Strona 35 z 36
Rzeka
: 11 mar 2025, 16:58
autor: Oblicze Parszywe
OSTATNI POST Z POPRZEDNIEJ STRONY:
Więc mógł korzystać z persfazji i o tym nie wiedzieć? Ciekawe ile razy nieświadomie jej używał. Letharion zastanawiał się również po co smoki oswajały kompanów. Czy miały inne zastosowanie niż pilnowanie niesfornych piskląt? Chwilę przyglądał się chimerze i zastanawiał się nad tym wszystkim. Dla niego była po prosto oswojonym jedzeniem.
Natomiast kiedy usłyszał jak piastun mówi o ucieczce, po prostu wryło go w ziemię.
-Po co ucieczka?
Na jego pysku pojawił się grymas i mrugnął zdziwiony.
Tak jak myślał. Jemiołuszek od razu wyskoczył z całą masą pomysłów. Słuchał uważnie pomysłów kolegi i starał się wpaść na coś podobnego. Jego umysł jednak był zbyt prosty na coś tak wyszukanego jak śpiewanie, sztuczki czy... brak wrogich zamiarów. Przecież sama morda Lethariona wyglądała jak coś czego nie chce się spotkać nocą w lesie. Bycie ślicznym musiało być takie proste. A dokarmianie? Dlaczego miał tracić jedzenie na coś czego i tak nie zje.
-Proste. Jak nie uspokoi to zjem.
Kłapnął zębami i wyszczerzył je w krzywym uśmiechu. Tak, dla niego to było proste. Jedz albo zostań zjedzonym.
-A jak ucieka to złapać i...
Na chwilę się zamyślił jakby szukał odpowiedniego słowa na przyszpilenie ofiary.
-Do ziemi. Nieprzytomne też spokojne.
Uznał skrótowo. Może oboje się domyślą o co mu chodziło.
Pełnia Rozkoszy Jemiołuszek
Rzeka
: 11 mar 2025, 18:42
autor: Pełnia Rozkoszy
Słuchał ich w ciszy, uśmiechając się szerzej podczas wywodu Jemiołuszka. Po części miał oczywiście rację, do czego za chwile na pewno nawiąże. Letharion przedstawił bardziej brutalną wersję oswajania, na co Sumadra poruszyła się niespokojnie. Po raz kolejny pogładził ja po grzbiecie.
– Zgadza się, sama wasza postawa potrafi pokazać jakie nastawienie macie względem spotkanego stworzenia. Nie powinniście przyjmować postawy typowej do rozpoczęcia walki. Najlepiej być rozluźnionym, bo i wasze zdenerwowanie potrafią wyczuć. Nie ma co podkreślać różnicy wielkości, więc można pochylić łeb niżej, czy skrzydła trzymać bliżej siebie.
Tak samo nie patrzy się w oczy, drapieżnik może uznać, że rzucacie mu w ten sposób wyzwanie i zaatakuje. – Tym bardziej warto było mieć to na uwadze, gdy miało się do czynienia z potencjalnie niebezpiecznymi istotami.
– Spokojna mowa lub ciche nucenie mogą zadziałać. Nie należy wykonywać gwałtownych ruchów, więc sztuczki mogą je wystraszyć. Co do uśmiechu, nie mam pojęcia czy taki demon lub żywiołak, poczułyby się spokojnie gdyby smok pokazał im kły. Raczej nie rozróżniają znaczenia smoczej mimiki. – Po części zrujnował pewnie spojrzenie na te sytuację u słonecznego młodzika, ale lepiej aby wiedział
– Jedzenie działa pozytywnie, należy jednak pamiętać, by podsunąć odpowiednie.
U Letheriona zapowiadało się nieco więcej tłumaczenia.
– Nie każdy smok podejmuje się walki, są takie które jej unikają przez brak dostatecznie dużych umiejętności lub zwyczajnie chcąc uniknąć ewentualnych ran. Nie dasz rady uspokoić uciekającego zwierzęcia, zaś drapieżnik takiej ucieczki się nie podejmie. Zdenerwowanego lub przestraszonego, nie dasz rady uspokoić i nałożyć mu więzi. – Oczywiście nie musiał podejmować próby zdobycia kompana, nie każdy smok ich posiadał.
– Możemy sobie to przećwiczyć, pokażcie sobie wzajemnie postawę oraz zachowanie i sami zobaczycie, jakie wrażenie może to wywrzeć na drugiej stronie.
Jemiołuszek Letharion
Rzeka
: 12 mar 2025, 7:56
autor: Melancholijny Kaprys
Uh. Nie rozumiał jaki sens miało pokazanie sobie nawzajem postawy z Lethem. Czy on na pewno zauważy jakiekolwiek różnice? Wcześniej nie miał żadnej wrogo nastawionej sylwetki i od samego początku był wyjątkowo przyjaźnie nastawiony. Letharion myślał w dość prosty sposób, ale nie był żadnym kompanem. Nie musiał go również uspokajać, bo oczywiście nie było potrzeby. Westchnął cicho, ale co mu pozostało? Nic, tylko wykonywanie ćwiczeń. Cóż za ciężki żywot pisklęcia.
