Łąka głazów

Najspokojniejsze miejsce w całej krainie. Młode drzewka dają schronienie przed słońcem, ale tez przed deszczem. Gdzieniegdzie niewielkie polany, na których można posiedzieć i porozmawiać. W Szklistym Zagajniku można poczuć się jak w domu...
Rozerwane Niebo
Dawna postać
fulgur
Dawna postać
Awatar użytkownika
Posty: 185
Rejestracja: 01 mar 2021, 16:23
Stado: Umarli
Płeć: niebinarna
Księżyce: 18
Rasa: morsko-powietrzny
Opiekun: Żagiew Ognia, Trzask Płomieni[*]
Mistrz: Jutrzenka Serc

Post autor: Rozerwane Niebo »

A: S: 4| W: 1| Z: 1| M: 2| P: 2| A: 1
U: W,B,L,Skr,A,O,Prs,MP,Śl,MA,MO,Pł,Kż: 1
Atuty: Pechowiec, Empatia

OSTATNI POST Z POPRZEDNIEJ STRONY:

Przechyliła głowę na bok, wyraźnie zaskoczona. Nie dość, że spotkała smoka z sojuszniczego stada, to jeszcze Piastunkę! Dobrze, że postanowiła tutaj przyjść właśnie w tej chwili, gdy Veir kręciła się w okolicy. Niezbyt orientowała się jak było ze smokami Plagi, a teraz mogła się dowiedzieć.

W twoich stronach? – zapytała, zaciekawiona tym doborem słów.

Miała nadzieję, że smoczyca była chętna rozwinąć temat. Akara lubiła słuchać o ziemiach poza czterema stadami, były niezwykle interesujące i obce. Nie spodziewała się też, że było miejsce, gdzie Piastuni byli bardzo ważni. Z drugiej strony u Delavira były smoki, co się różniły budową zależnie od płci...

Techniki nauczania? Adeptka była zaskoczona wiadomością, że były w tym jakieś techniki. Ona po prostu uczyła tak jak została nauczona, starając się przy okazji, by uczone przez nią smoki się za bardzo nie nudziły. Córka Zorzy podrapała się po szyi.

Nie mam żadnych specjalnych technik nauczania, ale w sumie nie słyszałam jak uczą inni Piastuni. I co to jest to spotkanie młodych, i czemu Prorok bierze w tym udział? On chyba dość stary jest... – Zmarszczyła brwi w zamyśleniu, ale zaraz jej wyraz pyszczka się rozpogodził. – No ale chętnie z tobą pogadam na ten temat, jeśli chcesz. Nie mamy w Ogniu innego Piastuna, z którym mogłabym o tym pogadać, a moja mistrzyni jest trochę zajęta na razie – dodała.

Propozycja spotkań wyraźnie ją zainteresowała. Miała dużo sensu. Ona sama nie wiedziała prawie nic o Pladze, a przecież podobno mieli sojusz!

Myślę, że to dobry pomysł. Pogadam o tym później z moją mamą. Ja sama wiem o Pladze bardzo mało, nigdy wcześniej nie widziałam żadnego smoka od was – przyznała, nieco zakłopotana, choć wyglądało na to, że Veir była w podobnej sytuacji.

Licznik słów: 286
Link:
BBcode:
Ukryj linki do postu
Pokaż linki do postu
in a time of need only few can see what's wrong
millions tend to crawl but only those who choose can make it through this all

Obrazek

only few can sing like lions 'cause we sing until we're gone
and we've got each other's backs until we're back
– ̗̀. where we belong . ̖́–


pechowiec: po każdym niepowodzeniu -1 ST do następnej akcji
empatia: -2 ST do perswazji, -2 ST do nakładania więzi

fullbody | teczka | #3C4A5C
Ołtarz Wyniesionych
Starszy Mgieł
Veir Sakralna
Starszy Mgieł
Awatar użytkownika
Posty: 2222
Rejestracja: 20 gru 2020, 3:10
Stado: Mgieł
Płeć: samica
Księżyce: 79
Rasa: Północna x Wężowa
Opiekun: Wybraniec, Valgerd
Mistrz: Burdig
Partner: Gwieździste Niebo

Post autor: Ołtarz Wyniesionych »

A: S: 1| W: 4| Z: 3| M: 5| P: 3| A: 3
U: B,W,Pł,A,O,MP,Kż,Skr,Śl: 1| L,Prs: 2| MO,MA: 3
Atuty: Pechowiec; Szczęściarz; Nieugięty; Utalentowany; Furia Niebios
Nad pytaniem o jej strony, myślała całkiem długo. Odpowiedź była prosta, ale chyba w tym momencie uświadomiła sobie, że spędziła tutaj już drugą połowę swojego życia, tyle samo w Horgifell, co w Wolnych. Dziwna myśl. Zdawało jej się, że tam minęły prawdziwe wieki, a tutaj zaledwie kilka księżyców. Tak dawno temu została przyjęta do stada i rozpoczęła nowe życie? Jeszcze trochę i będzie chodzić z laską, mówiąc co chwilę: "Jak ten czas leci".
– Pochodzę z bardzo daleka. – Zaczęła, co było początkiem każdej opowieści smoka, który nie urodził się w Wolnych. – Tam znajdują się smocze krainy, podzielone na cztery segmenty: wschodni, zachodni, północny i południowy. Ja pochodzę z północnego. Jednak każdy z takich segmentów ma... kilkanaście państw. Długo byłoby ci o tym opowiadać, zapewne bym cię zanudziła. – To była chyba taka Horgifellska natura, szczycić się tym, że pochodzą z ważnego państwa, o najsilniejszym przywódcy, a w tym przypadku rozszerzać zakres tych przechwałek, mówiąc również o samych segmentach i państwach. Próbowała to kontrolować, ale to jak drapieżnik walczący z własnym instynktem – byłoby to przeciwko jego naturze. Tak naprawdę – z chęcią opowiadałaby o tym każdemu, jak otwarta księga, otwarte wrota... wrota dziejów. Dzieje jednak nie byłyby kompletne, gdyby dotyczyły tylko tamtej części świata, to też Veir lubiła również słuchać opowieści innych, aczkolwiek zazwyczaj natrafiała na "miejscowych", zabawne, bo teraz ona sama nią jest.
– Możliwe, że bogowie zapewniają mu... przedłużone życie. Widziałam już takie przypadki. Strażnik wydaje się posiadać znaczną wiedzę i umiejętności, a z ciała wygląda na młodzieńca. Wracając – zapewne dlatego, że ktoś musi. Spotkania, z tego co widziałam – dzielą się na dwie części. Taką dla piskląt i piastunów. Pisklęta ostatnim razem... goniły za jakąś magiczną kulą, a piastuni dyskutowali o swoich technikach z prorokiem. – Wytłumaczyła. – Wybacz, rozgadałam się troszkę. – Ugryzła się w język, powinna być bardziej zwarta w swych wypowiedziach, bo inaczej zanudzi wszystko, co żyje i oddycha.
– Jak na przykład uczycie perswazji w Ogniu? Słyszałam co nieco o technikach Ziemi, piastunka z Wody nie zabrała natomiast głosu, jednak najbardziej ciekawią mnie wasze metody. Możemy w ten sposób wyłonić najbardziej efektywne. – Chyba tyle... o to jej chodziło, jeżeli mowa o "wymienianiu technik", najważniejsza była perswazja, oraz kilka ogólników, które tyczyły się wszystkich nauk.
– W mych stronach... – Ach, ta Veir, znowu zaczęła. Na Północy nie ma Horgifellczyka, który w każdym zdaniu przynajmniej raz nie wspomniałby o wielkim Wybrańcu, takie bywały powiedzenia. Natomiast wyglądało na to, że jeżeli Horgifellczyk opuści swoje państwo, to nie będzie zdania, w którym o nim nie wspomni. Zbyt głęboko było to zakorzenione, żeby z tym walczyć. To jak wyrywanie wiekowego drzewa z ziemi.
– ... istniały pewne traktaty polityczne, a według ich zapisu – sojusznicy pomagają sobie jedynie podczas wojen, ni więcej, ni mniej. Później nie ingerują w swoje życie. Jestem tutaj zbyt krótko, by coś więcej wiedzieć o relacjach Plaga-Ogień, ty zapewne też. – Uśmiechnęła się delikatnie. Młoda wiedziała o wiele mniej, niż Veir, była znacznie młodsza. Możliwe, że z Plagą i Ogniem tak właśnie było. Niby sojusznicy, ale jednak tylko od wojen. Gdyby Burdig sobie nie wziął i umarł, to pewnie wypytałaby go, czy takowe spotkania miały kiedyś miejsce.

Licznik słów: 528
Link:
BBcode:
Ukryj linki do postu
Pokaż linki do postu
Obrazek Pechowiec
Po każdym niepowodzeniu -1 ST do następnej akcji. Bonus sumuje się do 3 porażek z rzędu.
.
.
Szczęściarz
1 sukces zamiast niepowodzenia raz na 2 tygodnie. [Ostanie użycie – 13.09]

Nieugięta
Mdlejąc, smok może wykonać ostatnią akcję, a przeciwnik ma do swojej +4 ST.

Furia Niebios
Raz na walkę + rana lekka dla przeciwnika.
Varnil – rosomak albinos
S: 2| W: 1| Z: 1| M: 1| P: 3| A: 1
B, O, Skr: 1 | A,Śl: 2 ; Bestiobójca
    Błysk przyszłości: 23.08
.
Mosarba – renifer (niemech.)
Rozerwane Niebo
Dawna postać
fulgur
Dawna postać
Awatar użytkownika
Posty: 185
Rejestracja: 01 mar 2021, 16:23
Stado: Umarli
Płeć: niebinarna
Księżyce: 18
Rasa: morsko-powietrzny
Opiekun: Żagiew Ognia, Trzask Płomieni[*]
Mistrz: Jutrzenka Serc

Post autor: Rozerwane Niebo »

A: S: 4| W: 1| Z: 1| M: 2| P: 2| A: 1
U: W,B,L,Skr,A,O,Prs,MP,Śl,MA,MO,Pł,Kż: 1
Atuty: Pechowiec, Empatia
Zrobiła duże oczy, słysząc odpowiedź Veir. Brzmiało to bardzo interesująco, choć część terminologii była jej trochę obca. Jak "segmenty" i "państwa". Trochę się zawiodła, słysząc ostatnie zdanie.

Wcale mnie nie zanudzisz! Lubię słuchać o obcych stronach i chętnie posłucham też o twoich. Brzmią całkiem ciekawie. Skoro jesteście tak bardzo podzieleni to znaczy, że jest was tam bardzo dużo? – zapytała, szczerze zainteresowana tematem.

Nie potrafiła sobie wyobrazić jeszcze większych podziałów w samym Ogniu, nie było ich aż tak dużo. Idąc tym tropem, smoków w krainie Veir musiało być naprawdę wiele!

Podrapała się po szyi, gdy smoczyca rozwinęła temat Strażnika. No tak, Akara coś o tym słyszała. Teraz trochę żałowała, że nie udało jej się załapać na to całe spotkanie. Brzmiało całkiem ciekawie. Choć starała się tego nie pokazywać, bez nauczyciela w stadzie miała momenty zwątpienia czy dobrze uczyła inne smoki, czy jednak popełniała jakieś niewybaczalne błędy. Wydawało się jednak, że Piastun nie musiał uczyć młodych absolutnie wszystkiego, równie dobrze mogly to robić inne smoki. Pozostawało jej zaufać umiejętnościom, których została nauczona przez innych.

Nie szkodzi, ja sama potrafię mówić bardzo dużo. – Wyszczerzyła zęby w uśmiechu.

