Strona 39 z 39
Błękitna Rzeczka
: 08 cze 2025, 0:25
autor: Łaknący Przyjemności
OSTATNI POST Z POPRZEDNIEJ STRONY:
Kiwnąłem pyszckiem na jej propozycję.
–
Z największą przyjemnością. Powiec tylko czego chcesz się nauczyć, a to zrobię – lekki kokieteryjny uśmiech pojawił się na mojej mordce. Lubiłem uczyć inne osoby, przecież dzielenie się tym, co się posiada jest naprawdę ważne i cenne. Dobro zawsze jakoś wraca. W ten lub iny sposób, ale pojawia się w naszym żywocie.
Cieszyłem się jak spokojnie zjadała rybę. Chyba jej smakowało, a to sprawiało mi jeszcze więcej radości w moim nadwyraz rannym przez życie serduszku radość.
–
Smakuje czy czegoś brakuje w tej rybie? Staram się, aby moje dania były najlepsze i najpyszniejsze. Gdyż to klucz do wielu serc i dusz. – cicho zaćwierkałem, samemu wracają do konsubcji ryby. Talima z oddali powoli obserwowała inne ptaki i ryby wyskakujące co jakiś czas nad powierzchnię wody.
- ━━━━━━━━━━━
:: Onyksowa Pieśń ::
Błękitna Rzeczka
: 08 cze 2025, 0:51
autor: Onyksowa Pieśń
nie da się ukryć, że kokieteryjne gesty samca sprawiały, że czuła się w jakiś sposób wyjątkowa. Do tej pory nikt nie traktował jej w ten sposób, a nie znajdąc Łaknącego uważała je w pewien sposób za pochlebne. Tylko nie do końca była pewna jak się z tym czuć.
Z drugiej strony nie wiedziała, czego mogłaby chciec się nauczyć. W końcu głównie chodziło jej o to, by posiąść wiedzę tak szeroką jak ta, którą dysponował rajski, a bez szczególnego celu, nie umiała doprecyzować jakiego języka chciałaby się nauczyć najbardziej.
– Może elfi? – zaproponowała nieśmiało.
– Jest bardzo dobra. – odpowiedziała radośnie. Nie umiała by powiedzieć, czy czegoś brakuje. Sama nie umiała gotować, więc dla niej fakt, że ryba smakowała czymś wiecej niż... rybą, był już nadto wyjątkowy.
Łaknący Przyjemności
Błękitna Rzeczka
: 08 cze 2025, 1:09
autor: Łaknący Przyjemności
Chwilę się zamyśliłem nad jej odpowiedzią.
–
Przygotuję odpowiednie materiały. Bez nich może być Ci ciężko zrozumieć ten język. Kilka dni zajmie mi zrobienie słownika dla Ciebie. Co ty na to? – obdarzyłem samicę lekkim niczym wiosna uśmiechem. Chciałem ją podświadomie zadowolić. Może to tylko moja dobra i wychowana natura albo bogowie wiedzą...
Cieszyłem się z jej słów. Mało kto mówi i chwiali moją kuchnię. Wielu uważa ją za jakiś pewnik czy standard. Czy to siostry, czy rodzina. Zaś jej uśmiech i zadowolenie było największą nagrodą dla mego samotnego i rannego ostatnimi wydarzeniami serca. Tak... To była najlepsza nagroda dla mnie.
–
Cieszę się, że Ci smakuje. – naprawdę połechtała przyjemnie moje małe ego. Mówię to jako narrator ze szczerością w sercu i duszy. Muszę następnym razem przygotować jakaś sarnę, może dziczka w sosie grzybowym. O... To brzmi smakowicie, aż zgłodniałem.
