Strona 45 z 48
Mała plaża
: 02 gru 2023, 14:06
autor: Płatki na Wietrze
OSTATNI POST Z POPRZEDNIEJ STRONY:
Nie słysząc odpowiedzi od rozmówcy, Kairaki znowu przeniósł swój wzrok w stronę jeziora. Już miał chwycić w swoją łapę jakiś kamień i ponownie nim cisnąć, gdy nagle samiec w końcu się odezwał. Co prawda, nie była to żadna odpowiedź na jego pytanie, ale przynajmniej coś powiedział. Adept zwrócił ku niemu swój wzrok, nie odzywając się póki co.
Hm, niby brzmi to, jakby rozmówca mówił o sobie, ale część z tego Kairaki odbierał nieco… osobiście? Co prawda on odejścia Kokoro nijak opłakiwać nie zamierza, ale… Czy coś z tego nie było powodem, czemu nie mógł w pełni cieszyć się jej odejściem? Czy nie chciał poczuć się bardziej samotnym, niż już jest?
Na późniejsze wspomnienie o utopionym bracie Kairakiego przeszedł naprawdę nieprzyjemny dreszcz, można chyba było to aż zauważyć… Kolejna osoba, mająca przykre doświadczenia z wodą. Co prawda tym razem to jego bliski, ale wciąż… Ciekawe, czy przyszedł tu, z podobnego powodu, co Kairaki.
– Ummm… Czy było to… Tutaj? To dlatego tu przyszedłeś? – Ugh, dlaczego musi pytać o takie rzeczy? Bo jest zbyt ciekawy tego typu tematów. Czy liczy, że będzie to w stanie jakoś do siebie odnieść? Być może. Ciekawe jak w sumie czułby się nad Potokiem – nie przychodził nad niego, od czasu tamtego wypadku…
Powiernik Pieśni
Mała plaża
: 04 gru 2023, 21:58
autor: Powiernik Pieśni
– Nie– odpowiedział szybko i cicho westchnął.
– Nie wiem tak na prawdę, ale z tego co słyszałem to przynieśli jego ciało zza granic.– wyrzucił z siebie szybko słowa jakby nic nie znaczyły, ale w końcu skrzywił się i opuścił łeb w dół.
– Zastanawiam się czy mam lęk przed utopieniem... Ale... nie. Myślę, że nie. Wierzę, że to nie był nieszczęśliwy wypadek. Nie woda była winna, tylko ktoś inny.
Myślał na głos, ale w końcu przestał i krzywo się uśmiechnął.
– Jestem Yulo, zwany też Powiernikiem Pieśni.
Kompletnie zapomniał o manierach. Przez to wszystko nie był sobą i pewnie jeszcze długo nie będzie. Ta pustka wypełniała jego wnętrze tak szczelnie, że ledwie było miejsca na jakiekolwiek inne rzeczy. Nie wiedział czy rozmówcę interesują jego przemyślenia, ale z pewnością i on tutaj z jakiegoś powodu siedział. Nie był mokry więc się nie mył... a więc co robił na brzegu lodowatej wody?
Nieugięty Kolec
Mała plaża
: 07 gru 2023, 16:53
autor: Płatki na Wietrze
Samiec przez chwilę poczuł jakąś… Nić porozumienia z rozmówcą. Z resztą tak myślał, dopóki ten nie zanegował swojego strachu przed utopieniem. No i wtedy czar prysł… Ale adept i tak chyba spróbuje mu się z czegoś zwierzyć. Nie wie czemu, może dlatego, iż ten sam to zrobił? Zobaczy, czy to go w ogóle zainteresuje...
Oprócz tego, to też prawie niezauważalnie speszył się, słysząc jak jego rozmówca się przedstawia. Oczywiście, że sam o tym zapomniał… Na szczęście w tym wypadku pada to w miarę na początku rozmowy, a nie pod jej koniec… Czyli jest mniej dziwnie.
– Kairaki – odpowiedział. Chciał jeszcze dodać, że ładne imię, że pasuje do niego, zwarzywszy jak wysławiał się wcześniej, ale... Nie umiał, jakoś tak, miał problem z komplementami. Czy to z ich prawieniem, czy otrzymywaniem. – Yhm, sam mam lęk przed wodą… To znaczy, nie lubię jej, boję się jej, a kiedy próbuję wejść do jeziora, czy strumienia, to… zaczynam mieć problemy ze złapaniem oddechu – spojrzał w stronę jeziora, ściszył głos, a na pysku wyraźnie posmutniał, jakby się wstydził tego, co ma zamiar powiedzieć. – Ostatnio ledwo zmoczyłem łapy… – Nie pamięta nawet, kiedy to było. Jakoś bardzo dawno temu... Od tamtego czasu regularnie próbował podejmować podobne próby, jak chociażby dzisiaj. Przeważnie kończył je w podobny sposób – rzucał zdenerwowany kamieniami w wodę, aż się tym nie znudził. – Yhm, jeszcze wracając… Twój brat był na jakiejś wyprawie? Yhm, sam? – W tym wszystkim najbardziej interesowało go, czy ktoś mu wtedy towarzyszył... Sam ma kiedyś wyruszyć z Synem, o ile ten jeszcze o tym pamięta, więc… Ciekawił go ten temat. A chyba nie powinien…
Powiernik Pieśni
Mała plaża
: 09 gru 2023, 18:16
autor: Powiernik Pieśni
Może łączyło ich coś i nadal tak było, chociaż adept nie był tego pewny po jego wypowiedzi. Największą różnicą było to, że jeden potrafił poradzić sobie z pośrednią traumą, a drugi najwyraźniej miał ją tak dużą, że nie mógł jej przezwyciężyć.
