuć do kogoś spoza najbliższej rodziny i przez to czuł się zagubiony.
Ja... nie wiem... Czym jest miłość? Uśmiechaniem się do siebie, dotykaniem się i spędzaniem razem czasu? Może czymś więcej? Kończeniem za kogoś żartu, absolutną wiarą w to ,że ten ktoś zawsze będzie po twojej stronie? Przekonaniem, że cokolwiek zrobisz on to zrozumie i myśli tak samo jak ty? Czy ja go pokochałem? Czy on mnie...? A może to nic więcej jak zauroczenie i minie mi za księżyc...?
Tak bardzo chciał odpowiedzi na wszystkie pytania... Bo to nie problem, że byli oboje samcami, w końcu wychowywały go dwie mamy. Dla niego równie naturalne było posiadanie partnerki jak i partnera... Chociaż też jeszcze kwestia tego... jak Su zdobył pisklęta, skoro oboje byli samcami niezdolnymi do składania jaj...

Obca Idea

Grota pod Skałą

: 06 kwie 2024, 14:10
autor: Ostatnie Mrozy
Przymknął na moment ślepia, przytakując skinieniem głowy. Tak, mniej więcej takiego przebiegu misji się spodziewał.
Farain, który ledwo przeżył, wyszkolony wojownik, który ledwo przeżył, gniazdo czerwi i Okowy składająca was na bieżąco. To brzmi bardziej jak świątynia ośmiornicy. – powiedział, zamykając księgę i chowając ją do sakwy ukrytej w kryzie granatowych piór. – Będę pamiętał, żeby się do ciebie zgłosić. Być może po zniszczeniu większego gniazda czerwi znalezienie kwiatu pustyni będzie prostsze. – zauważył. Nie umknęło jego uwadze, że Yulo zawahał się przy określeniu swojego przyjaciela. Nie drążył jednak dalej, pamiętając jaki sam miał z tym problem.

Skrzywił się i położył po sobie uszy.
Nie mów tak. Mierzi mnie to określenie. – powiedział nieco chłodniej. Zawsze drażnił go sposób w jaki Yulo celowo się umniejszał i powoli miał tego dość. Nie miał pojęcia czy był to jego sposób na radzenie sobie z przeciwnościami i rzeczywistością, sposób na zwrócenie uwagi czy też wynikał z czego innego, nie był jednak ani zdrowy, ani rozsądny. – Nie jestem w żadnym stopniu większy od ciebie. – poruszył ogonem, a pióra zaszeleściły na podłodze groty. – Porozmawiam z Arel i ustalimy kolejny skład grupy kontaktowej z Nową Trundią, muszę też poznać jej zdanie. – spojrzał na Yulo ponownie, zastanawiając się czy odnieść się do jego stwierdzenia o prawdzie, ale uznał że nie ma to na razie sensu. Marudzenie o tym, że w stadzie zawsze był ktoś do domagał się spotkania, rozmowy, interwencji, zawsze był jakiś konflikt albo kolejny kretyn, który wbił sobie do łba, że Tarram jest ofiarą zbrodniczego reżimu bogów i trzeba go uhonorować, nie było w jego stylu. Przynajmniej dopóki nadal zajmował stanowisko.

Gdy zaś Yulo podniósł przeszedł do kolejnego tematu, Su miał ochotę potrzeć sobie skronie, ale nie zrobił tego. Nie chciał sprawiać siostrzeńcowi przykrości, kiedy ten otwierał się na niego i dzielił swoimi problemami. Zamiast tego siedział spokojnie, przypominając posąg, obserwując siostrzeńca. Może powinien go przytulić albo pocieszyć, zapewnić że wszystko będzie dobrze? Z drugiej strony czy to nie byłoby równorzędne z traktowaniem go jak kretyna, który nie potrafi sam sobie poradzić?

Ach, zaraza i ruchome piaski.


