Strona 37 z 47

: 23 mar 2021, 17:23
autor: Jutrzenka Serc

OSTATNI POST Z POPRZEDNIEJ STRONY:

W kupie siła, a przynajmniej w kupie większa szansa na to, że znajdą ich zwłoki, prawda? Iskra nie myślała o tym jednak, bo skoro nawet starsze smoczyce wskoczyły do wody, to i ona powoli wskoczyła do niej. Przez chwilkę trzymała się powierzchni, aby przygotować się mentalnie na zanurzenie. Wzięła głęboki wdech i zanurzyła się, ruszając za resztą.
Iskra nie płynęła, ani zbyt szybko, ani też nie kopała z całych sił. Starała się powoli, jednostajnym ruchem podpłynąć do reszty, próbując zachować rezerwy sił i tlenu. Kiedy zbliżyła się do nich, to powoli podpłynęła do szczeliny i widząc zawahanie reszty, spróbowała się w nią władować. Złapała się kamieni łapami i powoli odpychając nogami i ogonem próbowała wepchnąć do środka. Może tu i nie utknie.

: 26 mar 2021, 21:18
autor: Strażnik
Wszyscy macie 2 tury pod wodą nim będziecie musieli nabrać powietrza.

Bliżej brzegu pozostał Zodd i Arkai, podczas gdy na przedzie zdecydowała się popłynąć Trójkątna oraz Destrukcyjna. Sporo ryzykowały pozwalając, aby pisklęta płynęły osobno, lecz rozświetlając podwodny mrok, Ziemista najwyraźniej zdołała tymczasowo odstraszyć nieznajome stworzenie. Pewna siebie Ognista prawdopodobnie nie znalazłaby szczeliny, gdyby nie użyta wcześniej maddara, ale skoro zdołała dotrzeć na miejsce, nie musiała już martwić się, że zgubi trop.
Iskra, która jako pierwsza zdecydowała się zbadać szerokość szczeliny, aby następnie przez nią przecisnąć, pojęła że mimo sporego nacisku na ramiona skrzydeł, jest w stanie bez większego trudu wślizgnąć się do środka. Był to jakiś sukces, lecz sytuacja młodej w zupełności nie została rozwiązana. Wnętrze podwodnej jaskini miało gładkie, spadziste ściany, przypominające trochę kopułę, którą ktoś wyjątkowo cierpliwy wyrzeźbił przy pomocy magii. Choć poświata magicznej kuli emanowała aż na zewnątrz, zaskakująco przedmiot nie znajdywał się nigdzie w zasięgu wzroku, przynajmniej nie na pierwszy rzut ślepia. Cały środek jaskini był jasny, jakby światło pochodziło prosto ze skał otaczających pisklę. Dziwne zjawisko.
Gdyby się rozejrzała, dostrzegłaby, że niedaleko przed nią, na wysokości oczu, widnieje kolejna, jeszcze węższa szczelina, a w niej głęboooooko osadzony kamyczek. Złoty, świecący, emanujący ciepłem. Dobrze wiedziała, że to jego szukali, upchanego w samym krańcu niewielkiej kryjówki, pomiędzy innymi, mieniącymi się na zielono i czerwono błyskotkami, jakby niewielkimi odłamkami kamieni szlachetnych. Kończyny miała zbyt grube i krótkie, aby wydobyć łup ze środka, ale może zdoła coś wymyślić, zanim skończy jej się powietrze?

Przygody na zewnątrz prezentowały się nieco inaczej. Gdy ciało Iskry zaczęło przeciskać się do jaskini, światło dochodzące z jej wnętrza zostało na moment przysłonięte, a wtedy istota krążąca niepewnie wokół intruzów, zdecydowała się im o sobie przypomnieć. Trójkątna, Modraszka oraz Destrukcyjna wyczuwały dokładnie, że jest w pobliżu, jako że co jakiś czas dostrzegały pod wodą drobny ruch albo cień. Nic konkretnego, zupełnie jakby ich potencjalny wróg miał być zupełnie przezroczysty. Nie była to pełnia prawdy, lecz wciąż informacja bardzo jej bliska. Gdy Iskra ponownie odsłoniła wejście, znikając wewnątrz szczeliny, po swojej lewej, Mirri oraz Destrukcyjna dostrzegły jasno-zielone ślepia osadzone na krótkim, wydrowatym pysku.
Podłużne stworzenie, obecnie wielkości porównywalnej do dorosłego, szarego wilka miało niewyraźne, falujące krawędzie, choć gdy błysnęło zębami, ta jedna forma w jego ciele wydawała się ostro podkreślona, jakby wprost z dziąseł stwora wyrastały niebieskie kryształy.
Z drapieżnego pyska uleciało kilka bąbelek, a cała trójka wyczuła pod wodą niebezpieczną wibrację maddary. A potem nastąpił atak.
Długi jak ramię pisklęcia sopel uformował się u prawego boku wydry, a potem z dużą prędkością, dzięki swojemu opływowemu kształtowi, ruszył w stronę środka lewego barku... Modraszki. Wyglądało na to, że drapieżnik zdawał sobie sprawę, że tylko ona mogła wparować do jego kryjówki i zamierzał zlikwidować zagrożenie, które czyhało na zewnątrz. Czyżby nie obawiał się wyrośniętej Ziemistej i Ognistej pływających zaledwie na wyciągnięcie łapy?


