Łąka Młodych Smoków

Bardzo charakterystyczne i spokojne miejsce, w którym niemal czuje się posmak miłości w powietrzu. Smocze pary przychodzą tutaj, aby pobyć razem w romantycznej scenerii, a czasem też zaglądają tu i te bez drugiej połówki, w nadziei, że tu właśnie ją spotkają.
Urna Cieni
Starszy Mgieł
Mahvran Chimeryczna
Starszy Mgieł
Awatar użytkownika
Posty: 10311
Rejestracja: 14 maja 2019, 21:41
Stado: Mgieł
Płeć: samica
Księżyce: 256
Rasa: wywernowa x pustynna
Opiekun: Uśmiech Szydercy*
Mistrz: mroczne elfy
Partner: Strażnik Gwiazd

Łąka Młodych Smoków

Post autor: Urna Cieni »

A: S: 3| W: 3| Z: 3| M: 5| P: 2| A: 4
U: B,Pł,O,MP,W,Kż,Skr,Śl,Prs: 1| L,A,MO: 2| MA: 3
Atuty: Pechowiec; Retoryka; Szczęściarz; Nieugięta; Pojemne Płuca; Gojenie Ran; Zdrowa jak Ryba; Magiczny Śpiew;

OSTATNI POST Z POPRZEDNIEJ STRONY:

  • To... Nie była odpowiedź, jakiej oczekiwała. Nie było to wyznanie, jakie mogła przewidzieć. Może i nie powinna być przesadnie zaskoczona; wiedziała, że miał do drzew jakąś słabość, ale nigdy nie przybliżył jej szczegółów. Zakładała, że jego sympatia do nich wynikała po prostu z jego oczywistej rasy – tak samo jak ona miała słabość do pustyń, będąc jednak rozdartą między nimi, a zaśnieżonymi szczytami wystającymi ponad linie chmur. Prosta preferencja, uwarunkowana genetycznie. Smok północny nie będzie się czuł dobrze pośród rozpalonych piasków. Pustynny będzie za wszelką cenę unikał lodowatych głębin oceanu. Drzewny będzie trzymał się gałęzi.
    A jednak czuła, że z tymi cholernymi drzewami chodziło o coś więcej. Podkreślił to zresztą właśnie w tej chwili, w irytujący sposób podsycając jej ciekawość, chociaż nie była pewna czy chciała faktycznie znać źródło i konkrety tego dziwacznego uwielbienia.
    Nie chciała iść w stronę zadawania pytań. Wybrała opcję bezpieczniejszą, czyli prostą, nieszkodliwą złośliwość, podważanie jego zdania, zmuszanie go do przyjęcia postawy defensywnej. Albo ofensywnej, jeśli zechce za wszelką cenę udowodnić wyższość swojego poglądu. Tak było łatwiej. Walka była łatwiejsza od przyznawania się do prostej, dziecinnej ciekawości.

    – Dużo jest istot na tym świecie. – Uśmiechnęła się pobłażliwie, spoglądając na niego z błyskiem w oku. – Takich, o których się smokom wolnych stad nie śniło, mój drogi.
    Znów wróciła wzrokiem do swojego obiadu, przejeżdżając lubieżnie jęzorem po zakrwawionym, otwartym mięsie, do którego zaczynały powoli zlatywać się owady. Zniechęciła je krótką, odpychającą falą energii, otaczając padlinę niewidzialną osłoną.

    – Tęsknię za górami. – Mruknęła nagle, buchając ciepłym powietrzem w krótką sierść stygnącego ciała, wyszarpując kolejny, dosyć mały kawałek. Prawdziwymi górami. Nie ich tutejszą parodią.
    Wykrzywiła się z niesmakiem. Jej wzrok stał się nieobecny, jakby wpadła w dziwny trans.
    – Po prostu tęsknię za domem, cholera. Za Gardłem Świata i tamtejszą świątynią. Za korytarzami i horrorami krasnoludzkich ruin, większych niż tereny tutejszych stad. Za szronem porastającym tajgi, za ludzkimi miastami, karawanami kotoczłowieków, za śmieszną wojną domowymi ludzi i ich konfliktami ze wszystkim, co żywe, za wampirzym zamczyskiem i tajnymi miejscami kultu daedr.
    Zacisnęła złociste szpony na mięsie. Nie wiedziała, dlaczego akurat wspomnienie o cholernych drzewach wzbudziło w niej taką obrzydliwą gorycz i nostalgię. Może po prostu drażniło ją to, że mówił o własnych pragnieniach i pasji do czegoś, podczas gdy ona miała tylko tęsknotę. Może chciała pokazać, że jest w gorszej sytuacji, i że to jej należy się współczucie.
    – Ty masz swoje drzewa wszędzie dookoła. – Wybulgotała spomiędzy zaciśniętych zębów, wtulając nozdrza w ciepłe, cuchnące świeżą krwią mięso.

    Warknął cicho, wślizgując się pod jej lewe skrzydło, kładąc pysk wzdłuż jej ciepłej szyi, zdenerwowany nagłym szarpnięciem emocjonalnym.

    – Ja nie mam z domu nic. Nic nie jest takie samo. Wszystko jest tylko karykaturą. – Dodała, wciąż sfrustrowana, wczepiając końce kłów w mięso, szukając na próżno ukojenia w kolejnej porcji krwi zalewającej podniebienie.

Licznik słów: 465
Link:
BBcode:
Ukryj linki do postu
Pokaż linki do postu
ObrazekTHE LAWS OF COURTESY ARE SO INCONVENIENT:
do not set fire to this chevalier, do not encase that baroness in a block of ice...
HOW ARE WE SUPPOSED TO GET THROUGH THE DAY?

Obrazek
  • ✦ PECHOWIEC — po każdym niepowodzeniu -1 do ST następnej akcji;
    bonus sumuje się do 3 porażek z rzędu.

    ✧ RETORYKA — stałe -2 do ST przy testach na perswazję.
    ✦ SZCZĘŚCIARZ — jeden sukces zamiast niepowodzenia, do użycia raz na 2 tygodnie [03.06].
    ✧ NIEUGIĘTA — możliwość wykonania ostatniego ataku na chwilę przed omdleniem;
    +4 do ST akcji broniącego się.

    ✦ POJEMNE PŁUCA — raz na pojedynek / misję / polowanie ma -2 do ST ataku,
    ale w następnej turze +1 do ST swojej akcji.

    ✧ GOJENIE RAN — raz na tydzień wyleczenie rany lekkiej lub zmniejszenie powagi innej [01.01].
    ✦ ZDROWA JAK RYBA — odporność na choroby – o ich pojawieniu się świadczy
    tylko wynik 1 z rzutu k10.

    ✧ MAGICZNY ŚPIEW — raz na pojedynek / polowanie odejmuje 2 sukcesy przeciwnika.
Ostatnie użycie Błysku Przyszłości: 29.06.2023
KALECTWA: +2 do ST akcji fizycznych;

Obrazek
ULFHEDINN :: żywiołak ognia [hydra]_________MÖRKVARG :: żywiołak ziemi [wilk]_________VÍÐBLAÍNN :: żywiołak wody [hyena]
S: 1| W: 2| Z: 1| M: 3| P: 2| A: 1________________S: 1| W: 2| Z: 1| M: 3| P: 2| A: 1________________S: 1| W: 2| Z: 1| M: 3| P: 2| A: 1
B, MP, Kż, Śl, Skr: 1| MO, MA: 2_______________B, MP, Kż, Śl, Skr: 1| MO, MA: 2_____________B, Pł, MP, Kż, Śl, Skr: 1| MO, MA: 2

NIÐHÖRGG :: feniks___________ZALDRIZES :: sarna
« niemechaniczny »___________« niemechaniczny »
Strażnik Gwiazd
Prorok
Drzewo
Prorok
Awatar użytkownika
Posty: 4213
Rejestracja: 03 kwie 2018, 18:41
Stado: Prorocy
Płeć: Samiec
Księżyce: 28
Rasa: Drzewny
Opiekun: Lato
Partner: Infamia Nieumarłych

Łąka Młodych Smoków

Post autor: Strażnik Gwiazd »

A: S: 2| W: 4| Z: 2| M: 5| P: 2| A: 1
U: B,L,W,O,A,MP,Kż,Skr,Śl,M: 1| MA,MO: 3
Atuty: Wytrzymały, Szczęściarz, Twardy jak diament, Utalentowany, Przezorny
Powinien spodziewać się, że jeśli uczyni zbyt długą przerwę, Infamia wtrąci swoje dwa słowa. Nie miał jej tego za złe, nawet jeśli jednocześnie wytrąciła go w ten sposób z myśli, którą początkowo chciał podjąć. Nie żeby z niej zrezygnował, ale w obliczu nagłego wyznania, niewątpliwie musiał przebudować formę.
Było coś niepokojąco irytującego w tęsknocie, czy marzeniach wywerny i właśnie źródło ów emocji próbował rozszyfrować.
Nie zamierzał przy tym rywalizować o to, które z nich czuło się gorzej, bądź próbować udowodnić jakim to pasjonatem drzew był, w porównaniu do innych stworzeń. Każde z nich samego siebie doświadczało najlepiej i choćby myliło się albo wyolbrzymiało, świadomość tego, nie byłaby w stanie wpłynąć na ich percepcję. Żyli we własnych bańkach.
To co go frustrowało zatem, to nie ból, który odczuwała, lecz świadomość że nie miał w związku z nim niczego do powiedzenia. Nie mógł jej go zabrać, ani przekierować. Nie mógł rozwiązać. Ponieważ zaś absolutnie wszystko wiązał z samym sobą, perspektywa relacji w której nie będzie miał na drugą osobę żadnego wpływu, była jak bezskuteczna próba naprawienia samego siebie.
To nie było jednak najważniejsze. Aspektem, który ostatecznie doprowadził go do załamania nie były braki, lecz desperacka próba ich załatania, kosztem własnych zasad i konsekwencji moralnych.
Nienawidził siebie i jej, za to jak drobny miał wpływ, a następnie znów siebie, za to że w ogóle uznawał to za takie ważne. Nie potrafił jej przez to współczuć. Nawet teraz, świadomy tego co uczynił niewłaściwie, jedynym co odczuwał, była zazdrość.
Z pewnością potrafił inaczej do cholery. Musiał tylko lepiej się na tym skupić. Na jej żalu i brakach. Na tym, że pewne zastane zjawiska działały i powinny działać, niezależnie od jego dobrej, czy złej woli.
Masz pamięć i tęsknotę za tym co było, bądź mogło być, więc wiesz w jakich elementach życia szukać odpocznienia. Choćby dzięki powierzchownym skojarzeniom – odrzekł przez ściśnięte gardło. Pozorna apatia zmieszała się z żalem, ale wstrzymał pieprzony gniew. Nie czas na niego przecież.
To przykre, że nic tutaj cię nie zaspokaja – dodał, wzdychając nerowwo.
Niemniej... – odetchnął powoli. Potem znowu, stukając pazurami przed sobą. Nie planował z nią rywalizować. Chciał jedynie by zrozumiała gdzie stoją. Inaczej żadna rozmowa nie miała sensu ani prawa się odbyć.
Nie chcę umniejszać tego o czym mówisz. Zwyczajnie nie po to wspomniałem... – O ile łatwiej było po prostu mówić, nie łapiąc się za język przy każdym słowie. Mruknął niezadowolony.
Lubię drzewa, ale są mi obce i niedostępne. Mogę je idealizować, ponieważ ich nie rozumiem i mogę widzieć w nich rozwój i samego siebie, ponieważ nie oceniają, nie mówią. O tyle łatwiej jest się przywiązać do nich, zamiast do smoków – Napięcie i pośpiech w jego głosie znów wzrosło, jakby całe wyładowanie sprzed chwili nie było dość duże, by zupełnie pozbawić go sił. Nie chciał jednak znów pogarszać atmosfery, nie do etapu w którym będą musieli się rozejść.
Dopiero ta perspektywa wystraszyła go i stłamsiła nerwy. Odchrząknął oficjalnie, czując pulsowanie w skroni.
Ty Mahvran kojarzysz mi się z drzewem. Włącznie z tym o czym mówisz, z całą tą przeszłością do której nie mam dostępu. O której wiem, ale z którą nie mogę nic zrobić – wyjaśniał cierpko, wpatrując się w nią, nachyloną nad zmasakrowanym zwierzęciem.

Jesteś... Przez to że jesteś najbliżej nich, tak ciężko jest mi cię traktować dobrze.
A tobie na tym nie zależy, jakby to nie miało znaczenia. Jakbym mógł robić i myśleć cokolwiek, bo ty masz nad wszystkim kontrolę.
I może masz, może nie dotyka cię nic co robię, poza gniewem, ale...
– urwał nagle, czując jak łapy pod nim drżą.
Ułożył się ostrożnie na piersi.
Nie próbuję szukać usprawiedliwienia. Gdybym mógł się ukarać w sposób, który ma znaczenie zrobiłbym to, jeśli istniałaby choć odrobina szansy że rozumiesz dlaczego – Znów ta sama, cierpiętnicza mentalność. Nie wiedział jak balansować między oczekiwaniem, szczerością i próbą zmiany, jeśli nie był w stanie przebyć tej ścieżki samodzielnie.
Nie miała obowiązku, żeby mu w niej towarzyszyć, ale chciał by przynajmniej go popchnęła. Pokazała, że jest sens czymkolwiek się przejmować.

