Strona 1 z 8
Spotkanie Młodych XX
: 04 lip 2024, 17:31
autor: Strażnik
Choć spotkanie planował już od dłuższego czasu, gdy przyszło do zwołania go, wahał się parę dodatkowych dni. Trema prowadzącego była mniejsza niż przy pierwszych zgromadzeniach, gdzie czuł iż nie potrafi określić kierunku w którym chce podążyć. Z czasem rozwinął się na tyle, by zapamiętać parę złotych zasad, czy zachowań dzieci.
Teraz ten wyrywek rzeczywistości, z obowiązku, czy pragnienia wpłynięcia na przyszłe pokolenie, przekształcił się w moment ukojenia, pozbawiony ciężaru głębszego sensu. Nie oznaczało to, że nie zamierzał się doń przyłożyć, lecz kładł na siebie inny rodzaj presji, jakby odpuścił już wiarę, że może skierować czyjeś łapy na lepszy tor. Jeśli zebranie miałoby pełnić rolę wyłącznie pojedynczej, łatwej w zapomnieniu lekcji, aktywności fizycznej, czy dystrakcji od codziennych obowiązków, było to i tak lepsze niż nic.
Na tym zatem zaczepił swoje myśli. Niech prowadzi ich losowość chwili.
Trójnoga sarna zeszła z jego grzbietu i ułożyła się obok. Była syta, więc nie martwił się o nią, jak zwykle zapominając o jej obecności, gdy tylko skryła się pod błoną jego skrzydła. Stanowiła teraz formę nieodłącznej części jego ekwipunku, z którym nie potrafił zbudować żadnej relacji. Dosłownie, ponieważ miał wrażenie, że więcej dobrego do powiedzenia miałby o skórzanej torbie, którą otrzymał od Kaltarela.
Grupę zaufanych smoków, mających pełnić rolę sędziów, powiadomił wcześniej. Czuł się jak hipokryta, wciąż angażując Sekcję, lecz świadomość tej postawy, ani trochę nie wpływała na jego akcje. Pewne czyny uchodziły smokom bez konsekwencji, w tym dziesiątki jego własnych. Dlaczego miałby odmawiać chętnemu pracy?
Nie wiedział co dokładnie sądziła o tym wszystkim Veir. Na ile irytowała ją nie tylko Sekcja, ale sam fakt, że wiedząc o pokłosiu jej działań, wciąż decydował się trzymać ją blisko.
Może kiedyś się dowie.
Nieco późniejszym popołudniem, żeby oszczędzić smokom największych upałów, Strażnik usadowił się w punkcie, z którego mógłby mieć na przybyłych najlepszy ogląd.
Sekcja była już na miejscu, gdzieś niedaleko. Ołtarz Wyniesionych także miałaby przewagę w dotarciu tu przed pisklętami.
Spotkanie
Po Wolnych Stadach rozesłane zostało wezwanie. Jego nadawcą nie był jednak prorok, a inna, bardziej tajemnicza i potężna siła. Otóż niedaleko uszu wszystkich smoków od najmłodszych, ale zdolnych mówić, po jednostki liczące maksymalnie 28 księżyców, zamanifestował się szept. Był to ciepły, przyjazny głos, który zapraszał smoki na spotkanie. Nie tłumaczył co miało się nań wydarzyć, zamiast tego, inspirując ciekawość, magicznie objawionym, owocowym zapachem i wypełniającym pierś, poczuciem ukojenia. Umysły smoków wypełnił także łatwy do zrozumienia obraz drogi na Skały Pokoju. Nawet ci, którzy nigdy nie postawili tam łapy, mieli wrażenie, że znali trasę na pamięć.
Gdyby zaś podjęli drogę, z opiekunem czy bez, mieliby wrażenie, że nuty unoszącej się w powietrzu słodyczy, przybierają na sile, czym bliżej Skał.
Na miejscu, nie licząc proroka i jego towarzyszy pełniących rolę piastunów, młodzi mogli zastać wielką kamienną misę. Wypełniona była różnego rodzaju soczystymi owocami, które miały stanowić przekąskę dla nowo przybyłych.
Mimo swej sztywnej postawy, Strażnik starałby się przywitać każdego młodego skinieniem łba i w razie czego łapą zachęciłby do poczęstowania się. Sam siedział parę ogonów dalej od smakołyków, bo i tak nigdy nie był głodny.
Wstępne zasady zebrania:
– Czas na zebranie do końca niedzieli!