- ━━━━━━━━━━━
:: Onyksowa Pieśń ::
Błękitna Rzeczka
: 28 wrz 2025, 16:15
autor: Cekorax
Zaspokoiwszy pragnienie, Rax wędrowała przy krawędzi rzeki, w skupieniu obserwując jej nurt. Nie potrafiła jeszcze pływać i nie zamierzała wskakiwać na głęboką wodę, aby się o tym przekonać, choć ostatniego czasu ciągnęło ją do tego żywiołu. Przeciwwskazanie wobec całkowitego objęcia go, stanowiła temperatura. Nawet jeśli znała parę lokalizacji, gdzie zbiorniki pozostawały ciepłe niezależnie od pogody, stanowiły one wyjątek. Rax natomiast wcale za zimnem nie przepadała.
Spacer powiązany z obserwacją tego obcego z jej perspektywy wymiaru stanowił pewnego rodzaju ćwiczenie, chęć przełamania się poprzez prowokację ciekawości. Postać tajemniczej ryby, która pojawiała się i znikała co jakiś czas działało bardzo skutecznie, zwłaszcza że pobudzało także najbardziej pierwotne, drapieżne zmysły. Mimo śliny zbierającej się w pysku, pozostawała jednak na suchości, z zawodem musząc pożegnać możliwość zbadania lśniących stworzeń z bliska.
Wędrując w ten sposób, ze spojrzeniem wbitym w fale, nie przypuszczała że jej zainteresowanie zdoła ściągnąć cokolwiek innego, ale oh w jakimiż to była błędzie. Zobaczywszy odbitą w lustrze różową postać, Rax czym prędzej uniosła łeb. Nie mogła pozwolić, aby jej gapiostwo usprawiedliwiło brak manier, a właśnie tym byłoby podejście do nieznajomego, bez właściwego przywitania. Nawet jeśli nie przewidywała, żadnej specjalnie interakcji, bo za bardzo teraz siedziała we własnej głowie, uprzejme "witaj" należało się każdemu.
Słowa utknęły jednak w gardle, gdy Rax wzrokiem objęła postać po przeciwnej stronie rzeki, w całym jej majestacie.
Absolutnie nic w tej jednostce nie było smocze niezależnie od tego co sugerował jej zapach. Strach zmieszał się na pysku Rax ze zmartwieniem o samą kondycję zdrowotną jednostki. Nie zdołała jednak nic powiedzieć, zamierając na moment niczym sarna, która niechcący podlazła pod sam nos wilka.
Kordialna Łuska
Błękitna Rzeczka
: 28 wrz 2025, 20:47
autor: Kordialna Łuska
A więc ich oczy się spotkały – te błękitne Rax i te blade, niemrugające Malinki. Ta zauważyła drugą samiczkę dużo wcześniej, nie zaczepiała jej jednak. Widziała ją już z daleka, gdy podeszła do brzegu, by zgasić pragnienie.
Schylała łeb – brązowa samiczka szła wpatrzona w nurt, a gdy już się napiła... tamta dalej patrzyła. Być może była tylko zamyślona.
"Nie będę przeszkadzać", pomyślała. W końcu kiedyś nieznajoma musiała podnieść łeb.
No i podniosla, ale w międzyczasie Malinka zdążyła się położyć na brzegu, chowając przednie łapki pod siebie. Całkowite zmrożenie nie zrobiło na niej specjalnego wrażenia, albo po prostu nie dało się tego po niej poznać.
Po chwili przechyliła łebek na bok.
~ Witaj. Szukasz czegoś? Wpadło ci do wody? Mogę pomóc ci szukać. – Chociaż pysk samicy nie zmienił swojego wyrazu, głos rozbrzmiewający w głowie Rax był wesoły. Zamykając oczy bez problemu możnaby sobie wyobrazić delikatny, przyjemny uśmiech jego właścicielki... No. Chociaż po takim pierwszym wrażeniu mogło to nie być takie proste.
~ Widzę, że cały czas wypatrujesz czegoś w wodzie. – Dodała słowem wyjaśnienia, by może bardziej ocucić nieznajomą. Przy tym wyciągnęła spod siebie łapę i modliszko-podobną kończyną wskazała na rzeczkę.