Tylko dlatego, ze problemy jednej istoty są mniej traumatyczne i nie może ich zwalczyć, nie oznacza, że mniej cierpi.
Na imię Yulo lekko kiwnął łbem. Nie poznał jego przyjętego imienia, ale najwyraźniej samiec pochodził spoza terenów, albo kultura jego przodków nakazywała posługiwanie się 'prawdziwym' imieniem, a nie tym, które sam przyjmował.
– Zdolność do szybkiego radzenia sobie z traumami charakteryzuje istoty o niskim poziomie inteligencji...– rzekł z bladym uśmiechem, bo i właśnie tym stwierdzeniem obrażał samego siebie.
– Tak masz od urodzenia? Czy zdarzyło się coś co spowodowało, że kojarzysz wodę z nieprzyjemnościami?
Tak, zdecydowanie większość istot rozumnych wolała omawiać tematy związane z problemami innych. Gryfem kierowała chęć pomocy, ale i właśnie odepchnięcie myśli od własnych problemów. Dzięki temu piekł dwie pieczenie na jednym rożnie.
na kolejne pytanie lekko kiwnął barkami. Chciałby znać wszystkie odpowiedzi związane ze sprawą śmierci swojego brata.
– Wypłynął w morze, najprawdopodobniej sam. Nikomu nie zwierzał się ze swoich planów, po prostu podążał własnymi drogami. Odnalazły go flądry i trytony, przynieśli jego ciało na tereny Słońca, ale nie znają szczegółów.
Wyjaśnił możliwie wyczerpująco. Nie widział powodów, aby jakiekolwiek informacje zatajać.
– Znasz kogoś kto ma łódź, która pomieści dorosłego smoka? Zamierzam dowiedzieć się czegoś więcej o losie, który spotkał mojego brata.
Nieugięty Kolec
Mała plaża
: 14 gru 2023, 19:22
autor: Płatki na Wietrze
Um, nie wiedział, jak odebrać wypowiedź o poziomie inteligencji… Chyba jako komplement? Nawet jeśli tak, to kompletnie się nie czuł, jakby właśnie jakiś otrzymał. Był on zbyt… Osobliwy.
Następne pytanie zaś… Mocno zbiło adepta z tropu. Był to dla niego temat… Ciężki? Niewygodny? Bo jak już, to ma tak odkąd sięga pamięcią… Mógłby powiedzieć, że w zasadzie, to się z tym urodził? Nie pamięta już życia bez tego – jakby go nie było. Ale, jest jedna rzecz, która nie dawała mu spokoju. Pamięta cały czas jakiś koszmar…
– Yhm, mam tak, odkąd pamiętam… – zaczął nieśmiało, patrząc się cały czas w stronę jeziora. – Yhm, na tym bym skończył, ale… Mam w głowie jeden koszmar, który lubi prześladować mnie regularnie, od wielu księżycy. Czasem mocniej, czasem słabiej… – Zamilkł na moment, nie odrywając wzroku od wody. – Jestem w nim pisklęciem, które porywa woda. Bawiłem się z kimś... Chyba siostrą... Oddaliłem się nieuważnie, porwał mnie nurt... Próbowałem wrócić na brzeg, to wtedy porywa mnie strumień... Czasem czuję ból, ale nie zawsze… Potem odzyskuję przytomność już na plaży… Nie wiem czemu, ale zawsze po czym czuję się, jakbym się, ym, dusił… – Mówił cicho, kurcząc się powoli z każdym słowem. Nie wspomniał, jak silne emocje towarzyszą mu podczas tego snu. To właśnie one, czynią go koszmarem. Oraz też nie mówił o tym, jak podobne do tego wszystkiego jest jego źródło – przybrało formę tego właśnie strumienia, który porywa go, ilekroć próbuje z niego czerpać. Dlatego czary nie wychodzą mu idealnie...
Zaś co do łodzi… Uh, do głowy przychodzili mu tylko Świst, Alzali i Rajski. Niby ktoś, ale nie miał pewności, czy cokolwiek takiego posiadają…
– Uhm, nie jestem pewien… Jak chcesz, to mogę zapytać się dwa smoki i jednego duszka o tę… łódź… – Odpowiedział. Czym to było? Może zapyta następnym razem. Zaś co do szczegółów o bracie… Informacja, że wypłynął prawdopodobnie sam nieco samca uspokoiła, wszak on, raczej na samotne wypady nie zamierza się wybierać, więc… Powinien czuć się pewniej? Ale dalej trochę się stresował…
Powiernik Pieśni
Mała plaża
: 23 gru 2023, 7:51
autor: Powiernik Pieśni
Może to był za bardzo ogólny komplement... a może tylko próba uderzenia we własną samoocenę, próbując ją ściągnąć jeszcze niżej, niż była?
Przykre sytuacje zapadają w pamięć, traumatyczne idą w zapomnienie bądź też zniekształcają się nie do poznania lub zmieniają w wielką, białą nicość, aby atakować jak z mgły... Trauma to nie część opowieści, to wątek spoza niej. Coś, czemu wzbraniamy dostępu do naszej historii.
Dla Yulo brzmiało to jakby wydarzenie było w jego niedostępnej pamięci i czasami w snach po prostu przypominał sobie coś co jego łeb wyrzucił dawno temu.
– Jeśli nie możesz pokonać strachu siłą woli to powinieneś z kimś porozmawiać o tym jak się tego uczucia pozbyć. Może wizyta w ciepłych źródłach pomoże? Woda tam jest płytka i ciepła, stoi w miejscu bo to niewielkie zbiorniki. Zupełnie inaczej niż nurty rzek i duże głębokie jeziora.