Niestety mina jej nieco zrzedła na wspomnienie perswazji. Brzmiało to tak, jakby różne stada mogły mieć różne techniki, a ona nie miała nauczyciela w Ogniu. Jej wątpliwości powróciły ze zdwojoną siłą, ale ukryła je pod swoją rezolutną postawą. Przedwczesna i nagła śmierć ojca szybko nauczyła ją co nieco o przyjmowaniu pozytywnej fasady w obliczu kłębiących się negatywnych myśli i emocji.

Niestety nie znam technik Ognistych. Jak mówiłam, nie mamy Piastuna w Ogniu. Moją nauczycielką jest smoczyca z Ziemi, ale perswazji akurat nauczyłam się od Kwarców – odparła, wzruszając lekko barkami. – A wy używacie jakichś niecodziennych technik? Czym się różnicą od tych z Ziemi? – zapytała po chwili milczenia, bo mimo wszystko była to okazja do poszerzenia swojej wiedzy.

Przechyliła głowę na bok, słuchając o tych "traktatach". Jednak dzięki tłumaczeniu smoczycy szybko zrozumiała, o co jej chodziło. Zamyśliła się na moment, stukając pazurem w brodę. Nie myślała za bardzo o wojnie, sam koncept był dla niej dość abstrakcyjny i nie darzyła go żadnymi większymi emocjami.

Masz rację, nie wiem zupełnie nic. Może tutaj też tak to wygląda. Brzmi to jednak trochę... niepraktycznie? W sensie, jeśli nie ma żadnych relacji między sojusznikami, to potencjalna współpraca może się nie podobać którejś ze stron i smoki mogą zacząć zaprotestować... – powiedziała, wciąż częściowo pogrążona we własnych myślach, choć jej wzrok skoncentrowany był na Veir. – Oczywiście nie mówię, że tak się stanie! Ale im lepsze relacje, tym chętniej stada będą ze sobą współpracować, nie? – wytłumaczyła szybko swój tok myślenia, bo nie chciała zainsynuować, że Plaga lub Ogień mogłyby złamać sojusz.

Licznik słów: 448
Link:
BBcode:
Ukryj linki do postu
Pokaż linki do postu
in a time of need only few can see what's wrong
millions tend to crawl but only those who choose can make it through this all

Obrazek

only few can sing like lions 'cause we sing until we're gone
and we've got each other's backs until we're back
– ̗̀. where we belong . ̖́–


pechowiec: po każdym niepowodzeniu -1 ST do następnej akcji
empatia: -2 ST do perswazji, -2 ST do nakładania więzi

fullbody | teczka | #3C4A5C
Ołtarz Wyniesionych
Starszy Mgieł
Veir Sakralna
Starszy Mgieł
Awatar użytkownika
Posty: 2222
Rejestracja: 20 gru 2020, 3:10
Stado: Mgieł
Płeć: samica
Księżyce: 79
Rasa: Północna x Wężowa
Opiekun: Wybraniec, Valgerd
Mistrz: Burdig
Partner: Gwieździste Niebo

Post autor: Ołtarz Wyniesionych »

A: S: 1| W: 4| Z: 3| M: 5| P: 3| A: 3
U: B,W,Pł,A,O,MP,Kż,Skr,Śl: 1| L,Prs: 2| MO,MA: 3
Atuty: Pechowiec; Szczęściarz; Nieugięty; Utalentowany; Furia Niebios
Świetnie. Veir miała możliwość opowiedzenia o swoich stronach. Cóż... od czego tutaj zacząć? Horgifellijka mogła opowiadać tak właściwie o wszystkim, ale wtedy mogłyby tutaj troszkę siedzieć. Niech będzie troszkę o segmentach i samym państwie Veir, może o nieco ciekawszych sąsiadach.
– Jesteśmy podzieleni na segmenty... Wolne Stada są czymś podobnym, ale o wiele mniejszym. Załóżmy, że one są pierwszym, gdzieś na wschodzie jest podobne skupisko smoczych stad. Później kolejne i kolejne. My dzielimy się na Keleti, Yikeleti, Essyan i Yiessyan. Zauważyłaś podobieństwo, prawda? Pierwsze to wschód i zachód, drugie to północ i południe. Niektóre państwa... czyli coś na wzór większych stad, miały ze sobą powiązania właśnie traktami, o których wspomniałam wcześniej. Chociażby Sjulvar i Sinmir pomagały sobie wzajemnie, Skjor dostarczał Heimrowi potrzebnych surowców, tutaj z kolei coś jak nasi łowcy, tylko to całe państwo. Co do mojego, Horgifell... pozwól, że ci to wszystko pokażę, ale musiałabym wysłać ci osobliwą wiadomość mentalną. – Spodobał jej się ten sposób "opowieści", a nauczyła się tego od Jaaha. Na cóż będą im tysiące słów, jeżeli Veir mogła przenieść tam na moment Akarę? Oczywiście Ognista nieco uspokoiła Horgifellijkę słowami "ja sama potrafię mówić bardzo dużo", jednak wspomniane wcześniej wiadomości są po prostu bardziej efektywne, zapierają dech w piersiach.
– Z tego co usłyszałam... Ziemia ma proste techniki, choć zapewne również są skuteczne. Prosty problem, proste pytanie o rozwiązanie go. Co do sposobu Plagi – pomyśl sobie o dwóch smokach Ognia, które znasz dosyć dobrze. Jednego zachowaj dla siebie, a drugiego mi pokrótce opisz. – Przekazywanie Plagijskich technik mogłoby być wątpliwe, jednak i tak dyskutować będą o tym zapewne na następnym Spotkaniu Młodych, a Veir już opowiadała o tym zarówno Prorokowi, piastunce Wody, jak i jednemu Ziemnemu.
– Z tym jest akurat różnie. Wspominałam ci o Sulvarze i Sinmirze, prawda? Wyobraź sobie dwa stada, od początku razem, niemal jedno, bliźniacze. Rywalizują ze sobą, ale bardziej jak dwójka braci, czy sióstr. Wróćmy jednak do kwestii sojuszu – jeżeli jest prosty, to też łatwiej sobie poradzić po jego zakończeniu. Jednak gdy zabraknie nam takiego zgranego? To jak utrata części własnego ciała. Wbrew pozorom... trudniej się też z takim pokłócić. Wojna grozi któremuś ze stad? Pomagamy sobie, ale potem idziemy w swoje strony. Według jednak mojego doświadczenia, najlepsze jest coś pomiędzy. – Odpowiedź leży po środku. Niby stare jak świat przysłowie, które zazwyczaj stosują pisklęta, ale czasami faktycznie sprawdza się w rzeczywistości.

Licznik słów: 393
Link:
BBcode:
Ukryj linki do postu
Pokaż linki do postu
Obrazek Pechowiec
Po każdym niepowodzeniu -1 ST do następnej akcji. Bonus sumuje się do 3 porażek z rzędu.
.
.
Szczęściarz
1 sukces zamiast niepowodzenia raz na 2 tygodnie. [Ostanie użycie – 13.09]

Nieugięta
Mdlejąc, smok może wykonać ostatnią akcję, a przeciwnik ma do swojej +4 ST.

Furia Niebios
Raz na walkę + rana lekka dla przeciwnika.
Varnil – rosomak albinos
S: 2| W: 1| Z: 1| M: 1| P: 3| A: 1
B, O, Skr: 1 | A,Śl: 2 ; Bestiobójca
    Błysk przyszłości: 23.08
.
Mosarba – renifer (niemech.)
Rozerwane Niebo
Dawna postać
fulgur
Dawna postać
Awatar użytkownika
Posty: 185
Rejestracja: 01 mar 2021, 16:23
Stado: Umarli
Płeć: niebinarna
Księżyce: 18
Rasa: morsko-powietrzny
Opiekun: Żagiew Ognia, Trzask Płomieni[*]
Mistrz: Jutrzenka Serc

Post autor: Rozerwane Niebo »

A: S: 4| W: 1| Z: 1| M: 2| P: 2| A: 1
U: W,B,L,Skr,A,O,Prs,MP,Śl,MA,MO,Pł,Kż: 1
Atuty: Pechowiec, Empatia
Słuchała uważnie słów Veir, podekscytowana, że mogła się dowiedzieć czegoś więcej o kolejnej odmiennej kulturze. Słownictwo było jej obce, ale nie miało to znaczenia na tę chwilę, bo zrozumiała o co chodziło. Zaintrygowało ją to, że smoczyca chciała jej poprzez mentalny przekaz "opowiedzieć" o swoim państwie. Jej własna mama robiła iluzje, gdy ją kiedyś uczyła o stadach, bogach i innych istotach, ale Akara nie pomyślała o przekazywaniu wiedzy w taki sposób.

W porządku, jestem gotowa – powiedziała, patrząc wyczekująco na smoczycę.

Techniki Ziemi brzmiały jak to, co wiedziała sama, za to te plagijskie najwyraźniej były nieco inne. Zaciekawiona Akara pomyślała o dwóch smokach, z czego o jednym, którego mogłaby opisać Veir. Wreszcie postanowiła – Żagiew Ognia i Mekhan.

Mój starszy brat, Mekhan. Jest całkiem uparty, ale też przyjacielski, wesoły i gadatliwy. Tyle wystarczy, czy powiedzieć coś więcej? – zapytała.

Następnie wysłuchała tego, co plagijka miała do powiedzenia o sojuszach. Nieco ją to zaskoczyło, ale musiała przyznać, że Veir miała rację. Podrapała się po bronie, chwilę kontemplując otrzymane informacje.

MMyślę, że zupełnie sobie obcym sojusznikom może się być trudniej zgrać. W takim razie masz rację, faktycznie najlepiej byłoby utrzymywać na tyle bliską relację, by znać swojego sojusznika, ale też utrzymywać pewien dystans, by w razie rozpadnięcia się sojuszu być w stanie dalej funkcjonować bez problemów. Tak żeby być pomiędzy – powiedziała, wciąż nieco pogrążona w zamyśleniu.

