Strona 46 z 48

Mała plaża

: 02 sie 2024, 18:37
autor: Bezczas Gwiazd

OSTATNI POST Z POPRZEDNIEJ STRONY:

Jeśli to, co próbuję mówić, nazywasz gadaniem bez sensu, to nie ma chyba znaczenia, co powiem. W kółko mi przypisujesz to samo – warknęła, gniewem odpowiadając na gniew; kłami i bez czułości wyrywając kolejny fragment własnej duszy z siebie. – Niczego od ciebie nie oczekuję, więc nie rozumiem, po jaką cholerę mnie tu wezwałeś – wypluła z siebie jadowicie, brocząc krwią na wszystkie strony i nie zważając już na nic.
Uniosła się bezceremonialnie z ziemi i wzbiła w powietrze tak prędko jak potrafiła.

Trzeci Szlak
//zt

Mała plaża

: 02 sie 2024, 18:45
autor: Trzeci Szlak
– Jeżeli oczekujesz, że zgadnę, co chcesz powiedzieć, nie mówiąc tego, to cała rozmowa jest bez sensu – odpowiedział krótko, widząc, jak Arel zbiera się do odlotu. – Wezwałem cię, aby wiedzieć, na czym stoję. I osiągnąłem swój cel – stwierdził surowym tonem. – Wejście z tobą w związek było największym błędem mojego życia. Szkoda, że za młodu byłem tak głupi.

I niedługo po odejściu Arel sam wzbił się w powietrze. Absolutnie pewny, że teraz będzie lepiej, niż było, kiedy byli razem.

A nawet lepiej, niż było przed tą rozmową. Lepiej, bo wreszcie nie będzie się łudził, że cokolwiek może tutaj zmienić. Nie będzie już się musiał tym zamartwiać ani przejmować.

Może tylko przez moment, przez jedną, króciutka chwilkę zrobiło mu się smutno, że do niej nie dotarł. Że mu się nie udało, choć starał się ze wszystkich sił. Ale był już za stary, żeby się przejmować takimi porażkami.

Powroty Słońca
// zt

Mała plaża

: 10 paź 2024, 20:12
autor: Odnaleziona na Jawie
  • Lubiła okolice Zimnego Jeziora, zawsze jakoś tak zmierzała w tę stronę, gdy polowała gdzieś przy rzece ale udanie się tutaj, gdy nie trzymały ją żadne obowiązki było.. przyjemne. Postanowiła zrobić sobie akurat dzień przerwy od polowań, ponieważ jeszcze dobrze nie uporała się z mięsem, zdobytym wczoraj. Wstała więc o świcie, posegregowała mięso a potem pozostałości takie jak kości czy kopyta, niezdatne do przerobienia na coś wartościowego, postanowiła wyrzucić. A że była mała, zrobiła tak kilka kursów. Potem zostały jej skóry, więc tyle ile uniosła zapakowała na swój grzbiet i ruszyła na tereny wspólne.

    No i wylądowała na małej plaży, w pobliżu Zimnego Jeziora. W sumie prawie przy nim samym.
    Ostrożnie ułożyła wszystkie wyczyszczone futra na jak najmniej zapiaszczonej części. Oczywiście planowała je na powrót wytrzepać a ułożyć musiała bo za pomocą maddarowych nakładek na pazury o ostrych końcach, zaczęła ciąć skórę na mniejsze sekcje i wszystko segregowała. Z jednej większej chciała uszyć narzutę na legowisko. Mniejsze, z bardziej trwalszej zwierzyny będą świetnie nadawać się na torby no i może uda jej się również zrobić mały kombinezonik na bukłaki? Hmm..

    Ramzy

Mała plaża

: 10 paź 2024, 20:37
autor: Siewca Gór
Czy Ramzy znów się z kimś pobił w lesie? Bardzo niezaprzeczalnie możliwe. Tym razem celem jego "ćwiczeń" padł dzik. Dzik jaki jest każdy wie. Potężny prosiak z wielkimi zębami. Walka skończyła się mniej więcej tak, że samczyk dostał w łeb. I to bardzo solidnie. Oczywiście dzik też był obolały, no przecież młodziak był po szkole rodziców... trzeba jednak było wiedzieć kiedy uciekać. Tak więc kiedy dzików robi się pięć, wiesz, że to ten moment.