Licznik słów: 671
Link:
BBcode:
Ukryj linki do postu
Pokaż linki do postu
Obrazek
.
Obrazek
.
[color=#747475] [color=#8A6969]
[color=#B69278]
[color=#C63C3C] [color=#B88576]
Urna Cieni
Starszy Mgieł
Mahvran Chimeryczna
Starszy Mgieł
Awatar użytkownika
Posty: 10311
Rejestracja: 14 maja 2019, 21:41
Stado: Mgieł
Płeć: samica
Księżyce: 256
Rasa: wywernowa x pustynna
Opiekun: Uśmiech Szydercy*
Mistrz: mroczne elfy
Partner: Strażnik Gwiazd

Łąka Młodych Smoków

Post autor: Urna Cieni »

A: S: 3| W: 3| Z: 3| M: 5| P: 2| A: 4
U: B,Pł,O,MP,W,Kż,Skr,Śl,Prs: 1| L,A,MO: 2| MA: 3
Atuty: Pechowiec; Retoryka; Szczęściarz; Nieugięta; Pojemne Płuca; Gojenie Ran; Zdrowa jak Ryba; Magiczny Śpiew;
  • No przecież wiedziała, że nie po to zaczął mówić o drzewach. Mimo to, wtrąciła się ze swoim dziwnym, na wpół narkotycznym transem, w którym narkotykiem była po prostu nostalgia. Tęskniła za tymi pięćdziesięcioma księżycami, które spędziła za barierą, zgorzkniała po decyzji ojca, zgorzkniała po utracie sióstr, zgorzkniała tym całym cholernym światem. Podczas tego powrotu do korzeni poczuła się po prostu dobrze. Poczuła prawdziwą przynależność, której brakowało jej tutaj. Bo i kim była? Tym, czym nazwał ją Brasom. Ostatnim Cieniem. A Cienia już nie było.
    Gałąź martwego drzewa, leżąca na ziemi. Ostatnia kałuża na pustkowiu, w którym niegdyś żyło morze. Księga z przeszłości, której nikt nie chciał czytać, bo nie było w niej wskazówek ani odpowiedzi.
    Uciszyła na chwilę myśli, znów wgryzając się w mięso, chociaż ze zdecydowanie mniejszym entuzjazmem. Powoli, jakby była do tego zmuszana przez jakąś niewidzialną siłę. Nie była już nawet głodna, ale jadła mimo to, jakby był to ostatni, niechętny posiłek w jej życiu. Gdyby chciała podramatyzować, mogłaby stwierdzić, że w sumie każdy mógłby nim być, jeśli tylko ktoś odpowiednio się postarał i zabił ją raz za razem.

    Słuchała go, ale jego słowa zdawały się wylatywać drugą stroną, w ogóle nie zaczepiając się w jej głowie. Wiedziała, że nie zaprowadzi jej tam, gdzie chciała być. Nie musiał. Mogła sama tam wrócić w każdej chwili, ale wciąż była uwięziona tutaj, siłą obowiązków, przysiąg, przyrzeczeń. Złożonych smokom, które w większości były martwe, zapomniane, lub wzgardzane.
    Mimo to, jego słowa nagle zaczęły się zakorzeniać; może dlatego, że powiedział coś, czego naprawdę nie mogła przewidzieć. Poczuła się źle. Dziwnie. Nieswojo. Nie była pewna, jaka była głębia tego wypaczonego wyznania, ale podejrzewała, że było to coś cennego. Cóż, wyglądało na to, że na tym etapie życia przyjdzie jej czerpać wewnętrzną dumę z bycia przyrównaną do drzewa. Których nie znosiła.
    No tak. Nie wypadałoby oczekiwać czegokolwiek więcej.

    Nie odzywała się dosyć długo, przerywając ciszę powolnymi ruchami kłów rozdzierających mięso oraz chłeptanej chwilami krwi. Nie wiedziała po prostu, jak odnieść się do jego słów, więc w końcu zdała się na najlepiej znaną jej strategię, czyli chowanie wszystkiego pod jednym, nonszalanckim pytaniem. Które w obecnej sytuacji mogło wręcz brzmieć ignorancko, ale po prostu nie potrafiła znaleźć innej drogi wyjścia.

    – Mhm. – Odchrząknęła cicho, nie patrząc na niego, starając się skupić na mięsie oraz wtulonym w nią żywiołaku. – A jakim gatunkiem drzewa jestem?
    Zabrzmiała raczej smutnawo, niż faktycznie nonszalancko, ale i tak była to lepsza alternatywa od niewygodnej ciszy. Tak przynajmniej myślała. Może zostanie ofuknięta, może uzna, że sobie z niego kpi i zostawi ją samą, a może odpowie szczerze. Nie wiedziała. Poniekąd nie chciała wiedzieć. Żałowała, że nie potrafi zatrzymać magicznie czasu i po prostu poświęcić stu najbliższych, nieprzemijających księżyców na uporządkowywanie samej siebie.

Licznik słów: 451
Link:
BBcode:
Ukryj linki do postu
Pokaż linki do postu
ObrazekTHE LAWS OF COURTESY ARE SO INCONVENIENT:
do not set fire to this chevalier, do not encase that baroness in a block of ice...
HOW ARE WE SUPPOSED TO GET THROUGH THE DAY?

Obrazek
  • ✦ PECHOWIEC — po każdym niepowodzeniu -1 do ST następnej akcji;
    bonus sumuje się do 3 porażek z rzędu.

    ✧ RETORYKA — stałe -2 do ST przy testach na perswazję.
    ✦ SZCZĘŚCIARZ — jeden sukces zamiast niepowodzenia, do użycia raz na 2 tygodnie [03.06].
    ✧ NIEUGIĘTA — możliwość wykonania ostatniego ataku na chwilę przed omdleniem;
    +4 do ST akcji broniącego się.

    ✦ POJEMNE PŁUCA — raz na pojedynek / misję / polowanie ma -2 do ST ataku,
    ale w następnej turze +1 do ST swojej akcji.

    ✧ GOJENIE RAN — raz na tydzień wyleczenie rany lekkiej lub zmniejszenie powagi innej [01.01].
    ✦ ZDROWA JAK RYBA — odporność na choroby – o ich pojawieniu się świadczy
    tylko wynik 1 z rzutu k10.

    ✧ MAGICZNY ŚPIEW — raz na pojedynek / polowanie odejmuje 2 sukcesy przeciwnika.
Ostatnie użycie Błysku Przyszłości: 29.06.2023
KALECTWA: +2 do ST akcji fizycznych;

Obrazek
ULFHEDINN :: żywiołak ognia [hydra]_________MÖRKVARG :: żywiołak ziemi [wilk]_________VÍÐBLAÍNN :: żywiołak wody [hyena]
S: 1| W: 2| Z: 1| M: 3| P: 2| A: 1________________S: 1| W: 2| Z: 1| M: 3| P: 2| A: 1________________S: 1| W: 2| Z: 1| M: 3| P: 2| A: 1
B, MP, Kż, Śl, Skr: 1| MO, MA: 2_______________B, MP, Kż, Śl, Skr: 1| MO, MA: 2_____________B, Pł, MP, Kż, Śl, Skr: 1| MO, MA: 2

NIÐHÖRGG :: feniks___________ZALDRIZES :: sarna
« niemechaniczny »___________« niemechaniczny »
Strażnik Gwiazd
Prorok
Drzewo
Prorok
Awatar użytkownika
Posty: 4213
Rejestracja: 03 kwie 2018, 18:41
Stado: Prorocy
Płeć: Samiec
Księżyce: 28
Rasa: Drzewny
Opiekun: Lato
Partner: Infamia Nieumarłych

Łąka Młodych Smoków

Post autor: Strażnik Gwiazd »

A: S: 2| W: 4| Z: 2| M: 5| P: 2| A: 1
U: B,L,W,O,A,MP,Kż,Skr,Śl,M: 1| MA,MO: 3
Atuty: Wytrzymały, Szczęściarz, Twardy jak diament, Utalentowany, Przezorny
Zacisnął szpony, wyczekując jej reakcji. Wsłuchiwał się w każde pękające ścięgno i przeklęte, długie żucie. Czym więcej czasu mijało, tym bardziej godził się z tym, że odpowiedź otrzyma krótką i wymijającą. Nie pomylił się zresztą. Miał ochotę jęknąć żałośnie, żeby wyrazić jak źle się teraz czuł.
Jak idiota. Furiat emocjonalny. Jakby mówił do siebie i nikogo więcej.
Czy on sobie zmyślił tą Mahvran z którą interagował? Czy osoba, która istniała naprawdę, nijak miała się do wersji z jego dziurawego, niestabilnego łba? Może właśnie dlatego tak desperacko starał się do niej zbliżyć. Nie musiał kontrolować wszystkiego, chciał po prostu wiedzieć, czy gdziekolwiek w środku tej dziwnej skorupy siedzi osoba, którą mógłby poznać.

Zacisnął zęby. Znów nie. Nie, nie! Do cholery!
Wyjątkowo łatwo przychodziło mu uzasadnianie swoich patologicznych zachowań. Nie chciał jej poznać, tylko mieć władzę nad narracją, a przez to i własnym życiem. Gdy nie oferowała mu nic, bądź czyniła krótką, oderwaną od wszystkiego ekspozycję swojego życia, nie mógł mieć jej w łapach, tak jak mu się marzyło.
Nie. Też nie! Nic z tego dobrze nie uzasadniało jego intencji! Nie w pełni, w hiperboli, wykrzywione albo zmyślone. Gdy już miał wrażenie, że rozwikłał samego siebie, wystarczyła jedna prosta wypowiedź by wszystko zepsuć.
Chciałby wyjaśnić jej z jakim drzewem ją kojarzy. Chciałby żeby nie było w tym żadnej agendy. Żeby ich rozmowa była swobodna. Nie bez jakiegoś wyzwania, ale też bez próby skoczenia sobie do gardeł. Ale wydawało mu się to takie niezasłużone. Błędne. Złe. Tyle że znów tylko on to widział. Dla niej wszystko było żartem.
Nie wiem jak mam ci siebie wyjaśnić, w sposób, który byś przyjęła – odpowiedział, wypuściwszy powietrze nozdrzami.
Być może zwyczajnie nie powinienem. Nie pytaj mnie jakim drzewem jesteś, ponieważ nie o to chodzi

Była grabem. Gdyby mógł, miałby szansę zachwycić się ich wytrzymałością, skręcającą się, falowaną, złamaną szarością korą i segmentowanymi wyrazistymi żyłkami liśmi. Ale byłoby to takie dziecinne.

Zawahał się.
Musiałem wyobrażać sobie, że liżę ślimaki, żeby nie zwymiotować.
I jeszcze podsyciłaś własny zapach. Bogowie, jakbym w tamtej chwili potrzebował właśnie tego, zamiast opcji by w zupełności się go pozbyć
– prychnął krótko i pokręcił łbem.
Ale nie mogę cię za to przeprosić, ponieważ nic co robię, źle czy dobrze, nie istnieje na żadnej... – wtem ślepia znów zaszkliły mu się lekko. Po części z wysiłku, który musiał włożyć w hamowanie gniewu, który następnie uderzał w pierwszą lepszą dostępną emocję.
Skali.
Myślisz że gdy zabiłem Kazesa, ktokolwiek się przejął?
– znów zacisnął szpony, na pysku chwilowo przybierając bardziej zawistny grymas, jakby nie mógł się zdecydować czy bardziej chce kogoś zagryźć, rozpłakać się albo roześmiać. Jakimż był wygodnym rozmówcą.
Oczywiście, że nie. Jakby nic się nie stało. Nic. Nic. Nic.
Nie istnieje i nie istniała osoba ani bóg, ani NIKT przy kim mógłbym poczuć komfort. Nikt z kim mógłbym się w pełni zempatyzować. Nie istniało miejsce do tęsknoty ani nie istnieje miejsce do wymarzenia. Nic.
A gdy przy tobie, po raz pierwszy od dawna, wydaje mi się, że jestem o krok bliżej, gdy mam już kontrolę nad sobą i własną jaźnią – robię coś złego i nawet nie potrafisz się z tym zgodzić.

I ty pytasz jakim drzewem myślę, że jesteś
– narastające napięcie wyjątkowo nie osiągnęło żadnej kulminacji. Ostatnie zdanie wypowiedział ciszej, sucho, jakby z kpiną i niedowierzaniem.
Odwrócił od niej wzrok, cały łeb w zasadzie spuszczając na przednie łapy.

