OSTATNI POST Z POPRZEDNIEJ STRONY:
Hebzen cenił w Goździk to że była posłuszna. Nie malował przed nią żadnych pięknych obrazów i nie bał się mówić o brutalności świata – Gdyby tak było oszczędziłby jej spotkań z Prorokiem i słodził, tworząc słodką otoczkę dziecięcej krainy – Bańki w której nie ma niczego złego i wszyscy będą pomagać. Chociaż ona sama odbierała tak świat ponieważ była dzieckiem, powoli rzucał jej maluśkie ciernie pod łapy. Miały naruszyć opuszki dziecięcej niewinności i powoli przygotować na wielki plaskacz w pysk od życia. Czy matowienie charakteru zawsze było jedyną ścieżką życia dla takich pociech? Chyba wszystko zależało od tego jaki ktoś miał charakter i jakie wzorce wyniósł od rodziców.Mimo wszystko, gdzieś w głębi serca Basior chciał dla nich dobrze. Tylko jeszcze przez ten krótki czas się o tym nie przekonał – Nawet rodzicielstwo wymaga czasu.. Choć nie wszyscy są do tego stworzeniu i tak siebie postrzegał Uzdrowiciel.
Ale co się stało to się nie odstanie – A on brał na barki konsekwencje swoich zachowań. Uciekali tylko tchórze a Ziemia uczyła go trochę innych wartości niż ucieczka. Jak bardzo beznadziejna sytuacja by nie była i Lepka i Świat nigdy nie odwrócili się do problemu zadem a czekali aż przyjdzie huragan. Bez strachu, mając poczucie swej własnej wartości. Chciałby by córka kiedyś nauczyła się tak mocnego stąpania po ziemi..
Z każdym uderzeniem serca też jego zbłąkanie co do reakcji Ojca się pogłębiało. Raz zdawał się być bezstronny i niezainteresowany a raz – nawet jeżeli zwracał mu niewybrednie uwagę – Zaangażowany w dalsze losy swoich genów. Może o to tu chodziło? Nie o ich samopoczucie czy przyszłość a o.. Geny?
Trochę brutalna teoria Hebzenie.
Nie zdążył wytłumaczyć o co chodzi z zapładnianiem bowiem Strażnik go ubiegł.. I nawet odwrócił łeb by parsknąć śmiechem, niezauważalnie by zaraz znów przybrać spokojny wyraz pyska. A słowa Strażnika powinny go w jakiś sposób chyba zaboleć? Nie wiedział.
– Nie musisz przelewać swojego niezadowolenia na Estrel – skomentował jedynie ostatnie słowa a potem zaczął myśleć co w sumie ma mu odpowiedzieć. Nie widywał Szarlatanki "raz na pięć księżyców" a i ona nie zamierzała potraktować go jako zwykłego dawce genów. Było wielu którzy mieli lepsze, którzy mogliby zbudować z nią stabilny związek.. A to że byli w różnych stadach? Pozwalało na dobrą sprawę zbudować ciekawe otoczenie do rozwoju i wykształcić smoki które potrafią widzieć trochę dalej za horyzont i chodzić ścieżkami którymi nikt inny nie deptał.
– I tak i nie. Skomplikowanie tej relacji polega na tym że nie chcemy być partnerami. Ona ma inne podejście do miłości, wyniesione z rodziny a ja miłości nie rozumiem. Czy dziecko ma się po coś? Chcesz mi powiedzieć że ja i Trel powstaliśmy z jakiegoś powodu? Bo to że byliśmy owocem prawdziwego, realnego uczucia między Tobą a mamą nie jest prawdziwe.. – wyjaśnił spokojnie, chociaż dalej nie mógł zrozumieć. Czy relacja Strażnika i Perły nie była tak samo skomplikowana tylko iż w innym aspekcie? Basior nie mydlił ślepi samicy z którą posiadał pisklęta – Od samego początku wiedział na czym stoi a jego przyjaźń z Ha'ara zbudowana byłą na postrzeganiu świata w sposób odmienny a jednocześnie mając w tym wspólne spostrzeżenia. Pozostawił odpowiedź bez echa – Być może za mocno się uniósł a nie chciał w żaden sposób ujmować autorytetowi Proroka. Były pytania pozostawione bez odpowiedzi.
I Uzdrowiciel jakoś z tym żył.
Spojrzał na Goździk, która zainteresowała się Estrel. Tak, skierowanie jej do siostry było dobrym pomysłem...
– Lobelia jeziorna. Suszona pasowałaby na mogiłę – skierował pysk do siostry, posyłając jej ciepły uśmiech. W końcu zebrali się tutaj w jednym celu, prawda? Nie po to by roztrząsać to dlaczego Basior został ojcem z kim, po co, gdzie itd.