Ramzy uwalony ziemią (turlał się kilkukrotnie), posiniaczony i z zakrwawionym nosem pędził ile sił przez las. Łodygi smagały jego pysk. Kolce cierni i jeżyn rysowały łuski, ale nie przejmował się. Kto by się przejmował gdyby za sobą miał wściekłe dziki. Wypadł na plażę jak raniony lis. Nie patrzył nawet w co lub kogo się pakuje. Samica miała oczywiście dość czasu by uskoczyć więc sytuacja mogła potoczyć się dwojako.
Mogła albo stać osłupiała i pozwolić by młody się w nią wrąbał (patrzył raczej za siebie niż przed siebie) lub mogła uskoczyć. W obu przypadkach samczyk wpakowałby się łapami w jej starannie ułożone skóry.

Zatracona Tożsamość

Mała plaża

: 10 paź 2024, 22:12
autor: Odnaleziona na Jawie
  • Chmiel właśnie ułożyła wszystkie skóry i pocięła je na idealne równe części, związała sobie jeszcze zbyt długą grzywę i upięła ją w lekko rozpuszczonego koczkaObrazekaby aż tak bardzo nie przeszkadzał jej w pracy, już miała zasiąść na zadku, zacząć rozgraniczać sierść na małe włókienka by potem zszyć je ze sobą.. gdy nagle coś usłyszała. Miała to szczęście by posiadać ostry słuch, jeszcze większe szybszy niż umysł refleks ciała. Nieszczęście? Że była mała i wątła a tu właśnie leciał na nią istny basior na sterydach! Tylko trochę taki bardziej kanciasty, który po drodze zgubił gdzieś futro.

    Samiec biegł, Chmiel stwierdziła że odskoczy co zrobiła a raczej jej ciało choć zahaczył delikatnie o jej bark, więc nie wylądowała z aż taką gracją, jak zawsze. Nie zdążyła nawet złapać dobrze równowagi, gdy zauważyła że piątka dzików mknie w ich stronę. Skąd one wzięły się na wspólnych?? Chmiel pierwszy raz spotkała się z takim zjawiskiem.... fascynujące.

    Bijak był z niej beznadziejny, jednak miała na to inne sposoby. Ot, zniżyła łeb i starała się wyglądać na większą niż jest i bez zmiany wyrazu pyska z jej gardzieli wydobył się niski warkot. Wyglądała.. upiornie. Jak nawiedzona lalka, duch, jakieś widmo.
    Dziki zatrzymały się, bardziej zainteresowane niż przestraszone, na co dopiero gdy warkot był głośniejszy, uznały że wystarczająco chyba się nabiegały. Hm, może powinna je upolować?..

    Ah, no tak.

    – Dzień Dobry. Wszystko dobrze? – zapytała beznamiętnie, tracąc swoją "straszną" urodę ale na ten moment jedynie wywijając wężową szyję w stronę smoka. Spojrzała na swoje biedne skóry, które no.. – Ojej. – nie było w niej gniewu, smutku czy zaskoczenia. Reakcja jak na to że właśnie zerwał się deszcz, gdy miało iść się do znajomego na herbatkę.

    Po prostu ojej.

    Ramzy

Mała plaża

: 11 paź 2024, 11:50
autor: Siewca Gór
Nie spodziewał się, że znajdzie ratunek i wygodnie siedzenie na plaży. No proszę. Czyli czasem los potrafi się do niego uśmiechnąć. Wyhamował w skórach zabierając je ze sobą na zadzie. Zadziałały trochę jak deska surfingowa tylko, że na piasku. Jeśli oczywiście smoki wiedziałyby co to była deska surfingowa. Może kiedyś ktoś ją wynajdzie? W każdym razie samczyk pojechał ze skórami kilka metrów do przodu kiedy to samica wywijała swoim zadkiem przed dzikami. Oh, no słyszał, że na nie ryczy... ale tak było zabawniej.

Odwrócił się (bo się zatrzymał w swoim poślizgu) w momencie kiedy samica do niego podchodziła.
– Nie wiem czy taki dobry.
warknął i splunął krwią pod łapy, prostu na i tak już totalnie zniszczone skórki. Wierzchem łapy otarł też stróżkę płynącą mu z nosa tylko ją rozcierając.
– Tak, jest jakby ok. Tylko, szkoda że ten sierściuch wezwał na pomoc swoich koleżków. Bez nich sam bym mu pokazał gdzie raki zimują. Jeśli zimują...
zmarszczył lekko brwi i niemal zignorował jej "ojej". Zignorowałby je gdyby nie fakt, że wgapiała się w te głupie skóry. Tylko, że jej ton głosy do tego nie pasował. Co do cholery. Albo jesteś smutna, albo zła, albo nie. Spojrzał na nią swoimi szarymi ślepiami.
– A z tobą wszystko ok?

