Strona 1 z 49

: 10 sty 2014, 19:42
autor: Moderator
Lustrzany Las przylega od wschodu do Rzeki Tsury, zaś od zachodu – do Niewielkiego Zlodowacenia. Od głównego jeziora oddziela go Smoczy Grzbiet. Nazwa tego zagajnika nie jest przypadkowa: drzewa w nim są szklane, można w nich zobaczyć swoje odbicie. Emitują słabiutkie, bezbarwne światło dzięki czemu nocami cały zagajnik otoczony jest delikatną srebrzystą poświatą. W ziemi znajdują się spore odłamki szkła, które mogą pokaleczyć nieostrożnych. Na drzewach rosną szklane jabłka, jednakże tylko zgrywają pozory niejadalnych. Można je spokojnie jeść, choć nie zaspokajają one w żaden sposób głodu. Ziemia pokryta jest lazurową trawą, zaś pod niektórymi drzewami błękitnym mchem.

: 11 sty 2014, 14:18
autor: Uśmiech Szydercy.
Niewypowiedziane Zaklęcie

A: S: 1| W: 3| Z: 1| I: 5| P: 3| A: 1
U: Śl,B,Pł,S,Skr,M,Kż,W,A,O: 3| MP: 4| MO: 5| MA: 6
Atuty: Szczęściarz, Niezdarny Wojownik

Ale nie dała się zgubić, ha! Spojrzała na niego w zamyśleniu.
"Mógłbyś zabijać każdego, kto by tak cię nazwał. W końcu by zaczęli mówić coś w stylu... <<hej, ty!» albo <<czarnołuski!»"
Stwierdziłą, uznając, że jednak to byłoby jeszcze głupsze. Dlatego potrząsnęła łepkiem. Poza tym... Co z tego, że miał mroczny wygląd i charakter? Mało który smok byłby w stanie zabić innego.
"Bo... Wszyscy macie takie imiona, jak Równinni z legend. No i wyglądacie groźnie. Macie takie... Szaleńcze błyski w ślepiach."
Stwierdziła szczerze.



Uśmiech Szydercy

A: S: 4 | W: 1 | Z: 1 | I: 1 | P: 2 | A: 1
U: B,S,P,L,W,MO,MA,Kż,M: 1 | Skr,Śl: 2 | O,A,MP: 3
Atuty: chytry przeciwnik, tancerz

Szyderca zerknął na morską smoczycę spode łba, słuchając mimowolnie jej słów. Wyszczerzył na moment kły.
– Podoba mi się ten pomysł – oznajmił w kwestii zabijania każdego, kto nazwałby go w sposób, który niespecjalnie by mu się spodobał. Akurat ten osobnik nie miałby żadnych problemów z zabiciem drugiego, co więcej... zrobiłby to ze swym nieodłącznym uśmiechem na pysku.
"Czarnołuski", tak? Często wołano nań w ten sposób...
Słysząc jej następne słowa, zatrzymał się gwałtownie, a jego ślepia rozszerzyły się. Zerknął nań uważnie.
– Trafiłaś w sedno, przejrzałaś mnie. Jesteśmy równinnymi. Nie mów nikomu, hm? – mruknął.

: 22 sty 2014, 16:21
autor: Mrucząca Łuska
Lotos zjawił się w wyznaczonym przez Ziemnego adepta miejscu, pamiętając mapkę, którą ten mu pokazał. To chyba tu... szklany las. Dziwne. Musiał zostać stworzony przy użyciu maddary, może to dzieło samej Naranlei.
Złożył skrzydła i zapikował, lądując w puszystym, białym śniegu między przezroczystymi pniami dziwnych drzew. Rozejrzał się, wypatrując owego Ognistego, który miał być jego nauczycielem. Nie dojrzał go, toteż przysiadł na śniegu i znieruchomiał.

: 22 sty 2014, 17:19
autor: Olśniewający Kolec
Zatopiony powoli przeszedł do Lustrzanego lasu nie zwracając póki co uwagi na drzewa. Kątem oka dostrzegł, że jego sylwetka odbiła się w drzewie i lekko prychnął. Później obejrzy te dziwne drzewa teraz musiał odnaleźć pisklę, które chciało się od niego nauczyć walczyć. Niebieskie ślepia adepta uważnie wypatrywały smoczęcia, które już musiało na niego czekać. Zdawał sobie sprawę, że nie jest jeszcze dorosłym smokiem ale już go poproszono o szkolenie młodzików. Po dłuższym marszu wypatrzył nieruchome pisklę, ku któremu od razu się skierował i gdy tylko stanął przed nim, powiedział;
-Witaj. Pewnie ty jesteś Lotos?– Po czym przysiądzie przed nim i poczeka na odpowiedź.

