Kapliczka Ognvara

Kiedyś podobny las nazywano Białą Puszczą, poświęconą bogom i spokojowi. Teraz jest to Dzika Puszcza, gdzie ograniczenia są zbędne.
Ołtarz Wyniesionych
Starszy Mgieł
Veir Sakralna
Starszy Mgieł
Awatar użytkownika
Posty: 2289
Rejestracja: 20 gru 2020, 3:10
Stado: Mgieł
Płeć: samica
Księżyce: 79
Rasa: Północna x Wężowa
Opiekun: Wybraniec, Valgerd
Mistrz: Burdig
Partner: Gwieździste Niebo

Kapliczka Ognvara

Post autor: Ołtarz Wyniesionych »

A: S: 1| W: 4| Z: 3| M: 5| P: 3| A: 3
U: B,W,Pł,A,O,MP,Kż,Skr,Śl: 1| L,Prs: 2| MO,MA: 3
Atuty: Pechowiec; Szczęściarz; Nieugięty; Utalentowany; Furia Niebios

OSTATNI POST Z POPRZEDNIEJ STRONY:

Symbol... pamięci? Rodziny? Chyba można było to tak nazwać. Veir próbowała się doszukać jakiegoś znaczenia w swym imieniu, czy raczej czego mogłoby być symbolem.
~ Moja córka nazywała się Vesserana. "Hesserana" oznaczyło Kryształową Niedźwiedzicę, zamieniłam tylko pierwszą literę, gdy ją nazywałam. – Dodała po krótkiej chwili ciszy, jednak takie momenty milczenia w tej konwersacji nie dziwiły już żadną z nich. Na szczęście Veir nie postanowiła zejść na temat rodzaju: "Też masz jakieś pisklęta?". Mimo wszystko nie lubiła za bardzo o nich rozmawiać. Po prostu... chciała powiedzieć o tym imieniu.

Kapliczka szybko zaczęła przypominać dawną wersję siebie, ale to czasów świetności z pewnością nigdy nie wróci. Veir może usunęła porosty, ale nieco wyżarły kamień i nie tylko one. Jednak wyglądało to już jak coś, czego nie trzeba było się wstydzić.
~ Niebieski uzyskasz z rybich łusek, ale musisz je wcześniej rozgotować, żeby straciły swój zapach. – Ponownie wróciła myślami do wspomnień z przeszłości. Ten dzień... ten dzień bardzo źle na nią działał. Dużo bodźców wywołujących wspomnienia. Niekoniecznie złe. Po prostu ma obrazy czegoś, co już nigdy nie wróci, bo te osoby są martwe. Przypomniała sobie pewnego smoka, którego sama niegdyś pytała o niebieski kolor i jak uzyskać takowy barwnik. Westchnęła mimowolnie.
~ Granatowy uzyskasz ściemniając wcześniej opisany niebieski, odrobiną czarnego na przykład. Fioletowy, chyba najlepiej będzie z jagód. Jak teraz myślę, mogłabyś pokombinować, żeby i z tego wyszedł niebieski, mieszając ze sobą inne kolory. – Wytłumaczyła. Tak bardzo "naukowo", czy może bardziej, tak jak tłumaczyłby komuś nauczyciel. Bo przez większość życia była piastunką. Dlatego nigdy to z niej nie wyszło.

~ Uroboros oznacza wieczny cykl śmierci i odrodzenia, powtarzający się od zarania dziejów. – Powiedziała w którymś momencie, gdy jeszcze czyściła wyrzeźbiony przez siebie nieco wcześniej symbol. Nie chciała zanudzać ją swoją religią, dlatego jedynie napomknęła o jej fundamentalnej części.

Gdy Veir czekała na odpowiedź Arel, zrobiło się jej nieco duszno, możliwe, że odczuwała stres? Stres i wstyd. Dwa uczucia, które nie pojawiały się u niej przez te wszystkie księżyce. Czy to będą odosobnione przypadki? Zastanawiało ją, co musiało się zmienić w jej głowie, że doznawała takich rzeczy. Wiedziała czym jest stres czy wstyd. Z definicji. Dlatego to poznała.
Czy Arel nazwie ją barbarzyńcą? Szaloną fanatyczką? Powie, że pochodzi z kultu wariatów? Spodziewała się takiej odpowiedzi. Na szczęście taka się nie pojawiła.
~ Dziękuję. – Powiedziała w którymś momencie. Jakby kamień spadł z jej serca. To znaczy, nadal miała wrażenie, że te słowa pojawiły się w głowie Arel, ale przynajmniej nie były tak silne, by wypowiedzieć je na głos.
~ Jest wiele tradycji, których się wyrzekłam. Ale też wiele, które nadal kultywuję. Jak pogrzeby według tradycji Essyańskich, czy zawiązanie przymierza z przywódcą. Tak jak kiedyś z Wybrańcem, jarlem Horgifell, jako akt lojalności. – Odpowiedziała. Zaszła w niej ulga, jak po otrzymaniu pokuty od Wybrańca. Jeżeli zaś chodzi o tradycję związaną z przymierzem... nie zastosowała jej w przypadku Mahvran, ale było to zabiegiem celowym.
~ Rozumiem. Jeżeli znowu przegramy... możemy ponownie się spotkać, żeby porozmawiać. – Zaproponowała. Zgadzała się, że idealna metoda nie istniała. Procesja Pokuty działała tylko dlatego, że wierzyli w Wybrańca. Dla niego zrobiliby wszystko. Zaślepione owieczki, słuchające swego pasterza, który oddawał je na rzeź. A jednak w jego słowach czasami pojawiała się mądrość.

~ Myślę... myślę, że lepiej nie będzie. Dziękuję, Arel. – Spojrzała najpierw na kapliczkę, a potem na Miód. Dołożyła kilka świeczek na miejsce i mały kosmyk swojego futra, jako kolejne symbole pamięci. Spojrzała na smoczycę.
~ Masz ochotę na spacer po terenach wspólnych? By dokończyć rozmowę. – Zapytała na sam koniec. Przy okazji, musiała zdobyć nieco skał o dobrej jakości, których użyłaby do stworzenia mniejszej płaskorzeźby. Chciała jakoś odwzajemnić gest pomocy w czyszczeniu jej kapliczki, ale jeszcze nic nie zdradzała Miodowi.

Gorzki Miód

Licznik słów: 617
Link:
BBcode:
Ukryj linki do postu
Pokaż linki do postu
Obrazek Pechowiec
Po każdym niepowodzeniu -1 ST do następnej akcji. Bonus sumuje się do 3 porażek z rzędu.
.
.
Szczęściarz
1 sukces zamiast niepowodzenia raz na 2 tygodnie. [Ostanie użycie – 13.09]

Nieugięta
Mdlejąc, smok może wykonać ostatnią akcję, a przeciwnik ma do swojej +4 ST.

Furia Niebios
Raz na walkę + rana lekka dla przeciwnika.
Varnil – rosomak albinos
S: 2| W: 1| Z: 1| M: 1| P: 3| A: 1
B, O, Skr: 1 | A,Śl: 2 ; Bestiobójca
    Błysk przyszłości: 23.08
.
Mosarba – renifer (niemech.)
Powroty Słońca
Przywódca Słońca
hurt/no comfort
Przywódca Słońca
Awatar użytkownika
Posty: 2606
Rejestracja: 17 lip 2022, 21:50
Stado: Słońca
Płeć: samica
Księżyce: 83
Rasa: północny x drzewny
Opiekun: Wschód i Zachód Słońca
Mistrz: Księżycolica*

Kapliczka Ognvara

Post autor: Powroty Słońca »

A: S: 2| W: 4| Z: 3| M: 5| P: 3| A: 2
U: W,Pł,Skr,Prs,A,O,Śl,Kż,MP: 1| B,L,MO: 2| MA: 3
Atuty: Pechowiec; Trudny cel; Zaklinacz; Pojemne płuca; Nieulękły
Uśmiechnęła się szerzej i mruknęła pogodnie, gdy Veir objaśniła imię swojej córki – nie sposób było się nie zachwycić takim pomysłem połączonym z utrzymaniem rodowej tradycji. Sama wieść, że czarodziejka miała córkę, nie poruszyła Arel zanadto – choć może poczuła się trochę dziwnie. Rozbieżności wiekowe wśród smoków były jednak czymś wpisanym w ich gatunek. Po spotkaniu Mackonura czy Sekcji coś takiego nie powinno jej szczególnie zaskakiwać, prawda?

Z nadstawionymi uszami – odruchowo, bo przecież przekaz trafiał prosto do jej łba – słuchała przepisu na barwnik, jaki podawała jej Ołtarz. Może było to głupie, ale sposób, w jaki samica to objaśniała, działał na nią... uspokajająco. Lubiła jasne wytyczne – wiedzieć, co i jak, w co włożyć łapy, żeby dotrzeć do konkretnego efektu. Lubiła słuchać. Było w tym coś prostego, zdejmującego z niej presję, nieważne czy chodziło o barwniki, jak teraz, czy zawiłości smoczej psychiki, jakie objaśniała jej niegdyś Citi.
Pierwsi nauczyciele Miodu zbyt szybko znikli z jej życia, a niepewność co do następnego kroku pozostała.
~ Dziękuję ~ odparła, nieświadoma tego, że coś jeszcze dręczyło jej rozmówczynię. ~ Mam nadzieję, że będę miała okazję podzielić się efektami ~ dodała, unosząc spojrzenie znad kapliczki, by odnaleźć zielone ślepia Veir i posłać jej wdzięczny uśmiech. Brak źrenic...

~ Jest symbolem... Ognvara? ~ spytała badawczo, spoglądając z powrotem na odświeżone przez Mglistą ryty. Zżerała ją ciekawość co do tego wszystkiego, jak najbardziej, choć do tego momentu wstrzymywała się przed pytaniem. Nie było na to dobrej chwili i nadal, nawet teraz, bardziej fascynowała ją sama smoczyca. Jeśli jednak Veir sama chciała o tym opowiedzieć... W końcu to było dla niej coś ewidentnie ważnego, nieważne jak bardzo zdążyła tę kapliczkę zaniedbać.

Uśmiechnęła się lekko, mimo wszystko, gdy dotarły do niej podziękowania Veir. Miała wrażenie, że przypisuje temu wszystkiemu za dużo znaczenia; że żywi do Mglistej zbyt dużo sympatii na tak krótką znajomość. Była nieostrożna – i może trochę nachalna w swoich odczuciach, dlatego tym powściągliwiej je wyrażała. Z drugiej strony nie potrafiła sobie powiedzieć, że to coś złego.
~ Tęsknisz za swoimi stronami? ~ Jej pytanie nie sugerowało, aby się spodziewała jakiejś konkretnej odpowiedzi; właściwie niewiele w nim było czuć poza nieobecnym zastanowieniem. Widać było, że miała... mieszany stosunek do zwyczajów własnej ojczyzny. Pytanie samo się nasuwało.

Porozmawiać przy następnej przegranej? Cóż za dziwaczne ustalenie wypłynęło z jej rozmowy – a może nowa tradycja dla nich obu. Arel kiwnęła łbem, bezsłowną zgodę wyrażając prostym impulsem.
Czemu tyle jej dziękowała? Naprawdę nie wiedziała, co z tym zrobić poza uprzejmym potakiwaniem. Doceniała taki wyraz wdzięczności, a jednocześnie to co, zrobiła, nie znaczyło tak wiele; a jednocześnie nie mogła bagatelizować słów Veir, mówiąc, że "nie ma za co". Same złe wyjścia.
Znowu za dużo myślała. Weź się otrząśnij, na bogów.

~ Oczywiście ~ odpowiedziała prawie natychmiast. Gdyby nie uwaga Mglistej, nie zorientowałaby się, że był to dobry punkt na zakończenie spotkania. ~ Nieopodal jest wzgórze, na którym można się ogrzać w słońcu. Chyba że masz już na myśli jakieś miejsce ~ zasugerowała, podziwiając ostatni raz kapliczkę.
~ Jest niezwykła.