Zatracona Tożsamość

Mała plaża

: 12 paź 2024, 0:38
autor: Odnaleziona na Jawie
  • Pobojowisko było.. duże. I w sumie smok przechodzący lekkim zapachem Mgieł, zapachem którego praktycznie nie znała był czymś ciekawym. Ciekawe czemu był lekki, huh.. chociaż! Sikorka też na samym początku pachniała słabo, może to było związane z przybyciem z dalekich stron?
    A czy to miało znaczenie?

    Chmiel spojrzała jeszcze raz na skóry, notując że najpewniej nic już nie da się z nich zrobić ale na jej pysku nie pojawiła się z tym faktem związana żadna emocja. Sięgnęła do swojej torby, która na szczęście nie była na linii ataku i wyciągnęła z niej ładnie obszytą i wyczesaną od milutkiej strony chustkę, zrobioną z sierści czegoś miękkiego. Podała ją smokowi by mógł wytrzeć sobie nos.

    – Być może trafiła Ci się locha z warchlakami. Samice Dzika normalnie nie stanowią dla smoków zagrożenia, chyba że akurat odchowują młode. Wtedy lepiej ich unikać. – sama praktycznie nie miała problemów z drapieżnikami na polowaniu, ponieważ z jakiegoś powodu nigdy nie podejmowały z nią walki albo ogólnie, ich drogi się nie przecinały, jednak jako łowca miała dość obszerną wiedzę na temat otaczającej ich fauny.

    Na pytanie czy u niej wszystko było ok, przyłożyła łapę do barku i bardzo mocno nacisnęła bark o który zahaczył wcześniej uciekający samiec. Łapa lekko drgnęła, palce również lekko się poruszyły.

    – Hm, raczej nie złamanie. Najwyżej krwawienie wewnętrzne sprawi że umrę. Nie mam silnej budowy. – ot, poczuła fizyczny ból ale nie był on tak bardzo straszny, więc uznała że to nie jest coś wartego uwagi, z drugiej strony jej wiedza medyczna i anatomiczna pod względem smoków nie była jakaś fascynująca więc.. powiedziała to na wypadek, gdyby jednak szacunek obrażeń w jej wykonaniu nie był za dobry. Smok, który tu jest przynajmniej będzie wiedział czemu padła trupem. Choć ton i tutaj miała taki, jak gdyby informowała go że zaraz spadnie deszcz.
    – Jestem Chmiel, a Ty? – przeskoczyła do przedstawienia się, ponieważ tak było kulturalnie. Poinformować rozmówcę z kim rozmawia.

    Ramzy

Mała plaża

: 12 paź 2024, 17:40
autor: Siewca Gór
Przyglądał się jej obojętnemu wyrazowi pyska i starał się zrozumieć czemu taki był. Wychowując się w rodzinie gdzie emocje nosiło się jak odzież wierzchnią spodziewasz się, że wszyscy tak robili. A tu proszę, kolejny "inny" smok do kolekcji poznanych smoków. Na widok chusteczki machnął łapą w oznace, że nie trzeba. Nabrał piachu w łapę i natarł nim przód pyska. Po czym dalej kontynuował rozmowę uznając, że krew oraz ewentualna rana zostały już opatrzone. Zaswędział go jednak ten cholerny nos i kichnął juchą w ziemię. No cóż... też się nie przejął.
– Być może chciałem sobie złapać jednego bekonka... mniejsza.
jęknął nie chcąc już dłużej rozprawiać na temat swojej nieudolnej walki z dzikiem.

Przyglądał się co też robiła z łapą i barkiem. Coś jej tam drgało i czekał na werdykt. Najwyżej umrze? Uniósł lekko brew po czym parsknął. Bo to był żart prawda? Prawda? Jej całkowicie neutralny wyraz pyska sprawił, że po śmiechu westchnął i zdecydował się iść jej ścieżką.
– Ja pewnie mam wstrząs mózgu więc jesteśmy w tym samym klubie. A na imię mam Ramzy.
Dzięki mamo.
– Chcesz zacząć kopać dołek w ziemi czy wolisz ceremonialne spalenie? Mogę cię też wrzucić do wody, tylko trzeba obciążyć cię kamieniami żebyś nie wypłynęła.