: 22 sty 2014, 17:34
autor: Mrucząca Łuska
By umilić sobie czas oczekiwania na Ognistego Adepta, zajął się podziwianiem lasu, dziwnego, szklanego lasu, w którym miał się uczyć. Przyglądał się gładkim drzewom, migoczącym w mdłym świetle zimowego słońca, przyglądał się milionom swoich niewyraźnych sylwetek odbijającym się w pniach. Gdy usłyszał kroki w śniegu, obrócił łeb w tamtą stronę i ujrzał pomarańczowo-czarnego smoka, intensywnie pachnącego siarką. Skinął mu łbem na powitanie.
– Tak, to ja. A ty jesteś Zatopiony Kolec, prawda? Możemy zaczynać? – zagadnął swoim aksamitnym głosem, w którym pobrzmiewały jeszcze nutki pisklęcego zabarwienia.

: 22 sty 2014, 17:57
autor: Olśniewający Kolec
Zatopiony na potwierdzenie skinął łbem i powiedział;
-No to od czego zacząć swoją naukę, Lotosie?– Po tych słowach usiadł przed pisklęciem i czekał. Miał nadzieję, że jak się rozrusza to zrobi mu się cieplej bo teraz to tylko czuł potworny chłód za czym zbytnio nie przepadał. W myślach czasami sarkał na tą porę ale jakoś robił dobrą minę do złej gry, która dotyczyła zimy. Póki co trwała w najlepsze lecz kiedyś znów będzie cieplej i przyjemniej a teraz mógł się skupić na celu tego spotkania czyli nauczeniu tego młodego smoka jak atakować i się bronić.

: 22 sty 2014, 18:32
autor: Mrucząca Łuska
Patrzył na Zatopionego Kolca uważnie, chociaż można było dostrzec sporą dozę niepewności malującą się w srebrnych ślepiach. Był też nieco spięty, ale nie aż tak, by było to widać, czujny – w końcu to nauka walki, nie wiedział czego się spodziewać.
– To ty powinienieś to wiedzieć, w końcu ty jesteś moim nauczycielem – mruknął, poprawiając niepewnie skrzydła na grzbiecie.
– A co powiesz na to? Byśmy połączyli naukę ataku i obrony? – zagadnął, wracając do poprzedniej pozycji. Końcówka ogona była opleciona wokół przednich łap, jak zawsze.

: 22 sty 2014, 19:11
autor: Olśniewający Kolec
Zatopiony wysłuchał młodszego smoka i uśmiechnął się lekko. Jego słowa rozbawiły go lecz przemilczał to. Gdy tylko padła propozycja tego by od razu ćwiczyć obie umiejętności powiedział;
-Dobrze ale najpierw powiedz mi jak możesz zaatakować swojego wroga oraz jak możesz się bronić przed atakami. Potem przejdziemy do praktycznej nauki walki.– Po tych słowach skinął łbem by na znak, że może mówić.

: 22 sty 2014, 19:55
autor: Mrucząca Łuska
Cóż, Lotos nie miał najmniejszego zamiaru rozbawić Ognistego, a skoro tak się stało, dobrze, że zachował to dla siebie... Czego jak czego, ale śmiania się z niego to samczyk nie zniesie.
Po zadanym pytaniu pochylił lekko łeb w zamyśleniu, zastanawiając się przez krótką chwilę nad odpowiedzią. Powie to, co wie, w końcu innego wyjścia nie ma; Zatopiony jest tu po to, by sprostować niejasności.
– Wiem, że istnieją sposoby i ataku, i obrony, które polegają albo na sile, albo na zręczności smoka. Ataki, które bazują na naszej zręczności to wszelkie cięcia pazurami, szybkie i zwinne. Te, które polegają na sile, są uderzeniami, łapami czy ogonem, ziania ogniem bądź lodem, ugryzienia... Tak samo jest z obroną, blokujemy atak bądź go odbijamy. Bazując na swojej zręczności możemy odskakiwać i turlać się na bok. – mówił, w zamyśleniu przeczesując srebrnymi pazurkami kolorową kitę na końcu ogona.

: 23 sty 2014, 18:20
autor: Olśniewający Kolec
Zatopiony uważnie wysłuchał odpowiedzi Lotosu i pokiwał łbem na znak zgody. Gdy tylko młodszy smok umilkł, powiedział;
-Możesz także zneutralizować ogniste wyziewy lodem bądź odwrotnie. Lecz tylko wtedy.– Po tych słowach wstał i od razu ugiął swoje łapy, a skrzydła przycisnął do ciała. Ogon uniósł zaś łeb opuści i spojrzał na swojego pierwszego ucznia, mówiąc;
-Przygotuj się do nauki walki i zacznij pierwszy.– Po tych słowach odetchnął i skupił się na tym co nadejdzie w trakcie ich treningu.