Licznik słów: 228
Link:
BBcode:
Ukryj linki do postu
Pokaż linki do postu
in a time of need only few can see what's wrong
millions tend to crawl but only those who choose can make it through this all

Obrazek

only few can sing like lions 'cause we sing until we're gone
and we've got each other's backs until we're back
– ̗̀. where we belong . ̖́–


pechowiec: po każdym niepowodzeniu -1 ST do następnej akcji
empatia: -2 ST do perswazji, -2 ST do nakładania więzi

fullbody | teczka | #3C4A5C
Ołtarz Wyniesionych
Starszy Mgieł
Veir Sakralna
Starszy Mgieł
Awatar użytkownika
Posty: 2222
Rejestracja: 20 gru 2020, 3:10
Stado: Mgieł
Płeć: samica
Księżyce: 79
Rasa: Północna x Wężowa
Opiekun: Wybraniec, Valgerd
Mistrz: Burdig
Partner: Gwieździste Niebo

Post autor: Ołtarz Wyniesionych »

A: S: 1| W: 4| Z: 3| M: 5| P: 3| A: 3
U: B,W,Pł,A,O,MP,Kż,Skr,Śl: 1| L,Prs: 2| MO,MA: 3
Atuty: Pechowiec; Szczęściarz; Nieugięty; Utalentowany; Furia Niebios
Skupiła się na przekazie mentalnym, próbując dodać do niego jak najwięcej szczegółów. Akara widziała wszystko... ze swoich własnych oczu, leciała nad Horgifell. Wędrówkę zaczęła od "Wielkich Wrót", olbrzymiej konstrukcji, która była bardzo unikalną bramą. Pokryta była malunkami, rzeźbami, oraz rysunkami poszczególnych bogów: Ognvara, Havardra, Hadruula, Kjotviego i innych. Od Wrót emanowała energia, a Akara w swym umyśle otrzymała dodatkową informację. Była to brama przez którą przechodzą bogowie, stąd liczne zdobienia i malunki. Smoki Horgifell składały tam różne przedmioty, skóry, naszyjniki, czasami kosztowności. Były to również wrota umarłych, zaś ich bliscy według zwyczaju mogli złożyć tam przedmioty, które kiedyś należały do utraconych osób.
Ognista leciała dalej, tym razem mijając ośnieżone połacie terenu, a także nieliczne lasy, które jednak Horgifellczycy bardzo sobie cenili. Akara mogła poczuć sporą ilość śniegu, która osadziła się na jej skrzydła. Z tej wielkości było widać zalążek olbrzymiej góry, na którym znajdowało się Horgifell i inne państwa. Ostatecznie dotarli do Horgrfoldu, zaczynając od targowiska. Znajdowało się tam wielu rodzimych kupców, którzy sprzedawali Skjorczykom, czy innym mieszkańcom Essyanu przeróżne towary. Od nieco mniej "świętej" Krwi Ognvara, po skóry i jedzenie. Nie wszystkie państwa północy miały szczęścia. Heimr przykładowo było pozbawione wielu dóbr zaspokajających żołądek, nadrabiali to natomiast przeróżnymi rodzajami kryształów, które to później poddawali obróbce. Wracając do targowiska – zawsze znajdzie się tam jakiż wyznawca Ognvara, który zachęca innych do dołączenia do ich... wspólnoty. Ci zainteresowani, ale niezbyt zdecydowani – odciągani są później na bok. To również widziała Akara. Po sercu Horgrfoldu krążyła również Straż Oddanych, obserwująca wszystko i wszystkich, ale przede wszystkim swoich pobratymców. Chcesz rozbawić Horgifellczyka? Powiedz mu, że Straż Oddanych pilnuje kupców z innych części Essyanu. Następnym przystankiem była olbrzymia, wręcz monstrualna grota, zdobiona od zewnątrz, przypominało to więc bardziej budynek. Obłożona kadzidłami z każdej części. Środek pełny był skór, drewnianych i kamiennych zdobień, obraz nagle zmienił się: pojawiły się smoki, śpiewające na cześć wybrańca i Ognvara. Niektóre popijały, inne tańczyły. To jedyny moment, kiedy można było się wybawić. Zawsze po większych obrządkach w Świątyni.

– Powiedz, jeśli chcesz widzieć więcej. To dopiero początek. – Rzuciła w końcu, a obraz w umyśle Ognistej powoli zaniknął. Veir nie chciała... przesadzać. Jeżeli zaś Piorunująca wyrazi chęć, to z pewnością zobaczy jeszcze więcej. Chociażby bramę w największej świątyni, sam owy przybytek, grotę kurierską. Wiele było jeszcze do odkrycia w Horgifell. Veir nie pokazywała wszystkiego, ale i tak całkiem sporo.
– Dobrze... teraz musimy znaleźć sytuację do rozwiązania. Większość nauk perswazji dotyczy tylko i wyłącznie tego. Załóżmy, że całość dzieje się za barierą... Mekhan i inny Ognisty natrafili na grupkę dwunogów – ludzi. Są uzbrojeni w pewne... metalowe, pojedyncze, ale bardziej długie pazury. Przewożą spore zapasy jedzenia, a nam w stadzie właśnie się je kończy. Mekhan, czyli ja, uważa, że powinniśmy ich zaatakować, a następnie odebrać im te łupy. Co dostaniemy? Zarówno ich mięso, jak i to, które mają przy sobie. Drugi Ognisty jest pewien, że to złe rozwiązanie. Lepiej zostawić ich i ruszyć do pobliskiego lasu, a następnie polować tam na zwierzynę. Wykłócamy się tak mocno, że niemal alarmujemy dwunogów. Co robisz? – Przedstawiła wszystko, ostatecznie pytając Akarę, a raczej wybranego przez nią Ognistego, o jej dalsze ruchy. Kwestia skarbca Ognia, w którym nie ma za dużo jedzenia była oczywiście zmyślona. Veir nie zaglądała nikomu do zapasów. Na ostatnie słowa Piorunującej, Wrota jedynie skinęła łbem. Nic więcej nie było tutaj do powiedzenia.

Licznik słów: 553
Link:
BBcode:
Ukryj linki do postu
Pokaż linki do postu
Obrazek Pechowiec
Po każdym niepowodzeniu -1 ST do następnej akcji. Bonus sumuje się do 3 porażek z rzędu.
.
.
Szczęściarz
1 sukces zamiast niepowodzenia raz na 2 tygodnie. [Ostanie użycie – 13.09]

Nieugięta
Mdlejąc, smok może wykonać ostatnią akcję, a przeciwnik ma do swojej +4 ST.

Furia Niebios
Raz na walkę + rana lekka dla przeciwnika.
Varnil – rosomak albinos
S: 2| W: 1| Z: 1| M: 1| P: 3| A: 1
B, O, Skr: 1 | A,Śl: 2 ; Bestiobójca
    Błysk przyszłości: 23.08
.
Mosarba – renifer (niemech.)
Rozerwane Niebo
Dawna postać
fulgur
Dawna postać
Awatar użytkownika
Posty: 185
Rejestracja: 01 mar 2021, 16:23
Stado: Umarli
Płeć: niebinarna
Księżyce: 18
Rasa: morsko-powietrzny
Opiekun: Żagiew Ognia, Trzask Płomieni[*]
Mistrz: Jutrzenka Serc

Post autor: Rozerwane Niebo »

A: S: 4| W: 1| Z: 1| M: 2| P: 2| A: 1
U: W,B,L,Skr,A,O,Prs,MP,Śl,MA,MO,Pł,Kż: 1
Atuty: Pechowiec, Empatia
Wizja wywołała w jej sercu dreszcz ekscytacji. Zamknęła oczy, w pełni skupiając się na wizji przekazywanej przez Veir. Nigdy nie widziała niczego takiego. Ten styl życia był jej zupełnie obcy, ale zarazem wydawał się w tej chwili niezwykle ciekawy. Aż chciała się tam teraz znaleźć i zwiedzić te wszystkie zakamarki, dostrzec więcej niż to, co była skłonna jej pokazać Veir. Gdy wizja została przerwana, poczuła lekki zawód, jednak oferta fiołkowej smoczycy natychmiast poprawiła jej nastrój.

Oczywiście. Pokaż tyle, ile uważasz za stosowne. Twój poprzedni dom jest piękny przyznała pogodnie. – Wyklułam się wiosną, więc nigdy nie widziałam tyle śniegu. Zawsze go u was tak dużo? – zapytała po chwili.

Skupiła się na dalszych słowach, traktując je jako swego rodzaju nauki. Milczała jeszcze trochę po ostatnim słowie wypowiedzianym przez Veir, rozważając problem w głowie.

Jako że smok, którego wybrałam, jest Żagwią Ognia, powołałabym się na mój autorytet jako przywódcy i wytknęła, że mamy dużo łowców zdolnych do polowania. Poza tym, jeśli ludzie należeliby do większego stada, mogliby w próbie zemsty zaatakować Stado Ognia lub zacząć polować na okoliczne smoki, co utrudniłoby naszym łowcom łowienie zwierzyny i potencjalnie naraziłoby nas wszystkich na niebezpieczeństwo. Wysłałabym przy okazji któregoś z łowców do śledzenia ludzi, by się upewnić, że nie przekroczą granicy naszego terytorium. Choć są słabsi od nas, są przy tym podobno sprytni, więc stanowią realne zagrożenie. Oczywiście, to wszystko przekazałabym mu jako wiadomość mentalną i nakazała odwrót, przy okazji informując resztę Ognia o ludziach – powiedziała wreszcie, zastanawiając się, czy o taką odpowiedź chodziło Veir.

Licznik słów: 254
Link:
BBcode:
Ukryj linki do postu
Pokaż linki do postu
in a time of need only few can see what's wrong
millions tend to crawl but only those who choose can make it through this all

Obrazek

only few can sing like lions 'cause we sing until we're gone
and we've got each other's backs until we're back
– ̗̀. where we belong . ̖́–


pechowiec: po każdym niepowodzeniu -1 ST do następnej akcji
empatia: -2 ST do perswazji, -2 ST do nakładania więzi

fullbody | teczka | #3C4A5C
Ołtarz Wyniesionych
Starszy Mgieł
Veir Sakralna
Starszy Mgieł
Awatar użytkownika
Posty: 2222
Rejestracja: 20 gru 2020, 3:10
Stado: Mgieł
Płeć: samica
Księżyce: 79
Rasa: Północna x Wężowa
Opiekun: Wybraniec, Valgerd
Mistrz: Burdig
Partner: Gwieździste Niebo

Post autor: Ołtarz Wyniesionych »

A: S: 1| W: 4| Z: 3| M: 5| P: 3| A: 3
U: B,W,Pł,A,O,MP,Kż,Skr,Śl: 1| L,Prs: 2| MO,MA: 3
Atuty: Pechowiec; Szczęściarz; Nieugięty; Utalentowany; Furia Niebios
Akara ruszyła dalej, wzbijając się w powietrze, a następnie obserwując Horgrfold z wysoka. To było największe miasto Horgifell, jedyny łącznik z innymi krainami, jednak w oddali było widać kilka mniejszych wiosek i skupisk grot. Między innymi Hroksdalr i Helaeyrr. Cel podróży Piorunującej był jednak inny, zmierzała do największej świątyni w państwie. Przed nią zawsze modlą się smoki, sytuacja ta zmieniała się jedynie podczas nocy, gdzie wychodzenie było zabronione. Wielkie dary dla Wybrańca były normą. Sama Świątynia... była znacznie większa od tej, która znajduje się na terenach Wolnych. Przede wszystkim była rzeźbiona w skale, pełna ozdobnych rysunków, które również stworzono w kamieniu. Przedstawiały najczęściej Ognvara, kolejnym częstym tematem dzieł był oczywiście Wybraniec, tak jak i jego poprzednicy, którzy również zasługiwali na wspomnienie. Pojawiał się również uroboros, wąż zjadający swój ogon. Pęta się zamyka, a cykl rozpoczyna na nowo. Wnętrze było równie piękne, podłoże równe i dopieszczone za pomocą maddary. Wszędzie znajdowały się kadziła. Akara z pewnością była już przesiąknięta zapachem Horgifell. Idąc dalej mijała wiele komnat, w tym tą, w której odbywa się większość ceremonialnych modlitw. Swe pomieszczenia mieli wszyscy bogowie tego państwa, chociaż oczywiście były stosunkowo mniejsze, niż w przypadku Ognvara. Co znajdowało się dalej? Brama Świątynna. Najbardziej zdobiony element Horgifell, zaraz po Wielkich Wrotach. Tutaj składano ofiary Wybrańcowi, najczęściej z krwi. Można było mieć wrażenie, że Brama wiecznie spływa posoką, lecz zapach w żadnym stopniu nie odstraszał. Za nimi znajdowała się druga część Świątyni, ta jednak nie była dostępna dla smoków, lecz dla Wybrańca i jego podopiecznych. Tego niestety Akara widzieć nie mogła. Udali się w drogę powrotną, mijając niezliczone ilości wiernych, modlących się, czasami poddających się rytuałom. Po wyjściu Piorunująca znowu wzbiła się w powietrze, tym razem obserwując całość z góry. To było doprawdy... monumentalne. Obleciała jednak świątynie z drugiej strony, a ujrzała w ten sposób olbrzymią podobiznę Ognvara. Była wykuta w skale. Najbardziej rzucała się w oczy olbrzymia rana w torsie boga, odniósł ją w czasie bitwy, a zaraz po tym stworzony został Essyan, a przynajmniej tak wierzyli Horgifellczycy. Akara ruszyła ku ranie i wtedy... nastąpiła jedynie ciemność.
– Piękny, to prawda. Tutaj jednak... jest spokojnie. Życie nie toczy się w olbrzymim pędzie, to spora zaleta Wolnych. – Odpowiedziała Ognistej. – Nie pokazałam ci wnętrza rany... znajduje się tam grota kurierska. Nigdy jej nie widziałam, jednak mówi się o tym, że jest pięknie udekorowana, a kurierzy mają dostęp do wygodnych skór, na których mogą odpocząć. Tam znajduje się nasz traktat. Coś bardziej dokładnego? O to musiałabym zapytać się kuriera ze Skjoru. – Uzupełniła informacje. Chwilę później skupiła się na powrót na grze w niemoralny wybór. Swoją drogą... to nie była najlepsza nazwa, ale ze względu na szacunek do Burdiga, Veir nie zamierzała jej zmieniać.
– Ja jako... bardzo żywiołowy, ale też nadal młody smok, pragnę co nieco jeszcze dodać od siebie. Należą do większego stada? Możliwe... jednak możemy zaatakować ich, a później zatrzeć ślady. Mógł to zrobić absolutnie każdy, choćby inne stado ludzi. W ten sposób zyskalibyśmy tak właściwie wszystko, a oni nie mogliby się na nas zemścić. Oczywiście jakiś smok mógłby stać na czatach, w razie czego upewniając się, że owe dwunogi są tutaj same. To tylko propozycja, Przywódczyni. – Odpowiedziała Piorunującej, a raczej Żagwi Ognia. Veir zgadzała się tutaj z narracją Ognistej, to było jak najbardziej to, co powinno się odegrać w tej sytuacji. Na tym jednak nie polegała gra w niemoralny wybór. Decyzja oczywiście należała do głowy stada... może lepiej wspominać przy rozpoczynaniu nauk, że przywódcy nie są najlepszymi przykładami.