Zatracona Tożsamość

Mała plaża

: 13 paź 2024, 15:32
autor: Odnaleziona na Jawie
  • Strzygła uchem, wbijając na powrót swój wzrok w smoka. Bekonka? Chwile zajęło jej by odgadnąć że jest to bardzo dziwne wyrażenie na bekon, smok uczy się przecież przez całe życie, prawda? Ale skoro chciał złapać jednego..
    – Mogę Ci pomóc następnym razem. Jestem łowcą. – powiedziała poważnie bo dla niej to nie był problem. I tak ubijała zwierzynę i tak, to też jakby miała się porwać na jakąś konkretną, nic by to w harmonogramie jej polowań nie zmieniło. Może następnym razem samiec powinien powiedzieć co chce, zanim sam porwie się na bicie zwierzyny nie w porę?

    Gdy nie przyjął jej małej chustki, po prostu położyła ją na wypadek gdyby się zdecydował. Metoda z piaskiem była ciekawa i innowacyjna a że sama nie miała Uzdrowicielskiego przeszkolenia, uznała że jest trafna. I całkowicie też nie połapała się iż Ramzy zinterpretował jej słowa jako żart. Bardziej.. chciał wiedzieć jak ją pochować? No dobrze..

    – W stadzie Ziemi zakopuje się smoka w Gaju i na jego zwłokach sadzi drzewo. Jeżeli padnę, wezwij kogoś z Ziemi po moje ciało, powiedz że chciałabym Sekwoję. Chyba że padniemy tu razem, wtedy po prostu nasze ciała rozłożą się tutaj, jak padlina. – mówiła to z taką lekkością, jak gdyby opowiadała mu historię a nie spekulowała o własnej śmierci. Wyciągnęła trzy miseczki, do których z bukłaka nalała trochę wody. Dobrze było nosić ze sobą świeżą wodę..
    – Napijesz się czegoś?

    Ramzy

Mała plaża

: 14 paź 2024, 13:37
autor: Siewca Gór
Skrzywił się i pokręcił łbem słysząc propozycję pomocy. Który młody smok chciałby pomocy z czymkolwiek od kogokolwiek. Toż to potwarz i w ogóle co ona sobie myślała.
– Nie dzięki. Potrafię sobie sam poradzić. Akurat to był wypadek przy pracy i w ogóle też będę łowcą i pewnie lepszym do ciebie.
wzruszył barkiem. Musiał pokazać, że nie gadała z byle kim. Sam trafił do Wolnych, często zostawał sam w grocie, był doroślejszy niż inne młode i nie pozwoli sobie wmówić inaczej.

Potarł znów nos i zatrzymał się na moment w miejscu kiedy samica zaczęła mu opowiadać o obrzędach pogrzebowych w Ziemi.
– Co jest z tobą nie tak.
powiedział marszcząc znów brwi i wpatrując się w nią jakby spotkał grzyba przebranego za smoka. Swoją drogą przypomniała mu rodziców, tylko że za taki tekst do matki która dawno nie miała obok taty mógłby dostać w łeb. Cóż, żył z konsekwencjami swojej szczerości i nie zamierzał tego zmieniać.
– To był żart. Gówno mnie obchodzą obrządki pogrzebowe. Pewnie bym cię tu zostawił i wrócił do domu. A gdybym i ja umarł to miałbym lekko mówiąc wyjebane na to co się będzie z nami działo. Przecież byśmy nie żyli. Z resztą jak sama zauważyłaś.
westchnął ciężko i spojrzał na miseczki
– Tak, czemu nie.
sięgnął po jedną i wylał sobie na pysk żeby pozbyć się piasku. Jego wywołany irytacją opatrunek z piasku zaczynał go wkurzać.

Zatracona Tożsamość

Mała plaża

: 17 paź 2024, 14:34
autor: Odnaleziona na Jawie
  • Kiwnęła jedynie głową, przyjmując do wiadomości. Dobrze, skoro chciał poradzić sobie sam to świadczyło o jego dużej samodzielności. W sumie dopiero teraz Chmiel zauważyła że chyba.. samiec był młodszy od niej? Tak bardzo dużo? Z racji tego że wszyscy wokół byli wielkoludami, granica samicy zatracała się między nią a otoczeniem. Odróżniała jedynie bardzo, bardzo małe pisklęta jako poniekąd osobne byty.