Humor i samoocena Yulo nie pozwalały mu uznawać siebie za kogoś wartego posłuchania, ale nie potrafił powstrzymać się przed mówieniem o swoich pomysłach na problem. Nie spodziewał się jednak oczywiście, że ten smok chociaż w części go posłucha, w końcu nie warto było go słuchać.
Na kolejne słowa lekko pokiwał łbem. Sam nie miał zbyt dużo znajomych w Ziemi i nie spodziewał się, żeby każdy był gotów pomagać jakiemuś byle wojownikowi ze Słońca... musiał jednak spróbować odnaleźć łódź dla mamy. Pływanie w lodowatej wodzie wykończyłoby i wyziębiło Aie, a w takim stanie nie byłaby mu pomocna, a raczej on czułby się jeszcze gorzej, że wziął mamę na misję przez którą może się pochorować, albo nawet umrzeć.
– Jeśli mogę Cię o to poprosić. Spodziewam się jednak raczej cudu, bo wyruszam na prawdę niedługo.
Wyjaśnił lekko kiwając łbem na potwierdzenie i podziękowanie. Smok Ziemi nie był mu nic winien, ale jednak chciał mu jakoś pomóc. To miłe, a on nie zasługiwał na tak dobre traktowanie.
Nieugięty Kolec
Mała plaża
: 23 gru 2023, 23:59
autor: Płatki na Wietrze
Fakt faktem, że z wodą jako taką nie miał aż takiego problemu – deszcze jakoś przeżywał, maddarową wodę również. Chociaż, z drugiej strony, to wszystko na niego spływało i dotykało go tylko tymczasowo, nie było żadnym zbiornikiem… Nie musiał w niej stawać ani też stopniowo się nie zanurzał, nie otaczała go na stałe, nie odcinała od świata, nie zabierała powietrza... Brrr. Aż go ciarki przeszły na te wszystkie myśli.
– Uhm, nie wiem, może… Widziałem je czasem z daleka, ale wolałem się nie zbliżać… Może faktycznie zrobi to jakąś różnicę… – Albo znowu stchórzy, jak to czasami robił… Chciał choć trochę wierzyć, że to coś zmieni, ale już tyle razy podchodził do różnych jezior, czy rzek, że stracił jakąkolwiek nadzieję. Co prawda żadne z tego nie było tym, czym z opisu Yulo były źródła. – Dzięki za radę, wybiorę się tam… Kiedyś. Yhm, sam, albo... Z kimś... – W sumie, to nie wiedział, co mogłoby być lepszym pomysłem, popatrzył tylko przy tym na drugiego samca.
Zaś co do drugiej prośby… Smokami o których myślał był Yami i Świst, więc posłał do nich wiadomości mentalne. Teraz tylko czekać... Prawdopodobnie w ciszy? Oby nie...
– Yhm, może są czymś zajęci – zaczął nieśmiało i niepewnie. Raczej rozmówca powinien poczuć, że próbował się z kimś skontaktować, prawda?
Śpiewnik Kolędowy
Mała plaża
: 10 sty 2024, 6:05
autor: Powiernik Pieśni
Yulo lekko kiwnął barkami. Problemy tego smoka były większe na pewno, niż jego sprawy... ale nadal nie potrafił skupić myśli na tym, aby wyszukać dla samca lepsze rozwiązanie z jego sytuacji. Na pewno znajdzie jakiś sposób, aby małymi krokami zwalczać te swoje problemy. Może wystarczy, aby miał w kimś oparcie, aby to robił... może wręcz przeciwnie, będzie budował własną determinację- chociaż rozmówca wydawał się być ciągle niepewny tego co mówi i robi... ale być może tylko sprawiał takie wrażenie w tym akurat przypadku.
– Jeśli mogę Ci zasugerować to nie odkładaj tego. Weź bliską Ci istotę i spróbuj inaczej z każdym dniem będziesz miał coraz mniej motywacji i coraz więcej wymówek, aby tego nie zrobić.
Pokiwał lekko łbem i skupił się na wodzie.
Wyczuł w pobliżu użycie maddary, ale nie komentował licząc na dobre wieści. Te nie nadeszły, więc pokiwał łbem w geście zrozumienia.
– Mimo wszystko dziękuję, że spróbowałeś. Jeśli będę się mógł jakoś odwdzięczyć to nie krępuj się pytać. – ten samiec nie był mu nic winien, a mimo to starał się mu pomóc. To było miłe, ale zapewne to było w naturze tego smoka. Dobrze jest spotkać kogoś życzliwego, ale zarazem czujesz się zwykłym i szarym smokiem kiedy jesteś traktowany tak jak każdy... Zanim jednak myśli Yulo zeszły na jego brak wartości to cicho westchnął i wstał.
– Muszę już iść, poszukam łodzi bliżej morza, może jakiś łowca zapuścił się za daleko, albo jakaś łódka została na wrakach opuszczonych statków.– rozłożył skrzydła i machnął tak, aby nie zawiać w stronę smoka ziemi- Do zobaczenia, dbaj o siebie i o swoich bliskich.
Skoro pożegnanie miał za sobą to zrobił dwa susy i zwbił się w powietrze, chwilę później znikając z widoku.