Cekorax
Błękitna Rzeczka
: 30 wrz 2025, 15:00
autor: Cekorax
Rax zamrugała kilkakrotnie, jakby chciała pozbyć się iluzji niebezpieczeństwa, która w żaden sposób nie pasowała do przyjaznego, niższego głosu postaci. Nic dziwnego, że posługiwała się magią bo jej obnażone kły i dziwny kształt pyska mogły nie sprzyjać tak samo łagodnie brzmiącym tonom.
Mimo instynktu sugerującego co innego, z kolejnymi słowami nieznajomej, Rax poczuła ukłucie smutku i zażenowania. Przecież nie wina drugiego smoka, że wyglądał właśnie w taki sposób, ani nie uczynił jej nic szkodliwego, żeby go oceniać! Choć mięśnie młodej nie rozluźniły się w zupełności, tak przynajmniej jej pozycja przestała zdradzać niepokój. Rax uśmiechnęła się przyjaźnie, trochę przepraszająco.
– Ah, haha.. nie, nie, niczego nie szukam. No ale tak by to wyglądało, skoro w pierwszej chwili nawet cię nie zauważyłam – czasami otwierała pysk jeszcze zanim miała dokładny plan na wypowiedź. Nie żeby wylatywało z niego cokolwiek, bo zależało jej na poprawnym porozumieniu, ale pewne rzeczy musiała dostosowywać na bieżąco. Jej głos był ciepły, ale ponaglony.
– Hmm... Po prostu obserwowałam ryby. Ładne są, a nie miałam jeszcze okazji na zbadanie ich z bliska – mimikując gest nieznajomej, również wskazała na rzekę. Był to jednak pretekst, by sama mogła przyjrzeć się nietypowej anatomii rozmówczyni.
– Jestem Rax tak w ogóle. Przepraszam za... hm... Jeszcze nie widziałam smoka takiego jak ty! Jakiej jesteś rasy? – biorąc pod uwagę brak agresji ze strony obcej, postanowiła postawić na bezpośredniość. Nebbia na przykład też była reprezentantką podgatunku o którym ojciec nie słyszał, więc może było ich jeszcze więcej?
Kordialna Łuska
Błękitna Rzeczka
: 09 paź 2025, 0:06
autor: Kordialna Łuska
Kordialna potrafiła docenić takie pytanie. Było znacznie milsze od "co to za pomiot?!", a i odważniejsze od przemilczenia sprawy, uznawanego za najlepszą opcję, gdy nie chciało się jej urazić.
~ Oh. Ha ha. Sama nie wiem. Za morzem nazywali mnie smokiem jaskiniowym... Co raczej pasuje biorąc pod uwagę, że wyklułam się w podwodnych grotach. – Prychnęła rozbawiona. No tak się składało, że sama nie za bardzo wiedziała czy jest z jakiejś konkretnej rasy i czy wszystkie smoki z nią spokrewnione wyglądały jak ona. Znała przecież tylko swoją mamę.
Za chwilę przekręciła łeb na drugą stronę. Już zdążyła się przyjrzeć Rax, w końcu tamta zauważyła ją z opóźnieniem – wtedy Malina nie starała się jej szczególnie analizować. Miała jednak kilka pomysłów.
~ To może ja zgadnę twoją. Widzę w tobie drzewnego i domieszkę... – Podrapała się długim pazurem po brodzie, mrucząc, by było słychać, że się zastanawia. Ten dodatkowy kolor kojarzył się jej z wodą.
~ Może morskiego? Trafiłam? – Zapytała, ewidentnie jednak niepewna swojego wyboru. Miała nadzieję, że będzie to brzmiało jak zainteresowanie, a nie jakaś próba cwaniakowania. Może dlatego dodała:
~ Też czasami lubię przyglądać się rybom. Obserwowanie ich potrafi być naprawdę relaksujące. – Stwierdziła, ześlizgując się do rzeki, by szybko prześlizgnąć się na drugą stronę. Nie było potrzeby na to, by nowa znajoma musiała wytężać głos, prawda? Chociaż trwało to naprawdę krótko, gdy jej ciało wiło się w nurcie rzeki jak wstęga, Kordialna trzymała łeb nad wodą, by druga samiczka nadal mogła mówić. Moment później już zahaczała przednimi kończynami o brzeg, by dźwignąć się z wody drugiej stronie.
