Strona 5 z 8

: 04 cze 2021, 16:01
autor: Jadowita Opoka

OSTATNI POST Z POPRZEDNIEJ STRONY:

Wywijanie się było planem idealnym, nawet tamta duża miękka smoczyca w końcu puściła ją kiedy się tak wiła. Na początku nie była pewna czy wyjdzie to z kimś jej rozmiarów ale spróbować zawsze mogła i właśnie to zrobiła! Starając się owinąć dookoła samiczki syczała radośnie, zaciskając sploty ciała gdy tylko poczuła jak tamta samiczka się próbuje wyrwać. Nie miała zamiaru tak łatwo dać się jej wydostać, wtedy ta odrobinę brutalna zabawa by się skończyła a ona chciała się jeszcze pobawić. Syknęła zszokowana z lekko otwartym pyszczkiem kiedy nowej znajomej naprawdę udało się opuścić jej uścisk. Rozluźniła mięśnie stając pewnie na swoich łapkach i patrząc na nią z rozbawieniem które pojawiło się po zdziwieniu.
-Kąsek? Tak- Odpowiedziała krótko, ustawiając się nisko na łapkach i zaczynając okrążać nową znajomą. Miała zamiar w pewnym momencie samej doskoczyć do jej ogona i zatopić w nim ząbki. Naprawdę zastanawiała się czy jest on miękkszy od rogów oraz łusek swojej starszej siostry, Czarciej.

: 26 sie 2021, 16:27
autor: Maros
// inny czas

Przyszła tu, ciężko stwierdzić w jakim humorze. Mieszanka złości, ciekawości i czegoś jeszcze? Nie... coś gorszego, nie dającego się tak łatwo poskromić. Krótka wiadomość mentalna popłynęła w kierunku Plagi, jedynie do umysły Szarego. O dziwo, głos w niej był spokojny i przekazywał jedynie jej chęć do rozmowy, mimo, że w środku żałowała, że nie dobiła go zaraz po znalezieniu Wiśni. Dołączyła jeszcze do niej informacje gdzie się znajduje.
Całości nie polepszał fakt, że Ennorath pozostawiony w lesie doskonale słyszał co mówi młoda czarodziejka, co również zabolało i ją. Z drugiej strony po co miała by jej cokolwiek mówić. Była wyrzutkiem w stadzie, na którego raczej mało kto zwraca uwagę, do czasu, aż sama nie zacznie rozmowy.
Przysiadła pod przyjemnie chłodną ścianą i czekała w ciszy. Tak, to miejsce zdecydowanie zapewniało spokój i znacznie mniejsze ryzyko nieproszonego gościa.

: 27 sie 2021, 8:22
autor: Szara Rzeczywistość
Wezwanie od Fille... Po tym co się stało pod wodospadem Jaah raczej niechętnie podchodził do spotkań z Wodnymi, a już na pewno nie bez przygotowania na takie zdarzenia. Zły miał być kawałek od samca w ukryciu wraz z jego torbą, a sam smok przybył na miejsce bez żadnego przedmiotu na sobie... oczywiście również bez łapy, gdyż do zdarzenia doszło niecały księżyc temu. Samiec jeszcze nie był przyzwyczajony do chodzenia, więc jego łażenie przypominało kicanie królika.
Wylądował jednak na tyle blisko samicy, że nie musiał za bardzo kicać- jakieś dwa ogony oddalony od niej.
Przybył, a to już coś znaczyło... Samica była raczej jedyną samicą w stadzie Wody, która mogła liczyć na jego pojawienie się. Na jej szczęście nie był świadomy jej myśli, ani też tego, iż była wtedy obecna zaraz po urwaniu mu łapy.
Jeśli zamierzasz pastwić się nade mną... to nie krępuj się.
I tyle, usiadł na zadzie i obserwował przygaszony wojowniczkę. Nie bez powodu wezwała go tutaj, nie bez powodu się też zabezpieczył, nie wierząc do końca w dobre zamiary rozmówcy.

: 27 sie 2021, 14:04
autor: Maros
Skoro była kim była, co innego jej pozostało, jak po swojemu dowiedzieć się o co chodzi? Zaczekała ile musiał, siedząc bez ruchu i wpatrując się w skałę przed sobą. Łopot skrzydeł i niezgrabne kroki poniosły się przez wnętrze groty i dopiero na nie uniosła wzrok.
Zabawne, że sama męczyła się w tej grocie bez łapy, będąc tu ze Strażnikiem. Co rusz chciała i nie potrafiła utrzymać równowagi.
Po tym pozostały jedynie wspomnienia i to nawet mało pozytywne, patrząc, że wybiegła wtedy stąd ze łzami w ślepiach.
Obrzuciła uzdrowiciela spojrzeniem, na moment zatrzymując w miejscu, gdzie kiedyś była łapa. Ogon przesunął się za jej ciało, z głośnym szurnięciem. Wstała i... No właśnie co?
Nie zamierzała jednak bawić się w delikatne pytania, nie kiedy jej podejrzenia podsuwały jej podobną wersję co z Riromim. Pokonanie tych dwóch ogonów nie zajęło jej wiele, chociaż nie śpieszyła się i z początku nic nie wskazywało by na to, że wykona jakikolwiek ruch, poza podejściem. Zwyczajnie przeszła je, milczeniem zbywając jego słowa.
Wejście do groty było wąskie, gdyby chciała obok niego przejść i wyjść musiała by otrzeć się o bok jego ciała, a i tak nie powiedziane, że obaj by się zmieścili.
– Po tym, co zobaczyłam przy wodospadzie, coś ciężko uwierzyć, że tam na granicy chciałeś pomóc.– jej pysk zatrzymał się jakiś szpon od jego. Głos miała jak zwykle chłodny, nie przesycony emocjami. Jedynie niewprawny obserwator nie zauważył by, że spięła się, zupełnie jak na arenie. Tylne łapy ugięły się nieco, a prawa łapa tak jak nad rzeką znalazła się na jego gardle. Tym razem bardziej stanowczo, pazury zaś dociśnięte do ciała uniemożliwiły mu wycofanie. No chyba, że chciał sam poderżnąć sobie nimi gardło. Na tym jednak nie skończyła. Mocne pchnięcie w jego prawo, miał sprawić, że ten zachwieje się i wyląduje na ścianie. Póki co nie chciała mu nić zrobić. Nie puściła go oczywiście.
– Co jej tam zrobiłeś?– spokojny ton głosu, tak bardzo nie pasował jej do obecnej sytuacji. Nie powtórzyła jednak sytuacji z Aderyn.

