?!
: 11 paź 2025, 18:22
Ciemność nie trwała długo.
Albo może trwała wieczność? Czas stracił znaczenie, gdy świadomość każdego smoka została wyrwana z jego ciała i wciśnięta gdzie indziej. W coś obcego, niewłaściwego.
Ponownie widzieli świat.
Ale nie swoimi oczami.
[SKAZA GRANATU]
10/10
Pierwsze, co poczuł, to zimna, przesiąkająca przez skórę – nie, przez sierść? – wilgoć kamiennej podłogi.
Ciało było dziwnie ciężkie, przygarbione, zbyt niskie względem tego, do czego był przyzwyczajony.
Przed sobą widział pręty. Metalowe, grube, odbijające blade światło magicznych kryształów wmontowanych w ściany jaskini.
Klatka. Był w klatce.
Jakaś dwunożna, wyprostowana postać zbliżyła się do prętów. Wysoka, smukła, o ruchach płynnych jak woda. Mówił coś przez ramię do drugiego, stojącego dalej. Na tyle daleko, że Hisseth go nie widział. Słowa płynęły z ust jak dwunoga muzyka, ale choć były melodyjne, okazały się dla wojownika niezrozumiałe. Gestykulował w stronę klatki Skazy.
Po lewej stronie, w innej klatce, coś dużego poruszało się nerwowo. Wielkie, rozgałęzione rogi uderzały o pręty.
Za dwunogiem połyskiwało coś wypełnione dużą ilością wody.
[WARKOCZ KOMETY]
10/10
Nari latał.
Nie, próbował latać. Jego skrzydła trzepotały chaotycznie, zbyt małe i słabe, aby nazywać próbę lotu komfortową. A może to była kwestia ciasnej klatki? Bowiem miała kształt kopuły, zamkniętej gładkim łukiem z prętów, jakby nawet niebo nad nim było zrobione z metalu. Każdy ruch skrzydeł kończył się uderzeniem o tę niewidzialną granicę, a powietrze pachniało strachem i zimnym żelazem.
Pisk wyrwał mu się z dzioba – miał dziób? – wysoki, desperacki. Inne piski odpowiedziały mu gdzieś z tyłu. A może to były skrzeki? Ptaki? Gryzonie? Coś pomiędzy?
Dwunóg przechodził obok, ale zainteresowany szamotaniną Nariego zatrzymał się przy klatce, pochylając się nad nią. Jego oczy były dziwnie zimne, badawcze.
Obok, w większej klatce po prawej, coś dużego nerwowo merdało długim, cienkim ogonem, a jego syk tylko podnosił uzdrowicielowi poziom stresu. Serce mu biło tak szybko, że wydawało się, że zaraz eksploduje.
[WICHROGŁOS]
10/10
Instynkt kazał mu syczeć.
Ciało miał niskie, smukłe, napięte do skoku – zupełnie inne wobec tego, które znał. Problem w tym, że nie było dokąd skoczyć – pręty blokowały każdy kierunek.
Wilgoć sączyła się ze ściany jaskini. Światło magicznych kryształów bolało oczy, przyzwyczajone do polowań o zmierzchu.
Dwunóg stanął przy klatce po lewej. Jego dłonie były delikatne, zadbane. Nigdy nie polowały. Ani nie zabijały, a przynajmniej nie w sposób znany podskórnie Vunnudowi.
W klatce po prawej stronie coś wielkiego poruszało się ospale.
A przed sobą widział wodę?
[JEDNO SŁOWO]
10/10
Woda.
Wszędzie woda. Zimna, przejrzysta, napierająca na ciało ze wszystkich stron. Oddychał – ale jak? Przez skrzela? Miał skrzela?
Ciało było absolutnie niewłaściwe. Nie miał nawet nóg.
Był w akwarium. Szklanym, dużym, ale wciąż więzieniu. Poza szkłem widział zniekształcony obraz jaskini i rzędy klatek pełnych zwierząt.
