Strona 49 z 52
Szmaragdowe ustronie
: 25 maja 2024, 11:40
autor: Rytm Słońca
OSTATNI POST Z POPRZEDNIEJ STRONY:
Samiec w końcu widząc pojawiające się zainteresowanie jego osobą, nastroszył ponownie swoją błonkę na łebku i tę na końcówce ogona.
– Rrrawr. Oczywiście. Dostanę się przez kolce wprost do twego płonącego serca. – zawarknął zaczepnie, kontynuując swe zalotne wygibasy. Kiedy go okrążała, nie tracił swej pewności siebie w postawie, podążając za nią swym wzrokiem i dając się zobaczyć z każdej strony. Po otrzymaniu wyzwania, od razu był pewien, w jaki sposób się za nie zabierze.
– Jestem równie najlepszym łamaczem serc, jak i łamaczem gałęzi, mój najostrzejszy kaktusie. – odrzekł dalej pewny siebie, trzymając już podekscytowane łapki na swoim źródle maddary.
Sprawił on, że jeszcze zanim Ciumkagawa wręczyła mu konar, ten zaczął w jej łapkach delikatnie podskakiwać.
– Już sama ma obecność sprawia, że trzęsie się na mój widok – Skomentował, po czym przyłożył teatralnie tylko dwa paluszki swej brązowołuskiej łapki do kory konara. Tak po prostu pstryknął jego środek, mając zamiar posłać w jego głąb falę maddary, mającej za zadanie jak najszybciej podgrzać cieńki krążek przekroju całej gałęzi, aby jednocześnie sprawić, że ta przepali się na dwie części. Rozpadaniu się miał towarzyszyć mały, niegroźny dla bliskiego obserwatora wybuch wraz z sypiącymi się wokół płomiennymi iskrami, nadającymi całej tej akcji więcej uroku!
– Spoójrz, z jaką prostotą ulega sile mej osobowości. – odpowiedział, nachylając się swoim pyskiem bliżej niej i...
Już chciał postępować dalej, kiedy z zauroczenia wybiła go jakaś czarno-biała postać! Kto to?! Oh, to Astral, wrócił! Khamsin zamerdał pierw radośnie ogonkiem, po czym podkulił go widząc jego kolory... i słysząc, że został pobity.
– Rety, faktycznie, blado wyglądadsz. Może potrzebujesz pomocy. Mogę zawołać jakiegoś uzdrowiciela. – przekrzywił łebek, martwiąc się o Astrala. Co, jeśli zaraz rozpadnie się na trójkąty?! Oby nie, bo miał ważne informacje, przydatne w planowanej prawdziwej randce z Agawą.
Podrapał się skrzydłem po rogu w zastanowieniu, na to co zrobić. Przeczytał notatki, jeśli były zapisane po smoczemu. Vivien kojarzył już ze spotkań.
– Dużo warczy... Hm... ludzie na zbyciu... no nie, ci, których porwaliśmy już dawno umarli, kurczę... Ale skoro lubi egzekucje... Rety, ale mam pomysł! – podskoczył nagle jakby go piorun trzasnął, ale zaraz potem błonki mu oklapły.
– Ah, zaraz, niee, to nie wyjdzie... Rety, myślałem może, żebym zaprosił ją na wspólną podróż, której głównym celem byłaby Arena Viliara. Tam na pewno jej by się spodobało, ale... Erm, według zasad tylko smoki stadne, będące rangą walczące mogą się tam udać. No i w pojedynkę. Chyba, że spytać Viliara, może... może by się zgodził. Co myślicie. Chyba że macie jakieś fajniejsze miejsce na wspólne sianie grozy i zniszczenia. – Przekrzywił łebek, dreptając przednimi łapkami z podekscytowania w miejscu.
Mistrz Gry
Szmaragdowe ustronie
: 05 lip 2024, 5:16
autor: Mistrz Gry
– Ej powiedz jeszcze *cium cium* raz rawwwr. – Ciumkaczowa Agawa powiedziała do Khamsina, jakby coś uderzyło duszka, mocniej niż lewy sierpowy Pudź'ana, słynnego siłacza orków.
– Przypominasz mi kogoś z tym rawrrr, taką jedną... jak jej było. Igraszka, *cium cium*? Nóżka? Stróżka? Watażka? Chyba Watażka *cium cium*. A może Nóżka... – Wytłumaczył, ale potem ostatecznie przeszedł do gry aktorskiej. Ciumkacz zrobił kilka takich babskich "hihihhih" i jeszcze trzymał się za pysk, ale to tylko zmyłka. Zrobił po chwili groźny ryk, prawie jak u demona! Jednocześnie kilka razy poruszał brwiami w górę i w dół.