[zt]
Nieugięty Kolec
Mała plaża
: 11 sty 2024, 0:43
autor: Płatki na Wietrze
Bliską istotę. Um, czy miał kogoś na tyle bliskiego, że mógłby chcieć próbować przezwyciężać z tym smokiem swój strach? Początkowo pomyślał oczywiście o Nyan, tylko… Hm, nie pamięta, żeby mówił jej wprost o swoim lęku przed wodą. Czy by zrozumiała? Czy byłaby w stanie pomóc? Kto tam dalej był mu bliski, uh… Ciężkie zadanie. Raczej prawie na pewno nie zajmie się tym szybko. W najgorszym wypadku zrobi to sam. Albo z kimś kto mógłby jakoś dobrze na niego podziałać… Yami? Mistrz Czereda? Uh, mniejsza, teoretycznie ma jeszcze trochę czasu na to. Niby Yulo proponował jak najszybciej, ale… Sam nie wiedział.
Poczuł się głupio z tym, że nie był w stanie zrobić dla rozmówcy nic więcej. Bo jakby, chciał mu pomóc, bo inni po prostu pomagali jemu.
– Uhm, spróbuję i poszukam, może się z kimś umówię... – powiedział. – Powodzenia i... dziękuję – dodał jeszcze smętnie.
No i został sam. Tak jak w sumie chciał. Tylko teraz nieco mu to przeszkadzało. Wziął kamień do łapy i nim rzucił.
Posiedział tu do wieczora. Potem po prostu odleciał, zmęczony. Myślał cały czas o tej rozmowie i o swoim lęku. Problem w tym, że teraz nie zrobił nawet jednego kroku w przód. Po prostu wyładował frustrację.
//zt
Mała plaża
: 17 mar 2024, 13:08
autor: Trzeci Szlak
Siedział na plaży, gapiąc się w dal. Sylwetka smoka pozostawała sztywna, nieruchoma, jedynie końcówka ogona powoli wędrowała z jednej strony na drugą, raz na lewo, raz na prawo. Wyraz pyska Śwista była poważny, nieco zamyślony. Jednocześnie był zdecydowany i zastanawiał się, czy robi dobrze.
Na bogów, robił dobrze! Zbyt często kłamał, zbyt często kombinował, zbyt często oszukiwał tak innych, jak i samego siebie. Zawsze czynił to w dobrej wierze, ale czy właśnie to nie sprowadziło go w którymś momencie na manowce? Do pułapek, w których sam się zakopał? W sidła, które sam na siebie zastawił? Nastał czas, aby porzucić tę drogę, drogę naiwności, hurraoptymizmu i wiary, że wszystko samo się ułoży.
Czas dorosnąć. I zmierzyć z tym, czego swego czasu nawarzył.
Wiedział, co chce powiedzieć, ale nie wiedział, jak Arel na to zareaguje. Wiedział, że nie będzie to łatwa rozmowa, i wiedział, że z dużym prawdopodobieństwem zupełnie nic nie pójdzie tutaj po jego myśli. Wiedział też jednak, iż jeśli ta rozmowa nie odbędzie się – on i samica pozostaną w wiecznym status quo, w świecie swoich własnych myśli, analiz i niedopowiedzeń.
"Czekam na ciebie na plaży nad Zimnym Jeziorem, Arel" przekazał mentalnie. Był to przekaz suchy, pozbawiony emocji, tak neutralny, na jaki smok potrafił się zdobyć. Dzisiaj... będzie musiał wyzbyć się wielu emocji. Być jak skała, aby nie pozwolić tym emocjom zapanować nad sobą.
Czasami tak trzeba. Czasami to właśnie było najlepsze wyjście.
Powroty Słońca
Mała plaża
: 22 mar 2024, 4:21
autor: Bezczas Gwiazd
Spodziewała się wezwania, a jednak się wzdrygnęła, gdy wreszcie dotarło, wyrywając ją z codziennych rutyn. Miała być... gotowa na tę rozmowę. Ich ostatnia wymiana zdań była niefortunna, ale nie spodziewała się, że Świst przywiąże do tego tak dużą wagę – po namyśle gotowa była stwierdzić, że po prostu uznał ją za pretekst do rozmowy, którą i tak chciał odbyć. Miałoby to więcej sensu.
Nie miała szczególnej ochoty do tego wracać. Do przeszłości. Brać odpowiedzialności za to, kim była przed własną śmiercią. Jednak ta przepastna wieczność, której doświadczyła przy spotkaniu z Ateralem, była czymś zbyt... prywatnym, by nawet przyszło jej do łba oczekiwać, że ktoś ją zrozumie. Tym bardziej więc nie była wymówką.
Wolałaby mieć wymówkę.
Dopiero w połowie drogi zorientowała się wreszcie, dlaczego wiadomość Śwista wydawała jej się nietypowa.
Wylądowała nieopodal wojownika; nie śpieszyła się ze strzepnięciem i złożeniem skrzydeł, korzystając z tej chwili, by rzucić okiem na okolicę. Niezbyt ciekawą. Czemu akurat takie miejsce...?
Z bezgłośnym westchnieniem podeszła, by usiąść naprzeciw Śwista.
– Süne – mruknęła zdawkowo. Ostrożnie. W końcu... nie wiedziała, czego się spodziewać. Jeśli się nie zmienił, ostrożność była odpowiednia, a jeśli się zmienił – to tym bardziej. A była pewna, że wojownik jest teraz kimś trochę innym niż pamiętała. Tyle zdążyła zobaczyć poprzednim razem. Tyle oczekiwała po kimś, kto doświadczył śmierci.
Całą sylwetką zdradzała swoje zamyślenie. Tak samo swoim badawczym spojrzeniem.
