OSTATNI POST Z POPRZEDNIEJ STRONY:
Uśmiechnęła się znów na jego podtrzymany żart. Od razu było jej lepiej. Dodać do tego delikatne głaskanie i brakowało tylko by samica zaczęła mruczeć jak chwalone kocię. Powstrzymała się głównie dlatego, że nie łaknęła tak dotyku jak mogłaby w swojej sytuacji. Wychowała się wśród rodziny i nie miała jak porównać tej bliskości jaką stopniowo dawał jej Ragan. Podobało się jej, jasne, ale nie wiedziała, że mogłaby prosić o więcej.Kiedy wspomniała o Axarusie jego reakcja nie była taką jakiej się spodziewała. Zaraz, momencik, czy on był...zazdrosny? Nie, to niemożliwe. Nie chciała wygłosić tych teorii na głos więc tylko przekrzywiła głowę, nieco tęsknie spoglądając za opuszczoną łapą Dziedzictwa. Nie mogła wyzbyć się tego dziwnego wrażenia. Naprawdę brzmiał jakby był zazdrosny, ojej!
Zamrugała, wracając myślami na ziemię. Ups, chyba za bardzo bujała w chmurach i umknęło jej kilka zdań samca. Może więcej niż kilka. Oby nie zauważył. Kiwnęła lekko głową w uniwersalnym geście przytaknięcia. Na pewno nie mówił nic na co musiałaby pokręcić pyskiem na boki. Akurat wtedy, kiedy Ragan mówił o ich związku i przyszłości. Zupełnie nie miała wyczucia kiedy można dać się pochłonąć własnym myślom...
Wzrok samicy krążył za łuskami które plagijczyk przerzucał między palcami z dziwną gibkością.
– Czyli nie są jednorazowe? To mogłam dać ci jedną... – mruknęła wyraźnie zawstydzona swoją nadgorliwością. No trudno.
Nie widziała gołym okiem żeby działo się cokolwiek sugerującego, że Ragan wykonuje swoje ojcowskie voodoo. Po prostu stała i zaczęła słuchać jego pojedynczych relacji. Pierwsza z nich nastawiła ją odrobinę sceptycznie – bo równie dobrze mógł to wymyślić – jednak kiedy padły słowa na temat jednej jedynej rzeczy o której wiedziała tylko ona i jej tata, serce zabiło jej szybciej. O ile trzecią z 'wizji' mógł znać zwyczajnie z relacji któregokolwiek z uczestników plagijskiej strony, tak o jej planach nie wiedział nikt. Tylko Żaba. Przełknęła cicho ślinę. Na całe szczęście Ragan nie drążył tematu. Ona też nie zamierzała.
Milczała cały czas. Trawiła jego słowa, poznane przez niego fakty. Poczuła się niezwykle odkryta, jakby ktoś zimą zabrał jej ciepłe skóry chroniące ją przed zimnem. Co innego gdy przekazuje się tak istotne elementy życia z własnej woli, a co innego gdy ktoś to wyczytuje używając jakichś fikuśnych mocy boga Wojny. A co jeżeli Ragan zobaczył więcej niż jej powiedział? Nie miała co prawda powodu żeby mu nie ufać, jednak głęboko zakorzeniona paranoja mocno ją szturchała w kierunku tych myśli.
Rinyss.
Czy podobało się jej to imię? Chyba nie? A może tak? Sasanka i tak było równie przejściowe, co byłoby nim to pierwotne. Tutaj nie zwracano się do niej inaczej niż Ametyst czy Pestka, czasem Wiśnia. Jedynie gdy coś przeskrobała to słyszała swoje pisklęce imię. Zgroza.
– Um.. uh-huh. – Zgodziła się tylko, kiwając przy tym niejednoznacznie głową. Co miała mu powiedzieć? Że gdy w grę wchodzi życie jej bliskich to idzie po trupach do celu? Mało to chwalebna cecha charakteru.
Czuła coś. Lada moment miała się rozpłakać. Jeszcze trzymała łzy w ryzach, bogom dzięki, jednak długo to nie potrwa. Nie wiedziała nawet dlaczego tak zareagowała. Ragan przecież nie wyglądał jakby ją skreślił albo oceniał na podstawie tego co zobaczył. Więc czemu?
– Łał – wciągnęła ze świstem powietrze przez nozdrza, próbując rozwiać gęstniejącą atmosferę. – Chyba wiesz już o mnie więcej niż inni. Ha-ha. – Wcale nie było jej do śmiechu. Podrapałaby się zmieszana po głowie gdyby tylko miała taką możliwość. Powinna coś wymyślić, jakąś wymówkę, by zakończyć na razie ich spotkanie. Miała sporo do przemyślenia...on zresztą też. Tylko nic jej nie przychodziło do głowy.