Strona 44 z 53

: 06 sty 2022, 19:15
autor: Gwar Traw

OSTATNI POST Z POPRZEDNIEJ STRONY:

Poranek coś straszliwie kurczowo trzymał się tej funkcji, którą i tak zaraz miał zmienić. Erja nie był pierwszy do wysnuwania wniosków ani tym bardziej do złoszczenia się z tego powodu, ale coś go w piersi ukuło. Drobna irytacja. Bardziej na samego siebie. Nie pomyślał o Tofi. Z drugiej strony...czy powinien traktować ją ulgowo tylko dlatego, że była ślepa? Nawet jeżeli to sensowne, ona tego by na pewno nie chciała. Powinien zapytać? Uh.
Z Ziemi uczyłem dotąd tylko Żuchwy i tylko dwóch rzeczy – zaoponował, jakoby miał dla siebie zgarnąć całą pulę. – To przywódca Księżyca mnie poprosił o nauki, u nich chyba nie ma żadnego piastuna. Chciałem podtrzymać dobre relacje z sojusznikiem a odsyłanie go do kogoś innego mógł uznać za niegrzeczne. – Sprostował i nie miał pojęcia dlaczego w ogóle czuł potrzebę się przed nią tłumaczyć.

Uśmiechnął się kiedy Tofi się nie wykłócała w kwestii magii. To dobrze. Chciała być samowystarczalna nawet w najgorszych warunkach. Tylko lenie polegały na darze Naranlei każdego dnia. W ciszy obserwował jak ta rozpracowywała pismo. Gdyby tylko potrafił, przyrównałby jej skupienie i minę temu towarzyszącą do rozbrajania bomby, ale o saperach pojęcia nie miał. Przekrzywił głowę, a na jego pysk wkradł się uśmiech kiedy ujrzał drobną literówkę.

No dobrze, może nie drobną bo całkowicie zmieniała znaczenie słowa, ale to nadal było całkiem urocze.

Na początku może to dobry pomysł, ale z czasem zadziała pamięć mięśniowa gdy poznasz alfabet i pismo – zapewnił. – I tak, napisałaś...coś innego. Nie przejmuj się. Ja sobie za pierwszym razem stępiłem pazur. – Mruknął na samo wspomnienie o tej niecodziennej gafie.

Miał już coś jej zasugerować, ale dotychczas drzemiący na jego rogach lemur postanowił się uaktywnić. Skjarr przeskoczył z jednej smoczej głowy na drugą, uwieszając się na lewym rogu adeptki. Trzymał się go łapą oraz ogonem, a sam przypominał w kontraście ich rozmiarów jakiś przerośnięty, puchaty kolczyk. Piastun spiął się momentalnie na myśl o gwałtownej reakcji smoczycy. Nie widziała w końcu co się jej uczepiło.
To mój kompan. Wybacz, jest ciekawski – podrapał się po karku niezręcznie. – Um, co do poprawek. Użyj maddary? Drobiny zostają po żłobieniu, jedynie wspomagasz magią ich powrót do pierwotnej formy, wypełniając ubytki. Trochę jak uzdrowiciel kiedy łata połamane kości. – Zasugerował, wyraźnie rozbawiony swoją analogią. W końcu smoczy medycy nie tworzyli kości z powietrza, rekonstruowali je.

Od razu przyszedł mu do głowy jeszcze jeden pomysł, który mógł wpleść w tę naukę.
Spróbuj napisać swoje imię. Pisklęce. Jest krótkie i proste – polecił jej i spróbował ściągnąć Skjarra z rogu Opowiadającej, ale ten tylko pokazał mu złośliwie język i przeniósł się na grzbiet smoczycy, szukając schronienia między jej skrzydłami. Drań! Tofi była ślepa, nie głupia. Wyczuje, a także usłyszy lemura, więc nie mógłby udawać, że nic się nie dzieje. Próbował więc odwrócić jej uwagę od tego zdarzenia. – Powiększ runy na czas ćwiczeń. Im będą większe, tym mniejsza szansa na przypadkową pomyłkę, a także lepiej je przyswoisz sprawdzając dotykowo, czy wszystko gra. – Dodał.

: 06 sty 2022, 22:35
autor: Niezapomniana Pogawędka
Sam przywódca poprosił go o nauki, Gwar jednak był grubą rybą. W sumie nie dziwne, miał on o wiele więcej znajomych niż ona. W dodatku nie wzbudzał on podejrzeń co do swoich kompetencji, w przeciwieństwie do jej zamglonych ślepi. Smok raczej zawsze wybierze tego bardziej sprawnego smoka, to naturalne.
– Nie chodziło mi, że zabierasz mi uczniów. Wybacz jeżeli to tak zabrzmiało. Chciałam ci tylko pogratulować w ten sposób, po prostu dobrze sobie radzisz i jestem z tego powodu szczęśliwa.– Nie była dobra w żartach, więc nic dziwnego, że kolega odebrał to w zły sposób. Miała tylko nadzieję, że nie przejął się tym zbytnio, w końcu to tylko nauki, nie straci przecież wiele.