Wrota Dziejów

Licznik słów: 502
Link:
BBcode:
Ukryj linki do postu
Pokaż linki do postu
wyglądteczkamuzyka
nosi na szyi "pleciony naszyjnik z kawałkami bursztynu"


pechowiec po każdym niepowodzeniu -1 ST do następnej akcji. Bonus sumuje się do 3 porażek z rzędu.
trudny cel +1 ST do ataków fizycznych przeciwnika, drapieżniki atakujące fizycznie nigdy nie zadadzą kryta/śmiertelnej
zaklinacz stałe -1 ST do rzutów na obronę magiczną
pojemne płuca raz na pojedynek/polowanie -2 ST do ataku, ale +1 ST w następnej turze
nieulękły smok ma pierwszy ruch w walce; przeciwnik ma +1 ST w pierwszej turze

Kirim – kocur syjamski
S:2|W:1|Z:2|M:1|P:3
B,A,O,Śl:1 | Skr:2
Ołtarz Wyniesionych
Starszy Mgieł
Veir Sakralna
Starszy Mgieł
Awatar użytkownika
Posty: 2289
Rejestracja: 20 gru 2020, 3:10
Stado: Mgieł
Płeć: samica
Księżyce: 79
Rasa: Północna x Wężowa
Opiekun: Wybraniec, Valgerd
Mistrz: Burdig
Partner: Gwieździste Niebo

Kapliczka Ognvara

Post autor: Ołtarz Wyniesionych »

A: S: 1| W: 4| Z: 3| M: 5| P: 3| A: 3
U: B,W,Pł,A,O,MP,Kż,Skr,Śl: 1| L,Prs: 2| MO,MA: 3
Atuty: Pechowiec; Szczęściarz; Nieugięty; Utalentowany; Furia Niebios
Często podczas tej rozmowy wracała myślami do przeszłości. Małe, nic nie znaczące słowa naprowadzały ją na konkretne katalogi wspomnień. Rozmowa o barwnikach na przykład przypomniała jej o tym, do czego stosowano je na Północy, gdzie zdobycie konkretnych kolorów było jeszcze cięższe. Pamiętała główną świątynię w Horgrfoldzie, największym mieście Horgifell. Jej ściany były całkowicie pokryte płaskorzeźbami przedstawiającymi konkretne wydarzenia z historii państwa, jak i niektóre legendy. Wszystko dodatkowo pokryte barwnikami, które cały czas odnawiano. Historia miała tam olbrzymie znaczenie. Wszyscy musieli ją znać, bowiem ten kto zapomina o błędach swoich przodków, ten skazany jest na powtarzanie ich.
~ Chętnie wtedy posłucham. – Powiedziała. Cóż obie wyraziły chęć ponownego spotkania. Wcześniej mowa była o porażce teraz bardziej... ogólnie. ~ Pokaże ci wtedy, jak te wszystkie barwniki wykorzystać w rzeźbiarstwie. – Dodała jeszcze. Cóż... to nie takie proste, jakby się wydawało. Po pierwsze, zwykłe barwniki nie trzymają się kamienia. Po drugie, trzeba uczynić je trwalszymi.

~ Może być wzgórze. I dziękuję. Ale sama bym jej nie odnowiła. – Odpowiedziała krótko. ~ Spodobałyby ci się niektóre budowle w Horgifell, albo w państwie Ziborg. – Na moment się zamyśliła. Jak Arel często katowała się za to, że myśli za dużo nad niektórymi rzeczami, które są dosyć proste, tak Veir często mówiła do siebie: "Przestań tyle mówić o tym". Jakby nie miała nic innego do zaoferowania oprócz swej historii i kultury. "Horgifell to, Horgifell tamto. Bla, bla, bla, Horgifell. Zamknij się, Veir Sakralna. Jesteś niczym, więc mówisz tylko o tym". Często ją to prześladowało. Musiała coś z tym zrobić, wynieść się ponad to.

~ Tak. Ognvar jako Bóg Czasu, jest nieskończonością. Niektórzy ekstremiści religijni twierdzą, że przed jego nadejściem, nie istniał w ogóle upływ czasu. Rośliny nie umierały, wszystkie istoty były nieśmiertelne i w pewnym sensie skazane na jedno życie i jedną egzystencję, co ostatecznie prowadziło do cierpienia. Wszystko stało w miejscu, jedzenie się nie psuło. Nie pojawiało się nowe życie. Ognvar wkraczając w nasz wymiar egzystencji miał dopiero stworzyć czas. Dać nam możliwość odradzania się, starzenia i życia w zaświatach, bądź powrotu w ramach wiecznego cyklu. A sprawiając iż życie nie było wieczne, stawało się wyjątkowe. Tak jak nasza rozmowa teraz. Inni uważają, że czas był chaotyczny, jedno dnia wykluwało się, by drugiego być już starym smokiem, a trzeciego młodym dorosłym. Wszystko mieszało się ze sobą, bez konkretnego ciągu. Dopiero Ognvar miał to okiełznać i nadać temu konkretny kształt. – Mówiła, a żeby było wygodniej, jednocześnie powoli zmierzała w kierunku wzgórza, o którym mówiła Arel. Podróżowała przy niej, czasami patrząc się w jej żółte oczy, czasami przed siebie, a innym razem w jej łatki futra innego koloru na ciele. Zdawały się byłej piastunce bardzo ciekawe, bo nigdy wcześniej chyba takich nie widziała.

~ Tęsknię. Chciałabym jeszcze raz przejść się ścieżkami mojego miasta, zobaczyć Wielkie Wrota, olbrzymią budowlę z kamienia, przy której składano podarki dla zmarłych przed ich przejściem na drugą stronę. Jeszcze raz poszybować przez klify i wdrapać się na najwyższy ze szczytów. Myślałam, by tam wrócić na chwilę, po zakończeniu starć z łowcami. Ale nie jest mi to pisane. Widzisz, gdybym tam wróciła, skończyłabym jak moja matka. Tam się już nie wraca. Ale mogę zawsze odwiedzić inne państwa. W samym Essyanie było ich jeszcze dwanaście. – Nie mówiła tego zbyt wielu osobom. Nie powiedziała wszystkiego. Dostała kiedyś konkretne zadanie od Wybrańca. Szerzyć wiarę w Wolnych Stadach. Gdyby wróciła z pustymi łapami, jak jej matka, która miała takie same wytyczne, czekałyby ją tortury i długa, powolna śmierć. To nie tyczyło się tylko jej rodu, chociaż była w tym pewna zależność. Nikt kto odszedł, a wrócił nie skończył jeszcze w tym państwie dobrze.
Była piastunka, teraz czarodziejka, zmierzała dalej w kierunku wzgórza, idąc dosyć powolnym krokiem razem z Arel. Nie spieszyło jej się.

Gorzki Miód

Licznik słów: 619
Link:
BBcode:
Ukryj linki do postu
Pokaż linki do postu
Obrazek Pechowiec
Po każdym niepowodzeniu -1 ST do następnej akcji. Bonus sumuje się do 3 porażek z rzędu.
.
.
Szczęściarz
1 sukces zamiast niepowodzenia raz na 2 tygodnie. [Ostanie użycie – 13.09]

Nieugięta
Mdlejąc, smok może wykonać ostatnią akcję, a przeciwnik ma do swojej +4 ST.

Furia Niebios
Raz na walkę + rana lekka dla przeciwnika.
Varnil – rosomak albinos
S: 2| W: 1| Z: 1| M: 1| P: 3| A: 1
B, O, Skr: 1 | A,Śl: 2 ; Bestiobójca
    Błysk przyszłości: 23.08
.
Mosarba – renifer (niemech.)
Czarodziejka Śmiechu
Czarodziej Słońca
Czarodziej Słońca
Awatar użytkownika
Posty: 229
Rejestracja: 26 lip 2023, 17:29
Stado: Słońca
Płeć: samica
Księżyce: 51
Rasa: Drzewny

Kapliczka Ognvara

Post autor: Czarodziejka Śmiechu »

A: S: 1| W: 3| Z: 1| M: 5| P: 2| A: 1
U: B,L,Pł,A,O,W,MP,Kż,Skr,Śl,Prs: 1| MA: 2| MO:3
Atuty: Wrodzony talent, Trudny cel, Twardy jak diament, Furia niebios
Minęło już przeszło dwa księżyce, jak zawitałam w te jakże urocze strony. Czy czegoś się nauczyłam przez dany mi czas, czy mnie oświeciło?
A skądże znowu! Czułam się równie nowa, jak dwa księżyce temu i nie zapowiadało się, aby jakakolwiek zmiana nastała w najbliższym czasie.
Czy przejmowałam się tym? Oczywiście, że nie.
Podejmując decyzję, aby opuścić ówczesną ostoję, zdawałam sobie sprawę, jak wiele wyzwań może na mnie czekać w tych zabawnych Wolnych Stadach, hehe. Dalej nie mogłam się przyzwyczaić. Skąd w ogóle ta nazwa? To było dobre pytanie, nie uważacie? W końcu skądś musiała się wziąć.
Żyjąc pośród społeczności zwącej siebie samych Słońcem – cóż to za pieruńskie nazewnictwo? – dostrzegałam, że wcale aż tak się nie różniliśmy. Byli równie beztroscy, co moja dusza, więc wiedziałam, że ten przypadek wiedział, co robi, właśnie tam mnie upychając.
Jako, że cholernie mi się nudziło siedząc całymi dniami na zadzie, wszak większość czasu walczyłam, przez całe dwadzieścia księzyców, wieczór w wieczór, poza chwilami, gdy moja droga Ankamira nie dawała rady poskładać do końca mojego drobnego cielska. Ależ ile ducha było w tych gnatach! Tego nikt nigdy nie mógł mi odebrać, a starali się nie raz.
Ale trochę odeszłam od meritum, w każdym bądź razie, wychynęłam ze swojego tymczasowego leża i postanowiłam w końcu odwiedzić ziemię, którą tajemniczo nazywali wspólnymi. Podążając wskazówkami węgielka – Bestia chyba nie zapała do nie miłością przez zawracanie białego kupra topolki – leciałam beztrosko nad rozległymi ziemiami. Nadziwić się nie mogłam, ile urodzaju w tych stronach, nawet pomimo potężnej suszy przetaczającej się po krainie, nie tylko w tych stronach. Jak to zwykle bywa, las najpiękniej do mnie śpiewał, więc właśnie ów część światka miało być moim pierwszym przystankiem. Piękna, wiekowa puszcza, tylko kwiecia trochę za mało. Zauważyłam, że z wiekiem stawałam się niebezpiecznie sentymentalna, choroba jakaś czy coś?
Zaśmiałam się pod nosem, pomarańczowymi ślepiami wyszukując idealnego miejsca, aż coś mignęło mi w przecince drzew.
Całkiem zaintrygowana zniżyłam lot, trzepocząc swoimi podwójnymi bliźniaczkami skrzydeł, aż wylądowałam na zdumiewająco zielonej trawie poprzetykanej mchem.
Sapnęłam szczęśliwie i padłam w ten miękki dywan, aby wytarzać się zacnie, jak na samicę przystało. Miałam dosyć już pyłu unoszącego się w powietrzu.