Zanim powiem cokolwiek więcej, muszę cię ostrzec, że o ile w wielu innych kwestiach jestem pewny swojego osądu, o tyle w kwestii uczyć i relacji międzysmoczych... Te leżą daleko po za obszarem mojej ekspertyzy. Nigdy ich nie rozumiałem, ani swoich, ani cudzych. Więc jeśli coś co powiem wyda ci się bez sensu lub będzie kompletnie sprzeczne z twoim wyczuciem, musisz mi o tym powiedzieć. – odchrząknął nieco niezręcznie. – Mhmmm... – zamruczał, przymykając ślepia, nisko, ciepło, zastanawiając się od czego w ogóle zacząć rozwiązywanie tego węzła. – Pewnego dnia Szron zapadł w smoczy sen przed pomnikiem Lahae. Znalazłem go tam przypadkiem, śpiącego w bezruchu. Tak się złożyło, że chwilę wcześniej odnaleźli go jego rodzice, przywódcy Ziemi. Porozmawiałem z nimi, zanim zabrali go na tereny i zostawiłem z nim jedno ze swoich piór, żeby wiedział że ktoś po za rodziną na niego czeka. Gdy Córa Róż zapytała mnie kim dla niego jestem nie wiedziałem jak odpowiedzieć. Przed jego snem spotykaliśmy się wielokrotnie, rozmawiając o świecie, maddarze, naszych stadach, wojnie i dziesiątkach innych rzeczy, po prostu ciesząc się swoją kompanią. Nim się spostrzegłem ze smoka którego szanowałem, stał się dla mnie kimś więcej niż przyjaciel, ale nie byliśmy po słowie, więc odpowiedziałem, że jestem po prostu jego przyjacielem. – uśmiechnął się pod nosem. Teraz z perspektywy czasu, widział jakim był idiotą. Bogowie, zmroziło go nawet lekko, ale rozumiał.

Próbowałeś kiedyś określić kształt wody? – zapytał, przywołując niewielką kulę wody, która unosiła się nad jego łapą. – Nie da się tego zrobić, bo woda zawsze przybiera kształt naczynia. Taki sam problem jest z miłością. Dla każdego smoka przybiera inny kształt, składa się z innych wartości. Dla jednych miłość to pożądanie, żądza, zagarnięcie dla siebie ciała innej istoty lub potrzeba oddania się innej istocie. Dla innych to wspólnie spędzony czas, rozmowy, polowania i wyprawy. Dla jeszcze innych to troska, zaufanie, małe czynności wykonywane dla drugiej połówki każdego dnia. Nie ma jednej, prawidłowej odpowiedzi czym jest miłość, dlatego jest ona trudna... i być może ekscytująca.

Powiedziałeś, że go pragniesz. Ale czego konkretnie? Jego ciała? Umysłu? Czasu? Wszystkiego? – zapytał, odrywając wzrok od kuli i przenosząc go na siostrzeńca.

Powiernik Pieśni

Grota pod Skałą

: 06 kwie 2024, 20:20
autor: Powiernik Pieśni
Nie skomentował, po prostu kiwnął łbem na pierwszą kwestię. Bardzo możliwe, że bez uzdrowicielki byliby wszyscy trupami. Musiał jednak przyznać, że dobór towarzystwa, który był na jego barkach, okazał się dobry. Odnieśli również sukces pomimo wielkiego strachu o życie Ciirioha. Sprawa kwiatu tez nie była jeszcze wyjaśniona, ale byli bliżej.
Tak, odnośnie kwiatu mamy pewne istotne informacje. W kwestii Pani Jeziora również, ale porozmawiamy o tym jak będziemy myśleć nad kolejną wyprawą w tamte rejony.
Cóż sprawa świątyni mogła poczekać bo były kwestie ważniejsze.

Yulo spoważniał nieco i przekrzywił łeb. Dlaczego nagle wydawał się poruszony jego słowami. Owszem, uważał się za gorszego pod wieloma względami, ale w obecnej chwili nie o to chodziło. Powiernik bardzo powoli wychodził ze swojego mentalnego dołka i nawet wydawał się dostrzegać jakąś wartość w sobie, a już na pewno był gotów bronić swoich przekonań.
No cóż, wuju, widzisz, właśnie tutaj musimy zaakceptować swoje miejsce w hierarchii. Wprawdzie na poziomie osobistym możemy traktować się nawzajem jak równi, we wszystkich innych aspektach równi nie jesteśmy. Jesteś wspaniałym czarodziejem, a także masz duże doświadczenie życiowe i zostałeś wybrany na zastępcę stada. Z powodzeniem mógłbyś zostać przywódcą po Arel i miałbyś wsparcie wszystkich... Ja nadal się wszystkiego uczę. nie wspominając o tym czy stado w ogóle patrzyło na niego bardziej pozytywnie od zwykłej neutralności. No ale w sobie wolał schować kolejne żale o coś na co nikt inny wpływu nie miał.
W porządku. Chociaż osobiście nie podoba mi się myśl, że łowcy, zabójcy smoków będą tak blisko nas i tylko kilka ustaleń będzie nas dzielić od ponownego konfliktu...– chociaż czy to faktycznie będzie złe...? Może właśnie to był dobry sposób, aby przeczekać? Jeśli zniszczą Rathen to może warto będzie wtedy zaatakować wspólnie z Ziemią jedną wyspę? Ale pomyślą może o tym kiedy już będą po zniszczeniu miasta ludzi na południu.