~ Na imię mi Malinka. Miło mi cię poznać Rax. – Powiedziała, uśmiechając się głosem.
Cekorax
Błękitna Rzeczka
: 23 paź 2025, 22:03
autor: Cekorax
Rax przekrzywiła łeb, raz jeszcze, tym razem bez krępacji śledząc kształt rozmówczyni.
– Wiesz, niedawno dowiedziałam się, o rasie "podziemnej" – wtrąciła z namysłem. Nebbia na pewno nie chciałaby celowo wprowadzić jej w błąd, stąd była ciekawa ile smoków z zewnątrz mogło posiadać własną nazwę na wariant istniejący u Wolnych. Fakt iż smoczyca, bądź przynamniej jej rodzice nie wykluli się tutaj, patrząc na wygląd, wydawał się oczywisty.
– Jaskiniowa i podziemna brzmi podobnie, więc może to to samo albo jakaś wariacja? No i jesteś dłuuuuuga, najdłuższy smok jakiego widziałam! Więc może jeszcze wężowa! –
Smoczyca nie zamierzała pozostać dłużna i w zamian podzieliła się z Rax własnymi spostrzeżeniami. Drzewną krew było widać jak żubra na stepie, choć morską...
Rax obejrzała samą siebie, jej ślepia zaś automatycznie spoczęły na błonach zdobiących boki u podstawy szyi. Następnie bliżej piersi przysunęła okraszony niebieskimi, trójkątnymi błonami ogon. Ojciec nigdy nie opowiadał jej o domieszkach morskiej krwi, ale może miała coś po dziadkach?
Prychnęła rozbawiona na wzmaiankę o rybach.
– Niebieskie błony mam po ojcu, a on był drzewnym. Mama była wywernowa. To z niej mam duże skrzydła i sprawne palce u nich – nie poprawiała obcej żeby się mądrzyć, po prostu zawsze czuła potrzebę sprostowania, gdy znała poprawną informację. Tak zwykł czynił ojciec i o ile nie chciała się z nim zbytnio utożsamiać, sądziła że to dobra cecha. Już teraz w nie omijaniu prawdy była tysiąc razy lepsza od niego.
– Ale rozumiem skąd założeee... – aż zamknęła pysk, gdy obca zaczęła płynąć ku niej. Choć jej ciało było przedziwne i mało smocze, gdy wiła się w rzece wyglądała całkiem urodziwie, jak kolorowy wąż.
– Łooah... – mruknęła, już z bliska mogąc zbadać jej sylwetkę.
– Mi też... miło cię poznać Malinko – zabawne imię, na pewno kontrastujące brzmieniem z samym wyglądem. Nie chciała jednak zbytnio poświęcać się pierwszemu wrażeniu, a przynajmniej nie temu negatywnemu. Krótko potrząsnęła łbem.
– Czy to też jest... część twojej naturalnej aparycji? – łapą wskazała na różowe fragmenty jej ciała. Nie przypominały wcale naturalnych, wyglądały prędzej jak obrażenia, ale nie chciała zakładać. Może taka się urodziła?
– Czy to cię boli? – jej głos wybrzmiał z mieszanką współczucia i zaciekawienia. Na szczęście miała dość manier aby jej nie dotykać.
Kordialna Łuska
Błękitna Rzeczka
: 25 paź 2025, 8:31
autor: Kordialna Łuska
Hm. Drzewne też mogły mieć takie błony? No niech ją. Wychodziło na to, że chyba zbyt stereotypowo postrzegała rasy! Nie żeby w jej opinii było to bardzo ważne. Cieszyła się jednak, że inni mogli wspominać swoje dziedzictwo. Dobrze dla nich.
Za chwilę odchyliła łeb i rozchyliła szczęki tak jakby się śmiała, chociaż ciepły dźwięk znów dotarł wprost do głowy Rax.