Poszedł za radami Ariego, ale uznał, że wszystko, co powiedział, powiedział jak najbardziej prawidłowo, po prostu wszystko zależało od sytuacji i potrzeb. Pytanie Piastuna było zwyczajnie zbyt ogólne, a młodszy podał kilka sposobów na różne typy okoliczności. Rozluźniony już właściwie był, trzymając skrzydła przy sobie. Nie był spięty ani zdenerwowany. Gnijak również nie był od niego dużo niższy, a nawet jeśli to budowa ciała nie stawiała go w zwycięskiej pozycji, więc nie uważał, żeby musiał się dodatkowo płaszczyć przed nim, by ten się czuł bezpiecznie. Zerknął na skrajnego i po raz kolejny westchnął cicho. Niech im będzie. Zniżył delikatnie pyszczek, ale tylko odrobinę. Nie patrzenie w oczy również nie było niczym ciężkim i skomplikowanym. Zero trudności. Brakowało mu celu, który mógłby osiągnąć, ale cóż mu pozostało. Zaczął sobie również nucić po cichu. Nie tracił jednak czujności. Był gotów w każdej chwili odskoczyć, Mglisty był typem, który mógłby się rzucić tak po prostu, dla czystej zabawy. Wszystko to było dla niego dość proste, o ile wiedział, co chciał uzyskać, teraz tak nie było, ale nie czuł się zagubiony. Wmówił sobie, że po prostu musi pokazać koledze, o co w tym wszystkim chodzi. Jemiołuszki było oczywiście łatwo, ale pokojowa mowa ciała była prosta do uzyskania. Opuszczony wzrok, rozluźnienie, zachowany spokój. Póki co nic się dużo nie odzywał. Był ciekawy czy Leth załapie, o co chodzi.
Pełnia Rozkoszy Letharion
Rzeka
: 13 mar 2025, 22:22
autor: Oblicze Parszywe
Cofnął łeb jakby zdegustowany całym tym przedstawieniem. Miał się płaszczyć? To poniżające! Naprawdę inne smoki to robiły? I to w dodatku do... żarcia? Wykrzywił pysk w grymasie i spojrzał na chimerę zamiast na Jemiołka. Dlaczego nie mógł po prostu złapać drugiego i trzymać aż się uspokoi? To było łatwiejsze. No i mniej poniżające. Gdzie ich godność?! Z pozoru prosta nauka, dla Lethariona okazała się najtrudniejszym wyzwaniem. Aż mu się kwasem odbiło na ten cyrk.
Przełknął to co miał w pysku i nieco zniżył postawę. Opuścił łeb, ale jego skierowane do przodu rogi wcale nie wyglądały łagodnie. Szczególnie, że rosły razem z pisklęciem i nie przypominały już niewielkich wyrostków. I jak niby miał nie patrzeć w oczy? To był najłatwiejszy punkt do obserwacji, a do tego dawał możliwość obserwacji całego stworzenia.
-Po co nakładać więź? Unikanie walki głupie.
Burknął i skierował wzrok na Jemiołka. Starał się mu nie patrzeć w oczy, jednak jego wzrok instynktownie do tego dążył. Końcówka ogona drzewnego pisklęcia drgała nerwowo z narastającej frustracji.
-Żałosne.
Fuknął głośno. I tyle było z jego łagodnej postawy. Bardziej przypominał jakiegoś wściekłego kocura niż łagodną, ranną łanię. Ta rola zdecydowanie lepiej pasowała do Słonecznego.
Jemiołuszek Pełnia Rozkoszy
Rzeka
: 22 mar 2025, 13:31
autor: Pełnia Rozkoszy
Miał wrażenie, że każde pisklę spoglądało na naukę perswazji ze znudzonym spojrzeniem i pewna dozą niechęci. Ani to było zabawne, ani wymagało szczególnego zajęcia.
– Czasami warto obejrzeć efekty omawianych działań, teoria to nie wszystko. – Bo i nie raz miała tendencję do wpadania jednym uchem i uciekania drugim, czego chciał uniknąć. Łącząc to z praktyką, zostawiał coś w tych łebkach, z czego być może kiedyś skorzystają.
Jemiołuszek poradził sobie lepiej, Letharion za to pozostał wyraźnie niezadowolony.
– Nie każdy smok ma kompana i ty również nie musisz, ale lepiej coś potrafić, niż w przypadku zmiany zdania i trafienia okazji, nie wiedzieć co zrobić. – Jak wspomniał, mogło się to przydać nie tylko przy kompanach, o ile młodzik nie zamierzał pakować się we wszystkie możliwe kłopoty.
Nie męczył ich tym dłużej, może kolejna kwestia bardziej przypadnie im do gustu.
– No dobrze, a jak kogoś przepłoszycie? Bez wywiązywania walki, załóżmy, że przeciwnik jest znacznie silniejszy i wiecie, że te walkę przegracie. – To mogło mglistemu bardziej przypaść do gustu.
Najpiękniejsza Łuska Koszmarny Kolec
Rzeka
: 23 mar 2025, 14:36
autor: Melancholijny Kaprys
Nauka perswazji z Letharionem była jeszcze ciekawsza niż początkowo przypuszczał i zakładał. Bardzo lubił rówieśnika, mimo jego dzikiego usposobienia i prostego jak cep rozumu. W końcu był przy tym bardzo szczery, a szczerość Jemiołuszek bardzo cenił. Teraz jednak przy nauce perswazji czy mógł trafić na lepszego towarzysza? Miał w końcu właśnie przed sobą zirytowane, rozgniewane stworzenie, które trzeba było uspokoić i skłonić do nauki. Perswazje używało się także na innych smoka, czyż nie? Spojrzał na piastuna, który wspomniał, że nie każdy smok posiadał kompana i że on również nie potrzebował, zanim jednak Ari przeszedł do kolejnego kroku nauki, rajski postanowił się wtrącić. Uśmiechnął się słodziutko do drzewnego.