Na kolejny temat kiwnął łbem i w skupieniu czekał, a serce mu waliło mocno. Czy to właśnie to czuł? Przecież również posiadał miłość wobec wuja, ale to był zupełnie inny poziom uczucia. Dla Su zrobiłby na prawdę wiele i martwił się o jego dobrostan, ale nie było między nimi żadnego napięcia, bo uczucie po prostu było w Yulo od zawsze i po prostu dotyk nie sprawiłby, że poczuje się niezwykle dziwnie. No może gdyby faktycznie miał polizać polik Su to byłoby to jakieś dziwne, albo nienaturalne do relacji. Nie żeby nie istniała taka możliwość... Cóż... mimo wszystko czuł większą powściągliwość uczuć ze strony wuja.
Ale jeśli chodziło o Ciirioha...
Hmm, czy stał się czymś więcej? W końcu za przyjaciela miał też na przykład Kaia, ale z nim nawet nie chciałby powtórzyć liźnięcia, albo Dobrobytem... Yamiego i Ebrill może i by też polizał... eh, może... Tylko że pierwszy z pewnością go znienawidził, a uzdrowicielka z Mgły chyba by go wyśmiała za samą myśl.
Ciirioh jednak wprost powiedział, że sam pocałowałby go, gdyby Yulo mu przy wszystkich pozwolił... Yulo czuł się przy nim lepszy i chciał dla niego się zmienić w kogoś kto nie pielęgnuje swojego bólu i porażek.
Woda więc miała kształt... czego? Naczynia, koryta rzeki którą płynęła, tak...
Kochać znaczy nie skazywać drugiego na cierpienie przez swój egoizm... To najpotężniejsze uczucie, jakie tli się w każdym z nas. A jeżeli mamy miłość, to pomaga zmniejszyć wszystkie bolesne emocje, ukryte tak głęboko, że trudno je dostrzec.
Myślę... hm, że miłość to nie jest tylko uczucie... bardziej działanie. Dlatego nie możemy postrzegać miłości jakoś czegoś, co nam dano, lecz jako coś, na co sobie zapracowaliśmy, co udoskonalamy, praktykujemy, z czego czerpiemy naukę i siłę, nad czym pracujemy... hm myślę, że to faktycznie jest jak woda... ale to chyba my ją nalaliśmy...– skomentował po dłuższej chwili a potem spojrzał na sufit w zastanowieniu. Ciężkie pytanie, ale dla Yulo nie było czegoś takiego jak "nie pamiętam". Mógł łatwo odtworzyć przebieg każdego słowa w rozmowie, pamiętał każde uczucie jakby było wczoraj. Może dlatego tak ciężko było mu się pozbyć swoich problemów?
Wtedy...? hm... Pragnąłem żeby ocierał łzy z moich ślepi, gdy będę płakać, trzymał w objęciach, czuwał przy mnie i sprawiał, bym każdego dnia wierzył w nas coraz mocniej. Nie chce czuć się inaczej. Pragnę doświadczyć miłości w każdej formie. Kiedyś się jej bałem, nie uważałem się jej godny, dziś uważam ją za jeden z rodzajów magii. Wszystko rozświetla, daje siłę, lekceważy zasady które nie powinny istnieć... najwyraźniej nawet nie dba o płeć i jest nieskończenie cenna. Nie wyobrażam sobie teraz życia bez niej. Nawet jeśli zginie za kilka księżyców, nawet jeśli on tego nie podziela, nawet jeśli będę musiał coś poświęcić... to i tak uważam, że jest warto. Nawet jeśli przez to on ma stanowić mój słaby punkt... Hm, myślę, że mnie rozumiesz...
Zakończył patrząc już na kulę wody. Lekki uśmiech błąkał się po pysku Yulo, był niemalże zawstydzony wyznaniem, które właśnie powiedział.
Ale jestem tchórzem i nie potrafię mu powiedzieć tego w pysk...