Trzeci Szlak
Mała plaża
: 21 kwie 2024, 23:12
autor: Trzeci Szlak
Przybyła. Choć mentalnie przygotowywał się długo do tej rozmowy, i tak jej obecność w jakiś sposób uderzyła Śwista – Arel była bowiem dla niego czymś... niepewnym. Niewiadomą. Zagadką. Zbiorem zachowań, których logiki umysł smoka nie potrafił rozgryźć, które zdawały się nieraz zupełnie nie pasować do siebie, przeczyć sobie nawzajem. Kiedy nigdy nie był pewien, co właściwie...
Podeszła. Nie chowała się. Nie trzymała dystansu. Jeżeli chciała zaskoczyć smoka, zanim ta rozmowa się w ogóle rozpocznie, to jej się to doskonale udało. Dobrze.
– Süne – odpowiedział krótko, także w akarubi. Dalej jednak posługiwał się mową wspólną, w której czuł się zwyczajnie swobodniej. – Trochę księżyców minęło, odkąd się rozstaliśmy – zaczął, stwierdzając coś niby oczywistego, choć tak naprawdę chciał po prostu powiedzieć choć zdanie wstępu. Nie odwracał wzroku w stronę samicy – ten pozostawał utkwiony w jeziorze, neutralny, obojętny, choć dało się dostrzec, że emocje całkiem nie zostały ze Śwista wyprute. Wręcz przeciwnie – było ich wiele, tym razem jednak powiedział sobie, że nad nimi w pełni zapanuje.
Tylko kamień nie byłby przesiąknięty emocjami przy takiej rozmowie.
– Dzisiaj podjąłbym taką samą decyzję jak ty. To nie był odpowiedni związek – kontynuował, przechodząc od razu do rzeczy. – Nie czułem się przy tobie swobodnie. Nie czułem, że mogę zawsze mówić szczerze to, co leży mi na sercu. Tak naprawdę już od spotkania nad wodospadem... wtedy, kiedy rozmawialiśmy o Khamsinie. Zamiast mówić to, co naprawdę uważam, mówiłem to, co uważałem, że będzie lepsze. Szukałem sposobu, żeby na siłę ci dogodzić, żeby powiedzieć coś miłego, abyś poczuła się lepiej. To było bezdennie głupie. Relacja nie może opierać się na kłamstwie. Nawet jeżeli jest to kłamstwo mówione w dobrej wierze – zaznaczył. Jego wzrok wciąż pozostawał skupiony na nieśmiałych falach mącących wodną taflę. Był neutralny, obojętny.
Tak jak coraz bardziej obojętny stawał się głos samca.
– Ale ty też nie pomagałaś – kontynuował. Kusiło go, żeby przed tym stwierdzeniem rozważyć jeszcze dziesięć dygresji... lecz to rozmyłoby i tak złożony temat. – Nigdy nie mówiłaś, że ci z tym źle i że nie tego oczekujesz. Czy też, wyrażając się ściślej... nigdy nie mówiłaś, czego oczekujesz. No, może wysyłałaś sygnały, że to nie to. Nigdy jednak nie określiłaś, co miałbym robić w zamian – wyjaśnił. – Nie mówiłaś o swoich potrzebach, a ja nie dbałem o swoje. To nie mogło się udać od początku. Ale byłem młody i głupi, więc wierzyłem, że z czasem samo się naprawi. Nic się nie naprawi, kiedy nie jest się ze sobą szczerym – skwitował.
– To chciałem powiedzieć. Ale nie zaprosiłem cię tylko po to, żeby wylać swoje żale – kontynuował. – Chcę teraz usłyszeć tę historię w twojej wersji.
Powroty Słońca
Mała plaża
: 02 maja 2024, 23:27
autor: Bezczas Gwiazd
Odruchowo zastrzygła uszami na pierwsze słowa wojownika. Kurczowo próbowała trzymać się apatii, która przeciągnęła ją przez całą przygodę z Panią Jeziora, ale powoli, powolutku, wyślizgiwała jej się spomiędzy szponów. Parowała, odsłaniając ciężki do zignorowania niepokój. Wstyd zasypany księżycami śniegu...
Ale to jeszcze nie teraz. Pierwszy przyszedł... gniew.
Wygięła wargi w dół, zmarszczyła lekko brwi; dlaczego nawet na nią nie spojrzał? Końcówka jej ogona drgnęła w irytacji, której sama nie rozumiała w pełni. Czyż nie sam nalegał na tę rozmowę? Przez moment fakt, że ona patrzyła na niego stał się wyzwaniem – czekała, aż się go podejmie. Patrz, kim jestem. Nie tym, kogo oczekiwałeś.
I ta chwila minęła. Uszło z niej powietrze, gdy dopuściła do siebie myśl, że- że dla niego to też może nie być łatwe.
Zacisnęła wargi. Spuściła powoli łeb, by wbić spojrzenie we własne palce. I słuchała. Gdzie indziej miała patrzeć? Co innego ze sobą zrobić?
Nie miała ochoty, ale słuchała. A w gardle dławiła iskry zółci i dziecinnej urazy.
– Wiem – mruknęła stłamszonym, niemal niesłyszalnym głosem, gdy dotarł do Khamsina. Czuła już wtedy – a nawet i jeszcze wcześniej – że wszystko, co prezentował jej Świst, było nieprawdziwe. Ułudne, zbyt idealne, zbyt... jego. Nigdy jej. Po ostatniej ich rozmowie miała nadzieję, że kiedyś sobie to uświadomi; zrozumie to, co próbowała mu wtedy powiedzieć. Teraz jednak nawet nie czuła satysfakcji, że wojownik do tego dotarł.
Zastrzygła uchem na uwagę o szczerości, a na jej pysk wpełzł niewesoły uśmiech.
– Szczerość nigdy nie była moją mocną stroną – mruknęła mimo świadomości, że tylko ona zobaczy w tym ironię.