Dwóch elfów obserwowało go przez to okropne szkło. Jeden wskazywał na niego, mówił coś – słowa płynęły przez wodę jak echo, niezrozumiałe, zniekształcone. Drugi elf notował, kiwnął głową.
Vaelin próbował coś powiedzieć, ale z paszczy wydostały się tylko bąble.
W klatce przed jego akwarium widział coś dużego, z rogami biegnącymi we wszystkie strony. Za sobą widział dziwne stworzenie z futrem i obok niego jakieś inne, tłuste. Oddzielone od siebie prętami.
[BUDOWNICZY RUIN]
10/10
Ależ on był opasły i ciężki. Tłusty jak beczka, wlokący się po wilgotnej podłodze klatki. Oddychał ciężko – sapał – każdy ruch wymagał wysiłku. Strasznie chciało mu się pić, a skórę miał wysuszoną. Swędział go dosłownie każdy skrawek ciała. Jak tak dalej pójdzie, bardzo szybko dostanie szału...
Krótkie nogi ledwo go dźwigały. Ogon – gekoni ogon? – ocierał się o kamienne pręty klatki.
Po prawej stronie miał ścianę. Z lewej widział dziwnego sierściucha, nieznanego mu z bagien.
Nieco przed nim, za szkłem pełnym wody, coś z mackami. Ale nie wydawał się tym szczegółem tak zainteresowany jak faktem, że tam była upragniona woda...
[ROZMARZONA ŁUSKA]
10/10
Czuła wyłącznie zimno, choć nie było jej z tego powodu nieprzyjemnie. Na całym ciele ciążyła jej wilgoć, jakby nosiła płaszcz z porannej rosy. Próbowała się wyprostować, ale nie mogła. Nogi miała za krótkie.
Rozwidlony język wystrzeliwał nerwowo, smakując powietrze. Strach. Wszędzie czuła pyszny strach, którym chciała się pożywić, ale nie mogła.
Piski dobiegały z innych, odległych klatek. Ryki. Sapania. A za jakimś szkłem pełnym wody przed sobą dostrzegła wielką zębatą rybę.
[NIEME PRZEKLEŃSTWO]
10/10
Bezruch był dla niego zabójczy.
Mięśnie napinały się pod łuskami, chcąc uciec jak najprędzej, ale nie było na to przestrzeni. Nawet cała ta jaskinia byłaby za mała, aby sprostać jego potrzebom.
Długa szyja wyginała się nerwowo. Ostre, bystre oczy dostrzegały każdy szczegół. Dwunogi. Inne zwierzęta. Klatki ciągnące się w nieskończoność.
Najbardziej jego uwagę zwróciła duża ilość wody, do której widoku nie był zupełnie przyzwyczajony. Kątem oka dostrzegał też coś obrzydliwie płaskiego z boku, ale nie interesował się tym jeszcze, bo było za mało ruchliwe. Wyglądało na zdechłe.
Czas na odpis: 13.10 godzina 23:59
Kilka zasad:
1. Każdy smok rozpoczyna z 10 punktami spoistości wizji (oznaczonymi ikoną ). Punkty te reprezentują zdolność utrzymania przytomności i jasności umysłu podczas retrospekcji.
2. Utrata punktów następuje gdy:
3. Jeśli uważasz, że wiesz już, w ciele jakiego zwierzęcia się znajdujesz, możesz określić to bezpośrednio w swoim poście, a nawet próbować wykorzystać właściwości przypisane temu gatunkowi (zgodnie z opisem w Smoczym Świecie). Możesz to też zrobić w ramach zgadywania, czym jesteś, ale pamiętaj, że pomyłka będzie cię kosztowała punkt spoistości.
4. W klatkach znajduje się więcej zwierząt niż tylko wy. Wskazówki mogą okazać się fałszywe.
5. Choć nie kontrolujesz wszystkich aspektów wizji i swoich odruchów, możesz podejmować działania, które na nią wpłyną. Na przykład próbować wspierać innych, jeśli mają mało punktów spoistości i grozi im narażenie na silny stres, poprzez odwrócenie uwagi dwunogów. Albo próbować zmusić "swoją istotę" do uspokojenia się.