Czereda Czerwi

Licznik słów: 358
Link:
BBcode:
Ukryj linki do postu
Pokaż linki do postu
Atuty:
  • Trudny cel: +1 ST do ataków fizycznych przeciwnika, drapieżniki atakujące fizycznie nigdy nie zadadzą kryta/śmiertelnej
  • Twardy jak diament: stałe -1 ST do rzutów na Wytrzymałość
  • Furia Niebios: raz na walkę + rana lekka dla przeciwnika od żywiołu ziemi (flora)

Kalectwo wrodzone: + 1/4 do sytości
Głos:>
Złociutki – orzeł
S: 1| W: 1| Z: 1| M: 1| P: 2| A: 1
A, O, L, Skr, Śl: 1
Czereda Czerwi
Wojownik Ziemi
Żółta Glizda
Wojownik Ziemi
Awatar użytkownika
Posty: 401
Rejestracja: 14 wrz 2022, 17:15
Stado: Ziemi
Płeć: samiec
Księżyce: 65
Rasa: bagienny x pustynny
Opiekun: Wrzawa Wierzb oraz Zapierający Dech
Mistrz: Syn Przygody
Partner:

Kapliczka Ognvara

Post autor: Czereda Czerwi »

A: S: 4| W: 3| Z: 2| M: 1| P: 3| A: 5
U: B,Pł,W,Kż,Śl,Skr,MO,MA,MP: 1| L,A,Prs: 2| O: 3
Atuty: Boski ulubieniec, Trudny cel, Tancerz, Magiczny śpiew
  • Puszcze i lasy: można w nich spędzić księżyce, a i tak całych się ich nie pozna. Można poznać ścieżki, owszem. Nawet całkiem szybko, jeśli się wie, co się robi, ale faktycznie znać cały las? Każde drzewo stanowiło mały świat, liście, konary, pnie i korzenie. Tysiące mrówek odbywających każdego dnia tą samą wędrówkę, rodzina lisów ukryta w dziurze między korzeniami. Termity pod korą, ptaki między gałęziami. Muchomor tam, borówki tu. Upadłe liście tworzące poszycie...
    Żeby całkiem poznać las, trzeba spędzić w nim dużo, dużo czasu.
    Nie trzeba chyba mówić, że Keni tego nie zrobił. I tym bardziej nie w tym lesie. Może, może, gdyby wszystkie te księżyce, które spędził w półśnie i pełnym śnie, zamienić na wędrówki po puszczy, to mógłby się poszczycić, że zna ten las. No, ale tego nie zrobił. Bah, był tutaj tylko raz w życiu, tak na prawdę. W bagnie. Było to bardzo fajne bagno, pełne życia, tak jak każde szanujące się bagno powinno być. Miało dodatkowe punkty za dobre wspomnienia.

    Czerw podleciał pod Dziką Puszczę, rozkoszując się szybkością oraz wiatrem w skrzydłach, a następnie już na czterech łapach, powoli wędrował wśród roślinności. Słuchając. Obserwując. Czuł zapachy, jednak nie było to polowanie; smok nie ukrywał się, ani nie szukał śladów zwierzyny. Nie miał celu, poza samej wędrówką.
    Nie powinno być to jednak zaskoczeniem, że Keni nie wiedział, że w puszczy jest jakiś ołtarz, ani już tym bardziej gdzie dokładniej on się znajduje. Po prostu szedł, aż usłyszał dźwięki, które zakłócały kakofonię ciszy. Stanął i zamrugał, jakby wyciągnięty z transu.
    Uhhhh.
    Tam było jakieś przejaśnienie. Polana?
    Skręcił, idąc już głośniej, i faktycznie. Polana, smok i.. coś. Kamień, rzeźba i kolory. Oh? Keni czuł bardzo wyraźną potrzebę podejścia bliżej, ale najpierw wypadało się przywitać, wiec dokładnie to zrobił:
    – Hejka, hejka – Mmmm tak. Elokwencja powinno być w imieniu żółtogłowego. Czereda Elokwencja Czerwi.– Wybacz, że tak wbijam, ale wiesz może co to za miejsce?– zaczął podchodzić bliżej ołtarza, próbując zauważyć jak najwięcej szczegółów z daleka. Jednak zanim, zdążył w pełni podejść, zatrzymał się nagle i potrząsnął łbem i uśmiechnął się w stronę smoczycy -Ah, nazywam się Czereda Czerwi, tak w ogóle, miło spotkać – zaśmiał się, obserwując smoka. Zapach ognia, ale nie zbyt silny. Nowoprzybyła? Ale mimo wszystko Ogień, więc Keni pozwolił sobie na mniejszą ostrożność niż w przypadku Mgieł. Lepsze stosunki stadne i tak dalej.

    Illianah

Licznik słów: 388
Link:
BBcode:
Ukryj linki do postu
Pokaż linki do postu
"𝑾𝒊𝒔𝒆 𝒘𝒐𝒓𝒅𝒔 𝒂𝒓𝒆 𝒍𝒊𝒌𝒆 𝒂𝒓𝒓𝒐𝒘𝒔 𝒇𝒍𝒖𝒏𝒈 𝒂𝒕 𝒚𝒐𝒖𝒓 𝒇𝒐𝒓𝒆𝒉𝒆𝒂𝒅. 𝑾𝒉𝒂𝒕 𝒅𝒐 𝒚𝒐𝒖 𝒅𝒐? 𝑾𝒉𝒚, 𝒚𝒐𝒖 𝒅𝒖𝒄𝒌 𝒐𝒇 𝒄𝒐𝒖𝒓𝒔𝒆."

~ 𝑩𝒐𝒔𝒌𝒊 𝑼𝒍𝒖𝒃𝒊𝒆𝒏𝒊𝒆𝒄 ~
darmowe błogosławieństwo na zwiad (10.08)

~ 𝑻𝒓𝒖𝒅𝒏𝒚 𝑪𝒆𝒍 ~
+1 ST do ataków fizycznych przeciwnika, drapieżniki
atakujące fizycznie nigdy nie zadadzą kryta/śmiertelnej

~ 𝑻𝒂𝒏𝒄𝒆𝒓𝒛 ~
stałe -1 ST do rzutów na obronę fizyczną

~ 𝑴𝒂𝒈𝒊𝒄𝒛𝒏𝒚 Ś𝒑𝒊𝒆𝒘 ~
raz na pojedynek/polowanie odejmuje 3 sukcesy przeciwnika

grupa IV
Obrazek

| 𝑾𝒚𝒈𝒍𝒂𝒅 | 𝑻𝒉𝒆𝒎𝒆 |
sefsderwrefdffhjhjhsdggd



Pimpuś – ż. wody
S:1|W:1|Z:1|M:1|P:3|A:1
Pł, MA, MO, Skr, Śl: 1

Czarodziejka Śmiechu
Czarodziej Słońca
Czarodziej Słońca
Awatar użytkownika
Posty: 229
Rejestracja: 26 lip 2023, 17:29
Stado: Słońca
Płeć: samica
Księżyce: 51
Rasa: Drzewny

Kapliczka Ognvara

Post autor: Czarodziejka Śmiechu »

A: S: 1| W: 3| Z: 1| M: 5| P: 2| A: 1
U: B,L,Pł,A,O,W,MP,Kż,Skr,Śl,Prs: 1| MA: 2| MO:3
Atuty: Wrodzony talent, Trudny cel, Twardy jak diament, Furia niebios
Uwielbiałam zapach świeżego, wilgotnego mchu, tego jak kipiał żywotnością własną, jak i skrywających się pod nim małych stworzeń, tworzących swoje małe skomplikowane społeczności. Zupełnie nie przeszkadzało mi, że kawałki roślinności wczepiały się w odstające łuski na moim łbie, czy grzbiecie.
Chwytnymi palcami skrzydeł wpijałam szpony w to dobro, chłonąc spokój tego miejsca, wsłuchując się w śpiew samej natury, szelest koron drzew pokrytych licznym listowiem, zapachem ziemi.
W którymś momencie tej przedniej zabawy posyłszałam kroki.
Znieruchomiałam w mało chlubnej pozycji na grzbiecie, wyginając szyję wraz z łbem, aby spojrzeć od góry łapami na... smoka, chyba to był smok. Miał przedziwną aparycję, równie dwoistą, jak węgielek. Czy to jakaś cecha tutejszych smoków?
Ale hej, sama miałam białą żuchwę, szyję, pierś i dwie przednie łapy... hm. Heloł, kuzynie!
Obserwowałam, jak zbliża się do ołtarzyka, niby nim zainteresowany, ale też patrzący na mnie. Nie przypominałam go sobie ze spotkania w Słońcu, no i też pachniał inaczej. Pochodził z innej społeczności?
Ah, tyle pytań i ile okazji do odpowiedzi!
Ale najpierw zamierzałam się nieco zabawić.
Przekręciłam się powoli na brzuch, a moje oczy rozszerzyły się trwożliwie.
Zaczekaj, robaczku, nie widzisz tego wężydła? – szepnęłam przestrogą, wskazując białą łapą w stronę ołtarza, gdzie stała dumna smocza, wężowa postać, a za nim wąż. Ów wąż poruszył rozwidlonym jęzsorem, puszczając koniec swojego ogona. Syknął, zwijając swe ciało po ramieniu kamiennego bożka, jego łuski przesuwały się z suchym szelestem. Następnie spiął ciało i wystrzelił w kierunku piaskowogłowego, prost w jego pysk. Tuż przed nim rozpadł się na dziesiątki kolorowych, wonnych kwiatków, a ja zaśmiałam się gardłowo, dźwigając się na łapy.
Tada daaam, Ilka do usług – wykrztusiłam pomiędzy jednym, a drugim śmiechem..

Czereda Czerwi

Licznik słów: 277
Link:
BBcode:
Ukryj linki do postu
Pokaż linki do postu
Atuty:
  • Trudny cel: +1 ST do ataków fizycznych przeciwnika, drapieżniki atakujące fizycznie nigdy nie zadadzą kryta/śmiertelnej
  • Twardy jak diament: stałe -1 ST do rzutów na Wytrzymałość
  • Furia Niebios: raz na walkę + rana lekka dla przeciwnika od żywiołu ziemi (flora)

Kalectwo wrodzone: + 1/4 do sytości
Głos:>
Złociutki – orzeł
S: 1| W: 1| Z: 1| M: 1| P: 2| A: 1
A, O, L, Skr, Śl: 1
Czereda Czerwi
Wojownik Ziemi
Żółta Glizda
Wojownik Ziemi
Awatar użytkownika
Posty: 401
Rejestracja: 14 wrz 2022, 17:15
Stado: Ziemi
Płeć: samiec
Księżyce: 65
Rasa: bagienny x pustynny
Opiekun: Wrzawa Wierzb oraz Zapierający Dech
Mistrz: Syn Przygody
Partner:

Kapliczka Ognvara

Post autor: Czereda Czerwi »

A: S: 4| W: 3| Z: 2| M: 1| P: 3| A: 5
U: B,Pł,W,Kż,Śl,Skr,MO,MA,MP: 1| L,A,Prs: 2| O: 3
Atuty: Boski ulubieniec, Trudny cel, Tancerz, Magiczny śpiew
  • Na słowa smoczycy Czerw nie do końca wiedząc, co robi, lekko pochylił szyję i wbił pazury do ziemi. Ton ognistej mówił o niebezpieczeństwie, i to jeszcze o którym Keni nie wiedział, co było dużo gorsze od znanego niebezpieczeństwa. Znane można ugryźć, wbić pazury, zacząć uciekać lub spróbować porozmawiać. Jeszcze dodać fakt, że to był jakiś ołtarz, a ostatni nieznany Keniemu ołtarz... cóż. Wężydło jest bardzo blisko gigantycznemu morderczemu demono-insektoidowi.
    Dlatego Czereda odrobinkę się spiął i odrobinkę wszedł w tryb walki i ucieczki. Ciupineczkę. Odwrócił się ponownie w stronę ołtarza i faktycznie, był tam wąż. Wąż który się praktycznie od razu rzucił do ataku, zero wytłumaczeń, zero możliwości rozmowy. Smoczyca też musiała zareagować, bo poczuł drgania smoczej maddary w powietrzu.
    Z sykiem na pysku smok przeszedł do obrony....
    a wąż nagle zniknął. Albo dokładniej mówiąc skwiatkował się. Łapa Czerwia niepewnie zawisnęła w powietrzu, z paroma kwiatkami, które to przypadek rzucił akurat na dłoń żółtołowego, jakby właśnie zaczęła redefiniować swoje cele w życiu jak i priorytety. Powietrze przeszył jakiś dźwięk.
    Keni zamrugał, lekko skonfundowany... i nagle wszystko kliknęło.
    Smok dołączył się do dźwięku, właśnie zidentyfikowanego jako śmiech, najpierw ciszej, potem już głośniej, z piersi. Opuścił łapę z kwiatkami na ziemię, a całe napięcie w ciele wojownika rozproszyło się, niczym poranny wiaterek.
    Potrząsnął łbem, szczerząc zęby w uśmiechu.
    -No, ładnie mnie zrobiłaś, hehehe- otwarł oczy, które niewiadomo kiedy zamknął i pochylił lekko łeb-Hah, jesteś czarodziejem, czy po prostu cholernie dobra w magię precyzyjną? Bo zarzekałbym się, że ten wąż jest prawdziwy... I w sumie dalej mogę to robić- przechylił lekko łeb w bok z delikatniejszym już uśmiechem, mrużąc przy tym oczy – Duszki są w końcu dziwne-
    Rzucił jeszcze jeden uśmiech i podszedł wreszcie do ołtarza. O. Faktycznie był tam wąż jedzący swój własny ogon.
    Przejechał łapą po grawerowanym napisie, Ognvar. Bóg Czasu. Keni nie kojarzył takowego z panteonu wolnych stad.. ale istniał świat poza stadami, a wizerunek był zbyt przemyślany, kolory zbyt dobrane, żeby to było wymyślone od tak. No, ale samo zaakceptowanie istnienia jakiegoś Ognvara, nie znaczyło, że Czereda od razu zaczął go czcić, tym bardziej nie znając żadnej historii z nim związanych.
    Opuścił łapę. Ciekawe, kto zbudował ten ołtarz, nawet dla niewprawionego oka ziemnego, wyglądał on... ładnie. Porządnie. Jakby ktoś wiedział, co robi.
    -Względnie jest jeszcze opcja, że to ja po prostu jestem tępy, i wtedy na moje wytłumaczenia mógłbym powiedzieć, że iluzje mojego mistrza, jak i moje, są, ah, kiepskie, tak łagodnie mówiąc, i jestem przyzwyczajony do takiej jakości krecji.– Znów zwrócił się do smoczycy -No ale zdecydowanie wolę wersję podkreślające twoje umiejętności, haha!
    ...
    Ej, ale tak na poważnie, wiesz, co to za miejsce? Tak ponad wężowy-smoczy-czasowy ołtarz? –
    dodał na koniec

