Strona 5 z 13
: 07 gru 2019, 20:35
autor: Kojąca Głębia
OSTATNI POST Z POPRZEDNIEJ STRONY:
Również Khriza pojawiła się na Skałach Pokoju. Nie przepadała za zimnem, z radością więc usłyszała, że czas najwyższy przywrócić lato. O wiele bardziej wolała ciepło, wtedy mogła się wygrzewać w wodzie, na płyciźnie, niż marznąć nawet we własnej grocie (o dostępie do wody już nawet nie wspominając, przecież w lodzie nie może się kąpać).
Przyleciała na Skały pokoju, lądując dalej od zbiegowiska. Było tutaj... Naprawdę dużo smoków. Z każdego stada, tyle zapachów, tyle nowych pysków, aż w nosie ją zaswędziało. Stanęła z tyłu, nie chcąc wpychać się między innych i czekała, ciekawa co się stanie.
: 07 gru 2019, 21:43
autor: Fenomenalna Flądra
Po dłuższym czasie zjawiła się również Bryza. Na jej grzbiecie przybyli z nią podopieczni: Iphi oraz Zirka. Podróż zajęła im troche dłużej nie tylko dlatego, że Chroma nie przepadała za lataniem, ale nie chciała również narażać swoich młodych na... ewentualny upadek z wysokości. W końcu opieka nad jednym to jeszcze nie problem, ale dwójka? Tutaj już może być ciężej nad wszystkim zapanować. Po dłuższym czasie dotarła na to wielkie zgromadzenie. Czyli bóg naprawdę wezwał wszystkich? Lato? huh.....
Synka usadowiła delikatnym podniesieniem za kark między swoimi łapami. Młodzik wydawał się być senny, zasłonięty łapami przed światłem powinien mieć dość spokoju na drzemkę. Nie chciała zostawiać go samego w grocie. Może i miał już parę księżyców, ale nadal byłoby to trochę nieodpowiedzialne z jej strony. Zirce natomiast dała zejść osobiście wyciągając skrzydło ku ziemi.
Rodzinka siedziała bardziej z tyłu. Nie zauważyła Krwawego Oka, przysłoniętego innymi smokami. Nie chciała patrzeć na mordy z pozostałych stad, może częściowo również dlatego? Przysiadła z zniesmaczonym wyrazem pyska. Witała się skinięciem łba jedynie z Ziemistymi i przywódcami, jeśli w ogóle zwrócili na nią uwagę.
– Jesteśmy na spotkaniu, zwołani przez Boga Zimy – Kaltarela. Pewnie ty również słyszałaś wcześniej jego głos w łebku.
Jeśli chcesz go lepiej widzieć, możesz zawsze usadowić się na moim łbie. – Odezwała się cicho do córki. Miejsce między rogami było idealne dla piskląt. W miarę wysoko, osłonięte po bokach, żeby miały się o co oprzeć. Bryza położyła swoje płetwy, oczekując rozwoju wydarzeń.
: 07 gru 2019, 23:02
autor: Berius
Zdziwiło go zachowanie Honi. Faktycznie jej syn był duży ale czy to był powód by nie dbać o jego bezpieczeństwo? Przecież to był jej pisklak, Krwawy myślał że samice dbają o swoje potomstwo jak skarb nie ważne ile mają księrzycy. Cała ta sytuacja była naprawdę dziwna, co próbował komuś dać radę albo pomóc to spotykał się z negatywnymi uczuciami. Gdy smoczyca odeszła on pokręcił głową i skierował się w stronę Godnego jak to miał w planie od początku. Atmosfera między smokami w tym miejscu robiła się coraz gęstża i nieprzyjemna.
Witaj Godny miło cię widzieć
Powitał go spokojnie z wielką nadzieją że będzie nieco bardziej przyjazny niż inne smoki.
Wiesz może o co tu chodzi? Wszyscy wydają się zdenerwowani i agresywni nawet Honi wstała dziś lewą łapą.
Spokojnie powiedział mu o swoich o swoich obserwacjach. Coś dziś wisiało w powietrzu i nie dawało to spokoju Krwawemu. Dodatkowo to dziwne wezwanie samego Boga. Coś było nie tak i on to czół. Podczas rozmowy z Godnym Wojownik wysunął się bardziej na widok więc w końcu był bardziej widoczny dla swojej rodziny. Nie wiedział w prawdzie że tu przybyli, był cały czas świadom że są w jaskini. Ale mimo wszystko czas spędzony razem nigdy nie jest stratny.
: 08 gru 2019, 0:29
autor: Łaknienie Pożogi
Radość Puryfikacji mogła być o ironio złudna, to, że znało się parę imion smoków, od razu nie czyniło tych smoków znajomymi.
Ośmielona przywitaniami Vakkan, odrobinę się rozluźniła. Być może smoki nie miały zamiaru odgryźć jej łba za wcięcie się do grupy. Wyprostowała się pewniejsza i odkleiła uszy od tułowia, pozwalając im swobodnie wisieć, przez co wyglądała trochę jak królik.
Co prawda nie znała nieognistego samca, lecz co jej szkodziło przedstawić się pierwszej? Przecież chyba właśnie tak było grzeczniej skoro to ona do nich podeszła.
– Złudna Łussska.
Choć nie była pewna czy dotarło, bo harmider i bajzel między Plagą i Wodą naprawdę stawał się coraz głośniejszy i sam samiec wziął w nim udział. Sama Złudna jednak wolała to jednak ignorować, właściwie sam hałas, bo gdyby smoki zdecydowały się na rozmowę, a nie kłótnie to bardzo chętnie by tego wysłuchała.