Następny odpis około poniedziałku

: 26 mar 2021, 22:17
autor: Oblubienica Mroku
Smoczyca dostrzegła w końcu wrogą istotę pod wodą ciskała jakimiś lodowymi kolcami, lecz nie starała się celować w nią tylko wodnę pisklę. Jest małe, pewnie bez problemu tego uniknie – pomyślała. Z tego co wiedziała ziemista potrafiła coś walczyć więc pewnie da sobie radę, ona jeszcze nie umiała więc postanowiła spróbować zawezwać wsparcie z powierzchni. Posłała towarzyszce krótkie spojrzenie mające sugerować "zostawiłam żelazko na piecu, zaraz wracam" i jak strzała popędziła na powierzchnię wyskakując z wody. Gdy nabrała oddechu krzyknęła do zodda i arakai:
-Hej, ogólnie to mały problem, coś w nas pod wodą rzuca lodem, przydałoby sie małe wsparcie, dołączycie do nas?– przyglądała się w głębię próbując dostrzec co się dzieje przy okazji licząc, że ziemista nie ma jej za złe udania się po posiłki.

: 27 mar 2021, 17:04
autor: Ślepa Sprawiedliwość
Destrukcyjna posłała jej wymowne spojrzenie, gdy tylko zobaczyła żwywiołaka, który ich zaatakował. Aj, żywiołak. Nie dobrze. Została sama z Modraszką, a nie mogły teraz uciec, bo zostawili by Iskrę w tej szczelinie, bez żadnej pomocy. Jednak, najbardziej zdenerwowało ją to, że niby-wydra atakowała bezbronnego pisklaka, a nie rosłego smoka. Czy ona nie miała honoru? Yy.. znaczy no.. nie miała, ale czy nie bała się gniewu Naqimi. Kleryczka sięgnęła do źródła maddary i wyobraziła sobie lodową barierę. Miała być w kształcie lekko wygiętej kopuły o grubości szpona i średnicy czterech szponów. Tarcza miała zmaterializować się przed środkiem lewego barku Modraszki, zwrócona czubkiem w stronę nadlatującego kolca. Tchnęła maddarę w swój twór, mając nadzieję że kolec albo wbije się w wytrzymały lód, albo odbije się od jego zakrzywionej powierzchni.

//magiczna obrona Modraszki

: 27 mar 2021, 20:53
autor: Jutrzenka Serc
Iskra znalazła się w dziwnej jamie i mogła chwilkę poświęcić na obrzucenie jej spojrzeniem. Musiała przyznać, że wyglądało to całkiem okazale i pewnie bardzo by się cieszyła z tego znaleziska, gdyby nie fakt, że zaraz się mogła udusić. Próbowała nie myśleć o paleniu w płucach, które za chwilę rozerwie ją od środka i skupiła się na swojej pracy.
Tajemniczy kamyczek uwięziony był w dziwnej szczelinie i musiała go jakoś wyciągnąć. Jej grube łapy nie nadawały się do tego, więc próbowała wykorzystać do tego magię. Wyobraziła sobie elastyczną mackę wykonaną z gęstego płynu, który mógł się odkształcać, ale nie przyklejał się do wszystkiego w okolicy. Podobny był do miodu za wyjątkiem jego lepkości. Macka ta miała pojawić się przed smoczycą i wpłynąć w szczelinę, a następnie pochwycić w swoje wnętrze kamyczek. Miała otoczyć go swoim płynem i pociągnąć w stronę Iskry. Cała masa miała cofnąć się i powoli wypłynąć ze szczeliny wraz z kamieniem, którego szukali. Płyn miał mieć kolor miodu wraz z jego przeźroczystością, więc mogła zobaczyć, co się dzieje z jej celem. Nie miał tylko zapachu i smaku. Sama masa nie rozpuszczała się w wodzie.
Iskierka tchnęła maddarę w swój twór, trzymając szpony za powodzenie tego czaru i przesłała obraz pozostałym, a konkretnie Trójkątnej Łusce, aby wiedziała, z czym walczy Iskra i co się dzieje. Miała jeszcze chwilkę, może uda się ponowić próbę.