Pomyłki były do przewidzenia, więc nie zraziła się nimi zbytnio. Wysłuchiwała nauczyciela, z łbem prosto przed siebie, gdy nagle coś wylądowało na jej łbie. Samica przeraziła się znacznie, bo skupiała się akurat na czym innym. W dodatku to coś się ruszało i uczepiło jej rogu. Opowiadająca upuściła narzędzie i krzyknęła krótko. Machnęła łapą nad łbem, ale nie trafiła w nic, gdyż lemur zwisał z rogu w dół. I całe szczęście, bo pewnie taki cios posłałby go z powrotem do właściciela. Po słowach Gwaru uspokoiła się i zaprzestała prób pozbycia się intruza. Choć jej mina pokazywała, że nie jest zadowolona z obecnej sytuacji. Na szczęście była dalej w połowie zanurzona w wodzie, przez co kompan nie będzie mógł jej całej zwiedzić. Samica nawet zanurzyła się trochę bardziej, ograniczając lemurowi suchą powierzchnie do barków wzwyż. Mimo to wyginała się trochę nieswojo, nie lubiła być dotykana bez pozwolenia. Ogon w wodzie zaczął jej drżeć, skrzydła tak samo. Nie mogła się skupić gdy to coś na niej było.

– Możesz go…– Liczyła, że Gwar zrozumie, bo sama nie chciała w jakiś sposób zranić zwierzątka. Bardzo powoli cofała się z powrotem do wody, pozostawiając mu coraz mniej miejsca do manewrowania. Jeżeli będzie trzeba, to zostawi na powierzchni same rogi, ale odmawia być jego zabawką. Wysłuchała samca, ale wyglądała na pokonaną, zanurzona po brodę w wodzie z lemurem na łbie.

: 12 sty 2022, 12:23
autor: Gwar Traw
Zamrugał. Szczęśliwa? Dlaczego? Przecież to nie jej sukces, a nie znali się raczej na tyle dobrze, by mógł ją cieszyć jego własny? Przyglądał się jej dość sceptycznie, po raz kolejny odnajdując dziwną ulgę w jej kalectwie. Im był starszy, tym bardziej przerażały go jego własne myśli. Przynajmniej czasami.

Nie zdołał się jednak do tego odnieść bo nagły krzyk Tofi rozdarł mu bębenki uszne. O rany. Nie spodziewał się tak gwałtownej reakcji. Od początku przyjścia tutaj był pewien, że jego kompana było zarówno słychać, jak i czuć. Może jednak nie o to chodziło w reakcji smoczycy? Gwar coś wymamrotał pod nosem do samego siebie, a następnie ścisnął wargi i gwizdnął na Skjarra, który natychmiastowo przeskoczył z powrotem na jego głowę. Zsunął się na dodatek z szyi piastuna na grzbiet, znajdując ukojenie w suchym grzbiecie zielonołuskiego.
Wybacz – pomasował się po skroni. Nadal bolała go głowa a ten krzyk niczego nie ułatwiał. – Wszystko w porządku? – upewnił się.

: 12 sty 2022, 13:32
autor: Niezapomniana Pogawędka
Smoczyca nie krzyknęła bardzo głośno, ale ból łba mógł sprawiać, że się tak wydawało. W dodatku bardziej chodziło o sam kontakt z czymś, niż o samego intruza. Zwyczajnie nie czuła się komfortowo z kontaktem fizycznym, dlatego nie lubiła walki, pośród kilku innych powodów. Dlatego westchnęła z ulgą, gdy zwierzątko zaskoczyło jej z łba. Jej warga drgała lekko, a grzebień na pysku złożył się połowicznie.
– Przepraszam, po prostu... nie lubię jak ktoś mnie dotyka bez zgody. Jakie było zagadnienie? Ah tak imie.– Przypomniała sobie i macała ziemię w poszukiwaniu upuszczonego narzędzia. Nie znalazła go niestety, może w toczyło się do wody? Ale pech, w dodatku to była własność Gwaru, znajdzie je później, jak nie zapomni. Wzięła tabliczkę i z minimalnym wysiłkiem zaczęła żłobić runy swoim pazurem. Szło jej sprawniej, tym razem sprawdzała każdy znak zanim przeszła dalej. Dzięki temu uniknęła literówek, oraz krzywego pisania, bo miała dokładną pozycję ostatniej runy. Oczywiście rozpędziła się i napisała już połowę swojego obecnego imienia, przypominając sobie wcześniejsze wytyczne. No trudno, nie może jej obwiniać za większe ambicje. Kontynuowała pisanie, mrucząc sobie pod nosem alfabet. Nawet weszła w drobny rytm, zapamiętując kształty często używanych symboli. Zajęło to chwilę, ale poprawnie wyryła całe imię. Sprawdziła je dwa razy, a gdy była pewna, że nie pomyliła się w żadną literą, powwruciła do wcześniejszego słowa. "Ota" tak drobna pomyłka a zmienia słowo. Zgarnęła resztki gliny, powstałe w wyniku żłobienia i wsypała je na źle wstawioną runę. Położyła na nią dwa palce i maddarą spróbowała z powrotem odtworzyć materiał. Nie wyszło do końca tak jak chciała, ale wystarczy to by poprawić wcześniejszy błąd. Zastąpiony materiał nie był na tyle trwały co glina, ale dał radę. Zamieniła "t" na "s" więc słowo było teraz poprawnie zapisane.– Teraz wszystko powinno być poprawnie. Wiem, że miałam zapisać moje pisklęce imię, trochę się rozpędziłem. Mam nadzieje, że to nie problem. Pazurem jest ciężej, ale raczej nie zawsze będę miała go przy sobie, więc lepiej uczyć się na naturalnych narzędziach. Powiedziała z uśmiechem, dalej żłobiąc w tabliczce bez większego zastanowienia. Podczas mówienia dopisała pod swoim imieniem początek jakiegoś słowa, "ko"