    Illianah

Licznik słów: 445
Link:
BBcode:
Ukryj linki do postu
Pokaż linki do postu
"𝑾𝒊𝒔𝒆 𝒘𝒐𝒓𝒅𝒔 𝒂𝒓𝒆 𝒍𝒊𝒌𝒆 𝒂𝒓𝒓𝒐𝒘𝒔 𝒇𝒍𝒖𝒏𝒈 𝒂𝒕 𝒚𝒐𝒖𝒓 𝒇𝒐𝒓𝒆𝒉𝒆𝒂𝒅. 𝑾𝒉𝒂𝒕 𝒅𝒐 𝒚𝒐𝒖 𝒅𝒐? 𝑾𝒉𝒚, 𝒚𝒐𝒖 𝒅𝒖𝒄𝒌 𝒐𝒇 𝒄𝒐𝒖𝒓𝒔𝒆."

~ 𝑩𝒐𝒔𝒌𝒊 𝑼𝒍𝒖𝒃𝒊𝒆𝒏𝒊𝒆𝒄 ~
darmowe błogosławieństwo na zwiad (10.08)

~ 𝑻𝒓𝒖𝒅𝒏𝒚 𝑪𝒆𝒍 ~
+1 ST do ataków fizycznych przeciwnika, drapieżniki
atakujące fizycznie nigdy nie zadadzą kryta/śmiertelnej

~ 𝑻𝒂𝒏𝒄𝒆𝒓𝒛 ~
stałe -1 ST do rzutów na obronę fizyczną

~ 𝑴𝒂𝒈𝒊𝒄𝒛𝒏𝒚 Ś𝒑𝒊𝒆𝒘 ~
raz na pojedynek/polowanie odejmuje 3 sukcesy przeciwnika

grupa IV
Obrazek

| 𝑾𝒚𝒈𝒍𝒂𝒅 | 𝑻𝒉𝒆𝒎𝒆 |
sefsderwrefdffhjhjhsdggd



Pimpuś – ż. wody
S:1|W:1|Z:1|M:1|P:3|A:1
Pł, MA, MO, Skr, Śl: 1

Czarodziejka Śmiechu
Czarodziej Słońca
Czarodziej Słońca
Awatar użytkownika
Posty: 229
Rejestracja: 26 lip 2023, 17:29
Stado: Słońca
Płeć: samica
Księżyce: 51
Rasa: Drzewny

Kapliczka Ognvara

Post autor: Czarodziejka Śmiechu »

A: S: 1| W: 3| Z: 1| M: 5| P: 2| A: 1
U: B,L,Pł,A,O,W,MP,Kż,Skr,Śl,Prs: 1| MA: 2| MO:3
Atuty: Wrodzony talent, Trudny cel, Twardy jak diament, Furia niebios
Zmrużyłam ślepia tylko odrobinkę, skupiając się na magii, gdy dostrzegłam spięcie się mojego nowego ziomka. Znaczy się, zrozumcie, naprawdę pieruńsko się nudziłam, a ten maślaczek tak pięknie nadawał się do małego psikusa.
Więc bawiąc się przednie, obserwowałam, co też pan smok wymyśli.
Kiedy w jego łapie spoczęły piękne, wonne kwiatki, nie można było mi się dziwić, że tak troszeczkę parsknęłam śmiechem prawda? No sami powiedzcie, to wyglądało komicznie.
Wielki smok bojący się małego bukieciku.
Zwróciłam swe pomarańczowe, śmiejące się ślepia na Czeredę, uśmiechając się równie szeroko swymi nieco wyszczerbionymi zębiskami. Halo, nic nie poradzę na to, że na arenie bawili się w uzdrowicieli od zębów, a jakoś moja Anamira nie zawsze miała ochotę je potem odrastać.
Oho, jaki komplemen, no panie czarowny, zaraz się tu rozpłynę.
Położyłam chude białe łapsko na piersi, trzepocząc powiekami, niczym zawstydzona młódka.
Mów mi tak więcej, robaczku, bo czuję, że się niemal rumienię – mrugnęłam do niego ślepiem z rozbawieniem, a następnie podeszłam nieco bliżej, otrzepując się z resztek mchu i trawy, co mogło nieco skapnąć też i na mego towarzysza dzisiejszych zabaw. Nie zamierzałam wypowiadać się na temat jego intelignecji, samiec chyba wiedział lepiej, hm?
Ano, czaruję troszeczkę, ale do tych iluzji to daru aż tak wielkiego nie mam, musiałbyś zobaczyć, jaszczureczko, moją Anamirę w akcji. Ta to dopiero cuda na kiju ci wyczaruje, coś niecoś mi pokazała, tej prostej mej łepetynie – przystanęłam tak na wyciągnięcie skrzydła od lewego boku samca, kierując tym razem spojrzenie na ów kapliczkę.
Ładne dzieło, nie ma co, ktoś się postarał w każdym detalu, kamień pięknie obrobiony, nawet barwniki dodane. Prawdziwe dzieło artysty, lub boskiego fanatyka. Z trudem odcyfrowałam runy na tabliczce, marszcząc w skupieniu nos. Podrapałam się po policzku, wznosząc ślepia ku koronie drzew, jakby tam szukając odpowiedzi.
Wzruszyłam w końcu barkami.
Nie, nie kojarzę ani trochę podobnego bożka. Ale świat mamy wielki, co nie? Więc kto wie, co się skrywa jeszcze w niebiosach, poza tym bywam w tych stronach dopiero – uniosłam białą dłoń, odliczając na palcach – jakieś trzy księżyce? Jesteście jeszcze dla mnie tajemnicą, jak widzisz – zachichotałam i dotknęłam lekko łapy ów wężowego bożka.
Hej, zostawmy wiadomość, może twórca by się z nami skontaktował? Posłuchałabym dobrej opowieści, chociaż te o bogach są dosyć przewidywalne, nie sądzisz? – zwróciłam pysk w stronę kompana do rozmów, z konspiracyjnym uśmiechem.
Aż mój ogon zatańczył nad ziemią.
Pociągnęłam nagle nosem. Nie, to nic nie iwaniło, tak tylko pachniał inaczej...
Czekaj, a ciebie skąd przywiało?

Czereda Czerwi

Licznik słów: 414
Link:
BBcode:
Ukryj linki do postu
Pokaż linki do postu
Atuty:
  • Trudny cel: +1 ST do ataków fizycznych przeciwnika, drapieżniki atakujące fizycznie nigdy nie zadadzą kryta/śmiertelnej
  • Twardy jak diament: stałe -1 ST do rzutów na Wytrzymałość
  • Furia Niebios: raz na walkę + rana lekka dla przeciwnika od żywiołu ziemi (flora)

Kalectwo wrodzone: + 1/4 do sytości
Głos:>
Złociutki – orzeł
S: 1| W: 1| Z: 1| M: 1| P: 2| A: 1
A, O, L, Skr, Śl: 1
Czereda Czerwi
Wojownik Ziemi
Żółta Glizda
Wojownik Ziemi
Awatar użytkownika
Posty: 401
Rejestracja: 14 wrz 2022, 17:15
Stado: Ziemi
Płeć: samiec
Księżyce: 65
Rasa: bagienny x pustynny
Opiekun: Wrzawa Wierzb oraz Zapierający Dech
Mistrz: Syn Przygody
Partner:

Kapliczka Ognvara

Post autor: Czereda Czerwi »

A: S: 4| W: 3| Z: 2| M: 1| P: 3| A: 5
U: B,Pł,W,Kż,Śl,Skr,MO,MA,MP: 1| L,A,Prs: 2| O: 3
Atuty: Boski ulubieniec, Trudny cel, Tancerz, Magiczny śpiew
  • Na odpowiedź smoczycy (Ilki. Cholera, Imiona ciężko było zapamiętywać, będzie musiał się skupić) zaśmiał się bardziej, pochylając i kręcąc łbem, po czym nagle wyprostował się i tocząc widoczną walkę z uśmiechem na pysku (na razie Keni wygrywał i udało mu się przybrać poważny wyraz mordy) Skrzydła leciutko podniósł do góry, stanął lżej na nogach, bardziej opierając się na paliczkach i z gracją zwinął szyję. Jedna łapa powędrowała do przodu, podstawa pod następny ruch, a mianowicie pełen gracji półukłon -Ah, ależ oczywiście, słowo pani czarodziejki jest moim rozkazem- zaczął, prostując się, a w jego oczach tańczyły rozbawione ogniki. Batalion z próbującym wydostać na wolność uśmiechem trwał. Zakręcił łapą, dodając swojej przemowie przesadzonego dramatyzmu, którego i tak już było sporo, według Keniego – Łuski twe są niczym lekki powiew zefiru, który znalazł swoje miejsce nad pogożeliskami wielkiej puszczy. Odbijający makowy ogień łuny oraz zapraszający do tańca pełne życia złote iskierki jak i kościstą biel popiołów, wielkich tajemnic, niezgłębionych i niewyjawionych. A wszystko to obleczone idealnie komponującymi się łatami trawiastej i mchowej zieleni... – uśmiech wyrwał się ze swoich więzów, a smok opadł na pełne słonie -które to pewnie znalazły się tam przypadkiem, pewnie gdyby wiatr się tarzał, to uznałbym, że w ten sposób, ale jako, że tak nie jest, musi to być ...magia- przed ostatnim słowem zrobił dramatyczną przerwę, a gdy wreszcie zakonczył... coż, zbyt długo wstrzymywane rozbawienie zaatakowalo go z krwiożercą wściekłością, a Czereda zaczął chichotać do łap, z gracji ruchów pokazanej wcześniej nie pozostało absolutnie nic. -Wybacz, wybacz, musiałem – udało mu się wykrztusić między oddechami.