: 27 sie 2021, 15:34
autor: Szara Rzeczywistość
Po swojemu mogła się dowiedzieć zapewne wiele od istot, które faktycznie bałyby się uderzenia, albo przynajmniej śmierci. Jaah natomiast stał, znaczy ledwie ustał kiedy go chwyciła i oprócz krótkiego warkotu nie usłyszała zbyt wiele. Jego szkarłatne ślepia się zwęziły, a na pysku pojawił grymas bólu.
Bo co, położyłem jej łapę na łbie i popełniłem tak wielkie przewinienie, że zasłużyłem na urwanie mi łap?
Odpowiedział chłodno podnosząc lewą łapę i w odpowiedzi kładąc ją przy rogu wojowniczki.
Właśnie jej to zrobiłem.
Nawet pozwolił sobie zademonstrować chwilę, a potem łapa mu zjechała po jej pysku, szczególnie szybko jeśli 'rzuciła' nim w tył, aby ją odsunął.
Spróbował przełknąć ślinę, ale wcale prosto nie było. Poza tym wcale się nie ruszał i ją uważnie obserwował znużonym spojrzeniem.
W końcu zamknął ślepia, by nie widzieć prawdy. Odrzucał zdarzenia, żyjąc w przekonaniu, że ze wszystkim sobie radził. Wierzył, że mam wystarczająco dużo siły i będzie wiedział, kiedy ją straci... Jednak aby rzeczywiście dostrzec prawdę, musiał przyznać, jak bardzo był znienawidzony. A kto chce żyć ze świadomością, że zasłużył na gniew? Że się nim pogardza? Że jest ktoś, kto wolałby, aby się nigdy nie urodził?
Odcinał się. Wolał nie widzieć. Nigdy nie prosił o pomoc. Próbował nawet przekonywać, że nic wielkiego się nie dzieje. I że nikt się nie zorientuje. Że nikt się nie dowie, jak bardzo jest źle, bo on nikomu nie mówił.
Nie wystarczy Ci jej spojrzenie na świat...? W którym kreuje ze mnie potwora, który całe życie czyhał na jej życie? To był jeden jedyny raz kiedy ją dotknąłem, Fille, bo chciałem, aby zrozumiała jaka była prawda. Chciałem ją nauczyć, że świat jest okrutny dla nas, bo właśnie w takim okrutnym środowisku sam byłem wychowany, a jednak tutaj jestem... Skoro ja przetrwałem całkiem nieźle to i ona powinna. Tak myślałem, jednak się myliłem. Nawet jeśli powiem Ci teraz, że żałuję tego w jaki sposób do niej mówiłem, to to nie cofnie czasu...
Ktoś, kto nigdy nie popełnia błędów ani gaf, kto niczego się nie wstydzi i nie żałuje, ma równie zaburzony układ emocjonalny, jak socjopata... A Jaah jedynie pozorował odludka, starając się odsunąć od siebie winy i skruchę. Gdyby faktycznie nie miał sobie czego zarzucić to wcale nie przybyłby na spotkanie z kimś z Wody... nawet z nią.

: 29 sie 2021, 17:54
autor: Maros
Warczenie uzdrowiciela puściła w niebyt, to rozniosło się po grocie i tyle po nim zostało. Niestety, dalszy jego ruch jedynie pogorszył sprawę. Gdy kątem ślepia złapała ruch łapy, spięła się jeszcze bardziej, wzmacniając odruchowo uścisk na gardle. Nie pozwoliła się dotknąć, zanim jego łapa zdążyła by ją tknąć szponem, odchyliła łeb na swoje lewo, poza jego zasięg. Całości dopełnił na moment zmarszczony nos i ostrzegawcze odsłonięcie kłów. Jeśli ponowił by tą próbę, reakcje będzie już mniej przyjemna.
Na moment myśli wróciły do sytuacji z Riromim, do tego jak on też dotykał jej pysk. Na samą myśl, czego chciał dalej zemdliło ją.
– A nikt nie nauczył Cię, że nie każdy lubi być od tak dotykany? Byłam tam, gdy ty leżałeś nieprzytomny i widziałam zranioną łapę. Nie zaatakowała Cię od razu tak, by pozbawić łapy. Ostrzegała. Tak trudno było Ci się pogodzić z myślą, że nie chciała i musiałeś na siłę kontynuować? Doprowadzić ją do ostateczności i tak gwałtownej obrony? wiedziała, jakie tłumaczenia padły w lesie, nad wodospadem też swoje zobaczyła i usłyszała.
Później próbował się tłumaczyć, a w niej się zagotowało.
– To, że ty miałeś ciężki start, nie znaczy, że musiałeś go ufundować jej. Wierz mi, że gdyby nie jej stan i Nawałnica, osobiście ukręciła bym Ci tam łeb, zamiast tamować to cholerne krwawienie.– warknęła i puściła go, pozwalając osunąć mu się na ziemi, czy też podjąć próbę złapania równowagi.
Mogła być teraz tym potworem, którym mianował ją we własnym łbie nad strumieniem. O tym oczywiście nie wiedziała, nie czyta w myślach.
– Jeszcze raz czegoś spróbujesz się do niej zbliżyć, a nie będę patrzeć na to, jak zareagują inni.– rzuciła na koniec zbierając się do wyjścia. Nie mogła na niego patrzeć.
Zabawne, że podczas poprzednich rozmów, była by w stanie uwierzyć, że na granicy na prawdę nie miał złych zamiarów. Żaba powiedział jej, co tam się działo. Wiedziała o wyspie i przeciągnięciu na drugą stronę rzeki.