    Na zadane pytanie nie obruszyła się nawet. Spojrzała na niego pustym spojrzeniem.

    – Wiele rzeczy. – odpowiedziała równie bezbarwnie, chyba pierwszy raz od razu po zadanym pytaniu, nawet jeżeli było ono retoryczne. Potem wysłuchała do końca jego przemowy o zmarłych i w sumie miał dużo racji. Chmiel skupiła się na powrót na miseczkach. Ciekawe czy tak samo myślał ten, który zabij Tatę Szrona... w sumie nigdy nie dopytywała o szczegóły tego zdarzenia a może powinna? Może nikt go nie zabił tylko to był wypadek?

    Uniosła łeb, oglądając jak smok oblewa się wodą a potem w wielkiej wrzuciła kilka ładnie pachnących, suszonych kwiatów. Podsunęła ją bliżej, by mógł sobie dolać, jeżeli chciał.
    – Żyjąc też możesz mieć "wyjebane". Nie trzeba do tego umierać. – podsumowała temat, bowiem przekleństwa nie były jej obce. Ot, taki akcencik nad słowem, które chciało się podkreślić.

    Ramzy

Mała plaża

: 22 paź 2024, 15:00
autor: Siewca Gór
Sporo młodszy to niedomówienie. On mógł mieć ze dwanaście księżyców! Powiedzenie więc na niego "gówniaku, ja się znam lepiej, dawaj opatrzę" byłoby bardziej na miejscu. Ramzy jednak chciał za wszelką cenę pokazać, że umie już sam. Koślawo, mało skutecznie i amatorsko, ale sam!

– Wiele rzeczy i...?
opuścił powieki nie mogą uwierzyć w fakt, że była... taka. Chyba nigdy w życiu nie gadał z tak bezosobowym smokiem. Czy jeśli zesra jej się na głowie to też będzie na niego patrzeć w taki sposób? Warto było to przemyśleć chociaż mogło być ciężkie do wykonania.
– Słuchaj, jeśli ktoś ci mówi, że "coś jest z tobą nie tak" trzeba się albo odgryźć i powiedzieć żeby spadał. Albo wzruszyć barkami by pokazać obojętność. Ale obojętność trzeba pokazać.
po co w ogóle jej to tłumaczył... przecież to ona była dorosła. Ah! Dlatego nie przepadał za dorosłymi. Tak, tak.

– T... tak... ale mówimy o umieraniu. Prawda?
doprawdy dziwna samica. Ciekawe czy by go nie zabiła gdyby niechcący przy niej zasnął. Sądząc po tym jak podchodziła do życia był w stanie uwierzyć, w to, że mogłaby chcieć zrobić sobie z niego koc, bo tak.

Zatracona Tożsamość

Mała plaża

: 23 paź 2024, 16:33
autor: Odnaleziona na Jawie
  • Problem w tym że ona to się nie znała za dobrze na opatrywaniu. Na zabijaniu owszem, ubijała zwierzynę codziennie ale opatrywanie ran raczej... gdyby pomogła Ramziemu, mogłoby wyjść jeszcze gorzej niż z tym jak sam sobie pomógł. Bogowie.

    Przekręciła głowę, kiedy zadał to przedziwne pytanie a gdy zaczął wykładać jej jak powinna się zachować, słuchała w ciszy bo ogólnie nikomu się nie wtrącała. Dolała do jego czarki wody i ją podgrzała, nim odpowiedziała.


    – Chcesz pokazać mi jak to się robi? Słowa w żaden sposób nie mają dla mnie większego znaczenia, jeżeli niosą za sobą prawdę. Zdaje sobie sprawę że odstaje od innych smoków w negatywny sposób, nie wiem jak miałoby mnie to obrazić. – wyjaśniła monotonnie, dorzucając do swojej czarki troch suszonych kwiatów.

    Upiła łyk.

    – Mhm. Czasami zastanawiam się czy przynajmniej umierając bym coś poczuła. Boisz się śmierci? Jak to jest? – biedny dzieciaku, w co się wpakowałeś..