Licznik słów: 576
Link:
BBcode:
Ukryj linki do postu
Pokaż linki do postu
Obrazek Pechowiec
Po każdym niepowodzeniu -1 ST do następnej akcji. Bonus sumuje się do 3 porażek z rzędu.
.
.
Szczęściarz
1 sukces zamiast niepowodzenia raz na 2 tygodnie. [Ostanie użycie – 13.09]

Nieugięta
Mdlejąc, smok może wykonać ostatnią akcję, a przeciwnik ma do swojej +4 ST.

Furia Niebios
Raz na walkę + rana lekka dla przeciwnika.
Varnil – rosomak albinos
S: 2| W: 1| Z: 1| M: 1| P: 3| A: 1
B, O, Skr: 1 | A,Śl: 2 ; Bestiobójca
    Błysk przyszłości: 23.08
.
Mosarba – renifer (niemech.)
Więzy Krwi
Dawna postać
Dawna postać
Awatar użytkownika
Posty: 265
Rejestracja: 30 kwie 2021, 16:54
Stado: Umarli
Płeć: Samica
Księżyce: 22
Rasa: Wywerna – Jaskiniowy (+30% nietoperza)
Opiekun: Prostota Czerwi

Post autor: Więzy Krwi »

A: S: 1| W: 1| Z: 3| M: 1| P: 2| A: 3
U: Kż,Prs,A,O,Śl,MP,MA,MO,B,L,W: 1| Skr: 2
Atuty: Ostry węch; Empatia; Przyjaciel natury
Isima sobie zrobiła przerwę od łowów, wybierając się ponownie na badanie terenów nie zajętych przez żadne stado. Zagajnik był urokliwym i spokojnym miejscem, ale zarazem był pełny życia. Pośród drzew dało się usłyszeć głosy wielu ptaków. Zaś przy ziemi czasami zdarzały się żabki lub jakaś przemykająca mysz. Isima nie miała zamiaru polować na daną chwilę. Wędrując wokół zagajnika w końcu trafiła na kupkę charakterystycznych głazów. Po chwili obserwacji, zaczęła przeszukiwać ją wzrokiem, mając nadzieję że uda jej się wypatrzeć jakiś kamień szlachetny. Szansa mała, ale warto było spróbować.
Jednak po kilku minutach musiała pogodzić się z faktem że tutaj raczej żadnego nie znajdzie. Jednak...nadal było to interesujące miejsce. Smoczyca w końcu ułożyła się koło zbiorowiska kamieni, gdzieś w wyższych trawach, mając nadzieję na trochę spokoju. Wybrała trawy głównie z powodu że jednak nie powinna czuć się do końca swobodnie na nieswoim terenie. Miała nadzieję że trawy, wraz z jej zielonymi łuskami będą ją nieco kryć przed wzrokiem nieproszonych towarzyszy.

/Chaos?/

Licznik słów: 160
Link:
BBcode:
Ukryj linki do postu
Pokaż linki do postu
=|ATUTY|=

♫~♫~♫


Ostry węch – dodatkowa kość do testu Percepcji opartego na węchu (zwierzyna, zioła)
Empatia -2 ST do mediacji, -2 ST do nakładania więzi
Przyjaciel natury: drapieżniki nie atakują smoka jako pierwsze



Lagnei – Feniks
S: 1| W: 1| Z: 1| M: 1| P: 2| A: 1
L:1| MA:1| MO:1 |S:1
Ko'mir (niemechaniczny) – Spaleniec niedźwiadek


Dialog – #1C5C49 | Maddara – #8C0000

Kalectwo: Światłowstręt +1st do akcjo przeprowadzanych w ciągu dnia.
Maros
Dawna postać
Dawna postać
Awatar użytkownika
Posty: 6191
Rejestracja: 08 maja 2020, 12:46
Stado: Umarli
Płeć: samiec
Księżyce: 122
Rasa: Północny
Opiekun: Sosnowy Pocisk*, Przesilenie Północne*
Mistrz: Strażnik Gwiazd
Partner: Odłamek Raju

Post autor: Maros »

A: S: 3| W: 4| Z: 2| M: 5| P: 3| A: 1
U: W,B,Pł,Prs,Kż,O,MP,Śl: 1| L,Skr: 2| MA,MO: 3
Atuty: Pełny brzuch; Niestabilny; Samotny wojak; Utalentowany; Pojemne płuca
Ostatnio im bardziej miała ochotę na spokojny i samotny spacer, natrafiała na zupełnie obce smoki. Tylko czego się spodziewać po terenach do których dostęp miały wszystkie cztery stada?
Ową nieznajomą zauważyła gdy przeszukiwała skupisko kamieni. Na co liczyła?
– Na Wspólnych ciężko o jakiekolwiek znaleziska. Za wiele smoków się tu kręci, przez co nawet zwierzyna nie zapuszcza się tu za często. – mówiąc to przystanęła w dogodnej dla obu smoczyc odległości, mającej zapewnić im względne poczucie komfortu. Przysiadła na zadzie, ogon owijając wokół łap. Gdy ta ułożyła się w trawie dodała.
– Gdyby nie czerwone rogi, ciężko było by Cię wypatrzeć.

Licznik słów: 101
Link:
BBcode:
Ukryj linki do postu
Pokaż linki do postu
It’s misery within a past that I just can’t erase
It’s alright, cause I don’t give a damn

kalectwa
bezpłodność ; +2 ST do akcji fizycznych

samotny wojak
tabela ran woj/mag do walki, ale min. 6 sukcesów
w witalkę by zadać ranę krytyczną


pełny brzuch
-1/4 pożywienia do sytości ; leczony dostaje bonus już od min. ilości ziół

niestabilny
dodatkowa kość do testów na magię; niepowodzenie = rana ciężka

pojemne płuca
raz na pojedynek/polowanie -2 ST do ataku, ale +1 ST w następnej turze
Więzy Krwi
Dawna postać
Dawna postać
Awatar użytkownika
Posty: 265
Rejestracja: 30 kwie 2021, 16:54
Stado: Umarli
Płeć: Samica
Księżyce: 22
Rasa: Wywerna – Jaskiniowy (+30% nietoperza)
Opiekun: Prostota Czerwi

Post autor: Więzy Krwi »

A: S: 1| W: 1| Z: 3| M: 1| P: 2| A: 3
U: Kż,Prs,A,O,Śl,MP,MA,MO,B,L,W: 1| Skr: 2
Atuty: Ostry węch; Empatia; Przyjaciel natury
Rzeczowo Zagajnik nie był miejscem którego smoki zwykły unikać. Było to normalne miejsce spotkań, także Chaos powinna się spodziewać że może kogoś tu zastać. Zarazem Isima powinna wiedzieć że szansa na znalezienie czegokolwiek tutaj była nikła. Widocznie obie smoczyce nie były pewne czego szukają.
Isima wyczuła smoczycę zanim ta się odezwała, jako że nie próbowała w żaden sposób ukryć swojej obecności. Słysząc że została zauważona, Isima podniosła się do pozycji siedzącej. – Prawdopodobnie. Ale czasem się zdarzy komuś coś zgubić... – Zasadą było: znalezione – nie kradzione. Jeżeli ktoś był na tyle nieuważny by zgubić kamień, nie czuła żadnych wyrzutów sumienia mówiących jej by sobie go nie wzięła.
Tak, kamuflaż przez nie bywa dość trudny. – Różana Łuska przyznała po chwili. Jej łuski zdawały się wręcz stworzone do tego, ale czerwone elementy łatwo mogły ujawnić jej położenie. Mieli z Milczeniem Maków jeszcze przerobić bardziej naukę kamuflażu, ale oboje zostali przytłoczeni obowiązkami. – Nazywam się Różana Łuska. Można zapytać z kim mam do czynienia? – Należało się w końcu przedstawić, skoro zwróciły na siebie nawzajem uwagę.

Licznik słów: 176
Link:
BBcode:
Ukryj linki do postu
Pokaż linki do postu
=|ATUTY|=

♫~♫~♫


Ostry węch – dodatkowa kość do testu Percepcji opartego na węchu (zwierzyna, zioła)
Empatia -2 ST do mediacji, -2 ST do nakładania więzi
Przyjaciel natury: drapieżniki nie atakują smoka jako pierwsze



Lagnei – Feniks
S: 1| W: 1| Z: 1| M: 1| P: 2| A: 1
L:1| MA:1| MO:1 |S:1
Ko'mir (niemechaniczny) – Spaleniec niedźwiadek


Dialog – #1C5C49 | Maddara – #8C0000

Kalectwo: Światłowstręt +1st do akcjo przeprowadzanych w ciągu dnia.
Maros
Dawna postać
Dawna postać
Awatar użytkownika
Posty: 6191
Rejestracja: 08 maja 2020, 12:46
Stado: Umarli
Płeć: samiec
Księżyce: 122
Rasa: Północny
Opiekun: Sosnowy Pocisk*, Przesilenie Północne*
Mistrz: Strażnik Gwiazd
Partner: Odłamek Raju

Post autor: Maros »

A: S: 3| W: 4| Z: 2| M: 5| P: 3| A: 1
U: W,B,Pł,Prs,Kż,O,MP,Śl: 1| L,Skr: 2| MA,MO: 3
Atuty: Pełny brzuch; Niestabilny; Samotny wojak; Utalentowany; Pojemne płuca
Może liczyła na odrobine ciszy, nie zamierzała jednak na siłę krążyć pół dnia i szukać takiego miejsca. W końcu i do niej dotarł zapach smoczycy i w sumie nie ruszył jej fakt, iż ta pochodzi z Plagi. Co jakiś czas przez łeb przechodziła jej myśl, że uzdrowiciel miał jednak za długi jęzor, szybko jednak odrzucała to od siebie. Gdyby cos komuś powiedział, stosunki między ich stadami nie były by tak spokojne, do tego zaraz po jej spotkaniu zapewne zwołana została by połowa populacji ich wojowników i czarodziei.
– Smokom raczej z natury ciężko rozstawać się od tak ze swoimi skarbami, nawet zgubione starają się odnaleźć. Nie zmienia to faktu, że czasem można na coś trafić. – gdy ta usiadła, przyjrzała jej się uważnie, chcąc dobrze zapamiętać napotkany pysk, dodatkowo doczepiając do niego adepckie imię.
– Trochę błota, czy maddary i da się je schować. Mogę Cię nauczyć, jeśli nikt inny tego nie zrobił. – zaproponowała i jeśli nie było sprzeciwu wstała by i rozejrzała naokoło.
– Możesz mi mówić Fille, Chaos lub Kwintesencja Chaosu. Jak Ci wygodniej. Różana od kwiatów, jakie dwunogi lubią hodować? – zapytała jeszcze, tak z czystej ciekawości.

