OSTATNI POST Z POPRZEDNIEJ STRONY:
Milczał przez chwilę i nad tym pomyślał. Odkąd ciocia Mango została przewodniczką po Rozkwicie Ziemi, Erja nie pomyślał o zapytaniu jej o zmianę zdania. Nie chciał wyjść na nachalnego, jednokierunkowego smoka nastawionego tylko na własne cele.– Nie pytałem o to – przyznał wprost po jakimś czasie zastanowienia. – Chyba po prostu zobaczę co przyniesie los. Bogowie zdecydują co się ze mną stanie na następnej ceremonii. Nie chcę ingerować w ich wyroki. – Stwierdził. Był niezwykle wierzący i nie uważał, że czynna interwencja panteonu musiała popychać go do czegoś w życiu. To naturalne tak jak oddychanie, przypuszczał.
Wysunął koniuszek języka żeby posmakować naparu. Ciepło odetkało mu zatoki, o wiele lepiej się oddychało. Aż nie miał ochoty tego pić, wolałby to wdychać póki miał taką możliwość. Zerknął do boku na Tofi kiedy mówiła o Poranku.
– Niepotrzebnie się tłumaczysz, przecież nie mogłem ci zabronić z nim rozmawiać, ani tego nie zrobiłem – przypomniał jej łagodnie. Co najwyżej powiedział co o tym myśli, ale nie nie jest równoznaczne z zakazem. Co do samego Astrala, Erja lekko wzruszył ramionami. – Nie dziwi mnie to. Ten smok może ma wiedzę i umiejętności, ale niekoniecznie charyzmę by je przekazać. Podczas moich nauk miałem ochotę go obrzucić kamieniami, a wiesz jak nie lubię przemocy – lekko się skrzywił na samo wspomnienie.
Poczuł pilną, ale niezauważalną potrzebę zmiany tematu. Mówienie o sobie nie było jego ulubionym zajęciem. Na szczęście było kilka rzeczy, które faktycznie go ciekawiły.
– Myślałaś o posiadaniu kompana? – odezwał się, obracając ostrożnie miskę w łapach. – Popytałem trochę o więź z nimi i wydaje mi się, że mogłaby ci pomóc z widzeniem. Chociaż trochę. – Nie był pewien czy nie wkracza na grząski grunt, więc wypowiadał się z wyraźną ostrożnością.