    W końcu się uspokoił i wstał. -Wybacz, hehe- rzucił jeszcze raz, szczerząc zębiska w uśmiechu.
    Też się otrzepał z przekazanaych źdbeł trawy; nie żeby mu one za bardzo przeszkadzały, nie takią roślinność miał utkniętą między łuskami, a ta przynajmniej była wolna od bagiennych stworzonek, o czasem dość... ciekawej aparycji. Przechylił łeb -Mmmm, jeśli tak ją pięknie reklamujesz, to zapewne bym musiał, kimkolwiek ona jest. Zobaczyć prawdziwe iluzje, skoro podobno to, co ty przedstawiłaś, jest proste... W Ziemi nie mamy dużo czarodziei. Tak... nie kojarzę, żeby przez całe moje życie był moment z więcej niż jednym czarodziejem na raz w stadzie, o takiej ilości magów mówię, heh... więc każde spotkanie z kimś płynnie władającym maddarą jest... magicznebadum tsss, hehe –

    Trzy księżyce? To by tłumaczyło lekki zapach. -No, ja też nie kojarzę, więc na pewno nie jest bogiem wolnych stad. I mimo że raczej dobry w legendy i historyczne fakty nie jestem, jestem prawie pewien, że tutejszych bogów wszystkich znam. Ale wystarczy przejść za granicę i moja wiedza na temat istot ponadnaturalnych robi puff, i jestem jak pisklak, heh.
    Na słowa o wiadomości ślepia Czeredy zalśniły. Wiadomość? Z teoretycznym otrzymaniem opowieści? Oj tak, chciał tego. -Hah, no ja tam nie wiem, na ile przewidywalne, tym bardziej jeśli w historii pojawiają się zwykłe śmiertelne smoki. Smok wprowadza chaos. Same opowieści o bogach... nie wiem, nie znam takich aż tak dużo, chyba spałem zbyt dużo za pisklaka, haha! – wskazał łapą na oltarz -I apropo wiadomości: Co proponujesz? Mamy... drzewa w okolicy, dużo drzew, heh, ale nie polecam nic zrywać, bo jeszcze Alaleya się pojawi-

    Zamrugał, trochę zdziwiony pyatniem. No ale tak, trzy księżyce w wolnych, nie każdy się tu urodził. -Przywiało to trochę za dużo powiedziane. Stado Ziemi, wolne stada, heh. Całe życie tutaj – poklepal grunt łapą -No, może nie koniecznie tutaj, bo tutaj to nawet jeszcze nie byłem, ale wiadomo o co chodzi – przyjaźnie przymróżył oczy.

    Illianah

Licznik słów: 574
Link:
BBcode:
Ukryj linki do postu
Pokaż linki do postu
"𝑾𝒊𝒔𝒆 𝒘𝒐𝒓𝒅𝒔 𝒂𝒓𝒆 𝒍𝒊𝒌𝒆 𝒂𝒓𝒓𝒐𝒘𝒔 𝒇𝒍𝒖𝒏𝒈 𝒂𝒕 𝒚𝒐𝒖𝒓 𝒇𝒐𝒓𝒆𝒉𝒆𝒂𝒅. 𝑾𝒉𝒂𝒕 𝒅𝒐 𝒚𝒐𝒖 𝒅𝒐? 𝑾𝒉𝒚, 𝒚𝒐𝒖 𝒅𝒖𝒄𝒌 𝒐𝒇 𝒄𝒐𝒖𝒓𝒔𝒆."

~ 𝑩𝒐𝒔𝒌𝒊 𝑼𝒍𝒖𝒃𝒊𝒆𝒏𝒊𝒆𝒄 ~
darmowe błogosławieństwo na zwiad (10.08)

~ 𝑻𝒓𝒖𝒅𝒏𝒚 𝑪𝒆𝒍 ~
+1 ST do ataków fizycznych przeciwnika, drapieżniki
atakujące fizycznie nigdy nie zadadzą kryta/śmiertelnej

~ 𝑻𝒂𝒏𝒄𝒆𝒓𝒛 ~
stałe -1 ST do rzutów na obronę fizyczną

~ 𝑴𝒂𝒈𝒊𝒄𝒛𝒏𝒚 Ś𝒑𝒊𝒆𝒘 ~
raz na pojedynek/polowanie odejmuje 3 sukcesy przeciwnika

grupa IV
Obrazek

| 𝑾𝒚𝒈𝒍𝒂𝒅 | 𝑻𝒉𝒆𝒎𝒆 |
sefsderwrefdffhjhjhsdggd



Pimpuś – ż. wody
S:1|W:1|Z:1|M:1|P:3|A:1
Pł, MA, MO, Skr, Śl: 1

Czarodziejka Śmiechu
Czarodziej Słońca
Czarodziej Słońca
Awatar użytkownika
Posty: 229
Rejestracja: 26 lip 2023, 17:29
Stado: Słońca
Płeć: samica
Księżyce: 51
Rasa: Drzewny

Kapliczka Ognvara

Post autor: Czarodziejka Śmiechu »

A: S: 1| W: 3| Z: 1| M: 5| P: 2| A: 1
U: B,L,Pł,A,O,W,MP,Kż,Skr,Śl,Prs: 1| MA: 2| MO:3
Atuty: Wrodzony talent, Trudny cel, Twardy jak diament, Furia niebios
Oooh, a cóż to za powaga zarysowała się na samczym pysku? A co to za drgnięcie kącika warg? Czyż ja widzę psotny błysk w oku, gdy tak pompatycznie zgiął łapę, aby następnie kark pokłonić w kurtuazyjnym geście?
Im dłużej się przyglądałam samcowi, tym bardziej końcówka mojego ogona podrygiwała, wiła się, niczym u kota, co spostrzegł swoją ofiarę.
Ah, ty gagatku jeden, ty jaszczurko dwubarwna, tak się chcesz bawić?
Ogólnie to miałam ochotę wznieść okrzyk: "NARESZCIE KTOŚ Z POCZUCIEM HUMORU, KTOŚ KTO DOCENI TĄ FINEZJĘ ŻARTÓW!", jednak taktownie się wstrzymałam, poczekajmy jeszcze, bo może dziad jeden mnie tylko nabiera i koniec kija jednak wysunie mu się z czeluści... pewnego otworu.
Ekhem.
Rzucając mu zaciekawione spojrzenie pomarańczowych ślepi, zadarłam dumnie szczękę, otrząsając się, niczym dumna branka, co jej niewieście serce w konkury podbijać chciano. Czy jakoś tak.
Słuchałam go z równie wyniosłym obliczem, należycie spłonionej damy, nawet przekrzywiłam lekko głowę, unosząc białą łapę i machnąwszy nią zwiewnie, jakbym chciała rzec:
No już przestań, bom spłonę!
A w głowie, no praw mi tak, praw, bo mało!
Kiedy wymieniał zacnie każdą część mego ciała, najpierw nastroszyłam i tak sterczące łuski na swym ciele, ukazując tą pięknie pobliźnioną skórę, musnęłam nawet białą dłonią swoją szczękę, podkreślając to popielate piękno bieli? Gubiłam się już troszeczkę.
Na wzmiance o zieleni kąciki moich warg zadrgały zdradziecko, chociaż moje ślepia jak nic aż gorały nietłumioną uciechą.
Zachichotałam w końcu, przymrużając ślepia, by zaraz nimi wywrócić, strzepując dwoma parami skrzydeł.
Pff, oczywiście, że to magia, magia mego piękna biorąca się znikąd – potrząsnęłam głową, jakbym dziwiła się, że tego nie wie.
W końcu jednak i ja wybuchłam niepohamowanym śmiechem, aż nawet uroniłam jedną lub dwie łezki. Zgarnęłam je ruchem palca.
A cóż tu wybaczać, ty domorosły poeto? Zawsze docenię dobry humor i żart, już dawnom się tak nie bawiła, chociaż – podeszłam nieco bliżej, trącając go ledwie wyczuwalnie barkiem i zawiesiłam głos, obrzucając go zamyślonym wejrzeniem – chociaż dotąd myślałam, a księżyców już nieco hulam po tym świecie, że samce to raczej darmozjady jedne, bez krzty wesołości w sercu, ino o chędożeniu myślące i dobrej bitce, lub lenieniu się na skórach, niczym pan i władca, co mu wszyscy podlegli – westchnęłam trochę tylko cierpiętniczo na całą tą litanię. – Ale jak widzimy, nawet tutaj znajdę małe perełki. Zatem me serce się raduje, oby tak dalej, oby tak dalej – zacmokałam językiem.
Hm, czyli mało czarodziejów znał w życiu? No w sumie to ja też, tam gdzie spędziłam połowę życia baby lały się ciałem, nie magią. Byłam takim troszkę chwaścikiem, co wyrósł na polu szlachetnych kwiatów.
Historie samych boków są miałkie, dosyć przewidywalne, ale bogów i śmiertelnych? Ha, śmiertelni bywają zabawnie pokręceni, więc może i masz rację – przyznałam, kontemplując ten posążek.
Sama nie byłam jakoś specjalnie wierząca, chociaż mój lud, z którego się wywodziłam, był dosyć... skostniały w zasadach i pewnych prawach, i w ogóle we wszystkim.
Ale czekaj, czekaj, czyli i tutaj wyznajecie jakieś bóstwa? Jakoś nie przyszło mi to do głowy – zaśmiałam się lekko myśląc sobie:
Ilka, Ilka, ty konarze opadły.
Alaleya to ten wasz b ó g? No, w sumie drzew za bardzo ranić nie lubię, ale hm... mam kawałek wyprawionej sarniej skóry, można tam nabazgrać coś... piosenkę jaką? I podpisy nasze? – burza mózgów to było to, co lubiłam najbardziej, bo nigdy nie wiedziałam, kto też wpadnie na genialniejszy i bardziej absurdalny pomysł.
Zerknęłam na niego, grzebiąc łapą w swojej małej sakiewce.
A tak, węgielek coś mi mówiła, że są tu trzy społeczności, o Mgłach wiem, tam moje słoneczko ukochane jest, którą chciałam odwiedzić, ale jeszcze się jakoś nie złożyło, aby poinformować ją, że ciotka przybyła. Ale co się odlwecze to nie zwieje, co nie? Czekaj, gdzie ja to.. – ah, pochwyciłam palcami mały rulon, który rzuciłam na trawę i rozwinęłam, przytrzymując od góry i dołu.
Co myślisz? Nada to się?
Dumnie wskazałam nosem na rulon, a potem spojrzałam na Czeredę, poruszając zabawnie żółtymi łukami brwi.
Czereda Czerwi

Licznik słów: 660
Link:
BBcode:
Ukryj linki do postu
Pokaż linki do postu
Atuty:
  • Trudny cel: +1 ST do ataków fizycznych przeciwnika, drapieżniki atakujące fizycznie nigdy nie zadadzą kryta/śmiertelnej
  • Twardy jak diament: stałe -1 ST do rzutów na Wytrzymałość
  • Furia Niebios: raz na walkę + rana lekka dla przeciwnika od żywiołu ziemi (flora)

Kalectwo wrodzone: + 1/4 do sytości
Głos:>
Złociutki – orzeł
S: 1| W: 1| Z: 1| M: 1| P: 2| A: 1
A, O, L, Skr, Śl: 1
Czereda Czerwi
Wojownik Ziemi
Żółta Glizda
Wojownik Ziemi
Awatar użytkownika
Posty: 401
Rejestracja: 14 wrz 2022, 17:15
Stado: Ziemi
Płeć: samiec
Księżyce: 65
Rasa: bagienny x pustynny
Opiekun: Wrzawa Wierzb oraz Zapierający Dech
Mistrz: Syn Przygody
Partner:

Kapliczka Ognvara

Post autor: Czereda Czerwi »

