Atuty: Boski Ulubieniec; Chytry Przeciwnik; Twardy jak Diament; Utalentowany;
OSTATNI POST Z POPRZEDNIEJ STRONY:
A więc to był koniec. Zasmuciła go ta sytuacja. Zabawa była fajna i chciał nadal w nią grać ale widocznie innym się tak bardzo nie podobała. Isir spojrzał ze smutkiem na proroka może kiedyś do niego podejdzie jak będzie starszy by posłuchać jego nauk. W końcu ta zabawa miała ich czegoś nauczyć prawda? Młodzik spojrzał na swojego znajomego i uśmiechnął się do niego. -Napewno dam znać jak będę mieć jakieś zioła chociaż nie obiecuję że będę się nimi zajmował.
Po tych słowach odprowadził go wzrokiem i zaczął szukać swojej mamy. Gdy tylko ją zlokalizował wybrał inną drogę. Zobaczył oddalającego się proroka i ruszył za nim. Podbiegł dość blisko ale nie za blisko. Pamiętał że on nie lubił takich bliskich spotkań. – Emm Panie proroku chciałem podziękować za zabawę. Mi się podobała, i dziękuję że znalazł pan dla mnie grupę.
Po tych słowach ukłonił się lekko. Nie ważne kim by był, nadal był dorosłym smokiem a dorosłych trzeba było szanować. Ten gest był ostatnim co zrobił na tym spotkaniu gdyż od razu po tym skierował się do mamy gotów by wrócić na tereny plagi.
Kalectwa: +4 ST do akcji fizycznych i magicznych [ślepota]
– I jak było na Spotkaniu, Kamyczku? Dobrze się bawiłeś? – zielona smoczyca zapytała się syna.
Przybyła tu kilka chwil po tym, jak całe zgromadzenie zaczęło się rozchodzić. Po minach piskląt wywnioskowała, że duet Strażnika i Sennah zapewnił małym niezapomniane wrażenia, zapewne podobne do tych, które sama pamiętała. Nie był jeszcze zbyt dobry w prowadzeniu takich rzeczy.
Z drugiej strony, pewnie sama też nie wiedziałaby jak zadowolić taką hordę piskląt.
– Chodźmy już do obozu, chyba że jeszcze chcesz pogadać z nowymi kolegami – dopowiedziała z uśmiechem.
Rozejrzała się po rozchodzących się pisklętach i tych czekających jeszcze na rodziców. Jedno z nich rzuciło się jej oczy. Och!
Ruszyła w stronę dawno już nie widzianej córeczki, a raczej powinna powiedzieć córki, bo już trochę urosła. Łezka zakręciła jej się w oku, gdy przypomniał jej się Ognisty partner. Częściowo się pogodziła z tym, że już go nie zobaczy.
– Aerdie! – zawołała wzruszona biegnąc w stronę pisklęcia.
Padając na ziemię przy córce, przytuliła ją czule.
– Aerdie, jak dobrze cię znów widzieć!
Wylizała wywernę za wszystkie te księżyce, które jej nie widziała. Odsunęła potem łeb, żeby przyjrzeć się młodej.
– Ale urosłaś! Czy Babcia Sztorm o ciebie dobrze dba? Uczyła cię już czegoś? Dobrze się bawiłaś z innymi pisklakami? Nie jest ci źle samej z babcią?
Gradowi pytań nie było końca.
Kamyczek wiec czekał jeszcze chwilkę, drugi wielołapny smok, to miłe zaskoczenie, dzięki temu nie był sam. Pomachał Pszczelej na pożegnanie i wszystkim, którzy byli w jego stadzie.
– Byłem przywódcą stada Nocy. – powiedział z jakąś dumą, może nie wszystko wyszło jak trzeba, chyba nie było najgorzej..
– I dostałem różowy kamień. – dodał z uśmiechem, to byłoby wszystko na dziś, czy też chyba wszystko, gra była ciężko i wymagała wiele wyobraźni, ale dał radę.
Ekscytacja powoli z niego schodziła, jego nieporadność trochę go samego raziła, ale mogło być gorzej.