Gdy tylko padły odpowiedzi na ewentualne pytania, mogła przejść dalej. W sumie nauka też nie była zła na chwile relaksu.
– Kamuflaż nie jest trudny, jeśli wiesz jak powinien działać. Możesz zrobić zwykły kamuflaż, lub taki z pomocą maddary. Zaczniemy od tego pierwszego. – mówiąc to odeszła z dwa kroki na prawo, nieco bliżej zarośli. Łapą zgarnęła warstwę opadłych liści, odsłaniając wilgotną ziemię. Same liście zepchnęła na zgrabny stosik, jeszcze się przydadzą.
– Najpierw zastanówmy się, co taki kamuflaż powinien ukryć. Kolor łusek jest oczywisty, ale poza nimi zdradza Cię również zapach. Niesiony z wiatrem szybko zdradził by twoje położenie, a przecież tego próbujemy uniknąć kamuflując się. Wilgotna ziemia sama w sobie pachnie dość intensywnie, sama zobacz. – skinęła łbem na odsłonięty kawałek, licząc na ciekawość ze strony młodej.
– Jest jeszcze wiele innych rzeczy, będących w stanie go ukryć. Trzeba tylko pamiętać, by nie przesadzić i dopasować się do otoczenia w którym się znajdujesz. Omówimy taki najprostszy i najłatwiejszy do zrobienia, pod warunkiem, że akurat nie siedzisz na jakiejś pustyni, czy na zaśnieżonej równinie. Mamy wilgotną ziemię, jeśli jest nieco za sucha zawsze możesz dolać do niej wody lub spróbować poszukać jakiś dół, tam powinna być bardziej wilgotna. – z torby wyjęła swój bukłak i położyła obok, pozostawiając do użycia w razie potrzeby.
– Do tego opadłe z krzewów liście oraz same krzewy, gałązki na nich, niektóre nadal ulistnione. Najważniejsze, to pokryć każdą część ciała błotem, szczególnie pachy, pachwiny, czy sam zadek. Tam zapach jest najbardziej intensywny. Upewnij się, że wszystkie miejsca pokryte czerwienią są całkowicie zakryte i nie rzucając się w ślepia. Jest z tym trochę zabawy, jednak bez porządniej podstawy, nic z tego nie wyjdzie. Trzeba się też przy tym nieco sprężać, by ziemia nie zaschła, przy okazji unikając zbyt gwałtownych ruchów, by jej z siebie nie strzepać. – opowiadając, wzięła nieco ziemi w łapę i roztarła na drugie kończynie, chcąc pokazać jaka warstwa była by najlepsza. Następnie odczekała wystarczająco długo, tak by Różana mogła na spokojnie cała nim się pokryć, wskazując przy tym miejsce mogące umknąć jej uwadze.
– Teraz dobrze by było, czymś się oblepić. Tu mamy właśnie liście, świetnie się do tego nadające. Można się w nich ostrożnie wytarzać, zaś resztę doczepić łapami. – kilka z nich sama przykleiła na wcześniej wysmarowanym miejscu. Trzymały się, skutecznie zakrywając ciałko pod nimi. I kolejna przerwa, w której obserwowała poczynania. Jeśli chciała do całości dodać coś od siebie, chętnie zobaczyła by to, każdy wkład ze strony ucznia w naukę, był mile widziany.

– Teraz sprawdźmy, jak Ci poszło. Załóżmy, że przed kimś uciekasz, może być to inny smok, czy drapieżnik z którym w pojedynkę nie dasz rady, a pomoc jest za daleko. Wykonałaś kamuflaż, teraz wykorzystaj go i ukryj się. Dobrze przyjrzyj się otoczeniu i schowaj się w miejscu, gdzie najlepiej się w nie wtopisz. Pamiętaj, by pozostać po tym w bezruchu, pilnować oddechu. Ślady też nie powinny Cię zdradzić. Zrobić wszystko, by ten ktoś Cię nie zauważył. Odwrócę się tyłem, a ty spróbuj. Gdy będziesz gotowa sprawdzę czy da się ciebie wyczuć, lub odnaleźć. jak powiedziała, tak zrobiła. Odwróciła się zadem i czekała, wpatrując się gdzieś przed siebie. Efekty omówią za moment.

Następny miał być kamuflaż magiczny, tu znacznie więcej teorii.
– Skoro mamy omówiony zwykły, to teraz magiczny. Przydaję się na przykład podczas nurkowania. Przy jego użyciu należy jak najbardziej upodobnić się do otoczenia. Tworem musisz pokryć całe ciało, tak by ukrywał zapach jak i wygląd. Pływając przy rafie, na swoich łuskach możesz stworzyć drobne koralowce, a pod nimi błonę która nie przepuści zapachu. Wtedy płynąc powoli, bez gwałtownych ruchów jest duża szansa, iż nie zostaniesz zauważona. Płynąc bliżej powierzchni, może okazać się skuteczny kamuflaż stosowany przez rekiny. Ich ciało widziane od góry jest ciemniejsze, co upodabnia je do dna morskiego. Zaś widziane od dołu, jaśniejsze, dzięki czemu nie rzucając się w oczy na tle światła przedzierającego się przez wodę. Możesz spróbować wykonać jakiś prosty, na przykład stanąć przy krzewie i pokryć łuskę czymś, co upodobni Cię do tła.– tu ponownie odczekała ile trzeba, by na spokojnie przećwiczyła c trzeba, zadała ewentualne pytania.

Ostatnią przydatną rzeczą, były pułapki.
– Na koniec zostały nam pułapki. Tych mamy kilka rodzajów, ale mają swój podział. Doły oraz wilcze doły nadają się do łapania większej zwierzyny, ale wymagając od smoka większego nakładu siły. Są jeszcze sieci oraz pętle, w nie złapiesz mniejsze zwierzęta, wymagając bardziej zwinności przez potrzebę wejścia na drzewa, czy ostrożne umieszczenie ich gdzie trzeba. Każda z nich trzeba zakamuflować, inaczej nic w nią nie złapiemy. Zrobimy po jednej, pokaże Ci co i jak, a ty zrobisz obok własną. Najpierw zbierzmy potrzebne materiały. Pnącza, nie za grube, ale żeby nie zerwały się nam przy lekkim pociągnięciu. Do tego kilka rozłożystych gałęzi, liście, trawa. Nieco grubsze patyki, najlepiej w miarę proste, bez rozgałęzień. – tu pewnie zleciało im nieco więcej czasu. Sama zebrała liście i usypała z nich stos, to samo dotyczyło trawy. Obok ułożyła gałęzie potrzebne do przykrycia dołu oraz te, które trzeba będzie naostrzyć. Na końcu poszukała pnącze wystarczająco długie i wytrzymałe.
– Zaczniemy od dołów. Najpierw trzeba znaleźć dla nich dobre miejsce. Na przykład jakaś wydeptana przez zwierzęta ścieżka prowadząca do rzeki, czy jeziora. Ważne, aby nie był to teren gdzie piasek jest zbyt sypki, lub miejsce w którym dół zaleje woda. Zaczynamy od wykopania dołu, musi on być na tyle duży by zmieścić dorosłego osobnika tarpana, czy żubra. Do tego na tyle głęboki, by nie dało się z niego wyskoczyć. – jak powiedziała, tak też zrobiła. Wykopany przez nią dół był wystarczająco głęboki, do tego na tyle szeroki by zwierz zmieścił się, ale przy okazji nie miał zbyt dużego pola manewru na dole.
– Teraz bierzemy grubsze gałęzie. Jeden koniec trzeba naostrzyć, czy to pazurami, czy maddarą. Wbijemy je w dno dołu, tak by ostre końce skierowane były ku górze. Powinny trzymać się stabilnie, wtedy zadziałają. To one uśmiercą zwierzę które wpadnie w pułapkę. Przy zwykłym dole nie używa się ich, trzeba jednak samemu dobijać złapaną sztukę. – ta część pułapki również trafiła na miejsce. Pilnowała by zostały wbite wystarczająco głęboko i nie ruszały się zbyt mocno.
– Teraz już lepiej uważać, by samemu tam nie wpaść. Na koniec taką pułapkę trzeba zakamuflować. Nad dołem układamy wcześniej zebrane gałęzie, na tyle gęsto by zdołały utrzymać liście i trawę. Powinny być na tyle długie, by bez problemu utrzymać się na krawędziach dołu. Gdy to zrobisz, sypiemy na nie liście, tak by zakryły pułapkę i ukryły ją. – tu również jak powiedziała, tak zrobiła. Gałęzie ułożone, zasypane liśćmi, gdzie nie gdzie sypnęła nieco trawy, z tą jednak nie przesadzała.
– Tutaj to wszystko, pozostaje posprzątać swoje ślady i ruszyć dalej. Za kilka dni będzie można wrócić i sprawdzić czy coś się złapało. Zostały nam sidła i sieci. Pierwsze są łatwe, szukasz dobrego miejsca, najlepiej tam gdzie widać, że jest to jakiś wydeptany szlak. Do tego, dobrze by było, gdyby w danym miejscu była jedynie jedno miejsce do przejścia. Na przykład jak tutaj. – tu wskazała na krzewy, widać tak było wąską, wydeptaną ścieżkę biegnąca przez zarośla.
– Robimy pętelkę z liny, tak by mogła się ona zacisnąć, gdy coś w nią wpadnie. Następnie zawieszamy ją na takim krzaczku, na jednej z gałązek znajdujących się nad ścieżką. Nie za wysoko. Najlepiej delikatnie zahaczyć pnącze o gałązki znajdujące się po bokach, tak by jak najmniej rzucała się w oczy. Część znajdującą się przy ziemi przykrywamy liśćmi. Pozostałą część również staramy się jak najlepiej ukryć między gałęziami, a to co na ziemi pod liśćmi. Koniec przywiązujemy do czegoś ciężkiego, tak by zwierz nie uciekł nam z pułapką i to w sumie tyle.– opisywane czynności, od razu pokazywała na przygotowanej przez siebie pułapce.
– Idący tędy zwierzak wpadnie w to głową, przez pociągnięcia pętla zaciśnie mu się na szyi i już jej sam nie zdejmie. Pozostaje jedynie wrócić do pułapki i obić zwierzę. – odczekała chwilę, aż Różana przygotuje swoją pułapkę.