: 05 wrz 2021, 11:29
autor: Szara Rzeczywistość
Uchyliła się i zagroziła, więc opuścił łapę i gdyby tylko mógł to pewnie wetchnąłby, ale uciskała mu gardziel, wiec finalnie siedział nieruchomo wpatrując się ze znużeniem w nią.
Dlaczego nikt nigdy nie dbał o to jaka była motywacja jego działania. Dlaczego bycie chwastem było ważniejsze od przebierania się w chwast, aby czegoś nauczyć innych?
Od zawsze miała problemy z maddarą. Wcale mnie nie ostrzegała, a raczej już wtedy chciała mnie pozbawić łapy. Tsss, zresztą... Jaka to różnica, skoro ona najwyżej poszlocha i pójdzie w łapy samca, który ją zniszczy, a to ja straciłem łapę.
A więc okazało się, że nie próbowała patrzeć perspektywą obserwatora, a raczej stawiała się na miejscu tej żałosnej samicy... Trudno... utrata znajomych była wpisana w jego życie, więc czemużby Fille miałaby się okazać bardziej wyrozumiała od innych?
W końcu go puściła, a on jakoś zatańczył na łapie, uderzając w bok jaskini, ale utrzymał się na łapie. Każdemu tak łatwo było oceniać go. To bez sensu, aby w ogóle się bronić.
Wiem, że mogłabyś mnie zabić. Zupełnie jak Bandycką... Nie próbujesz nawet zrozumieć mojej motywacji i oceniasz mnie tylko przez samo zdarzenie i jej relacje z tego.
Dodał markotnie i obserwował jak odchodzi.
Gdybym chciał dla was źle to dawno bym podjął ku temu odpowiednie kroki...
Samiec przeskoczył na łapie nieco bardziej na środek jaskini i opuścił łeb nisko. Czuł się zażenowany, ze musiał się tłumaczyć każdemu z osobna. Każdy uważał się za lepszego od niego, bo przecież nie postąpiłby w taki sposób jak on... tym czasem jedynym jego błędem było w ogóle wypowiadanie się do tego cholernego pisklęcia, które teraz zatruło jego życie i praktycznie wszystkie znajomości, wraz z własnym stadem.

: 05 wrz 2021, 12:57
autor: Maros
Nikt nie czyta we łbie kogoś innego, by poznać jego motywację i zamiary. Skoro tak bardzo chce się przyjąć role "chwastu", czy nie powinno się liczyć z tym, że osiągnie się ten efekt i zostanie się za niego wziętym?
– To trzeba było się cofnąć gdy Cię poparzyła, a nie uparcie kontynuować. Nie chce mi się wierzyć, że przed atakiem nie odezwała się i nie powiedziała, byś przestał. Sam prosiłeś się o mocniejszą reakcję.– gdyby nie jego kolejne słowa, zapewne wyszła by w groty i odleciała.
Czy starała się przyjąć role obserwatora? Tak, ale czasem ciężko było to osiągnąć i emocje brały górę. Wiśnia była córką jej brata, pilnowała ją za pisklaka i nawet teraz, gdy nie widywały się za często poniekąd czuła się za nią odpowiedzialna.
Gdy padło imię wojowniczki Plagi stanęła w pół kroku, z prawą łapą uniesioną nad skalnym podłożem. Puchate uszy uniosły się nieco wyżej, jak gdyby nie była pewna, czy dobrze usłyszała. Nie było tu jednak miejsca na błąd. Wyraz pyska zmienił się jedynie na moment, zahaczając o zaskoczenie, coś z niepewności i obawę. Tego jednak zauważyć nie mógł, bo stała już do niego tyłem.
– Skąd wiesz?– ton głosu jak zawsze chłodny i opanowany. Podobnie co wyraz pyska, gdy ponownie stanęła do niego przodem mierząc go wzrokiem. Nie powiedziała mu, na pewno nie. Chociaż....
Dopiero po chwili domyśliła się, kiedy miał okazję to z niej wyciągnąć.