: 15 sty 2022, 13:52
autor: Gwar Traw
Dotyka? Nie nazwałby tego w ten sposób, zwłaszcza, że wynikało to z kontaktu z kompanem. Z drugiej strony nie negował winy Skjarra w tym wszystkim, więc tylko niedbale skinął głową na znak zrozumienia, odruchowo dodając przy tym lekki pomruk przytaknięcia. Na szczęście Tofi skupiła się z powrotem na nauce, a Erja mając lemura na grzbiecie miał nieco lepsze pojęcie o jego pozycji. Na rogach nie miał czucia jak na łuskach.

Zauważył jak ta próbuje coś wymacać i wyszukać na ziemi. Hm? O co mogło- oh. No tak, rylec. Nieszczególnie przejmował się jego zaginięciem bo zawsze mógł zrobić nowy, jednak ten miał być swego rodzaju prezentem dla Opowiadającej Łuski po zakończeniu nauk. Bez namyślenia zanurzył jedną z bolących łap w wodzie i kosztowało go to całą samokontrolę żeby nie syknąć z bólu. Wymacał na dnie zgubę i wyciągnął ją, w duchu modląc się do Immanora w podzięce za ten test wytrzymałości.

Zerknął przez ramię adeptki na jej poprawioną literówkę i kątem pyska się uśmiechnął. Wystarczająco dobre. W końcu operowała, dosłownie, na ślepo. Jeżeli zauważył niedokończone słowo to go nie skomentował. To nie jego sprawa, może zrobiła to przez przypadek a nie chciał jej niczego wytykać. Wyszedł na brzeg, z dala od okropnej w tym momencie wody, i usiadł naprzeciwko niej. Maddarą wysuszył sobie łapy – nie bezboleśnie – oraz rylec, który ostatecznie obracał między palcami.
Jest nieźle. Kwestia wprawy. Znasz już podstawy, możesz zachować tabliczkę z alfabetem oraz rylec – podsunął jej wspomniany przedmiot kładąc go na górnej krawędzi gliny leżącej przed nią – a powinnaś ćwiczyć kilka razy dziennie. W końcu pamięć mięśniowa zrobi swoje i będziesz pisała bez zastanowienia. – Wytłumaczył.

Sięgnął do boku, czyli tam gdzie Skjarr upuścił tabliczki przed swoją 'napaścią' na smoczycę. Znalazł tę która go interesowała i podał ją Tofi.
Teraz spróbujmy czytania. Zapisałem kilka rzeczy w uproszczeniu. Znajdziesz tu parę imion smoków z naszego stada, kilka rang oraz innych podstaw. Spróbuj. – Zachęcił ją ruchem łba, choć tego pewnie zauważyć nie mogła. – Jak zobaczę, że już załapałaś to po drugiej stronie są już pełniejsze zdania.

Gdy smoczyca zaczęła badać łapami tabliczkę, od razu wyczuła z jaką dokładnością (wręcz irytującą perfekcją) Erja wyrył słowa w glinie. Były one dość głębokie, ale nie miały ostrych krawędzi więc były przyjemne w dotyku. Kolejno na liście zapisane były runami te wyrazy:
Błysk Przeszłości
Matka Ziemi
Pogoń Brzasku
Adept
Piastun
Smok
Pisklę
Stado

: 16 sty 2022, 11:17
autor: Niezapomniana Pogawędka
Może Gwar nie syknął z bólu, ale dał kilka innych oznak wstrzymywania bólu. Głównie wstrzymany oddech a potem nierówne jego nabieranie. Opowiadająca zaczęła domyślać się, że coś jest nie tak, w dodatku woda nawilżyła łuski, sprawiając że zapach był wyraźniejszy. Odległość w jakiej łapa nauczyciela znajdowała się od jej nosa pozwoliła jej dobrze przeanalizować to co czuła. Przez chwilę siedziała w ciszy, a potem wyszła z wody całkowicie. Przesunęła otrzymany od samca rylec i tabliczkę obok siebie, marszcząc brwi i mówiąc poważnie.
– Mogę dotknąć twoich łap?– Nawet gdyby ten się nie zgodził, Gwar poczuł wibracje maddary. Nie ujrzał nic formującego się dookoła, ale miał przeczucie, że coś migocze na czubku nosa smoczycy. Sonda miała skupić się na łapach samca, pokazać jej jak wyglądają, przekazując wiernie fakturę i kolory.
– Wszystko w porządku? Zabrzmiałeś jakby coś ci się stało.– Tofi przyśpieszyło serce, a zmarszczone brwi obróciły się w zmartwienie. Nie odpowiedziała na polecenie, czekając na odpowiedz zanim będzie mogła spokojnie kontynuować naukę. Jak ma się skupić na czytaniu, skoro jedyne co ma teraz we łbie to stan nauczyciela. Czy było to powiązane z niechęcią do wody, była dla niego za ciepła? Może to ona zrobiła coś nie tak, samiec bał się tak blisko niej zbliżyć?