Zaraz jednak swoją uwagę zwróciła na Urzare, która wyglądała uroczo w szaliku, a Vakkan? Vakkan nie skontrolowała tego, co wysyczała.
– Przebłyssssk uroczo wyglądassssz w sssszaliku.
Przycisnęła skrzydła jeszcze bardziej do tułowia w wyrazie zawstydzenia, chociaż można było też uznać, że Złudnej jest po prostu zimno. Usiadła i owinęła łapy ogonem, ogrzewając trochę palce.
Kątem oka dostrzegła Ciemną, której kiwnęła głową.
Zdecydowała się jednak jeszcze zapytać grupki, czy wiedzą o tym spotkaniu coś więcej niż ona.
– O co właśsssciwie chodzi z tym ssssspotkaniem?
: 08 gru 2019, 1:44
autor: Junko
Tyle się działo.
Najpierw wezwanie od kogoś, kogo kompletnie nie kojarzyła; nie wiedziała po co wzywał i dlaczego. Nie rozumiała za bardzo zamieszania, które nagle zrobiło się dookoła sytuacji. Wiedziała tylko, że została oddana pod opiekę Zewowi Płomieni, z którym mieli się razem zabrać. Nie oponowała; cieszyła się na możliwość podróży razem z ojcem, wszak nigdzie jeszcze razem nie byli. Podarowała rodzica szerokim uśmiechem, gdy się spotkali. Szybkie narady na temat tego, jak ją przetransportować i już, zdawałoby się, młoda wylądowała w ciepłej skorupie. Wychyliła łeb tylko raz, gdy wyszli z groty, jednak czując dotkliwe zimno, szybko schowała się wśród skór. Nie podziwiała widoków, gdy lecieli, za bardzo przejęta chłodem panującym dookoła.
Nie spodziewała się, że polecą tak daleko od domu. Ani tym bardziej nie spodziewała się tego, ile smoków zastaną.
Rozwarła delikatnie pyszczek, zaskoczona całym zgromadzeniem. Zaczęła liczyć smoki, jednak szybko poddała się i miast tego skupiła swoją uwagę na matce, przy której się znaleźli. Nie zwróciła z początku uwagi na młodego smoka przy niej.
— Mama! — pisnęła wesoło, by zaraz dopaść do niej i ojca, wciskając się między nich. I o, żerowała na ich cieple, kiedy nagle dopadły do niej słowa ojca. Siostrę? Zmarszczyła delikatnie nosek, przenosząc spojrzenie na Vultora. — Ceś — bąknęła nieco nieśmiało, zbita z tropu. I wtem podziało się kilka innych rzeczy, na które skuliła się odrobinę, bardziej wciskając się między rodziców. Ktoś krzyczał, ktoś warczał, ktoś się kłócił. Działo się dużo, nieco za dużo dla pisklęcia nieobeznanego z aż takimi zebraniami. Tyle smoków w jednym miejscu. Jej ciało zesztywniało w swoistym niepokoju, przylepiła się nieco bardziej matki. I już zdążyła zapomnieć po co tak właściwie tutaj przybyli, całkowicie skupiając się na tym, że... Nie czuła się dobrze w takim tłumie.
: 08 gru 2019, 2:23
autor: Yamikarasu
Skały pokoju, tyle o nich słyszałem, a dopiero teraz tu jestem. Jednak mnie nie zawiodły. Jedno miejsce pozwalające pomieścić tyle żywych dusz. Byłem zdziwiony i przerażony tą ilością. Moje nozdrza zaatakowała woń czterech stad. Nowe wonie, nowe pyski, a wśród nich kilka znajomych. Jak adept z ziemi, matka, przywódca czy Echo. Smoczyca odpowiedzialna za składanie nas do całości po figlach i niesczerwienienie zakończonych psotach.
Kroczyłem pośród nich, minąłem Mamę ocierając się o zewnętrza cześć jej łapy i ruszyłem daje w tłum próbując zapamiętać wszystkie pyski, wonie. Choć większości nie poznam prędko. Usiadłem z przodu podziwiając starego smoka, od którego biła aura wieczności. Można było wyczuć jakby trzymał pod łapą czas, a samo jego słowo mogło zniszczyć każde stado. "Bóg?!" Zaskoczony byłem, że ktoś taki może fizycznie stąpać po naszych zieniach i mieć władze nad wszystkimi...
Zafascynowanie szybko ustąpiło myśli gdzie podziała się moja kochana siostra, której do teraz nie widzę, a podobno kroczyła za mną. Mam nadzieję, że nikt jej nie porwał i nie planuje zrobić z niej dywanu w grocie...
: 08 gru 2019, 3:04
autor: Fatalne Zauroczenie
Nieco strachu, ale też podekscytowanie – tak pewnie można byłoby ująć uczucia, które owładnęły Urokliwego, kiedy dostał wezwanie. Wszyscy z Plagi wydawali się być w Obozie, tylko on jak zwykle polował gdzieś zagubiony na ich terenach. Zanim więc dotarł na miejsce, było tu więcej smoków, niż widział i poznał całe swoje życie...
Może przede wszystkim dlatego, że przez całe życie nigdy nie wyszedł poza granice Stada. I teraz, kiedy stanął na skraju Skał Pokoju, to było czuć.