: 05 wrz 2021, 14:29
autor: Szara Rzeczywistość
Chciał przyjąć rolę chwastu i jak widać bardzo dobrze mu to wyszło. No ale właśnie nie musiał wykrzykiwać wszystkim, że robił to z większych pobudek. Szczególnie istotom, które uważał za znajome sobie. Fille go trochę poznała, a może to było tylko jego głupie złudzenie? Rozmawiała z nim jako z wrogiem, którego lepiej było trzymać na bliższym dystansie?
Na jej słowa już nie odpowiedział. Sama sobie mogła odpowiedzieć dlaczego chciał ją dotknąć skoro była spanikowana. Wcale nie musiał mieć w tym podtekstu skrzywdzenia jej, wcale nie musiał być świadom tego co ta psychicznie chora samica zrobi z jego łapą... Działał pod wpływem uczuć, chęci pomocy. Wystarczyłoby, żeby zrzuciła jego łapę swoją łapą, tak jak to zrobiła Chaos przed chwilą. Ostrzeżenie było podyktowane logicznym działaniem, a nie wyciem i praktycznie płaczem wystraszonego pisklęcia. Teraz... to już nieważne, Jaah zamierzał spalić za sobą ten most, którym była ta cała Ametystowa. Po części musiał sobie też wmówić, że jej los to już nie jego sprawa.
Widać było, ze zapomniała wszystko z tamtego wieczoru kiedy sama podjęła wyzwanie. Może to i lepiej, że tak ją właśnie uświadomił?
Teraz już rozumiesz...? Gdybym chciał jej zguby, albo Twojej... to byście obie dawno spotkały się z Ateralem. Moja wina jest w tym, że postępuje na ślepo starając się pomagać, ale wszyscy postrzegacie mnie jako waszego wroga, a tym czasem dla was praktycznie zdradzam własne stado.
Nie bał się spoglądać na nią, ale usiadł na zadzie bo ciężko mu było trzymać cały ciężar przodu na jednej łapie. Westchnął i obrócił pysk na bok. Dobra, miał jej uwagę, przynajmniej po części, więc niech słucha...
Względność prawdy jest szczególnie widoczna, gdy odnosi się do oceny zachowania. Przykładanie własnych miar moralności do innych jest normalną reakcją istoty rozumnej. Nienormalne i...moim zdaniem, błędne jest natomiast dokonywanie nad nim sądu i pochopne skazywanie na potępienie lub pochwałę. Zazwyczaj wiemy zbyt mało o motywach takich a nie innych zachowań, nie znamy ani wszystkich uwarunkowań, ani wszystkich tajemnic, a przez to jesteśmy skłonni do krzywdzących uogólnień. Spoglądając z odległego zewnątrz, widzimy jedynie rozmazany w jednym miejscu i przesadnie podkolorowany w innym odbicie kogoś na niewyraźnej lub krzykliwie przesadzonej tafli wody pozbawionej szczegółów. To spojrzenie, z definicji, jest spojrzeniem istoty niedowidzącej. Gdy taka istota na dodatek nienawidzi, to staje się niewidoma. Prawo do sprawiedliwego sądu nad kimś mamy dopiero wtedy, gdy zechcemy i będziemy starali się zrozumieć. A do tego potrzebne jest przekroczenie pewnej granicy ... Dopiero za tą granicą wolno nam zacząć budować własną teorię dobra i zła, ciągle pamiętając, że i tak będzie względna...
Samiec podniósł wzrok i spojrzał w jej ślepia. Czy jego śmielsze słowa cokolwiek dla niej znaczyły? Czy będą bełkotem, którego nie raczy słuchać i po prostu postanowi wyjść? To nie tak, że zaraz wyjdzie, a on poleci przyznać się, że praktycznie wszystko wie o Mimir... Tu nie chodziło o to! Jedynie chodziło o problem z tym jak inne smoki postrzegały sprawę z tą wielce biedną samicą. Zrobili sobie z niego wroga od samego początku i jak się okazuje Chaos w większej mierze również wyrobiła sobie opinię o nim jako o zwyrodnialcu. Czy przedstawienie jej faktów, iż krył jej tajemnicę... czy to cokolwiek zmieniło?

: 12 wrz 2021, 18:54
autor: Maros
Szybko doszła do momentu, w którym mógł to z niej wyciągnąć i szybko żałowała, że tam w ogóle polazła. Tyle miała ze swoich dobrych chęci i ukrócenia jego nerwów o Zimę. Tak odwdzięczył się za to, że w ogóle mu powiedziała, zamiast nie przyjść i zostawić go na pastwę plotek, o ile w ogóle wyszły by one poza stado. Pewnie tak, ale nikt nie wie ile potrzebowały na to czasu i jak bardzo zostały by zniekształcone, przez przekazywanie z pyska, do pyska. W końcu jednym smokiem, o którym wiedziała, wypytującym o nią był jej Ojciec.
– Zakładanie z góry, że Plaga by mnie wykończyła, raczej jest mało słuszne.– wtrąciła, nie siląc się nawet na najmniejszy uśmiech. Bo z czego miała się cieszyć? Kolejny raz dobitnie przekonała się, że nie powinna nikomu ufać, bo wykorzystają najmniejszą słabość, by czerpać z niej korzyści.
– W takim razie niby po co ze mnie to wyciągnąłeś? To i Bogowie jedni wiedzą co jeszcze.– ogon zaszurał po skale w nerwowym geście.
– I myślisz, że ktokolwiek poznawał wszystkie motywy, chęci i tajemnice kierujące obiema stronami, by dopiero wtedy osądzić, czy rzeczywiście któreś z nich postąpiło źle? Czy raczej zaistniała sytuacja, była wynikiem, jakiegoś niefortunnego nieporozumienia?– spytała po krótkiej chwili ciszy, jaka zapadła po jego wypowiedzi.
– Poza tym, weź pod uwagę, że nikt nie jest na tyle szczery, by wyznać swoje winy, mając świadomość, że może stracić przez nie życie.– nie próbowała podważać jego słów, a jedynie stwierdzała suche fakt. Być może nietrafne.

: 16 wrz 2021, 20:42
autor: Szara Rzeczywistość
Czy zrobił coś nieuczciwego? Czy przymuszał ją do gry, którą sama zmodyfikowała i pogrążyła się w przegranej?
No właśnie nie. Winić mogła tylko własną przebiegłość kiedy mentalnie deptała sobie własny ogon. Był jej wdzięczny za wiedzę o Zimie, ale teraz już nie miało to znaczenia. Nie teraz. Już nie teraz. Przebolał już jej śmierć, tłumacząc sobie, iż jednak Sahida nigdy nie była jego. Łączyła ich miłość do Aohy, a reszta była tylko platonicznym wyobrażeniem Jaaha.
Nic takiego nie zasugerowałem.
Oznajmił krótko i dość chłodno. Tak na prawdę Szary miał sposobność, aby zabić obie samice przynajmniej po jednym razie i teoretycznie gdyby kierował się nienawiścią stadną to z pewnością mógłby to uczynić. Nie potrzebował do tego stada Plagi, skoro miał zioła.
Na jej kolejne słowa tylko westchnął.
Moje zdanie na ten temat się nie zmieniło, chociaż zapewne i tego nie pamiętasz. Jej rodzina ma prawo poznać prawdę o jej losie, a ty nie zasługujesz na potępienie skoro broniłaś jedynie swojej własnej rodziny.
Jaah znów stał się sztywniejszy. Coraz bardziej uważał, że nic z tej rozmowy dobrego nie wyniknie. Wyglądało na to, że wcale nie pragnęła go zrozumieć, ani też poznawać motywacji. Łatwiej było po prostu potępić jego postępowanie, uznać go za winnego wszystkich zarzucanych mu przewinień bez żadnej refleksji na ten temat.
Nie musisz poznać wszystkich motywów, ale warto w tej kwestii dążyć do pełnej wiedzy, starając się oceniać ją bardziej obiektywnie. Kiedy już osiągniesz jakiś zadowalający punkt widzenia, po prostu rozumiesz, iż sprawa nie jest tak biało- czarna. Każdy ma swoje przewinienia, każdy jest po części winny zaistniałej sytuacji.
Jaah westchnął i usiadł na zadnich łapach, aby pomasować łapą miejsce w którym był szczątek mięśnia łapy.
Zawsze z góry zakładasz, że Twoi rozmówcy nie potrafią być szczerzy? Nie wydaje mi się, abym miał powody, aby kłamać w naszej rozmowie. Jeśli wchodzisz na wiedzę poufną to wtedy kodeks po prostu zabrania mi mówienia zbyt dużo ... A jednak dostałaś całkiem dużo ode mnie zanim w ogóle zaczęliśmy grę, czyż nie?
Samiec znów opadł na łapy i zamilkł.