– Z siecią jest więcej pracy, wymaga znacznie większej ilości pnączy. Splata się je ze sobą, związuje końce i tak przygotowaną zawiesza między dwoma drzewami. Długą linę prowadzisz przy pniu drzewa i po ziemi wprost w przejściu. Nie za wysoko. Musisz to wszystko ukryć i jeśli coś tamtędy przejdzie i nadepnie na linę przy ziemi, sieć spadnie w dół. To również należy przywiązać do czegoś. – wyjaśniła.

Licznik słów: 1570
Link:
BBcode:
Ukryj linki do postu
Pokaż linki do postu
It’s misery within a past that I just can’t erase
It’s alright, cause I don’t give a damn

kalectwa
bezpłodność ; +2 ST do akcji fizycznych

samotny wojak
tabela ran woj/mag do walki, ale min. 6 sukcesów
w witalkę by zadać ranę krytyczną


pełny brzuch
-1/4 pożywienia do sytości ; leczony dostaje bonus już od min. ilości ziół

niestabilny
dodatkowa kość do testów na magię; niepowodzenie = rana ciężka

pojemne płuca
raz na pojedynek/polowanie -2 ST do ataku, ale +1 ST w następnej turze
Więzy Krwi
Dawna postać
Dawna postać
Awatar użytkownika
Posty: 265
Rejestracja: 30 kwie 2021, 16:54
Stado: Umarli
Płeć: Samica
Księżyce: 22
Rasa: Wywerna – Jaskiniowy (+30% nietoperza)
Opiekun: Prostota Czerwi

Post autor: Więzy Krwi »

A: S: 1| W: 1| Z: 3| M: 1| P: 2| A: 3
U: Kż,Prs,A,O,Śl,MP,MA,MO,B,L,W: 1| Skr: 2
Atuty: Ostry węch; Empatia; Przyjaciel natury
Samica podniosła głowę z zainteresowaniem, słysząc jak nieznana jej samica zaczęła mówić o kamuflażu. Zdawała się w tym całkiem pojęta. Chociaż Isima nie spodziewała się raczej że ktoś z innych stad chciałby ją uczyć...przynajmniej nie za darmo. Chociaż może opłacałoby się zapłacić niewielką cenę, jeżeli to pozwoliłoby jej wreszcie stać się łowczynią?
Fillie? Inne imiona jej nie dziwiły, ale nie słyszała nigdy żeby inne stada miały podobną tradycję dotyczącą imion jak Plaga. Samica przez chwilę się zastanawiała czy powinna zdradzić swoje imię. Chociaż nie sądziła żeby było to coś co można by wykorzystać kiedykolwiek wobec niej lub samemu Stadu. Chyba nic się nie stanie. – Miło naprawdę poznać. Można mi też mówić Isima. Szkolę się na łowcę, więc zdolność kamuflowania się byłaby naprawdę przydatna dla mnie. – Przez chwilę Isima oczekiwała aż Kwintesencja Chaosu poda cenę. To jednak nie zaszło, po prostu przeszła do tłumaczenia jej na czym to polega.

Isima usiadła na ziemi, próbując skupić się na nowych informacjach. Podejrzewała że maddara mogła być czymś przydatnym do kamuflażu, ale też nie była absolutnie wymagana. Może dla niej lepiej, jako że nie zawsze jej własna magia chciała się jej słuchać. Czasami się udawało, ale często nic nie mogła stworzyć lub nie działo się to tak jak chciała. Że udało jej się założyć więź z kompanem i tego nie spaprać było cudem.
Więc zwykły kamuflaż. Oczywiste było dla samicy że musiałaby czymś zakryć te czerwone elementy. Chociaż nie pomyślała że i tak przecież powinna pokryć się cała by zakryć swój zapach. Powinna była o tym wiedzieć. Doskonale zdawała sobie sprawę jak wrażliwa była zwierzyna na woń smoka, więc powinno być to oczywiste. Ale jak widać nie było. Isima lekko skinęła głową, dając znać że zwracała uwagę na to co smoczyca powiedziała. Sama chyba nie chciałaby żeby ktoś odpływał kompletnie myślami gdy mu coś tłumaczyła i nie zapamiętał nic. Całe strzępienie języka po nic. Isima wstała na łapy, podchodząc do kawałka odsłoniętej ziemi i lekko pochylając głowę. Rzeczywiście, wilgotna ziemia miała dość mocny, charakterystyczny zapach. Jednak wydawała się nadal trochę zbyt sucha by się nią pokryć.
Dobrze... – Isima zerknęła na Kwintesencję Chaosu, wpatrując się w nią intensywnie. W taki sam sposób co ciekawski pisklak. Okazało się że było więcej rzeczy które mogłaby wykorzystać niż myślała. Liście, gałęzie. –Wiele zwierząt zazwyczaj wybiera najprostszy sposób chowania się za trawami i krzewami. Ale słyszałam że niektóre duże kopytne potrafią się wytarzać w błocie i stracić zapach. – Samo chowanie się w krzewach było jasnym wyjściem, jako że to najczęstszy sposób w jaki zwierzyna ukrywała się przed drapieżnikami...lub drapieżniki przed oczami zwierzyny. Zaś pokrycie się błotem, zwłaszcza w miejscach z mocniejszym zapachem...pewnie mogło być dość czasochłonne. Ale była w stanie zrozumieć w jaki sposób działało. Ciężko jest wyczuć czyjąś obecność jak zlewa się z otoczeniem i nie wydziela zapachu.
Młoda smoczyca z uwagą obserwowała co robi Kwintesencja Chaosu. Ziemia, czy błoto były dobrymi podstawami by dolepić do siebie wszelkie inne elementy. Z resztą pewnie powinna spróbować sama. Skrzydłami mogło być nieco ciężej. Jednak Isimie udało się zagarnąć nieco ziemi i ostrożnym ruchem rozetrzeć ją po swoim pysku i czerwonych rogach, próbując je zakryć na tyle ile mogła. Jedynie pozostawiła oczy, nie chcąc żeby coś się do nich dostało. W sumie nie potrzebowała grubej warstwy. Samo zabrudzenie ich powodowało że kolor stawał się o wiele mniej wyrazisty. Po chwili zagarnęła jeszcze kilka suchych liści, dolepiając je w niektórych miejscach. – W ten sposób? – Zapytała Kwintesencje Chaosu o potwierdzenie. Oczywiście żeby naprawdę się zakamuflować, będzie musiała pokryć znacznie więcej niż tylko głowę.
Słysząc polecenie, Isima zabrała się do tego by pokryć resztę ciała. Co będzie musiała na pewno dobrze pokryć? Z pewnością musi być to głowa, ta czerwona końcówka ogona, pewnie dobrze byłoby także pokryć wnętrze skrzydeł. Poza jednak kolorem, nadal powinna pamiętać o miejscach wydzielających najwięcej zapachu. Jak i chociaż ogólnie pokryć większość ciała. Chociaż grzbiet mógł być lekkim problemem, jako że nie mogła tak zagiąć skrzydeł. Chyba że wykorzystywałaby madarę by nałożyć trochę błota tam. Różana łuska zabrała się do roboty, zagarniając płynnym ruchem ziemię i rozpościerając ją po ciele. Pokryła ogółem szyję, łapy, brzuch i tylną część. Bardziej skupiła się by pokryć okolice pach, pachwin i zadu nieco grubszą warstwą. Nie było to wygodne, ale nie powinna raczej narzekać. Mogła tylko dziękować że ma łuski a nie futro w tym momencie. Inaczej nie wyobrażałaby sobie czyścić je. Następnym krokiem było pokrycie czerwonego wnętrza skrzydeł. Nie mogła tu przesadzić by nie utrudnić sobie za bardzo poruszania. Rozpostarła cienką wartwę, na tyle by je nieco przyciemnić i zabrała się za ogon. Pokryła ogółem cały, najbardziej skupiając się na ukryciu tej dziwnej części na końcu. Do tej pory nie była pewna do czego właściwie była. Pewnie można było tym kogoś walnąć, bo była twarda i ostra...ale czemu akurat tak dziwny kształt...? To było chyba prawie wszystko. Pozostał tylko grzbiet. Po chwili myślenia Isima przelała madarę, wyczarowując trochę wody która spadła na ziemię. Rozmoczyła grunt trochę, przebierając szponami. Następnie wytworzyła kolejny twór, coś w rodzaju kępki gęstego włosia. Zanurzyła ją w rozmoczonym błocie, próbując zgarnąć jak najwięcej, po czym z pomocą narzędzia starała się pokryć kolce na swoim grzbiecie. Teraz czas był żeby dodać nieco detali. Isima powoli podeszła do kępy liści nieopodal, by położyć się i ostrożnie przetoczyć po niej. Całkiem sporo liści przykleiło się do jej brzucha i grzbietu. Cały proces trwał dłuższy czas, zwłaszcza że samica nie miała doświadczenia. Jednak końcowy efekt chyba był całkiem dobry.

I jak? – Isima spojrzała ponownie na włochatą samicę, wstając powoli na łapy. Wydawała się z siebie zadowolona, chociaż bycie pokrytą błotem i liśćmi nie było zbyt wygodne. – Nie żeby coś. Ale jak to potem czyścisz z futra? Nie mogę sobie wyobrazić... -Wojowniczka całkiem szybko przeszła do kolejnego zadania jakie czekało na adeptkę. Oczywiście że jak już nałożyła jakiś kamuflaż, dobrze byłoby go użyć. Powinna znaleźć dobre miejsce by ukryć się przed smokiem. Cóż, łowcy w pladze potencjalnie mogli być skrytobójcami jeżeli zajdzie potrzeba.
Ukrycie się przed smokiem mogło zdecydowanie okazać się przydatne. Różana wystartowała, szukając jakiejś dobrej kryjówki. Gdzie byłoby najlepsze do tego miejsce? Po chwili rozglądania się, zdecydowała ukryć się między dwoma drzewami, które były nieco przysłonięte przez krzaki, które powoli traciły liście. Ostrożnie wepchnęła się między drzewa, a krzew, kładąc się na ziemi. Musiała być bardzo uważna by nie zachaczyć skrzydłami, bokiem, bądź ogonem o gałązki krzewów. Łapy stawiała bardzo delikatnie, starając się nie nadepnąć na suche liście. Akurat miała już odrobinę doświadczenia z bezszelestnym podkradaniem się, więc wiedziała na co uważać. Postarała się zwinąć w kulkę, by zmniejszyć jak najbardziej możliwość że coś będzie wystawać. Rozłożyła lekko skrzydła, kładąc je płasko na ziemi, w taki sposób by ukryć czerwone wnętrze, nawet jeżeli było pokryte. Teraz tylko musiała spokojnie siedzieć w bezruchu i nie wydawać żadnego dźwięku. Isima starała się wyciszyć oddech, spłycając go lekko. Powolny, nie zbyt silny wdech i wydech przez pysk umożliwiał jej bycie całkowicie szybko. Teraz tylko liczyć że nie popełniła żadnego błędu.

~~||~~

Jakiś czas później, gdy efekty zostały już omówione, przyszedł czas żeby omówić nieco magicznych metod kamuflażu. Różana odrobinę skrzywiła się na myśl o nurkowaniu. Nie sądziła żeby kiedykolwiek miała spróbować. Głęboka woda ją przerażała. Ale nadal może dałoby się to wykorzystać. – Rafie...? – Isima spytała niepewnie, nie wiedząc za bardzo o co chodzi. Nigdy nie zagłębiała się w to co znajdowało się w wodzie. I szczerze, nie miała ochoty. Jednak Kwintesencja Chaosu podała jej całkiem ciekawy fakt na temat rekinów. Nie miała nawet pojęcia że one stosowały jakiś kamuflaż. Ale może to przez fakt że nigdy nie nurkowała i nie wiedziała jak rzeczy wyglądają pod wodą. – Nie wiedziałam w sumie że zwierzęta pod wodą stosują jakiś kamuflaż. – Sam fakt że wygląd Isimy wskazywał na krew jaskiniowego powinien wskazywać wojowniczce że raczej unikała wody. Gdy o tym myślała, podobna technika byłaby jednak bardzo dobra do zakamuflowania się na tle kory drzew lub szarawej powierzchni skał. Czy może nawet zrobić dokładny obraz otoczenia za nimi, chociaż to pewnie wymagało więcej pracy z maddarą i nie byłoby dla Isimy czymś łatwym.

