Strona 1 z 2

: 06 sty 2018, 14:51
autor: Popiół Przeszłości
Adept wkroczył samotnie na Skały Pokoju. Miejsce bardzo ważne i wyjątkowe. Co prawda był tu pierwszy raz, ale na pewno nie ostatni. Kiedy w głowie zrodził się pomysł nauk, a Misterna obiecała pomóc już bez wachania wiedział co i jak. Kiedy stanął na najwyższym szczycie widok wprowadził go w niezły szok i euforie. Widać tu było wszystkie granice, jak w ogóle doszło do tego, że smoki podzieliły się na grupy. Przecież wierzyli w tych samych bogów, mieli ten sam cel by służyć stadu. By pomagać, karmić, opiekować się pociechami, leczyć, nauczać, bronić... To nie mogło już tak dalej trwać, może Nocny jako jednosta mało znaczył, ale to nie znaczy że nie mógł innym otworzyć ślepi. Jak powiedziałaa ostatnio jedna z cienistych, nie można wątpić trzeba wierzyć. Po ostatnim wydarzeniu w świątyni wiedział, że nie jest z tym wszystkim sam. Bogowie zawsze przy nim byli i nawet jeśli widzi złotą twarz po raz ostatni to niczego nie żałuje i nie będzie niczego żałować. Wszystko co robi dla innych to krok ku lepszej przyszłości. Przecież nie tobi tego dla siebie, chociaż od zawsze chciał czuć się jednym z ziemistych, ale zrozumiał... Smoki to smoki bez względu na wiek, rase, płeć, wiare czy właśnie stado. Smok to istota która urzywa ognia i siły tylko w dobrych intencjach. To róźni ich z bestiami które polują nawet na własne dzieci. Nawet jak nikt nie przyjdzie nadal będzie próbował. Jego ryk jak nigdy dotychczas zabrzmiał we wszystkich terenach stad, nawet na równinach. Mile widziani byli wszyscy nawet samotnicy, bo czemu nie... Stał tak na tym czubku górki skalnej z myślą, czy na pewno dobrze robi. Tu mogło zdarzyć się wszystko, byl nikim, zwykłym dzieciakiem które nic nie znaczyło w tym okrutnym świecie, ale miał jedno czego innym zabrakło... Wiary, nadzieji, odwagi by zmieniać, by stawić czoła złu które coraz bardziej ogarniało te pola. Kiedyś pewnie czekałby na wojne która i tak niebawem nadejdzie, ale teraz był jak ten wojownik na samotnej skale. Jego chłód był róźnie odbierany, myślał że nikt go nie polubi bo jest inny. Ale cóż, nikt przecież nie jest taki sam, nie jest udealny. Czarny zmrużył ślepia lekko się uśmiechając wtedy wydał z siebie gruby, beznamiętny i powaźny głos maddary. "Witajcie bracia i siostry, jeśli macie przeświadczenie że czas zmienić ten świat przebywajcie na Skały Pokoju. Będe czekał, na miejscu dowiecie się wszystkiego. Czas zakończyć tą nienawiść, czas połączyć siły by pomagać. Bogowie odpowiedzieli na me wezwanie, a ja czynie ich wolę. Nauczajmy się wzajemnie, łączmy się w obronie przed złem, nie dajmy krwi ukochanych na zapomnienie. Nie pozwólmy by śmierć szła na marne, doceńmy poświęcenie i odwagę. Razem możemy wszystko" Całe wezwanie mroziło aż krew w żyłach, ale było w dobrych intencjach. Samczyk zawsze pragnął by wszystkie smoki połączyły się w swoich marzeniach jak kiedyś. Kiedy nie znano czegoś takiego jak pycha, może niektórzy zapomnieli kim na prawde są? To nie grało już roli, wszystko zostanie wybaczone. Sam dobrze wiedział, że najgorzej jest wybaczyć samemu sobie. Wszystko stało w ciszy, ale nie teraz. Jego ryk i myśli niósł wiatr, niech bogowie nad nim czuwają. Niech nadal pchnął go w działaniach, może czarny w twardej pokrywie z łusek, ale serce było potężne. I chociaż nawet w nim tkwiła bestia to przekuje słabości w motywacje. Poloży wszystko na jedną karte, teraz juz nic się nie liczyło. Chwila była wyjątkowa, w ryku umieścił wszystkie swoje emocje, pewnie dla tego był tak wyjątkowy. Smok umiał ukryć wszystko w środku, ale kiedy trzeba było działać.. Nigdy się nie chował. Ukochał wszystkich jak swoje wlasne dzieci, jego dusza jak ten wiatr szybowała po niebie już wypatrując pierwszych przybyszów. Był na takiej pozycji że raczej wszyscy go zobaczą. Na razie milczał, dopiero kiedy wszyscy przyjdą zejdzie jak przyszło na smoka z poza bariery i opowie o wielkim cudzie w świątyni. Niech to będzie siłą napędową, czas uwierzyc w samych siebie. Jeden smok może niewiele, ale całe stada maja moc by zmieniać nawet oblicze śmierci. Mógł jeszcze długo rozmyślać, ale skupił się na tym do czego chciał dojść. Nigdy nie wiadomo ile ma się jeszcze czasu tu na ziemi, ale Nocny jeszcze nigdy nie czuł się lepiej. Bał się, strasznie, że zawiedzie, że nie podoła, ale po to są marzenia. To one mają pchać strach do momentu kiedy stanie się największym czynnikiem motywacji. Siła smoka wcale nie pochodziła z jego mięśni czy umysłu, pochodziła z serca, zawsze... Mineło kila chwil, a czarny się wyprostował dumnie. Tu nie było miejsca na płacz i ucieczkę. Skoro to jest mu pisane to przyjmie to jak bogowie nakazali na całego siebie. Niech zmuwrzy się ciemność z światłem tej świetlistej nadzieji. Po to przecież się śni, by spełniać swoje pragnienia. To wszystko to jeden wielki znak, aby tylko inni go wysłuchali. Niech mądrość bogów i ich wielka moc spłynie z tego czystego nieba i przeleje swoje dobro i łaskę w serca innych. To droga właściwa, to droga tego jedynego, to droga Nocnego. Pełna upadków ale tez i walki o lepsze życie dla wszystkich. Do dziś pamiętał swoja ceremonie na adepta. Dotrzyma słowa, tak jak powiedział. Będzie dla wszystkich ramieniem do wypłakania, skrzydłami do przytulania, ogniem do obrony, umysłem do udzielania rad i sercem kochającym za wszystkich. Nawet jak upadnie, nie umrze dopóki nie dokończy misji. Będzie trwać, w burze, w upał, w mróz, w ciemności nocy i pierwszych promieniach dnia. To nie bogowie mają tu działać tylko wlaśnie smoki z tej ziemi. Niech udowodnią razem z czarnym, że słusznie zostali poczęci, że ich nauki miłości, wiary i odwagi nie poszły w niepamięć. Niech zmarli z gwiazd obserwują to wydarzenie, bo będzie one wielkie i nieskalane w gniew. Postawa samca nie zmieniła się, chociaż mineło trochę będzie czekał jak nigdy. Wiatr głaskał te twarde czarne łuski, ślepia wbiły się w horyzont, niech się dzieje się co bogowie mu zaplanowali. Z pokorą na pysku uniusł lekko skrzydła. Ogon pozostał na ziemi, pierwszy raz w życiu umiał to zrobić, rozłożyć skrzydła do całego świata. Tylko jeden smok mógł aż tak ponieść się emocjom, pytanie czy słusznie? Jak to się wszystko skończy? Jedno wiadomo na pewno, to co teraz napisze ten smok w historii stad nigdy nie przepadnie.