– Słyszysz to? Jeden, dwa, trzy... – Jakby gdzieś coś się przewaliło, kupka gruzów. Potem dźwięk powtórzył się jeszcze trzy razy! – Właśnie runęła czwarta *cium cium* ściana, Khamsinie. Czwarta i ani jedna więcej. – Powiedział, jako iż faktycznie to czwarty odgłos runięcia. To pewnie wszystkie rekwizyty z czarno-białej historii Ognistego Astrala. Albo robili dużo remontów i wyburzeń w Nowej Trundrii.
– Mm, spróbuj złamać mi kilka *cium cium* żeber, kaktusołamaczu! Ja to lubię urwisów, łobuz kocha najbardziej, a im więcej wyroków w zawieszeniu, tym *cium cium* lepiej. Jestem krwiożercza Agawa, jeżeli pokonasz mnie, może *agresywne cium* coś z ciebie będzie. – Rzucił, wchodząc jeszcze bardziej w swoją postać. Nie ma już Ciumkacza, jest tylko Agawa! A może zawsze nią był? Czy ktokolwiek widział ich dwóch w tym samym momencie? No właśnie!
– Ale ty jesteś silny... otwierałbyś mi *cium cium* słoiki z ludzkimi wątrobami? I przesuwał meble w moim domu w Nowej Trundri, żebym mogła odkurzać?– Agowociumkacz zapytał. Ognisty Astral w tym czasie obserwował tę rozmowę, jedynie intensywnie mrugając, jakby coś w nim umarło.
– Chwila, a czemu ty nie jesteś czarno-biały! Albo ty, Ciumkacz! – Ognisty Astral zaczął kwestionować rzeczywistość, jednocześnie w tym samym czasie Agowciumkacz zmienił się w czarno-białą Agawę, jakby żywcem wyjętą z lat siedemdziesiątych.
– Dobra, skoro już jesteśmy na równych kolorach, Ciumkacz, czas przejść do rzeczy. Mogę użyć mojej przystojnej aparycji i nienagannej reputacji, żeby ugrać jakiś wstęp na Arenę u Villiara, jeszcze wezmę zwykłego Astrala, żeby mnie polecił! Albo... – Powiedział i zaczął się zastanawiać. Wyciągnął swoje detektywistyczne cygaro. – To był zwykły dzień, gdy Khamsin przyszedł do mnie w sprawie zaginionej Agawy... – I zaczął być narratorem opowieści, jako iż tutaj był bezpieczny przez tajemniczym Narratorem Numer Dwa, to mógł sobie pozwolić. Ciumkacz jedynie pokręcił głową.
– Chwilę mu to *cium cium* zajmie. Jak wymawianie wszystkich tytułów, równo kwadrans! Słuchaj, ja się dobrze znam *ciuuuum* z piratami. Mógłbym zapytać tu i ówdzie i może załatwilibyśmy tobie i Agawie randkę na morzu. Może się uda nawet zrobić kilka abordaży! Pokażesz jej, że jesteś królem żeglugi i zabijasz ludzi nie gorzej niż ona. – Wytłumaczył i zaproponował, a w międzyczasie Ognisty Astral powiedział.
– ... i właśnie dlatego postanowiłem, że nigdy więcej nie zjem dżemu. Tak to jest w pracy detektywa. Nigdy nie jest łatwo i zaskoczyć może cię wszystko. No dobra, chwila. – Spojrzał na swój zegarek, który wyciągnął zza płonącego ucha.
– O nie nie, nie niedobrze. To się dzieje zbyt długo! Jakby nasza rozmowa zaczęła się wiosną, a kończyła latem. Spotkaj się z nami za granicą, zapukaj osiem razy w czarno-białą brzozę, pamiętaj, musi być czarno-biała, a nie biało-czarna. Znajdziesz ją na północy, za polem truskawek! A teraz zapadasz w sen i obudzisz się w swojej grocie, obudzisz się w swojej grocie, Rytm Wydm, Rytm Wydm, Rytm Wydm, Rytm Wydm, Rytm Wydm... – Wyciągnął jeszcze raz zegarek i próbował uśpić Khamsina za pomocą metody hipnozy. Jakikolwiek nie byłby efekt, Ognisty Astral i Ciumkacz zniknęli, zostawiając za sobą kurz i trochę szarego barwnika. Khamsin za to znalazłby w swojej lewej dłoni naszyjnik ze srebra, przedstawiający szkło powiększające. Nawet było przez niego widać nieco dokładniej, niż gołym okiem! Prezent dla Agawy, a może kolejny element do stylu Khamsina?
+ naszyjnik z lupą
Rytm Przyszłości
Szmaragdowe ustronie
: 17 lip 2024, 2:08
autor: Rytm Słońca
– Rrrawrrr...! – Nie musiał się prosić dwa razy, aby zawarczeć ponownie drapieżnie, tym razem nawet i z dodatkowym pazurem! Jednak żadnej Igraszki, Ważki czy Znieważki nie znał.