: 07 paź 2021, 11:04
autor: Maros
Nie chciała wnikać w ich relacje z Sahidą, smoczyca była martwa i nie było sensu rozdrapywać spraw z nią związanych. Ani tych emocjonalnych, ani tego co wywołała swoim zachowaniem.
– Nie widzę powodu, dla którego ktoś z Plagi miał by mi pomagać z tą sprawą. Całe stado zapewne tylko szuka sposobności i najmniejszej informacji, by capnąć winnego. Przy okazji sam narażasz się na głupie stracenie łba. skomentowała krótko.
Miał sposobność by ją wykończyć, cóż miał. Nie tylko ona, a i ona znalazła by kilka okazji gdy mogła to zrobić.
– Powiedz jej partnerowi i reszcie, gwarantuje Ci rozpoczęcie polowania na Wodną, która zabiła im wojownika. – w jej głosie czuć było bardzo mocny sarkazm.
– Powiedzmy, że niejedna sytuacja nauczyła mnie, by nie do końca wierzyć w to, co mówią inni. I czy sam kiedyś tak nie mówiłeś? – pytanie retoryczne, po którym kontynuowała dalej.
– No dobrze, to przedstaw swoją stronę całej sprawy z Pestką. Od początku.– dodała na koniec, zerkając na niego wyczekująco.

: 15 gru 2021, 21:36
autor: Szara Rzeczywistość
Jaah wyraźnie się skrzywił na jej kolejne słowa. Nie wytłumaczył się jednak od razu skąd nagłe zmieszanie.
I ja nie widzę powodu, aby Ci oferować pomoc... Niemniej jednak nie zamierzam również przysporzyć Ci kłopotów. Tobie i naszym stadom. Sprawa z pewnością nie zostałaby zmieciona jak popiół po ogniu, a wojna nikomu się nie przysłuży.
Potem przyjął na pysk zwykłą neutralność, bo sprawa mimo wszystko była poważna.
To prawda, ale mój łeb za cenę pokoju między dwoma stadami to dobra wymiana.
Siedzenie już zaczynało go nużyć, więc postanowił się przejść kicając prawie jak królik. Z nudy nawet przeglądał kamienie w dolinie, jakby szukał tego jedynego, idealnego. Na jej kolejną uwagę po prostu nie zareagował... po prostu puścił ją mimo dobrego słuchu.
Jeśli moje sumienie dobrze ukształtowane nie zgadza się z jakimś prawem, działam według nakazu sumienia, bo tam jest blask prawdy. To jest mój podstawowy smoczy obowiązek.– i tym razem podrzucił sobie kamień w łapie i spojrzał na wojowniczkę.
Jeśli twoje sumienie nie zgadza się z naukami stada, ich kodeksem i zrobisz wszystko, aby się upewnić, że jest ono prawe, to musisz iść za jego głosem, za głosem twojej wolności... Bowiem w wolności mieści się także odpowiedzialność. Odpowiedzialność za kształtowanie sumienia. Powinnaś dbać o jego prawidłowe działanie, konfrontować je z innymi istotami, z nauką stada, swoją wiarą i swoim kodeksem. I wtedy, jeśli masz pewność, że twoje sumienie jest dobrze ukształtowane, idź za nim, bo to nim powinnaś się kierować. Jeśli się temu sprzeciwiasz, wtedy popełniasz błąd...
Po raz kolejny odrzucił jej słowa na bok, bo uważał, że do tego czasu powinna zauważyć jego zupełnie inne podejście do pewnych kwestii. Wszyscy kłamali, to prawda... ale oni już w jakimś stopniu powinni być świadomi swoich kłamstw.
To przeszłość Fille. Nic mi nie przyniesie użalanie się, nie oczekuje poklepywania po łbie, nie zamierzam przepychać się z nią kto bardziej zawinił. Po prostu nie rób ze mnie potwora, któremu należało się urwanie łapy skoro nie znasz obu obiektywnych historii.
Jaah tak na prawdę czuł się jakby wymusił na wojowniczce chęć posłuchu, a to go... brzydziło, przecież nie taki był, nie powinien oczekiwać skupienia na sobie skoro tego po prostu nie chciała. Samiec westchnął po raz kolejny i powoli zaczął odchodzić.