– Limit wieku to 28 księżyców. Bez limitu dla piastunów i adeptów na piastunów.
Uwaga! Nie daję dolnego limitu księżyców, ale ostrzegam, że spotkanie będzie oparte na rozmowie, więc milczące pisklęta nie będą nagradzane w ten sam sposób.
– Czas na zebranie się może być jednocześnie przeznaczony na fabułę, ale starajcie się zwracać uwagę na innych. Dawajcie sobie odpowiedni czas na reakcje i najlepiej podkreślcie wyraźnie kogo zaczepiacie.
– Gdy już się zbierzemy, czas na odpis będzie trwał 48h, chyba że ktoś poprosi o krótkie przedłużenie. Po zamknięciu tematu też będę około tego czasu odpisywać.
– Za aktywny udział przewidziane są nagrody!
Spotkanie Młodych XX
: 04 lip 2024, 17:40
autor: Ślepa Sprawiedliwość
Poprawiła swój wielki kapelusz założony na łbie.
Dawno nie miała styczności z młodzieżą. Choć starała się wiedzieć jak najwięcej na każdy temat, tak kwestia piskląt jej umykała. Nie miała pojęcia ilu ich było, które było w jakim stadzie, ani jak miały na imię. Będzie musiała posiłkować się nadaną wiedzą Strażnika.
Uśmiechnęła się lekko, poczuwszy zapach świeżych owoców w misie. Sama je z resztą przyniosła, choć pisklęta nie musiały o tym wiedzieć.
Spotkanie Młodych XX
: 04 lip 2024, 17:48
autor: Rytm Słońca
Poprawił swoją wielką obrożę założoną na szyi.
Zbliżał się razem ze zgromadzoną przez siebie grupą młodzieży ze Słońca, i to jeszcze idealnie na czas! Coś za dużo rzeczy pasowało tu do siebie. Niezależnie od tego, czy wędrówka była ciężka czy nie, czy wiele piskląt musiało być przewożonych na jego grzbiecie czy nie, uśmiechnął się w duchu i pomachał skrzydłem pozostałym piastunom i oczywiście Prorokowi. Jego Skorpuś szła razem z nimi, stanowiąc dodatkową ochronę i parę szczypiec w razie jakiegoś wypadku, który dzięki mocno odczuwalnej boskiej asyście niezbyt wydawał się prawdopodobny piastunowi.
Sam z siebie nie mówił nic, ale to z uwagi na to, że podejrzewał milion pytań ze strony towarzyszy i w trakcie podróży, i być może nawet i po dotarciu na miejsce. Próbował na nie wszystkie odpowiedzieć!
Spotkanie Młodych XX
: 04 lip 2024, 17:53
autor: Rdzeń Zarazy
Samiec szedł razem z bratem zaraz za wujem. Zrobiła im się z tego niezła wycieczka, ale fajnie że całą grupą wybrali się na to spotkanie. Może być to ich jedno z ostatnich spotkań. Za niedługo wkroczą w dorosłość, chociaż Zarazek już często myślał o nadchodzacych obowiązkach. Nie rozmawiał o nich z innymi mając wrażenie, że podchodził do życia nieco doroślej niż inni. Nie chciał robić z siebie głupka. Nie mniej jednak wiele się nie odzywał. Raczej węszył próbując wyłapać wonie obcych smoków, ciekaw czy spotka kogoś znajomego?
Ale póki co nie powinien się tym wszystkim tak przejmować. Szturchnął swojego brata idąc za wujkiem i wuj nagle usłyszał rytmiczne, zgodne z ruchem ich łap.
-Rytm Wydm, Rytm Wydm, Rytm Wydm, Rytm Wydm, Rytm Wydm, Rytm Wydm, Rytm Wydm, Rytm Wydm, Rytm Wydm, Rytm Wydm, Rytm Wydm, Rytm Wydm....No dalej! Wszyscy razem! Musimy się zaprezentować!
Spotkanie Młodych XX
: 04 lip 2024, 18:01
autor: Deliryczna Maligna
_
W.pierw dziwaczny, nieznany szept obcego pochodzenia odbił jej się od ścian czaszki, wywołując w niej niemalże strach, jakoby została opętana przez obcą siłę, tylko po to, by potem dotarł do niej mentalny przekaz od... Hmm, kogoś, kto chyba był ze Słońca, ale nie raczył się przedstawić. Wizja wspólnej podróży z lądowym robactwem, zwanym 'miłym towarzystwem', ani trochę jej się nie podobała. Postanowiła sama zbadać dziwaczny ewenement. Miała tylko nadzieję, że nic się nie stanie morzu w trakcie. Zostawiła w wodach Nan'tang, wiedząc, że kompanka powiadomi ją o czymkolwiek niepokojącym.