Khamsin niezbyt rozumiał o co chodziło z runięciem czwartej ściany. Ze zdziwieniem popatrzył się w Twoją stronę, doszukując się w Tobie odpowiedzi na usłyszane przez półpusytnnego słowa.
Powarczał zaczepnie jeszcze parę razy, dopóki samica nie poruszyła tematu słoików.
– Dla ciebie mógłbym i otwierać nie tylko ludzkie słoiki, ale i samych ludzi. – puścił jej oczko... porozumiewawczo! Uczył się od najlepszych. Jednakże wkrótce przybył właśnie Astral, i po wcześniej przeprowadzonej krótkiej rozmowie, piastun chciał się w końcu zdecydować na jedną z opcji.
– No dobrze, to w takim razie moż-...cco... – został totalnie zaskoczony tym, jak czarno-biały astral zaczął powtarzać w kółko jego imię. Nie mógł się oprzeć i przestać wpatrywać się w niego. Nawet sam z siebie zaczął powtarzać;
– rytm... rytm wydm rytm wydm rytm wydm ry-... – i nagle film mu się urwał, chwila! Czy to był tylko jakiś dziwny sen? Czuł jednak, że trzymał coś w łapie... Ciekawy naszyjnik? Cóż, sen czy nie, na pewno będzie chciał to sprawdzić... najwyżej wyjdzie sobie na zwykły spacerek, jeśli nie znajdzie pola truskawek i nic nie zastanie przy czarno-białej brzozie.
Mistrz Gry
//zt
Szmaragdowe ustronie
: 15 wrz 2024, 22:33
autor: Świat zza Chmur
Dawno nie chodziłem nigdzie z całym swoim towarzystwem. Tym razem wybrałem Wspólne, aby nie musieć się pilnować w sprawie możliwych drapieżników; no i żeby żywiołaka nie rozproszyło jakieś stado żubrów... Wisnu zresztą też.
Zatrzymaliśmy się przy urokliwym zagajniku. Zrzuciłem torbę, usiadłem i zacząłem w niej grzebać, a reszta się rozpierzchła. Wisnu poszła skubać trawkę gdzieś niedaleko, a Żubrochmur zaczął ścinać koniczynę i jej podsuwać wiatrem. Ta rzecz jasna na ten gest, widząc mocniejszy podruch, ryknęła coś i się nieco odsunęła. Żywiołak posmutniał, zszarzał się i podleciał do mnie, kładąc się obok smutny. Ah, te samice...
Utulu, najspokojniejszy, grzebał pazurami w ziemi w poszukiwaniu robaków. Najbardziej chciałby te z magicznego drzewa, ale jak dobrze wiedział, nie znajdzie ich. Szkoda. Gdzie ja posiałem tę czarkę...
Pielgrzym Światła
Szmaragdowe ustronie
: 16 wrz 2024, 11:02
autor: Osąd Gwiazd
Przechadzał się zagajnikiem gdy dotarł do niego zapach słonecznego. Skierował się w jego stronę i po chwili mógł go zobaczyć między drzewami. Zwierzęta również zauważył. Nie mogły być niczym innym, jak kompanami smoka.
– Bogowie z tobą, Śladzie Chmur – przywitał się się z łowcą. – Dużo czasu minęło, od kiedy się spotkaliśmy. Czy nie byłbyś przeciw odświeżenia rozmową naszej znajomości?
Zatrzymał się w miejscu, w dostojnej pozie podobnej do kamiennego posągu, spoglądając na rozmówcę nieco z góry. Nie wpatrywał się jednak oceniająco, a jedynie z dozą ciekawości oczekiwał odpowiedzi. Z góry przewidywał, że będzie to odpowiedź twierdząca.
Ślad Chmur
Szmaragdowe ustronie
: 17 wrz 2024, 19:27
autor: Świat zza Chmur
Wisnu ostrzegła mnie, jak zwykle, o zbliżającym się smoku. Nieznacznie się do mnie zbliżyła, dalej skubiąc trawę. Dopiero kiedy Suderus wszedł do zagajnika, spojrzała na niego przelotnie, spinając się. Oh, więc to on. Spojrzałem na niego, nieco niechętnie, nie komentując jego przywitania. Ani sztywności wypowiedzi. Dużej sztywności.
— Witaj, Siderusie — przywitałem się, rozmyślając powitanie jakiejś innej religii, ale to byłaby zbędna uszczypliwość. — Można odświeżyć naszą znajomość rozmową... cokolwiek to znaczy. Masz jakiś temat w głowie? — zagadnąłem. Pewnie będzie chciał porozmawiać o bogach. Na pewnie będzie chciał porozmawiać o bogach...
Pielgrzym Światła
Szmaragdowe ustronie
: 20 wrz 2024, 10:57
autor: Osąd Gwiazd
Ślad Chmur nie mylił się w swoim przypuszczeniu.