Obca Idea

Grota pod Skałą

: 21 kwie 2024, 0:22
autor: Ostatnie Mrozy
Su zmrużył lekko ślepia na moment, po czym spojrzał na Yulo z ukosa, zastanawiając się czy powinien teraz pozbawiać go złudzeń odnośnie swojej osoby. Każdy z wymienionych przez niego faktów wynikał zupełnie z innych przyczyn niż zakładał. Został zastępcą tylko po to by móc cieszyć się relatywnie wysoką pozycją w stadzie, ale jednocześnie pozwalając Arel odwalać całą brudną robotę. Zmieniło się to tylko dlatego, że nie mógł patrzeć jak Słońce traktuje na ceremoniach swoją własną przywódczynię. O większości stada miał raczej niskie mniemanie i podejrzewał, że to odczucie było odwzajemnione, nigdy w życiu nie poświęciłby się by zostać przywódcą jak Arel. Jego dobre opanowanie magii wynikało jedynie z jego eksperymentów, bo w pojedynkach uczestniczył rzadko, a jego łapa nigdy nie postanęła i nie postanie na arenie Viliara. Miał większe doświadczenie w walce z ludźmi niż w walce ze smokami.

Obraz Su jaki zbudował sobie Yulo był nieprawdziwy, a przynajmniej był taki w głowie czarodzieja. Su nie brał pod uwagę tego, że większość swojej niechęci wobec stada zatrzymywał dla siebie by nie przysparzać Arel kłopotów, a stojąc się jej pomagać, mógł wydawać się nawet całkiem zaangażowany w życie stada. To nigdy nie przeszło mu nawet przez myśl.

Czuł potrzebę rozwiania iluzji siostrzeńca, ale jednocześnie wiedział, że nie jest to najlepszy moment. Westchnął lekko, przymykając lekko ślepia.
Rzeczywistość nie jest tak kolorowa, ale odłóżmy temat mojego wątpliwego miejsca w stadnej hierarchii na później. – zaproponował, woląc pakować jedną łapę w ruchome piaski, zamiast od razu dwie.

Czarodziej milczał przez dłuższą chwilę po odpowiedzi Yulo. Kula obracała się powoli, rozciągając się lekko i poruszając zgodnie z ruchem palców czarodzieja. Su zastanawiał się z czego wynika wahanie siostrzeńca. Kiedy sam wyznawał się Szronowi, w grubiański i prostacki sposób, nie myślał zbyt wiele o konsekwencjach. Prawdę mówiąc, myślenie w obecności brązowofutrego nie szło mu w ogóle.
Żeby być tchórzem, musisz odczuwać przed czymś strach. Czego się wobec tego obawiasz? – zapytał wprost. Wyglądało na to, że Ciirioh również dażył Yulo uczuciem. Nawet jeśli sam wojownik tego nie dostrzegał, wspomniał o Bealyn. Było bardzo niewiele smoków, które Su uważał na naprawdę inteligentne, a uzdrowicielka zaliczała się do tego wąskiego grona. Jeśli ona widziała, że mają się ku sobie, to znaczyło że coś było na rzeczy. Nie sądził by dała mu podobną poradę gdyby jej współstadny czuł się niekomfortowo lub był niezainteresowany. – Rozumiesz to, że czas nie czeka na nikogo, a jego upływ w połączeniu z apatią i brakiem działania zabiją uczucie, które dla siebie macie. Albo jeśli nie zrobi tego czas, zrobi kto ktoś inny, komu wpadnie w oko twój wybranek. – to stwierdzenie mogło być zimne i szorstkie, ale Su nie zwykł lukrować takich prawd.

Nawet nie próbował tłumaczyć Yulo, że przed miłością nie było ucieczki. Powód był prosty – u podstaw była ona wpisana w ich istotę jako stworzeń stadnych, wynikała z biologii. Prędzej czy później każdy znajdował kogoś kto w mniejszym lub większym stopniu zwracał na siebie uwagę. Proste i prymitywne odruchy, które przez kolejne pokolenia rzeźbiła w nich natura tak by zapewnić dalsze przetrwanie gatunku.