Z typową dla siebie niechęcią wynurzyła się z wody i wzbiła powietrze, nie pozwalając sobie ani na chwilę postawić skrzydeł chociażby na piasku wybrzeża, bezpośrednio przechodząc z biomu głębin do powietrznego – jedynych dwóch, jakie tolerowała. Znalezienie tajemniczych Skał Pokoju było trudne tylko początkowo – gdy dotarła już w okolice Terenów Wspólnych ciężko było nie zauważyć wielkich głazów, nawet z oddali.
Wylądowała z szumem nieopodal, potrząsając błoniastym łbem. Gdy tylko znalazła się na ziemi, podparła się skrzydłami, by nadać sobie wzrost typowy dla smoka posiadającego łapy. Nie odezwała się ani słowem, nie sięgnęła też po owoce z kosza, tylko z zimną kalkulacją obserwowała zbierające się smoki. Los chciał, że tak czy inaczej znalazła się raczej bliżej niż dalej już obecnych smoków Słońca, ale nie planowała przesadnej integracji. Bardziej chciała wyczuć, czy wszyscy tutaj okażą się tak płytcy i tępi, by nie szanować morza i zagrożenia ze strony ludzi.
Spotkanie Młodych XX
: 04 lip 2024, 18:16
autor: Rytm Słońca
Nie no, nie mógł w takiej sytuacji odmówić, i to jeszcze siostrzeńcowi. Te słowa po ostatniej wyprawie zbyt bardzo wbiły mu się w głowę, i tylko słysząc, jak Zarys... eee... znaczy Zaraźliwy (czemu się tak mylą jak wyraźnie się różnią wyglądem?!) po raz pierwszy powtórzył Rytmowe dorosłe imię, sam również zaczął cicho je powtarzać po drodze do swojego kroku!
– Rytm Wydm Rytm Wydm Rytm Wydm Rytm Wydm Rytm Wydm Rytm Wydm Rytm Wydm Rytm Wydm Rytm Wydm Rytm Wydm...
Zaraźliwy Optymizm
Spotkanie Młodych XX
: 04 lip 2024, 18:32
autor: Tonacje Deszczu
Przyszła pieszo, niespiesznie. Nie chciała nabawić się duszności, które były coraz rzadszym zjawiskiem, ale wciąż występującym. Na miejscu nie było wielu uczestników spotkania, co spostrzegła w pierwszej kolejności, jeszcze kiedy poprawiała skrzydła, a nosem przesuwała po futrze na swej piersi. Nie widziała nikogo znajomego. Sami obcy. Nie czuła się przez to zbyt komfortowo, ale nawarstwiającą się niepewność przełknęła, kiedy wzrok przesunęła na Proroka.
Ściągnęła linię pyska w cienką kreskę i wzięła głęboki wdech, który wstrzymała na czas skinienia głową starszemu drzewnemu smokowi. Postanowiła trzymać się z dala od członków słońca, którzy recytowali dwa te same słowa, w kółko i w kółko, niczym papuga Sekerina. Pierwsze co pomyślała, to że są niespełna rozumu, a ona nawet z pisklętami miewała problemy. Oh, niedobrze, tak bardzo niedobrze. Będzie musiała zapytać mamy, czy jest to objaw jakiejś choroby. Była świetną uzdrowicielką, więc na pewno widziała podobne rzeczy.
Przeszła cicho bokiem, kilka razy zezując niepewnie ku maszerującym, jakoby w obawie, że ją zaczepią. Postanowiła usiąść bliżej Strażnika Gwiazd, podświadomie szukając komfortu i spokoju w jego cieniu. Czasami miała żal, że Dion odszedł do miasta. Na pewno znalazłby na to jakiś orzeźwiający komentarz, nawet jeśli głupi.
Spotkanie Młodych XX
: 04 lip 2024, 19:04
autor: Nieskalany Wiatrem
Przyszedł na miejsce ze starszą siostrą. Na miejscu wciąż był bardzo podekscytowany drogą jaką przebyli by dotrzeć tu, daleko od legowiska i nawet samego Obozu. Obrazy okolic kotłowały się w jego pamięci, a jednocześnie tworzyły się nowe, gdy rozglądał się po miejscu docelowym. Pachniało obco. Smoki też były obce. Nikogo nie znał prócz siostry, za którą podążał. Domyślił się, że były to smoki z innych stad, ale niektóre były one dziwaczne. A przynajmniej ich zachowanie budziło w nim niepokój. Nie był chętny ich poznać.