Westchnęła głęboko i uniosła jedną z łap, by potrzeć nią o czoło ociężale. Znowu stała przed sądem we własnym łbie – jak przy Enge. Który zabrał wszystkie jej bezużyteczne prawdy o sobie do Aterala, gdy jeszcze wydawały się mieć jakąś wartość.
– Nie potrafiłam zrobić tego lepiej. Po prostu. – Jej głos był... zaskakująco łagodny. Choć niepozbawiony pewnego nacisku. – Nie znałam swoich potrzeb ani swoich granic, ani oczekiwań. A jeśli jakieś miałam, to bałam się o nich mówić, bo-– stałbyś się tym, co powiem. Właściwie, ten strach przyszedł później. Na początku po prostu cię podziwiałam – i dlatego się bałam. – Zapauzowała; zaczynała przyspieszać, na jej własne nieszczęście i zgubę. Głupie granice. Głupie trzymanie języka za zębami. Głupia, głupia ona. A mogła tego uniknąć – mogła po prostu odmówić. Zniknąć. Ale tego też nie potrafiłaby zrobić. Nic nie potrafiła zrobić porządnie, gdy miało chodzić o nią, tę prawdziwą.
– Pozowałeś na idealnego, więc za takiego cię uważałam. Ale ja nigdy nie byłam idealna. – Choć zawsze kryłam, jak głęboko sięgają moje wady. – A potem czar prysł.
Wzruszyła skrzydłami, nieudolnie próbując odsunąć się od wagi... tego wszystkiego. Od przeszłości.
Trzeci Szlak
Mała plaża
: 03 maja 2024, 0:03
autor: Trzeci Szlak
Wysłuchiwał Arel ze spokojem. Choć nadal było w nim wiele emocji, choć każde słowo samicy prosiło się o natychmiastową odpowiedź – tym razem zamierzał spokojnie poczekać. Przemyśleć odpowiedź. Miała rację – tylko ona mogła dostrzec ironię w swym pierwszym zdaniu. Z perspektywy samca jedynie potwierdziła to, co sam zauważył.
Gdy skończyła, milczał przez dłuższą chwilę. Może nie bardzo długą, lecz przy takiej rozmowie nawet stosunkowo krótka przerwa wystarczyła, aby atmosfera nabrała ciężaru. Musiał jednak opanować emocje. Szło mu to... nawet nieźle.
Lepiej, niż sam się tego po sobie spodziewał.
– To ciekawe – wyszeptał wreszcie, niezmiennie obserwując niebo. – Nie mówiłaś o swoich potrzebach, ponieważ...bałaś się, że się do nich dopasuję. Bezgranicznie. Czy dobrze rozumiem...? – zapytał, zawieszając na moment głos. – Wytłumacz to dokładniej. Chcę zrozumieć – dodał, pozwalając Arel znów zabrać głos.
Powroty Słońca
Mała plaża
: 03 maja 2024, 1:21
autor: Bezczas Gwiazd
Wypuściła powietrze przez nos. Cierpliwości. Czuła się osaczona i naga, a przecież to były ledwie odrobinki prawdziwych jej przeżyć i wrażeń. To było nic, a miała ochotę się zirytować na to dopytywanie, odsunąć, zjeżyć.
Zanim znowu padną jakieś nieczułe słowa.
– Czy nie mam racji? – odparła pytaniem na pytanie, hamując wszystkie nuty pretensji – nadal jednak wybrzmiało oczekiwanie. – Sam coś takiego powiedziałeś na koniec. – Zaczęła rysować linie szponem w piasku, odruchowo chcąc odwrócić własną uwagę od przedmiotu rozmowy. Odwrócić całą rozmowę od siebie. Robić cokolwiek. Z goryczą i zaciśniętymi zębami przełknęła kolejny odruch.
– I sam stwierdziłeś, że próbowałeś mi dogodzić wtedy, na temat Khamsina. Gdybym dała ci coś jeszcze, to ciągnąłbyś to dalej, a ja... nie chciałam ani żebyś to robił, ani tego, co sobie wyobrażałeś. – Panowała nad głosem – zbyt dobrze to sobie wpoiła, zbyt ważne wydawało się to teraz, pozory jej ostatnim bastionem – ale powinna była wziąć ze sobą Kirima. Jego spokój przesyłany przez więź nie zastępował obecności. – A gdybym pokazała ci zbyt dużo rzeczy, które do tego nie pasowały, może próbowałbyś nagiąć mnie. A ja bym sobie uświadomiła, że nie jestem w stanie okłamywać siebie jeszcze bardziej. Albo ciebie. – Skrzywiła się pod nosem; zatopiła szpony głębiej w piasek. – Nie wiem, Świst. Zaczynam mówić bez sensu. To wszystko nie miało wiele sensu z perspektywy czasu – mruknęła z frustracją skierowaną w przestrzeń. W piasek przed jej ślepiami i pod jej szponami.
Trzeci Szlak
Mała plaża
: 11 lip 2024, 0:48
autor: Trzeci Szlak
– Masz rację – odpowiedział Świst, ale czy mógł odpowiedzieć inaczej...? Arel przecież jedynie potwierdziła jego słowa.