– Powiedz mi – kontynuował, po otrzymaniu zgody od łowcy. – Należysz do Wolnych Stad już przez większość swojego życia. Czy zmieniło się w tym czasie twoje postrzeganie naszych bogów? Z pewnością choć raz musiałeś poczuć ich obecność.
Nawet jeśli nie odwiedziłby świątyni, nie tak ciężko było się natknąć na bogów w innych aspektach życia. Nawet Pielgrzym, choć pochodził z miejsca żywej wiary, bywał przygnieciony ilością nadnaturalnych miejsc, postaci i wydarzeń, które skupiały się na tak ograniczonym obszarze.
Ślad Chmur
Szmaragdowe ustronie
: 21 wrz 2024, 23:02
autor: Świat zza Chmur
Westchnąłem, wyciągając czarki i dzbanuszek. A więc jednak... fanatyk chce rozmawiać tylko o religii; a to ja mogłem zacząć rozmowę...
— Powiedzmy że jestem bardziej w stanie uwierzyć, że mogą być bogami. Albo przynajmniej bardzo dobrymi opiekunami. — Wrzuciłem do czajniczka mieszankę owoców, nalazłem wody z bukłaku i zacząłem grzać, nie patrząc na smoka, tylko wodę. — Jestem jedynie zaskoczony, że niektóre smoki wyklute w takim miejscu dalej mają pretensje i pragną więcej... Widać, że Wolne ich rozpieściły i nigdy nie byli poza granicami. Może dzięki temu doceniliby to, jak łatwo się tu żyje — westchnąłem, mając w głowie Tropiciela, który dalej jawił mi się jako naiwny młodzik, chłonący złe nawyki od innych; ciekawe czy przez ten czas dorósł. — Nie rozumiem czemu Bogowie tak chętnie odpowiadają nawet na najprostsze prośby. Za każdym razem, kiedy je spełniają, czuję się jakbym oszukiwał... Ty nie masz takiego wrażenia? — zagadnąłem, patrząc na smoka. Być może pożałuję tego pytania, ale skoro już mu oddałem inicjatywę, to czemu już nie pociągnąć tematu dalej...?
Pielgrzym Światła
Szmaragdowe ustronie
: 24 wrz 2024, 8:38
autor: Osąd Gwiazd
Jego wzrok co jakiś czas kierował się na dzbanuszek łowcy, ciekawy procesu tworzenia ziołowego napoju.
– Nie ma potrzeby czuć się w ten sposób – odpowiedział spokojnie. – Nie jest oszustwem, gdy kochający rodzic chce pomóc swoim pisklętom, gdy sobie nie radzą, albo gdy czegoś potrzebują. Naturalnym też jest, że pisklęta będą pragnęły pomocy od swoich rodziców i będą zasypywać ich różnorakimi pytaniami i drobnymi żalami do świata.
Przeczesał łapą trawę w zastanowieniu.
– Czy tęsknisz czasem za swoją rodziną? – To pytanie brzmiało dziwnie personalnie, szczególnie że Pielgrzym patrzył na trawę gdy je zadał.
Ślad Chmur
Szmaragdowe ustronie
: 24 wrz 2024, 23:17
autor: Świat zza Chmur
Yhm. No tak. Odpowiedź fanatyka, czego ja oczekiwałem. Chociaż bardziej wolę analogię do piskląt i rodziców, niż „owieczek Pana”, którą z lubością przytaczają ludzcy kapłani; postrzegać swoich wyznawców jako stadko zwierząt – okropnie płytkie. Nie znaczy to, że czułem się dobrze z porównaniem Siderusa, czułem się trochę... upokorzony. Jasne, bogowie mają w końcu wielką moc, nieskończone możliwości, ale to, że smoki pragną pomocy, zasypują pytaniami... Chyba ograniczę wizyty w świątyni, przynajmniej na jakiś czas, dopóki te słowa nie wyjdą z mojej głowy.
Ale potem zaś, zrobiło się inaczej. Z tematów religijnych przeszedł na osobiste. Magiczny ogień zgasł, a ja się zastanowiłem, znów patrząc na smoka. Czemu on...
— Um, czasami... tak — powiedziałem niemrawo, spuszczając głowę. — W zasadzie nawet często. Opuściłem ich mając piętnaście Księżyców i... chciałbym wrócić. Za jakiś czas, pożegnać się z nimi, spisać swoje przygody... Zobaczyć co się zmieniło. Kto wie, może będę miał rodzeństwo. — Zaśmiałem się krótko, również bez jakiejś werwy. — A ty za swoją tęsknisz? Jesteś tu dłużej niż ja. — Spojrzałem na niego, wracając do grzania wody. Jeszcze troszkę zostało.
Pielgrzym Światła
Szmaragdowe ustronie
: 26 wrz 2024, 17:17
autor: Osąd Gwiazd
Widocznie nie tylko jego trawiła tęsknota za dawnym domem. Było to pocieszające, na swój sposób.