A: S: 4| W: 3| Z: 2| M: 1| P: 3| A: 5
U: B,Pł,W,Kż,Śl,Skr,MO,MA,MP: 1| L,A,Prs: 2| O: 3
Atuty: Boski ulubieniec, Trudny cel, Tancerz, Magiczny śpiew
  • Keniemu ciężko było opanować smiech, bo jakże to tak nie spojrzeć zażenowanym spojrzeniem. Spojrzeć jak na debila, który mówi za dużo i to jeszcze na dodatek same głupoty. To było dobre spojrzenie, na pewno wpierało uspakajanie się. Nie tak jak dołączenie się do wygłupów, oj nie nie. Dołączenie tylko pogarszało stan rozbawienie, pogrążało Keniego w.... dobrej zabawie?
    Czy to głupie, że w tym momencie czuł dziwny rodzaj braterstwa z dopiero co spotkaną smoczycą? Tylko dlatego, że ta miała podobne poczucie humoru co on?
    Wreszcie się uspokoił i pokręcił tylko łbem -Ha! Poeta! Jedyne co mnie łączy z poetą,nawet takim wyciągniętym spod większego kamienia, to że i taki poeta, i ja, używamy dużej ilości słów. Tylko ze słów poety coś wynika. mają jakieś znaczenie. Ja się muszę przyznać, że łączyłem tylko przypadkowe słowa, hah-
    Po następnej wypowiedzi, gdyby Czerw miał jaśniejsze oczy, to Ilka mogłaby zauważyć, że wzrok smoka odbiega gdzieś w bok. Żółtoglowy trawił słowa smoczycy. Ile znał samców? Z Pożeraczem dawno się nie widział (trzeba będzie o zmienić), tak samo z Rosami (także do zmiany). Rosy był przyjacielem za pisklaka, potem... potem za często się spało. Albo Keni, albo Gaesai... Jego mistrz. Ha! Jego mistrz był przeciwieństwem typowego samca opisanego przez Ilkę. Ale Syn był Synem, i chyba Keni nawet by go nie położył koło kogoś "typowego"... Jeszcze Światła, ale on był po prostu straszny. To że już nie był uzdrowicielem bynajmniej nie ujmowało mu punktów straszności, one jak najbardziej zostały. Jedynie uśpione brakiem konieczności pojawiania się i tłumaczenia, że no heeeeej, kąpałem się w bagnach i teraz mam grzybicę, pls pomóż, bo swędzi jak pięć piekeł. (Ale Czerw nie potrafił sobie wyobrazić wesołych Świateł. Szyderczo śmiejącego się z kogoś: jak najbardziej. Wesołego? Jakoś tak ciężko)
    ...Czy on, Keni, się zaliczał do tego opisu?...
    -Wiesz, dobra bitka nie jest zła, a lenić się, coż, wolę dobrą rzekę, albo jakieś nie za-głebokie jezioro- khe khe, bagno, khe khe – A wesołość w sercu, ha! Musiałabyś spotkać Syna Przygody. Ale bardzo się cieszę, że zaliczasz mnie do takiej elitarnej grupy – uśmiechnął się. Część o chędożeniu została przefiltrowana i uznana za niewystarczająco ważną, żeby ją nawet rozważać. Być może to była jakąś reakcja obronna organizmu, gdy pół stada to twoje kuzynki?

    Pokręcił łbem– Nie, nie, nie. Alaleya to jedynie duszek. Duszek uhhh obrony natury? Czy tam roślin? Ładu roślin? Wiem, że jeśli skrzwdzisz tutaj roślin lub zerwiesz przedwcześne owoce... czyli w sume skrzywdzisz roślinę, no to się pojawi Alaleya i pewnie skopie ci tyłek jakimiś magicznymi wilkami, albo nawet własnoręcznie. Mamy.. chyba pięc duszków tutaj, Katamu, Dadu, Naquima, Riromi, ale on jest mega złośliwy i właśnie Alaleya. Poza granicami spotkałem jeszcze innego duszka, Alzali, był śnieżnookim kotem. – podrapał się po łbie -No i są jeszcze bogowie, ale tam są jakieś bardziej skomplikowane i legendy i nie aż tak dawne dzieje zwązane z uhhh iskarami, cośtam cośtam Tarram, rodzina i w sumie nie wiem. Znam ich imiona i czego są patronami, ale dokładniejszych historii nigdy nie studiowałem. Miałem pójść poczytać je z Nowym Porządkiem, ale coś nam nie pykło. Jest cała świątynia poświęcona własnie naszym bogom tutaj, na terenach wspólnych. Gdyby ciebie to zainteresowało, to mogę pokazać gdzie ją znależć.– poprawił skrzydła i przymróżył ślepia -W sumie jest tam też Warsztat z kryształami, więc nawet jeśli bogowie ciebie nie interesują, to warto odwiedzić świątynię. Użycie jest dość drogie, ale pozwala szybko nauczyć się przydatnych rzeczy- zakończył, po czym roześmiał się delikatnie -Hah, wybacz za wywód. Po prostu wydawało mi się, żę akurat to jest dość przydatna wiedza na wolnych stadach. I tak z mojej strony bardzo podstawowa, hah.
    Ślepia Keniego zalśniły jeszcze bardziej gdy Ilka wpsomniała, że ma skórę. Oj, się podekscytował chłop przez te wszystkie potencjalne możliwości oferowane przez jeden kawałek materiału. Ja niestetety wszytsko zostawiłem we Wnęce, nie spodziewałem się niczego potrzebować... Piosenka... ah, potrafisz może zapisywać rytm? Albo czytać, jeśl już o tym mowa? Mam taki jeden śpiewnik, ale ciężko się śpiewa, nie znając melodii- zamachnął ogonem -Ah, ale niepotrzebna dywagacja, nawet jeśli tylko my byśmy znali orgnalną melodię, piosenka brzmi dobrze – wyszczerzył zębiska w uśmiechu -Na pewno zawarł bym w niej fragment o zmieniających się w kwiaty wężach. W sumie to by było moje jedyne wymaganie.Trzeba podkreślic grozę tego wydarzenia.– nagle się wyprostował -O! Albo dadać taką mini ilustrację! Węża to nawet ja bym chyba potraił narsować. Aczkowliek możnaby go wtedy pomylić z dżdżownicą... albo ogonem szczura, względnie tasiemcem, aleeeeee jesli mu dodać takie ładne zęby, to chyba byłoby rozpoznawalne?–

    Keni zamyślił się -Niestety z Mgieł znam wielką ilość dwóch smoków.... w sumie ze Słońca to wcale nie lepiej, heh. Ale dobrze się złożyło w takim razie, że pierwsze trafiłaś do Słońca, bo chyba nie powinno być żadnych problemów ze spotkaniami, nagłym wbiciem do jaskini i takie tam. Słońcem ma dobre relacje i z Ziemią i Mgłami.
    Słoneczko i Anamira to dwie różne osoby, tak? Wybacz, jeśli trochę się gubię-


    Gdy towarzyszka wyciągnęła rulonik na paszczy Keniego pojawił się bardzo szeroki, zębisty uśmiech. Przyległ do ziemi i zarzucił ogonem -Oj tak, to jest to. Haha, chyba nigdy mały kawałek skóry nie byl dla mnie piękniejszy... A to dopiero początek! – finalnie zawinął ogon wokół własnego ciała tak, że mógł sobie spleść końcówkę między łapami -Jak właściwie chcemy pisać? Węgiel może się zmyć przez deszcz, chyba że... – spjrzał na ołtarzyk. W sumie było w nim sporo zakamarków -Jakoś ukryć go w ołtarzu, ale wtedy... hmmmmm.. jakaś piosenko zagadka? Tylko że piosenko zagadki można bardzo łatwo źle odgadnąć, oraz można przegapić notatkę wtedy... Ale plusem jest dodatkowa... zagadkowość. Przygoda, czy coś, haha!– potarł hak z końca ogona pazurami -Można spróbować też wydrapać... albo wypalić? Wyżreć kwasem?–uśmiechnął się konspiracyjnie -i potem schować w ołatrzu?–

    //Illianah

Licznik słów: 947
Link:
BBcode:
Ukryj linki do postu
Pokaż linki do postu
"𝑾𝒊𝒔𝒆 𝒘𝒐𝒓𝒅𝒔 𝒂𝒓𝒆 𝒍𝒊𝒌𝒆 𝒂𝒓𝒓𝒐𝒘𝒔 𝒇𝒍𝒖𝒏𝒈 𝒂𝒕 𝒚𝒐𝒖𝒓 𝒇𝒐𝒓𝒆𝒉𝒆𝒂𝒅. 𝑾𝒉𝒂𝒕 𝒅𝒐 𝒚𝒐𝒖 𝒅𝒐? 𝑾𝒉𝒚, 𝒚𝒐𝒖 𝒅𝒖𝒄𝒌 𝒐𝒇 𝒄𝒐𝒖𝒓𝒔𝒆."

~ 𝑩𝒐𝒔𝒌𝒊 𝑼𝒍𝒖𝒃𝒊𝒆𝒏𝒊𝒆𝒄 ~
darmowe błogosławieństwo na zwiad (10.08)

~ 𝑻𝒓𝒖𝒅𝒏𝒚 𝑪𝒆𝒍 ~
+1 ST do ataków fizycznych przeciwnika, drapieżniki
atakujące fizycznie nigdy nie zadadzą kryta/śmiertelnej

~ 𝑻𝒂𝒏𝒄𝒆𝒓𝒛 ~
stałe -1 ST do rzutów na obronę fizyczną

~ 𝑴𝒂𝒈𝒊𝒄𝒛𝒏𝒚 Ś𝒑𝒊𝒆𝒘 ~
raz na pojedynek/polowanie odejmuje 3 sukcesy przeciwnika

grupa IV
Obrazek

| 𝑾𝒚𝒈𝒍𝒂𝒅 | 𝑻𝒉𝒆𝒎𝒆 |
sefsderwrefdffhjhjhsdggd



Pimpuś – ż. wody
S:1|W:1|Z:1|M:1|P:3|A:1
Pł, MA, MO, Skr, Śl: 1

Czarodziejka Śmiechu
Czarodziej Słońca
Czarodziej Słońca
Awatar użytkownika
Posty: 229
Rejestracja: 26 lip 2023, 17:29
Stado: Słońca
Płeć: samica
Księżyce: 51
Rasa: Drzewny

Kapliczka Ognvara

Post autor: Czarodziejka Śmiechu »