: 19 sty 2022, 14:11
autor: Gwar Traw
Przysiągłby, że spadła mu temperatura krwi w żyłach kiedy Tofi zadała to pozornie niewinne pytanie. Nie chciał jej niczym martwić, a nagłe wibracje maddary sugerowały, że nie ważne co odpowie – ona i tak zrobi swoje. Nie przepadał za takim zachowaniem. Przemilczał je jednak.
Wolałbym nie – odpowiedział po chwili milczenia, ostrożnie. Chrząknął by odzyskać odrobinę rezonu. – Wróciłem wczoraj wieczorem z długiej wyprawy zwiadowczej, oparzyłem sobie łapy. Nie miałem czasu udać się do uzdrowiciela bo nie chciałem byś czekała.

Raz.

Dwa.

Trzy.

Cholera. Znowu się będzie obwiniać, prawda? Ugryzł się mentalnie w język.
To nie twoja wina – natychmiastowo dodał. – Nic mi nie jest, to tylko drobny dyskomfort. – Zapewnił, choć uznał to za bezcelowe. Opowiadająca Łuska zdecydowanie za bardzo się przejmowała jego stanem. Prawdopodobnie bardziej niż własnym.

: 20 sty 2022, 23:08
autor: Niezapomniana Pogawędka
Sonda niestety nie pojawiła się, ponieważ adeptka miała spory problem się skupić. Dużo myśli przelatywało jej przez łeb, ale wszystkie zostały rozproszone słowami samca. Poparzone łapy?! Dlatego ma taką niechęć do wody, niepotrzebnie tak naciskała. Ach, gdyby tylko mogła zabrać mu ten ból, zrobiłaby to bez zastanowienia.
– Czemu nie powiedziałeś od razu, poczekałabym tę chwile.– Podeszła bliżej, ostrożnie stając obok samca by nie nadepnąć mu przypadkiem na kończynę. Wyglądała na zmartwioną, ale nie zbliżała się za bardzo. Nie chciała się narzucać personalnej granicy Gwaru, już i tak dużo złego zrobiła.
– Po co włożyłeś łapę do wody? Przecież bym go wymacała z twoją pomocą. Idziemy do uzdrowiciela, pierwsza rzecz po nauce zgoda?– Zapytała, ale brzmiała bardziej jakby był to rozkaz. Nie wątpiła, że samiec i tak sam by tam trafił, chciała się tylko upewnić, że znów nie znajdzie sobie jakiejś wymówki.
– Jak nie moja jak to ja cię tutaj wezwałam. I to przeze mnie musiałeś szukać rylca. Erj… Gwar...– Zamknęła pysk, obracając łeb od nauczyciela. Nie chciała być natrętna, bo czuła, że jej ciągłe narzucanie się jest denerwujące. Zwłaszcza, że piastun już nie raz mówił jej, że nie powinna się przejmować nim tak bardzo. Zaczekała chwilę zanim kontynuowała.
– Cieszę się, że wróciłeś z misji w jednym kawałku, ale nie powinieneś tak zaniedbywać swojego zdrowia. Ja… wiem, że to nie moja sprawa… po prostu.– Jak ona ma to w ogóle powiedzieć, co ona chce mu powiedzieć. Nawet nie wiedziała czemu ją to tak gryzie, czemu tylko przy nim się tak czuje.
– Nie rób takich głupot dla mnie, dla nikogo. Na pewno każdy by zrozumiał, że potrzebujesz chwili, żeby zobaczyć się z uzdrowicielem. I proszę, uważaj na misjach. Mam nadzieję, że nie narażałeś się tam za bardzo. Musisz mi wszystko opowiedzieć później, jeżeli będziesz chciał oczywiście. Czuje, że jest to interesująca historia, a te należą do moich ulubionych.– Powiedziała już bardziej odważnie, zmieniając temat na coś przyjemniejszego.

Wymacała łapą tabliczkę i przysunęła ją do siebie. Zaczęła przesuwać po niej palcami, rzeczywiście odczuwając ostrzejsze krawędzie i głębsze wyrycie run. Coś jednak się mocno nie zgadzało, nie rozpoznawała żadnej runy. Nie możliwe, musi się tylko trochę skupić, pewnie to całe wydarzenie z łapami jej zamieszało we łbie. Przejechała palcami ponownie, starając się rozpoznać którykolwiek symbol. Nic, jakby czytała inny język.

– Coś jest chyba nie tak, czy czyta się tak samo jak pisze?– Zapytał się dla pewności, ale przecież nie mogło być inaczej. Przecież pisząc rozpoznawała swoje własne runy, Erja jakoś inaczej je pisał? Przecież zmiana głębokości nie wpłynęła by aż tak bardzo na ich wygląd. Opowiadająca spróbowała jeszcze zmienić stronę od której zaczyna czytać, ale to też nie pomogło. Gwar za to mógł dość wyraźnie zobaczyć, że samica najzwyczajniej nie odwróciła tabliczki. Wszystko było do góry łapami, całkiem komiczne, jeżeli nie trochę żałosne.

