OSTATNI POST Z POPRZEDNIEJ STRONY:
Czy tereny niczyje naprawdę były małe i niewyróżniające? To już zależało od tego, czego smok szukał. Być może Czajka widział o wiele barwniejsze w czasie swojej podróży, lecz gdyby tak zapytać o to Moldatha – błękitnołuski sam by uznał te tereny za wyjątkowo urokliwe. I skrywające równie wiele sekretów, co pozostaje tereny. Lecz on znał zaledwie maleński skrawek świata, jak dotąd ograniczający się wyłącznie do Mglistych ziem oraz, no właśnie, tych nienależących do nikogo. Neutralnych. I wyjątkowo, jak na swoją niedużą objętość, wypchanych.Podniósł łeb na ruch, który dostrzegł kątem oka znad swojej pracy. Nie wzdrygnął się jednak, a jedynie wlepił zaciekawione ślepia w ptasiego, jak się okazało, rozmówcę. Uniósł jedną brew na widok podsuwanych mu pod pysk wzorców, a po jego pysku zabłądził lekki uśmieszek. Nie spodziewał się usłyszeć ekologa. A raczej – kolejnego fanatyka Alaleyi, bo na takiego póki co zaczynał mu wyglądać. Tak tak, biedna, puszcza, to o co chodziło z tym kamieniem?
Został zasypany tyloma informacjami w tak krótkim czasie, że podczas swojej odpowiedzi aż potrzebował krótkiej chwili na przyswojenie sobie tego wszystkiego. Odchrząknął, odchylając się od pniaka i pochylając ku Wszędobylskiemu.
– Nie jesteś stąd, co? – stwierdził wpierw, powoli, błyszcząc kiełkami w świetle opadającego słońca. – Mogę ci wyrzeźbić co tam chcesz. Potrenować zawsze warto, nie? Pokaż no tego badyla – machnął łapą, przywołując kamień w powrotem do siebie. Przeleciał błyskawicznie wzrokiem po stosiku kamieni, wybierając ten białawo-beżowy, pozostawiający ślady na palcach, kiedy go obracał. Wybrał najszerszą, płaską powierzchnię.
– Dlaczego wybrałeś akurat taki? – zapytał, nie precyzując kompletnie do czego się odnosił. Nawet już na niego nie patrzył. Od, oparł się nadzwyczaj swobodnie o pień, zerkając tylko co jakiś czas na pierwowzór i pomału, ostrożnie kalkując wzór na jasną skałę szponem. Póki co raczej szkicowy.
Wszędobylski Kolec