: 03 kwie 2021, 16:24
autor: Strażnik
Niestety Destrukcyjna nie doczekała się odzewu ze strony Ognistych. Być może zamierzali dołączyć później albo za bardzo odrzucała ich wizja pływania, czy biegania po lodzie. Najważniejszy był fakt, że jeżeli ona zamierzała jakoś wesprzeć towarzyszy, musiała zrobić to o własnych siłach, choćby nawet nie potrafiła walczyć. Kto wie, może zamiast tego mogła popisać się swoimi zdolnościami pływackimi?
Nad szczeliną tymczasem toczyła się walka. Modraszka zamarzła na swoim miejscu, lecz Trójkątna zdążyła w porę utworzyć barierę, mającą ją ochronić. Niestety mimo swojej szybkiej reakcji, jej maddara nie była w stanie utrzymać się pod naporem lodowego szpikulca, który osłabiony pomknął dalej, w stronę pisklęcia. Przejechał po lewym barku Wodnej, głęboko tnąc łuskę, tak że za chwilę okolica wokół Mirri i Modraszki zaczerwieniła się, zasilona krwią. Nie było to najgorsze obrażenie, jakie mogła otrzymać, lecz z pewnością ją oprzytomniło.
Ślepia wydry błysnęły w zaskoczeniu, a sam żywiołak zamiast przystąpić do kolejnego ataku, wytworzył przed sobą kryształową rybkę, która ruszyła zwinnie spomiędzy jego łapek, by ruszyć w stronę szczeliny. Być może drapieżnik uznał, że ranione pisklę będzie potrzebowało już tylko powietrza, więc nie zamierza mu zagrozić, stąd pozbyć się musi najważniejszego złodzieja, który siedział w jego jaskini. Dzięki wiadomości mentalnej Mirri wiedziała co w tej chwili robi Iskra, ale młodsza działała już na ślepo.

Złota Ziemista zdołała w międzyczasie wytworzyć mackę, która wypełniła wnętrze szczeliny, wchłaniając w swoje wnętrze nie tylko kulkę, ale także otaczające ją błyszczące, kolorowe odłamki. Wyszło jej to całkiem sprawnie i gdy tylko przedmiot znalazł się bliżej jej postaci, wyczuła jego przyjazne ciepło. Gdyby pochwyciła go w łapę, nie poparzyłby jej, choć trzymanie go nie było aż tak przyjemne, bo wciąż posiadał nieco wyższą temperaturę, niż zwyczajne przedmioty. Kolorowe odłamki przypominały kawałki kamieni szlachetnych, być może należących do zgromadzonego przez żywiołaka posiłku.
Jeśli nikt nie powstrzymałby powstałej, kryształowej rybki, która sylwetką przypominała niebieskiego, wyrośniętego śledzia, zwierzak spróbowałby przecisnąć się przez szczelinę i capnąć Iskrze kulkę sprzed nosa.
Wydra pozostała na miejscu, choć skupiona na wejściu do jaskini, wprost lekceważąc biedną Mirri. Być może gdyby Ziemista znalazła jakąś metodę współpracy z Destrukcyjną zdołaliby ją przechytrzyć albo przynajmniej uciec spod wody w jednym kawałku.


Modraszka
+ lekka rana magiczna, rozerwana łuska i raniona skóra na lewym barku
(nie zgłaszać rany do końca eventu)

//Trzy tury wam dam, bo dwie to przesada xD
Iskra: 1/3
Mirri: 1/3
Modraszka: 1/3
Destrukcyjna: 0/3

//na kluczowe odpisy czekam do poniedziałku/wtorku

: 04 kwie 2021, 21:36
autor: Oblubienica Mroku
Towarzysze z jej stada stali jak wryci i gapili się w przestrzeń, jakby jej nie zauważając albo będą w innym świecie. "Huh, no czego innego mogłam się spodziewać" – pomyślała, odwracając się i myśląc co zrobić. W końcu nie mogła walczyć, ale wypadałoby pokazać że ogniste smoki to nie tylko nieruchome słupy soli. Po chwili wpadła na pomysł. Zachłysnęła się dużą ilością powietrza po czym wskoczyła pod wodę i rozpędziła się jak tylko mogła, zbliżyła się do przeciwnika i zaczęła w szybkim tempie kręcić się w około niego starając się go rozkojarzyć, może kupi to wystarczająco czasu dla reszty drużyny a sam żywiołak nie wyrobi się z trafieniem szybko przemieszczającego się celu? Przy całym manewrze chciała jeszcze zacząć głośno piszczeć "AAAAAA" ale gdy tylko uchyliła pysk przypomniała sobie że są pod wodą i może to być średni pomysł.

: 04 kwie 2021, 21:49
autor: Ślepa Sprawiedliwość
O nie nie. Co to to nie. Może z tą magiczną rybką jakoś Iskra sobie poradzi, w końcu też przecież umiała walczyć. Ona natomiast zajmie się tą przeklętą wydrą. ~Uważaj! Jest tu chyba żywiołak wody i posłał do ciebie jakąś kryształową rybkę~ posłała tylko wiadomość (do Iskry) by uprzedzić pisklę w szczelinie i zaczęła tkać swoje zaklęcie. Sięgając do źródła wyobraziła bardzo długie świetliste ostrze, kształtem podobne do tego co ma sztylet, ale o długości dziesięciu szponów, szerokości jednego i grubości trzech łusek. Gorący jak środek płomieni twór miał zmaterializować się pod podbrzuszem wydry, skierowany ostrzem do góry, i szybkim pchnięciem w górę, przebić się przez podbrzusze chyba żywiołaka, nadziewając drapieżnika jak taki patyk co się nabija na niego mięso, warzywa i owoce, a potem trzyma nad ogniem żeby się upiekło.