: 01 lut 2022, 12:50
autor: Gwar Traw
Nie mogła tego widzieć, ale grymas na jego pysku się znacząco powiększał. Zwalczył chęć cofnięcia się żeby nie odebrała tego źle.
Naprawdę nic mi nie jest, to tylko oparzenia od gorącego piasku – zapewnił, kuląc jedno ucho. – Powiadomiłem uzdrowicieli, że pojawię się jak tylko skończę swoje sprawy – nawiasem mówiąc chodzi o Twoją naukę – więc jeżeli chcesz mi pomóc to może uporajmy się z tym zadaniem, zgoda? – zaproponował, nie chcąc brzmieć niewłaściwie. Nie to że mu się spieszyło jakoś bardzo, ale też był zwyczajnie zmęczony. Nie zdołał odespać swojej porażki.

Nigdy tego nie powie na głos, ale nie znosił być pouczany. Ścisnął wargi w kreskę i kiwnął niemo głową. Ruch był na tyle niesubtelny, że mimo ślepoty Tofi na pewno wyczuła ten gest. Nie miał już siły się z nią kłócić. Czemu nie rozumiała, że sam wyznaczał sobie limity i w ten sposób próbował też trenować swoją wytrwałość, zwłaszcza na ból? Eh.

Uniósł brwi kiedy widział jak ta zmaga się z pismem do góry nogami. Westchnął cicho i ostrożnie sięgnął do tabliczki, popychając ją pazurem tak, by była odwrócona w prawidłowy sposób.
Była do góry nogami. – Odpowiedział cierpliwie.

: 01 lut 2022, 15:09
autor: Niezapomniana Pogawędka
Świetnje, jeszcze tego jej brakowało, że Gwar będzie na nią zły. Postanowiła więc nic więcej się nie odzywać i szybko skończyć co zaczęła i dać mu spokój. Zwyczajnie czuła się źle z takim obrotem sytuacji, wiedząc że jej przyjaciel cierpi u jej boku.
– Przepraszam.– Odpowiedziała krótko, mając przeczycie, że to też zdenerwuje samca. Cały czas miała wrażenie, że coś robi nie tak. Jej obecność jedynie irytuje Erje, a ten jest zbyt miły by jej to powiedzieć. Nie skomentowała swojej głupoty, bo szczerze miała już tylko ochotę uciec i schować się przed światem. Przejechała łapą po napisach, odrazu wyłapując znaki. W zasadzie czytanie było też częścią pisania, bo musiała co chwilę sprawdzać poprawność. Wystarczyło kilka razy by rozszyfrowała wszystkie słowa. Bez entuzjazmu, spokojnym głosem wymieniła je po kolei.– Błysk Przeszłości, Matka Ziemi, Pogoń Brzasku, adept, piastun, smok, pisklę, stado. Coś pomyliłam? Czekała na dalsze wytyczne, widocznie mniej zadowolona niż na początku. Teraz zależało jej jedynie na zakończeniu tych nauk, co zapewne też jest błędem w oczach Gwaru.

: 05 lut 2022, 13:58
autor: Gwar Traw
Złości nie odczuwał do tej pory, co najwyżej zawód, rozczarowanie, smutek. Ale złość? Nie przypominał sobie momentu w życiu w którym by wypłynęła na zewnątrz. Hm.
Nie, bardzo dobrze – odpowiedział, trochę nieobecnym głosem. – Zatrzymaj te tabliczki. Z alfabetem oraz parę pustych. Jakby ci zabrakło to mogę je dorobić, nie jest to żmudny proces a pomaga na nadgarstki. – Uśmiechnął się kątem pyska.

Znała już podstawy więc pozostało jej tylko szlifowanie ich w życiu codziennym. Nie był tylko pewien czy będzie miała okazję. W końcu mało który smok posługiwał się pismem.
Wracam do obozu. Chcesz tu zostać czy idziesz ze mną? – spytał uprzejmie w nadziei, że jednak nie zostanie tutaj by coś ją z ukrycia capnęło.


// Raport Wiedza II

: 05 lut 2022, 15:05
autor: Niezapomniana Pogawędka
Samica wraz zebrała wszystko co zostało jej przekazane i pośpiesznie odeszła gdzieś za drzewa. Nie odpowiedziała nawet na zadane pytanie, będąc zbyt przejętą sytuacją i stanem Gwaru. Brzmiał na tak… znudzonego, rozczarowanego. Tofi cicho westchnęła i znalazła sobie miejsce do ukrycia się. Czemu gdy wydaje jej się, że udaje jej się jakoś wyprostować swoją relacje z Erją to od razu coś musi zepsuć i zniwelować jakiekolwiek dobro, które uczyniła. Każdy krok naprzód, porusza ją o dwa wstecz. I czemu na litość bogów tak ją to dręczy, czemu chce mu tak bardzo zaimponować. Może dlatego, że on jedyny rozumie ją chociaż trochę, widzi w niej tą duszę nauki i artysty. On też jest czuły i spokojny, tak jak ona. Są do siebie tacy podobni, a nie potrafią znaleźć wspólnego języka. Czy to jej wina? Nie potrafiła wyczuć, że Erja najzwyczajniej ma już jej dość? Powinna dać sobie już spokój, nauczyć się, że Gwar nie chce się z nią kolegować i tyle? Czemu robi się jej tak smutno na tą myśl, to tylko przyjaciel… jej najlepszy przyjaciel… może nawet jedyny. Nie wiedziała co dalej, na razie musiała się uspokoić. Opowiadająca przeczekała dłuższą chwilę, by uniknąć dalszego spotykania się z samcem w drodze powrotnej. Musiała coś zrobić, żeby zająć czymś myśli. Zaczęła wymyślać jakieś ciekawe opowiadanie, morałem którego miała być irytująca natarczywość.