A: S: 1| W: 3| Z: 1| M: 5| P: 2| A: 1
U: B,L,Pł,A,O,W,MP,Kż,Skr,Śl,Prs: 1| MA: 2| MO:3
Atuty: Wrodzony talent, Trudny cel, Twardy jak diament, Furia niebios
Dziwnie mi tak jakoś było na duszy? Na sercu?
Jakoś tak miękko, melodyjnie, jakby w moim wnętrzu grała cicha melodia, której rytm gdzieś rezonował wgłąb kości, jakby i on mógł go wyczuć, a może to on go powodował?
Tak odrobinkę tylko poważniejąc, na jedną chwilkę, może dwie, czy czułam taki spokój przy kimś innym, niż przy swoich babkach? Wiecie, może i byłam tylko liściem rzuconym na wiatr, co dryfował trochę koślawo, czasem trafiał w błoto, z którego nie zawsze mógł się poderwać od razu, czasem wracał do wędrówki, przyczepiwszy się do czyjejś łapy, troszkę naderwany, pognieciony...
Co ja tam miałam?
Ah, tak, skup się Ilka. Ciesz się tym, bo księżyce minęły, nim spokój czułaś i nie oglądałaś się za siebie, chociażby ukradkiem. Zagrożenia tu nie ma, tak jakoś swojsko, ciesz się tym.
Zamrugałam szybko powiekami, a mój pysk pojaśniał w uśmiechu. I już, minęła ta chwila nostalgii, nie wiadomo skąd nawiana, pojawiła się radość, chociaż przecież nie znikła, zagrała wesoło. Włączyłam się do taktu.
Chybaś za surowy dla siebie, uważam, że nawet ten przypadkowy zlepek słów pięknie zagrał – rzuciłam, klepiąc go lekko w ramię.
A tak jakoś to wyszło.
Ale, dobra, dobra, bo tu ważne rzeczy się prawią.
Nie uważałam, abym była w stanie zapamiętać te wszystkie nowe imiona, ale Alalayę zapamiętam. Swój druh, drzewka chroni, tak być powinno. Ależ mój lud dostałby ekstatycznych spazmów, gdyby ją poznać mogli. Khehe, tam to by ta boginka duszek raczej za wiele roboty nie miała, ale wyznawców od liku, co to, to tak.
Nigdym przyjemności nie miała spotkać jakieś boskie byty, raczej jako mity mi się kojarzyły, ot bajdurzenie staruszków... Ale nie omieszkam sprawdzić, bo ciekawe rzeczy mi tu prawisz, jakbym zupełnie do innego świata trafiła, haha – zaśmiałam się, chociaż tak ociupinkę mi nie swojo było, bo jak to tak... Bogi istnieją? Ale że tak naprawdę i namacalne? A chociażby duszki? Ale świat wielki, rozległy i dziwów na nim wiele, więc co ja się, głupia gęś, tak dziwuję? Mało to dziwnych rzeczy w swym życiu widziałam? Tylko jakoś tak, jak na czarodziejkę, czasami nazbyt racjonalna byłam, nawet jeżeli nie znać tego po mnie tak od razu.
A jakże, odczytam ci melodię, a nawet zapiszę. Jakiś czas bawił u nas bard, co uwielbiał układać pieśni o abeczkowych wojaczkach. Chociaż tak myślę, że słabość do Upojki miał, ale jakiś taki niewyraźny on był, to i Upojka nim zainteresowana nie była, nawet na jedną noc. Ale oczy maślane robił, jak szczeniak prawdziwy i na muzyce się znał, więc go trochę zajmowałam, coby się pod nogami nie pałętał, bo by go jeszcze baby połaskotały za bardzo – zachichotałam na wspomnienie tego gamonia zastrachanego, mądry był, w jakiś tam sposób, ale toć to cień tylko, co do gwiazdy się równać nie mógł.
A taka Ilka nie pozorna, jak ja? W czasach, co ledwom liśćmi obrastać zaczęłam, a walka jeszcze mi nie szła, trzeba było jakoś zajmować czas pomiędzy jednym, a drugim łomotem, który zbierałam i na skóry mnie posyłał.
Przysłuchiwałam się pomysłom Czeredy, nawet oczy mi się zapaliły, jakoby ryty jakieś dodatkowo nanieść. Ciekawam bardzo była, jak on węglem operuje, a skorzystam, skorzystam, na pewno go zachęcę... Ale o węzu tak, co to w kwiaty się zamienia?
Pomysł rodził się w mej głowie.
Chyba nawet nie przejęłam się zanadto, że mojego Słoneczka nie zna, no, ale to nic, przecież ją znajdę, nawet tutaj.
Słoneczko to Glizda, Upojka tak na nią gadała, ale ten jej wojownik to na młodą Gafa wołał, chociaż finalnie to Gheina się zwie – ciepły uśmiech aż mi pysk zalał, gdy o swoim fioletowym promyczku prawiłam.
Ciekawam była, co też u tej narwanej ptaszyny6 słychać, oj będzie co opowiadać miała, a w matkę jak nic się wdała. – Anamira była moją kumką, łatała mnie po walkach na arenie – uściśliłam, coby nieporozumień nie zostawiać. – Wybaczone, chociaż nie ma co, trochę zamieszania wprowadzam, czasem zapominam, że znamy się tylko chwilę ulotną, a nie pół życia, roztrzepana jestem, hehe – machnęłam łapą, przecież sprawy nie było, ale gdzieś tam chyba zmieszanie poczułam, przecież w myślach mi nie czyta.
Ilka, ty rozwichrzony krzewie – zganiłam się w myślach.
Cofnęłam nieco ogon, kiedy Czerw się uwalił na ziemi, bądź co bądź teraz to ja wisiałam nad nim, hehe, a nie on nade mną. Tak to ja lubiłam, łba nie trzeba było zadzierać, bo mnie już kurcz jaki łapał.
Uniosłam nieco łapę, gdy zarzucił ogonem i rzuciłam mu krzywe, rozbawione spojrzenie. Taki entuzjazm to ja rozumiem, tak właśnie być winno, gdy się dobre rzeczy przed tobą pojawiały. Ale ja tej skórki nie wyprawiłam, aż tak wprawna nie byłam, tutaj Ekim był pomocny, jeden z niewiele rodzynków, taki pokraczny łowca, ten to się na rzeczy znał.
Ale nieistotne, kawałek skóry miałam? Miałam. Przyda się? Przyda. I to najważniejsze.
Podsunęłam więc rulon do Czeredy, kiwając łbem na jego pomysły, pomrukując cicho. Węgiel miałam, znaczy się usmaloną gałązkę, ale też kamienny rylec i miseczkę. Zanurkowałam do swej sakiewki, wyciągając piaskową miseczkę i czarny rylec. Poruszyłam żółtymi łopatami brwi i splunęłam do miseczki pomarańczową maź, idealny kwas, lepszego nikt nie produkuje.
No więc i inkaust mamy. To teraz.... Ułożymy piosenkę, a rulon widocznie ułożymy na ołtarzu. Coby widoczny był, jak myślisz? – zbliżyłam się, ustawiając miseczkę ostrożnie obok nas, łapiąc za rylec białą łapą. Zagryzłam lekko końcówkę, mieląc ją językiem, a końcówka mojego ogona zaczęła lekko podrygiwać.
Słuchaj... może tak:
W puszczy ukryta kapliczka stoi spokojnie,
Bogu czasu poświęcona, jak klejnot świata płonie.
Czereda Czerwi i Illianah wyruszają w podróż,
By twórcę kapliczki odnaleźć, choć szlak pełen trudów.

W kolorowych łąkach, gdzie słońce świeci,
Wąż zaklęty w tajemnice się plącze.
Zmienia się w kwiatki, barwami się bawi,
Magia czasu w tej opowieści
– zanuciłam cicho, na sucho, uderzając miarowo końcówką ogona. Zerknęłam na żółtą głowę samca, pochylając się lekko nad nim z wesołym uśmiechem.
A potem coś w ten deseń:

Bóg czasu czuwa, jak strażnik nad zegarem,
W ręku trzyma sznurki, poranki i wieczory.
Włada sekundami, minutami, latami,
Światu takt czasu daje w darze i łasce

Imiona smoków, czarodziejek i bogów,
Tkają opowieść o czasie, który niczym fale płynie.
Kapliczka w puszczy, jak kropla w oceanie,
Przypomina, że czas jest darem, który trwa wiecznie.
– przerwałam i zamyśliłam się na chwilę. – Chociaż to ostatnie jakoś tak dziwnie brzmi, Czeredo – zauważyłam, postukując go delikatnie rylcem po łapie, skupiona na słowach, które wirowały mi w głowie, próbując ułożyć się w jakiś spójny wzór.

Czereda Czerwi

Licznik słów: 1071
Link:
BBcode:
Ukryj linki do postu
Pokaż linki do postu
Atuty:
  • Trudny cel: +1 ST do ataków fizycznych przeciwnika, drapieżniki atakujące fizycznie nigdy nie zadadzą kryta/śmiertelnej
  • Twardy jak diament: stałe -1 ST do rzutów na Wytrzymałość
  • Furia Niebios: raz na walkę + rana lekka dla przeciwnika od żywiołu ziemi (flora)

Kalectwo wrodzone: + 1/4 do sytości
Głos:>
Złociutki – orzeł
S: 1| W: 1| Z: 1| M: 1| P: 2| A: 1
A, O, L, Skr, Śl: 1
Czereda Czerwi
Wojownik Ziemi
Żółta Glizda
Wojownik Ziemi
Awatar użytkownika
Posty: 401
Rejestracja: 14 wrz 2022, 17:15
Stado: Ziemi
Płeć: samiec
Księżyce: 65
Rasa: bagienny x pustynny
Opiekun: Wrzawa Wierzb oraz Zapierający Dech
Mistrz: Syn Przygody
Partner:

Kapliczka Ognvara

Post autor: Czereda Czerwi »

A: S: 4| W: 3| Z: 2| M: 1| P: 3| A: 5
U: B,Pł,W,Kż,Śl,Skr,MO,MA,MP: 1| L,A,Prs: 2| O: 3
Atuty: Boski ulubieniec, Trudny cel, Tancerz, Magiczny śpiew
  • Zaśmiał się i mrugnął jednym ślepiem -No, jeśli tak twierdzisz, to tak być musi. Przyjmę komplement i może z nim ucieknę, zanim zdążysz zmienić zdanie- pokręcił łbem. Czy ta smoczyca właśnie użyła jego własnych ruchów przeciwko niemu? Nie dość, że wesołe wygłupy to jeszcze rzuty wszystkimi pozytywnymi rzeczami, które się zauważy u towarzysza rozmów? No, może nie wszystkimi, ale na pewno częścią... No jak to tak to? Wypuścił powietrze nozdrzami w bezgłośnym śmiechu. No jak to tak to...?

    -Hej, to jest zaś mega ciekawe, że skąd pochodzisz nie ma aż takiego... nad-naturalnienia, hah. Zawsze myślałem, że wszędzie jest tak samo jak tutaj, tylko ma się inne duszki i innych bogów. Trochę tak abstrakcyjne to dla mnie. Miejsce bez – zakręcił łapą w powietrzu -Bardziej duchowych rzeczy... Albo kamieni szlachetnych pojawiających się w przypadkowych miejscach? Słyszałem, że to też tylko tutaj... Niestety moje sprawdzenie, czy faktycznie ich brakuje, nie jest to końca, jak by to ładnie powiedzieć, miarodajne, heh. Biorąc pod uwagę, że kamyk jest mały i nieruchomy, a ja często zapominam, że ej, miałem szukać, a nie się przechadzać – Nie widział nigdy żadnego leżącego kamienia, gdy był poza granicami. Nie szukał też ich wtedy za bardzo, był skupiony na innych sprawach zazwyczaj, ale jednak nie widział. Będzie musiał to sprawdzić... Chyba że zaraz po prostu się dowie. W końcu miał obok siebie smoka, który spędził całe życie poza Wolnymi Stadami: nie ma lepszego źródła wiedzy od kogoś takiego.

    !!!!!!!
    Na kolejną odpowiedź smoczycy oczy Czerwia zalśniły, a on sam wyraźnie się podekscytował. Końcówka ogona zadrżała gwałtownie, a sam smok jakby stanął lżej. Usłyszał też część o Upojce i o bardzie układającym pieśni o wojaczkach. Usłyszał, przyjął i zapamiętał, jednak jego uwagę aktualnie miało nie przyczyna, ale skutek. Skutek, którym był fakt, że Ilka umiała i czytać i zapisywać rytm.
    -Z nieba mi tu spadasz. Nie masz pojęcia, jak długo próbowałem rozszyfrować znaczenia tych takich znaczków kułeczkowo-linowych. Jak na razie to wiem tylko, że im więcej tych linii, to szybciej, i że kułeczko niżej odznacza głos niżej z piersi. Hah, teraz jak to powiedziałem na głos, słyszę, jak to głupio brzmi, ale trudno. Matko, Ilka, proszę, naucz mnie. W zamian, nie wiem. W miarę potrafię po krasnoludzku, ale ugh, pewnie też potrafisz- stał wyprostowany, a jego ogon kontynuował nie do końca kontrolowane ruchy. Serce też mu zaczęło bić szybciej: czy wreszcie będzie mógł czytać jak należy śpiewnik mamy?

    Słoneczko inaczej zwana Glizą, inaczej zwaną Gafą inaczej i chyba oficjalnie zwaną Gheiną. Ok, ok, ok. Dalej w trybie podekscytowania mózg Keniego chyba miał większe możliwości zapamiętywania rzeczy. Przynajmniej na chwilę. Na dłużej to gorzej. Dlatego musisz sobie to powtarzać, Keni. Powtarzaj sobie.... Słoneczko i Glizda, bo te dwa słowa są akurat proste do zapamiętania. Jenak mimo chwilowego kryzysu spowodowanego słabą pamiecią, Czerw musiał dołączyć się do uśmiechu. Tym razem na jego pysku zajęło miejsce coś delikatnego. Uśmiech nie pełen wesołości, ale po prostu spokojnego... zadowolenia? Chyba tak, chyba zadowolenia, że ktoś inny odpływa w dobre myśli. Dobre wspomnienia, jak to zakładał Czereda.
    A Anamira to przyjaciólka. Lub ktoś z rodziny... Cokolwiek to słowo kumka znaczyło, ale smokowi wydawło się, że taka dobra towarzyszko-przyjaciółka... No, ale ważne, że Anamira i Słoneczko inne osoby. Dobrze, dobrze. Keni powiedziałby, że kropki się łączą, ale chyba na razie nie miał żadnych kropek do połączenia. Jak na razie były one po prostu dodane na pergaminie i podpisane. Co i tak było lepsze od braku kropek.
    Pokręcił łbem -Nie, nie, nie. W pełni rozumiem. Też jak zaczynam już coś mówić, to się rozgaduję –

    Czereda obserwował z zaciekawieniem smoczycę, gdy ta przygotowywała ekwipunek. Oj, była przygotowana. Gdy splunęła kwasem do miseczki wyszczerzył zębiska w krótkim uśmiechu -Hah, ładny kolor- on pluł czarnym. Ale ta informacja nie była nikomu do życia potrzebna. Po prostu czuł potrzebę wewnętrznego porónania kwasów, które wypluło (badum tsss) wnioski, że kwas Ilki był w ładnym odcieniu pomarańczowego. Głęboka analiza tak zwana, hehe.