Licznik słów: 563
Link:
BBcode:
Ukryj linki do postu
Pokaż linki do postu
Obrazek
.
Obrazek
.
[color=#747475] [color=#8A6969]
[color=#B69278]
[color=#C63C3C] [color=#B88576]
Urna Cieni
Starszy Mgieł
Mahvran Chimeryczna
Starszy Mgieł
Awatar użytkownika
Posty: 10311
Rejestracja: 14 maja 2019, 21:41
Stado: Mgieł
Płeć: samica
Księżyce: 256
Rasa: wywernowa x pustynna
Opiekun: Uśmiech Szydercy*
Mistrz: mroczne elfy
Partner: Strażnik Gwiazd

Łąka Młodych Smoków

Post autor: Urna Cieni »

A: S: 3| W: 3| Z: 3| M: 5| P: 2| A: 4
U: B,Pł,O,MP,W,Kż,Skr,Śl,Prs: 1| L,A,MO: 2| MA: 3
Atuty: Pechowiec; Retoryka; Szczęściarz; Nieugięta; Pojemne Płuca; Gojenie Ran; Zdrowa jak Ryba; Magiczny Śpiew;
  • A czego oczekiwał? Dojrzałego podejścia? Dojrzałej odpowiedzi? Czuła się postawiona pod ścianą, więc oczywistym było, że użyje beznadziejnego, żartobliwego podejścia jako formy ucieczki. Dwieście księżyców mogła mieć ciałem, ale jej umysł codziennie balansował między pięćdziesięcioma, a pięcioma.
    Wysłuchała kolejnej części jego tyrady i żałowała, że pozwoliła mu pozostać, zamiast popchnąć go i zmusić do odejścia. Co on chciał do cholery osiągnąć? Jaki mechanizm w niej poruszyć, jaką reakcję wywołać? Czuła, że na siłę stara się wzbudzić w niej obrzydzenie i niechęć, tylko dlatego że sam się tak czuł. Ich ostatnia interakcja na pustyni nie wywołała w niej nawet połowy reakcji, jakiej się spodziewała w trakcie. Nie potrafiła więc zrozumieć jego problemów – jak i rozdarcia wywołanego utratą obroży – bowiem zupełnie nie podzielała jego interpretacji.

    Wzięła kolejny kęs mięsa, wzdychając. Nie z żalu, czy goryczy, tylko zwyczajnego zmęczenia. Mimo, iż była świadoma własnej niedojrzałości, miała wrażenie że to ona jest matką, tłumaczącą coś po raz kolejny bardzo upośledzonemu dziecku, które za wszelką cenę upiera się przy swojej wersji.

    – Nie lubię się powtarzać, więc posłuchaj mnie uważnie. – Zaczęła zimno, nie patrząc na niego, zupełnie jakby rozmowa z nim była tylko czymś pobocznym, a martwa antylopa przed nią zasługiwała na główną część uwagi.
    – Twoje problemy emocjonalne i psychiczne po tym, co zaszło, są tylko twoje. Ciebie to ubodło, mnie nie. Dlatego nie, nie potrafię zgodzić się z tym, że zrobiłeś coś złego, bo dla mnie to absurd. Traktujesz krótką eskapadę seksu oralnego niczym śmiertelny grzech, niszczący ład i fundamenty świata. Jeśli jest to czymś takim w twoich ślepiach, to jest to twój problem. Bo wycofać mogłeś się w każdej chwili. Nie trzymałam szpona przy twoim gardle. – Właściwie to miała je po bokach jego szyi, ale nie była na tyle prostacka, by o tym teraz wspominać, mimo że przelatująca jej przez umysł myśl chwilowo ją rozbawiła. – Mogę słuchać o twoich problemach, zmartwieniach, błędach. Poniekąd od tego jestem, w imię równości, jako iż ja obarczam ciebie własnymi koszmarami. Ale nie masz prawda próbować wpływać na moje poglądy. Ty cierpisz, a ja nie potrafię ci pomóc. To, co dla ciebie było powodem do załamania i utratą jakiejś części boskiej... Ingerencji w swoje życie, dla mnie było zwyczajną nocą, pozbawioną konsekwencji. Nie zrobiłeś nic złego w kontekście praw świata i natury. Zrobiłeś coś złego według twoich własnych zasad, które nie dotyczą mnie, więc nie utożsamiam się z nimi. Bo mam swoje własne.
    Zerknęła na niego w końcu, z wyraźnym zmęczeniem. Uderzyła końcówką ogona o ziemię, dając upust irytacji.
    – Czy to, co mówię, do ciebie dotarło? – Spytała, mając nadzieję, że retorycznie, chociaż czuła że poruszyła tylko kolejne gniazdo szerszeni. W sumie to wolałaby faktyczne szerszenie od niego.
    Ale kimże by była, gdyby źródłem jej uzależnienia nie był ktoś toksyczny? Zaczęło się od Rakty, i skończyć mogło się tylko na kimś, kto dorównywał lub przebijał jej poziom. Strażnik był do tego wprost idealny.

Licznik słów: 482
Link:
BBcode:
Ukryj linki do postu
Pokaż linki do postu
ObrazekTHE LAWS OF COURTESY ARE SO INCONVENIENT:
do not set fire to this chevalier, do not encase that baroness in a block of ice...
HOW ARE WE SUPPOSED TO GET THROUGH THE DAY?

Obrazek
  • ✦ PECHOWIEC — po każdym niepowodzeniu -1 do ST następnej akcji;
    bonus sumuje się do 3 porażek z rzędu.

    ✧ RETORYKA — stałe -2 do ST przy testach na perswazję.
    ✦ SZCZĘŚCIARZ — jeden sukces zamiast niepowodzenia, do użycia raz na 2 tygodnie [03.06].
    ✧ NIEUGIĘTA — możliwość wykonania ostatniego ataku na chwilę przed omdleniem;
    +4 do ST akcji broniącego się.

    ✦ POJEMNE PŁUCA — raz na pojedynek / misję / polowanie ma -2 do ST ataku,
    ale w następnej turze +1 do ST swojej akcji.

    ✧ GOJENIE RAN — raz na tydzień wyleczenie rany lekkiej lub zmniejszenie powagi innej [01.01].
    ✦ ZDROWA JAK RYBA — odporność na choroby – o ich pojawieniu się świadczy
    tylko wynik 1 z rzutu k10.

    ✧ MAGICZNY ŚPIEW — raz na pojedynek / polowanie odejmuje 2 sukcesy przeciwnika.
Ostatnie użycie Błysku Przyszłości: 29.06.2023
KALECTWA: +2 do ST akcji fizycznych;

Obrazek
ULFHEDINN :: żywiołak ognia [hydra]_________MÖRKVARG :: żywiołak ziemi [wilk]_________VÍÐBLAÍNN :: żywiołak wody [hyena]
S: 1| W: 2| Z: 1| M: 3| P: 2| A: 1________________S: 1| W: 2| Z: 1| M: 3| P: 2| A: 1________________S: 1| W: 2| Z: 1| M: 3| P: 2| A: 1
B, MP, Kż, Śl, Skr: 1| MO, MA: 2_______________B, MP, Kż, Śl, Skr: 1| MO, MA: 2_____________B, Pł, MP, Kż, Śl, Skr: 1| MO, MA: 2

NIÐHÖRGG :: feniks___________ZALDRIZES :: sarna
« niemechaniczny »___________« niemechaniczny »
Strażnik Gwiazd
Prorok
Drzewo
Prorok
Awatar użytkownika
Posty: 4213
Rejestracja: 03 kwie 2018, 18:41
Stado: Prorocy
Płeć: Samiec
Księżyce: 28
Rasa: Drzewny
Opiekun: Lato
Partner: Infamia Nieumarłych

Łąka Młodych Smoków

Post autor: Strażnik Gwiazd »

A: S: 2| W: 4| Z: 2| M: 5| P: 2| A: 1
U: B,L,W,O,A,MP,Kż,Skr,Śl,M: 1| MA,MO: 3
Atuty: Wytrzymały, Szczęściarz, Twardy jak diament, Utalentowany, Przezorny
Słuchał jej z łbem przy ziemi, obserwując bok martwego zwierzęcia, jakby tylko jemu był teraz równy.
Było coś niepokojąco kojącego w pouczającym go wyznaniu, lecz początkowo nie chciał tego eksplorować, jakby z obawy przed odkryciem czegoś niewłaściwego.
Ileż to w końcu razy nurkował wgłąb samego siebie, nie po to by wyłowić skarb, a wyłącznie dodatkowe problemy.
Podziwiał ją wyrywkowo, głównie w takich momentach. Nie dlatego że miał do tego nastrój, a właśnie dlatego że nie miał i mimo tego przejmowała rolę osoby metaforycznie otulającej go skrzydłem. Nie był z tego dumny i zażenowanie również gęsto płynęło w jego żyłach, ale nie potrafił nie czuć także skrawka wdzięczności za to jak często musiała się dla niego powtarzać. Wbrew temu co mówiła, że lubi robić.
Naturalnie niczego to nie rozwiązywało. Najwyżej potęgowało żal odpowiedzialności jaki miał wobec niej, za to że mimo swojego charakteru podejmuje tyle starań. Nawet jeśli cała ich znajomość była zaledwie ułożonym idealnie splotem zdarzeń, wynikiem samotności, frustracji i braku alternatyw, nie miała odpowiedzialności by cokolwiek mu tłumaczyć. Nie w łagodnym tonie. Nie kiedy to on stale tracił grunt pod łapami. Zniósłby kpinę i wrogość, choć tylko on miał je do niej.

Sam musiał wszystko udowodnić. Nie głosem tylko czynem, bo w słowa nie wierzyła w ogóle. Słusznie zresztą bo wcale nie zasłużył na zaufanie. Był niestabilny i zdradzał własne przysięgi. Nawet nie w nieświadomości albo w porywie gniewu, tylko tak po prostu, wymyślając sobie jakiś cwany, pseudoadekwatny powód. Krętacz i obgniłe ścierwo.

Miał już dosyć nerwów i intruzywnych głosów. Ileż można było męczyć ciągle to samo, niezmiennie przez setki księżyców. Naprawdę sądził, że jeśli zdoła dostatecznie zsynchronizować się z wywerną, oboje będą mogli sobie pomóc. Do tej pory jednak wyłącznie rysowali własną powierzchnię i miał wrażenie jakby tylko ona wykonywała wysiłek, żeby to załagodzić. Nawet gdy się starał, wszystko blakło w porównaniu z późniejszymi wybuchami, które pożerały i anulowały wszelką cierpliwość i troskę jaką zdołał wobec niej wyrazić.

Czy nie obchodzi cię co myślę? – zapytał, spoglądając ku niej z dołu.
Niedługo jednak został w swojej poddańczej, zmęczonej pozycji i z wolna uniósł głowę.
Nie chcę siłą narzucić ci rozumowania, które jest dla ciebie niedorzeczne, czy też gonić za tym co niedopowiedziane, żeby mnie zadowolić. Dociera do mnie to co mówisz, lecz nie sądzę, że myślimy o tym samym.
Nawet wobec zwyczajnych osób, bazowo wymagana jest uczciwość, a cóż dopiero wobec ciebie, gdy jesteś tak ważna.
Czy uważasz zatem, że to wyłącznie moje zasady, by tę uczciwość postrzegać za normę między bliskimi?
– mruknął niezadowolony sposobem w jaki ujął pytanie. Może powinien przestać tyle wyrażać wprost i traktować ją bardziej dyplomatycznie, tak jak innych przywódców.
Nie wiem co mam myśleć, gdy nie jesteś przynajmniej zawiedziona. Jeśli nie chcesz mi tego przyznać, ponieważ sądzisz, że to postawiłoby cię w moich oczach w roli ofiary – mogę zapewnić, że nie stanie się tak – podkreślił bardziej stanowczo, choć celował na ślepo poszukując jej rzeczywistych intencji.

Chcę tylko wiedzieć, że nie postradałem zmysłów.
– dodał bardziej nieobecnie, jakby bardziej do samego siebie.
Czy skoro mylił się w tak wielu sprawach, czy swoją postawą wobec zasad nie skrzywdził także Fille?
Nawet jeśli nie potrafił przekonać samego siebie, że wszystko co powiedział było błędne, tak może metoda którą obrał albo narracja do której starał się jej przekonać...
Może coś w tym było dziurawe.

Czy istniały zatem momenty w których miał rację?