: 23 sty 2014, 19:43
autor: Strasznik
Czarodziejka zawahała się. Czemu oni się tak zachowywali? Naprawdę mrocznie... Ale w ten sposób wiedziała, jak powinna się zachowywać, by przypaść im do gustu podczas rozmów. Kolejne słowa Uśmiechu sprawiły, że na chwilę znieruchomiała całkowicie. Niczym posąg. No tak, to wszystko tłumaczyło. Ale zaraz...
"Nie powiem nikomu... Ale jakim cudem przeszliście przez Barierę? Podobno było to niemożliwe dla smoków Równin. Tak mi zawsze mówiono"
Stwierdziła, celowo używając czasu przeszłego. Może teraz Równinni mogą przechodzić przez Barierę, ale jeszcze o tym nie wiedzą? Ponieważ zauważyła kilka smoków w oddali, jej runy stały się mniejsze i przybrały barwę jasnoniebieską, by tamci przypadkiem ich nie mogli odczytać.

: 23 sty 2014, 20:36
autor: Mrucząca Łuska
Skinął łbem w odpowiedzi, gdy Kolec dodał ostatni sposób obrony. Faktycznie, nie pomyślał o tym, ale miał rację... szczęście, że nie będzie musiał walczyć fizycznie, w ten sposób.
Gdy Zatopiony wydał polecenie o rozpoczęciu walki- nauki, przyjął instynktownie najodpowiedniejszą według siebie pozycję. Ugiął łapy, przycisnął skrzydła do boków i uniósł i lekko usztywnił ogon, wygiął też delikatnie długą szyję, po czym przystąpił do ataku, zgodnie ze słowami Ognistego. Wziął głęboki wdech i użył odpowiednich gruczołów pod pyskiem, które uwolniły charakterystyczną substancję do pyska. Ta, połączona z wydychanym powietrzem, stworzyła lód, którym to Ziemny zionął w swojego nauczyciela, zimnym, jasnobłękitnym snopem zamarzniętych igiełek.

: 24 sty 2014, 15:16
autor: Olśniewający Kolec
Zatopiony uważnie obserwował jak Lotos przyjął postawę i nie dostrzegł zbyt dużych błędów. Widok wydychanego powietrza oraz lodu, go nieco zaskoczył ale zdał sobie sprawę, że nie ma sensu odpowiadać podobnym sposobem jeśli samemu się ziało lodem. Zamiast tego ugiął mocniej łapy i odbił się z nich w lewo, przez co zszedł z trasy ataku lodowego oddechu młodszego smoka. Gdy tylko umknie przed jego wyziewami, szybkimi susami się zbliży do niego i zamachnie się prawą łapą prosto w pysk młodszego adepta. Zamierzał go zranić w policzek oraz ogłuszyć siłą swojego uderzenia.

: 24 sty 2014, 15:29
autor: Mrucząca Łuska
Samczyk po chwili zamknął pysk, odcinając strumień lodu. Widział, że Ognisty uskoczył na bok, co było zrozumiałe, Lotos również nie chciał go zranić... na razie. Teraz jednak pomarańczowołuski zaczął biec ku niemu, wyciągając prawą łapę. Widział, że trzyma ją wysoko, toteż domyślił się, że chce zaatakować jego łeb bądź pysk. Postanowił polegać tym razem na swojej zręczności, ugiął wręcz błyskawicznie łapy, nie zmieniając pozycji, którą przyjął wcześniej. Odbił się, prostując je i odskakując na prawą stronę, w przeciwną do ataku Zatopionego.
Gdy (prawdopodobnie) jego obrona się udała, sam ponownie ugiął łapy, wyskakując do przodu i wyciągając prawą, przednią łapę, chcąc przejechać rozcapierzonymi szponami po prawym boku Adepta, zadając mu jak najrozleglejsze rany. Pilnował postawy swojego ciała, ogon uniesiony, skrzydła ugięte, by nie potknąć się o własne nogi i nie rąbnąć na śnieg.

: 24 sty 2014, 20:23
autor: Olśniewający Kolec
Zatopiony z uznaniem obserwował unik Lotosu i gdy tylko się oddalił, lekko się uśmiechnął. Po chwili ujrzał jak on skoczył ku niemu z wyciągniętą łapą, co dało mu znać, że celem musi być jego bok. Zatopiony nie czekał aż młodszy adept do niego doskoczy tylko odbił się z łap i skoczył do tyłu, oddalając się od młodzika. Liczył, że zdoła szybko uniknąć ciosu. Po wylądowaniu na ugiętych łapach, zaczerpnie głęboko tchu, powodując ściśnięcie gruczołu przełyku. Gdy tylko gaz znajdzie się w jego pysku, Zatopiony uformuje językiem zbitą masę z gazu i wypuści go wraz z powietrzem. W kierunku Lotosu pomknie lodowa kula wycelowana wprost w jego łeb.