OSTATNI POST Z POPRZEDNIEJ STRONY:
// inny czas.Był całkiem sympatyczny, zimowy dzień.. Echo miał lenia jak zwykle, aura mu zupełnie nie pomagała. Wstał jednak, postanowił pokonać swoje lenistwo, i wybrać się na jakaś przechadzkę, może polatać, aby nieco rozprostować skostniałe skrzydła? Niechętnie udawał się ma zewnątrz, ale musiał się ruszać, żeby dbać o formę, jak jego brat Okrzyk.. Nie może być przecież gorszy. Tym razem postanowił przymusić mamunę, żeby wybrała się z nim, niech też trochę świeżego powietrza zazna, a nie gnuśnieje w grocie. Mglejarka wpierw niechętna, potem zgodziła się, bo ile można słuchać rechotu mnogiej ilości żab? Obiecał, że kawałek polecą! To jak zachęciło, lubiła podziwiać z wysoka tereny mijane w czasie przelotu. Nie miała swego kapelusza grzybowego, więc trochę narzekała, ale Echo obiecał jej bańkę z ciepłym powietrzem... normalnie ful wypas! Tak więc też zrobili, wsiadła na niego, łapiąc go za szyje.. nie ważyła dużo, była mała i drobniutka, a Świetlik ostatnio dużo ćwiczył, więc zrobił się z niego prawdziwy atleta, w zdrowym ciele zdrowy duch, i takie tam... Rozpoczęli lot, oczywście z dużą ilością głupot.. lecieli, lecieli, aż w końcu wylądowali.. Wybrał na lądowisko łąkę, gdzie spotkał kiedyś uroczego uzdrowiciela.. i do tego jeszcze Żabę.. ciekawe co u niego? Mglejarka zaczęła mu dokuczać z powodu uczucia do smokożaby, więc wylądował dość niezgrabnie, zrzucając ja w śnieg.. w odwecie oberwał w ryj śnieżką... po czym rzucił jej na głowie zaspę śniegu..
-Lalaa, zakochana para, Świetlik i Pan Żabaaa – śpiewała melodyjnie, bez cienia fałszu po wyskoczeniu z pod hałdy śniegu, waląc celnie w Echo śnieżkami, i zgrabnie unikając wszystkich pocisków ze strony czarodzieja.. Była inna od reszty mamun.. mała, szczuplutka, o długich do ziemi białych włosach, dużych żółtych oczach, i nie brzydkiej, młodej twarzy.. jedyne co to miała upiornie ostre zęby i pazury u dłoni, których się wstydziła..
Echo przygotowując kolejna zaspę śniegu za pomocą maddary uśmiechnął się.
-Zazdrościsz? – powiedział z przekąsem, nie trafiając znów zaspą.. Mamuna syknęła i walnęła go śnieżką w ryło.. Ganiali się tak po łące, dokazując jak pijane zające na między. Był szczęśliwy, jego stan psychiczny poprawił się znacznie.. Czy znów natrafi tu na smoka, zwanego Żabą?
//Żabi Plusk