//zt

: 19 mar 2022, 12:47
autor: Pasja Uczuć
Polowanie nie poszło dokładnie tak jak by tego chciała. Nadal potrzebowała czasu, by wrócić do formy. A nie miała go wiele. Niemal wszystkie księżyce swego życia już miała za sobą. Po ostatniej ceremonii czuła też, że stado się nią wcale nie przejmuje. Kroczenie przez CAŁE tereny Wo...Księżyca pozwoliło jej się zastanowić nad tym. Czego ona właściwie szuka? Dokąd dąży? Czego by chciała? Ugania się za sennym marzeniem, myślą która wcale może nie istnieć. Ale... co właściwie jej zostało, jak nie po prostu spróbować?
Nim dotarła nad Gorącą zatoczkę nastał wczesny wieczór. Złota Twarz powoli chowała się za horyzontem, a ona... nie wiedziała, co dalej. Jaka jest szansa, że spotka akurat tego smoka, zakładając w ogóle, że jest prawdziwy? Uderzyła przednimi łapami w znajdujące się na brzegu kępy topniejącego śniegu, rozchlapując na boki półpłynną masę. Przesunęła ogonem po podłożu, odsłaniając świeżo rosnącą pod chlapą trawę, po czym przysiadła, wpatrując się w toń wody. Coś jej mówiło, że przynajmniej jednego z nich... jeśli zauważy, to właśnie tam. Siedziała. Czekała. Odpływała we własnych myślach.
Jej kompani pozostali w obozie... bardzo rzadko brała ich ze sobą, poza polowaniami. Może powinna po prostu ich wypuścić? Cóż... przynajmniej ma o czym myśleć.

Dodano: 2022-03-19, 12:47[/i] ]
Co... co się stało? Nie miała pojęcia. Nie rozumiała. Zupełnie nie zrozumiała tego, co się zadziało. Przecież... nie była szalona. Prawda? ...prawda? Chaos nie będzie chciała już z nią rozmawiać. Nikt nie będzie chciał. Czuła się jeszcze bardziej zagubiona. W okolicach obozu zawitała tylko na dwie chwile. Jedną spędziła w grocie. Zabrała swoją starą, nadal śmierdzącą rybami torbę i wsadziła do niej resztki swoich zapasów jedzenia i ziół, a do tej nowszej, której używała już jakiś czas – zabrała resztę szpargałów. Nie była tu już mile widziana. Wcześniej zajmowany przez nią kąt groty był teraz zimny i pusty. Nawet posłania jej kompanów zostały uprzątnięte do gołej ziemi – i właśnie zabraniu ich ze sobą poświęciła tą drugą chwilę. O ile mantikora, nawet już wiekowa, była nadal całkiem szybkim stworzeniem, tak salamandrę musiała zabrać na grzbiet, inaczej "spacer" zająłby bardzo długo. A nie czuła się na siłach, by się tłumaczyć przed kimś ze stada.
Zawitała w miejsce odwiedzane przez nią już wcześniej. Parę razy, bez efektów. Jednak nie miała dokąd iść.
Ułożyła torby z rzeczami na ziemi, nie chcąc ciągle obciążać nimi bolącego nieco grzbietu. Sama położyła się w śnieżną zaspę i przymknęła ślepia. Nie miała sił, nawet by dalej płakać. Może to kolejny sen tej długotrwałej śpiączki, który tym razem stał się koszmarem?
Gaj i Gadzinka spojrzeli po sobie. Byli z drzewną od bardzo dawna i nigdy wcześniej nie widzieli jej w takim stanie. Pozbawionej chęci do życia. Nie podeszli do niej, nie przeszkadzali. Zamiast tego ułożyli się blisko jej rzeczy, pilnując by nie zginęły. Może... po czasie dojdzie do siebie.

: 20 mar 2022, 1:05
autor: Błysk Przeszłości
Nie minęło dużo czasu, a z przybrzeżnej głębi gorącej zatoki wychylił się stary łebek morskiego wyjadacza. Czyżby pływał i nurkował tu już od dłuższej chwili? Tak, aczkolwiek dość długo się nie wynurzał, aby się jeszcze przez jakiś przypadek nie przeziębić.
Teraz jednak w końcu to zrobił, aby rozejrzeć się dookoła, czy nadal był w tym miejscu sam. I jak się okazało... nie. Zdziwił się nieco, bo brązowy smok ułożył się nieco dalej od gorącej strefy zatoczki, gdzieś pośród mroźnych śniegów. Może to przez to że jednak w pewnym momencie jakaś płetwa Błysku wynurzyła się spod powierzchni wody, a nieznana mu gadzina ze zwierzakami, które pewnie już jego łebek zauważyły nie chciała mu przeszkadzać? W sumie... czemu by nie się zapytać?

– Hej, wiesz, tu jest nieco cieplej, jeśli chcesz odpocząć. Jak przeszkadzam to mogę odpłynąć. – powiedział nieco głośniej, aby był słyszalny.