: 05 kwie 2021, 18:26
autor: Jutrzenka Serc
Kryształek wpadł w jej łapki, a to był już pierwszy sukces. Dziwny stwór ruszył w jej stronę, a małe serce zabiło z całych sił i strachu. Och, jak bardzo się bała. Zawsze ktoś ją ratował, a teraz była sama. Nadeszła wiadomość od Mirri, a smoczyca dojrzała, że zbliżał się do niej dziwny stwór. Nie wiele myślała i w przypływie nerwów władowała kulkę...do paszczy. Wsunęła ją pod język, a jeśli los pozwoli, to i jej nie połknie. Zacisnęła ząbki, a językiem utrzymywała kulkę na miejscu. Może ją oparzy, ale liczyła, że najwyżej wywoła dziwne ciepło.

//Nie wiem, czy to już liczy się jako akcja, więc jeśli tak, to proszę olać kolejną część posta

Smoczyca miała wolne łapy i postanowiła działać. Ruszyła w kierunku wyjścia, próbując jakąś ominąć dziwną rybkę. Chciała dobić do szczeliny płynąć metodycznie, ale przed siebie. Oszczędzała siły, bo i nie miała tyle sił, aby kopać wodę. Miała płynąć spokojnie, jednostajnie, a następnie przecisnąć się przez szczelinę. Być może uda jej się wypłynąć przez szczelinę do swoich towarzyszek. Los okaże, czy się to uda.

: 10 kwie 2021, 2:15
autor: Strażnik
Mimo, że Astralis nie miała na ten moment żadnych imponujących umiejętności, okazało się że jej współpraca z Trójkątną była nieoceniona. Ruszyła przed siebie bez lęku, jakby sama była przerośniętym drapieżnikiem, podczas gdy Ziemista skupiła się na swoim źródle, by odpowiedzieć żywiołakowi za jego zbrodnię. Zdezorientowany kręcącym się wokół niego młodym, stwór zdołał wytworzyć osłonę, ale niechcący przekierował ją nieco na bok, przez co stabilne, świetliste ostrze jedynie zgrzytnęło o kryształową powierzchnię i pognało dalej, tnąc magiczne podbrzusze żywiołaka. Drapieżnik wydał z siebie syczący, bulgoczący dźwięk i jakby w wyniku frustracji, przeciął wodę przed sobą przednią łapą.
Przez brak dostatecznej koncentracji nie zdołał oczywiście podtrzymać złodziejskiej rybki, która w międzyczasie zdołała dopłynąć do Iskry, ale zamiast porwać jej kulkę z łap, jedynie bezskutecznie, zderzyła się z jej pyszczkiem i zniknęła. Młoda Ziemista postanowiła zostawić odłamki pozostałego łupu i ruszyła do wyjścia, z wyjątkowo komicznie, a jednocześnie zjawiskowo wyglądającym światłem, które otaczało jej łeb, przebijając się przez cienką warstwę policzków oraz wydostając przez szpary pomiędzy zębami czy też same wargi. Zmniejszało to Iskrze pole widzenia, bo miała wrażenie, jakby wsadziła do pyska samo młode Złotej Twarzy, ale temperatura nie była aż tak uciążliwa, jak mogłaby się spodziewać.
Skupiona, zdołała ostrożnie wydostać się z jaskini, by tuż nad sobą dostrzec rozgrywający się bój.
Żywiołak nie poddawał się, mimo nie krwawiącej, ale poważnie wyglądającej rany. Trójkątna miała pewność, że ledwie trzymał się świadomości, choć przy dalszym działaniu trzymała go furia. Widząc złodzieja na własne oczy, postanowił zaszarżować w jego kierunku z rozwartą paszczą, by wzmocnionymi magicznie zębami pochwycić mniejszą Iskrę za grzbiet albo skrzydło i w ten sposób odpłynąć, zabierając ją razem ze swoim skarbem w stronę dna. Tutaj niewątpliwie musieli działać szybko, bo choć Mirri z Destrukcyjną zdołały zyskać jakąś przewagę, podwodne warunki nie działały na ich korzyść. Co gorsza, lekko raniona, ale wystraszona Modraszka wydawała się tracić przytomność, więc jeżeli drużyna zamierzała zadbać o bezpieczeństwo wszystkich uczestników, ktoś musiał skupić się na Iskrze, a ktoś inny na osłabionej Wodnej.