Nogi odrobinę się pod nim ugięły, kiedy w tłumie zobaczył dziesiątki obcych twarzy. Ktoś na kogoś krzyczał, ktoś śmiał się wesoło, ktoś inny kogoś wołał, a może beształ? Drżał cały, nie zdając sobie nawet z tego sprawy i z każdym uderzeniem serca zniżał się i kawałeczek bardziej unosił skrzydła, próbując się nimi zasłonić.
Dużo, dużo... Dużo za dużo.
Kiedy ktoś warknął nisko stanowczo zbyt blisko, poczuł jak jego dzikie Źródło porusza się niespokojnie w umyśle. Najlepszą obroną w końcu był atak. Wtedy jednak zrozumiał jak bardzo potrzebna była mu obecność obu kompanów. Wirus zaborczym gestem stanął po jego prawej i osłonił go chociaż częściowo niewielkim skrzydłem. Ogon mantykory uniósł się nad jej zadem, poruszając się jak kobra gotowa do ataku, a ślepia lustrowały otoczenie uważnie. Z kolei po jego lewej opadła na ziemię Zaraza. Porzuciła ulubioną formę lisa, zstępując na twardy grunt w postaci rogatej lwicy, utkanej ze strzępów smolisto-czarnej mgły. Bez ślepi, ale za to z równym rzędem wyszczerzonych, białych kłów.
Tak obstawiony i uspokojony Suith ruszył w kierunku zbitej gromadki swoich pobratymców, zatrzymując się dopiero w samym sercu ich dziwnej rodzinki.
– Siema wszystkim... – mruknął, zadzierając łeb i zaintrygowany obserwując starego smoka na podwyższeniu – To jest ten głos z mojej głowy, prawda?
Kompani stali po jego bokach, spokojniejsi i również patrzyli na oblicze Kaltarela.
: 08 gru 2019, 10:27
autor: Pamięć Barw
Podczas lotu na grzbiecie Chromy, Kirka oglądała wszystko mijali z zaangażowaniem. Trochę się wierciła, ale nie tak mocno żeby spaść. Tylko tak aby przekręcić głowę i wszystko widzieć. Gdyby nie to, że pilnuje ją mama, z całą pewnością pobiegła by w pierwszą lepszą stronę.
Gdy byli na miejscu miejscu, popatrzyła chwilę jak Bryza zajmuje się jej bratem. Po czym sama podniosła się i skorzystała z rowiniętego skrzydła. Zeszła szybko na ziemię podbiegając wpierw do Iphi, widząc go, że trochę przysypia postanowiła go nie męczyć.
Spojrzała w tłum smoków, starając się coś zauwarzyć pomiędzy ich łapami, lecz było za dużo smoków by coś ujrzeć. Schyliła głowe ku mówiącej do niej mamie.
Od razu skorzystała z propozycji i wbiegła jeszcze po rozwiniętym skrzydle na jej grzbiet. Wspięła się następnie na głowę Bryzy, weszła na prawą stronę, od lewej oddzielną grzebieniem i stając na tylnych łapach przednimi oparła się o jeden z rogów. Wyciągnęła szyję i rozejrzała się po skałach i smokach. Chciała zobaczyć Boga Zimy.
: 08 gru 2019, 12:20
autor: Pień Opatrzności
Nie mogło zabraknąć też ciekawskiej babki.
Cóż, bez lotu zajęło jej to więcej czasu niż się spodziewała.. Jednak przynajmniej udało jej się dotrzeć na czas. Gdyby nie właśnie ciekawość i to że reszta Fal ruszyła się z legowiska, zapewne Babunia niezbyt by się przejęła. A tak to.. W dodatku liczyła że może w tak wielkim zbiorowisku, uda jej się dostrzec tę Rudą Łajze.
Jak na zawołanie.
Aderyn poczuła szturchnięcie pyskiem, na swoim policzku. Starsza Wojowniczka widziała że jest spięta, to też usiadła na zadku obok niej, by dodać otuchy. Była gotowa w razie jakiś nieprawidłowości okryć Lekkość skrzydłem i zasłonić od tłumu. Jestem tutaj kochana..
Łeb przyglądał się zgromadzonym. Niektóre smoki kojarzyła, niektóre nie. Obserwowała Wodnych z Fenkiem na czele.. Wkręcili się w jakąś kłótnie? Belenus spięła nieznacznie mięśnie, gdyby miała polać się tutaj krew.. I w tym momencie dostrzegła to co chciała. Czy raczej tego kogo chciała.
Burek jak zwykle w centrum zgromadzenia, wystrojony jak ozdobna choinka.. Trochę mu się zarosło i pysk zrobił mu się jakiś taki bardziej puchaty.. Ale wyglądał na zdrowego. Póki co jej nie zauważył ale to nieważne – Postara się go zaczepić później.
Ważne że ma się dobrze.. I jest zdrowy.. Znalazł rodzinę, której tak bardzo pragnął..
: 08 gru 2019, 13:16
autor: Kaltarel
Bóg siedział nieporuszony, jedynie jego blade ślepia obserwowały jak zbierają się smoki. Krótka burda pomiędzy Plagą i Wodą nie wywołała zmiany na jego pysku – jedynie kłąb pary wypłynął z pyska, znak głębokiego westchnienia. Nie interweniował jednak, czekał aż wzburzona krew opadnie sama i tak też się stało.
Kiedy wydawało się, że nikt już nie nadejdzie, Kaltarel uniósł w górę łapę, zwracając na siebie uwagę tłumu. Chłodny wiatr jak na komendę przeleciał po Skałach, na chwilę przeszywając do kości zebranych. Kłapnęły mimowolnie szczęki, futro poruszyło się niespokojnie, a błony skrzydeł zaszeleściły. Zaraz po tym jednak zapadła cisza.