: 21 mar 2022, 13:17
autor: Pasja Uczuć
Długie, sterczące ucho, do którego wpadło nieco śniegu przy rzucaniu się w zaspę uniosło się i zatrzepało, gdy dotarł do niego cichy plusk, a potem – czyjś głos. Z łbem zakopanym do połowy w zaspie nie mogła go jeszcze widzieć. A głos? Czy go znała? Nie była pewna.
– Mphmffffm. – mówienie, leżąc z pyskiem w śniegu nie było dobrym pomysłem, więc jedyne, co było słyszalne to bliżej niezrozumiały mamrot. Fuknęła, podwijając przednie łapy pod siebie, opierając się na łokciach. Uniosła się powoli, aż usiadła, po czym spojrzała w stronę wody.
Fioletowe ślepia otworzyła szeroko, po czym zamrugała kilkukrotnie, nie wierząc temu co widzi. Może... To rzeczywiście był tylko kolejny sen? Tylko z o wiele bardziej przykrym początkiem. Ale jeśli nie... To przecież nie miałby zielonego pojęcia o czym mówi, gdyby zaczęła od tego, co przeszło jej przez myśl. Wyglądał... Zwyczajnie.
– Nie, nie przeszkadzasz. – udało jej się odezwać po kilkunastu uderzeniach serca. Czuła się podekscytowana, tak jak za każdym poprzednim razem. Starała się jednak zachowywać spokojnie. Przecież nic się nie działo, z nikim, jeszcze.
Na pogrążony jeszcze przed chwilą w głębokim smutku pysk wkradł się uśmiech. W końcu, jeśli nadal śni... To wkrótce będzie fajnie.
Słowa Pasji trafiły nie tylko do pływającego w jeziorze samca. O ile Gadzinka nie przejmowała się gościem, a zamiast tego szukała tylko okazji, by wskoczyć do wody i też sobie popływać, zamiast pilnować gratów smoczycy, tak mantikor wykazał się większą czujnością, czerwonymi ślepiami z uwagą obserwując morskiego. Początkowo nawet zawarczał w jego stronę, ale słysząc że Pasji nie przeszkadza jego towarzystwo, z wyraźnym zrezygnowaniem położył głowę na jednej z toreb.
Jako, że została zaproszona na podejście bliżej, smoczyca po otrzepaniu boków ze śniegu pozostawiła kompanów za sobą, wstając i swobodnie, spokojnie krocząc w stronę cieplejszej części jeziora.
– Czy... Czy znasz Pasję? – pytanie mogło wydawać się nagłe, czy nie na miejscu, ale... Musiała to sprawdzić.

: 18 kwie 2022, 12:15
autor: Błysk Przeszłości
Obserwował ciągle zachowanie smoczycy i był gotów się wycofać, gdy tylko zobaczył jak jeden z kompanów smoczycy na niego wręcz zawarczał. Jednak ta zdawała się być spokojna, a i nawet zaprzeczała domysłom Błysku.
Nie ruszał się z miejsca i pozostawał prawie w całości zanurzony w wodzie , praktycznie rozpłaszczony na dnie, żeby tylko jego łeb wystawał na zimne powietrze. Lustrował smoczycę swymi srebrnymi ślepiami cały czas, jakby zdawał się próbować sobie o czymś przypomnieć, tym bardziej po tym zadanym ostatnim pytaniu.
Pociągnął powietrze gwałtowniej parę razy nozdrzami.

– ...kiedyś... Już gdzieś czułem twój zapach. Tylko nie potrafię sobie przypomnieć gdzie... – odpowiedział jej zamyślony, na moment odprowadzając wzrok na bok w dalszych zamyśleniach. Nagle jednak z powrotem przeniósł uwagę na samicę, jakby sobie o czymś przypomniał! No... przypomniał sobie o tym, że się jeszcze w ogóle nie przedstawił. – Oh, Jestem Błysk. Błysk Przeszłości. Miło cię poznać. – uśmiechnął się do niej bardzo łagodnie, zaczynając zdanie z lekkim zakłopotaniem.

: 18 kwie 2022, 12:34
autor: Pasja Uczuć
Widząc, że niejako znany jej smok nadal jest przyjaźnie nastawiony, nieco pewniej postawiła łapy jeszcze bliżej parującej tafli. Pochyliła nad nią uśmiechnięty pysk, wyciągając szyję do przodu, znajdując się tym samym... niebezpiecznie blisko wody.
Przedstawił się jej... to dobrze. Nie pamiętała jego imienia. Czy w ogóle je wcześniej poznała? Granice między rzeczywistością a snem nadal zacierały się w jej pamięci, szczególnie że nadal nie mogła być pewna, co jest prawdą.
– Pasja Uczuć. – odpowiedziała ciepło na jego przedstawienie, gdy przyozdobiony zieloną pręgą ogon kołysał się za nią na boki w wyraźnym podekscytowaniu.
– Może zabrzmi to... dziwnie. Czy u Błyska działo się ostatnio coś... niespodziewanego? Coś, co nie działo się nigdy w przeszłości? – spytała, z delikatnym zagubieniem w głosie. Nie chciała go przecież przestraszyć... Musiała się dowiedzieć.