    Modry Kolec

Mała plaża

: 23 paź 2024, 17:13
autor: Siewca Gór
Nawet nie piętnastoksiężycowy samczyk spojrzał na nią wydymając nieco wargi. Jak miał jej niby pokazać coś co było normalnością?
– Czyli nie jest ci źle, że odstajesz w negatywny sposób?
wolał się upewnić czy dobrze rozumie jej słowa. W sumie sam robił wiele rzeczy na opak, ale nigdy nie był w większym stadzie. Dopiero przyjął się do Mgieł. Zobaczymy czy będzie... odstawał?

– Co?
odstawił wodę bo zmył już cały piach z pyska. Teraz widniało na nim tylko obtarcie które powinno się wygoić bez uzdrowiciela. Swoją drogą rany wyjątkowo szybko się na nim zasklepiały. Cud czy krew Gradów? Ciekawe.
Zamrugał totalnie nie wiedząc co jej odpowiedzieć.
– Skąd do zadu mojej matki miałbym wiedzieć jak to jest umierać?!
krzyknął i chyba pierwszy raz w swoim młodziutkim życiu powołał się na wiek
– Stara ja nie mam nawet dwudziestu księżyców. Moim największym przeciwnikiem był dzik, a problemem wkurzająca rodzina. Nie pytaj mnie o śmierć!
pokręcił głową z niedowierzaniem.
– Ostrzegali mnie przed... w sumie to wcale mnie nie ostrzegali... ale na pewno nie znalazłabyś się na liście, a chyba powinnaś.
dodał definitywnie uznając samicę za pokręcony przypadek mocnego upadku na łeb za młodu.

Zatracona Tożsamość

Mała plaża

: 27 paź 2024, 19:31
autor: Odnaleziona na Jawie
  • Chmiel musiała się nad tym pytaniem krótką chwilę zastanowić bo czy w istocie ta jej odmienność aż tak bardzo sprawiała że jest jej źle czy może.. po prostu się z nią pogodziła i żyła sobie dalej? Hm, hm, hm.. W sumie to nie jej postawa tu najbardziej ją uwierała a...
    – Jest mi źle że wszyscy wokół to akceptują. Ciężko mi przez to znaleźć kogoś, kto mi wyjaśni. Jesteś chyba pierwszym smokiem, który zwrócił uwagę na to że moje zachowanie jest nienormalne w negatywnym sensie. – jej ton dalej był informacyjny a pysk nie zdradzał niczego konkretnego, po prostu spokojnie tłumaczyła, pijąc napar, jednak ekspresyjność jej rozmówcy była dla niej cholernie ciekawa. Nigdy nie widziała bowiem smoka, który był.. tak głośny.

    Gdy powołał się na wiek, kiwnęła głową w zrozumieniu.

    – Twoi rodzice musieli więc Cię dobrze wychować albo miałeś wiele szczęścia – Największa śmiertelność jest właśnie wśród piskląt. Moje pytanie nie było więc bezpodstawne, ja swoje dzieciństwo praktycznie przespałam i nie mam odniesienia. – mówiła szczerze, delikatnie mieszając pozostałością naparu. Tekstu o ostrzeganiu nie skomentowała, bowiem jakim zagrożeniem miałaby być karłowata smoczyca bez skrzydeł? Chyba że chodziło o brak przygotowania do rozmowy z kimś takim, jednak na to to chyba nawet i staruchy nie były raczej gotowe.

    Modry Kolec

Mała plaża

: 30 paź 2024, 13:49
autor: Siewca Gór
– Okej...
zaczął powoli po tym jak przyznała mu się do uczuć, chociaż słowami bo wyrazem pyska czy tonem jakoś nie za bardzo. Zmarszczył brwi i pokręcił głową. Jego zawsze wkurzało, że rodzice byli tak głośni i ekspresyjni, czy nie powinien smoczycy pogratulować zamiast ją dręczyć?
– Ale to chcesz coś w związku z tym zmienić czy jak?
westchnął.