– Smoki Wolnych Stad! Znacie mnie jako Kaltarela, ale niektóre z was, te które pamiętają ostateczny upadek bariery, wiedzą że nosiłem także inne miano.
Głos wielkiego starca niósł się do najdalszych rzędów zebranych na Skałach smoków, brzmiał beznamiętnie i dostojnie, kiedy Bóg Zimy powoli przenosił spojrzenie z jednego smoka na drugiego.
– Nie wybrałem sobie roli wiecznego Nauczyciela, została mi dana jako pokuta i nauczka. Miałem ją pełnić aż mięso nie odpadnie ze starczych kości, ale jedna z was, Dzika Gwiazda, uwolniła mnie z tej posługi. Pozwoliła wchłonąć energię bariery, by przywrócić mi boską moc. Osoba, która jej w tym pomogła też jest tu z nami.
Tu jego spojrzenie zatrzymało się chwilę dłużej na Puryfikacji Piromancji, Zastępczyni Ognia. Przez moment wydawało się, że skinie jej nawet łbem, ale nie. Bogowie nie kłaniają się śmiertelnikom. Nie znaczyło to jednak, że gardzą ich przyjaźnią – wargi Kaltarela na ułamek chwili wykrzywiły się w czymś, co przy odpowiednio dobranym świetle mogło być uznane za uśmiech.
– Ale choć Dzika Gwiazda umożliwiła mi odzyskanie boskiej potęgi, to czego nie odzyskałem w raz z nią, to moja boska godność. Zawiniłem i miałem karę do odpokutowania. Nie jestem już więźniem w górskiej jaskini, nie znaczy jednak, że moja pokuta dobiegła końca.
Nastąpiła krótka pauza, w trakcie której Kaltarel beznamiętnym spojrzeniem objął całe zgromadzenie i następnie niefrasobliwie podjął znowu.
– Jeszcze przed upadkiem Immanora, zanim powstały Wolne Stada, własnymi łapami zabiłem Lato. Dopóki Bóg patronujący Porze Gorejącego Słońca nie wróci do panteonu, nie znajdę drogi do niego i ja. Dziś jednak nadchodzi noc... Najdłuższa z nocy tego Obrotu, pierwsza Długa Noc Zimowego Przesilenia. Jeden dzień od zmierzchu do zmierzchu, gdzie moc Boga Zimy jest u swoich szczytów. Chcę przywrócić do życia Lato, ale nawet dziś moja potęga nie wystarczy. Będę potrzebował pomocy każdego ze smoczych Stad, by odnalazły duchy, które już raz ofiarowały dar życia dwóm bogom i przekonały ich do współpracy.
Stary smok odetchnął głęboko, a w chłodnym powietrzu późnego popołudnia jego oddech szybko zamienił się w parę. Wzrok miał jak zawsze zmęczony, a wyraz pyska obojętny. Tym razem jednak głęboko w ślepiach kryła się pewna zaciętość. Kontynuował.
– Jeśli jesteście gotowi na tą misję, stańcie w czterech grupach jakie tworzą wasze Stada. Wszystkie młode, którym dotąd ofiarowano tylko jedno imię swoich narodzin, niech podejdą naprzód. Ci, którzy nie chcą być tego częścią, niech odejdą teraz. Macie tylko jedną noc, nie ma miejsca dla tych, którzy będą was opóźniać.
Kaltarel wstał i postąpił kilka powolnych kroków, do skraju szerokiego kamiennego podium, z którego przemawiał. Obserwował zbierające się smoki. Czy nie zabraknie im odwagi? Czy w ogóle podejmą się pomocy, po tym co spotkało ich prorokinię?
// wszystkich, którzy mieli zgłoszoną nieobecność w trakcie ogłoszenia eventu proszę o dołączenie teraz. Reszta oczywiście może odpowiadać do woli na słowa Kaltarela. Następna tura odpisów będzie za 24h
: 08 gru 2019, 13:45
autor: Pacyfikacja Pamięci
Za to ona skinęła mu łbem, jakby w krótkim podziękowaniu za pamięć, choć pysk jej był nadal... nijaki, znudzony, ale cóż, to w końcu Puryfikacja.
Lato. Lato umarł, a jednak lato istnieje, do czegoż to też potrafią doprowadzić smoki – i bogowie – wygłodniali władzy i pamięci. Wskrzeszenie, co otworzy panteon? Duchy? Kolejne?? Samica nie poświęcała więcej uwagi na jakiekolwiek rozważania, boskie sprawy w najmniejszym stopniu jej nie dotyczą i jest jej wszystko jedno. A nie czując ducha pracy w zespole, nie mogąc spojrzeć nikomu z Ognia w oczy i dostając jasne pozwolenie, że może odejść – odeszła.
/ i zt. edit bo jednak pacyf nie bierze udziału
: 08 gru 2019, 15:40
autor: Wieczna Perła
//Bardzo duży skrót, dla ogółu eventu nie ma nic istotnego. Mogę nieco pomieszać chronologię wydarzeń pod swoją wygodę, nic poważnego.
Działo się wiele, nawet przy samej Aank. Adira rejestrowała coś innego, Fio zainteresował się feniksem, więc została z tym wszystkim sama. Przytłoczona odsunęła się nieco od zbiegowiska, bardziej na tyły, kiwając Aank łbem kiedy ta jej odpowiedziała. Zaczepi więc ją później, teraz niech zajmuje się pikslakami. Właściwie, skąd jedno z nich jest w Pladze? Czyżby oddała go temu samcowi co przez chwilę koło niej był? Zachowywali się jak znajomi lub ktoś więcej, więc to możliwe. Musiała jednak uważać na inne smoki, ich ruchy i zachowania, aby w porę się odsunąć.