Popatrzył na siostrę i zatrzymał się, żeby ponieść wzrok za jej spojrzeniem. Tak jak ona popatrzył na brązowego smoka i poruszył łebkiem w nieznanym wcześniej geście. Wtedy to skupił się na koszu wypełnionym owocami. Stał na środku, niepilnowany. Kątem oka wychwycił gest zachęty od Strażnika, więc tym pewniej po chwili podszedł wybierając sobię duże, czerwone jabłko. Powrócił z nim do Drobna Łuska i usiadł sobie obok niej, blisko Strażnika Gwiazd.
Przepołowił jabłko, zjadł jedną połówkę, a drugą wystawił do Drobnej Łuski chcąc podzielić się z nią w sposób w jaki nauczył go tego starszy brat.
– Dobre. Chcesz, siostra? –
Spotkanie Młodych XX
: 04 lip 2024, 19:12
autor: Krewetkowe Lato
Ciepły szept w głowie..? Czegoś takiego jeszcze nie doświadczyła. Brzmiało bardzo ciekawie!! Zamierzała już wybrać się sama, gdy Coohra, pod którego nadzorem ją pozostawiono, ruszył za nią. Dzięki misiowi taty rzeka, otaczająca Tereny Wspólnie, nie stanowiła żadnej przeszkody!!
Gdy przybyli na miejsce, zlazła z grzbietu Coohry i pomknęła poznać nowe smoki. Najpierw zobaczyła kogoś w czapce, ale... szybko skierowała swój krok gdzie indziej. Do smoków o takiej twarzy lepiej się chyba nie zbliżać...
Podreptała więc w innym kierunku, do ładnej smoczycy bez łap!!
– Dzem dobrry. – przywitała się grzecznie i uśmiechnęła do Delirycznej Łuski. Bez pytania klapnęła obok niej i zaczęła przyglądać się jej ślicznym błonom.
◇ Deliryczna Łuska ◇
Spotkanie Młodych XX
: 04 lip 2024, 19:22
autor: Deliryczna Maligna
_
N.ie spodziewała się, że ktokolwiek by do niej podszedł – bo i po co? – więc nie śmiała nawet poświęcić uwagi nowoprzybyłemu pisklęciu, zwłaszcza, że pachniało innym stadem. Nie wiedziała jeszcze, czy to zapach Ziemi, czy Mgieł, ale miało to raczej małe znaczenie. Zanotowała jego przybycie tylko przelotnym spojrzeniem, by następnie znów skupić się na obserwowaniu czegokolwiek innego...
Tylko że młode najwyraźniej ją sobie upodobało. Przełknęła ciężej ślinę, słysząc ciche plask, niczym bęben wojenny oznaczające, że maleństwo usiadło tuż obok niej, niemalże zahaczając o jej skrzydło. Zamrugała, niepewna, jak podejść do sytuacji. Zniżyła powoli łeb, patrząc na zielono-złotawą istotę. Ah, samiczka. No dobrze, czyli można poświęcić jej czas. O odpowiednią edukację i maniery wobec samiczek należy dbać. Są przecież kluczowe.
– Dzień dobry. – powtórzyła w miarę uprzejmie, ale nie powiedziała nic więcej. Nie miała doświadczenia z pisklętami. Jej dwie siostry nie przeżyły pierwszych trzech księżyców, a brat został oczywiście wygnany gdy tylko osiągnął w miarę znośny ku temu wiek. Drugi z braci, który miał nieszczęście wykluć się kilka chwil po pierwszym, został zabity przez matkę na miejscu, ponieważ utrzymywanie przy życiu więcej niż jednego syna było dla kapłanek zwyczajnie nieopłacalne.
Uroki dzieciństwa.
:: Shenjë ::
Spotkanie Młodych XX
: 04 lip 2024, 19:37
autor: Krewetkowe Lato
Zamrugała w zachwycie, gdy nieznajoma na nią spojrzała. Ależ miała ciekawe rogi!! Odpowiedziała na jej przywitanie, co młoda odebrała jako zaproszenie do rozmowy.