– Pomarła już większość rodziny i bliskich mi smoków, a pozostali są starzy jak ja. Myśl rozmowy z nimi, po tak długim czasie rozłąki przepełnia mnie strachem. Jak bym się przed nimi wytłumaczył? Nigdy się z nimi nie pożegnałem.
Im dłużej zwlekał, tym więcej tych znanych dusz ubywało. Na tym etapie, szczerze wątpił, by ktokolwiek zdołał go rozpoznać po tak długim czasie. Dobrze, że chociaż jego rodowy symbol na ogonie wciąż pozostał niezmieniony. Dawało mu to jakąś szansę.
– Mimo to, część mnie pragnie powrócić do mojej dawnej rodziny. Nie zamierzam oczywiście porzucać tej obecnej, ani tej krainy, lecz pragnienie pozostaje.
Ślad Chmur
Szmaragdowe ustronie
: 28 wrz 2024, 0:57
autor: Świat zza Chmur
Oh, więc jednak za tą fasadą wiary i posłuszeństwa krył się prawdziwy smok... No kto by się spodziewał. Spuściłem wzrok, kiedy mówił dokładnie to, co myślałem o swojej sytuacji. Woda się zagotowała. Nalałem herbaty do obu czarek, sięgając po jedną. Milczałem chwilę, wpatrując się w kolorową wodę.
— To ich odwiedź. Ja się ze swoimi przynajmniej pożegnałem, ale... i tak się boję ich reakcji. Ale mam jeszcze czas, aby się przygotować na wszystko. A tobie on ucieka. — Łyknąłem herbatę. — Skoro tęsknisz, nie ma co zwlekać. Kto wie, może się zaskoczysz i cię przyjmą z otwartymi ramionami? A jak nie, to będziesz przynajmniej wiedział, że nie było po co tęsknić. — Wzruszyłem barkami, biorąc kolejny łyk. To są słowa, które sobie powtarzałem w głowie od jakiegoś czasu – w razie odrzucenia po prostu zaakceptuję, że nie chcą mnie tam i nie mam po co nazywać tego miejsca moim domem.
.
.
.
Chciałbym, żeby mnie zaakceptowali.
Pielgrzym Światła
Szmaragdowe ustronie
: 30 wrz 2024, 11:44
autor: Osąd Gwiazd
– Cztery księżyce podróży i potencjalna śmierć to dość wysoka cena za ukojenie tęsknoty za dawnym domem. – Wziął łyk herbaty, po czym westchnął. – Po tym, czego doświadczyłem na tych ziemiach, czego się dowiedziałem, nie byłbym niczym innym jak heretykiem w ich oczach. A heretycy muszą zginąć.
Ostatnie słowa powiedział, jak gdyby naśladował czyjeś słowa. Dawno zapomniane motto, wtłaczane mu przez członków rodziny.
– Nawet jeśli przyjęliby mnie z otwartymi ramionami, niepotrzebnie narażałbym ich na niebezpieczeństwo.
Wzruszył barkami zrezygnowany i wziął kolejnego łyka. Przynajmniej herbata była jedną przyjemną rzeczą w tej rozmowie. Dawno nie pił czegoś tak dobrego.
– Skąd tak właściwie pochodzisz – zapytał się po chwili. – Wybacz, jeśli mogłem zapomnieć. Na prawdę dawno nie rozmawialiśmy.
Ślad Chmur
Szmaragdowe ustronie
: 01 paź 2024, 17:37
autor: Świat zza Chmur
Cztery księżyce? Długo, do tego ryzykownie, ale nie brzmiało to gorzej niż moje plany... Aczkolwiek kolejne słowa mnie zdziwiły. Chwila, heretykiem? On nie wierzy przypadkiem w tutejszych bogów? W jego domu jest jakaś inna inna wersja tutejszej wiary? A może od zawsze był wyrzutkiem i uciekł, kiedy to wyszło na jaw? Przydałoby się to zgłębić. I jeszcze mowa o narażeniu na niebezpieczeństwo. bo chcieliby go chronić przed śmiercią? Bo to czego się dowiedział byłoby w jakiś sposób szkodliwe?
— W co dokładnie się u ciebie wierzy? Myślałem że czcicie tych samych bogów — zapytałem się na początek, upijając łyk herbaty.
Potem zaś zadał to pytanie. Typowe, na które bardzo często odpowiadałem podobnie; tak jak i teraz:
— Z dżungli za morzem. Baaaardzo wielkiej dżungli. Inny smok ze Słońca też stamtąd jest, acz on mieszkał w innej części. Potrafią się od siebie znacząco różnić — powiedziałem, znów upijając łyczek. — Pewna smoczyca z Ziemi, Lalanje, też stamtąd pochodzi. W moim rejonie żyją jeszcze elfy, które przybyły mniej więcej w okresie mojego wyklucia... Chyba przed. Miały czynny udział w moim wychowaniu. Podobnie jak karawany kupców przejeżdżających przez nasz kawałek terenu. — Zaśmiałem się cicho. — Nie mamy tam jednolitej wiary. Elfie zwyczaje wręcz ją przejęły, bo i tak poza paroma bożkami nie byliśmy zbyt religijni. Szkoda tylko, że nie dostosowywali jej do nas, smoków — westchnąłem, upijając kolejny łyk. Powinienem zacząć nosić jakieś smakołyki. Ciirioh ostatecznie nie dał mi tego przepisu... Chwyciłem medalik na szyi, zamyślając się na chwilę.