6. Smok, który straci wszystkie punkty spoistości, budzi się z wizji przedwcześnie. Wiązać się to będzie z konsekwencjami fabularnymi i mechanicznymi (do określenia przez narratora w zależności od okoliczności utraty punktów).
7. Jeżeli wszystkie smoki utracą punkty spoistości zanim wizja dobiegnie końca, jajo umrze.
Cel: Przetrwać do końca wizji bez utraty wszystkich punktów spoistości.
Informacja dodatkowa: Klatki nie mają ścian, tj widać przez pręty to co przed wami, za wami, z lewej i z prawej. Dla płynności rozgrywki i skrócenia opisów uznajmy, że na daną turę możecie spojrzeć tylko w jednym kierunku xD.
Co się dzieje na danym pułapie punktów?
10 punktów: Pełna jasność umysłu
7-9 punktów: Lekkie zaburzenia – bóle głowy, trudności z koncentracją
4-6 punktów: Umiarkowane zaburzenia – halucynacje słuchowe, paranoja, drżenie kończyn
1-3 punkty: Ciężkie zaburzenia – halucynacje wzrokowe, ataki paniki, niemożność odróżnienia rzeczywistości od wizji
0 punktów: Całkowite załamanie psychiczne – postać budzi się w potencjalnie ciężkim stanie.
Za ładne odgrywanie akcji będą przysługiwać Punkty Fabuły :) Za brzydkie Narrator się zasmuci.
Albo może trwała wieczność? Czas stracił znaczenie, gdy świadomość każdego smoka została wyrwana z jego ciała i wciśnięta gdzie indziej. W coś obcego, niewłaściwego.
Ponownie widzieli świat.
Ale nie swoimi oczami.
[SKAZA GRANATU]
10/10
Pierwsze, co poczuł, to zimna, przesiąkająca przez skórę – nie, przez sierść? – wilgoć kamiennej podłogi.
Ciało było dziwnie ciężkie, przygarbione, zbyt niskie względem tego, do czego był przyzwyczajony.
Przed sobą widział pręty. Metalowe, grube, odbijające blade światło magicznych kryształów wmontowanych w ściany jaskini.
Klatka. Był w klatce.
Jakaś dwunożna, wyprostowana postać zbliżyła się do prętów. Wysoka, smukła, o ruchach płynnych jak woda. Mówił coś przez ramię do drugiego, stojącego dalej. Na tyle daleko, że Hisseth go nie widział. Słowa płynęły z ust jak dwunoga muzyka, ale choć były melodyjne, okazały się dla wojownika niezrozumiałe. Gestykulował w stronę klatki Skazy.
Po lewej stronie, w innej klatce, coś dużego poruszało się nerwowo. Wielkie, rozgałęzione rogi uderzały o pręty.
Za dwunogiem połyskiwało coś wypełnione dużą ilością wody.
[WARKOCZ KOMETY]
10/10
Nari latał.
Nie, próbował latać. Jego skrzydła trzepotały chaotycznie, zbyt małe i słabe, aby nazywać próbę lotu komfortową. A może to była kwestia ciasnej klatki? Bowiem miała kształt kopuły, zamkniętej gładkim łukiem z prętów, jakby nawet niebo nad nim było zrobione z metalu. Każdy ruch skrzydeł kończył się uderzeniem o tę niewidzialną granicę, a powietrze pachniało strachem i zimnym żelazem.
Pisk wyrwał mu się z dzioba – miał dziób? – wysoki, desperacki. Inne piski odpowiedziały mu gdzieś z tyłu. A może to były skrzeki? Ptaki? Gryzonie? Coś pomiędzy?
Dwunóg przechodził obok, ale zainteresowany szamotaniną Nariego zatrzymał się przy klatce, pochylając się nad nią. Jego oczy były dziwnie zimne, badawcze.