– Jemsem Shemjë! Mas łamdne rrogi. – stwierdziła wesoło, przeciągając trochę literę "r", którą całkiem niedawno nauczyła się wymawiać i którą to przy każdej okazji uwydatniała. – Nie mas łap!! A ja nje mam szymdeł! – zauważyła, stwierdzając w myślach że to interesujące zjawisko. Miała problem z wymawianiem skomplikowanych słów takich jak "skrzydła", ale gdy słowa były proste, mogła nawijać bez końca.
◇ Deliryczna Łuska ◇
Spotkanie Młodych XX
: 04 lip 2024, 20:47
autor: Deliryczna Maligna
_
Z.aczęła odczuwać dziwaczny dyskomfort, gdy stała się obiektem tak jawnego zainteresowania małej Shenjë. Matka nie nauczyła jej jak obchodzić się z potomstwem, mówiąc coś o "instynkcie macierzyńskim". Ale jak mogła go mieć, jeżeli nie miała własnych piskląt? I była na nie za młoda? Co miała robić? Jak się zachowywać? To nie było nawet jej młode, a Arasaka nie miała wcale ochoty na konfrontacje z paranoiczną matką.
Zamrugała ponownie. S-szymdeł? Ah, skrzydeł. Tak, to było bardzo... Bystre spostrzeżenie.
– Miło mi. – powiedziała, chociaż trochę zbyt sucho by brzmiało w pełni szczerze. Wynikało to jednak z braku przyzwyczajenia. Nie miała do tej pory zbyt wielu bezpośrednich kontaktów ze smokami lądu, ale znała podstawy kurtuazji. – Zwą mnie Arasaka.
Uznała, że przedstawianie się skróconą wersją imienia będzie wygodniejsze dla małej. I pewnie spodoba jej się mocno zaakcentowane 'r', które ewidentnie lubiła wymawiać.
Potrzebowała dłuższej chwili, by wpaść na jakikolwiek pomysł na dalsze pociągnięcie interakcji. Wolała jednak rozmowę z malutką samiczką, niż z grupą bęcwałów z jej własnego stada, która przyszła tutaj recytując jakąś dziwaczną mantrę. Nie wiedziała, że to tak naprawdę imię Słonecznego piastuna.
– Nie potrzebuję łap do pływania, ani do latania. Prawie w ogóle nie spędzam czasu na lądzie, więc mi to nie wadzi. – wyjaśniła, uznając, że do pisklęcia najlepiej będzie podejść w stylu edukacyjnym. – A brak skrzydeł... Emm, bez nich sobie też można dać radę.
D'yabhaelu, uwolnij mnie stąd.
:: Shenjë ::
Spotkanie Młodych XX
: 04 lip 2024, 21:13
autor: Zarys Aspektów
Zarys może nie był wyjątkowo młodym samcem, ale na tyle, że jeszcze kwalifikował się do wzięcia udziału w takim spotkaniu. Co dla ślepego było całkiem ekscytujące, bo jeszcze nie był nigdy na tak dużym spotkaniu. Ceremonie to jedno, tam spotyka się kilka znajomych smoków, a tu, kto wie, może zobaczy jakieś nowe pyski! ... Albo moze je wywącha. Kto wie. On przyszedł niedługo za swoim bratem i wujem, idąc w jednym rytmie, wypowiadając pewne słowa, podobnie jak brat i wujek.
– Rytm Wydm, Rytm Wydm, Rytm Wydm, Rytm Wydm, Rytm Wydm, Rytm Wydm, Rytm Wydm, Rytm Wydm, Rytm Wydm, Rytm Wydm, Rytm Wydm, Rytm Wydm, Rytm Wydm... Rytymywydymyrytymywydymyytymywydymy.... Już jesteśmy na miejscu? – zapytał się po jakimś czasie, bo poczuł że się zatrzymali. Lekko potrącił wuja i brata!
Zaraźliwy Optymizm Rytm Przyszłości
Spotkanie Młodych XX
: 04 lip 2024, 21:54
autor: Kojące Marzenia
Nie chciał się spóźnić, jednak kiedy Eynell opuszczała ostatnio swoją część przytuliska, widziała jak Elsept bardzo krytycznie obchodzi się ze swoimi miskami po pierwszych leczeniach. Pewnie łatwiej byłoby zrobić setki takich misek i po jednym użytku je wyrzucać, ale byłoby to marnowaniem czasu... jakby nie było nim szorowanie pazurem drewna, czasami szorowanie piaskiem, wyparzanie i powtórka dwa razy, nawet kiedy do miski ledwie wlał wodę. Uciążliwe? Nie tak bardzo jak mogłoby być, bo przynajmniej nie robił tego w środku nocy... Jeszcze.