Za ćwiczenie, Isima wybrała sobie za cel by wtopić się w górę kamyków, kładąc się u jej podnóża. Dokładnie ułożyła się dotykając grzbietem lekko głazu. Biorąc cichy oddech, przelała maddarę, tworząc na swoich łuskach cieniutką warstwę materiału, próbując powtórzyć wygląd skały. Część łusek miała ciemniejszy lub jaśniejszy odcień, by symulować różne zagięcia i rysy w skałach. Isima pokryła się tym razem tylko po tej stronie którą Chaos mogła zobaczyć z miejsca w którym siedziała. Już samo to wymagało od Isimy całkiem sporego wykorzystania źródła. Nie była pewna czy dałaby radę na tą chwilę pokryć się całkowicie. Jednak może to wystarczy tym razem?

~~||~~

Po całkowitym omówieniu kwestii kamuflażu magicznego, pozostała chyba tylko jedna rzecz. Na dźwięk słowa "pułapki", Isima się wyraźnie ożywiła, zacierając skrzydełka. Będzie to coś rzeczywiście wartościowego by zdobyć większą ilość pożywienia. Czego znacznie potrzebowali na daną chwilę. Okazuje się że też było wiele rodzajów pułapek, które umożliwiały różne rzeczy. I ogólnie łatwiej było je zrobić pewnym smokom niż innym. – Zakamuflować na przykład liści i ogólnie ściółką leśną? Co w przypadku jednak jak na terenie nie ma za bardzo liści? – Isima zapytała, zastanawiając się nad tym co robić w innych rodzajach terenów lub lasy. Czy nawet wtedy kiedy po prostu nie było wiele rzeczy które można by narzucić na sieć lub pętle.
Isima usiadła na daną chwilę, czujnie obserwując co robi samica. Widziała już jak jaszczuro-ludź tworzył pułapki, ale nie mieli wtedy czasu by Isima mogła zapytać go o to by ją nauczył je robić. Na razie trzeba było zebrać materiały. Isima sama się dołączyła, zbierając cokolwiek wyglądało na użyteczne w tym przypadku. Suche liście, gałęzie, trawę. Gdy wszystko było na miejscu, mogły przejść do dalszej nauki.
Na pierwszy ogień poszły doły. Wilcze doły...dlaczego wilcze? Biorąc pod uwagę co mówiła Kwintesencja Chaosu, wykopanie takiego dołu by pomieścić Żubra będzie z pewnością czasochłonne. Naprawdę czasochłonne. Najważniejsze jednak by teren do zastawienia dołu był stabilny. Isima skinęła głową ze zrozumieniem. Obie samice zabrały się do kopania dołu, chociaż to smoczyca z Księżyca robiła większość roboty, jako że Isima prawie że nie miała mięśni. Ale przynajmniej starała się, nawet jeżeli zaczynała szybko się męczyć. Po jakimś czasie dół został wykopany, na tyle duży by pomieścić dość duże zwierzę.
W tym momencie smoczyca musiała uważnie się skupić, żeby spróbować zapamiętać proces zastawiania pułapek. Grube gałęzie miały zostać naostrzone i przerobione na kolce. Isima ponownie starała się nieco pomóc, z tym że ten etap był dla niej nieco łatwiejszy. Wyglądały na wystarczająco ostre by szybko zabić zwierzę przy upadku na nie. Naprawdę nie chciała żeby jej ofiary musiały się męczyć dłużej niż to absolutnie konieczne. Samica ponownie skinęła głową ze zrozumieniem, wpatrując się w zaostrzony koniec.
Jeszcze pozostało im zakamuflować pułapkę, tak by samemu się w niej nie znaleźć. Może smok ze skrzydłami wydostałby się sam z zwykłego dołu, ale upadek na kolce z pewnością by spowodował problem. Pierwszy etap: Pokryć dół gałęziami. Tak więc obie smoczyce zakryły dziurę gęsto gałęziami, zakrywając ją i tworząc delikatną, ale dość jednostajną powierzchnię. Potem narzucić na to nieco liści i trawy, żeby nie zwracało na siebie uwagi. Jak na razie nie wydawało się to zbyt trudne żeby ukryć pułapkę. Tu jednak Kwintesencja wspomniała o czymś o czym Isima zapomniała. Faktycznie, znaki obecności smoka zaalarmują zwierzynę że coś jest nie tak. Trzeba było nieco ukryć ślady obecności. – Jak często zdarza się że coś się złapie, na każdy raz kiedy zakłada się taką pułapkę. – Isima była świadoma że czasami po prostu nic nie da się złapać. Pułapki nie były niezawodne. Bardziej były szansą na dodatkową zwierzynę. Jednak jedna pułapka była już gotowa. Pozostały jeszcze dwa rodzaje.

Położenie na pewno miało znaczenie. Najlepiej było je zastawić gdzieś gdzie zwierzęta przechodziły dość często, wtedy szanse znacznie się zwiększały. Liny miały to do siebie że trzeba było umieć je zawiązać, tak żeby nie rozplątały się same. Isima miała nadzieję że wojowniczka pokaże jej jak to dokładnie robić. Ten rodzaj pułapki mógł być trochę trudniejszy do ukrycia.

Wraz z instrukcjami od nauczycielki, Isimie ewentualnie udało się zawiązać dobrze pętle, która zaciśnie się na zwierzęciu i zaczepiła ją na krzewie i przywiązała koniec do pnia najbliższego drzewka, starając się to zrobić tak by nie rzucała się za bardzo w oczy. Pozostało ukryć ją. Ostrożnie pokryła dolną część liny liśćmi i trawą. Reszta procesu zaś wyglądałaby podobnie jak w przypadku dołów. Posprzątać po sobie i wrócić za jakiś czas by sprawdzić pułapkę.

Ostatnim typem pułapek była sieć. Był to właśnie typ pułapki jaki widziała kiedyś w przygotowaniu. – Pomagałam kiedyś zastawić taką... – Nie chciała zdradzać więcej. Ale miej-więcej chyba pamiętała jak jaszczuro-ludź w specyficzny sposób splatał ze sobą liny. Pnącza też mogą się do tego nadać. Przygotować siatkę sieci, związać porządnie końce, po czym należało zastawić pułapkę. Pewnie musiałaby spróbować wspiąć się nie zbyt wysoko na drzewo i spróbować rozłożyć sieć między dwoma, tak by mogła spaść na ziemię. Potem przywiązać linę, której nadepnięcie wprawiłoby cały mechanizm pułapki w ruch. Bardziej skomplikowane niż pętle, ale chyba mogłaby zrobić coś takiego.

Nie wydawało się żeby pozostało nic więcej żeby się nauczyć. A trzeba powiedzieć że kamuflaż i tak okazał się bardziej obszernym tematem niż zakładała Isima. – Naprawdę dziękuję za pomoc. Myślę że to jest to czego naprawdę było mi trzeba by zostać łowcą. Nie mam ze sobą kamieni ani mięsa, ale mam nadzieję że będę się mogła kiedyś odwdzięczyć. – Isima nie wspominała nic o tym dlaczego było to dla niej tak ważne, ani o problemach z pożywieniem w ostatnim czasie. Nie powinna rozpowiadać o jakiejkolwiek słabości jaką ma jej stado...jednak być może przyszła uczciwa zapłata była uczciwym rozwiązaniem. Kiedy Isima będzie miała jakąś nadwyżkę pożywienia lub kamieni...

Licznik słów: 2276
Link:
BBcode:
Ukryj linki do postu
Pokaż linki do postu
=|ATUTY|=

♫~♫~♫


Ostry węch – dodatkowa kość do testu Percepcji opartego na węchu (zwierzyna, zioła)
Empatia -2 ST do mediacji, -2 ST do nakładania więzi
Przyjaciel natury: drapieżniki nie atakują smoka jako pierwsze



Lagnei – Feniks
S: 1| W: 1| Z: 1| M: 1| P: 2| A: 1
L:1| MA:1| MO:1 |S:1
Ko'mir (niemechaniczny) – Spaleniec niedźwiadek


Dialog – #1C5C49 | Maddara – #8C0000

Kalectwo: Światłowstręt +1st do akcjo przeprowadzanych w ciągu dnia.
Maros
Dawna postać
Dawna postać
Awatar użytkownika
Posty: 6191
Rejestracja: 08 maja 2020, 12:46
Stado: Umarli
Płeć: samiec
Księżyce: 122
Rasa: Północny
Opiekun: Sosnowy Pocisk*, Przesilenie Północne*
Mistrz: Strażnik Gwiazd
Partner: Odłamek Raju

Post autor: Maros »

A: S: 3| W: 4| Z: 2| M: 5| P: 3| A: 1
U: W,B,Pł,Prs,Kż,O,MP,Śl: 1| L,Skr: 2| MA,MO: 3
Atuty: Pełny brzuch; Niestabilny; Samotny wojak; Utalentowany; Pojemne płuca
Zapłatę za naukę? Nigdy nie brała i nie zamierzała brać opłaty za coś takiego, wiedza powinna być dostępna za darmo dla każdego chcącego się czegoś nauczyć. Same chęci były już czymś godnym pochwały, zwłaszcza teraz, gdy od tak można było pójść do kwarcu i dostać to czego się chciało. Bez większego wysiłku, za kilka błyskotek.
A więc przyszła łowczyni. Nieco zdziwiło ją, że mistrz nie przekazał jej podstawowych nauk, może nie było czasu, lub mistrza? Nie poruszała jednak tego tematu, pamiętając co mówił Jaah i zwyczajnie wiedząc, jak Plaga nie lubi dzielić się informacjami o stadzie.
– W takim wypadku na pewno. – dodała jedynie przed rozpoczęciem nauki.

– A więc mamy potwierdzenie, że działa. – była to odpowiedź na małą ciekawostkę odnośnie sposobów zwierzyny na ukrycie się. Na pytanie skinęła łbem, tak by utwierdzić ją w poprawnym rozpoczęciu kamuflażu. Spokojnie przyglądała się, jak prace nad nim powoli postępują do przodu. Wszelkie napotkane trudności zdołała pokonać sama, bez wołania o podpowiedzi.
– Świetnie. Najważniejsze miejsca ukryte, czerwień nie rzuca się w ślepia. – w sumie to nie miała się do czego przeczepić, co niezmiernie ją cieszyło.
– Jest z tym trochę zabawy, ale wizyta przy rzece lub jeziorze, do tego nieco maddary i jakoś schodzi. Co prawda wyglądam jak mokre licho, ale lepsze to, niż chodzenie z tym na sobie. – dodała z uśmiechem. Sama z kamuflażu korzystała niewiele, powód był prosty, nie miała kiedy porządnie zapolować na zwierzynę. Wieczne poszukiwania kamieni, czy ziół pochłaniały cały jej czas jaki miała na wyjście na samo polowanie.