Obok, w większej klatce po prawej, coś dużego nerwowo merdało długim, cienkim ogonem, a jego syk tylko podnosił uzdrowicielowi poziom stresu. Serce mu biło tak szybko, że wydawało się, że zaraz eksploduje.
[WICHROGŁOS]
10/10
Instynkt kazał mu syczeć.
Ciało miał niskie, smukłe, napięte do skoku – zupełnie inne wobec tego, które znał. Problem w tym, że nie było dokąd skoczyć – pręty blokowały każdy kierunek.
Wilgoć sączyła się ze ściany jaskini. Światło magicznych kryształów bolało oczy, przyzwyczajone do polowań o zmierzchu.
Dwunóg stanął przy klatce po lewej. Jego dłonie były delikatne, zadbane. Nigdy nie polowały. Ani nie zabijały, a przynajmniej nie w sposób znany podskórnie Vunnudowi.
W klatce po prawej stronie coś wielkiego poruszało się ospale.
A przed sobą widział wodę?
[JEDNO SŁOWO]
10/10
Woda.
Wszędzie woda. Zimna, przejrzysta, napierająca na ciało ze wszystkich stron. Oddychał – ale jak? Przez skrzela? Miał skrzela?
Ciało było absolutnie niewłaściwe. Nie miał nawet nóg.
Był w akwarium. Szklanym, dużym, ale wciąż więzieniu. Poza szkłem widział zniekształcony obraz jaskini i rzędy klatek pełnych zwierząt.
Dwóch elfów obserwowało go przez to okropne szkło. Jeden wskazywał na niego, mówił coś – słowa płynęły przez wodę jak echo, niezrozumiałe, zniekształcone. Drugi elf notował, kiwnął głową.
Vaelin próbował coś powiedzieć, ale z paszczy wydostały się tylko bąble.
W klatce przed jego akwarium widział coś dużego, z rogami biegnącymi we wszystkie strony. Za sobą widział dziwne stworzenie z futrem i obok niego jakieś inne, tłuste. Oddzielone od siebie prętami.
[BUDOWNICZY RUIN]
10/10
Ależ on był opasły i ciężki. Tłusty jak beczka, wlokący się po wilgotnej podłodze klatki. Oddychał ciężko – sapał – każdy ruch wymagał wysiłku. Strasznie chciało mu się pić, a skórę miał wysuszoną. Swędział go dosłownie każdy skrawek ciała. Jak tak dalej pójdzie, bardzo szybko dostanie szału...
Krótkie nogi ledwo go dźwigały. Ogon – gekoni ogon? – ocierał się o kamienne pręty klatki.
Po prawej stronie miał ścianę. Z lewej widział dziwnego sierściucha, nieznanego mu z bagien.
Nieco przed nim, za szkłem pełnym wody, coś z mackami. Ale nie wydawał się tym szczegółem tak zainteresowany jak faktem, że tam była upragniona woda...
[ROZMARZONA ŁUSKA]
10/10
Czuła wyłącznie zimno, choć nie było jej z tego powodu nieprzyjemnie. Na całym ciele ciążyła jej wilgoć, jakby nosiła płaszcz z porannej rosy. Próbowała się wyprostować, ale nie mogła. Nogi miała za krótkie.
Rozwidlony język wystrzeliwał nerwowo, smakując powietrze. Strach. Wszędzie czuła pyszny strach, którym chciała się pożywić, ale nie mogła.
Piski dobiegały z innych, odległych klatek. Ryki. Sapania. A za jakimś szkłem pełnym wody przed sobą dostrzegła wielką zębatą rybę.
[NIEME PRZEKLEŃSTWO]
10/10
Bezruch był dla niego zabójczy.
Mięśnie napinały się pod łuskami, chcąc uciec jak najprędzej, ale nie było na to przestrzeni. Nawet cała ta jaskinia byłaby za mała, aby sprostać jego potrzebom.
Długa szyja wyginała się nerwowo. Ostre, bystre oczy dostrzegały każdy szczegół. Dwunogi. Inne zwierzęta. Klatki ciągnące się w nieskończoność.