— Pełnia Rozkoszy ma rację, nie musisz mieć kompana, ale lepiej coś potrafić i się nauczyć niż czegoś nie umieć, prawda? Zresztą wiem, że bardzo lubisz polować, sam za tym nie przepadam, ale myślę, że gdybyś posiadał kompana, byłbyś jeszcze lepszy w zdobywaniu zwierzyny. Nie będziesz potrzebował pomocy innych smoków w trudniejszych sytuacjach, a kompani to nie tylko króliczki czy sarenki. Stworzeń jest od groma i z pewnością uda ci się znaleźć takie dla siebie. Kruka, by z powietrza był przedłużeniem twojego spojrzenia, bądź niedźwiedzia, czy jeszcze większe i groźniejsze stworzenie, które wraz z tobą może masakrować niewinne istoty. Wiem, że płaszczenie się nie jest w twojej naturze, ale z pewnością uzyskanie takiego towarzysza może być ciekawe, wtedy taki kompan dużo chętniej będzie z tobą współpracować. — Przyznał, nadal z uśmiechem chcąc nieco poszerzyć spojrzenie rówieśnika na posiadanie kompana i nieco go do tego zachęcić. Musiał się mocno przemóc, by mówić o mordowaniu stworzeń, ale w perswazji chyba też chodziło o skupieniu się na drugiej stronie, co dla niej było ważne.
— Myślę, że dasz radę, jesteś w końcu bardzo zdolny, ja musiałem zacisnąć zęby przy nauce pływania i też dałem radę mimo niedogodności. Więc może będziesz chciał jednak spróbować jeszcze raz? Nasz piastun i ja również chętnie ci pomożemy, to nie jest tak trudne jak się z początku wydaje. — Skinął pyszczkiem kiedy skończył swoją wypowiedź i dając mglistemu chwilę na przetrawienie jego słów.
Kolejne zadanie od Pełni musiał się chwilę zastanowić, ale niewiele rzeczy przychodziło mu do głowy niestety.
— Z tym bym miał chyba już większy problem… — Przyznał, za to chyba Lethowi poszłoby znacznie lepiej, choć czy odmówienie sobie walki by w ogóle przemyślał? Sam jednak o ile swoją łagodną aparycje mógł wykorzystać z łatwością przy zdobywaniu komapnów i pokazywaniu, że nie ma wrogich zamiarów, tak w nowo przedstawionej sytuacji jego atut był raczej wadą.
— Chyba starałbym się nastroszyć, unieść skrzydła i zrobić wszystko, co w mojej mocy, by wydawać się większym i silniejszym niż jestem w rzeczywistości… Robienie hałasu też mogłoby chyba być pomocne. Tylko trzeba by było robić wszystko tak, by przeciwnik naprawdę uwierzył w to, że jestem silniejszy od niego i nie ma ze mną szans. —
Pełnia Rozkoszy Koszmarny Kolec
Rzeka
: 23 mar 2025, 23:34
autor: Oblicze Parszywe
Może nie do końca był znudzony lekcją, ale nie widział za bardzo sensu w przedstawionej sytuacji. Nie rozumiał po co miał oswajać coś co inni nazywali kompanami. Gdyby znalazł się w przedstawionej sytuacji, zwyczajnie by zwierza zjadł. Na pewno by się przed nim nie płaszczył! Czy zamierzał pakować się w kłopoty? Z jego zaczepną naturą – prawdopodobnie tak. Na słowa Jemiołuszka zaczął szybko kręcić głową. Nie było opcji! Nie zamierzał dzielić się przyjemnością masakrowania innych stworzeń z jakimś.... czymś co gdyby nie było oswojone to byłoby tylko jedzeniem. Jasne, szanował kompanów innych smoków, a przynajmniej starał się im nie dokuczać i nie wdawać w bójki, wszak Kodeks mu tego zabraniał. Po drugie, po co miał szukać sobie większego kompana? Przecież to on miał budzić postrach! A nie jakiś zwierzaczek!
Mocno uderzył łapą w ziemię, prezentując swój narastający gniew.
-Pływanie nieprzyjemne, ale nie trzeba poniżać.