Licznik słów: 562
Link:
BBcode:
Ukryj linki do postu
Pokaż linki do postu
Obrazek
.
Obrazek
.
[color=#747475] [color=#8A6969]
[color=#B69278]
[color=#C63C3C] [color=#B88576]
Urna Cieni
Starszy Mgieł
Mahvran Chimeryczna
Starszy Mgieł
Awatar użytkownika
Posty: 10311
Rejestracja: 14 maja 2019, 21:41
Stado: Mgieł
Płeć: samica
Księżyce: 256
Rasa: wywernowa x pustynna
Opiekun: Uśmiech Szydercy*
Mistrz: mroczne elfy
Partner: Strażnik Gwiazd

Łąka Młodych Smoków

Post autor: Urna Cieni »

A: S: 3| W: 3| Z: 3| M: 5| P: 2| A: 4
U: B,Pł,O,MP,W,Kż,Skr,Śl,Prs: 1| L,A,MO: 2| MA: 3
Atuty: Pechowiec; Retoryka; Szczęściarz; Nieugięta; Pojemne Płuca; Gojenie Ran; Zdrowa jak Ryba; Magiczny Śpiew;
  • Wdech, wydech. Nosz cholera jasna, co za uparte samczysko. Liczyła, że jej wywód w końcu zamknie mu paszczę, ale nic z tego. Nie miała co liczyć na spokojny, niezmącony jego wewnętrznym rozdzieraniem się posiłek. Zastanawiała się, czy może wciśnięcie Strażnikowi do pyska tego kawałka mięsa, który wciąż przy nim leżał by go w końcu uciszył. I lekko przy okazji poddusił. Była kiedyś uzdrowicielką, w razie czego byłaby w stanie go jakoś resuscytować. Prawdopodobnie.

    Tempo jej przegryzania i wyrywania kolejnych fragmentów ciała martwej antylopy stało się jeszcze powolniejsze, co było dodatkowym ostrzeżeniem. Nie rozumiała, dlaczego nadal prowadzili tę rozmowę. Powietrze przez kilka chwil stało się ewidentnie gęstsze, gdy magia czarodziejki szukała możliwości uwolnienia się, wyczuwając multum możliwości przewijających się przez jej umysł. Lina związująca pysk. Kamienna kula uderzająca go w potylicę. Może jakiś sposób nagłego pobudzenia jego gruczołów kwasowych, by zaczął kaszleć od nadmiaru produkowanego kwasu. Kaszel byłby na tym etapie bardziej znośny od dalszych potoków słów, których słuchać już nie chciała.
    No ale słuchała, cholera. Sama nie wiedziała, skąd w niej aż tak zabójcze pokłady cierpliwości, bo każdego innego już przynajmniej trzepnęłaby skrzydłem po łbie, ale słuchała.
    Wdech, wydech. Krew roślinożercy w pysku. Wolałaby smoczą. Słodsza.

    – Możliwe, że postradałeś. – Przyznała neutralnie, nie mając sił na wyduszanie z siebie silniejszych emocji. – I znów, winić możesz tylko siebie. Mamy skrajnie różne podejście do tej sytuacji.
    Zaskrobała złotym pazurem o jedno z odsłoniętych już, obdartych z mięsa żeber truchła, zostawiając w nim głęboką rysę.
    – A teraz naprawdę daj mi z tym spokój. Wytrzymaj w ciszy chociaż sto uderzeń serca, na litość Otchłani. – Burknęła z nutą irytacji, nie zerkając na niego nawet, poświęcając uwagę na kontynuowanie posiłku, nawet jeśli nie była już głodna. Dyskusja ze Strażnikiem pozbawiła ją apetytu, ale nie zamierzała tego pokazywać, bo to byłoby równoznaczne z przyznaniem się do tego, że wywarł na nią jakiś emocjonalny wpływ. Mięso antylopy nagle zdawało się być jeszcze bardziej bezsmakowe i ciężkie do gryzienia, obrzydliwie wolno przeciskające się przez przełyk, ale jadła dalej.
    Najwyżej zwymiotuje.


    Zadrżał nieco, wyczuwając przez więź bardzo krótką perspektywę bycia oplutym zwróconą, świeżą treścią żołądkową czarodziejki. Wtulił się intensywniej w bok jej ciepłego ciała, licząc że zdoła wyczuć niepokojące sygnały w porę i wycofać się, gdyby faktycznie miał do czegoś dojść. Ugh. Dlaczego te wszystkie nie-kamieniożerne prymitywy były takie paskudne?

Licznik słów: 384
Link:
BBcode:
Ukryj linki do postu
Pokaż linki do postu
ObrazekTHE LAWS OF COURTESY ARE SO INCONVENIENT:
do not set fire to this chevalier, do not encase that baroness in a block of ice...
HOW ARE WE SUPPOSED TO GET THROUGH THE DAY?

Obrazek
  • ✦ PECHOWIEC — po każdym niepowodzeniu -1 do ST następnej akcji;
    bonus sumuje się do 3 porażek z rzędu.

    ✧ RETORYKA — stałe -2 do ST przy testach na perswazję.
    ✦ SZCZĘŚCIARZ — jeden sukces zamiast niepowodzenia, do użycia raz na 2 tygodnie [03.06].
    ✧ NIEUGIĘTA — możliwość wykonania ostatniego ataku na chwilę przed omdleniem;
    +4 do ST akcji broniącego się.

    ✦ POJEMNE PŁUCA — raz na pojedynek / misję / polowanie ma -2 do ST ataku,
    ale w następnej turze +1 do ST swojej akcji.

    ✧ GOJENIE RAN — raz na tydzień wyleczenie rany lekkiej lub zmniejszenie powagi innej [01.01].
    ✦ ZDROWA JAK RYBA — odporność na choroby – o ich pojawieniu się świadczy
    tylko wynik 1 z rzutu k10.

    ✧ MAGICZNY ŚPIEW — raz na pojedynek / polowanie odejmuje 2 sukcesy przeciwnika.
Ostatnie użycie Błysku Przyszłości: 29.06.2023
KALECTWA: +2 do ST akcji fizycznych;

Obrazek
ULFHEDINN :: żywiołak ognia [hydra]_________MÖRKVARG :: żywiołak ziemi [wilk]_________VÍÐBLAÍNN :: żywiołak wody [hyena]
S: 1| W: 2| Z: 1| M: 3| P: 2| A: 1________________S: 1| W: 2| Z: 1| M: 3| P: 2| A: 1________________S: 1| W: 2| Z: 1| M: 3| P: 2| A: 1
B, MP, Kż, Śl, Skr: 1| MO, MA: 2_______________B, MP, Kż, Śl, Skr: 1| MO, MA: 2_____________B, Pł, MP, Kż, Śl, Skr: 1| MO, MA: 2

NIÐHÖRGG :: feniks___________ZALDRIZES :: sarna
« niemechaniczny »___________« niemechaniczny »
Strażnik Gwiazd
Prorok
Drzewo
Prorok
Awatar użytkownika
Posty: 4213
Rejestracja: 03 kwie 2018, 18:41
Stado: Prorocy
Płeć: Samiec
Księżyce: 28
Rasa: Drzewny
Opiekun: Lato
Partner: Infamia Nieumarłych

Łąka Młodych Smoków

Post autor: Strażnik Gwiazd »

A: S: 2| W: 4| Z: 2| M: 5| P: 2| A: 1
U: B,L,W,O,A,MP,Kż,Skr,Śl,M: 1| MA,MO: 3
Atuty: Wytrzymały, Szczęściarz, Twardy jak diament, Utalentowany, Przezorny
Zamilkł. Wiedział, że był irytujący, choć powiedzenie mu tego wprost, akurat teraz wywarło silny, zapewne zamierzony skutek.
Wessał powietrze głęboko, przez nozdrza, na tyle gwałtownie, że bez problemu zorientowałaby się o tym, nawet na niego nie spoglądając.
Widział sygnały, ale ignorował je, ponieważ nie miał dość mocy, żeby się powstrzymać. Pewne rzeczy należało po prostu wyjaśnić, tu i teraz. Nie był w tym jednak najlepszy. Zimny dreszcz oblał go zresztą, gdy przestudiował na nowo swoją wypowiedź.
Co byłoby, gdyby nie zwokalizował ostatniego zdania? Ewidentnie dał jej składnik by rozpieprzyć całą myśl. No i zarysował całość bardziej desperacko niż chciał, gdy w zamierzeniu miał być to wyłącznie nic nie znaczący komentarz. Chyba. Emocje buzowały w nim tak chaotycznie, że nie potrafił wiarygodnie mierzyć swoich doświadczeń.
Przełknął ślinę powoli i obniżył wzrok, na odkrojone dla niego mięso. Byłoby dobrze, w ramach jakiegoś pojednania, skorzystać z niego, ale wiedział że nie był do tego zdolny. Już nie tylko przez niechęć do fizycznych konsekwencji tego przedsięwzięcia, a samego faktu że nienawidził jeść przy innych. Drażnił go odgłos jego własnego przeżuwania, sam ruch szczęki wydawał się dziwny. U innych również, ale mniej. Przy Mahvran znacznie mniej, nawet jeśli nadal, a zwłaszcza teraz napawał go irytacją.
Nie było między nimi równości. Nie wiedział jak do niej powrócić. Zapewne wszelkie resztki szacunku jakie do niego miała...


Jasna cholera, ileż będzie się nad sobą użalać. Miał się zamknąć, więc w myślach też mógłby spróbować, ponieważ nie zniesie tego i wchłonie samego siebie.


Przełknął gulę w gardle. Niech będzie. Zero myśli.
Rozłożył łapy przed sobą, jakby miał między nimi małą roślinkę, którą chciał osłonić przed chłodem i stworzył między nimi dwie czerwone ważki. Zaczęły krążyć wokół siebie, kreując za swoimi skrzydełkami smugi z opóźnieniem znikającego, szkarłatnego światła, zupełnie jak gdyby było pyłkiem, powoli rozmywającym się pod wodą. Skupił się na detalach, mocniej niż zazwyczaj, dokładając dodatkowe elementy w miarę obserwacji. Segmentowane nóżki, nakrapiane podłużne odwłoki, żyłki znaczące dynamiczne skrzydełka. Krążyły nieustannie, tak jak wtedy nad jeziorem, hipnotyzując go, odwracając uwagę od najgorszych myśli. Zastanowił się wtedy, jak złe mogło być życie, jeśli potrafiły z niego korzystać tak delikatne stworzenia. Młodzieńczy umysł nie znał wtedy jeszcze całej prawdy na temat swojej przyszłości, naiwnie ratując się drobnym pięknem i prostotą życia nad chłodną taflą wody. Z chęcią utonąłby w niej teraz, żeby choć odrobinę stłumić myśli, a z nimi męczącą pracę całego organizmu.
Połysk na ogromnych oczach, drobne, dobrze schowane żuwaczki.
O czym dokładnie wtedy myślał? Co wtedy go tak zdenerwowało, popychając na skraj wytrzymałości? Pamiętał wyłącznie uczucie, żadnej treści, choć i tak starał się z tego czerpać. Była to prostsza rzeczywistość, nawet jeśli prowadziła dokładnie do momentu w którym znajdywał się teraz.


Trójnoga przeniosła skupienie w stronę ważek. Nie widziała nigdy czerwonych, a już zwłaszcza takich emanujących własnym, gęstym światłem, ale wiedziała już, że w tym świecie nic nie było normalne. Wytrzeszczyła oczy, skupiając się tępo na ruchu maleńkich skrzydeł.

Licznik słów: 480
Link:
BBcode:
Ukryj linki do postu
Pokaż linki do postu
Obrazek
.
Obrazek
.
[color=#747475] [color=#8A6969]
[color=#B69278]
[color=#C63C3C] [color=#B88576]
Urna Cieni
Starszy Mgieł
Mahvran Chimeryczna
Starszy Mgieł
Awatar użytkownika
Posty: 10311
Rejestracja: 14 maja 2019, 21:41
Stado: Mgieł
Płeć: samica
Księżyce: 256
Rasa: wywernowa x pustynna
Opiekun: Uśmiech Szydercy*
Mistrz: mroczne elfy
Partner: Strażnik Gwiazd

Łąka Młodych Smoków

Post autor: Urna Cieni »

A: S: 3| W: 3| Z: 3| M: 5| P: 2| A: 4
U: B,Pł,O,MP,W,Kż,Skr,Śl,Prs: 1| L,A,MO: 2| MA: 3
Atuty: Pechowiec; Retoryka; Szczęściarz; Nieugięta; Pojemne Płuca; Gojenie Ran; Zdrowa jak Ryba; Magiczny Śpiew;
  • Nie spodziewała się, że faktycznie zamilknie; dalsze brnięcie w irytujące głębiny tematu, który był w jej ślepiach idiotyczny zdawało się bardziej prawdopodobne. Bardziej w jego stylu. Mimo to, nie odpowiedział nic. A cisza przedłużała się. Trzy uderzenia serca. Dziesięć. Dwadzieścia. Nie wypowiedział żadnych słów, i tak oto jedynym dźwiękiem jaki dobiegał do jej uszu był szum wiatru, cichy oddech żywiołaka u jej boku, oraz rozcinane kłami mięso.
    Nie była już głodna. Jadła dla zasady. Jakby żarcie na siłę dawało większą gwarancję utrzymania funkcji życiowych na w miarę akceptowalnym poziomie.