Na przykład na taką Raktę... więc nie zdechła gdzieś poza barierą? Jaka szkoda. Do tego jest w Pladze? Od jak dawna z nimi jest? Czemu nikt nic nie powiedział? Fern chciał to jakoś zataić? Nie widziała innego wyjaśnienia. Pewnie jeszcze puścił ją wolno. Narobiła rabanu i sobie odchodzi? Jak Plaga ją znudzi, to pewnie postąpi tam tak samo, wiedziała to. Chociaż nie zainteresowała się jakoś Perłą. Skoro ona ją zostawiła, to odpowie tym samym. Trochę jednak szkoda, bo łamie swoją przysięgę. Słowa nic nie znaczą, to czyny są ważne, jak sama powtarzała. Czyli chce tym coś udowodnić? Bo w to, że Rakta jej odpuściła tak permanentnie nigdy nie uwierzy – plagijka jest na to zbyt dziecinna i głupia. Nie poświęciła jej też zbyt wiele uwagi w znaczeniu kontaktu wzrokowego. Jedno, zdziwione spojrzenie, którego pewnie nawet ta ignoranta nie zaobserwowała. Pewnie jej samej również, skoro nawet na nią nie spojrzała.
Jej umysł od tej wywłoki odwrócił Bóg Zimy, który w końcu się odezwał. Więc to Lato to był jakiś Bóg? I to jeszcze jej ulubionej pory? Jak miło, że chce go przywrócić, szkoda tylko że wcześniej w ogóle go zabił. Dziwne tylko, że potrzebował do tego smoków... właściwie do zadziwiająco wielu rzeczy mniej przyziemne istoty potrzebują tych mniej niezwykłych. Dziwne, wręcz trochę wymuszone... a może chcą im zapewnić rozrywkę? Zawsze to jakieś wyjaśnienie, ale nie wszystkiego. No nic, nie ruszyła się zbytnio, skoro mimo wszystko stała wśród swoich.
Damnare! Morskie oblężenie! Zamach! Zaplanowany atak! Wzbił się w powietrze, przenosząc się wyżej, na róg. Tam nie czuł takiego przytłoczenia. Żałował swojego przywiązania... najchętniej uciekłby i stąd, ale że na miejscu zjawiła się ta diabolus, woli mieć Dominę na ok...
Spojrzał się na jakiegoś niebieskiego feniksa, który gdzieś tu sobie latał. Co on odwala? Po co tak lata? Popisuje się jakoś czy co? A może... czy to provocatio? Trzeba było tak od razu! Natychmiast zaczął baczniej obserwować jego ruchy, próbując coś z nich wyłapać, ale... nie zachwyciły go ani trochę. Phi, marne i żałosne, niewarte jego uwagi. Co to w ogóle było?!
Kiedy skończył tamten, Fio sam zaczął. Jego spokojny płomyczek stopniowo przybierał na sile, lśniąc coraz mocniej, niemal świecąc się na biało z domieszką złota. Blask nie był drażniący, ale mógł przykuć uwagę pobliskich smoków, na co też po części liczył. Teraz wzbił się do lotu i zaczął kołować nad ptakiem. Ogień leniwie ciągnął się za ciałem, niczym biała, długa wstęga. Im bardziej zacieśniał krąg, tym bardziej całość przypominała obręcz niźli feniksa. Celowo miał rozpostarte skrzydła, aby koło było na całej jego długości, wręcz idealne, bez takich wyrostków po bokach. Po osiągnięciu zamierzonego efektu perfekcyjnego pierścienia, ogień zaczął wracać do swej złotej barwy, zaczynając od bardzo jasnego odcienia, schodząc do ciemniejszych barw. Kiedy skończył swą zabawę kolorami, wylądował dumnie na rogu Aurum, a wstążki ciągnące się jeszcze chwilę za nim, stopniowo znikały. Feniks ponownie wyglądał normalnie, z typowym falującym ogniem na grzbiecie. Separacja od swojej rasy na tak długi czas, tym bardziej że zaczynał z nią jak był młody, wyzuły z niego wszelkie instynkty i zachowania feniksów, więc nie zdziwi się, jak zwyczajnie nie zrozumie typowych dla tej rasy zwyczajów. Spoglądał się na rywala z niejaką dumą i wyższością. Twoja kolej, chociaż i tak pewnie mi nie dorównasz.
: 08 gru 2019, 16:06
autor: Ruda Ciocia
Wyglądało na to że sytuacja jako-tako się opanowała a gdy Bóg zaczął przemawiać, szybko cofnął się do swoich a dokładnie usiadł grzecznie obok Kheldara, opierając się o jego kolczaste cielsko. Za pomocą maddary przywołał do siebie torbę, bowiem niech Przywódca nie myśli sobie że o nim zapomniał.. O niee..
Wielka narzuta, pachnąca intensywnie goździkami oraz mandarynkami. Widać było w niej połączonych kilkanaście gatunków zwierząt, których sierść może i przestała być miękka, jednak wciąż miała swój połysk. Do tego było tam kilka czerwonych dzwoneczków, które zostały w równej odległości poprzyczepiane. I to cudo spoczęło na Wojowniku a Burdig posłał mu niezadowolone spojrzenie. Pustynny i wylazł na taki mróz bez odpowiedniej ochrony? Co on sobie myśli!
