OSTATNI POST Z POPRZEDNIEJ STRONY:
Przynajmniej niezrozumiały dla niej jeszcze temat został zostawiony w spokoju! Mak nie skomentowała jej drugiej osobowości, lecz przeszła od razu do rzeczy. To Daenjər się podobało. Wysłuchała uwag smoczycy, notując je wszystkie w głowie i powtarzając, by lepiej zapamiętać. Na kolejny komentarz natomiast przekrzywiła z lekkim zdziwieniem głowę. Nie czuła na tyle przywiązania do swojego Stada, by zacząć jakoś je bronić przed opinią Mglistej, drgnęła więc tylko uchem i wzruszyła ramionami. Słysząc natomiast, że czarnołuska jest gotowa ją nauczyć, wyprostowała się odruchowo, gotowa do pochłaniania wiedzy. Od razu dostała zadanie, więc kiwnęła głową i zaczęła rozglądać się dookoła. Skupiła się najpierw na wietrze – uniosła czujnie nos, próbując określić kierunek. Trochę pomogły jej znienawidzone wąsy, kołyszące się nieznacznie od lekkich leśnych podmuchów. Faktycznie wiatr wiał z kierunku, z którego przybyła – północnego zachodu – więc zapewne z łatwością niósł ze sobą jej zapach. Rozejrzała się ponownie, wypatrując miejsc, gdzie zarośla były mniej gęste i sztywne, aż po paru dłuższych chwilach chodzenia dookoła wyłapała mniej-więcej optymalną ścieżkę, która zbytnio by jej nie ujawniała, ale też nie miała aż tyle przeszkód na swojej drodze. Mogłaby się zawsze skryć po drodze za grubymi pniami drzew, ale gdyby trzymała się nisko, to miałaby szansę skryć się też w krzakach i trawie. Z zadowoleniem wróciła więc na swoje poprzednie miejsce, rzucając nieufne spojrzenia harpiom.– Dobra, no to faktycznie schrzaniłam. Mogłabym obejść cię z drugiej strony, tak poruszałabym się pod wiatr. No i mogłabym trzymać się mniej wyschniętych zarośli, o tam – wskazała łapą na gęstsze krzaki, które nie rosły aż tak blisko siebie. – Za nimi byłoby lepiej przejść, bo tam nie ma aż tylu sztywnych gałęzi i suchych liści, którymi mogłabym narobić hałasu. – przedstawiła swój plan, jednocześnie zastanawiając się, czemu od razu tak nie postąpiła. Może jednak była zbyt pewna swojej skrytości..?
Biały Mak