    Westchnęła cicho, wyczuwając znajome już drgania maddary, tak absolutnie należące do niego. Wyczuwanie smoków po magii było ciężkie, ale jakieś drobne różnice zawsze istniały. Żadne źródło nie było takie samo. Magia sama w sobie też nie.
    Po jej ciele przeszedł nieopisany dreszcz, gdy mimowolnie zerknęła nieco w tył, dostrzegając znajomy blask rubinowej czerwieni i bardzo cichy szum magicznie stworzonych skrzydełek. Nadal nie pojmowała znaczenia tych ważek, sensu ich istnienia. Zauważyła już, że miał do nich słabość, ale nie wyczuła konkretnego schematu sugerującego istnienie konkretnego czynnika, który go do tego pcha. Może źle znosił ciszę. Może źle znosił istnienie własnych myśli.
    Nie mogła go za to winić. Mogła za to w pełni się z tym utożsamić.
    To z kolei ciągnęło za sobą serię innych pytań. Dlaczego akurat ważki, dlaczego akurat czerwone? W obu tych kluczowych elementach musiała być jakaś poważniejsza głębia. Każda decyzja jest czymś podświadomie uwarunkowana. Musiał wybierać ważki z konkretnego powodu. Tak samo jak tą piękną czerwień.
    Przez jej pysk przebiegł cień grymasu, gdy wróciła spojrzeniem na truchło antylopy. Czarny, rozwidlony jęzor wyczyścił pysk z krwi zmieszanej z ciemną śliną.

    Zaczęła wątpić w to, czy wybór ciszy aby na pewno był dobry. Nadal czuła się źle; czy też raczej, była po prostu podirytowana. Wolała, by odszedł, mimo że wcale tego nie chciała. Wolała, by jednak dalej mówił, mimo że też tego nie chciała. Frustracja i brak zdecydowania sprawiał, że mimowolnie zaczęła wciskać złociste szpony głębiej w podłoże, uwydatniając linię żuchwy poprzez ewidentne zaciśnięcie zębów.


    Z pyska wilczura wydobył się krótki, cichy warkot. Nienachalnie, delikatnie musnął nadgarstek wywerny koniuszkami kłów, chcąc wymusić na niej uspokojenie się.

    Wypuściła powoli powietrze z płuc, gładząc żywiołaka po brązowej głowie, po czym wyciągnęła skrzydła kawałek do przodu, powoli odpychając od siebie resztki zabitej zwierzyny, oskubanej z większości torsu i części lewego uda.
    Cisza trwała dalej. Daleko było jej jednak do błogiej.
    Położyła pysk na łapach, nie patrząc w ogóle w kierunku Strażnika.
    No powiedz coś, do cholery.

    – Przemaluj je na jasny błękit. – Wyburczała w końcu, przymykając ślepia. Impuls. Miała po prostu ochotę zatopić w czymś pazury, a rubinowa barwa magicznych ważek zdawała się pobudzać jej krwiożercze instynkty, mimo że spojrzała na nie tylko przelotnie; wystarczyła jej jednak świadomość ich istnienia oraz ich podjudzającej barwy.

Licznik słów: 461
Link:
BBcode:
Ukryj linki do postu
Pokaż linki do postu
ObrazekTHE LAWS OF COURTESY ARE SO INCONVENIENT:
do not set fire to this chevalier, do not encase that baroness in a block of ice...
HOW ARE WE SUPPOSED TO GET THROUGH THE DAY?

Obrazek
  • ✦ PECHOWIEC — po każdym niepowodzeniu -1 do ST następnej akcji;
    bonus sumuje się do 3 porażek z rzędu.

    ✧ RETORYKA — stałe -2 do ST przy testach na perswazję.
    ✦ SZCZĘŚCIARZ — jeden sukces zamiast niepowodzenia, do użycia raz na 2 tygodnie [03.06].
    ✧ NIEUGIĘTA — możliwość wykonania ostatniego ataku na chwilę przed omdleniem;
    +4 do ST akcji broniącego się.

    ✦ POJEMNE PŁUCA — raz na pojedynek / misję / polowanie ma -2 do ST ataku,
    ale w następnej turze +1 do ST swojej akcji.

    ✧ GOJENIE RAN — raz na tydzień wyleczenie rany lekkiej lub zmniejszenie powagi innej [01.01].
    ✦ ZDROWA JAK RYBA — odporność na choroby – o ich pojawieniu się świadczy
    tylko wynik 1 z rzutu k10.

    ✧ MAGICZNY ŚPIEW — raz na pojedynek / polowanie odejmuje 2 sukcesy przeciwnika.
Ostatnie użycie Błysku Przyszłości: 29.06.2023
KALECTWA: +2 do ST akcji fizycznych;

Obrazek
ULFHEDINN :: żywiołak ognia [hydra]_________MÖRKVARG :: żywiołak ziemi [wilk]_________VÍÐBLAÍNN :: żywiołak wody [hyena]
S: 1| W: 2| Z: 1| M: 3| P: 2| A: 1________________S: 1| W: 2| Z: 1| M: 3| P: 2| A: 1________________S: 1| W: 2| Z: 1| M: 3| P: 2| A: 1
B, MP, Kż, Śl, Skr: 1| MO, MA: 2_______________B, MP, Kż, Śl, Skr: 1| MO, MA: 2_____________B, Pł, MP, Kż, Śl, Skr: 1| MO, MA: 2

NIÐHÖRGG :: feniks___________ZALDRIZES :: sarna
« niemechaniczny »___________« niemechaniczny »
Strażnik Gwiazd
Prorok
Drzewo
Prorok
Awatar użytkownika
Posty: 4213
Rejestracja: 03 kwie 2018, 18:41
Stado: Prorocy
Płeć: Samiec
Księżyce: 28
Rasa: Drzewny
Opiekun: Lato
Partner: Infamia Nieumarłych

Łąka Młodych Smoków

Post autor: Strażnik Gwiazd »

A: S: 2| W: 4| Z: 2| M: 5| P: 2| A: 1
U: B,L,W,O,A,MP,Kż,Skr,Śl,M: 1| MA,MO: 3
Atuty: Wytrzymały, Szczęściarz, Twardy jak diament, Utalentowany, Przezorny
Ważki nie przestawały krążyć. Ciągnęły za sobą spojrzenie chłodnych ślepi, wciągając je w swój rubinowy wir. Nie przypominały w ten sposób źródła, w którym chciał niegdyś utonąć, lecz lej złożony z sunącej w mrok, lśniącej juchy. Każdy wykonany okrąg był niczym kolejny wytrysk krwi z nadgryzionego gardła, pozostawiający zaczepione w powietrzu maleńkie czerwone kropki, przypominające wzniesiony ruchem pył.

Dziwne wyobrażenie, ale nie mógł przestać kreować go przed sobą, jak gdyby dwa traumatyczne doświadczenia złączone w jedno miały stanowić jakąś otuchę. Poniekąd właśnie tak było, ponieważ czym gorszą osobą się czuł, tym mniej roszczeń mógł posiadać wobec kogoś. Ogólnie mniej wtedy oczekiwał, mniej żalu odczuwał w przypadku niezaspokojonych pragnień. Było to męczące i nawet jeśli nie chciał tego przyznawać od razu – okrutnie przez to cierpiał.
Jego ścieżki z rzadka prowadziły go w stronę wymarzonych rezultatów, więc zapewne racjonalnym byłoby to po prostu wpoić, ostatecznie i na zawsze, ale ten fragment zawsze postrzegał za najtrudniejszy.
Poddać się tak bez walki? Pozwolić by zło zebrało swoje żniwo, zamiast stale, choćby nieudolnie mu się opierać? Nie mógł tego zaakceptować.
Torturował zatem sam siebie, do granic możliwości, przypominając to co było w życiu najgorsze, żeby w tym odnaleźć równowagę.
Ważki były przed nim, jako wiążące przypomnienie przeszłości, która stale ciągnęła jego łapy, podczas gdy Mahvran siedziała dalej, słusznie poza jego zasięgiem.
Tęsknił za byciem blisko, w ten platoniczny, zwyczajny sposób, lecz wiedział że była to tylko egoistyczna próba zagłuszenia samotności, w dodatku okupiona żenującym żebractwem.
Sama wcale go nie potrzebowała, co komunikowała już kilkakrotnie, w mniej czy bardziej dosłowny sposób. Mogła go w międzyczasie uznać za ważnego, ale w podobnej manierze, w której uznawało się ulubiony przedmiot, którego używanie w jakiś sposób zabijało nudę albo skłaniało do przemyśleń. Nie miał jej tego za złe, bo oboje funkcjonowali we własnym zakresie ograniczeń, ale nie wiedział jak miałby pozostać wobec tej wiedzy obojętnym.
Jaki obiecany rozwój wnosił do jej życia, zwłaszcza jeśli w jej opinii nie miał nawet prawa by wpływać na jej poglądy ?

Hm – mruknął pod nosem, gdy wspomniała o zmianie koloru ważek. Sama w międzyczasie zaprzestała posiłku, nareszcie, bo rozpraszało go każde strzelające w oderwaniu od ciała ścięgno.
Bardzo chciał tę farsę kontynuować, choćby dla siedzenia obok w milczeniu, gdy rozdzierały go wyrzuty sumienia zmieszane z gniewem. Przelewające się w nim emocje nigdy nie były dość silne by w pełni stępić jego zmysły, więc zachowując je ściśnięte, podczas gdy nie musiał obawiać się, że ich chwilowa manifestacja wszystko zniszczy, było istotnym komfortem, którego nie miał wcześniej.
Od początku w końcu nie postrzegali się z żadnym wygórowanym, czy jakimkolwiek tak naprawdę szacunkiem, więc chwilowy nietakt, czy nawet splunięcie sobie w pysk, nie byłoby taką zbrodnią, jak uczynienie tego choćby przed Astralem, którego próbował trzymać na piedestale.
Z innej strony natomiast, Mah nie dało się przyrównać do Sekcji, przy której mógł manifestować wyłącznie chłodną formę gniewu i zawód, ale już nie słabość, którą mogłaby wykorzystać.
Zapewne Mahvran byłaby zdolna do tego samego, choć jej charakter, niby sklejony z chaosu, ale zmuszający do pragnienia prostych, nadających życiu wartość zjawisk, czynił ją paradoksalnie, bardziej wartą zaufania.
Nie żeby rzeczywiście gotów był złożyć życie w jej łapy, choć na swój sposób nie postrzegał ów konceptu za niemożliwy.
Nie negował jednak możliwości, że zwyczajnie był ślepy. Przy Sekcji również, jego wyrzuty sumienia czyniły go bardziej naiwnym, z pozoru bardziej empatycznym wobec jej sprawy. Skoro był w teorii najgorszy, jak ktoś mógłby zdradzić go, gdy sam by się do tego nie posunął?

Zmrużył ślepia, tak że kontur ważek stał się nie wyraźny. Dostrzegał jedynie majaczącą w powietrzu czerwień. Krew jego ofiar, kolor jego ojca.
Czasami nie wiedział co takiego było prawdą i kompletnie nie potrafił tego znieść. Coś musiało być ważne, niepodważalne i prawdziwe, inaczej z czego składałby się grunt pod jego łapami?
Napięcie w piersi jedynie narosło. Czuł jakby czyjeś szpony ścisnęły przy okazji jego żołądek, a potem zaciągnęły w pobliże gardła, tak że zaczął utrudniać mu oddech.

Skrzywił się, trochę na pozór ledwie widocznego, smutnego uśmiechu do samego siebie. Ależ to było zabawne. Tyle szukał skomplikowanych odpowiedzi, gdy nie potrafił ułożyć zwyczajnych podstaw. Może miał jakiś defekt w głowie, tak jak inni mieli czasami zdeformowane ciało, utrudniające im zwyczajne funkcjonowanie. Może wszystko do czego dążył było niemożliwe, ponieważ świat wcale nie był pod ów myślenie dostosowany.

Ważki stopniowo ściemniały, nabierając bardziej fioletowego, szlachetnego ubarwienia, aż w końcu przekształciły się w zimny błękit, wyraźnie przełamany szarością.
Ów barwa kojarzyła mu się z zimą i czasem spędzonym w lodowatej wodzie spowalniającej jego napędzany emocjami metabolizm. Okazjonalnie jego gniew również miał podobny, chłodny ton, nie obudowany żalem i niestabilnością, jaką reprezentował przed Mahvran.
Uniósł kończynę, pozwalając by jeden z magicznych owadów usiadł na jego długich palcach, nóżkami wychładzając brązowe łuski. Druga ważka wciąż kręciła się obok, w bardziej chaotycznej manierze.
Zachowywał się, jakby zupełnie zapomniał o Mahvran, na chwilę tonąc we własnej rzeczywistości. Nawet nie odnotował warkotu żywiołaka, podobnie jak nie obchodziła go sarna stojąca obok.