Iskra: 2/3
Mirri: 2/3
Modraszka: 2/3
Destrukcyjna: 1/3

//już prawie! odpiszę wam jeszcze w ten weekend, jeśli wszyscy się wyrobicie

: 10 kwie 2021, 11:48
autor: Ślepa Sprawiedliwość
Wyszczerzyłaby zęby widząc zranionego żywiołaka, ale bała się że woda naleje jej się do pyska. Zamiast tego zdecydowała się komu będzie chciała teraz pomóc. ~Zabierz Modraszkę na powierzchnię, zanim zemdleje i się utopi~ wysłała mentalną wiadomość do Destrukcyjnej i już zajęła się tkaniem nowego zaklęcia. Sięgając do źródła wyobraziła sobie dużą wytrzymałą jodłową kłodę, zamkniętą z każdej strony i pustą w środku. Miała mieć długość dziesięciu szponów, i grubość ośmiu, przy czym ścianki zamykając bąbel powietrza, miały być grubości dwóch szponów. Boja miała zamknąć się na na tylnych łapach wydry, więżąc je wewnątrz siebie i zaciągając w górę przez swoją wyporność, nie pozwalając potworowi popłynąć ani łuski w dół. Tchnęła magię w swój twór, próbując się skupić mimo kończącego się powietrza.

: 10 kwie 2021, 18:50
autor: Oblubienica Mroku
Smoczyca zadowolona z swojego rozpraszania w głowie już układała sobie jak będzie się puszyć przed siostrą i matką jak to wykiwała żywiołaka, który dzięki jej asyście skończył z rozciętym brzuchem, lecz jak się okazało ten nadal się nie poddawał. Chciała natychmiast ruszyć za nim dalej kręcąc bączki w koło niego, ale otrzymała wiadomość od towarzyszki aby ratować pisklaka. W sumie mało ją obchodziło czy by umarło czy nie, w końcu patrzyła z reguły tylko na siebie, no ale może się jeszcze przydać potem więc zdecydowała się mu pomóc. Podpłynęła do modraszki, momentalnie mocno chwytając ją łapą za ogon i licząc że nie będzie się szarpać w szybkim tempie wypaliła z nią w kierunku powierzchni wyskakując z przerębli niczym śledź czy inna ryba.

//Łapie pisklaka w celu ratowania mu życia co by nam nie umarł przypadkiem

: 11 kwie 2021, 14:36
autor: Jutrzenka Serc
Iskra była przerażona całą sytuacją, która objawiła się przed nią. Słyszała troszeczkę o żywiołakach, a jeden właśnie na nią szarżował. Smoczyca czuła wibracje maddary, które woda zdawała się dodatkowo wzmacniać, więc wiedziała, że Mirri próbowała ją obronić, ale Iskra nie mogła pozwolić sobie na bierność. Samiczka odepchnęła się łapkami z całej siły, próbując uniknąć stwora. Skrzydła wtuliła w grzbiet, nie chcąc, aby były łatwym celem. Iskra próbowała wypłynąć na powierzchnię, koncentrując się na odnalezieniu drogi. Jeśli jej unik się uda, to chciała dotrzeć do przerębla w lodzie. Podążała za siłą wyporu, a potem próbowała jakoś sobie poradzić, płynąc na pamięć.

: 13 kwie 2021, 15:40
autor: Strażnik
Bogowie, Destrukcyjna to miała styl. Bez żadnego oporu chwyciła młodszą i popłynęła z nią ku powierzchni, jakby ciągnęła za sobą wór mięsa. Zapewne najistotniejszy finalnie był fakt, że ją uratowała, nawet jeśli Modraszka stłukła się nieco w rezultacie. Na powierzchni mogła już bez problemu nabrać powietrza i choć różnica temperatur była okropna, zapewne zdołała się do tego przyzwyczaić po dłuższej chwili. Oczywiście jej bark nadal krwawił, ale tym raczej nie musiała się aż tak przejmować. Pozostało jej poczekać na drużynę, która staczała swój podwodny bój.
Czar Trójkątnej wypadł słabo, ale zaistniał i zdołał spowolnić żywiołaka, którego magiczna forma i tak nie pozwalała mu na osiągnięcie nadzwyczajnej prędkości. Dostrzegając, jak drewniana boja uczepia się jego prawej tylnej łapy, kontynuował pracę drugą oraz wodnistym ogonem, który skrzył się pod wodą niczym kryształ.
Na szczęście, o ile spowolnienie nie byłoby w stanie zupełnie uratować Iskry, młoda nie pozostawała bezczynna, sama energicznie przebierając łapami. Jej zadanie było okropnie trudne gdy była dodatkowo oślepiona, lecz na szczęście nie znajdywali się na rwącej rzece, a zwyczajnym, spokojnym jeziorze, więc mogła bez ściągającego ją prądu, ruszyć ku wyrwie, którą dostrzegała nad sobą.
I udało się. Poczuła jak jej przednie łapy dotykają twardej powierzchni, a jej rozpędzony łebek wynurza się, by powitać towarzystwo Destrukcyjnej i osłabionej Modraszki. Nie każde pisklę mogło znieść obecność pod wodą w podobny sposób, ale grunt, że przynajmniej jednemu z trójki udało się wykonać swoje zadanie. Nie mogła w prawdzie łapczywie nabrać oddechu, ze względu na obecną w pysku świetlistą kulkę, ale chwyciwszy ją do łapy, nie musiałaby się tym przejmować. Czyli co? Zadanie wykonane?
Naiwnym byłoby sądzić, że po tym jak zgarnęli drapieżnikowi jego spiżarnię, ten nie podążyłby za nimi, aby ją odbić. Na obecną chwilę pod wodą znajdywała się już tylko Mirri i magiczna wydra. Teraz pozostawało pytanie, czy powinni zebrać drużynę i w spektakularny sposób uciec, żeby nie przedłużać potyczki i wiążącego się z nią ryzyka, czy kontynuować popisywanie się swoimi zdolnościami. W tej drużynie dobrze walczyć potrafiła tylko Trójkątna i Zodd, ale o ile samiec nie zamierzał wspomóc pozostałych, nie mieli tutaj wielu szans.
Co ciekawe i tak radzili sobie całkiem nieźle, jak na styczność z dorosłym żywiołakiem, więc pozostało im jedynie spekulować, czy była to kwestia szczęścia, czy ich własnych zdolności.
W każdym razie wydra ruszyła ku powierzchni, wydając z paszczy przejmujący syk, który świetnie rozszedł się pod wodą. Nie zamierzała jednak polegać wyłącznie na swojej prędkości i w grę ponownie weszła maddara, która zadrgała zaraz przy otworze, z którego przed chwilą wydostała się trójka smoków. Z samej powierzchni tafli miała zmaterializować się wysoka jak samo pisklę, kryształowa łapa, która rozcapierzywszy cztery paluchy w powietrzu, chciała zgiąć się gwałtownie do przodu i plasnąć Iskrę, by pochwycić jej tułów i ściągnąć z powrotem do swojego żywiołu. A co w tym czasie z Mirri? Jeśli poświęciłaby się walce z żywiołakiem, mogłaby zostać w tym sama, ale nie robiąc nic, ryzykowała też bezpieczeństwo pozostałych. Najważniejsze było jednak to, że zaczynało jej brakować powietrza.