– To nie tylko zasługa rodziców.
powiedział lodowato jakby jakoś go obraziła
– Dobrze więc jak nie umarłem. Zobaczmy. Nauczyłem się łapać szczury kiedy okazało się, że rodzice wcale nie wrócą danego księżyca ze swojej wyprawy. Wiesz co robili? Ruchali się. O tym też mam ci opowiedzieć? Jak samiec włazi na samicę, a ona wyje do księżyca jakby była ranna? Tak widziałem to i słyszałem bo nie potrafili oderwać od siebie łap. Ale dobra, bo zbaczam z tematu śmierci, wybacz. Tak więc byłem raz blisko śmierci kiedy okazało się, że czerwone grzyby nie do końca są jadalne. Albo kiedy na wpół zgnity lis pod grotą nie okazywał się być łutem szczęścia. Umieranie boli, żołądek skręca się, masz uczucie jakby węże próbowały wydostać się z brzucha na wierzch. Na szczęście albo wymiotowałem, albo ciotka albo rodzice zdążyli wrócić. Poza tym nie wiem jak to jest umierać może zapytaj kogoś kto faktycznie umarł?
wzruszył barkami. Chyba nigdy w życiu nie wyrzucił z siebie tylu słów na raz. Ale zirytowała go jak... jak matka no!

Zatracona Tożsamość

Mała plaża

: 31 paź 2024, 14:24
autor: Odnaleziona na Jawie
  • Smok.. no trafił na dość ciekawy ale też trudny do zrozumienia przypadek, który notabene sam siebie nie rozumiał. Samczyk mimo młodego wieku z jakiegoś powodu.. dalej miał cierpliwość z nią rozmawiać. Choć Chmiel nie pokazywała tego na zewnątrz, dość mocno to doceniała.

    Delikatnie upiła kolejny łyk, potakując.

    – Chciałabym, nie wiem jak gdy nikt nie daje mi odpowiednich odniesień. – to było tak proste a jednocześnie tak bardzo skomplikowane bo jeżeli ktoś już podawał bardzo namacalne porównania, odciągał Chmiel od ich spróbowania by po prostu coś... poczuć. Patrzyła na samca w milczeniu, chłonąc każde kolejne słowo jakie z siebie wytaczał. Można byłoby w jakimś stopniu uznać, że jego historia jest strasznie smutna, że w sumie po co jego rodzice mieli dziecię, skoro nim się nie zajmowali... ale Chmiel tak tego nie widziała. Choć rozumiała poniekąd te niechęć do rodziny, gdy przybliżył jej swoją historię.
    – Powinnam spróbować więc Twoim sposobów. Choć w zachowaniu Twoich rodziców jest wiele rzeczy, które sprawiły że jak na taki wiek, jesteś bardzo samodzielny. Czasem zastanawiam się czy obecność mojego taty wśród żywych by coś zmieniła.. – ostatnie dodała bardziej do siebie, delikatnie opierając swoją głowę na lewym ramieniu. Patrzyła się na smoka pustym wzrokiem z pyskiem bez emocji, co mogło dawać pewne... uczucie dyskomfortu.
    – Dziękuje za tę historie. I za poradę, choć nie znam kogoś kto wrócił z zaświatów. Słyszałam że dobrze jest się przejść do bogów. – ale była sceptyczna w wierzeniu, że tak po prostu odpowiedzą jej na pytanie.

    Urok Milczenia

Mała plaża

: 04 lis 2024, 13:45
autor: Siewca Gór
To co chciała zaczęło trochę wykraczać poza jego umiejętności jako dwunastoksiężycowego smoka. Zmarszczył znów brwi nie wiedząc co jej powiedzieć. Nikt nie dawał jej odniesień? Jakich odniesień?
– Wiesz co, mogę ci chyba pomóc ale najpierw sam się musze dowiedzieć jak.
powiedział poważnie jak na swój wiek starając się też zignorować ten jej nieobecny wyraz pyska. Okropne.

– Jesteś jaka jesteś niezależnie od rodziców.
stwierdził, oczywiście mógł się mylić, ale tak sam uważał. Może kiedyś kiedy dorośnie będzie mógł przemyśleć to głębiej, ale na razie dobrze mu było z takim zdaniem.
– Zapytaj kogoś w stadzie. Może ktoś tam u was zdechł i wrócił, któż wie.
wzruszył barkami. Bogów nie komentował bo nie miał na nich czasu. Nauki i nowe obowiązki były ważniejsze niż modlitwa.

Przeciągnął się w końcu
– To by było na tyle dziwaku. Jeśli nie dasz się zabić to się spotkamy, a jak dasz to może powiesz mi jak to jest. Na razie.
powiedział jakby nigdy nic i zaczął odchodzić.