W każdym razie spóźnił się nieco, albo raczej można powiedzieć, że wkroczył na spotkanie zaraz za starszą siostrą i najmłodszym bratem.
Usiadł obok Eynell i nie krył krytycznego spojrzenia w stronę smoków Słońca.
– Nie wiem, Eyn... Chyba jednak ze smokami trzeba się obchodzić jak z małymi pisklakami... a z niektórymi to nawet jak z chorymi na wstrząs łba.
Skomentował nawet nie będąc świadom tego co myśli sobie jego siostra w obecnej sytuacji kiedy raczej większość słuchała mantry dorosłego z dwoma prawie dorosłymi smokami... a może byli dorośli? Elsept przyglądał się to jednemu... ślepemu, to drugiemu... wyglądał normalnie, ale przy tym powtarzaniu... i jeszcze ten duży, ewidentnie dorosły o tak płaskim głosie jakby był... odurzony? Jak można mówić tak beznamiętnie?
– Yh, niech się już zacznie... bo jak będą tak powtarzać to ja salwuję się ucieczką zabierając was ze sobą.
Nie krył niepewności i jakiejś irytacji tym co się działo. Poza tym Elsept już zdecydowanie przerósł starszą siostrę co nie było zbyt dużym wyczynem. Na pewno mógłby ją wytargać tak samo jak najmłodszego brata z tego... hm, chorego towarzystwa. Znaczy no nie wydawało mu się, aby to było zaraźliwe, jednak można było się wściec szybko, jakby ktoś ciągle ci w uszy wbijał patyczki, a ty nie mógłbyś z tym nic zrobić.
A nie. Mógł zrobić. Mruknął do siebie i otworzył swoją uzdrowicielską torbę. Przecież miał zwykłe liście, aby stosować je jako jakiś półśrodek do wycierania. Zmiętolił sobie dwa i wcisnął w uszy. Pomogło, chociaż nieznacznie.
Wreszcie mógł się skupić na innych rzeczach. Na innych zebranych. Nie było ich znów tak dużo...
Jakoś tak mimowolnie przybliżył się do siostry i oparł się lekko barkiem o nią. Była jedną z niewielu smoków, które mogły go dotknąć, a on nie wycierał tego miejsca...
Drobna Łuska
Spotkanie Młodych XX
: 04 lip 2024, 22:42
autor: Ereon
G łos, jaki sięgnął jego łba, za każdym razem pozostawał dla niego czymś świeżym. Tam, skąd pochodził, maddarą posługiwano się nieczęsto. W większości przypadków obejmowało to cięższe do uzdrowienia przez niekonwencjonalne metody przypadki, a także sporadyczne nawoływania mentalne, które miały miejsce dopiero w sytuacji większego zagrożenia. Niemniej, zdecydował się rozeznać w zwyczajach zamieszkujących te tereny smoków. Uznał, że zdecydowanie na korzyść wyjdzie mu obserwacja tutejszych zachowań.
Przyleciał na miejsce i początkowo pozostawał z dala od zgromadzenia, przyglądając się jedynie całej wrzawie. Stąpał ostrożnie, starając nie rzucać się w oczy, co nie należało do najłatwiejszych zadań, gdy było się olbrzymem o łuskach tkniętych bielą i błonach, które chwytały spojrzenia jak rozgwieżdżone niebo. Niemniej, jeżeli nie ruszyłby się bliżej, prawdopodobnie niczego by nie usłyszał ani niewiele byłby w stanie dostrzec. Postąpił więc jeszcze trochę w kierunku zebrania, zanim nie zauważył pozbawionej przez naturę łap smoczycy. Była jedną z nielicznych, których tutaj kojarzył – mniej lub bardziej pozytywnie – a przy okazji przysiadło się do niej jakieś pisklę. Może była tu jakimś przewodnikiem, czy coś w tym rodzaju – mimo zakłopotania, które cieniem przemykało przez jej pysk, nie można było tego wykluczyć stuprocentowo. Choć byłoby to zaskoczeniem.
Przeszedł więc ostrożnie ku niej, siadając w milczeniu, mniej więcej jakieś od ćwierć do pół ogona od jej boku. Siedziała nieopodal, jak wywnioskował po zapachu, Słońca, więc i on zamierzał jak najmniej rzucać się w oczy, zamiast siedzieć gdzieś na uboczu, trzaskając bielą.