~ Najdłuższy? Ha ha! Cóż dziękuję. – Powiedziała kłaniając się lekko.
~ Podziemny też brzmi dobrze. A wężowy... Moja matka wyglądała podobnie do mnie, ale może jakiś dziadek był wężowy, nie wykluczam takiej możliwości. – Odpowiedziała, drapiąc się po brodzie i kierując swoje niemrugające oczy na bok w zastanowieniu.
Nagle Rax przyciągnęła z powrotem uwagę Malinki, wskazując na... ah.
Samica pokręciła łbem na boki.
~ Nie martw się, serduszko. To blizny, więc już nie bolą. – Zatrajkotała, machając łapą.
~ Nawet powiedziałabym, że ogólnie nie czuję tam za wiele. Słońce mnie spaliło już dawno temu jak wyszłam z jaskini. – Sama dotknęła swojej piersi, gładząc różowe fałdy. Tkanka wyglądała na napiętą, w końcu z jakiego innego powodu tworzyłaby takie wzory i ciągnęła za zdrową skórę. A jednak skóra ugięła się pod naciskiem, nie będąc tak sztywną na jak mogła się wydawać.
~ Jakby mnie ktoś pomiział futrem to bym nie poczuła, ale przytulenie jest jak takie ciepłe ściśnięcie. Chcesz to możesz dotknąć. Nie przeszkadza mi to!
Powiedziała i jej cztery tylnie kończyny podeszły bliżej, by zaoferować Rax bok, gdy te przednie, wcale nie zmieniły położenia – jakby współpracowały ze sobą dwie niezależne części.
Cekorax
Błękitna Rzeczka
: 25 paź 2025, 11:54
autor: Cekorax
Jakże niesamowitym była stworzeniem. Poniekąd przekonywała się do jej wyglądu, bo choć wciąż wzbudzał w niej ciarki, praktycznie z każdym jej gestem oferował coś nowego. Niemy śmiech, wzbogacony mentalnym przekazem zainspirował kolejne pytania, choć Rax postanowiła uprzejmie z nimi poczekać. Dobrze, bo temat blizn i tak zdominował całą uwagę.
Gdy Malinka zaoferowała dotknięcie zreformowanej skóry, przez moment zastanawiała się czy to podstęp. Nie chciała wychodzić na nachalną albo zbyt dotykalską, nawet jesli całkiem lubiła bliskość. Co najważniejsze w każdym razie, nie chciałaby Malinki niechcący uprzedmiotowić jakby była obiektem badań. Spojrzała na nią pytająco, aby upewnić się czy mówi prawdę. Co jeśli Malinka nie była smokiem, lecz mimikującym smoka zwierzem, który niczym wąż, czekał aż ofiara będzie dość blisko, aby się wokół niej owinąć? Nieznajoma była wszak długa, a jej przednie łapy wyglądały na wystarczająco silne aby przyszpilić ją do ziemi, czy poharatać.
Ahhh, co za okropne myśli! Nie była sarną, żeby pozwalać lękom tak nad sobą władać. Trochę ostrożności wypadało mieć, to prawda, ale to nie tak, że Malinka specjalnie czekała przy rzece licząc, ze ktoś dotknie jej blizn.
Kiwnęła głową z determinacją, dając znak samej sobie, że powinna wyciągnąć łapę i tak też uczyniła. Pogładziła jej nierówną fakturę, wiodąc palcami delikatnie, jakby istniała jakakolwiek szansa, że mogłaby ją uszkodzić. Z fascynacją badała ją przez chwilę nic nie mówiąc, aż sięgnęła do podstawy błony.
–Jak to spaliło cię słońce? – nie cofając kończyny, znów spojrzała w stronę łba rozmówczyni. Wydawała się zaskoczona jej stwierdzeniem, a jednocześnie jakby automatycznie wierzyła jej i wyrażała współczucie.
– Czy to bezpieczne żebyś teraz przebywała na powierzchni? Może jesteś jednak bardziej wężowa i morska, niż podziemna. Chyba, że jaskiniowy to jakiś wariant morskiego i podziemnego...