Dodano: 2021-12-15, 21:36[/i] ]
Mijały dnie i noce, księżyce wręcz...
Jaah nie przepadał za wychodzeniem poza granice własnego stada od kiedy natykał się na coraz to młodsze jednostki, które przedziwnym trafem do niego lgnęły... Nie rozumiał tego fenomenu i wystrzegał się tego coraz bardziej, starając się wybierać miejsca do których pisklę, albo bardzo młody adept nie będzie miał miejsce. Owa szczelina... nadawała się do tego celu idealnie! Był całkiem blisko granic i zarazem niedaleko areny, gdyby był potrzebny. Nawet nie chciał myśleć o tym, że ten mały, latający wymoczek będzie mu zabierał na prawde3 poważne leczenia. Niezłe z niej zresztą ziółko musiało być, skoro zaraz po wyuczeniu Hebog raczył zejść z tego świata...
Tak, jego myśli zaprzątały raczej problemy danych dni i chwil. Pisklęta się chowały, Kane dorastał, Gerna też powoli zaczynała był bardziej rozumna i rozmowna... Mógłby nawet powiedzieć, że powinien być z siebie dumny... i byłby pewnie, gdyby nie jeszcze jedna altruistyczna sprawa, którą powinien załatwić.
Uzdrowiciel wszedł do środka jakiegoś starego legowiska smoka i rozgościł się, rozkładając dwie miski na ziemi i lejąc do nich wodę. Ahh, nareszcie sucha posadzka osłonięcie od zimnego wiatru. Tutaj nieco odpocznie, a potem będzie mógł ruszyć dalej.

: 15 gru 2021, 21:53
autor: Jaśniejąca Konstelacja
Psiiik! – kichnęła, kiedy znowu jej nos podrażnił silniejszy podmuch wiatru. Mimo wyklucia się zimą, nadal nie miała za dobrej odporności na mrozy. Nawet szal z dwóch żywych pochodni nie pomagał. Śnieg stapiał się tylko w okolicach głowy czarodziejki, a grzbiet i zad pokrywała cienka warstwa białego puchu.

W pewnym momencie Pollux zerwał się z jej rogu do lotu, pędząc podejrzanie szybko, a do tego obniżając lot. Wstęga ognia w postaci niebieskiego, płonącego ogona feniksa stopiła śnieg na jego drodze, pozostawiając zaznaczony szlak. Ptak zapikował przez dziurę w ziemi, znikając z oczu Sasanki.
Ugh ty... ty... – szukała odpowiedniego przekleństwa, które jak na złość nie chciało wpaść jej na język. Przynajmniej jego partnerka była lepiej ułożona i trzymała się blisko. Podniosła wzrok jak gdyby to umożliwiło jej spojrzeć na czerwonopiórą siedzącą na jej głowie. – Nie wiem jak z nim wytrzymujesz. Skoro ja mam go czasem dosyć – wymamrotała pod nosem.

Pollux w tym czasie wylądował nieopodal miski pachnącej ziołami. Przechylił dziób i wydał z siebie cichy, przyjazny trel w kierunku Szarej Rzeczywistości. Nie podchodził bliżej, nie próbował zrabować jego naparu. Zupełnie jakby metodą skojarzeniową uznał, że ciepło = przyjaciel. Pewnie nie było to dalekie od prawdy.

Pooooollluuuuuux, gdzie jeeeeapsiiiiik! – Tym razem się omal nie zasmarkała z wrażenia kiedy po niezgrabnym skoku przez szczelinę wylądowała naprzeciwko dobrze znanego jej uzdrowiciela. Dzielił ich dystans nieco ponad ogona. Sasanka zamarła w bezruchu i zamrugała.

To zdecydowanie wina jej nosa. Aha, na pewno. Był zatkany, ledwo mogła coś wywęszyć. W innym wypadku zmusiłaby feniksa przez więź do powrotu – czego zwykle nie robiła, ale to by był szczególny przypadek.
Em, cześć? – przechyliła głowę w przeciwną stronę niż Pollux, patrząc na Szarą Rzeczywistość tak...zwyczajnie. Nie zorientowała się nawet, że teoretycznie odcięła mu jedyną drogę ucieczki, stojąc jak drzewo między nim, a szczeliną.

Szczelina w dolinie

: 06 kwie 2023, 22:03
autor: Vedilumi
  • .... Ah.
    Było do przewidzenia że prędzej czy później Ryba przyniesie Bestii jajo.. W sumie przyniosła dwa, poklepała go po łbie i powiedziała "zobacz, dobra robota" a raczej tak zrozumiał to ten Włochacz. Dobra robota że udało jej się znaleźć jajka? Dobra robota bo znalazła i się z nim podzieliła? Cóż, były to jego jajka, jego potomstwo z jednorazowego wyskoku, którego prowodyrem była Śliska Samica Stada Ziemi. Wyglądało jednak że Stwór nie zrozumiał przekazu.
    I dobrze, nie był on najlepszym materiałem na Ojca. Tak na prawdę był on jedynie dawcą silnych genów i nic więcej.
    Ale JASNA CHOLERA.
    Przyniosła dwa, zostawiła jedno.
    Czy ona ma rozum i godność myślącego smoka? Czy to była jakaś bardzo ale to bardzo drastyczna pozbycia się jednego z jaj?

    Bestia zjeść jajo? Jajo pamiętać że smaczne.

    Owszem, smaczne! Nasze posiedzenia w klatce czasem obfitowały w dostanie jakiegoś jajka ale PTASIEGO które NIE BYŁO TAK DUŻE. Z drugiej strony co się dziwić, Bestia nie była nigdy świadkiem wyklucia innego smoka, jeżeli były jakieś maluchy to już łaziły na czterech łapach.. I często kończyły tragicznie.

    Mistrz Ceremonia zawsze walić jajo o grunt.

    BŁAGAM NIE.
    Chociaż Stwór zrobił po swojemu i siedząc przed jajkiem uderzył nim o grunt a potem jedną łapa zaczął rolować w napięciu oczekując popękanej skórki pod którą kryło się białe dobro. Sama myśl o tym grubym gnoju napawała mnie gniewem, lecz Bestia kojarzyła go z jedzeniem i sposobem jego jedzenia. Na szczęście jajo stawiało opór, chyba zaopatrzone w dużą wole życia i przetrwania mając takich rodziców. Nic nie pękło, nic się nie stało a Olbrzym siedział tak, przerzucając jajo z jednej łapy do drugiej.
    O losie...