Spotkanie Młodych XX
: 04 lip 2024, 22:43
autor: Zarys Aspektów
Cóż, bycie niewidomym na pewno miało swoje plusy. Na pewno nie przejmował się wzrokiem innym i zwyczajnie potrafił cieszyć się z życia, jakie miał. Herian jednak miał bardzo dobry słuch i ostrzejszy nos, więc tak wyszło, że słyszał komentarz znacznie młodszego smoka.
Jak on uwielbiał, kiedy takie podrostki zachowywały się jakby znały wszystko i wszystkich... to było doprawdy urocze.
– Wiesz, my zwyczajnie się wygłupiamy bo zwyczajnie mamy dobry humor i nie mamy poczucia bycia poważnym cały czas, młody. – powiedział w stronę głosu którego usłyszał
– Polecamy się dołączyć, trochę śmiechu i radości nie zaszkodzi. Wręcz pomaga na zdrowie, z tego co słyszałem – powiedział zadowolony i właśnie usiadł jak nigdy nic. Kiedy już czuł się w miarę dobrze w otoczeniu, Zarys sięgnął do swojej opaski po to by ją rozwiązać. Było ciepło, a za opaską bywa jeszcze gorąco. Najwyżej jak coś będzie się działo to zasłoni, a tak pozwolił oczom odpocząć. Jedynie trzepnął głową, a jego długa grzywa i tak przysłoniła je ponownie więc nie wiele osób mogło i tak zobaczyć jego mgliste oczy.
Spotkanie Młodych XX
: 05 lip 2024, 0:24
autor: Śmiercionośna Łuska
Avenna przybyła sama. Tak usłyszała szept i całkiem fajny zapach. I owszem poczuła wezwanie Rytmu, ich Słonecznego piastuna by iść razem ale... to nie było fajne. Cała ta pisklęca radość, oklaski, bycie głośno i w ogóle. Głowa od tego bolała. Gdyby mogła to pożyczyła chmurnika swojego brata aby zakrył niczym chmura burzowa jej pysk.
Szybowała wysoko nad zgromadzeniem ciesząc się słońcem i ciszą, ale musiała w końcu wylądować... Zrobiła to na wolnej przestrzeni nieco dalej od zbierających się smoków. Dzięki bogom, że nie słyszała nawoływania Rytmu bo pewnie spaliłaby się z zażenowania. Strząsnęła skrzydła, machnęła głową i podeszła bliżej do misy. Zmarszczyła nos zawiedziona iż nie było w niej krwawych kawałków mięsa. Przecież smoki... to nie króliki... skrzywiła się i odwróciła od misy obrzucając spojrzeniem czarnych ślepi obecne smoki.
Nie... jej brat nie podszedłby przecież do nikogo, prawda? Przymknęła powoli ślepia i siadła gdzieś nieopodal. Czas zając się więc swoim ulubionym zajęciem. Uniosła szpon i zaczęła rysować w piasku u swoich łap to co myślała, że znajduje się we wnętrznościach tarpanów. Kiedy w końcu jakiegoś upoluje to sobie do niego zajrzy. Pomyślała z błyskiem w oku.
Spotkanie Młodych XX
: 05 lip 2024, 1:58
autor: Krewetkowe Lato
Kompletnie nieświadoma dyskomfortu, jaki mogła sprawiać, z zadowoleniem woziła ogonem na boki i wpatrywała się z radością w smoczycę. Nie miała zbyt wielu interakcji ze smokami, które nie były jej ojcami czy rodzeństem, więc ta nowa znajomość ogromnie ją cieszyła.
– Arrrasaka! – tak na zapamiętanie natychmiast powtórzyła nowo poznane imię, zachwycona tym, że zawierało jej ulubioną literę. Nie przeszkadzały jej też wcale chwile ciszy, podczas których wzrok zielonołuskiej niemal mimowolnie wędrował do ślicznych, błyszczących błon Słonecznej.
Uniosła uszy, gdy Arasaka zaczęła wyjaśniać, choć bardziej podekscytowała się tym, że zrozumiała jej wypowiedź w całości.
– Cyli pływas? Jak rrypka? Ja tes chcę pływać... Coohrra mnje tu psypłynął!! – wskazała na siedzącego nieopodal niedźwiedzia. Miała oczywiście na myśli, że przeprawiła się przez rzekę na grzbiecie kompana taty, ale nie przejmowała się zbytnio sposobem przekazania tej informacji.