– Dzisiaj zareagowałbym zupełnie inaczej. Po prostu powiedziałbym, że pitolisz bez sensu – stwierdził, a następnie energicznie smagnął pazurami podłoże. Kilka drobnych grudek piasku pofrunęło w dal, w stronę wody, z cichym pluskiem mącąc taflę jeziora. – Ja mówię, że cię kocham, a ty zaczynasz wymyślać milion scenariuszy, że to czy tamto. Ja ci daję prezent, a ty mi coś o Khamsinie i o tym, że coś z tym nie tak. I nagle stało się to ważniejsze niż to, że dałem ci prezent, bo po prostu chciałem być miły. Absurd jakiś – prychnął. Sam nie wiedział, czy chce być teraz miły, czy ironiczny, czy rzeczowy... czy w ogóle wszystko naraz. – Ale ja też nie byłem lepszy. Dałem się wciągnąć w tę dyskusję i zacząłem wymyślać na siłę, o co może chodzić. Lawirując wśród pokrętności twoich myśli, nie miałem już w którymś momencie pojęcia, jaki jest ich przekaz. Zgubiłem go, zamiast w odpowiednim momencie zamknąć pysk i słuchać, choćby to były najbardziej oderwane od rzeczywistości głupoty.
Westchnął głośno. Czy on teraz naprawdę niemalże podnosił głos na Arel...? Kiedyś sobie tego nie wyobrażał. To zdawało się tak... abstrakcyjne.
Ale przy Arel Świst nigdy nie był tym, kim był przy innych smokach. Może właśnie z tego powodu to wszystko się rozpadło...?
– Zgadzam się z tobą, znowu zaczynasz mówić bez sensu – dodał po dłuższej chwili, już nieco spokojniej. Nie miał na celu ataku, ale tak samo nie miał pomysłu, jak powiedzieć to w delikatniejszych słowach. – Więc pozwól, że tym razem nie dam się wciągnąć i będę odpowiadał tylko na te kwestie, które zrozumiem.
Powroty Słońca
Mała plaża
: 11 lip 2024, 1:36
autor: Bezczas Gwiazd
Z początku tylko mrugnęła, niepewna, co właściwie wynika z jego zgody.
Zaraz potem zamarła; nagle podniesienie wzroku wydało jej się niemożliwe – bała się tego, co mogła zobaczyć. Świdrowała więc spojrzeniem własne szpony i piasek pomiędzy nimi, siląc się na spokojny oddech. Miała ochotę się skulić, odsunąć jak zranione zwierzę, a z drugiej strony – wyprostować na baczność, by zachować okruchy godności. Zamiast tego jedynie znieruchomiała.
Dźwięk jej własnego oddechu wypełniał jej uszy. Absurd. Głupoty. Absurd. Głupoty... Pamiętała tamten wieczór i swoje beznadziejne, przeszłe troski. I pamiętała, że ledwo potrafiła o nich powiedzieć – i już wtedy żałowała. Teraz rozogniło się w niej coś innego. Gorszego.
– Czego ode mnie chcesz – wycedziła z goryczą i zacisnęła szczęki, nim zdecydowała się kontynuować – nie chciała dawać mu niczego więcej, co mógł wykręcić na każdą najgorszą stronę. Najwidoczniej nie była wiele warta. A on w końcu zdał sobie z tego sprawę, choć w sposób, którego nigdy się nie spodziewała. Zresztą – nigdy nie potrafiła przewidzieć, co znowu zrobi nie tak.
Podniosła na niego twarde spojrzenie, ignorując to, jak niepewnie się czuła w utrzymywaniu tego frontu. Nie miała zamiaru jednak szukać po omacku właściwych odpowiedzi, narażając się na to, że zostanie wykpiona za to, czym jest.
Trzeci Szlak
Mała plaża
: 12 lip 2024, 21:17
autor: Trzeci Szlak
Prawdy.
Konkretów.
Żebyś wreszcie wydusiła z siebie to wszystko, czego nie potrafiłaś wydusić przez dziesiątki księżyców.
Żebyś wreszcie nauczyła się, że to całe chowanie się za nicniemówieniem przynosi tylko szkodę, żebyś wreszcie zrozumiała, że bez względu na to, co powiesz, i tak nie będzie gorzej, niż jeśli nie powiesz nic.
Żebym wreszcie mógł zrozumieć. Bo jak mogę zrozumieć, nie wiedząc...?
Nawet nie wiem, jakie pytanie zadać. Bo jak mogę wiedzieć, o co cię zapytać, Arel, jeśli nie pojmuję,o co chodzi...? Jeśli wszystko, o czym mówisz, jest tak absurdalne i oderwane od rzeczywistości, że nie trzyma się logiki...? Jeśli dosłownie przeczysz sama sobie...?
Co ja mam ci powiedzieć?! Jak to zdefiniować?! Czego ja sam chcę?! Przecież ja chcę tylko...
– ...normalności. – Zabrzmiało to urwanie, jakby zdanie zmaterializowało się dopiero w połowie, jakby wygłosił właśnie jakąś bezgłośną tyradę, zagłuszoną magiczną bańką, która dopiero co prysła. Głos Śwista znienacka złagodniał, rozległo się ciche westchnienie, łeb opadł. Smok oparł się na łokciach i położył się na plaży; wysunął głowę do przodu, kładąc dolną szczękę w połowie na piasku, a w połowie w wodzie, która raz za razem unosił a się i opadała. Wzrokiem śledził drobne fale, nie przejmując się zupełnie tym, iż niektóre zawadzały o jego nos.
– Żebyśmy wreszcie mogli normalnie rozmawiać, uwolnić się od tego, co było kiedyś. Jak przyjaciel z przyjaciółką. Dlatego cię wezwałem – wyjaśnił, wzdychając cicho i brzmiąc, jakby właśnie całe powietrze z niego zeszło. Przymknął ślepia. – Ja... Ja myślę, że nie rozmawialiśmy tak nawet wtedy, gdy jeszcze byliśmy razem. Właściwie myślę, że po raz ostatni udało nam się to... zanim byliśmy razem. Co chyba najlepiej pokazuje, jak beznadziejny był to związek – prychnął.