– Ani mi się waż tego ściągać mój Panie, nie chce żebyś mi tu zamarznął. – zagroził palcem, kiedy to do zgromadzenia dołączył Suith. Też nie ubrany, no na Bogów! Burek oczywiście nie zostawił tak tego faktu, od razu mocując jeden z ostatnich sztuk szalików na Młodego.
– I ty też masz w tym chodzić. – znów pogroził futrzastym paluchem, mogąc wreszcie skupić się na słowach Czarnołuskiego. A więc.. Mieli pomóc w przywróceniu Lata, ta? Piastun najpierw zmarszczył lekko pysk, szczególnie że wielki gad zachęcał pisklęta do wyjścia w osobną grupę. Spojrzał na Vultora, Lu i Kharina.. No dobra. Gestem łapy zachęcił ich by dołączyli przed szereg a sam popatrzył po reszcie Plagi.. Zawieszając wzrok na Mah. Miał wrażenie że niezbyt jej się spodoba to zadanie..
: 08 gru 2019, 16:22
autor: Światłość Wspomnień
Uszy Urzary wyraźnie zadrgały na ten niespodziewany komplement od strony Vakkan. Chyba nawet zrobiły się odrobinę ciepłe na końcówkach, jako że tam łusek prawie że nie ma, bystre oko mogłoby zauważyć delikatny, czerwony odcień. Uśmiechnęła się, to było miłe z jej strony, że tak uważa. –Dziękuję. Dostałam go od nieznajomego. Właśnie tam siedzi -wskazała palcem w stronę Chochlika, który był zajęty ubieraniem innych smoków. Na drugie jej pytanie jedynie zamruczała cicho, w zamyśleniu –Jeszcze nie wiem... -powiedziała szczerze, jednak wystarczyło trochę poczekać, aż bóg zimy, zaczął mówić właśnie, co będą musieli zrobić. To co powiedział, było bardzo interesujące. –I mamy jako tak odpowiedź. Trochę to już wyjaśnia...-powiedziała cichszym tonem. Nie znała się na tych rzeczach, ba, mówiąc szczerze nie interesowała się bóstwami i innymi takimi rzeczami. Jednak bóg Lata? Czy to oznaczałoby, że jak przywrócą go do życia, to będzie tu cieplej? Szczerze, miała na to ogromną nadzieję. Skoro mają podzielić się na grupy, to Urzara się nie ruszała z miejsca. Nie zamierzała opuszczać swoich, w żadnym bądź razie.
: 08 gru 2019, 16:32
autor: Infamia Nieumarłych
Sytuacja przycichła – a przynajmniej na to wyglądało. Przywódca Wody nie raczył się nawet odezwać, więc uznała, że machnął łapą. Fuknęła jedynie cicho, już poniekąd zmęczona. Poważnie zastanawiała się nad powrotem do swojej jaskini. Musiała odpocząć.
W pewnym jednak sensie nie chciała tego robić przy siedzącym tuż obok niej Kheldarze, by nie uznał jej za słabą. Miała stawać się silniejsza, sprawniejsza, chłodniejsza – a nie na odwrót. Zacisnęła więc zęby i czekała. Niestety, gdy tylko futrzasty, czerwonogrzywy pacan podszedł bliżej i usiadł po drugiej stronie Uśmiechu, Mahvran od razu zaswędziały nozdrza, więc kichnęła siarczyście.
Raz.
I drugi.
I trzeci.
I czwarty.
– Szlag by trafił to twoje futro, Burdig. – Mruknęła z niechęcią, zmuszona odsunąć się kawałek dalej, nie mogąc znieść samca, gdy ten był w promieniu przynajmniej ogona od niej. Potrząsnęła łbem, niczym rozjuszony mustang i skrzywiła się znowu, słysząc słowa Kaltarela.
– Zima ledwo co się zaczęła może jakiś księżyc temu. Już tak bardzo wszystkim przeszkadza? Zady się zmroziły? – Żałosne. Wszyscy tylko błagali o to cholerne lato, a Mahvran miała szczerą nadzieję, że to już nigdy nie wróci. Gotowała się. Pustynna krew Szydercy pomagała tylko minimalnie – geny ze strony matki mimo wszystko przeważyły.
Nie ruszyła się jednak z miejsca, jeszcze. Wciąż poważnie myślac o tym, by zawrócić.
: 08 gru 2019, 17:01
autor: Spuścizna Krwi
Oderwała spojrzenie od wodnych, przenosząc je na Kaltarela. Przywrócenie Lata? No tak, skoro istniał bóg Zimy, to niby czemu i nie Lata? Mlasnęła językiem, spoglądając po smokach Plagi. I tak siedziała w ich grupie, więc teraz nie musiała się nawet ruszać. Chociaż przyglądając się temu, co z nimi wyczynia Burdig i na co z jakiegoś powodu mu pozwalają... Az miała ochotę odsunąć się na bok i nie przyznawać, że ich zna. No jak można robić z siebie takie widowisko? Smoki przetrwały wiele zim bez tych kolorowych narzutek i innych bzdetów, cuchnących owocami. Aż skrzywiła pysk, gdy dotarła do niej intensywna woń tych Burdigowych tworów. Nie kichała, jak Mahvran, ale miała wielką ochotę spalić te wszystkie cuchnące szmatki. Zima, Lato, nieważne. Taka była natura.
Widząc dyskomfort Mahvran szturchnęła ją lekko nosem.