W tym momencie jej uwagę przykuł jednak kolejny nieznajomy o ślicznych białych łuskach, który usiadł całkiem blisko.
– Dzem dobrrry!! Jak mas na imję?? – pomachała wesoło łapką do przybysza. Nie był co prawda tak ciekawy jak Arasaka, bo miał łapy i skrzydła, ale jeżeli się przysiadł, to pewnie też chciał pogadać!
◇ Deliryczna Łuska ◇ Ereon ◇
Spotkanie Młodych XX
: 05 lip 2024, 6:08
autor: Kojące Marzenia
A i owszem, zdziwił się tym, że przy tym trajkotaniu ktoś wyłapał jego słowa, które kierował tylko do siostry. Początkowo nawet nie zwrócił na nie uwagi, jakby kompletnie zignorował otoczenie, ale widząc skierowany łeb w swoją stronę... skrzywił się. To dopiero uciążliwe, że w ogóle musiał prowadzić taką rozmowę. Znaczy nie musiał, ale na prawdę przeszkadzało mu ciągłe słuchanie tych samych słów bez przerwy. Czy nie umiał się bawić... No nie umiał, w większości. Bracia i młodsza siostra raczej lubili zabawy kosztem jego, albo przynajmniej on tak to postrzegał. Sam po stracie ojca jakoś podświadomie czuł się odpowiedzialny za resztę, tym bardziej jak już Dion odszedł. Elsept nigdy nie miał przesadnie pisklęcej radości, szczególnie biorąc pod uwagę, że sporo czasu na zabawy po prostu przespał.
– W takim razie proszę, róbcie to ciszej, albo przynajmniej śpiewajcie jakieś słowa, które się zmieniają. Trel najpiękniejszych ptaków może być przekleństwem jeśli za dużo razy go powtarza.
Odpowiedział patrząc na tego z opaską, a potem nieco się skrzywił jak ją zdjął. O co w tym chodziło? Cóż, nie był bardzo blisko, ale widział zbyt zbielałe ślepia. On był faktycznie ślepy! Głupio się mu zrobiło to i znów nieco ze skwaszoną miną odwrócił wzrok. Podrapał się po brodzie uwalniając kolejną jasnobrązową sierść, która zawirowała przy nim, ale nie zdawał się tego zauważyć. Jakby długo nie przeczesywał łap to i tak nie uda mu się wyciągnąć z włosia tych wypadających.
Spotkanie Młodych XX
: 05 lip 2024, 8:24
autor: Deliryczna Maligna
_
C.hwilowo odwróciła wzrok od pisklęcia, gdy usłyszała szum kolejnej pary skrzydeł, a następnie charakterystyczny odgłos smoczego lądowania. Od razu wyłapała nieco znajomą, poprzecinaną szarością i czernią biel. Ah. Nie było to zbyt komfortowe. Po pierwszej interakcji z samotnikiem, najwygodniej by było by pierwsza pozostała ostatnią – ale najwyraźniej los lubił tańczyć jej na nozdrzach.
I do tego usiadł blisko niej, D'yabhael jeden wiedział dlaczego. Miała wrażenie, że zaraz postrada zmysły. Na pewno wkraczała w pierwsze, pozornie delikatne regiony paranoi.
Nie zareagowała jednak w żaden konkretny sposób na samca, nie odganiając go od siebie, ale też w żaden sposób nie próbując zachęcać go do podejścia bliżej. Na pewno nie, do cholery. Im dalej wszyscy byliby od niej, tym bardziej spokojna by była, ale nieeeee. A może to kwestia tego pisklęcia? Może to ona przyciągała innych – i potencjalne problemy – niczym tłusty tuńczyk wygłodniałego delfina?
– Tak, pływam. – odpowiedziała Shenjë lekko zmęczonym głosem, wzdychając cicho. Spojrzała krótko na masywnego niedźwiedzia, który przyprowadził tutaj pisklę. Podejrzewała, że dziwne słowo na 'C' musiało być jego imieniem, ale nie zamierzała próbować go tutaj przywoływać.
– Twój niedźwiedzi towarzysz wygląda na dosyć osamotnionego. Może usiądź obok niego i poświęć mu czas, żeby nie czuł się niepewnie pośród tylu obcych smoków, hm? – zasugerowała małej, licząc, że w ten sposób uwolni ją od trudności kontynuowania rozmowy. Przy okazji może też uda jej się uratować od gromu pisklęcych pytań samotnika, więc skubany będzie miał u niej dług.
:: Shenjë :: Ereon ::