Nerwowo uniósł górną wargę i już chciał tupnąć kolejny raz łapskiem, ale kolejne polecenie wyrwało go z tego zamiaru. I to już lepiej brzmiało. Nie zamierzał jednak tłumaczyć tego wszystkiego. On zamierzał to zaprezentować! Jego ślepia zwężyły się, sierść na karku stanęła dęba, a i reszta okrywająca jego ciało nieco się uniosła. Jemiołuszek dobrze kombinował, ale czy był w stanie to zrobić? Letharion na pewno. Uniósł wargi i otworzył pysk, ukazując jego zielone wnętrze. Najpierw z jego mordy dało się słyszeć dziki, wściekły syk, a jeśli stało się wystarczająco blisko to można było również poczuć jego cuchnący padliną oddech. Ugiął nieco łapy, zniżając pozę. Wyglądał jakby szykował się do skoku, a przerośniętymi pazurami szurał po podłożu, dalej sycząc. Ogon za to bił wściekle o ziemię niczym bicz. Zrobił krok w stronę Jemiołuszka i wściekle, z całej siły uderzył łapą w ziemię, następnie uniósł się na tylnych łapach i rozłożył skrzydła. Syk zmienił się w warkot, głęboki i dudniący w gardle żółtego samca. Z ciężkim tupnięciem opadł znowu na cztery łapy, a sam łeb pochylił i skierował rogi w stronę rówieśnika. Nie spuszczał z niego oczu, a warkot nie ustawał. Jego postawa mówiła jasno, był gotowy nadziać go na te rogi, nawet jeśli nie osiągnęły jeszcze pełnych rozmiarów. Oczywiście gdyby Słoneczny był ofiarą, a nie kolegą, teraz to tylko sytuacja pozorowana.
Pełnia Rozkoszy Najpiękniejsza Łuska
Rzeka
: 26 mar 2025, 17:36
autor: Pełnia Rozkoszy
Przez chwilę na jego pysku przemknął cień zaskoczenia, gdy Jemiołuszek wszedł mu w słowo. Coś sobie przypomniał i odruchowo zdusił myśl te w zarodku, jeden eksces nie oznaczał, że zawsze tak to będzie wyglądało. Wcześniej nie miewał takich sytuacji, a młody zwyczajnie chciał ułatwić zadanie koledze.
Byli od siebie skrajnie różni i bazując na pierwszych wrażeniach, nawet by nie pomyślał, że przeciwieństwa mogą się, aż tak przyciągać. Ogień i woda. To pasowało do nich doskonale.
Nic dodał cokolwiek więcej, Letharian dał całkiem ładne popis odstraszania, po części zabierając w praktycznym wykonaniu słowa Jemiołuszka.
– Dobrze. Pamiętaj, że sztuka manipulacji jest czasem równie dobra, co mocne uderzenie pazurami lub ugryzienie. – Potrafiła ranić równie mocno, podsuwać pochopne decyzję i pchać ku działaniom, których zwykle byśmy się nie podjęli.
– No to pora przełożyć słowa w czyny. – Zerknął na słonecznego.
Najpiękniejsza Łuska Koszmarny Kolec
Rzeka
: 28 mar 2025, 13:55
autor: Melancholijny Kaprys
Skrzywił się z ogromną odrazą, niechęcią i chłodem patrząc na Lethariona bez wcześniejszej sympatii. Jednak był głupi, durny jak pleśń. Żałosny i prostolinijny. Jemiołuszek odwrócił pyszczek od Mglistego adepta, nie zamierzając ani na niego patrzeć, ani więcej z nim dyskutować, nie miało to najwyraźniej sensu. Żałosne stworzenie, nie było dla niego już ratunku. Nie mogli należeć do tego samego gatunku, na samą myśl o tym przechodziły go nieprzyjemne ciarki.
Zirytował się mocno, bardzo. Jak ten debil mógł tak po prostu zignorować świetne, szersze spojrzenie na tę naukę?
— Poniżasz to się w tym momencie, zachowując się jak niedorozwinięte pisklę. Nauka to nauka, jak się nie chcesz uczyć, to trzeba było nie przychodzić. — Wycedził przez zęby, zimnym tonem, nadal zirytowany upartością Lethariona. Postawa Ariego, która pozwoliła ot, tak Koszmarnemu darować niewykonanie zadanie, również mocno oburzyła Najpiękniejszą Łuskę. Uhh, żeby tylko mieć to za sobą. Czuł, że ta nauka może mocno popsuć jego relacje z pozostałą dwójką. A była to nauka perswazji, czyż nie? Dziwny zbieg okoliczności.
Położył uszy po sobie i sam się nastroszył. Z jego strony sytuacja nie była aż tak pozorowana i też nie odbierał tak zachowania Lethariona. Sam syknął ostrzegawczo. Sięgnął do ziemi po piach znajdujący się pod jego łapami i rzucił nim prosto w oczy rówieśnika. Zrobił to odruchowo, zanim zdążył przemyśleć sprawę, po czym się wycofał, odchodząc od mglistego samczyka nadal obrażony na niego i jego ignorancję.
Zerknął tylko na Piastuna, słysząc jego słowa skierowane do niego i teatralnie przewrócił oczyma. Usiadł sobie na spokojnie, chcąc się uspokoić. Przecież nie lubił przemocy, skąd w nim tyle jadu? Spojrzał to na adepta, to na piastuna i westchnął cicho.
— Umiem w praktyce wykorzystać teorie, nie trzeba się o mnie martwić. — Stwierdził, a końcówka ogona drobnego samca dalej nerwowo uderzała o ziemie, zdradzając ciągle gotującą się w nim irytację.
Pełnia Rozkoszy Koszmarny Kolec
Rzeka
: 29 mar 2025, 1:03
autor: Oblicze Parszywe
-Nie rozumie jak przekonać kogoś słowami.
Bo co niby miał zrobić? Obiecać komuś złote góry? Przecież było wiadomo, że nie dotrzyma słowa. Tylko dzieci mogły być na tyle głupie żeby się na to nabrać. Dlaczego piastun i piękniś się tak upierali przy swojej racji? Mimo to skinął głową, że zapamięta sobie tą radę. Przecież miał jeszcze czas żeby nauczyć się jak manipulować innymi, a wtedy będą tańczyć tak jak im zagra. Tylko dlaczego inne smoki tak upierały się przy słowach? Nie potrafił tego pojąć.