– Zostań. Najwyżej popatrzymy sobie na teatrzyk podobny do tego z driadami – szepnęła do smoczycy bliskiej jej jak siostra. Rakta była ciekawa, co będzie miało tu miejsce. Nie wybaczyłaby sobie, gdyby ją to ominęło. Jednak jeśli zrobi się z tego farsa, jak z tymi driadami, pozostanie jedynie przyglądać się przedstawieniu.
: 08 gru 2019, 17:30
autor: Mgliste Wrzosowiska
Sufrinah ucieszyla się, że sytuacja nieco przycichła, była jednak zawiedziona postawa Wodnego Przywódcy. Jakby odciął się od tego, co się wydarzyło, jakby nie interesowało go to, co wycznia jeden z jego smoków. Sama zas wysłuchała swój Kaltarela, ciesząc się na misję. Wszystkie stada razem. Może być ciekawie, chociaż gdzieś tam obawiała się, czy aby na pewno.
Westchnęła.
Cóż, nie musiała się przemieszczać, bo była wśród swoich, ale niechętnie wypuściła Luthiena, gdy bóg poprosił, aby pisklęta zajęły własne miejsce, z dala od dorosłych.
Spojrzała po wszystkich zgromadzonych. Cóż, ciekawe ile potrwa reorganizacja.
No cóż, wystarczyło poczekać, prawda?
: 08 gru 2019, 18:08
autor: Barbarzyński Pogrom
Khardah czekał na jakąkolwiek reakcję ze strony Wodnych. W szczególności przywódcy i samego dziwaka od truskaweczek. Odczuł jednak tylko większą pogardę, gdy ci nie odezwali się nawet słowem, zignorowali to.
Żałosne. Do tej pory jego informacje o Wodzie pochodziły jedynie od rodziny, w szczególności ojca i Mahvran. Spotkał nawet jedną wielką adeptkę z tego Stada, Drzewną, z którą stoczył wtedy pojedynek – i nawet czuł do niej nutę sympatii, pamiętając, że jest przyjaciółką ich rudzielca.
Teraz jednak na własnej skórze miał okazję się przekonać, jak prawdziwe były oceny, które zostały mu przekazane jeszcze za pisklęctwa. Obnażył lekko kły w kierunku wodnej zgrai. Nagle jednak odezwał się ten, który ich wezwał i mimo woli samiec skoncentrował na nim uwagę. Musiał w końcu wiedzieć, po co w ogóle tu przylazł i na co ma marnować tym razem energię.
W całym tym długim wywodzie jedynym, co go jakkolwiek zainteresowało, było wspomnienie o lecie, a więc dla niego właściwie wszystkie istotne informacje zostały zawarte we wcześniejszym wezwaniu. I dlatego wypuścił powietrze przez nozdrza mimo niechęci i postanowił tu zostać. Lato to słońce, słońce to ciepło i wygrzewanie zada.
Nie zmienił pozycji, w końcu i tak był w grupie Plagi, a osłonięcie siostrzyczki z każdej strony, by nie dochodzili do niej obcy brzmiało na dobry pomysł. Musnął jedynie ogonem skrzydło Mahvran w dosyć subtelnym geście i wydał z siebie cichy pomruk.
~ Chętnie sam wyrwę parę łbów, jeśli spróbują zrobić to znowu ~ posłał wywernie, mrukliwie i dosyć miękko mimo treści. A następnie błysnął czubkami zębisk, obracając łeb, by spojrzeć jednym, lśniącym czerwienią ślepiem w oczy byłej szamanki. ~ Więc zostańmy, bo może będzie ciekawe widowisko.
: 08 gru 2019, 19:03
autor: Niespokojna Toń
Obecność tych smoków niesamowicie ją irytowała. Skupiali się na własnej krzywdzie, nie przyjmując do wiadomości jej argumentów! Z drugiej strony Fen pozostał gdzieś z tyłu, a Nanshe nie była w stanie dosłyszeć, czy ten się odezwał. Swoją drogą, Przesilenie ostatnimi czasy nie był sobą... Wieść o Sztormie musiała zszokować go równie mocno, co ją samą. Szkoda tylko, że w polityce międzystadnej nie ma miejsca na empatię, a Plagowi oceniali go bez znajomości tego, co się aktualnie działo w ich życiu i stadzie.
Milczała, pozwalając, by zamiast jej głosu w przestrzeni pojawił się ten należący do Godnego. Miała ochotę zwinąć się w kłębek i dać pochłonąć burzy emocji, lecz zamiast tego musiała zamaskować wszelkie słabości, utrzymując na pysku nieprzyjemny chłód. Sytuacja stopniowo wyjaśniała się. W samą porę, gdyż wszyscy wydawali się być równie nią zmęczeni! Na słowa Mglistej, Burdiga i Echo skinęła łbem, uspokajając się lekko. Na komentarz Rakty nie drgnęła, nie poświęcając jej ani odrobiny uwagi. Podobnie jak pyskaty pisklak, ta była dla niej równie warta uwagi jak zeszłoroczny śnieg.
Pozwoliła się odciągnąć Wodnej Uzdrowicielce, w milczeniu kierując się w poprzednie miejsce, obok Axarusa i Fena. Po całej akcji wyglądała, jakby uszło z niej życie. Wybuchła, pozostało jedynie wielkie zmęczenie... oraz drobne ukłucie, którego nie mogła się pozbyć, że Fen nie wspomógł jej, gdy tego tak potrzebowała. Podobnie, jak Sztorm. Zaraz odepchnęła niechciane myśli w najgłębsze zakątki podświadomości, lekko ocierając się o bok Echo. Rzuciła również krótkie, pełne wdzięczności spojrzenie Godnemu Uczynkowi.