    Rzeczny Kolec

Szczelina w dolinie

: 06 kwie 2023, 22:49
autor: Udany Połów
Twierdził, że nie był tu po nic konkretnego. Po prostu nie chciał przebywać na zachodzie, więc ku jego przeciwieństwu poszedł na wschód. Tak najpierw trafił na tereny wspólne, gdzie na prawdę nie był pewien woni charakterystycznej dla którego stada było najwięcej, acz najmniej czuł drapieżników. Cieszył się tym. I niepokoił się. Dziwne to było. To znaczy, że nie musi się ich tu obawiać? Chociaż nie bał się ich już tak bardzo jak dawniej. Nauczyli go je odstraszać więc teraz on mógł wzbudzać w nich strach.

Szedł, bo szedł. Szedł przed siebie. Choć idąc przez wzgórze pokierował się przez dolinę, aby nie być tak widocznym jak by był, gdyby szedł jej wzniesieniami. A może zobaczy w końcu o co chodzi ze Świątynią? Jeszcze nie był, a mówili mu, że warto się modlić. Choć zauważył, że nie każdy to robi. To znaczy, że on też nie musi. Kusi go jednak spróbować. Czy będzie to wyglądało jak rozmowa z mamą? A może jak zwykła rozmowa? Ciekawe czy spotka tutaj kogoś z innego stada. Też nie spotkał jeszcze nikogo spoza Słońca. Nie słyszał też wiele opowieści o innych stadach. Więcej mówili mu o bogach. Jednak Ża mówił, że mogą podchodzić do Ziemnych o pomoc, więc stada powinny się dogadywać. Więc i on powinien dogadać się z Ziemnymi.

Przechodząc przy szczelinie w dolinie pochwycił zapach i dzwięk. Nadstawił uszu na dźwięk pukania czegoś o kamień równocześnie otworzył lekko pysk i posmakował powietrze. Smok. Nie był to zapach Ziemnych smoków. Mgły też tak nie pachniały. A z tego co wie, nie było czwartego stada. Dziki smok? Mogą tu w ogóle takie mieszkać? Czy jakby chciał, to też by tak mógł? Czy wtedy żyłby spokojem jaki obiecano mu kiedyś? Szybko wyparł tę myśl z głowy. Obiecał, że będzie dobrym smokiem Słońca. Dobrze mu było. Dbali o niego i on też chciał dbać o nich. Napływ łowców to nie wina tego, że mieszka w stadzie. Ale czego to wina też nie wiedział. Przyszli tu i zapolowali. Będą na nich polować tak jak oni na zwierzynę?

Dzięk ucichł. Cóż to? Przechylił łepek nasłuchując. Może tam wejść? Chciał tam wejść. Chciał sprawdzić co to za smok. O ile to na pewno smok... Nie. Pachnie jak smok. Tylko czy to miły smok? Jeśli jest charakteru z rodzaju groźnych to zaraz go tu nie będzie, lecz gdyby był miły to może pogadają?

Ruszył przez otwór wejściowy i powoli, cichutko, ostrożnie wchodził do środka. Tylko szpony zastukały przy każdej możliwej okazji o kamień. Jednak nie z nieświadomości. Młody był świadom pazurów. To tak jakby pukał do niego czy może wejść!

Wchodząc do wewnątrz zatrzymał się. Nastawił uszu i rozejrzał się, lecz to woń sprawiła, że powód spojrzeniem na smoka o maści tak szarej, że nie był pewien czy widzi smoka czy kamień.
Dzień dobry?
Rzucił w ciemności, w których starał się dostrzec więcej szczegółów.

Szczelina w dolinie

: 06 kwie 2023, 23:27
autor: Vedilumi
  • Jajko było ciężkim przeciwnikiem, choć rosły też obawy, że nic a nic się z niego nie wykluje. Miotał, nim okropnie, kręcił i wydawał z siebie niezadowolone dźwięki, gdy nic nie działo się ze skorupką. Poddał się, więc z próbą rozbicia tego w bardziej (o ironio) ludzki sposób, a pochylił łeb, rozdziawiając paszczę, by po prostu wgryźć się mocno, naruszając strukturę skorupki.
    Nie było sposób odwrócić wzroku co najgorsze od tego, co Bestia zamierzała zrobić, to tez pozostało gorzkie żałowanie straconego życia, które nawet nie miało się szansy wykluć. Niby taka kolej rzeczy, jednak duszę rozdzierał jakiś dziwny smutek i gorycz.

    Coś nadchodzić.

    Zamarł, odraczając okrutną egzekucję, choć nie zabrał łba, a zęby niebezpiecznie spoczęły na jaju. Zbliżało się znów coś małego i pamiętając Sytherai, pomyślał nawet o niej. Wydawała bowiem bardzo podobne dźwięki, gdy się zbliżała. Odczekał chwile, może się odezwie? A może tylko przechodziła? Dawno jej nie widział, może powinien wyjrzeć? Tym razem mogła mieć jedzenie…
    Do nozdrzy jednak dotarł jakiś obcy zapach, którego nie rozpoznawał. Chociaż, chwileczkę… Ten mały agresywny wąż w kolorze czerwieni miał taki zapach! Zdjął (uf!) więc kły z jajka i przyciągnął je do siebie, chroniąc swojej zdobyczy. To na pewno ona, przyszła mu zabrać kolacje! Jeszcze czego!
    – Wrrrrrrrrrr... – wydał z siebie ostrzegawczo, choć poruszył uszami na krótkie przywitanie. Głos nie pasował niby ale to nigdy nic nie wiadomo, może przyszła z kolegą? Rzeczny natomiast zobaczył wielka kulę futra która była cała najeżona i lustrowała go dzikimi, złotymi ślepiami wystawiając kły. Jajko też mógł dojrzeć, skrywane między łapami a gęstym futrem.