: 18 kwie 2022, 12:57
autor: Błysk Przeszłości
– Ładne imię. – Odpowiedział automatycznie. W zasadzie każdemu tak odpowiadał. No ale co miał zrobić, skoro wszyscy mieli ładne imiona? No, dobrze, z paroma wyjątkami.
Wycofał mimo wszystko łebek nieco do tyłu widząc ten zbliżający się od świezo poznanej smoczycy. Mimo wszystko nie chciał znajdować się od razu bardzo blisko nieznamym mu wcześniej smoków, już tak odruchowo. Zastanawiał się czemu jej ogon tak bardzo energicznie latał na boki. Może dawno nie rozmawiała z żadnym smokiem i cieszy ją każda rozmowa? Cóż, kto wie. Jej charakter mówienia mógł na to wskazywać, ale Błysk miał już w życiu doświadczenie z tak bardzo różnymi akcentami, że nauczył się już dawno nie oceniać innych po samej wymowie, lecz po ogóle chęci egzekwowania przekazu wiadomości.

– Każdy dzień jest czymś nowym, czego nigdy wcześniej się nie doświadczało i nie działo w przeszłości. Ale niespodziewanego? Hmm... mnie w życiu już raczej mało rzeczy może zaskoczyć, nie przypominam sobie niczego takiego. – Odpowiedział ciepło po chwili zastanowienia. Przekrzywił potem nieco łebek na bok i zapytał się z ciekawością w głosie – Dlaczego pytasz?

: 18 kwie 2022, 13:28
autor: Pasja Uczuć
Podniosła łeb może o szpon, widząc jak smok się wycofuje. Każdy miał inną przestrzeń osobistą, którą nie każdy mógł naruszać... a przynajmniej nie od razu. Długimi palcami przednich łap zastukała w grząskie podłoże brzegu jeziora, natrafiając na ciepłą, płytką, kryjącą się pod kamieniami wodę. Ciepły uśmiech ukrył przechodzący po jej ciele, nieprzyjemny dreszcz, wiążący się z tym poczuciem wilgoci między łuskami.
Pochwały imienia nie skomentowała, skupiając się bardziej na obserwacji poczynań rozmówcy. Nie było to proste, gdy większość jego ciała kryła się w wodzie, której zmącona powierzchnia mocno zakrzywiała obraz. Doceniała co prawda, że imię morskiego nie miało trudnego dla niej brzmienia. Dalsza odpowiedź na jej pytanie... Miała nadal zbyt wiele możliwości, opcji, jak mogła by to zrozumieć. Może to co wciąż w snach się działo... dla niego był czymś normalnym? Zawsze byłą taka opcja. Pasja przecież nieczęsto opuszczała własne stado, z dala od Wo... Księżyca mogły dziać się różne rzeczy.
– To dosyć ciężko wyjaśnić, ale... Pasja widziała Błyska już wcześniej. Nie jeden laz. Za każdym jednak było nieco inaczej. I to, co się działo z nią, z Błyskiem... ona nigdy wcześniej nie czuła czegoś takiego. I duże i małe było... baldzo miłe. – odpowiadała, obserwując z uwagą jego pysk. Obawiała się wewnętrznie, że jeśli to były jednak sny – to to już może być zbyt wiele dla niego.

: 18 kwie 2022, 13:42
autor: Błysk Przeszłości
Niezbyt dobrze wychodziło samicy nie-sprawianie dyskomfortu rozmówcy, bo Błysk sam nie do końca był świadom tego, jak miał odbierać słowa smoczycy, które brzmiały dość... niejednoznacznie, przynajmniej dla niego.
– Yyyym... – widać było na nim wyraźne zakłopotanie. Czy coś zrobił źle? Czy to już starcza demencja i zrobił coś... um... szalonego i o tym w ogóle nie pamięta?! Już, już, spokojnie... umm... zaraz się... może wyjaśni.
– To... znaczy? Co masz dokładniej na... myśli? – odpowiedział w cale nie udając, że nie wiedział o co chodzi. Jeszcze. Oby jeszcze. Cóż, nadal nie ruszał się z miejsca i wpatrywał się z poziomu wody na pysk samicy.

: 18 kwie 2022, 14:02
autor: Pasja Uczuć
Niestety dla smoczycy – wszystko wskazywało na to, że smok nie ma pojęcia, o co jej chodziło. Gdyby nie ciemne łuski, mogła by się nawet zarumienić ze wstydu w tym momencie. Skuliła się nieco w sobie, choć z poziomu wody – ten delikatny ruch mógł pozostać niezauważony.
– Dobrze... Pasja wyjaśni od początku. Pielwszym, co dowiedziała się, gdy obudziła się w glocie ostatnio było to, że wiele księżyców spędziła w magicznym, smoczym śnie. Że nie było z nią kontaktu długo, że nie wychodziła nigdzie... Ale Pasja pamięta więcej. Pamięta, jak budziła się wczesnym lankiem, czując jak napełnia ją dziwna enelgia. Ta sama enelgia, po każdym wybudzeniu, plowadziła ją na spotkania. Z Błyskiem i jeszcze innym smokiem. Słyszała, że to tylko sny, ale musiała sama się przekonać. – zaczęła opowiadać, wyglądając na nieco speszoną. To było... prywatne. Może nieco wstydliwe.
– I... Błysk istnieje. Pasja chciała się z nim spotkać... jeszcze choć laz. I choć wyglądasz tak samo... nie pamiętasz wiele, plawda? Uciekania w wysokiej tlawie, przepychanki z wielkim żukiem... ani deptania drzewek? – odsłaniała coraz więcej. Może nie pomyśli, że jest szalona.