Krew w żyłach Lethariona przyspieszyła na obelgę Słonecznego. Jak on śmiał? Trwał w bojowej postawie, chociaż jego morda zaczęła wykrzywiać się w pełnym pożałowania uśmiechu. Z jego perspektywy ten wyglądał jak nastroszony kurczak, a nie coś czego miałby się obawiać. Już chciał coś powiedzieć, jakoś doradzić, kiedy piach wylądował w zielonych ślepiach Mglistego! Szamotał się chwilę, szybko wycierając łapami piasek z oczu. Jego reakcja była całkowicie instynktowna, szybsza niż odzyskanie ostrości widzenia. Dzika i pierwotna.
-Zdrajca!
Mocnym wybiciem z tylnych nóg, skoczył ku Jemiołuszkowi i z całej siły uderzył rogatym łbem w jego bok, najpewniej zwalając go z nóg. Nie uderzał czubkami, więc krzywdy mu nie zrobił, na tyle rozumu mu zostało. Łapskiem chwycił łeb niższego kolegi i zacisnął nieco swoje przerośnięte pazury. Nie ranił, ale rajski miał czuć, że w każdej chwili może zmienić zdanie.
-Miał wystraszyć, a nie dać się pobić.
Fuknął i spojrzał na piastuna, cały czas nie puszczając kolegi.
-Przeprosi to puści. Persfazja.
Wyszczerzył dumnie mordę, zadzierając ją lekko do góry. Czy można uznać, że wykorzystywał manipulację ale i rękoczyny jednocześnie? To na tym miała polegać ta cała persfazja?
Pełnia Rozkoszy Najpiękniejsza Łuska
Rzeka
: 09 kwie 2025, 9:10
autor: Pełnia Rozkoszy
Zanim zdążył jakkolwiek zastanowić się nad reakcją, czy nawet wprowadzić jej zalążek w życie, Jemiołuszek poderwał z ziemi garść piachu. Czarodziejem najlepszym może i nie był, ale przezroczystą ściankę zbudowaną z elastycznej błony, mającej oddzielić piasek od łba Lethariona stworzyć potrafił. Co prawda szybciej poruszające ziarenka mogły spaść na jego nos, ale większość z pewnością została zatrzymana i zsunęła się po niej w dół.
Wyrywającego do przodu Lethariona zwyczajnie złapał za kark lewą łapą, nie dając mu dojścia do słonecznego młodzika. Atak rogami nie miał więc szans zaistnieć, podobnie jak złapanie za łeb i słowa padające przy okazji.
Z pewnością tej dwójki nie weźmie już razem na jakąkolwiek naukę.
– Wystarczy! – Nie warczał, nie krzyczał. W żadnym stopniu nie brzmiał jednak ani wesoło, ani pogodnie jak przy początku nauki i pierwszych tłumaczeniach.
– Mieliście przed sobą proste ćwiczenia, a wy zmieniacie to w prostackie przepychanki i obrażanie się. – Zmierzył obu spojrzeniem złotych ślepi.
– Jeśli nie zamierzacie wykonywać moich poleceń, po co tu przyszliście? Róbcie tak dalej, a będziecie doskonałym przykładem, jak zburzyć spokój między stadami i rozpętać kolejny bezsensowny spór. – Bo i kto wie, co strzeli im do łbów jak podrosną i zyskają miano dorosłych członków stada.
Jeśli Latharion nie szarpał się, puścił go. Nie znaczyło to jednak, że pozwoli na przepychanki.
– Ty odchodzić pięć kroków na moje lewo. Jemiołuszek tyle samo na moje prawo. – Tak po prawdzie, był bliski odesłania ich na stadne ziemię po tym pokazie.
– Letharion pokazuje przed Sumadrą jak uspokoiłby drapieżnika. Jemiołuszek przede mną, jak by go przepłoszył. Jeśli nie odpowiada wam takie nauczanie, nie zmuszam was do pozostania tutaj, ale nie chce widzieć ani słyszeć waszych sporów na moich naukach. – Mogli przystać na kompromis lub odejść, negocjacji prowadzić nie zamierzał.
Chimera zaś stanęła w wyznaczonym miejscu i spokojnie czekała.
Najpiękniejsza Łuska Koszmarny Kolec
Rzeka
: 12 kwie 2025, 15:30
autor: Oblicze Parszywe
Wrzasnął i syknął z niezadowolenia kiedy poczuł łapę chwytającą jego kark. Nie dość, że piastun uniemożliwił mu rozwiązywanie konfliktu po swojemu to jeszcze go dotykał! A Letharion nie lubił być dotykany przez kogoś spoza rodziny. Cała sytuacja utwierdziła jednak drzewnego w swoim przekonaniu, wszak piastun nie użył słów do rozdzielenia ich, a siły. Wykrzywił pysk w grymasie. Przyszedł się uczyć, a nie wykonywać głupie polecenia. Z resztą.... przecież je wykonał! A i tak został zaatakowany! Pewnym było, że młodzik zapamięta tą sytuację, a cały autorytet jaki Pełnia zdążył zyskać, zwyczajnie się rozmył. Dlatego też nie szarpał się. Ba! Nawet zamknął mordę. Wyrazie jednak było widać myśli tłoczące się w jego czaszce i na pewno nie były to przyjazne myśli. Splunął na ziemię i z wysoko uniesioną głową odszedł dumnym krokiem w stronę chimery. Niech będzie i tak. Od tej pory Ziemny ani nie usłyszy, ani nie zobaczy. W tą grę był dobry.