Następnie nadszedł czas ćwiczenia praktycznego, więc jak wspominała wcześniej, odwróciła się, skupiając wzrok na jakimś punkcie przed sobą. Starała się nie zwracać uwagi na dźwięki, nucąc sobie coś pod nosem. Wstała w momencie, gdy zapadła całkowita cisza, uprzednio rzucając krótkie "Gotowa?". Brak odpowiedzi uznała za potwierdzenie. Nieśpiesznie odwróciła się i powiodła wzrokiem naokoło. Skupiała się na koronach drzew, wszelkich krzewach jak i reszcie otoczenia. Zrobiła kilka kroków wzdłuż zarośli, węsząc przy tym uważnie. Nie wyczuła woni Plagi. Krążyła tak chwilę, starając się jak najbardziej skupić rozmazany wzrok.
– Brawo. Bez włażenia w każde krzewy nie widać Cię. – rzuciła nieco głośniej, ciekawa skąd wyjdzie smoczyca. Gdy Tylko to zrobiła, pokiwała z uznaniem łbem. Udało jej się zrobić w konia starą wojowniczkę.
– Bardzo dobrze się ukryłaś, dobrze zrobiony kamuflaż, do tego odpowiednie zachowanie zrobiły swoje. Przy samym skradaniu kamuflaż również świetnie się spisuje. – taka dodatkowa informacja, by nie powstały jakiekolwiek wątpliwości, co do użycia go w takich sytuacjach.

– Takie jak by podwodne rośliny, chociaż nie wszystkie. Niektóre są bardzo twarde, inne jak zwykłe rośliny, a kolejne są żywymi istotami. – wyjaśniła nieco pokrętnie, sama do końca nie wiedząc jak dobrze to zrobić.
– Pewnie ułatwia im to polowanie. – zupełnie jak smokom lub ich kompanom.
Następnie przyglądała się, jak powstaje kolejny kamuflaż i wyglądał bardzo ładnie. Sama akurat nigdy tego nie próbowała, jej maddara była zbyt kapryśna, często nie chciała się jej słuchać. Zbliżyła się nieco i nieco powęszyła.
– Tym razem czuć błoto. Mimo to wyszło świetnie. – brak elementu mającego ukryć zapach nie był tragicznym błędem, z pewnością jednak mogło pokrzyżować całe plany.

– Piasek czasem też idzie do tego wykorzystać. Nawet na pustyni znajdą się suche krzewy, na których można spróbować coś zdziałać. Co do pętli, tu już było by ciężej, ale jeśli znajdziesz nawet niewielki krzaczek, powinno dać się jakoś to w nim ukryć. Dodatkowo możesz ułamać jedną z gałązek i wbić w ziemie z drugiej strony pętli. Taką pętle można też ułożyć na ziemi na płasko, jest szansa, że trafi w nią łapa zwierzęcia, a pociągnięta zaciśnie się na kończynie.– wyjaśniła.
Wspólnie stworzyły jeden taki dół, przy okazji Różana mogła przećwiczyć każdy z etapów tworzenie. Przekonała się, jak wiele siły wymagają i czasu. Finalnie stanęły nad gotową pułapką.
– Jeśli wszystko zrobi się dobrze, do tego wybierze dobre miejsce, zazwyczaj znajduje się mniejszą, bądź większą sztukę. Próbowałam kilka razy i chyba tylko raz nie udało się.
Kolejne omówienie minęło już szybciej. Postawiły pętle i to w sumie tyle z nauki.
– Kiedyś spadła mi taka sieć na łeb, na prawdę ciężko się z nich wyplątać. – to była dziwna wyprawa, przepełniona różnorakimi niespodziankami i niespodziewanymi wydarzeniami.
– Nie musisz płacić mi za przekazanie wiedzy. Wystarczy, że poćwiczysz i zrobisz z tych umiejętności użytek. – sama przysiadła na ziemi, zerkając na smoczyce. Będzie musiała pamiętać, by przed odejściem zniwelować pułapki, jeszcze wpakuje się w nie jakiś pisklak.

// można składać raport z kamuflażu I

Licznik słów: 745
Link:
BBcode:
Ukryj linki do postu
Pokaż linki do postu
It’s misery within a past that I just can’t erase
It’s alright, cause I don’t give a damn

kalectwa
bezpłodność ; +2 ST do akcji fizycznych

samotny wojak
tabela ran woj/mag do walki, ale min. 6 sukcesów
w witalkę by zadać ranę krytyczną


pełny brzuch
-1/4 pożywienia do sytości ; leczony dostaje bonus już od min. ilości ziół

niestabilny
dodatkowa kość do testów na magię; niepowodzenie = rana ciężka

pojemne płuca
raz na pojedynek/polowanie -2 ST do ataku, ale +1 ST w następnej turze
Pamięć Oceanu
Dawna postać
Dawna postać
Awatar użytkownika
Posty: 116
Rejestracja: 15 lis 2021, 11:22
Stado: Umarli
Płeć: Samica
Księżyce: 17
Rasa: Wyverna x północny
Opiekun: Wspomnienie Nocy

Post autor: Pamięć Oceanu »

A: S: 1| W: 1| Z: 3| M: 2| P: 2| A: 3
U: A,O,W,L,B,MP,MA,MO,Prs,Śl,Skr,Lcz: 1
Atuty: Ostry Wzrok; Szczęściarz
Pośród porozrzucanych po ośnieżonej łące głazów poszukiwała czegoś bardzo cennego.
Rozkopywała białe zaspy tam, gdzie dostrzegała wystającą zieleń, bądź obiecującą górkę, a niekiedy robiła to nawet na płaszczyznach, co by dotrzeć do trawy, wśród której źdźbeł starała się wypatrzeć charakterystyczne i zarazem wyróżniające się pędy niczego innego jak kwiatów.
Zima nie należała do jej ulubionych pór roku... tak na dobrą sprawę spadła na sam dół przez wzgląd na brak barw w naturze i bujnej roślinności. Mróz sam w sobie aż tak jej nie zawadzał przez wzgląd na gładko stulone na ciele pióra i gorącą krew smoka północnego, przelewającą się chyżo przez żyły.
Właściwie to dzięki temu ktoś mógł ją uznać za biologiczną córkę Pełni. Bardzo naciągana ta bajeczka, zdecydowanie przeznaczona dla niewyrośniętych piskląt, no ale.
Po krótkich poszukiwaniach postanowiła jednak dać sobie na wstrzymanie, jako że okoliczne równiny definitywnie nie posiadały tego, czego poszukiwała. Następnym razem uda się w okolice gór – ku ich podnóżom, tudzież umieszczonych w bezpiecznej połowie wysokości łąkom. Rozsiadła się na skale i zębami przesunęła po piórach skrzydeł, układając je.
Nigdy o tym nie myślała, ale jak uzdrowiciele szukali ziół w takich warunkach...?

Licznik słów: 187
Link:
BBcode:
Ukryj linki do postu
Pokaż linki do postu
Obrazek

Ostry wzrok – dodatkowa kość do testu Percepcji opartego na wzroku (kamienie szlachetne).
Szczęściarz – 1 sukces zamiast niepowodzenia raz na 2 tygodnie. Ostatnie użycie: x
Niepozorny Kolec
Adept Słońca
Adept Słońca
Awatar użytkownika
Posty: 189
Rejestracja: 27 paź 2021, 19:54
Stado: Słońca
Płeć: Samiec
Księżyce: 41
Rasa: Północny
Opiekun: Diamentowe Serce, Sekret Lasu

Post autor: Niepozorny Kolec »

A: S: 2| W: 1| Z: 1| M: 4| P: 1| A: 2
U: B,Prs,L,Śl,MP,W,O,MO,Skr: 1| MA: 2
Atuty: Boski Ulubieniec, Niestabilny
Podczas nieuwagi innych członków stada, Fazma wyrwał poza granicę terenów należących do Stada Ognia. Nie żeby miał ku temu jakiś wyraźny powód, a bardziej był znudzony siedząc w obozie. Jako że słyszał o terenach dzielonych przez wszystkie stada, postanowił je odwiedzić. Dotarcie do granicy zajmowało mu sporo czasu. Byłoby łatwiej gdyby potrafił już dobrze latać, jednak to nadal sprawiało mu pewne problemy, a Fazma wolał raczej nie zwracać na siebie uwagi. A wpadnięcie prosto na drzewo lub zaliczenie gleby pyskiem na pewno zwróciłoby czyjąś uwagę. Zaś przemierzając tereny pieszo mógł korzystać z swojego małego rozmiaru, kryjąc się po krzakach. Zwłaszcza że istniał taki mały problem...jak choćby że Fazma nie miał pojęcia jak naprawdę się walczy, ani nie potrafił skutecznie posłać mentalki by zwołać pomoc. Więc była to jedyna strategia jaką miał. Ale bez ryzyka nie ma życia. Całe jego życie było ryzykiem samym w sobie. Nie sądził też żeby komuś było aż tak przykro, jakby coś go zjadło. Pewnie Sekretowi Lasu byłoby najbardziej, ale i on otrząsnąłby się po kilku księżycach. Jeden problem mniej dla stada mniej. Jeden darmozjad bez żadnych wyraźnych perspektyw mniej.
Samiec potrząsnął głową, odganiając te myśli od siebie. Nie, po prostu wróci w swoim czasie do obozu, pewnie nic się nie stanie. Poza tym w tym miejscu nie raz były podobno smoki i wątpliwe było by ktoś po prostu zaatakował coś co nosiło zapach innego stada i potencjalnie nadal wyglądało jak lekko przerośnięte pisklę.
Fazma przekicał przez dłuższą połać terenu, nim dotarł do zagajnika pokrytego zielenią. Musiał przyznać że było to naprawdę przyjemne miejsce. Fazma zaczął jednak odczuwać zmęczenie w łapach i musiał znaleźć miejsce by odpocząć. Wydawało się że kawałek zagajnika pośród głazów był dobrym miejscem. Słońce prześwitywało przez drzewa, tworząc na trawie mozaikę światła. Różowy "królik" ułożył się pomiędzy nimi, przymykając oczy. Zastanawiało go jednak czy Zigu nie zrobił się podejrzliwy i nie podążył za nim. Kuna – żywiołak z pewnością poinformowałaby Sekret Lasu o jego planie, gdyby zauważyła. Sam Fazma uważał że nie było sensu go niańczyć nadal jak pisklaka. Było jak było, wolał chociaż cieszyć się swoim życiem tak bardzo jak mógł, nawet jeżeli mogło one nie trwać zbyt długo. Siedzenie samotnie w grocie nie działało na niego dobrze, bo zbyt dużo myślał.

Licznik słów: 371
Link:
BBcode:
Ukryj linki do postu
Pokaż linki do postu
A t u t y : Boski Ulubieniec – Raz na polowanie/3 tyg. polowania łowcy/wyprawy uzdrowiciela smok spotyka duszka, który może mu dać równoważnik 2 kamieni
Niestabilny – Dodatkowa kość do MP, MA i MO, w przypadku niepowodzenia – rana ciężka
Obrazek K a l e c t w a: Karłowatość II stopnia (+2 ST do siły, +2 ST do wytrzymałości, maksymalny poziom atrybutu to 4, płodność od 35 księżyca);
Dodatkowa para skrzydeł (+1/4 pożywienia do sytości);
Krótki ogon (+ 1ST do akcji fizycznych);
Dialog – #E6AAFF | Maddara – #6C9EE7 | Kostek – #8d8d8d Karta Kompana: Kostariusz
S:1 | W:1 | Zr:1 | M:1 | P:2 | A:1
B:1 | L:1 | A:1 | O:1 | Skr:1 | Śl:1
ODPOWIEDZ

Chcesz dołączyć do gry?

Musisz mieć konto, aby pisać posty.

Rejestracja

Nie masz konta? Załóż je, aby do nas dołączyć!
Zapraszamy do wspólnej rozgrywki na naszym forum.
Rozwiń skrzydła i leć z nami!

Zarejestruj się

Logowanie

Wróć do strony głównej