Nie myślałaś żeby... uh... wyleczyć się u Erycala? – Nie chciała sugerować, że musi, ale skoro miała ograniczone czucie, wydawało się to logiczne rozwiązanie.
Kordialna Łuska
Błękitna Rzeczka
: 25 paź 2025, 15:56
autor: Kordialna Łuska
Cóż. Starsza samiczka nie wyskoczyła na Rax z zębami. Stała grzecznie, po prostu obserwując ruch łapy nowej znajomej. Skóra faktycznie była bardziej miękka niż na to jak wyglądała. Łapa ślizgała się po niej tak samo jak po zdrowych, drobnych łuskach, ale ewidentnie brakowało tam ich tekstury.
Malinka uśmiechnęłaby się, gdyby mogła. Taka ciekawość kojarzyła jej się z pisklętami i ludźmi. Wszyscy wymienieni mieli taką przypdałość, że czuli się mniej skrępowani przy wchodzeniu w przestrzeń osobistą dorosłego smoka. Samiczka była z tym zaznajomiona i nie przeszkadzało jej to – nawet preferowała to w stosunku do strachu przed nieznanym.
Widziała na pysku samiczki zmartwienie, ale nie przerwała jej. Najpierw wysłuchała, a potem pokiwała łbem na boki.
~ Usunięcie ich nie byłoby w porządku wobec mnie samej. – Odpowiedziała spokojnie. – Przypominają mi co przeżyłam. – W jej głosie można było bez najmniejszych wątpliwości usłyszeć otwarty sentyment. Po chwili zaśmiała się. Tym razem Rax mogła nawet usłyszeć szorstki warkot, który uciekał z gardła rozmówczyni w rytm dźwięcznego, mentalnego chichotu.
~ Dalej pamiętam jak moja przyjaciółka próbowała mi pomóc. Zupełnie nie wiedziałyśmy co zrobić i ostatecznie posmarowała mnie smalcem. No nie było w nas nic z uzdrowicielek. – Zaśmiała się ponownie.
~ Tak czy inaczej, wcześniej nie miałam nikogo kto by się o mnie tak martwił. – Jej policzki zaróżowiały nieco i odwróciła nieco łeb w nieśmiałym geście, ale za chwilę kontynuowała.
~ Teraz moja skóra zdążyła już przyzwyczaić się do słońca. Nie przepadam za pustyniami i stepami to prawda, ale już nigdy nie zamknę się pod ziemią. Świat jest tutaj, na górze. Różne kultury, inne smoki. Pilnowanie przez całe życie swojego samotnego terytorium nie jest dla mnie. – Pokiwała głową na boki.
~ No więc poparzyłam się, ale teraz jestem silniejsza. Tak samo z innymi – pokazują, ze przetrwałam. – Poza tym, że podniosła jedną z nóg, by pokazać pierścień bladej, zabliźnionej skóry, nawet teraz nie ruszyła się za bardzo. Czekała na to aż Rax zaspokoi swoją ciekawość i sama cofnie łapkę.
~ Blizny na duszy – podkreśliła nagle, zdecydowanie – to są te których trzeba się bać. Rany mogły być zadane dawno temu – możesz o nich nawet zapomnieć... Ale one nie znikają. Właśnie dlatego, że są niewidoczne, nigdy nie wiesz kiedy skóra pęknie i wszystko ubrudzisz krwią.
Cekorax
Błękitna Rzeczka
: 28 paź 2025, 18:36
autor: Cekorax
Odetchnęła słysząc dziwaczny śmiech Malinki, choć gdy dotarła do niej treść tego co ją tak rozbawiło, na moment zmarszczyła nos. Ewidentnie było to jednak wartościowe wspomnienie, jakkolwiek destruktywne w skutkach. Każdy w końcu, nawet najlepiej chcący smok, mógł niechcący kogoś skrzywdzić. Nie zmienia to faktu, że na miejscu jej znajomej najpewniej bardzo długo zmagałaby sie z wyrzutami sumienia!
