Strona 1 z 1

Gheina

: 19 sie 2023, 22:17
autor: Ostra Jazda
  • Czuła jakby jej się łapy paliły i bardzo nie na miejscu gdy tu wchodziła ale skoro Kruk pokierował ją w tę stronę.. Świątyni. Trochę zajęło jej odnalezienie posągu, który płakał czarnymi łzami ale wreszcie go znalazła.. Nie wiedziała jaki to bóg i w ogóle że jest to bóg ale hej! Nie musiała przecież wiedzieć wszystkiego, prawda?
    – Hej, Kruk mnie tu skierował – zaczęła tak, jak gdyby rozmawiała z jakimś dobrym, starym znajomym. Przez nastawienie Mgieł do bóstw nie czuła się w obowiązku kłaniać się przed kamieniem. Miała interes, przyszła z nim. A że trochę miała do przekazania to aż se siadła, spoglądając na oblicze posągu – Dowiedziałam się że wiesz, gdzie znajdują się dobre sny. Chciałabym zdobyć chociaż jeden dla mojego taty, którego bez przerwy męczą koszmary. Nie wiem czemu tak jest, Tatko jest bardzo zamknięty i wielu rzeczy mi nie mówi.. – westchnęła, trochę zirytowana tym faktem. Okej, ona sama się wymykała gdzieś za barierę ale tak to mówiła mu wszystko! No.. I nie chodziła daleko! A on to ze wszystkiego tajemnice robił! – Nie boje się żadnych potworów, wypraw i tak dalej. Wskaż mi drogę a ja tam pójdę! Gdziekolwiek, chcę żeby choć raz miał dobry sen.. – przekrzywiła łeb w zaciekawieniu i.. Czekała.

    Lahae

Gheina

: 16 wrz 2023, 19:43
autor: Ostra Jazda
  • Gdy przyszła pod wskazany jej pomnik, przyjrzała mu się dokładnie i czuła jeszcze większą ekscytacje bo Viliar w książce opisany był tak dobrze że posąg nie odbiegał praktycznie wcale od jej wyobrażenia. Nabrała powietrza w płuca, czując się tak jak gdyby rozmawiała z jakimś wielkim i znanym smokiem.. W sumie tak było, skoro Viliar miał własne książki.
    – Dzień Dobry Viliarze, ja przyszłam porozmawiać o Twoim „Berle” i wybacz mi ignorancję że tak zaczynam czytanie od zada strony ale nie wiem gdzie są pozostałe części – może jej podpowie? W każdym razie jej spokojny ton skończył się w tym momencie. Piastunka uderzyła łapami o grunt i prawie się zapowietrzyła.
    – To. Była. Świetna. Książka. W życiu bym nie pomyślała że bogowie mogą mieć takie rozterki! Pan Wojny który jest jak legenda wszelkich aren, pożądany przez tak wiele samic i nienawidzony przez tak wielu samców, myślisz że ma wszystko ale nieee, oj nieee gdzieś w głębi duszy gnębi go poczucie pusto i niespełnienia! – wyprostowała się – Może mieć każdą ale jednak żadna ze spotkanych na jego drodze nie jest „tą”! Oddaje się swojej cielesności a jednocześnie czuje wewnętrzny konflikt, tragiczny bohater na którego nikt nie chce spojrzeć inaczej niż przez pryzmat Boga Wojny! To mnie tak poruszyło! Te wyznania miłości wszystkich tych panien, które nie docierały do książkowego Viliara bo poza pustymi słowami i zwierzęcym pożądaniem nie niosły niczego wartościowego! – Gheina położyła łapę na piersi. – Na samym początku uznałam że ta „wybranka” nie będzie odpowiednia, choć się wyróżniała ale scena gdy wyznają sobie uczucia była TAK DOBRA! Cali we krwi, ona udowadniającą że jest warta nazywania ją partnerką, opisana sceneria pola bitwy i TO ZACHODZĄCE SŁOŃCE. Viliarze uroniłam łzę na tym fragmencie… A musisz wiedzieć że ja nie płacze, mama mnie tak uczyła – spojrzała na martwy pomnik – A to wspólne granie w bingo? Smok jak czytał to się nie spodziewał ale po całej wybuchowej fabule to było tak kojące zakończenie… A ja sobie przemyślałam całe swoje życie uczuciowe po tym, tak jakbym zdała sobie sprawę że biegłam pod wiatr i nie mogłam dobiec ale w końcu spotkałam swoją ukochaną… Znaczy, ukochanego w sumie – podrapała się po pysku a potem oddała głęboki i szczery pokłon ku posągowi.
    – Dziękuje Viliarze, to była fantastyczna opowieść i fantastyczna lekcja dla mnie – powiedziała równie szczerze, czując się spełniona że mogła tu przyjść by po prostu.. podziękować.

    Viliar

Gheina

: 08 paź 2023, 20:10
autor: Viliar
Im dłużej smoczyca kłapała szczęką, tym większy czuła na sobie ciężar – zupełnie jakby ktoś rozkazywał jej pokłonić się przed posągiem pana wojny. Ktoś, ha...
Czy zdajesz sobie sprawę z tego, do kogo się zwracasz? – Viliar wtargnął do umysłu Gheiny. – Jestem bogiem, a nie twoim przyjacielem do pogaduszek – kontynuował lodowatym tonem. Smoczyca usłyszała obok siebie dźwięk splunięcia na posadzkę, ale w świątyni nic się nie zmieniło. – Brednie, którymi wypełniłaś swoją pustą czaszkę, nie mają ze mną nic wspólnego. Piśnij mi o tej książce jeszcze jedno słowo, a oberwę palce twojemu autorowi. Ostra Jazda