/zt

Zatracona Tożsamość

Mała plaża

: 24 gru 2024, 11:41
autor: Odnaleziona na Jawie
  • Słuchała go w ciszy, chłonąc każde słowo bo choć Samiec wydawał się butny i nieokrzesany w tym jak mówił, zachowywał pewnego rodzaju spokój co było fascynujące, ponieważ bardzo często te dwie rzeczy nie szły ze sobą w parze - Albo ktoś był głośny i wulgarny albo cichy i grzeczny. Co prawda dla Chmiel to tylko pokazywało że smoki są jeszcze bardziej skomplikowane, nawet jeżeli już z prostymi organizmami miała problem ale.. uh. Nieważne.

    Nie zatrzymywała go, gdy postanowił już się z nią pożegnać, sama to zrobiła jedynie gestem bo słowa które on powiedział.. jeszcze mieliła w głowie.

    /zt

    Urok Milczenia

Mała plaża

: 02 mar 2025, 14:39
autor: Barghest Maghar
__
__Nie zamierzał ograniczać swojego badania terenu wyłącznie do terenów Ziemi. Owszem, były rozległe, i oferowały niemalże wszystko; a to, czego nie potrafiły, zawsze miało Słońce. Nie chciał się jednak trzymać wyłącznie tego, co miał pod łapą. Nauczono go, że nie ma czegoś takiego, jak zbyt dużo wiedzy. Zawsze mógł poznać nowe ścieżki, nowe sekrety, nowe kryjówki, które mogą kiedyś być niezwykle przydatne. Chociażby do ukrywania ciał.

__Chmurnica wyjątkowo mu nie towarzyszyła; została w okolicach obozu, przeszukując Mchowe Skały w poszukiwaniu jakiejś jaskini dla nich obu. Pozwolił jej się tym zająć, bowiem nie chciał słuchać jej pieprzenia o tym, że to miejsce jest zbyt małe, tamto niewystarczająco jasne, a jeszcze następne ma zbyt szerokie wejście. Jemu było wszystko jedno – niech Nhilain wybierze sama i postawi go przed faktem dokonanym.

__Szedł powoli brzegiem plaży, pozwalając by chłodna woda lekko kąsała jego zanurzające się w piachu palce. Zostawiał za sobą głębokie ślady, które jednak szybko były zmywane. Nie miał innego celu poza badaniem otoczenia. Zresztą, bycie sam na sam ze swoimi myślami i planami nie było wcale niekorzystne; a nawet, jeżeli się na kogoś natknie, to i to przekuje na swoją korzyść. Uważał badanie psychiki, opinii i słabości innych za absolutnie cudowną rzecz. Nie stronił dlatego od kontaktu z innymi. Bycie samotnikiem żyjącym na uboczu widział jako słabość, tchórzostwo i głupotę. Ograniczanie samego siebie.
  • ━━━━━━━━━━
    :: Kisetsu ::

Mała plaża

: 02 mar 2025, 16:22
autor: Blizny Ognia
Nie była szczególnie przekonana do Wolnych Stad.

Tutejszy klimat jej się zwyczajnie nie podobał. Krajobrazy? Również nie. Od świerków wolała bambusy, od zielonych traw miskanty, a w miejscu róż lepiej prezentowałyby się pajęcze lilie. Fuknęła coś pod nosem i trąciła łapą oprószony śniegiem kamyk, który uderzył o jedno z drzew młodego gaju.
Jest też za cicho – skomentowała. Kotołak naciągnął kaptur na łeb. – No co? – zapytała. Wiedziała, że był zmęczony tym ciągłym narzekaniem, ale dotychczas nie odnalazła niczego, co mogłaby pochwalić.

W duchu machnęła łapą na Hakujina, po czym ruszyła prężniej do prześwitu między drzewami. Rozpostarła się przed nią plaża jeziora, a na jej brzegu smok, na którego widok pociągnęła nonszalancko nosem. Przez chwilę śledziła jego kroki. Dosłownie przez chwilę. Szybko bowiem doszła do wniosku, że zburzy jego święty spokój swoją obecnością, dlatego już kilka oddechów później zmaterializowała się obok.
Akhem! Miałbyś coś przeciwko, żebym przez chwilę pozawracała Ci głowę? – zapytała, ale wedle wszystkich znaków na niebie, ziemi, jej pysku oraz ciele odpowiedź była jasna – podjęła decyzję za niego w chwili, w której się tu pojawiła.