Najbardziej jego uwagę zwróciła duża ilość wody, do której widoku nie był zupełnie przyzwyczajony. Kątem oka dostrzegał też coś obrzydliwie płaskiego z boku, ale nie interesował się tym jeszcze, bo było za mało ruchliwe. Wyglądało na zdechłe.
Czas na odpis: 13.10 godzina 23:59
Kilka zasad:
1. Każdy smok rozpoczyna z 10 punktami spoistości wizji (oznaczonymi ikoną ). Punkty te reprezentują zdolność utrzymania przytomności i jasności umysłu podczas retrospekcji.
2. Utrata punktów następuje gdy:
– Istota, której oczami widzisz wspomnienie, doświadcza nadmiernego stresu (ból, panika, bezpośrednie zagrożenie – ilość utraconych punktów jest indywidualnie rozpatrywana);
– Mijają kolejne tury bez zrozumienia własnej tożsamości w wizji (1 punkt za turę);
– Nie odpiszesz w danej turze (utrata 3 punktów);
– Błędnie zidentyfikujesz swój gatunek i/lub próbujesz użyć właściwości, których nie posiadasz, np. będąc sarną próbujesz rzucić czar (utrata 1 punktu)
– Mijają kolejne tury bez zrozumienia własnej tożsamości w wizji (1 punkt za turę);
– Nie odpiszesz w danej turze (utrata 3 punktów);
– Błędnie zidentyfikujesz swój gatunek i/lub próbujesz użyć właściwości, których nie posiadasz, np. będąc sarną próbujesz rzucić czar (utrata 1 punktu)
3. Jeśli uważasz, że wiesz już, w ciele jakiego zwierzęcia się znajdujesz, możesz określić to bezpośrednio w swoim poście, a nawet próbować wykorzystać właściwości przypisane temu gatunkowi (zgodnie z opisem w Smoczym Świecie). Możesz to też zrobić w ramach zgadywania, czym jesteś, ale pamiętaj, że pomyłka będzie cię kosztowała punkt spoistości.
4. W klatkach znajduje się więcej zwierząt niż tylko wy. Wskazówki mogą okazać się fałszywe.
5. Choć nie kontrolujesz wszystkich aspektów wizji i swoich odruchów, możesz podejmować działania, które na nią wpłyną. Na przykład próbować wspierać innych, jeśli mają mało punktów spoistości i grozi im narażenie na silny stres, poprzez odwrócenie uwagi dwunogów. Albo próbować zmusić "swoją istotę" do uspokojenia się.
6. Smok, który straci wszystkie punkty spoistości, budzi się z wizji przedwcześnie. Wiązać się to będzie z konsekwencjami fabularnymi i mechanicznymi (do określenia przez narratora w zależności od okoliczności utraty punktów).
7. Jeżeli wszystkie smoki utracą punkty spoistości zanim wizja dobiegnie końca, jajo umrze.
Cel: Przetrwać do końca wizji bez utraty wszystkich punktów spoistości.
Informacja dodatkowa: Klatki nie mają ścian, tj widać przez pręty to co przed wami, za wami, z lewej i z prawej. Dla płynności rozgrywki i skrócenia opisów uznajmy, że na daną turę możecie spojrzeć tylko w jednym kierunku xD.
Co się dzieje na danym pułapie punktów?
10 punktów: Pełna jasność umysłu
7-9 punktów: Lekkie zaburzenia – bóle głowy, trudności z koncentracją
4-6 punktów: Umiarkowane zaburzenia – halucynacje słuchowe, paranoja, drżenie kończyn
1-3 punkty: Ciężkie zaburzenia – halucynacje wzrokowe, ataki paniki, niemożność odróżnienia rzeczywistości od wizji
0 punktów: Całkowite załamanie psychiczne – postać budzi się w potencjalnie ciężkim stanie.
Za ładne odgrywanie akcji będą przysługiwać Punkty Fabuły :) Za brzydkie Narrator się zasmuci.
pingi