Licznik słów: 817
Link:
BBcode:
Ukryj linki do postu
Pokaż linki do postu
Obrazek
.
Obrazek
.
[color=#747475] [color=#8A6969]
[color=#B69278]
[color=#C63C3C] [color=#B88576]
Urna Cieni
Starszy Mgieł
Mahvran Chimeryczna
Starszy Mgieł
Awatar użytkownika
Posty: 10311
Rejestracja: 14 maja 2019, 21:41
Stado: Mgieł
Płeć: samica
Księżyce: 256
Rasa: wywernowa x pustynna
Opiekun: Uśmiech Szydercy*
Mistrz: mroczne elfy
Partner: Strażnik Gwiazd

Łąka Młodych Smoków

Post autor: Urna Cieni »

A: S: 3| W: 3| Z: 3| M: 5| P: 2| A: 4
U: B,Pł,O,MP,W,Kż,Skr,Śl,Prs: 1| L,A,MO: 2| MA: 3
Atuty: Pechowiec; Retoryka; Szczęściarz; Nieugięta; Pojemne Płuca; Gojenie Ran; Zdrowa jak Ryba; Magiczny Śpiew;
  • Nie mówił nic, ale to nie oznaczało, że nie pozostawał w rejonie jej uwagi. Wręcz przeciwnie, cały czas oscylował wokół centrum, mimo iż jej ślepia na nim nie spoczywały, a jej uszy nie wychwytywały znajomego, ochrypłego głosu, z trudem próbującego zamaskować emocjonalne niuanse. Wychodziło mu to lepiej lub gorzej. Lepiej na tle większości smoków, przynajmniej.
    Czuła natomiast jego zapach, w pulsującym rytmie wlewający jej się do nozdrzy, obmywający je przy każdym wdechu, wdzierający się do jej receptorów i zostawiający tam niemożliwy do zmycia ślad. Pachniał lasem, oczywiście. To tak w razie, gdyby chciała zapomnieć, do jakiego stada niegdyś należał, i u którego bez wątpienia nadal był względnie mile widziany. Las. Lekka nuta kwasu. I bardzo dużo charakterystycznej, gorzkiej namiastki zażenowania i beznadziei, chociaż nie była pewna, czy faktycznie to prawda, czy po prostu jej własny umysł przypisał do niego tę cechę. Całkiem możliwe, że ta druga opcja była prawdą.

    To nie zapach jednak był głównym elementem, który czynił w jej oczach Strażnika, cóż, Strażnikiem. Spędzając całe, nienaturalne życie pośród aspektów magii, to na tej formie analizy się skupiała, bo była dla niej najwygodniejsza, najprzyjemniejsza, najciekawsza. To właśnie te indywidualne drobinki w falach jego mocy czyniły go sobą. Więc dla rozrywki i zabicia czasu, to właśnie na tym przepływie mocy się skupiała, wyczuwając drobne niuanse przy zamkniętych ślepiach.
    Źródło miał nie tyle słabe, co po prostu obrzydliwie niewyćwiczone. Nie potrzebowała dużo czasu by zorientować się, że z magicznych ułatwień korzystał tak rzadko, jak to realnie możliwe, a magiczny atak czy obronę tworzył może raz na osiemdziesiąt księżyców, przy dobrych wiatrach. Przy złych, prawdopodobnie nie zrobił tego nigdy więcej po podstawowej nauce tej sztuki.
    Że też akurat ona, przewrażliwiona na piękno i zdradziecką naturę magii, wierząca w wyższość Tkaczy nad całą resztą, wybrała sobie za życiowego towarzysza kogoś tak nędznego, kto większą wartość widział w tępych kłach i pazurach, a nawet z nich nie korzystał. Kuriozum.
    Skupiła się z powrotem na tych cholernych ważkach, wyczuwając jak moc zyskuje na intensywności, gdy postanowił faktycznie wprowadzić zmianę w tworze. Magia płynęła, cóż, płynnie, ale leniwie. Ociężale. Jakby nie potrafiła w żaden sposób ukryć tego, że nie była praktycznie używana. Osiągnęła apogeum starości, całe swoje istnienie w tym smoczym ciele spędzając po prostu na wegetacji. Jakby już od pierwszych dni istnienia sparaliżowano ją przez wrodzoną wadę kręgosłupa, skazując ją na bogowie wiedzą jak długą wieczność na życie pozbawione życia. Jakby tworzenie tych rubinowych ważek było jedynym, co istniało jakkolwiek w zakresie możliwości.
    I jego technika, oczywiście. Bo to właśnie przez tą wyrobioną do niego słabość przyczepiać się musiała także do tego. Był konkretny, tak jak w słowach, ale konkretny był w zamyśle, a nie w wykonaniu. Moc zdawała się nieco rwać, kasłać, charczeć, ale robiła to w sposób, jakby była na pogrzebie pełnym smoków, wobec czego blokowała nagłą chęć rozkaszlenia się, zaciskając mięśnie szyi okalające gardło, czerwieniejąc do niemożliwości, dusząc się na własne życzenie, bo tak po prostu wypadało.

    Westchnęła ciężko, ostrożnie przejeżdżając palcami po ślepiach, pocierając powieki tak, by przypadkiem nie rozorać sobie całego pyska środkowym, najdłuższym ze szponów. Złoto lśniło w zimnym, nisko położonym świetle słońca, które lada moment miało zupełnie zniknąć za horyzontem i dać im wszystkim odpocząć od pieprzonego, drażniącego światła.
    Nie powiedziała już nic, nie pchając go do kolejnych zmian w tworze. Może zmiana barwy zainicjuje w nim jakieś głębsze przemyślenia czy nagłe olśnienie. Może. Może też po prostu spojrzy na to w prosty sposób, bo przecież on tylko zmienił kolor, po czym wróci znów do bawienia się krwistą czerwienią.
    Nie przerywała mu. W jakiś irracjonalny sposób uspokajając się samym faktem jego obecności, po prostu pozwoliła sobie w pełni zamknąć ślepia, częściowo odpływając, a jednak poświęcając jakąś część uwagi na dalsze badanie wibracji jego magii, jak gdyby chciała rozbić ją na części pierwsze i odkryć, co jest u samego źródła.

Licznik słów: 630
Link:
BBcode:
Ukryj linki do postu
Pokaż linki do postu
ObrazekTHE LAWS OF COURTESY ARE SO INCONVENIENT:
do not set fire to this chevalier, do not encase that baroness in a block of ice...
HOW ARE WE SUPPOSED TO GET THROUGH THE DAY?

Obrazek
  • ✦ PECHOWIEC — po każdym niepowodzeniu -1 do ST następnej akcji;
    bonus sumuje się do 3 porażek z rzędu.

    ✧ RETORYKA — stałe -2 do ST przy testach na perswazję.
    ✦ SZCZĘŚCIARZ — jeden sukces zamiast niepowodzenia, do użycia raz na 2 tygodnie [03.06].
    ✧ NIEUGIĘTA — możliwość wykonania ostatniego ataku na chwilę przed omdleniem;
    +4 do ST akcji broniącego się.

    ✦ POJEMNE PŁUCA — raz na pojedynek / misję / polowanie ma -2 do ST ataku,
    ale w następnej turze +1 do ST swojej akcji.

    ✧ GOJENIE RAN — raz na tydzień wyleczenie rany lekkiej lub zmniejszenie powagi innej [01.01].
    ✦ ZDROWA JAK RYBA — odporność na choroby – o ich pojawieniu się świadczy
    tylko wynik 1 z rzutu k10.

    ✧ MAGICZNY ŚPIEW — raz na pojedynek / polowanie odejmuje 2 sukcesy przeciwnika.
Ostatnie użycie Błysku Przyszłości: 29.06.2023
KALECTWA: +2 do ST akcji fizycznych;

Obrazek
ULFHEDINN :: żywiołak ognia [hydra]_________MÖRKVARG :: żywiołak ziemi [wilk]_________VÍÐBLAÍNN :: żywiołak wody [hyena]
S: 1| W: 2| Z: 1| M: 3| P: 2| A: 1________________S: 1| W: 2| Z: 1| M: 3| P: 2| A: 1________________S: 1| W: 2| Z: 1| M: 3| P: 2| A: 1
B, MP, Kż, Śl, Skr: 1| MO, MA: 2_______________B, MP, Kż, Śl, Skr: 1| MO, MA: 2_____________B, Pł, MP, Kż, Śl, Skr: 1| MO, MA: 2

NIÐHÖRGG :: feniks___________ZALDRIZES :: sarna
« niemechaniczny »___________« niemechaniczny »
Strażnik Gwiazd
Prorok
Drzewo
Prorok
Awatar użytkownika
Posty: 4213
Rejestracja: 03 kwie 2018, 18:41
Stado: Prorocy
Płeć: Samiec
Księżyce: 28
Rasa: Drzewny
Opiekun: Lato
Partner: Infamia Nieumarłych

Łąka Młodych Smoków

Post autor: Strażnik Gwiazd »

A: S: 2| W: 4| Z: 2| M: 5| P: 2| A: 1
U: B,L,W,O,A,MP,Kż,Skr,Śl,M: 1| MA,MO: 3
Atuty: Wytrzymały, Szczęściarz, Twardy jak diament, Utalentowany, Przezorny
Finalnie nie zmieniało się nic. Ranek, wieczór, noc, południe, wczoraj i sto księżyców temu. Relacja z Mahvran była iluzją zmiany i obietnicą sukcesu, którego nie dało się odnieść. Czym dłużej trwała cisza, tym przejrzystszy stawał się dla niego ten zestaw wniosków. Była fascynującym bytem, ale przypominała bardziej zwierzę bez więzi, które należało podziwiać z daleka i nie dotykać. Nie roślinożerne oczywiście, bo zapewne potraktowałby to porównanie za gorsze, niż zestawienie jej z rośliną, ale wciąż niezbyt zbudowane. Niezbyt społeczne.
Może, skoro już zaangażował się mentalnie w tę głupią metaforę, była trochę jak duży kot, wielka puma patrolująca podnóża gór i rozległe pustynie, która pewnego dnia natknęła się na jelenia sterczącego na krawędzi lasu.
Niby co miałaby z nim zrobić. Co on miałby zrobić z nią, poza patrzeniem i powierzchownym uczeniem się o niej, nigdy z pełnym zrozumieniem.
Pieprzone filozofowanie, dziecinny żal i tęsknota za posiadaniem czegoś więcej i bliżej. Niestety, inne jelenie chyba wymarły dlatego chwilowe zainteresowanie kota, który następnie musiał wrócić do swoich spraw musiało mu wystarczyć.
Potem zresztą i on odwracał się w stronę swojego lasu, patrzył na rzeczy, jak przechodzą obok i nic nie znaczą, w towarzystwie drzew które wiedzą i pamiętają więcej, być może skrywając odpowiedzi których potrzebował, lecz władające językiem zbyt skomplikowanym by mógł zrozumieć ich szepty.
Bogowie. Nienawidził melancholii. Już wolał się gniewać. Wiedział znacznie lepiej co zrobić z taką emocją, bo łatwiej w razie potrzeby budował z niej barierę surowości. Ze smutku naradzała się wyłącznie apatia, a z apatii ucieczka.

Na jego pysk powrócił neutralny, zmęczony grymas, podczas gdy wzrok powędrował za czerwoną ważką, która przerwała latanie w kółko i powoli skierowała się ku smoczycy.
Jako czarodziejka, Mahvran dobrze radziła sobie z wyczuwaniem magii, więc nie sądził, że jego twór zdoła dotrzeć do niej niezauważony. Nie było to jednak jego celem. Wprost przeciwnie.
Ważka dopracowana w zakresie na który mógł sobie pozwolić jako jednostka średnio zainteresowana magią, choć szanująca jej ogólne właściwości, miała wykonać w powietrzu parę ósemek, a następnie nieco wolniej, jakby pytając o pozwolenie, zbliżyć się do samego łba wywerny. Niedaleko od niej zawisła jednak w powietrzu, nieustannie trzepocząc skrzydełkami, spod których wydostawał się błyszczacy, równie czerwony pyłek. Nie docierał jednak do ziemi, a rozmywał się niedaleko od niej i znikał.
Sam prorok nie dodał nic, obserwując tylko, podczas gdy niebieski owad dokończył swojego żywota i prysnął z istnienia.
Być może, gdyby na drodze nie powstał żaden opór, rubinowy twór usiadłby na ciemnym smoczym nosie, choć tej decyzji nie podjąłby, gdyby czarodziejka, czy jej żywiołak okazali wobec niego zbyt wyraźną niechęć.