Usiadł więc przed kompanem i chwilę pomyślał. Jak to robiły pisklęta, że wyglądały na bezbronne? Chwilę zgrzytał zębami w zamyśleniu, karząc uszy innych, że był do tego zmuszony. A niech cierpią wszyscy jednakowo.
Skulił się nieco, chcąc wydawać się mniejszy, sierść wygładził.
Co jeszcze...
Uśmiechnął się, pozostawiając jednak zęby ukryte w mordzie, chociaż jego szczęka wyraźnie się przekrzywiła.
Dalej... Pisklęta potrafiły czarować swoim spojrzeniem. To miała być wisienka na jego "pięknym i bezbronnym" torcie.
Skupił się mocniej, a mięśnie jego pyska drgały mocno. Wstrzymał oddech i napiął mięśnie oczu przez co i jego powieki dołączyły do drgania. W końcu jedno z oczu wyraźnie się powiększyło i wyglądało wręcz komicznie podczas gdy drugie zostało takie jak było. Gdyby tylko źrenice samca były widoczne, wyraźnie dałoby się zauważyć jak wielkiego zeza w tym momencie robił. W aktualnych warunkach dało się to dostrzec tylko i wyłącznie przez niewielkie fragmenty białka oka.
-Spokój.
Kiedy tylko otworzył pysk w słowach, jego jęzor zawisł bezwładnie z mordy.
Miał nadzieję, że chimera szybko ulegnie bo ciężko było mu utrzymać taki wyraz pyska.
Najpiękniejsza Łuska Pełnia Rozkoszy
Rzeka
: 15 kwie 2025, 17:13
autor: Melancholijny Kaprys
Letharion mógł dziękować Ariemu za interwencję. Gdyby gad dopuścił się ataku, z pewnością Jemiołuszek skreśliłby ich przyjaźń momentalnie, na bardzo bardzo długi czas. A na pewno byłby obrażony i zniesmaczony, co skończyłoby się zerwaniem znajomości, bo przecież Koszmarny by nie widział swojego błędu i by nie przeprosił.
Skończyło się na szczęście jedynie na ochrzanie od piastuna. Mogło być gorzej, choć zdecydowanie Jemiołuszek nie przyjął pokornie słów starszego. Wyraz jego pyska, jak i lodowe, nieprzyjemne spojrzenie zdecydowanie to zdradzały. Końcówka ogona, ozdobiona lejącym się włosiem nerwowo uderzała o ziemie. Oh nie był smokiem stworzonym do złości, a z jakiegoś powodu był nią wręcz wypełniony. Fuknął, wypuszczając powietrze nozdrzami. Jak Piastun w ogóle śmiał tak do nich mówić? Szukał w głowie powodu, by się uspokoić, ale podobnie jak mglisty, sam również stracił szacunek i respekt, którym darzył Ariego. To jak bez przemyślenia wypluwał słowa. Czy on właśnie porównał ich do smoków odpowiedzialnych za wojny i konflikty?
— Owszem, przyszedłem się uczyć, a nie ślepo wykonywać czyjeś polecenia. Jeśli nie potrafisz uczyć, to tego nie rób. — Wysyczał, może zbyt ostro, nadal próbując się uspokoić, ale słowa Ziemistego rozzłościły go do końca. Teraz zwyczajnie nie był zły na głupotę Lethariona, tylko na Pełnie Rozkoszy i jego podejście.
— Sam nie potrafisz używać perswazji, jeśli szantażem i rozdzielaniem zamierzasz złagodzić nasz konflikt. — Rzucił, ale jeszcze nie odchodził. Chciał wiedzieć, czy piastun się zreflektuje, czy dalej będzie mydlił oczy i szedł w zaparte. Zerknął na Lethariona jak ten próbuje wykonać swoją część nauki. Cóż nie miał trudnego zadania. Jemiołuszek również nie miał zadania trudnego, jednak nie byłby sobą, gdyby tak po prostu odpuścił wypowiedziane przez Ariego słowa. Oczywiście, odsunięcie atakującego Lethariona było słuszne, ale na tym dobra postawa dorosłego smoka się kończyła zdaniem rajskiego.
Koszmarny Kolec Pełnia Rozkoszy
Rzeka
: 28 kwie 2025, 13:26
autor: Pełnia Rozkoszy
Na moment zawiesił spojrzenie na Jemiołuszku, sugerującemu, że nie nadaje się na piastuna. Zgarnął opadające na ślepia kępki futra, przy okazji przecierając pysk łapą.
– Założę, że powiedziałeś to w emocjach i nie wezmę do siebie. Rozumiem, że postawienie warunku braku konfliktów na moich naukach, odebrałeś jako szantaż. Otóż nie, nie miało to z nim nic wspólnego. – Tak jak wcześniej, tak i teraz nie krzyczał.