Mirri: 3/3

// wasze akcje są zarówno rozpatrywane fabularnie, jak mechanicznie, więc nie bójcie się kombinować

: 13 kwie 2021, 16:57
autor: Jutrzenka Serc
Małe serce w piersi tłukło się jak zwariowane, a nozdrza rozwarły się, łapiąc odrobinę powietrza w płuca. Młoda wypluła z pyska znalezisko i wepchnęła je w łapy Destrukcyjnej.
Trzymaj! Mirri wychodź! – Krzyknęła do środka przeręblu, z którego właśnie dobiegły drgania maddary. Ten przeklęty żywiołak musiał się uprzeć, prawda? Smoczyca chciała wykorzystać, chociaż odrobinę swojej maddary. – Zabierz na brzeg Modraszkę, ja spróbuję pomóc Mirri. – Nie chciała jej zostawiać, więc zaraz zabrała się za formułowanie swojego czaru. Nie umiała może za dobrze sobie radzić z maddarą, ale nie mogła zostawić kleryczki. Samiczka wyobraziła sobie grubą na szpon tarczę. Stworzona była z chłodnego, kamienia, który przypominał rubin. Miał prostą, ale zbitą strukturę, która miała wytrzymać potencjalny cios. Tarcza była wielkości jej skrzydła i miała osłonić ją przed tajemniczą łapą. Sama tarcza nie miała smaku, ani zapachu. Była chłodna, ale przede wszystkim po prostu była wytrzymałym kryształem rubinu. Iskierka tchnęła swoją maddarę w twór i liczyła, że Mirri wykorzysta okazję, gdy drapieżnik był zajęty i wypłynie na powierzchnię. Musiała.

: 13 kwie 2021, 18:36
autor: Ślepa Sprawiedliwość
Nie mogła zrozumieć dlaczego ta wydra tak bardzo skupiła się na biciu bezbronnego pisklaka. No dobra.. może miała tą świecącą kulkę, którą zabrała żywiołakowi, ale to Sekcja sprawiała prawdziwe zagrożenie.. chyba. Czując, że brakowało jej już tchu, popłynęła za drapieżnikiem szybko przebierając łapami, poruszając rytmicznie całym ciałem, by dogonić potwora. ~Uciekamy~ wysłała do wszystkich, po czym sięgnęła do swojego źródła maddary i wyobraziła sobie kamienne zgrubienie o grubości kilku łusek, które miało uformować się na szczycie jej głowy. Miało być bardzo twarde od zewnątrz, ale miękkie od strony głowy uzdrowicielki, żeby sama nie dostała wstrząśnienia mózgu, po tym co chciała zaraz zrobić. A mianowicie, podpływając do wydry, chciała z całej siły przywalić w jej ciało, w jakiejkolwiek pozycji by się nie znajdowało i wyskoczyć razem z nim z wody na lodową powierzchnię. Mimo swojej wątłej budowy, to magiczny twór miał nieść ze sobą większość siły uderzenia, które, jak miała nadzieję, rozproszy głupiego potwora. Jeśli znalazłaby się w końcu na powierzchni i była w stanie ustać na łapach, pognała by przed siebie, uciekając przed żywiołakiem i złapała po drodze któregoś z mniejszych i wolniejszych pisklaków w zęby. Oczywiście, upewniłaby się czy nie zostawili kulki w tyle, zanim rzuci się do ucieczki.