Powiernik Pieśni

Grota pod Skałą

: 27 kwie 2024, 11:18
autor: Powiernik Pieśni
Najwyraźniej Su robił dobrą robotę, ponieważ oprócz niechęci jego mamy Aie do Arel, Yulo nie dostrzegał, aby reszta stada ją źle traktowała. Sam osobiście uważał, że samica nie uczyniła niczego, aby zasługiwać na jakieś potępienie... Poza tym gryf nie potrafiłby sobie zarzucić, że zawsze patrzy przez pryzmat pozytywów jak Rytm, który nawet w wielkim wrogu stada szukałby dobrych cech. Czy sam nie byłby gotowy przyjąć tej roli? Cóż, dla niego nie istniało coś takiego jak 'wielkie' poświęcenie, a może wręcz właśnie takowym byłoby i wtedy spełniłby założenie, że jako powiernik pieśni, wykonał tą najpiękniejszą melodię, oddając swoje życie za stado w takiej formie? Nie był gotowy pewnie na tak wielką władzę, ale z pewnością zrobiłby wszystko, aby stado nadal rozkwitało, szczególnie w czasie pokoju, który nadejdzie już niedługo.

Nie miało większego znaczenia jak siebie postrzegał jeśli nie pokazywał tego poza maską, którą przygotował dla innych. Yulo kochał swojego wuja i pomimo wszystko odczuwał gdzieś w głębi jego niechęć do siebie... jednak nie widząc konkretniejszych powodów, zaczynał uważać, że było to jedynie jego wrażenie. Co do reszty to oczywiście się nad tym nie zastanawiał. Może rola zastępcy i przywódcy powodowała, że zawsze traktowało się jednostki jako potencjalne problemy? Powiernik miałby największy problem z przybyłymi spoza terenów, starszych smoków. W takich czasach lepiej uważać na potencjalne zagrożenie ubrane w skórę smoka.

Może rzeczywistość zależy od naszego na nią spojrzenia? Każdy widzi dokładnie to, co chce widzieć.
Skomentował lekko się uśmiechając. Nawet on z czasem zaczynał rozumieć, że Dola z niego lubi szydzić, ale to wcale nie oznaczało, że był bezwartościowy dla znajomych i stada.

Potem przyszedł ten ciężki temat, który powodował na prawdę wielką mieszankę uczuć w Yulo. Ogólnie to sam nie wiedział czego chce. Czego się bał? Bardzo otwarte pytanie...
Że uważa związek dwóch samców za obrzydliwy, że dobroć którą mu okazuje nie jest niczym wyjątkowym, tylko ja ją za taką odczuwam, że przy wyznawaniu mu czegokolwiek on wszystko zdepcze i ucieknie. Że faktycznie się zauroczył, ale to wszystko minie za jakiś czas... Że nie będę potrafił dać mu szczęścia na które zasługuje... Że będzie mnie kochał, ale dola nas rozdzieli życiem i śmiercią...
Bał się na prawdę wielu rzeczy, a bycie z kimś, wiązanie jego losu ze swoim mogło powodować tak samo szczęście jak i ból. Czy zawsze ta szala przeważała na szczęście? Nie był tego pewien.
A więc miłość polega tylko na szybkości? Jeśli pokocha mnie, to nikogo więcej? A co jeśli później się w kimś zakocha? Czy pozwalać mu, bo przecież nie mogę go uwiązać. Czy puścić i liczyć, że po prostu wróci? To nic innego jak oddanie serca komuś innemu i liczenie na to, że nam go nie zmiażdży...
Mruknął niepewny, ale zrozumiał stanowisko wuja. Powinien zaryzykować, powinien pójść krok dalej i zobaczyć czy czeka go lodowata woda czy lawa...

Obca Idea

Grota pod Skałą

: 04 maja 2024, 0:35
autor: Ostatnie Mrozy
Czarodziej milczał przez dłuższą chwilę zastanawiając się jak rozpakować lub też raczej rozwiązać węzeł strachów jaki opisał mu siostrzeniec. Jego maddara wibrowała lekko, a kula woda wody przybrała kształt powoju, który powoli porastał jego łapę.
Mówimy o smoku, z którym się polizałeś i któremu powiedziałeś, że go pragniesz. – przypomniał mu łagodnie, jakkolwiek mogło to wojownika zmrozić. – Gdyby uważał związek dwóch samców za nienaturalny podejrzewam, że już w tej pierwszej sytuacji zostałbyś przynajmniej upomniany, jeśli nie więcej. – najprawdopodobniej dostałby w pysk. Odchrząknął. – Bealyn także nie jest kretynką i nie sugerowałaby czegoś takiego, gdyby wiedziała że jej współstadnik czułby się z tym niekomfortowo. Ufam jej osądowi. – przyznał. Takie stwierdzenie faktu, oddanie wiary w czyjąś teorię nie zdarzało się u czarodzieja często.