Licznik słów: 420
Link:
BBcode:
Ukryj linki do postu
Pokaż linki do postu
Obrazek
.
Obrazek
.
[color=#747475] [color=#8A6969]
[color=#B69278]
[color=#C63C3C] [color=#B88576]
Urna Cieni
Starszy Mgieł
Mahvran Chimeryczna
Starszy Mgieł
Awatar użytkownika
Posty: 10311
Rejestracja: 14 maja 2019, 21:41
Stado: Mgieł
Płeć: samica
Księżyce: 256
Rasa: wywernowa x pustynna
Opiekun: Uśmiech Szydercy*
Mistrz: mroczne elfy
Partner: Strażnik Gwiazd

Łąka Młodych Smoków

Post autor: Urna Cieni »

A: S: 3| W: 3| Z: 3| M: 5| P: 2| A: 4
U: B,Pł,O,MP,W,Kż,Skr,Śl,Prs: 1| L,A,MO: 2| MA: 3
Atuty: Pechowiec; Retoryka; Szczęściarz; Nieugięta; Pojemne Płuca; Gojenie Ran; Zdrowa jak Ryba; Magiczny Śpiew;
  • Nie rozumiała, dlaczego tak ciężko jest im po prostu się rozejść. Za każdym razem zdawali się trzymać blisko siebie, nawet jeśli rozmowa straciła sens, nawet jeśli jest między nimi zbyt dużo toksycznych uczuć, by przebywanie w swoim pobliżu miało jakikolwiek sens.
    Nie była uradowana tym, że wciąż była w stanie słyszeć jego oddech, jeśli wytężyła minimalnie słuch, ale jednocześnie doceniała w jakiś sposób to, że wciąż tu tkwił. Mimo, iż odejście byłoby bardziej łaskawe. Przywiązywała się do niego coraz bardziej, z każdym upływającym dniem, z każdym kolejnym spotkaniem. Świadomość tego, że mogła być już daleko po przekroczeniu granicy, do której nie może wrócić przerażała ją. Sfera emocjonalna przerażała ją, bo mimo, iż nie była jej obca, to była potencjalnie najbardziej niebezpiecznym dla niej zjawiskiem. O ileż łatwiej byłoby być wyprutą z emocji, dostrzegającą świat takim, jakim jest, nie szukając ukrytych rozwiązań i artystycznych metafor.
    Gdyby tylko.

    Buchnęła parą z nozdrzy, wyczuwając jak magia Strażnika zbliża się do niej. Niechętnie, leniwie uniosła jedną powiekę, widząc jak rubinowa ważka ostrożnie podlatuje tuż pod jej pysk. Nie ruszyła się, nie oponując, gdy magiczny twór usadowił się pomiędzy jej nozdrzami.
    Z tej odległości widziała szczegóły na ciele owada. Oczywiście, że i do ich jakości musiała się doczepić, dostrzegając niemalże mikroskopijne linie, w których magia zdawała się być słabsza, przez co z pozoru materialny twór wyglądał jak migająca iluzja. Bo w niczym, nigdy nie mogła widzieć po prostu doskonałości, chyba że sama była twórcą danego dzieła.

    Podczas gdy czerwona ważka badała delikatnymi nóżkami obsydianową pokrywę wywernowego pyska, po jasnej końcówce ogona Strażnika zaczęła leniwie wspinać się mała żaba. Wielkości łapy młodego pisklęcia, drobny drzewołaz, o lśniących, onyksowych oczach, pokryty skórą mieniącą się czernią przeplataną bardzo jaskrawymi, ciepłożółtymi pasami. Stworzenie zamierzało zatrzymać się między dwoma zakrzywionymi kolcami na samczym ogonie, wspinając się na jeden z nich, obejmując go chwytnymi palcami, patrząc na zarys samczych rogów – a jeśli ten spojrzałby za siebie, by zobaczyć twór, drobne oczęta przeniosłyby się prosto ku jego własnym.
    Drzewołaz pozbawiony był swoich toksycznych właściwości. Symbolika? Ależ skąd.

Licznik słów: 336
Link:
BBcode:
Ukryj linki do postu
Pokaż linki do postu
ObrazekTHE LAWS OF COURTESY ARE SO INCONVENIENT:
do not set fire to this chevalier, do not encase that baroness in a block of ice...
HOW ARE WE SUPPOSED TO GET THROUGH THE DAY?

Obrazek
  • ✦ PECHOWIEC — po każdym niepowodzeniu -1 do ST następnej akcji;
    bonus sumuje się do 3 porażek z rzędu.

    ✧ RETORYKA — stałe -2 do ST przy testach na perswazję.
    ✦ SZCZĘŚCIARZ — jeden sukces zamiast niepowodzenia, do użycia raz na 2 tygodnie [03.06].
    ✧ NIEUGIĘTA — możliwość wykonania ostatniego ataku na chwilę przed omdleniem;
    +4 do ST akcji broniącego się.

    ✦ POJEMNE PŁUCA — raz na pojedynek / misję / polowanie ma -2 do ST ataku,
    ale w następnej turze +1 do ST swojej akcji.

    ✧ GOJENIE RAN — raz na tydzień wyleczenie rany lekkiej lub zmniejszenie powagi innej [01.01].
    ✦ ZDROWA JAK RYBA — odporność na choroby – o ich pojawieniu się świadczy
    tylko wynik 1 z rzutu k10.

    ✧ MAGICZNY ŚPIEW — raz na pojedynek / polowanie odejmuje 2 sukcesy przeciwnika.
Ostatnie użycie Błysku Przyszłości: 29.06.2023
KALECTWA: +2 do ST akcji fizycznych;

Obrazek
ULFHEDINN :: żywiołak ognia [hydra]_________MÖRKVARG :: żywiołak ziemi [wilk]_________VÍÐBLAÍNN :: żywiołak wody [hyena]
S: 1| W: 2| Z: 1| M: 3| P: 2| A: 1________________S: 1| W: 2| Z: 1| M: 3| P: 2| A: 1________________S: 1| W: 2| Z: 1| M: 3| P: 2| A: 1
B, MP, Kż, Śl, Skr: 1| MO, MA: 2_______________B, MP, Kż, Śl, Skr: 1| MO, MA: 2_____________B, Pł, MP, Kż, Śl, Skr: 1| MO, MA: 2

NIÐHÖRGG :: feniks___________ZALDRIZES :: sarna
« niemechaniczny »___________« niemechaniczny »
Strażnik Gwiazd
Prorok
Drzewo
Prorok
Awatar użytkownika
Posty: 4213
Rejestracja: 03 kwie 2018, 18:41
Stado: Prorocy
Płeć: Samiec
Księżyce: 28
Rasa: Drzewny
Opiekun: Lato
Partner: Infamia Nieumarłych

Łąka Młodych Smoków

Post autor: Strażnik Gwiazd »

A: S: 2| W: 4| Z: 2| M: 5| P: 2| A: 1
U: B,L,W,O,A,MP,Kż,Skr,Śl,M: 1| MA,MO: 3
Atuty: Wytrzymały, Szczęściarz, Twardy jak diament, Utalentowany, Przezorny
Początkowo sam nie wiedział co właściwie miała oznaczać ważka usadzona na jej nosie. Na swój sposób, była to jedyna forma zbliżenia, do której mogli być teraz zdolni, lecz jej realizacja, nie przynosiła ukojenia. W zasadzie nasilała wyłącznie melancholię, która każdy oddech czyniła cięższym i wolniejszym. Gorącym niemal, lecz nie w ten pozytywny sposób. Zupełnie jakby cały organizm poddał się i zachorował, tylko w reakcji na jej osobę.
Była dostojnym smokiem, wyglądem dostosowana tak samo do pustyń, jak i wyimaginowanych ruin, którymi otoczył ją w swojej wyobraźni. Mogła być ich strażniczką z dala od niego, najwyżej akceptując jego osobę, jako znajomego wędrowca który przechodzi obok, nie prowokując do ataku.
Maleńka żabka, choć z perspektywy czarodziejki musiała wydać się stworzeniem zupełnie niewinnym, wywołała w nim kolejną falę zimnego dreszczu. Stanowiła element układanki, który łączył ze sobą wszystkie wątki. Wyznaczał kierunek.
Patrzył na nią, jak na niechcianego gościa albo drapieżnika, który właśnie wkradł się do środka legowiska pełnego piskląt. W pewnym momencie wszystko zamarło, a choć już wcześniej towarzyszyła im cisza, teraz zdołała jeszcze zgęstnieć.
Niewinny, dobrze wykreowany płaz, urodziwszy pod względem formy, choć jego objawieniu nie towarzyszył żaden przekaz.
Mahvran spoglądała na ważkę proroka i widziała obraz, którego nie rozumiała, ale który pragnęła, w pełni celowości pozostawić tajemnicą. Jej odpowiedź była zatem iluzją zainteresowania i formy. Echem albo kręgami sunącymi po tafli wody, w ucieczce od rzuconego w nią kamienia. Wiedział, że smoczyca była zdolna do głębi, lecz z sobie tylko znanych przyczyn odmawiała jej jemu.
Niewątpliwie miała ku temu prawo, nawet jeśli dzierżyła zdolność by go tym zranić, dlatego tak ważna miała się okazać kategoryzacja dzielących ich mechanizmów.
Dla Mahvran mniej oznaczało więcej. Mniej słów, ale bardziej celnych, silniej nasiąkniętych uczuciem, choć wcale nie opartym na intelektualnym, odkrywczym uniesieniu, lecz czystym zwierzęcym doświadczaniu i obserwacji. Potrafiła mówić wiele, lecz nie to było powietrzem, którym oddychała. Jej myśli zawsze dryfowały gdzieś, radość czerpiąc z ucieczki lub chwilowego zasilenia energią, która nie musiała po drodze uwzględniać innych, ani liczyć się z konsekwencjami.
On tak zupełnie nie potrafił. Uczucia pozbawione dobrze opisanego źródła nie miały prawa zajmować miejsca pośród twardych wniosków i definicji. Nie mógł zezwalać na niepełne wyjaśnienia, ani mówić mało albo nie przejmować się swoimi, czy jej intencjami. Nie jeśli miał być sobą albo przynajmniej do tego dążyć, zdzierając jedną warstwę po drugiej. Tylko po co robić to przy niej? Po co samego siebie rozszarpywać, gdy był dla niej jedynie płaską iluzją osoby, a nie smokiem. Już nawet na przyjaźni, ani partnerstwie mu nie zależało. Po prostu na posiadaniu czegokolwiek.
Czegokolwiek co byłoby prawdziwe.

Ślepia zapiekły go w kącikach, ale kilka mrugnięć wystarczyło by pozbyć się irytującego uczucia.
Być może pozwolenie sobie na krótką niewinność przywódczyni Mgieł z prorokiem byłaby urocza, gdyby nie ciężar implikacji jakie to niosło za sobą.
Pseudo zaufanie, okupione pseudo bliskością, z pseudo zaangażowaniem obu stron. Czuł się w tym układzie jak Kazes, który pragnął przyjaźni z osobą zbyt zatwardziałą i zamkniętą w sobie, by kiedykolwiek mu ją ofiarować. Wiedział, że to niegodziwe, obrzydliwe porównanie i wyrzuty sumienia natychmiast ścisnęły mu żołądek, ale czasami nie potrafił go do siebie nie dopasować.

Ważka zniknęła niespodziewanie, zaś sam prorok wstał sztywno i poprawił swoją pozycję, żeby wyglądać dostojniej, choć bez zbytniej przesady. Odchrząknął też, chcąc ułatwić sobie wstąpienie w mniej emocjonalny tryb wypowiedzi. Jeśli chciałaby podziwiać jego rzeczywistą zdolność do tłamszenia emocji, mogła sobie na to pozwolić właśnie teraz.
Oczekuję lojalności, a z nią wysiłku jakim łączy smoki, aby nie byli dla siebie obcymi.
Oczekuję słowności, trwania, poczucia celu, choćby nie dominującego, to konsekwentnie oferowanego sobie nawzajem.
– wyrecytował dokładnie to na co przystała wcześniej.

Powtarzam zasady naszego nie-romantycznie nacechowanego układu, żeby podkreślić iż nie wyrzekam się go, nawet jeśli mogłabyś odnieść wrażenie, że słowa które zaraz wypowiem sugerują inaczej.

Przemyślałem naszą relację i oto wiosek. Jestem dla ciebie ważny jako obiekt do obserwacji, podejmujący działania które odganiają nudę i zajmują czas. Jeśli nie ma znaczenia co myślę, ani nie chcesz by miało znaczenie co takiego myślisz ty, czas spędzony w ten sposób jest niemożliwy.

