OSTATNI POST Z POPRZEDNIEJ STRONY:
Tajemniczy zielony smok okazał się nie należeć do grona uzdrowicieli, a przynajmniej tak określili to Plagijczycy. Być może lepiej znali uzdrowicieli Wody, więc nie podważała ich oceny. Nie było jej jednak interesem, ani go atakować, ani go bronić. Tak długo jak trzymał się na drobny dystans i nie zawracał jej głowy, tak długo mógł robić im tutaj salta na rzęsach. Na salto zresztą nie musiała długo czekać, bo gdy tylko Pikujący skończył mówić, to wyskoczył z piskiem, informującym ich wszem i wobec, że jest chętny na udział w wyprawie. Samica próbowała go ignorować, ale nuta zażenowania przelała się przez nią. Basior zaś zignorował smoka i wyraził swoje poparcie. Smoczyca uznała, że przyszedł i czas, aby ona się odezwała.– Witajcie, drodzy uzdrowiciele. Jestem Zaćmienie Słońca, uzdrowicielka Ognia. Nie są obcy mi bogowie, więc naturalnie popieram przywrócenie ich iskry. Ogień poprze taką wyprawę, w której chętnie będę uczestniczyć, chyba że nasi klerycy wykażą chęć i odpowiednie przygotowanie. Muszę jedynie wcześniej upewnić się, że domknę parę spraw. – Rzuciła spojrzenie Zoddowi dając mu do zrozumienia, że będzie miał pierwszeństwo w tej wyprawie. W tym czasie poszukiwała Iskry Lahae, ale wiedziała, że jej towarzyszki nie śpieszą się na kolejne ruchy. Jeśli nie uda im się zebrać ponownie, to najwyżej zrezygnuje z tego i wesprze uzdrowicieli w tej misji. Musiała też znaleźć zastępstwo, ale to już głupoty, nieprawdaż?