Jeśli miłość jest jak woda, która przybiera i dostosowuje się do kształtu smoka który ją odczuwa, wszystkie te działania które wcześniej wymieniłeś działają jak jej małe dopływy. Wspólne spędzanie czasu, wspólna nauka, wyprawy, wspólne doskonalenie siebie nawzajem i wspólne przeciwności codziennego życia – to wszystko ją odżywia. – wyliczył, a gdy to robił, wodny powój na jego łapie rozkwitł kilkoma kwiatami. – Ale mimo to czasami może zdarzyć się tak, że uczucia wyparują, wyblakną mimo prób pielęgnacji. – wodny kwiat zaczął nagle tracić płatki, które zamieniały się w krople i upadały przy jego drugiej łapie. – To wynika z tego że nasze charaktery, nasze naczynia jakie próbujemy wypełniać miłością zmieniają się pod wpływem czasu i wydarzeń. Ani jedno, ani drugie nie jest zapisane jednak w kamieniu. Nie ma także nic złego w przyznaniu tego, że po prostu uczucia wygasły. Komunikacja jest kluczem – mówienie o swoich potrzebach, o tym co akceptujesz lub nie, pytanie o to samo partnera.

Resztki wodnego powoju zmieniły się w małe, anatomicznie poprawne serce. Unosiło się ono nad łapą czarodzieja, poruszając się lekko jakby próbowało naprawdę pompować niewidoczną krew.
Miłość jest dokładnie tym: powierzeniem swojego serca innemu smokowi i liczenie, że nie zostanie ono zmiażdżone. U podstawy miłości leży zaufanie, które również jest dokładnie tym, ale w szerszym rozumieniu. Budując zaufanie pokazujesz komuś swoje słabości wierząc że druga strony nigdy ich nie wykorzysta. – wyjaśnił spokojnie, po czym zacisnął łapę, a stróżki wody ze zniszczonej iluzji spłynęły po jego łapie.

Zaś co do bycia rozdzielonym przez śmierć... To boli, boli bardziej niż jakikolwiek fizyczny ból. Doprowadza do obłędu. – granatowe pióra na jego karku uniosły się lekko. Może pod wpływem maddary, a może pod wpływem dreszczu jaki przechodził go do dzisiaj, gdy wspominał jak w matni udał się do zakątku duszków w świątyni. – Nie jest to jednak coś na co masz wpływ. Czasami los bywa po prostu okrutny. – spojrzał na Yulo zimnymi, turkusowymi ślepiami. – Nie każda historia ma szczęśliwe zakończenie, ale z każdej można się czegoś nauczyć. Nawet gdybym miał możliwość cofnięcia czasu i odrzucenia tego co łączyło mnie ze Szronem by uniknąć tego bólu który przeżyłem, nigdy bym tego nie zrobił. – dodał na końcu. Szczerość czarodzieja mogła być z jednej strony przerażająca, z drugiej strony w pewnym stopniu mogła dawać poczucie pewności. Su nie lukrował swojego podejścia, przemawiała przez niego logika i jego własne doświadczenie. Wyidealizowane obrazy pełne wzruszających obrazów zostawiał smokom o bardziej lekkodusznym usposobieniu.

Powiernik Pieśni

Grota pod Skałą

: 17 maja 2024, 17:35
autor: Powiernik Pieśni
To ja go polizałem... On raczej wyglądał na zdziwionego i być może tylko uprzejmie powiedział, że sam by tak zrobił, ale nie bez pozwolenia.– Yulo nie potrafił przekonać się co do tego innego założenia, niż realistyczno-pesymistycznej wersji w której Ciirioh jest tylko miły, a on to odbiera jako coś więcej.
Na kolejne słowa nieco się skrzywił...
Może jest jedną z tych istot, które po prostu nie potrafią odmawiać?– chciał stwierdzić, ale wyszło to bardziej jako pytanie z jego pyska. Na wzmiance o Bealyn cicho westchnął i pokiwał łbem- Sugerowanie tego nawet jest dla niej ujmujące... Niemniej nie ufam jej bardziej, niż twojej ocenie.– stwierdził dość dosadnie i nawet nie zdawał sobie sprawy jak przez to go skomplementował. Gdyby Bealyn kazała Yulo skoczyć w ogień to ten tylko zapytałby na jak długo ma zostać w ogniu.

