OSTATNI POST Z POPRZEDNIEJ STRONY:
Wywinęła dolną wargę niczym zirytowany tarpan.– Sama potrafię się leczyć! – nie, wcale nie umiała, nawet gdyby próbowała to własną maddarą tego nie zrobi, ale była uparta. Nawet nie chciała patrzyć na dziurę w szyi, ani tym bardziej na ten bełt. Może go tak zostawi? Jako element ozdoby...?
Zdziwiła ją jego propozycja. Nigdy nie słyszała o jaszczuroludziach, dopiero poznawała świat zewnętrzny. Jej wiedza ograniczała się do ludzi – dopiero niedawno poszerzyła się o coś takiego jak elfy. Inne nazwy były jej całkowicie obce.
– T-tam też miało być spokojnie... – bąknęła pod nosem, starając się maskować dziwną ekscytacją tym, że jej coś takiego zaproponował. – Mieliśmy handlować o protezę i.. ughh! Wiesz co? – na nowo się oburzyła – on ostatecznie i tak jej nie użyje! Strata czasu! Mogłam tam zginąć! Zginąć! – podświadomie uniosła obie łapy, niechcący dając mu wgląd w to jak bardzo babrała się ta rana i jak głęboko wbił się bełt. Nie wyglądało to na ranę lekką. Eliksir na pewno ułatwił jej znoszenie bólu.