    Rzeczny Kolec

Szczelina w dolinie

: 07 kwie 2023, 0:58
autor: Udany Połów
Zamilkł a łuski przeszedł dreszcz emocji. Cofnął się o krok, choć mało co nie przeskoczył tych kilkunastu centymetrów. Skrzydła trochę rozchylił, podczas gdy łapy ugięły lekko, jednak łepek unosił wysoko, a jasne spojrzenie obserwowało zachowanie smoka. Straszny. Broni swojej jaskini, czy tego co trzyma w łapach?. Wstępnie miał nastawione uszy, lecz teraz położył je po sobie, a po tym pochylił grzecznie pysk i obniżył głowę. Pierwsze z wyrażeniem szacunku, drugie skruchy. Sądził, że gniewa się o to, że tu przyszedł. Więc chciał tym przeprosić za najście. Po tym spowrotem unosił głowę, lecz tym razem nie tak wysoko i popatrzył na niego jasnymi ślepiami. Przychylił łagodnie łepek na swoje lewo i zastrzygł jednym uchem, a ogonem zabujał przyjaźnie.

Czy tak się dogadają? Może powinien mówić? Ale jak wtedy powiedzieć? W jego gwarze go nie zrozumie, on języka akarubi nie zna na tyle aby się nim posłużyć, a na "dzień dobry" w ogólnym nawet mu nie odpowiada więc nie był pewien czy zrozumiał tym bardziej, że zaraz po tym zaczął na niego warczeć. Jednak nie odpowie mu warczeniem. Chciał spokojnie. Złożył skrzydła i przysunął do boków, po czym dopatrywał się u niego oznak pojawiającej się łagodności o ile takowe się pokazywały.

Vedilumi

Szczelina w dolinie

: 07 kwie 2023, 18:51
autor: Vedilumi
  • Obserwował dokładnie poczynania Młodzika, ponieważ smok był tak mały że raczej na żadnego starucha się nie kreował.. Chyba że był jakimś dziwnym karzełkiem. W każdym razie, Bestia dalej ściskała jajo bardzo mocno jednak tym razem spokojny Słoneczny mógł dostrzec że.. No właśnie, Bestia ściskała jajo które wyglądało ewidentnie na smocze! Więc mógł sobie pomyśleć że po prostu, wielki smok pilnuje swojego jajka!
    Szkoda że prawda była całkowicie inna, choć miałem nadzieje że kolorowy samiec tak łatwo się nie podda i nie pójdzie sobie po jednym warczeniu. Szczególnie że Stwór na okazany znak łagodności schował zębiska lecz dalej patrzył przeszywająco, jakby chcąc pokazać że niezbyt życzy sobie by się do niego zbliżać. On i jego kolacja..

    Może wąż też być głodny?

    Nie wygląda na głodnego, być może chciał zobaczyć co tu tak siedzi i warczy? Ogon Bestii zaczął delikatnie rzucać się to w prawo, to w lewo a ona sama w oczekiwaniu próbowała sprawdzić, jakie intencje ma przybysz. W sumie brak gwałtownych ruchów już dużo dawał jednak to troszeczkę za mało, żeby tak o go uspokoić i pozwolić się do siebie zbliżyć. A przepyszne jajeczko (w wyobraźni Stwora) już tak czekało na zjedzenie!

    Rzeczny Kolec

Szczelina w dolinie

: 07 kwie 2023, 21:35
autor: Udany Połów
Nie skoczył na niego! Wielkie nieba można odetchnąć! Ucieszył się z tego, że smok już na niego nie warczy. Był to dobry znak. Tym bardziej, że nie chciał walki. Walki ze smokiem jeszcze bardziej. Niepotrzebne mu to do szczęścia. Przesunął spojrzenie na jego łapy, w których dostrzegł, że chowa coś okrągłego. Jajo? Przechylił łepek zainteresowany. To przez jajo jest taki ostrożny? Wcześniej posłyszał stukanie i obijanie o skały. Może mu upadło i przeturlało się boleśnie, a kiedy wszedł przestraszył się, że coś jeszcze grozi jego młodemu? Zastrzygł uszami. Choć nie do końca dźwięki się zgadzały... Jednak to była jaskinia. Obijając się o skały mogły przyjąć różną postać wychodząc na zewnątrz. A na razie to był najbardziej logiczny przebieg wydarzeń jaki mógł się tu stać, a przynajmniej w jego mniemaniu.

Poruszył powoli ogonem po ziemi po czym przysiadł na tylnych łapach unosząc przód ciała i łapy do gestykulacji. Język zwykły chyba będzie najbardziej optymalny w tej sytuacji, prawda?
Coś tutaj bić o zjemie. Uderzył prawą pięść w lewą łapę po czym zastukał nią o kamień.
Ja czuć woń smok i sje martwi, że coś sje stało. Dobrze jest wszystko? Nie był pewien jak pokazać kolejne rzeczy które mówił. Jednak pytanie określił, jak sądził, zrozumiale. Po prostu wskazał na niego gestem łapy i przekręcił łepek patrząc nań pytająco.

Vedilumi

Szczelina w dolinie

: 08 kwie 2023, 0:50
autor: Vedilumi
  • No nie skoczył, jednak dalej był nieufny. Obserwował bacznie każda zmianę pozycji, którą przyjął "odwiedzający" go smok i pociągał nosem, chcąc wyczuć bardziej woń. Upewnił się że smok pachniał jak ta dzika wężowa jeszcze bardziej, jednak był spokojniejszy. Zaczął też mówić, jednak stukanie sprawiło iż Stwór znów się zjeżył. Dobrze że Młodzik miał głos dość... Łagodny. I troszeczkę niewyraźnie mówił? W pewien sposób w środku zrobiło się trochę szkoda a cały widok przysłoniła nadzieja że Bestii nic nie odbije i nie zaatakuje. Na szczęście po prostu zamarła, trzymając jajo w łapach.

    Wąż nie jeść jajo?

    Proste przekazy dotarły jakoś do Stwora. Dobrze? W sumie było, skoro miał jajo. Obserwował go dalej a potem... Znów rozdziawił paszczę i chciał wgryźć się w jajo, co Przybyszowi rozwiało te słodkie, kochane przypuszczenia o chęci ochrony życia w jajku. Na litość, zrób coś Wężowy Przybyszu, szybko! Skorupka była silna ale nie niezniszczalna....

    Rzeczny Kolec Asu