– Ooh. Właściwie nawet trochę ci pasują. To znaczy... Haha o ile to nie obraźliwe dla ciebie. Po prostu kolorystycznie sprawiają, że jesteś jeszcze bardziej interesująca – zabrawszy w końcu łapę odwróciła się do niej przodem i pozwoliła sobie na bardziej ostrożny, łagodny uśmiech. Zauważyła jak kolor na pysku smoczycy przybiera różowszwgo odcienia, ale nie była pewna cóż to może oznaczać.
– Czyli to smalec tak pogorszył sytuację? Będę pamiętać żeby się go nie dotykać kiedy już dowiem się co to jest – wzdrygnęła się na samą myśl, więc musiała aż wytrzepać ją przeczącym ruchem łba.
Gdy Malinka poważniej wspomniała o bliznach, Rax wyprostowała się jak na baczność, choć był to niepotrzebny odruch. To o czym mówiła, choć z pewnością dzieliły ich księżyce bardziej i mniej dynamicznych doświadczeń wydawało jej się znajome. Nie chciała jednak zmagać się z tym przez całe życie, które przecież niedawno zaczęła. Kąciki jej warg opadły na chwilę.
– Oh. Hmm... Czy z niewidocznymi bliznami można coś zrobić?
Błękitna Rzeczka
: 18 lis 2025, 1:50
autor: Kordialna Łuska
Malinka po chwili pokręciła łbem na boki, zbita z tropu demonizowania elementu kulinarnego... Nie wpadła na to, że Rax mogła nawet nigdy nie jeść więcej ponad surowe mięso. Smoki były różne i nie każdy był kiedyś na targu.
~ Ah nie. Smalec to specjalnie przygotowany tłuszcz zwierzęcy. – Starała się naprostować, słyszalnie rozbawiona. – Do jedzenia. Nie jest groźny. Nawet poleciłabym spróbować. Nie zostałam ofiarą przysmaku, a raczej braku opieki uzdrowicielskiej. – Pokiwała łbem powoli w dół i w górę, jeszcze potwierdzając swoje słowa... A potem postawiła przednie łapki razem, i w nieśmiałym geście zakryła je ogonem.
~ Tak poza tym... Dziękuję za komplement. To jedna z milszych rzeczy jakie słyszałam o swojej urodzie. – Jej źrenice powiększyły się znacznie, a pochylenie pyska do dołu ukryło brak fizycznego uśmiechu.
...
Gdy padło ostatnie pytanie, na moment zamilkła.
Rax mogła poczuć jak połączenie maddarą zniknęło. Zostało całkowicie odcięte mimo tego, że do tej pory Malinka pozostawiała je otwarte. W tej ciszy tylko skaczące delikatnie to tu to tam źrenice zdradzały, że się namyśla. Rax brzmiała na zmartwioną. Malinka poczuła, że powiedziała coś nieostrożnie.
A jednak nie kłamała.
~ Przypuszczam że można... Trzeba. Nie dać się pochłonąć. – Sięgnęła magią ku Rax ponownie, przekręcając z lekka łeb na bok.
~ Pamiętać dlaczego coś boli i nie pozwolić na to, by rządził tobą wstyd lub strach. – Jej głos był cichy, nadal zamyślony. W końcu jednak wypuściła powietrze nozdrzami w westchnięciu i wzruszyła barkami.
~ Każdy ma jakieś słabości. To nie koniec świata. Po prostu... potrafią zaskoczyć.
Oj potrafią. Widziała już takich co wychodzą z tego cało, takich którym nic to nie odejmuje, stają się silniejsi oraz tych co nigdy nie odnajdują swojej drogi. Było jej żal tych drugich – dzieci we mgle, tracących szansę na lepsze jutro... Ale to nie była jedyna droga, prawda?
~ I to co zrobimy z tym zaskoczeniem zależy od nas... Tak myślę. – W końcu, wyraźny uśmiech ponownie zawitał w jej głosie.
Cekorax