Potem słuchał długi czas po prostu obserwując tą zabawę iluzjami i opisem, który tak barwnie przedstawiał mu wujek. Otrzeźwiał dopiero w momencie w którym iluzja została zgnieciona. Nieco bardziej obecny przeniósł wzrok na pysk Su.
Dziękuję, wuju. Usłyszałem już chyba wszystko czego potrzebowałem.
Stwierdził po dłuższej chwili i bez większego zastanowienia się objął na krótko go łbem, potem nieco blado się uśmiechnął i powoli wyszedł, pozostawiając wuja z księgą od profesora. Potrzebował czasu, aby przetrawić słowa, które go teraz napełniły.

zt
Obca Idea

Grota pod Skałą

: 11 wrz 2024, 21:51
autor: Prip
Prip cierpiała na bardzo uciążliwe zapalenie gardła, którego to obecność coraz bardziej ciążyła rajskiej. Trochę zwlekała z leczeniem, ponieważ to wiązało się z pokazaniem swojego pyska, co było zawstydzające oraz stresujące dla kapłanki. Trzeba było mieć jednak sprawny głos, aby szerzyć jedyną słuszną prawdę o Wielkim Monolicie, dlatego też samotniczka udała się na bliźniacze skały oraz wysłała mentalną wiadomość z prośbą o pomoc. Jeżeli jakiś smok zjawiłby się, aby ją wyleczyć ta wykonałaby każde polecenie, byleby mieć to już za sobą.

//zapalenie gardła (smok nie może ziać) (01.09)

Grota pod Skałą

: 12 wrz 2024, 0:36
autor: Lśniąca Toń
Wieczór Szeptów przybyła na miejsce, gdzie czekał na nią pacjent cierpiący na zapalenie gardła. Z torby wyjęła imbir, wiedząc, że jego właściwości pomogą złagodzić ból i stan zapalny w gardle.

Starannie starła korzeń imbiru w moździerzu, aż uzyskała drobny proszek. Następnie przełożyła sproszkowany imbir do miseczki i zalała go wodą. Skupiła się na maddarze, aby delikatnie podgrzać napar, aż zaczął wydzielać intensywny, leczniczy aromat. Kiedy płyn osiągnął odpowiednią temperaturę, podała miskę pacjentowi.
-Nie wypijaj, jedynie przepłucz sobie tym gardło- Powiadomiła z łagodnym uśmiechem na pysku.

Gdy pacjent skończył, obserwowała przez chwilę reakcję samicę po czym spokojnie oddaliła się, pozostawiając smoka samego.

Grota pod Skałą

: 13 kwie 2025, 11:57
autor: Akus
w końcu dotarł do miejsca które było jako tako osłonięte. Mimo iż czuł tutaj lekki zapach smoków to miał nadzieję że będzie mógł odpocząć. Znalazł jakąś półkę skalną na którą z trudem wskoczył. Mięśnie miał obolałem a i ogromny ból w skrzydle nie pomagał. W tym samym miejscu też się położył mając nadzieję że gdy da organizmowi odpocząć to bule ustaną chociaż na jakiś czas.

//Łaknący Przyjemności

Grota pod Skałą

: 13 kwie 2025, 13:10
autor: Łaknący Przyjemności
  Ostatni czas mocno przyciągał mnie do tego miejsca. Nie wiem czemu Fatu moje łapy prowadziła w te tereny. Jednak wszystko podświadomie krzyczało, że coś się tutaj ma wydarzyć. Nie wiem czy dobrego czy złego... Westchnęłem jedynie patrząc na Panią Nocy, tanczaca do swego nowiu pomiędzy chmurami. Gdy miałem już wracać powoli do swojej groty pod wulkanem, słodka woń. Obca i tak dziwną, wkroczyła w me nozdrza. Ruszyłem za nią bez opamiętania. Ta prowadziła mnie do starego miejsca z opowieści.
  Przeciskalem sie ostrożnie pomiędzy ciasnymi ścianami. Z gdybym tyłkiem było to wyzwanie godne grotołazow. Jednak nagroda Fatu była oczywista. Dusza która potrzebował chyba pomocy. Woń smoka mówiła wiele o nim, stadzie a raczej jego braku jak i kondycji. Biedaczek... Gdy won sie mocno nasiliła stanąłem, chyba z ogon od niego. Nie widziałem było ciemno, a nie chciałem go jakkolwiek straszyć bardziej...
Witaj nieznajomy... Jak mogę pomóc? – czemu ja to powiedziałem? Nie wiem... czułem że muszę....