    Skinął łbem na propozycję drzewnej -Możemy też bok przytrzasnąć od razu potem tą tabliczką. Wiatr wtedy nie powinien niczego zwiać. – dodał tylko. Tabliczka chyba była najcieższą, najbardziej nadającą się do przyciskania płat pergminu, dostępną tutaj rzeczą. I też już była na ołtarzu, więc nie trzeba będzie dodawać byt dużej ilości przedmiotów potencjalnie nie należących do wyposarzenia-na-ołtarzowego.
    A gdy czarodziejka zaproponowała wiersz... Cóż, Czerw mógł jedynie patrzeć i leżeć jak wryty w ziemię. Przynajmniej miał nad sobą wystarczająco kontroli, żeby nie rozdziawić pysku w szoku. Gdy skończyła, patrzył na nią jeszcze przez chwilę z niedowierzaniem, po czym wreszcie odezwał się.
    -I ty tak... w minutę. Z biegu. Takie coś.– zaśmiał się -Hah, co do brzmienia, to jak dla mnie wszytko brzmi jak najbardziej dobrze. Immanorze, przerażająca z ciebie smoczyca, wiesz?– pokręcił łbem wydychając powietrze, po czym nagle na jego pysku zagościł zaczepny uśmieszek. Chyba powoli wychodził z szoku. -Jednakowoż... jednakowoż miałbym obiekcje merytoryczne- zachichotał. Tak. Już szok przeszedł. Pozostała sama akceptacja straszności smoczycy zwanej Ilką. -Też co do tej ostatniej zwrotki. Czas może i trwa wiecznie, jednak kończy się bardzo szybko. Często go brakuje. Wydaje mi się, że można podkreślić raczej właśnie to, tym bardziej, że wcześniej zostało powiedziane, żę czas jest darem.... hmmm... Chwila,... Darem... Darem... zegarem, gdyby tak... – zbliżył się do jeszcze pustego pergaminu, jakby ten posiadał tajemnice stworzenia -Głupi rym, ale eh, zawsze lubiłem rymy. Gdyby tak po prostu zakończyć zwrotkę słowem "darem"... Przypomina, że czas, w nieskończoności skończony, jest darem... zamysłił się, także skupiony. Słowa. Ciężkie sprawy.

    Illianah

Licznik słów: 902
Link:
BBcode:
Ukryj linki do postu
Pokaż linki do postu
"𝑾𝒊𝒔𝒆 𝒘𝒐𝒓𝒅𝒔 𝒂𝒓𝒆 𝒍𝒊𝒌𝒆 𝒂𝒓𝒓𝒐𝒘𝒔 𝒇𝒍𝒖𝒏𝒈 𝒂𝒕 𝒚𝒐𝒖𝒓 𝒇𝒐𝒓𝒆𝒉𝒆𝒂𝒅. 𝑾𝒉𝒂𝒕 𝒅𝒐 𝒚𝒐𝒖 𝒅𝒐? 𝑾𝒉𝒚, 𝒚𝒐𝒖 𝒅𝒖𝒄𝒌 𝒐𝒇 𝒄𝒐𝒖𝒓𝒔𝒆."

~ 𝑩𝒐𝒔𝒌𝒊 𝑼𝒍𝒖𝒃𝒊𝒆𝒏𝒊𝒆𝒄 ~
darmowe błogosławieństwo na zwiad (10.08)

~ 𝑻𝒓𝒖𝒅𝒏𝒚 𝑪𝒆𝒍 ~
+1 ST do ataków fizycznych przeciwnika, drapieżniki
atakujące fizycznie nigdy nie zadadzą kryta/śmiertelnej

~ 𝑻𝒂𝒏𝒄𝒆𝒓𝒛 ~
stałe -1 ST do rzutów na obronę fizyczną

~ 𝑴𝒂𝒈𝒊𝒄𝒛𝒏𝒚 Ś𝒑𝒊𝒆𝒘 ~
raz na pojedynek/polowanie odejmuje 3 sukcesy przeciwnika

grupa IV
Obrazek

| 𝑾𝒚𝒈𝒍𝒂𝒅 | 𝑻𝒉𝒆𝒎𝒆 |
sefsderwrefdffhjhjhsdggd



Pimpuś – ż. wody
S:1|W:1|Z:1|M:1|P:3|A:1
Pł, MA, MO, Skr, Śl: 1

Prip
Samotnik
Kapłanka Monolitu
Samotnik
Awatar użytkownika
Posty: 56
Rejestracja: 13 lis 2023, 21:53
Płeć: samica
Księżyce: 21
Rasa: Rajski
Opiekun: Monolit
Mistrz: Monolit
Partner: Monolit

Kapliczka Ognvara

Post autor: Prip »

A: S: 1| W: 1| Z: 1| M: 1| P: 3| A: 1
U: B,Pł,A,O,W,,MP,Kż,Skr,Śl,Prs: 1
Atuty: Wrodzony talent, Trudny cel
W miejscu kapliczki zjawiła się oto tajemnicza osóbka. Kompletnie przypadkowo. Niesiona wolą Monolitu zjawiła się tutaj wierząc, że takie było jej przeznaczenie. Rozglądała się dookoła przyglądając się nowemu otoczeniu. Szczerze było tutaj nawet urokliwie. Co prawda znajdowała się tutaj też kapliczka. Była z pewnością nieporozumieniem, bowiem od razu można było stwierdzić, że nie wychwalała ona woli Monolitu. To oznaczało, że jego dobroć jeszcze tutaj nie dotarła. Albo że tutejsi mieszkańcy odrzucają jego wole. To by jednoznacznie oznaczało, że wyznawcy wielkiego Monolitu powinni nieść śmierć tym, którzy przeciwstawiają się jego woli. Znaczy tak zazwyczaj bywało. Ktokolwiek protestował ten od razu ginął. Kto naruszał święte ziemie spotykał się z twardym i zdecydowanym oporem. Generalnie tak bywało na świętej ziemi. Prip była raczej typem kapłana. Osoby, która raczej próbowała uświadamiać, że droga Monolitu to prawa ścieżka. Nie tępiła mordowania oczywiście. Niosłaby ochoczo śmierć wrogą, kiedy tylko miałaby okazje. Tutaj była jednak na nowych ziemiach. Nie mogła się tak panoszyć. Była w gościach. Trzeba było zachować kulturkę. Wracając to generalnie krążyła wokół tabliczki próbując zrozumieć herezje kryjącą się za nią.

Yngwe

Licznik słów: 177
Link:
BBcode:
Ukryj linki do postu
Pokaż linki do postu
Trudny cel: +1 ST do ataków fizycznych przeciwnika, drapieżniki atakujące fizycznie nigdy nie zadadzą kryta/śmiertelnej ObrazekObrazekObrazek
Pryzmatyczny Kolec
Adept Mgieł
Artysta
Adept Mgieł
Awatar użytkownika
Posty: 420
Rejestracja: 07 paź 2023, 21:22
Stado: Mgieł
Płeć: Samiec
Księżyce: 22
Rasa: Górski x Północny Gigant
Opiekun: Zaranna Łuska i Przeświadczenie Dobrobytu
Mistrz: Chwilowo brak
Partner: Kiedyś się znajdzie

Kapliczka Ognvara

Post autor: Pryzmatyczny Kolec »

A: S: 1| W: 3| Z: 2| M: 4| P: 1| A: 1
U: L,W,B,Pł,Skr,Śl,Kż,MP,Prs,A,O,MA,MO: 1
Atuty: Boski Ulubieniec; Niestabilny
Motyw Muzyczny

....Tym razem spacer był inny. W powietrzu wisiała dziwna atmosfera, jakby cały świat zwiastował nadciągające wydarzenia. Spokojny, ale zarazem zimny wiatr, opatulał moje futro. Bladą twarz zasłaniały chmury, zaś me łapy zaprowadziły mnie tam, gdzie chyba nie powinny. Polana, której próg przekroczyłem, ozdabiał kamienny posąg. Czułem tutaj woń pewnej duszy, którą znałem z dawna. Kolejne kroki postawiłem na już zwiędłej polanie. Dopiero wtedy w moim zasięgu wzroku ukazała się nieznana smoczyca. Dziwna... Szarawa, z czymś na pysku. Stanąłem w połowie między granicą polany a bogiem Horgifell. Patrzyłem na nią, będąc przygotowanym do skoku i ucieczki, jeśli mi zagrozi. Milczałem, czekając na ruch samotniczki.

Prip

Licznik słów: 106
Link:
BBcode:
Ukryj linki do postu
Pokaż linki do postu
Main Theme | Głos postaci | Wygląd
Boski ulubieniec
Niestabilny: dodatkowa kość do MP, MA i MO, w przypadku niepowodzenia – rana ciężka
Thrud
S:1 | W:1 | Z:1 | M:1 | P:3 | A:1
B,L,A,O,Skr,Śl: 1

Discord: @shiro_luxferre
Prip
Samotnik
Kapłanka Monolitu
Samotnik
Awatar użytkownika
Posty: 56
Rejestracja: 13 lis 2023, 21:53
Płeć: samica
Księżyce: 21
Rasa: Rajski
Opiekun: Monolit
Mistrz: Monolit
Partner: Monolit

Kapliczka Ognvara

Post autor: Prip »

A: S: 1| W: 1| Z: 1| M: 1| P: 3| A: 1
U: B,Pł,A,O,W,,MP,Kż,Skr,Śl,Prs: 1
Atuty: Wrodzony talent, Trudny cel
Po oględzinach w pewnym momencie zauważyła, że nie była tutaj sama. Było to do przewidzenia! W końcu była na zamieszkanych nowych ziemiach. Co prawda nie za bardzo się tym przejmowała. Wszak nie znała strachu. Jeżeli kres jej dni nadejdzie to oznaczać będzie, że pełniła wole Monolitu. Zasiądzie obok niego wraz z innymi poległymi braćmi. Dopóki żyła zamierzała zbadać to miejsce. Nowe terytoria dla Monolitu to i bezpieczniejszy Monolit. A go trzeba było ochraniać. Za. Wszelką. Cenę.
– Akh! Novoye litso! – Rzekła do napotkanego pisklaka. Niestety przez maskę trudno było wyczytać jej intencje. Dla niej było to jasne. Byłoby dziwne gdyby nie było. Wracając to Prip nie ruszała się z miejsca. Po prostu wpatrywała się w nieznajomego. – Za Monolit, brat moy! Poraduyemsya, chto po yego vole nashi puti pereseklis! – Rzekła siadając na zadzie. – Yego zovut Prip. – Wskazała na siebie. – a ty? Kak tebya zovut?. –


Yngwe

Licznik słów: 151
Link:
BBcode:
Ukryj linki do postu
Pokaż linki do postu
Trudny cel: +1 ST do ataków fizycznych przeciwnika, drapieżniki atakujące fizycznie nigdy nie zadadzą kryta/śmiertelnej ObrazekObrazekObrazek
ODPOWIEDZ

Chcesz dołączyć do gry?

Musisz mieć konto, aby pisać posty.

Rejestracja

Nie masz konta? Załóż je, aby do nas dołączyć!
Zapraszamy do wspólnej rozgrywki na naszym forum.
Rozwiń skrzydła i leć z nami!

Zarejestruj się

Logowanie

Wróć do strony głównej