Fioletowooki
Szmaragdowe ustronie
: 03 paź 2024, 9:20
autor: Osąd Gwiazd
– Nasza wiara trwa niezmiennie taka sama, jak w czasach najdalszych naszych przodków, przed tysiącami księżyców. Wtedy to Tarram był Bogiem Śmierci, Ateral nie istniał, a Kaltarel i Sennah były ino duszkami, nikomu nie znanymi.
O wiele łatwiejszym było wierzyć, że od powstania smoczej rasy bogowie zawsze już pozostaną tacy sami. Mieli jednak drobne wskazówki w pierwszej zdradzie Tarrama, związanej z powstaniem Równinnych, jak i w jeszcze dawniejszych zdradach wodnych braci, żeby spodziewać się kolejnej zmiany. Nie sądził jednak, by to wystarczyło, by zmienić zdanie całego miasta.
– Miasto Światła od dziesiątek pokoleń otoczone jest przez wrogów. Realnych wrogów, którzy poderżną ci gardło, gdy będziesz spał, podpalą las, w którym będziesz polował i szerzyć będą spór między tobą a twoimi przyjaciółmi i rodziną. Dzięki bożej pomocy udało mi się przedostać przez ich ziemie i dotrzeć tutaj. Raz tylko uśpiłem swoją czujność, czego pamiątką jest moja blizna na skrzydle.
Nie rzucała się ona w oczy, jednak jeśli ktoś byłby uświadomiony jej istnienia, szybko by ją zauważył.
– Niezłomna wiara i oddanie dwunastu bogom jest tym, co nas jednoczy. Równinni nienawidzą Immanora i jego rodziny, stąd szukać będą każdego sposobu, by naszą wiarę osłabić i zmienić. Co pomyślą moi pobratymcy, gdy wrócę z wieścią o trójce nowych bogów, których domeny i charakter złudnie podobne są do trójki plugawych bogów równinnych? Jak zareagują na wieść o zdradzie Tarrama, jego uwięzieniu i zastąpieniu przez nowego boga, stworzonego pozornie z niczego?
Nie zamierzał podejmować tego ryzyka, żeby dowiedzieć się, jakie były by tego skutki.
Opowieść o dalekiej krainie za morzem wywołała w nim dziwne zdumienie. Była ona swego rodzaju przykładem, czym kończyła się nadmierna integracja z innymi rasami.
– Lalanje, znam ją – powiedział skonsternowany. – Hmm... choć opowiadasz o tym miejscu z tęsknotą, nie mogę pozbyć się wrażenia, że nie było wam tam dobrze. Miejsce pełne różnych niezwykłych rzeczy, a jednocześnie tak... puste.
Choć różnili się mocno od siebie, wydawało mu się, że jednak mogli być bardziej podobni niż myślał.
Ślad Chmur
Szmaragdowe ustronie
: 03 paź 2024, 19:47
autor: Świat zza Chmur
Hm? Kraina czcząca surową formę wiary stąd, oddalona o cztery Księżyce drogi? Jakim cudem? Tutejsi bogowie najpierw tam urzędowali? A może ktoś stąd, wieleset księżyców temu, przyniósł tam wiarę, która nie miała jak się zmienić, ponieważ to tu rezydują ci, których oni czczą? Wszystko to brzmiało... dziwnie.
Poza zagrożeniami. Sam nie żyłem w najprzyjaźniejszym miejscu, ale u Siderusa naturalne zagrożenia ustępowały również manipulacją... Co było poniekąd gorsze, bo ja zawsze wiedziałem gdzie i w kim znajdę ochrony, a smoki z owego Miasta nie miały tego przywileju.
— Oh, rozumiem... Przykro mi — powiedziałem, od razu biorąc mały łyczek.
Zaś na następne słowa zmrużyłem oczy. Co to znaczyło „puste”? Że bez swojej wiary, która nadawałaby sens naszemu życiu? Hmph.
— Żyło się całkiem dobrze, jak się znało dżunglę. I było się czujnym. Nieostrożne pisklęta i smoki łatwo umierały od... przeróżnych rzecz. Ale po dobrym wychowaniu, obyciu i znajomości swoich terenów, żyło się dobrze. Zwłaszcza z elfami. — Wziąłem łyk herbaty. Ba, wręcz przez swoje wychowanie, tak dobrze mi się potem wiodło na szlaku i w dziczy – rzadko kiedy trafiałem na większe niebezpieczeństwa niż te, które były u mnie, a wszystko da się tak samo łatwo ominąć. — Co to znaczy, że była pusta? — dopytałem.