– W takim razie powiedz mi proszę, jak myślisz. Czy gdybym nie osłonił Lethariona przed piaskiem i nie zatrzymał go przed uderzeniem Ciebie, a jedynie siedział z boku i do was mówił, słowa przebiły by się ponad waszą kłótnie? Bylibyście zbyt zacięci na sobie, żebym bez krzyku do was dotarł, a nie podnoszę głosu na smoki które uczę. – Ostatnim czego chciał, to eskalowanie tego w drugą stronę.
– Możemy dokończyć w spokoju? Bez prób wybycia sobie zębów, czy obrażania. – Był tu dobrowolnie, podobnie jak oni. Tym bardziej chciał spędzić ten czas w miarę spokojnie i bez problemów.
Sumadra za to spokojnie przyglądała się poczynaniom Lethariona, ostatecznie przechylając łepek na prawo. Nie zamierzała uciekać.
//Koszmarny Kolec Najważniejsza Łuska
Letharion możesz złożyć raport z perswazji
Rzeka
: 30 kwie 2025, 0:55
autor: Oblicze Parszywe
Morda Lethariona od zbyt długiego napięcia, w końcu zaczęła cała drgać. Młodzik nie mógł wytrzymać ani chwili dłużej z tak głupim wyrazem pyska. Łapy położył na łukach brwiowych i przejechał nimi po całej długości pyska, ciągnąc powieki w dół. Otrzepał się z obrzydzeniem, zupełnie jakby każdy włosek na jego ciele był pokryty czymś obrzydliwym. Wręcz dostał odruchu wymiotnego. Na szczęście nic co zjadł wcześniej, nie wyszło z jego pyska.
-OBRZYDLIWE! JAK MOŻNA TAK BYĆ?!
Kolejny raz obrzydzenie wstrząsnęło jego ciałem. Nie rozumiał jak można było mieć tak nienaturalny wyraz pyska. To go bolało, obrzydzało, czuł się poniżony. I z podobnymi uczuciami spojrzał na piastuna. Sumadra jednak nie uciekała, nie wyglądała jakby miała się rzucić do ataku, więc chyba mógł uznać, że zadanie zostało zaliczone?
Spojrzał na Jemiołuszka, chcąc sprawdzić jak mu idzie. Dostali kompletnie niedostosowane do swojej aparycji zadania. Kolejne słowa Pełni jedynie utwierdzały go coraz mocniej w wyższości fizyczności nad gadaniną. I nie zamierzał zmienić zdania. Przynajmniej dopóki ktoś mu nie udowodni, że jest inaczej. Zamiast płaszczyć się przed chimerą, mógł ją przecież spacyfikować żeby uniemożliwić ucieczkę. Czy nie wyszłoby na to samo? Poszłoby szybciej i na pewno bardziej komfortowo.
Najpiękniejsza Łuska Pełnia Rozkoszy
Rzeka
: 04 maja 2025, 13:15
autor: Melancholijny Kaprys
Westchnął ciężko, widząc, że do Ariego zupełnie nie dotarły jego słowa i zupełnie nie potrafił zrozumieć, o co chodziło Jemiołuszkowi. Położył po sobie uszy, podirytowany nadal i fuknął, niespecjalnie potrafiąc jeszcze okiełznać swoje emocje. Jakby nie patrzeć, dalej był bardzo młody, a emocje miał silne i jeszcze nie dotarł do tego, jak je w sobie dusić całkowicie. Choć było już i tak nieco lepiej, jednak duszenie emocji nigdy nie przynosiło dobrych rezultatów na dłuższą metę.
— Nie mówię, że źle, że nas rozdzieliłeś, ale kiedy już uczysz perswazji... mediacja jest chyba jej częścią, prawda? Więc po tym jak nas rozdzieliłeś, rozrzucenie nas na inne strony było drogą na skróty. Nie rozwiązałeś konfliktu jako nauczyciel, stąd moje zdenerwowanie. Poza tym Letharion miał proste zadanie. — Wymamrotał, zerkając na mglistego samca. — I ty mnie obraziłeś bez przypływu emocji... — Wymamrotał pod nosem już mniej zrozumiale i westchnął zaraz ciężko. Zerknął na Koszmarnego a później z powrotem na Piastuna.
Nastroszył się zaraz, wyciągnął skrzydła do góry, jak i również swój kręgosłup, aby dodać sobie jak najwięcej wzrostu i wydawać się większy. Starał się, by jego grymas pyska był groźny, nieprzyjemny i odstraszający, co było dla niego tak samo irytujące i kłujące jak przybieranie łagodnej postawy dla Mglistego. Również jego struny głosowe zaczęły drgać, wywołując tym dźwięk, dość głośny i niepokojący. Chciał brzmieć również groźnie, aby nastraszyć potencjalnego drapieżnika. Czuł się głupio, jak pajac. Nie czuł w ogóle, żeby mu wychodziło.
Koszmarny Kolec Pełnia Rozkoszy
Rzeka
: 27 maja 2025, 14:41
autor: Pełnia Rozkoszy
Po tej nauce zdecydowanie do końca dnia pójdzie polować. Odezwał się jednak dopiero, gdy Jemiołuszek zmierzył się z postawionym przed nim zadaniem.
– Nie nazwałbym tego drogą na skróty. Bardziej wychodzę z założenia, że będąc w silnych emocjach, nie dalibyście rady się dogadać. Dlatego mieliście zająć się dokończeniem nauki i skupić na czymś innym, nawet jeśli oznacza to przelanie frustracji oraz niezadowolenia w moją stronę. Ochłonąć nieco. Po tym można wyjaśniać spory, a nie w uniesieniu, gdzie mówicie co ślina na język przyniesie. Zwykle tak rzuconych słów później się żałuje. – Chimera wróciła do niego, układając przy jego przednich łapach.