: 15 kwie 2021, 17:46
autor: Oblubienica Mroku
Astralis po udanym ratunku odsapnęła dosłownie na moment, przy okazji sprawdzając stan wodnego pisklęcia. Trochę się poobijała, ale pysk nie szklanka, zagoi się. W chwilę później z wody wystrzeliła Iskierka, rzucając jej w łapy kulkę. Trochę ciepła, ale do zniesienia. Zauważalnym było że nie chciał odpuścić. Chędożony natręt, a było uczyć się walki szybciej, strzeliłabym mu z łapy to by mu się odechciało! Pomyślała przekładając kulę z łapy do pyska i blokując ją zębami aby na pewno nie upadła gdzieś przypadkiem. Otrzymała także wiadomość o tym że zielona towarzyszka chce uciekać. Zarzuciła więc szybko wodne pisklę na grzbiet i pędem pobiegła do linii drzew. Gdy już dotarła na miejsce odłożyła lekko pisklaka aby odpoczął a ona sama w stanie gotowości oczekiwała w razie czego żeby rozpędzić się jak głupia i przywalić łbem w wroga gdyby tylko wyskoczył z wody i był w zasięgu jej rażenia.

: 20 kwie 2021, 22:30
autor: Strażnik
Ostatnia tura w tym temacie! Określcie w jaki sposób uciekacie, zwróćcie uwagę na wszystkie ważne elementy!

Wbrew pozorom, w łapach czy pysku Destrukcyjnej, kula nie była wyłącznie ciepła[/b]. Jeżeli zamierzała bezpiecznie donieść ją aż do Skał, będzie musiała wykombinować coś lepszego, bądź przekazać kulkę tej, która zdawała się nieść ją bez problemu. W innym wypadku, jeżeli Astralis zignorowałaby temperaturę, mogłaby zaryzykować poważne poparzenie sobie warg, języka, czy dłoni. Zachodnia, choć nie miałaby z tym przedmiotem najmniejszego problemu, na tym etapie miała na głowie nieco inne zmartwienia. Nie mogła obserwować jak spektakularnie Ognista ślizga się po lodzie, próbując odeskortować Modraszkę, bowiem skupiona była na własnej obronie. Niestety tym razem maddara nie słuchała jej tak sprawnie jak wcześniej i choć w powietrzu zamigotała forma rubinowej tarczy, bez wsparcia Mirri, być może kryształowe szpony zdołałyby brutalnie dosięgnąć jej ciała. Chociaż czy na pewno?
Kleryczka poczuła wydostającą się z jej źródła moc, lecz samo kamienne zgrubienie nie było tak imponujące, jak pragnęła. Najważniejsze jednak, że nie poddawała się i mimo przewagi drapieżnika zrobiła co mogła, żeby powstrzymać go przed trafieniem Iskry. W zasadzie cała trójka od początku angażowała się ponad swoje siły i zagrożenie, które stanęło na ich drodze.
Żywiołak poczuł uderzenie Ziemistej, lecz było na tyle słabe, że młoda nie zdołałaby go ponad siebie wyrzucić. Bogom dzięki, że także kąt jej uderzenia okazał się nieadekwatny, bo mogła ześlizgnąć się z magicznej formy wydry i popłynąć dalej ku dziurze w lodzie. A potem wybawienie i pierwszy, prawdopodobnie łapczywy oddech.
Lekko rozproszony żywiołak oraz tarcza Iskry zadziałały w miarę skutecznie, choć jeden z powstałych szponów zdołał przebić się przez osłonę i boleśnie zarysować łuskę Ziemistej. Nie była to żadna potworność, nawet jeżeli i ona wyczuła w powietrzu trochę własnej krwi.
Chwilę później magiczna łapa zniknęła, a spojrzenia Mirri i Iskry mogły spotkać się ponownie.

Co do Destrukcyjnej, galop nie wyszedł jej zbyt sprawnie, a w połowie drogi jej łapy na parę uderzeń serca wręcz odmówiły jej posłuszeństwa. To właśnie wtedy boleśnie gorąca kula wyleciała z jej pyska i potoczyła się po lodzie – na szczęści w stronę brzegu. Zatrzymała się kawałek przed nim, na jakiejś lodowej grudce, zaledwie parę kroków przed bezpiecznym lądem. Podniesiona łapami Mirri kula zachowywałaby się tak samo uciążliwie, okrutnie paląc łuski posiadacza, jakby domagała się by niósł ją właśnie najmłodszy uczestnik.
Cokolwiek zamierzali w tej kwestii zdecydować, żywiołak nie przestał być ich zagrożeniem i gdy w pośpiechu zaczęli się od niego oddalać, zauważyli jak wynurza się z czeluści jeziora. Na powierzchni stwór był równie imponujący, jego wodnista skóra lekko falowała, a jednocześnie mieniła się, niczym oświetlone słońcem kamienie szlachetne.