Mogę szanować cię jako przywódcę i starać się wypełniać mój obowiązek jako prorok, więc nasze interakcje wciąż będą miały miejsce, ale wyłącznie w profesjonalnym charakterze. Nie mam siły, ani składników, by wiecznie karmić swoje wyobrażenia o rzeczywistości.
Nie sądzę że zmiana mojej perspektywy ma tutaj znaczenie, jak sama zresztą podkreśliłaś, więc nie muszę czekać dwudziestu księżyców, żeby ci to zakomunikować.
Nie powinienem być zawiedziony gdyż dostrzegam, iż to ja od początku narzucałem się tobie.
Moje postępowanie było desperackie i niewłaściwe
– gorzko przełknął ślinę. Miał wrażenie, że paliła mi nie tylko gardło ale cały żołądek. Mimo to kontynuował oficjalnym, chłodnym tonem zeżartym chrypą.
Stwierdziłaś dwukrotnie iż to ja nie jestem gotów utrzymać relacji z tobą.
Problem w tym, że jestem, lecz wyłącznie w sposób który degeneruje obraz osoby, który pragnę utrzymać.
Nie dlatego, że ciebie samą postrzegam za złą, lecz pasywną i niezależną do tego stopnia, iż równie dobrze mógłbym nie istnieć.
Mówiąc to, nie lekceważę słów które wypowiedziałaś wcześniej. Jak wspomniałem, rozumiem że jestem dla ciebie istotny w przedmiotowym sensie. Nie potrafię jednak uczciwie funkcjonować w wymiarze, w którym nie dostrzegamy wzajemnie swojej podmiotowości, przez co rozumiem potrzebę zrozumienia, nawet jeśli nie koniecznie objęcia, czy zaakceptowania czyichś myśli
– Gdyby nie dyscyplina która pozwalała mu zachować usztywnione mięśnie, zapewne łapy zgięłyby się pod nim, tak że już nie zdołałby wstać.
To wszystko – Dlaczego to wszystko? Gardził sobą, za to jak sabotował jakiekolwiek skrawki relacji jakie posiadał. Jego uzależnienie od Mahvran najpewniej nie zamierzało zmaleć, ale i to, w obecnej perspektywie nie miało znaczenia.
Ponieważ był cholernie dramatyczny, a jej słowa, wypowiedziane zapewne równie niedbale, jak szczerze, zbyt mocno wbiły mu się pod łuskę.
Wypowiedziawszy swoją kwestię, jak podwładny zdający raport przed surowym przywódcą, zasygnalizował oczywiste odejście. Nie spieszył się, ale nie powstrzymany zamierzał odmaszerować, a po kilkunastu krokach poderwać się do lotu.

Sarna, zupełnie zdezorientowana pozostałaby w tyle.



ZT jeśli nie zatrzymany

Licznik słów: 983
Link:
BBcode:
Ukryj linki do postu
Pokaż linki do postu
Obrazek
.
Obrazek
.
[color=#747475] [color=#8A6969]
[color=#B69278]
[color=#C63C3C] [color=#B88576]
Urna Cieni
Starszy Mgieł
Mahvran Chimeryczna
Starszy Mgieł
Awatar użytkownika
Posty: 10311
Rejestracja: 14 maja 2019, 21:41
Stado: Mgieł
Płeć: samica
Księżyce: 256
Rasa: wywernowa x pustynna
Opiekun: Uśmiech Szydercy*
Mistrz: mroczne elfy
Partner: Strażnik Gwiazd

Łąka Młodych Smoków

Post autor: Urna Cieni »

A: S: 3| W: 3| Z: 3| M: 5| P: 2| A: 4
U: B,Pł,O,MP,W,Kż,Skr,Śl,Prs: 1| L,A,MO: 2| MA: 3
Atuty: Pechowiec; Retoryka; Szczęściarz; Nieugięta; Pojemne Płuca; Gojenie Ran; Zdrowa jak Ryba; Magiczny Śpiew;
  • Nie mogła wyczuć jego wewnętrznej walki na podstawie samej intuicji, ale sugerowała się szarpnięciami w przepływie jego magii – zupełnie, jakby ktoś wrzucał kamienie do płynącego wartko strumienia, rozchlapując zimną wodę.
    Usłyszała, jak wstaje. Nie widziała, jak przyjmuje wyprostowaną, dumną postawę, ale nie musiała. Wyobraziła to sobie od razu, bo po prostu wiedziała, że na pewno właśnie taki widok maluje się poza zasięgiem jej wzroku. Uśmiechnęła się mimowolnie kącikiem pyska, wsłuchując się w jego słowa, oddychając cicho i miarowo.
    Słowa, słowa, słowa. Nie znosiła jego tendencji do traktowania ich jak świętości, podczas gdy w rzeczywistości były jednym z najbardziej ulotnych i niegodnych zaufania czy uwagi elementów. Po co jej przypominał coś, co powiedział kilkanaście księżyców wcześniej? Naprawdę sądził, że wywrze to na nią wpływ? Że zmieni nagle jej perspektywę, zmusi do refleksji? Sama nie stroniła od używania słów, ale tylko wtedy, gdy celowo chciała kogoś omotać, oszukać, zmanipulować. Teraz, po raz kolejny rzucana w wir oczekiwań i wyjaśnień z jego strony, nie potrafiła nie czuć się ofiarą właśnie takiego postępowania. W każdym jego słowie doszukiwała się fałszu, mimo że znała go i wiedziała, że on prezentował właśnie swoją prawdę. Nie o tyle prawdę faktyczną, co prawdę, jakiej oczekiwał, w jakiej chciał żyć, do jakiej dążył.
    A na jaką, prawdopodobnie, nie miał co liczyć.
    Rozbrajająca była czasem ta jego naiwność.

    Nie skomentowała nijak jego wywodu. Nawet nie ruszyła łbem, chociaż każde słowo do niej dotarło, każde zdążyła już rozerwać na części pierwsze, a znaczącą większość po prostu wyrzucić. Niczego nie rozumiał, ale wiedziała już, że próby zmiany jego poglądów były skazane na porażkę. Był zbyt stary, zbyt uparty, zaszedł zbyt głęboko pod ziemię własnych opinii i przekonań. Zupełnie jak ona. Byli siebie pod tym względem absolutnie i niezaprzeczalnie warci.
    Wsłuchała się w odgłos jego łap i szurającego po ziemi ogona, gdy odchodził, zwieńczając spotkanie szumem skrzydeł. Nie odprowadziła go nawet wzrokiem, i początkowo nie ruszyła się z miejsca, dopóki nie zdała sobie sprawę intensywnego zapachu sarny, która wciąż musiała tu być.

    Przekręciła leniwie głowę, znów uchylając powieki, jakby zmuszona do tego, spoglądając na płochliwego roślinożercę spode łba, wciąż leżąc wygodnie na ziemi. Zamrugała powoli, wzdychając, poruszając językiem w pysku by zmusić się do mówienia.

    – Nie wiem, skarbie, czy mam ci współczuć, czy zazdrościć. – Powiedziała nieco ochryple, zmęczonym głosem, wodząc wzrokiem po szczupłych nogach zwierzęcia. – Niech ta moja niewiedza będzie naszą tajemnicą.
    Uśmiechnęła się ledwo zauważalnie, znów przymykając ślepia. Nie zamierzała odganiać roślinożercy. Prędzej czy później sarna sama się wycofa.
    Prawdpodobnie.

Licznik słów: 412
Link:
BBcode:
Ukryj linki do postu
Pokaż linki do postu
ObrazekTHE LAWS OF COURTESY ARE SO INCONVENIENT:
do not set fire to this chevalier, do not encase that baroness in a block of ice...
HOW ARE WE SUPPOSED TO GET THROUGH THE DAY?

Obrazek
  • ✦ PECHOWIEC — po każdym niepowodzeniu -1 do ST następnej akcji;
    bonus sumuje się do 3 porażek z rzędu.

    ✧ RETORYKA — stałe -2 do ST przy testach na perswazję.
    ✦ SZCZĘŚCIARZ — jeden sukces zamiast niepowodzenia, do użycia raz na 2 tygodnie [03.06].
    ✧ NIEUGIĘTA — możliwość wykonania ostatniego ataku na chwilę przed omdleniem;
    +4 do ST akcji broniącego się.

    ✦ POJEMNE PŁUCA — raz na pojedynek / misję / polowanie ma -2 do ST ataku,
    ale w następnej turze +1 do ST swojej akcji.

    ✧ GOJENIE RAN — raz na tydzień wyleczenie rany lekkiej lub zmniejszenie powagi innej [01.01].
    ✦ ZDROWA JAK RYBA — odporność na choroby – o ich pojawieniu się świadczy
    tylko wynik 1 z rzutu k10.

    ✧ MAGICZNY ŚPIEW — raz na pojedynek / polowanie odejmuje 2 sukcesy przeciwnika.
Ostatnie użycie Błysku Przyszłości: 29.06.2023
KALECTWA: +2 do ST akcji fizycznych;

Obrazek
ULFHEDINN :: żywiołak ognia [hydra]_________MÖRKVARG :: żywiołak ziemi [wilk]_________VÍÐBLAÍNN :: żywiołak wody [hyena]
S: 1| W: 2| Z: 1| M: 3| P: 2| A: 1________________S: 1| W: 2| Z: 1| M: 3| P: 2| A: 1________________S: 1| W: 2| Z: 1| M: 3| P: 2| A: 1
B, MP, Kż, Śl, Skr: 1| MO, MA: 2_______________B, MP, Kż, Śl, Skr: 1| MO, MA: 2_____________B, Pł, MP, Kż, Śl, Skr: 1| MO, MA: 2

NIÐHÖRGG :: feniks___________ZALDRIZES :: sarna
« niemechaniczny »___________« niemechaniczny »
Kwiat Uessasa
Czarodziej Mgieł
Hräsvelg Niepowszedni
Czarodziej Mgieł
Awatar użytkownika
Posty: 1063
Rejestracja: 27 wrz 2022, 23:43
Stado: Mgieł
Płeć: Samiec
Księżyce: 48
Rasa: Górski
Opiekun: Gerna i Isir
Mistrz: Chyba istnieje
Partner: Erozja Obyczajów

Łąka Młodych Smoków

Post autor: Kwiat Uessasa »

A: S: 1| W: 2| Z: 5| M: 4| P: 3| A: 2
U: B,Pł,L,A,O,W,MP,MO,MA,Kż,Skr,Śl,Prs: 1
Atuty: Boski Ulubieniec; Niestabilny;
To był dzień jak codzień. Miał być spokojniejszy niż to co sie pojawiło ostatnio. Na samą myśl mam nawet przyjemne dreszcze. Może chociaż część tego powtórzę. Chciałbym może o tym zapomnieć, ale nie potrafię...
tak zawalony swoimi myślami wylądowałem dość nieudolnie na polance. Cholerne błoto i białe gówno. Czemu nie dadzą mi normalnie wylądować, tylko od razu niczym balerina robie fikołka i ląduje na pysku. Jeszcze trochę a pozbędę sie wszystkich kłów..

Licznik słów: 72
Link:
BBcode:
Ukryj linki do postu
Pokaż linki do postu
ᚢᛁᛊ ᛖᚣ ᚾᚣⲔᛁᛊⳖ ᚣᛒᛢⳘᚱᚧᚣᚳᚢᛊⳖ ᚱჍᛊᛈჍᛉᛧ Ⲕᚾᛜ́ᚱᛊⳖ ᛒᛉ ᛢᛖᛜⲔ ᚢᛁᛊ Ⴭᚱᛜᛒᛁᚳᛧ ᚹᚱᛜ́ᛒⳘⳖᚣᛈ ᚢᚣᚧᚣᛈ ჍᛉᛈᛁⳘ ⳖᚣⲔᛁᛢ ᛢᛊᚢᛢ
Main Theme | Berserk Theme | Głos Postaci
Atuty:
ʙᴏꜱᴋɪ ᴜʟᴜʙɪᴇɴɪᴇᴄ ᴅᴀʀᴍᴏᴡᴇ ʙʟᴏɢᴏꜱʟᴀᴡɪᴇɴꜱᴛᴡᴏ ɴᴀ ᴢᴡɪᴀᴅ – 27.05
ɴɪᴇꜱᴛᴀʙɪʟɴʏ ᴅᴏᴅᴀᴛᴋᴏᴡᴀ ᴋᴏść ᴅᴏ ᴍᴘ, ᴍᴀ ɪ ᴍᴏ, ᴡ ᴘʀᴢʏᴘᴀᴅᴋᴜ ɴɪᴇᴘᴏᴡᴏᴅᴢᴇɴɪᴀ – ʀᴀɴᴀ ᴄɪężᴋᴀ
          Járnsax
Nocnica (samica)
S:1 | W:1 | Z:1 | M:2 | P:3 | A:1
B, MA, MO, Skr, Śl: 1
#19a56f
  • Jedzonko:
    – 3/4 mięsa
    – 2/4 roślin
    Błyskotki:
    – opal
    – perła
    – rubin
    – onyks
    – granat
    – bursztyn
    Potki:
    – chroniący przed atakiem fizycznym oraz magicznym
    – usprawniający wytrzymałość
    Runki:
    – obrony przed pazurem
    – brązowe krucze pióro
    – duży słoik miodu
    – mały srebrny dzwoneczek na sznureczku
    – zwinięty tytoń
    – zardzewiały kluczyk
    – gruba kurtka z kapturem
    – złoty klucz
    – owoce pokrzyku wilczej jagody (silnie trujące)
    – kościany talizman pokryty runami
    – srebrny naszyjnik
    – sakwa ze smoczego futra
    – orkowy sztylet
#7f7187 | #ffbf00 | #bf00ff | #00ffbf – ludzki
Av by Sherinae | Av by Lampart | Av by AWL
Discord: @Shiro#8745
ODPOWIEDZ

Chcesz dołączyć do gry?

Musisz mieć konto, aby pisać posty.

Rejestracja

Nie masz konta? Załóż je, aby do nas dołączyć!
Zapraszamy do wspólnej rozgrywki na naszym forum.
Rozwiń skrzydła i leć z nami!

Zarejestruj się

Logowanie

Wróć do strony głównej