– Jemiołuszku, mieliście identyczne zadania. To jedynie może posłużyć za doskonałą naukę, jak różne pod względem charakterów są smoki. To co dla jednego będzie łatwe, dla drugiego okaże się trudne do wykonania. Tym bardziej nie powinno się tego porównywać jednoraką miarą. Sama nauka miała na celu pokazania wam, jak w praktyce uporać się z trudnościami, na jakie trafia każdy polujący smok. Oczywiście, mogłem postawić przed wami zadanie w którym mielibyście rozwiązać spór dwójki smoków o jedno jabłko, ale znacznie bardziej wole praktyczne podejście, od teoretyzowania.
Pozostała ostatnia kwestia, nie mniej ważna?
– A powiesz mi czym? – Mógł się domyślać do czego konkretnie się odnosi, ale wolał dostać konkretną odpowiedź. Co jakiś czas zerkał również na Koszmarnego, gdyby chciał dodać coś to trwającej rozmowy.
Koszmarny Kolec Najpiękniejsza Łuska
Rzeka
: 04 paź 2025, 21:13
autor: Daleka Łuska
Robiło się coraz chłodniej, ona była coraz starsza i stanowczo za mała jak na te tereny. Leciała z areny Viliara do Stada, ale zmęczona walkami i dystansem, zatrzymała się na chwilę na Wspólnych, aby się napić. Wylądowała obok jakiejś rzeki, a dokładniej na kamieniu. Był śliski, ale nic sobie z tego nie robiła. Zrobiła nieco dalej barierę mającą spowolnić nurt, żeby mogła się w spokoju napić.
Nieme Przekleństwo
Rzeka
: 04 paź 2025, 22:41
autor: Nieme Przekleństwo
Niemy spokojnie leżał na samym dnie rzeki, jak gdyby był jednością z otaczającymi go rybami. Chłodna woda koiła zmęczone po ostatniej wyprawie ciało, któremu należała się chwila odpoczynku. Pomimo tego jego zmysły pozostawały zaskakująco ostre, więc nagłe przybycie nieznajomej nie umknęło jego uwadze. Już po kilku sekundach zdecydował wynurzyć się z wody, podnosząc jedynie swój łeb znad tafli rzeki i delikatnie wychylając się znad stworzonej przez adeptkę bariery.
— Nie strach, iż zsunie się pani prosto w czeluść wody? — wymruczał spokojnie, analizując wzrokiem sylwetkę nieznajomej.
Wyglądała ona trochę niczym przerośnięte ptaszysko, chociaż spostrzeżenie to wężowy wolał zostawić dla samego siebie. Dodatkowo była nadzwyczajnie niska, co należało do miłej odskoczni od wszystkich gigantów, w których kierunku Niemy zawsze musiał ostro zadzierać łeb.
Daleka Łuska
Rzeka
: 05 paź 2025, 22:12
autor: Daleka Łuska
Rzuciła mu od razu pogardliwe spojrzenie. Pani. Omal go nie opluła. Czemu tutejsze smoki tak uwielbiają ludzkie naleciałości? Nie jest żadną panią – jest smoczycą do cholery. Nie słyszała żeby ludzie z Wyspy Kła mieli aż taki wpływ na tutejsze smoki, a już w szczególności nie spodziewała się tego od smoków z Mgieł, którzy zresztą wydawali się żywić pogardę i nieufność do wszystkiego, co istniało poza ich terenami. Chyba że mieli u siebie jakąś ukrytą ludzką osadę.
— A tobie nie strach, iż porwie cię prąd, samcze? — prychnęła, zwalniając barierę i wzlatując w górę. Liczyła, że nagły atak szybkiego nurtu z zaskoczenia wymyje w niebyt nieproszonego gościa.
Nieme Przekleństwo
Rzeka
: 06 paź 2025, 17:00
autor: Nieme Przekleństwo
Kiedy tylko bariera znikła, a fala wody ruszyła prosto w stronę pyska, mglisty gwałtownie obluźnił swój chwyt, pozwalając, by jego szpony zsunęły się ze wcześniej wbitego w nie dna. Runął do tyłu, nienaturalnie się przy tym wyginając, jak to w zwyczaju miały zdecydowanie zbyt długie wężowe. Już otworzył swój pysk, by krzyknąć "O nie porywa mnie rzeka, ratunku, pomocy!" lecz ten będąc skrytym pod wodą, wydobył z siebie jedynie smętne bulgoty. Przepłynął tak odległość dobrych paru skrzydeł, aż w końcu jego kończyny ponownie złapały się za wystający koło brzegu głaz.
To wystarczyło, aby pozwolić wężowemu na wciągnięcie się na ląd, nawet jeśli jego ciało pozostawało zmęczone po jego ostatniej, niezbyt przyjemnej wyprawie. Wytrzepał się z wody niczym pies, po chwili wyciskając resztki cieczy ze swojej grzywy. Dlaczego to zrobił? Sam na dobrą sprawę nie wiedział. Być może w głębi duszy nie miał już sił na kolejne rozmowy, zwłaszcza z nieznajomymi.
Daleka Łuska