  • ━━━━━
    :: Akus ::

Grota pod Skałą

: 13 kwie 2025, 13:58
autor: Akus
Ciarki przeszły mu po karku gdy usłyszał czyiś głos. Zobaczył że jakiś samiec znalazł się w jego towarzystwie. Oczywiście wiedział że nawet jeśli mu pomoże to nie zrobi tego z dobroci serca. Nie, Smoki z tond były nie ufne.
– Nie mam nic czym mógłbym ci zapłacić ale potrzebuje pomocy z moim zdrowiem. Jeśli pomożesz to naucze się zbierać zioła i ci oddam.
Powiedział lekko zdesperowany. Jeśli miałby kiedyś wykonać swoją misje musi zadbać by nie umrzeć do tego czasu. Miał tylko nadzieje że duchy poprowadzą go w odpowiednie miejsce.

//Łaknący Przyjemności

Grota pod Skałą

: 13 kwie 2025, 15:00
autor: Łaknący Przyjemności
  Zaćwierkałem cicho słysząc jego odpowiedz. Naprawdę zdesperowany smok tutaj leżał. Zbliżyłem się do niego. Odpiąłem torbę, która z cgluvhym pacnięciem wyladowlaq na ziemi.
Może nie jestem uzdrowicielem, ale umiem zbierać zioła. Wiele z nich jest przyprawamami. To jak? Chętny na małą uczte z puchatym smokiem? Spokojnie, nie bedziesz musiał zapłacic. Zrobisz co uważasz za słuszne. Choc jesli chcesz moge pomóc przyjac Cie do stada ziemi. Wiem do kogo zagac i ta persona ma do mnie od mego wyklucia słabość – znów cichy ptasi trel rozbmiał w tej grocie. Było mi go trochę żal. Samotna dusza bez rodziny i innych smoków w okolicy. Otworzyłem torbę, a z niej uniósł sie won marynowanego mięsa. Miałem zamiar zrobić sobie mały piknik nad brzegiem zimnego jeziora, ale cóż... przybyłem tutaj.
Jestem Łaknący Przyjemności, choć możesz mówić mi Culli. Zaś Ciebie jak zwą? – strasznie nie lubiłem wołać do smoków per Ty. Może będzie miły i mi odpowie?
  • ━━━━━━━━━━
    :: Akus ::

Grota pod Skałą

: 14 kwie 2025, 7:26
autor: Akus
Akus powoli podniosłym się do pozycji siedzącej. Był bardzo obolały ale nadal był w stanie się bronić.
– wasze grupy przywłaszcza sobie tereny jak ludzie z którymi walczę całe życie. Nie wiem czy jestem gotów dołączyć do takiej. Mimo wszystko potrzebuje leczenia i wody jeśli to nie problem.
Odpowiedział starając skupić się na swoim rozmówcy a nie na bólu który cały czas go gnębił.
– jestem Akus. Po prostu Akus

//Łaknący Przyjemności

Grota pod Skałą

: 14 kwie 2025, 11:18
autor: Łaknący Przyjemności
  Cicho zaćwierkałem zawiedziony jego słowami i usiadłem, nie chcąc mu robić kłopotów.
Wiele zwierząt uzupuje jakieś tereny. Jedne bardziej drugie mnie, ale okupuje. Patrz na wilki. Znaczą swój teren jak my. Walcz o niego... Co Ci się stało? – mimo wszystko jakoś jego stan mnie naprawdę zmartwił ito tak fest.
  Nie chciałem go jakkolwiek przekraczać tej granicy bez wyraźnego zezwolenia. Nie kazdy zyczy sobie oibcych... Słyszać jego imie tiknąłem mordką
Ładne imie, naprwadę. Miło mi Cię poznać – ponownie zaćwiekrałem – To jak. Zachećony do wspólnej kolacji? Muszę tylko zrobić ładny ząr by przypiec trochę mięsa – wyszczerzyłęm sie lekko w stronę przybysza zza granic

  • ━━━
    :: Akus ::