Fioletowooki
Szmaragdowe ustronie
: 08 paź 2024, 11:04
autor: Osąd Gwiazd
– Pusta, jak gdyby czegoś w niej brakowało. Jak gdyby otwarty orzech leszczyny nie miałby niczego w sobie, ot pustą łupinę. Jak gdyby kamień wrzucony do jeziora nie wydałby z siebie chlupotu przyjemnego dla ucha, a upadł głucho na piasku przy brzegu. Jak piękne drzewo widziane z oddali, z bliska okazało się być domem dla kornika.
Jak gdyby kraina, którą się przecież tak dobrze znało, okazała się nie być taka pełna, taka piękna, taka dobra, jak ją się niegdyś postrzegało.
– Wszak, jaki inny jest powód, by opuścić rodzinne strony, niż to, że czegoś w nich brakowało. Poszukiwania tej brakującej części wiodą nas w świat, by ją odnaleźć. Może nawet, by odnaleźć coś jeszcze lepszego, coś perfekcyjnego, w czym niczego już nam nie będzie brakło. Coś co zapełni tą pustkę, która nam doskwiera, a nie stworzy drugiej nowej.
Chęć poznania prawdy, chęć poznania świata takiego, jakim jest, a nie z opowieści. Ta chęć wypchnęła go poza rodzinne ziemi, by wyruszyć w poszukiwaniu Wolnych Stad.
– Im więcej świata poznamy, tym bardziej zdajemy sobie sprawę, jak mała była nasza rodzinna kraina. Jak niewiele sobą obejmowała, w porównaniu do ogromu tego, co ją otacza. Z tej perspektywy tęsknota za tą prostotą wydaje się być zgubna, gdyż nigdy już do niej nie powrócimy. Nasza wiedza o tym co nas otacza umniejszy tej rodzinnej krainie i wywoła jeszcze większą tęsknotę za tym, co zobaczyliśmy dotychczas, za podróżami, które pomogły nam zobaczyć tak wiele. Za innymi krainami, które przemawiają do nas tak samo i tak jak nasze rodzinne strony, w nich też zawsze czegoś będzie brakło.
Ślad Chmur
Szmaragdowe ustronie
: 09 paź 2024, 15:21
autor: Świat zza Chmur
Czy on... czy on obrażał mój dom? Czego mu tam brakowało niby? Mocnej wiary? A może uważa że powiedziałem mu wszystko co moja dżungla ma do zaoferowania i niczego więcej tam nie ma? Byłoby to głupotą, ale przecież rozmawiam ze smokiem, który sobie wmówił, że bogowie, którzy w oczywisty sposób sygnalizują swoje niezadowolenie, chcieli aby zniszczyć niczemu winną kapliczkę innego bóstwa – brałem pod uwagę nawet absurdalne scenariusze!
A potem jeszcze ma czelność narzucać mi powód odejścia! Do tego twierdząc, że pewnie ja też czułem pustkę taką samą jak on!
Oh chwila. Czyli dlatego wyruszył? Bo czuł się za mały jak na swoje miasto? Bo chciał znaleźć lepsze miejsce? W zasadzie... nie brzmi to głupio, jeśli tutejsze tereny faktycznie były dla nich w jakiś sposób święte.
Z jego następnymi słowami nie mogłem się zgodzić – zdawałem sobie sprawę z ogromu mojej dżungli, że była zapewne wielkości paru państw. Mój kawałek też był dosyć spory, mimo wszystko. Nie czułem też potrzeby powrotu do prostoty – karawany kupieckie i elfy zza granicy szybko mi pokazały, że świat jest spory i różnorodny; ja wręcz wyruszyłem z myślą poznania tego ogromu! Wiem że moja dżungla jest jej częścią, dla innych nie aż tak prostą jak dla mnie. Siderus wręcz brzmiał, jakby wpadł w ciąg myśli, które przywoływały siebie nawzajem tworząc pętlę, z której nie da rady się wyrwać. Dlaczego nagle zachciało mu się mierzyć mnie swoją miarą? Czy przez posiadanie czegoś wspólnego poczuł, że możemy się w pełni zrozumieć. Nic bardziej mylnego.