Wtedy odezwał się Kaltarel. Stanęła wśród Wodnych, wbijając w niego nieruchome, poważne spojrzenie. Nie była pewna, czemu właściwie potrzebuje ich pomocy... Być może była to część jego pokuty, której jeszcze nie do końca się pozbył? Bez pomocy Kaltarela nie uratowaliby Takhary ani nie pomogliby Plemieniu Stepu, dlatego nie zamierzała odtrącać prośby o pomoc, o cokolwiek chodziło.
: 08 gru 2019, 19:18
autor: Łaknienie Pożogi
Racząc Urzare komplementem, Vakkan nie spodziewała się rumieńca, który zauważyła. Jak dobrze, że jej uszy były na tyle ciemne, że nie dało się zauważyć czerwonego odcienia.
Powiodła spojrzeniem za wskazaniem uzdrowicielki, wprost ku postaci nieznanego jej futrzaka. Ona najwyraźniej musiała się nie załapać na ubieranki, choć była ciekawa, jak wyglądałaby w szaliczku.
Najwyraźniej niewiedza smoków miała się szybko skończyć. Przycisnęła do siebie skrzydła, gdy chłodny wiatr wywołał u niej ciarki.
Adeptka podniosła głowę wyżej, by spojrzeć w kierunku przemawiającego. On ich tu wszystkich zwołał, wspaniale tylko po co?
Następne jednak słowa niosły odpowiedzi na pytania Złudnej.
A więc wielki smok był bogiem i potrzebował ich pomocy w ożywianiu innego boga... Okej to nie do końca było to, czego Vakkan się spodziewała, pojawiając się tutaj.
Nie zamierzała jednak zrezygnować, zwłaszcza że kątem oka dostrzegła własną rodzicielkę która podeszła bliżej ich grupki. No tak przecież skoro ogniści już siedzą głównie w jednym miejscu to po co zbierać się gdzieś indziej.
Wyprostowała się, rozglądając się po innych smokach, była ciekawa czy ktokolwiek zdecyduje się sobie pójść.
: 08 gru 2019, 19:48
autor: Nierozważny Duch
Wokół niego i uzdrowicielki zebrała się grupka Ognistych, którym Reth odpowiadał na powitania krótkim "witaj" i kiwnięciem głowy. Nie wdawał się na razie w rozmowy, obserwując uważnie poczynania innych smoków. Na początku wszytko przebiegało spokojnie i bez problemu, aż do pojawienia się dość głośnego Wodnistego, krzyczącego coś o truskawkach. Uszy jaskiniowego położyły się, gdy dotarł do nich ten irytujący hałas, lecz samiec nie doczepił się niego, a do Mah, która nie była tym zbyt zachwycona. Widząc rozkręcające się przedstawienie, uśmiechnął się pod nosem, siłą woli powstrzymując się od śmiechu.
Może nie była to zbyt uprzejma reakcja, patrząc na to, że Woda i Plaga brały to wszystko bardzo poważnie i wyglądało to tak, jakby lada moment miała polać się krew. To fakt, że Mah trochę brutalnie odegnała natarczywego wariata, który akurat wpadł po drodze na parę smoków, ale przecież obyło się bez ran, więc w czym problem? Nie znał relacji między tymi stadami, lecz miał wrażenie, iż były Cień nie robił sobie tylu przyjaciół, ilu tworzył wrogów. Niby Zew powiedział, że są na neutralnym gruncie, ale Reth tego tak nie czuł. On nie pałał do nich miłością, a Plaga też pewnie za nim nie przepadała i widziała go jako zdrajce. Trzymanie się z daleko to najlepsza opcja.
Gdy dostrzegł przybycie Khaldara nieco się spiął, lecz kolczasty samiec jedynie posadził zad na ziemi i zignorował szczekanie członków swojego stada, dając im rzucać groźbami urywania łbów na prawo i lewo. Choć może dał tym bardziej opanowanym smokom szansę na uspokojenie sytuacji. Widać nawet w Cienistej rodzinie trafiają się jednostki, które wolałyby ograniczyć przelew krwi. Jeden z nich dał szal ich uzdrowicielce, co było niespodziewanie miłym gestem.
Skały Pokoju? HA. Niezła rozrywka. Do rozpoczęcia przemowy Boga Zimy konflikt przycichł, a Reth opanował swoje rozbawienie na rzecz skupienia na tej całej misji przywrócenia lata. Rey w czasie kłótni smoków nie zmienił pozycji i z radością przyjmował ciepło wszystkich zebranych wokół gadów nadal wciśnięty między Ducha a Przebłysk. Nie musieli się ruszać, bo to wokół nich zbierały się smoki Ognia, więc pozostało im tylko czekać na dalsze wskazówki.
Zerknął jeszcze przelotnie na niebo, zastanawiając się czemu Sztorm nie przyleciała. Bez niej misja pewnie też będzie ciekawa, ale miło było spędzać czas w jej towarzystwie, a i Rey by miał kogo zaczepiać skoro już zaakceptował jej klacz, jako godnego kompana. Ona w przeciwieństwie do niego przejęłaby się groźbami w stronę Wody. Myśląc o tym, przerzucił wzrok na Wodnistych i zaczął zastanawiać się czy któryś z nich nie jest jej rodziną. Zrobiło mu się trochę głupio, że miał ochotę się z tego śmiać.