: 21 kwie 2021, 18:04
autor: Ślepa Sprawiedliwość
Wzięła głośny haust życiodajnego powietrza, gdy w końcu wydostała się z wodnej pułapki. ~Szybciej, szybciej!~ Wysłała wszystkim wiadomość, dzikim pędem biegnąc przed siebie. Ślizgając się łapami i ryjąc pazurami po lodzie, chwyciła w przednią łapę świecącą kulkę. – Aaach! – Od razu tego pożałowała, a wiadomość wraz z bólem przeszła błyskiem przez jej umysł. To najmłodsze miało nieść kulkę. Wypuściła kulkę z łapy i, gdy ta jeszcze była w powietrzu, smoczyca przywołała maddarą drewnianą paletkę, w kształcie płaskiej deski, która uderzając w kulkę, posłała ją w stronę Modraszki. – Łap! – krzyknęła do pisklęcia i mając nadzieję, że Iskra da radę umknąć żywiołakowi, skupiła uwagę na jeszcze jednym pisklęciu stąpającym na lodzie. Wybijając się z ziemi, wskoczyła na Arakai, przytulając się brzuchem i łapiąc wszystkimi łapami. Nie zamierzała jednak jej zgnieść pod swoim ciężarem, bo to by było głupie, oj nie! Zaraz uderzyła skrzydłami z dwukrotną siłą, niż by to zrobiła normalnie, chcąc unieść je dwie w powietrze. Kontrolowała lot ogonem, żeby nie stracić w trakcie równowagi, bo to by się pewnie skończyło tragicznie. Leciała nisko, około połowy skrzydła nad ziemią. Gdyby udało im się dotrzeć do brzegu, po wyhamowaniu najpierw wypuściłaby pisklę z uścisku. Zaraz po niej, sama wylądowałaby na lekko ugiętych łapach, ryjąc ostro pazurami o ziemię. To już by byli chyba wszyscy, bo wężowa wywerna z Ognia stała przez cały czas na brzegu, a Destrukcyjna ratowałaby Modraszkę. Tylko zostało trzymać kciuki, żeby Iskrze udało się zwiać przed potworem..

: 21 kwie 2021, 19:25
autor: Oblubienica Mroku
Astralis po zaryciu w glebę na chwilę się oszołomiła, ale wstała na równe nogi tak samo szybko jak upadła. Lekko się ślizgając zauważyła że tej przeklętej wydrze zechciało się spacerków na powierzchni. Dobra, pora salwować się ucieczką, wróci się tu kiedyś i przerobi ją na smaczny obiad. Zauważyła, że prawdopodobnie jedyną zdolną do niesienia kuli jest mała wodna. Gdy Mirri posłała kulę w stronę pisklęcia, Astralis dosunęła ją w łapki modraszki i zaczęła ją odciągać. Do brzegu nie było już tak daleko, więc jak tylko dotrze na stały ląd będzie to pora dawać drapaka na pełnej prędkości, dobrze byłoby jeśli małe wodne było w stanie uciekać samo obok niej, ale jeśli to się nie uda postanowiła że zarzuci je na plecy, jakoś da radę, ważne aby zabrać tą przeklętą kulkę i zwiać od tego natarczywego stworzenia. Zauważyła też, że zielono-łuska ratuje jej ognistą towarzyszkę która od początku stała jak zmrożona. Astralis jednak nie była aż tak dobroduszna, plus nie miała tyle siły toteż jeśli trzeba by ich ratować dalej, niestety zostawiła by ognistego samca aby ten sam uciekał, jej zadaniem było przetrwać i wyciągnąć stamtąd wodne pisklę, więc tego się trzymała. Oby tylko Iskierka dotarła do brzegu bez większych przeszkód.

: 22 kwie 2021, 13:24
autor: Jutrzenka Serc
Mirri wypruła z wody, więc i Iskra poderwała się na łapy. Krew popłynęła po fioletowych łuskach, ale samica nie mogła się tym zająć nawet na chwilkę. Zresztą, adrenalina swoje robiła i jeśli nie zemdleje, to nie zauważy powagi rany.
Smoczyca obróciła się w kierunku brzegu, gdzie Astralis uciekała z Modraszką. Mirri już ruszyła, więc i ona wybiła się z całych sił łapami do przodu. Wbijała szpony w lód, próbując utrzymać się na łapach. Nadawała sobie prędkość, chcąc biec ile sił w łapach. Mirri złapała Arakai, więc i Iskra czuła się w obowiązku coś zrobić z Zoddem. Podbiegła do niego i pchnęła go w kierunku brzegu, wpadając nawet na niego lekko.
Chodź! – Zawołała i po tym ruszeniu chciała zepchnąć go z lodu, zapierając się złotymi szponami. Jeśli jej się uda, to może uda jej się dopchnąć samca na grubszy lód, gdzie żywiołak im krzywdy nie zrobi.