— ...Nie zgodzę się z tym, co przed chwilą powiedziałeś — zacząłem, mówiąc spokojnie. — Nie czuję żadnej pustki względem mojego domu. Nigdy niczego mi w nim nie brakowało, jeżeli chodzi o jakieś potrzeby. Nawet teraz, po poznaniu świata, nie uważam aby moja dżungla, rozmiarów większych niż tutejsze tereny, była mała. Jest wręcz bardzo zróżnicowana. — O czym byś się dowiedział, gdybyś zadawał mi pytania jak każdy normalny smok. — Wyruszyłem w świat, aby go poznać. Nie szukałem jakiegoś lepszego miejsca, perfekcji, brakującej cząstki czy co tam jeszcze wymyślisz. A to, że po drodze znalazłem te ziemie, które faktycznie dla każdego rozsądnego smoka będą lepsze do życia niż jego dom, to czysty przypadek, bo początkowo planowałem wrócić do siebie. Jest tu lepiej, i dlatego pewnie już tu zostanę, ale nigdy nie uważałem swojego domu za perfekcyjny. Szybko się przekonałem, jak niebezpiecznie tam jest. — Ciągła czujność, częste śmierci miotów lub członków rodziny były normą; nawet elfy musiały to zaakceptować. — Ja tęsknię za domem, bo... tam się wychowałem. Jest to dobrze mi znane środowisko, z którym mam mnóstwo przyjemnych wspomnień, które mnie ukształtowały i sprawiły, że jestem tym kim jestem. Jak mam nie czuć tęsknoty do miejsca tak mi bliskiego? — Spojrzałem na niego pytająco, z lekkim współczuciem. — Przykro mi, że jest w tobie aż tyle żalu. Że nie czułeś się u siebie dostatecznie dobrze. że nie potrafisz pogodzić tęsknoty za domem z chęcią podróżowania. I że ogrom świata Cię przytłoczył. Mnie też pewnie spotkałoby coś podobnego, gdyby nie liczne karawany przejeżdżające przez dżunglę. Zakradałem się i patrzyłem na ich przeróżne towary, pytałem się elfy o świat zewnętrzny... Byłem przygotowany na to, co mnie czeka. Ale nie każdy będzie uważał tak samo jak ty. Każdy ma inne doświadczenia i powody. — Upiłem łyk herbaty.
Fioletowooki
Szmaragdowe ustronie
: 15 paź 2024, 18:56
autor: Osąd Gwiazd
Czyli ta pustka była jednak tylko w nim...
Odłożył miseczkę, w której została jeszcze połowa herbaty. Nie miał ochoty więcej pić.
– Przyjmuję twoje współczucie – odpowiedział po chwili namysłu. – I cieszę się, że nie czujesz tej samej pustki.
Westchnął.
– Cóż za ironia. Jestem najsilniejszym z wojowników w tej krainie. Czempionem Viliara. A jednak, okazuje się, że jestem słabszy od wątłego łowcy. Um. Nie ubliżając tobie, ani twoim umiejętnościom.
Jak zawsze przemawiała przez niego ta jego wyśmienita umiejętność perswazji. Najwidoczniej o wiele lepiej mu szło ze zwierzętami, niż z rozmową z normalnym smokiem.
Ślad Chmur
Szmaragdowe ustronie
: 15 paź 2024, 23:43
autor: Świat zza Chmur
Uśmiechnąłem się. On się cieszy, że ja jej nie mam, a ja żałuję, że ją ma – wspaniałe podejście. Z zaciekawieniem spojrzałem jak odkłada czarkę. Oh, już się napił? Więcej dla mnie! W zasadzie całkiem przyjemna ta rozmowa...
...Aż do czasu. Zmrużyłem oczy na jego następne słowa. Co to miało znaczyć? Czy on znowu mnie nieumyślnie obraża myśląz, że wszystko jest takie jak mu się wydaje? Co on miał na myśli... Ale westchnąłem tylko i pokręciłem głową. Nie miałem ochoty psuć sobie humoru po jego zwierzeniu, on pewnie też nie.
— Nawet nie wiesz co ten wątły Łowca robił w życiu. — Wypiłem łyk herbaty. — Co Ci właściwie daje ten tytuł? Poza dowodem, że jesteś najsilniejszy. Jakieś przywileje? Bogactwa? A może wiedzę? — dopytałem, upijając łyk. Mam nadzieję, że powodem nie będzie religia... ale nie widzę innej możliwości.
Fioletowooki
Szmaragdowe ustronie
: 21 paź 2024, 10:04
autor: Osąd Gwiazd
Wojownik wpatrywał się w stojącego przed nim smoka. W jego wzroku widać było głębokie zastanowienie.
Wyglądało na to, że odpowiedź na to pytanie nie była taka prosta, jak na początku Siderus to sobie wyobrażał. Albo może po prostu nigdy nie dostrzegł czegoś bardzo oczywistego, co dopiero teraz uświadomił mu Ślad Chmur?
Spojrzenie jego księżycowo-srebrnych ślepi powędrowało powoli w lewo. Po chwili dołączył też do nich pysk, na którym zaczynało się malować zdziwienie.
– Nic – odpowiedział w końcu, przerywając ciszę.
Ciężko było ukryć, że był głęboko wstrząśnięty.
– A przynajmniej nic materialnego – dodał, próbując jakoś ratować tą sytuację.
Ślad Chmur