– Nie wiem już, co jeszcze mam powiedzieć. O co zapytać, jak inaczej poruszyć ten temat, jak coś zmienić. Wiem jedynie, jaki chcę, żeby był efekt końcowy – dodał. – Może ty masz jakiś pomysł? – zapytał... i po raz pierwszy podczas tej rozmowy odwrócił łeb, patrząc wprost na Arel.
I obserwował ją, zastanawiając się, czy może ona ma choć krztę idei.
Powroty Słońca
Mała plaża
: 18 lip 2024, 17:48
autor: Bezczas Gwiazd
Zazgrzytała zębami. Szum krwi, oddechu, skrzypienie kłów; bała się. Bała się siebie i bała się tego smoka, który stał przed nią. Bała się bycia miękką, prawdziwą i szczerą, bo na tym tylko traciła. Bestia ją wyśmiała. Świst ją wyśmiał. Lew poszedł się kurwa zabić, zabierając wszystko ze sobą do grobu.
Dlaczego miała być sobą? Co mogła tym zyskać poza wątpliwym spokojem ducha? Szczęście nie było prawdziwe w tych okolicach, spokój – póki prowadziła stado – też nie. Zawsze ktoś może zginąć, odejść, wykpić ją raz jeszcze, a ona mogła znowu rozpaść się na kawałki i ulepić się w byle działającą karykaturę smoka.
– Wydrwiłeś moje próby - mówienia prawdy. Teraz i wtedy, i teraz, znowu-– oczekujesz normalności? Że co, mam stać się kimś jeszcze innym? Żeby lekko ci się rozmawiało, żebyś nie musiał wiedzieć, co tak naprawdę myślę i jakie pierdoły mnie męczą? – zakrztusiła się i przerwała twarde, oczekujące spojrzenie, by odwrócić się do morskiego plecami. Uniosła łapy do ślepi, miarując z trudem oddech.
– Nie będzie tak jak było, czy to dwadzieścia księżyców temu, czy sto. Znowu wymyślasz. – Jej głos zupełnie opadł z sił na te kilka chwil, słów. Rzeczy z przeszłości nie dało się odzyskać... tak po prostu.
Trzeci Szlak
Mała plaża
: 02 sie 2024, 18:28
autor: Trzeci Szlak
Otworzył szerzej oczy. Popatrzył na Arel z zaskoczeniem tak szczerym, że zapewne nawet ona nie mogłaby tego wyrazu pyska błędnie odczytać. Spodziewał się... wszystkiego. Gniewu, kolejnego oskarżenia, wywrócenia kota ogonem, milczenia... ale... ale nie tego.
Jak na ironię, właśnie dlatego był absolutnie pewny siebie. Bo rozumiał już, że cokolwiek siedziało w głowie Arel, że cokolwiek ona sobie o ich relacji wymyśliła – nie mogło być jego winą.
– Nigdy cię nie wydrwiłem – powiedział chłodnym, wręcz lodowatym głosem, patrząc teraz Arel prosto w oczy. – Ze wszystkich oskarżeń, jakie mogłaś wysunąć, to jest najbardziej absurdalnym, jakie kiedykolwiek usłyszałem. Nie drwię ze smoków ani z ich potrzeb. Nie drwię z ich myśli, z marzeń, z rozterek. Mogłaś mnie oskarżyć o wiele rzeczy; o lekceważenie, o nierealistyczny optymizm, o niesłuchanie cię. Ale jeżeli moje próby, aby zadbać o ciebie jak najlepiej, jeżeli moje starania, może nieudane, ale w które wkładałem całe serce, nazywasz drwiną...
Zawiesił głos. Zmierzył Arel surowym, twardym spojrzeniem. Jeżeli naprawdę chciała, aby ją znienawidził...
– Pamiętasz, jak rozmawialiśmy kiedyś o tym, że nie zawsze wszystko musi się udawać? Że nawet jeśli nie wyjdzie, liczy się to, aby działać najlepiej, jak potrafimy...? – Zmrużył ślepia. I coraz bardziej było widać, jak tłumi w sobie gniew. – Szkoda, że tylko jedno z nas o tym pamiętało. Jeżeli ktoś stara się dla ciebie, a ty to nazywasz drwiną, to nie oczekuj nie tylko miłości, ale nawet przyjaźni. Naucz się wreszcie nie szukać dziury i dziwnej, absurdalnej interpretacji w każdym zdaniu, które usłyszysz. To jest to, co ja określam jako "normalność" – powiedział bardzo stanowczym tonem. – Tylko ty możesz wreszcie zacząć słyszeć to, co zostało powiedziane, a nie to, co sobie sama dopowiedziałaś. I tylko od ciebie zależy, czy wreszcie zaczniesz to robić.
Powroty Słońca
Mała plaża
: 02 sie 2024, 18:37
autor: Bezczas Gwiazd
– Jeśli to, co próbuję mówić, nazywasz gadaniem bez sensu, to nie ma chyba znaczenia, co powiem. W kółko mi przypisujesz to samo – warknęła, gniewem odpowiadając na gniew; kłami i bez czułości wyrywając kolejny fragment własnej duszy z siebie. – Niczego od ciebie nie oczekuję, więc nie rozumiem, po jaką cholerę mnie tu wezwałeś – wypluła z siebie jadowicie, brocząc krwią na wszystkie strony i nie zważając już na nic.
Uniosła się bezceremonialnie z ziemi i wzbiła w powietrze tak prędko jak potrafiła.
Trzeci Szlak
//zt