///nauki najpewniej zaczną się w następny weekend ;)

: 06 sty 2018, 15:04
autor: Milknący Szept
Jednak Nocny nie był sam na skrzyżowaniu. Jego drogę przecięła droga adeptki stada Ognia. Przyszłej Piastunki, która obiecała kochać niekochanych, uczyć bezwiednych, oświecać w potrzebie. Była już blisko Skał, gdy usłyszała wołanie. Wiedziała dokąd się udać... i kiedy. I zastała na skale Nocnego. Wdrapała się na nią, by usiąść u jego prawicy. Dzięki własnej empatii czuła podniosłe uczucia. Poznała już Nocnego dość dobrze. Wiedziała jak wielka jest jego miłość i dobroć. Wiedziała, że ufał i kochał. I jakkolwiek ufała i kochała też Rek... Ta obiecała wystrzegać się kłótni i interweniować. Będzie tu wiele smoków, jeżeli odzew zostanie przyjęty.
Chwila Nocnego... jego inicjatywa... były wielkie. A Misterna obiecała, że upilnuje porządku, że będzie wsparciem. Nie był to jej dzień, choć dzielili się obowiązkami po równo. Nie czuła tego, że to dla niej... ani że to dla świata... Czuła, że to dla tych, którzy tu przybędą. To dla nich tutaj przybyła.
Trąciła delikatnie noskiem uniesione skrzydło Nocnego, dając o sobie znać. Uśmiechnęła się do niego, dodając otuchy. Patrzyła jasnymi, błękitnymi oczyma pełnymi wiary i przekonania. Bił od niej spokój i ciepło. Oto jest. Jego Zastępczyni. Wykonawca ich wspólnej woli.

: 06 sty 2018, 15:29
autor: Alia
Uslyszałam z daleka wołanie ojca. Nie zastanawiała się nad tym. Pobiegłam do niego. Miałam sporo drogi przed sobą ale w końcu dotarłam, zobaczyłam u jego boku Rek której skinelam głową i usiadłam po lewej stronie ojca. Otarłam się o jego czarny bok dając znak że jego córka jest obok i będzie go wspierać. W końcu nie było to male przedsięwzięcie a mała i zwinna samiczka mogła rozdzielić co mniejsze smoki. Usiadłam wyprostowana obok ojca i czekalam co dalej się wydarzy.

: 06 sty 2018, 16:30
autor: Pióro Krwi
Nawet ja dostałam wezwanie od Nocnego. Mimo iż niczego czego bym już nie wiedziała nie mógł mnie już nauczyć to i tak razem z swoimi młodymi przybyłam na miejsce spotkania. Byłam już tu raz kiedy to Ateral wezwał do siebie pisklaki i młodych adeptów. Poleciałam więc w tamtym kierunku z młodymi na grzbiecie i już po chwili lądowałam już naprzeciwko swojego partnera, córki oraz Misternej którą uczyłam walczyć. Pisklaki położyłam na ziemi koło siebie. Uśmiechnęłam się do nich przyjaźnie po czym podeszłam najpierw do Nocnego którego liznęłam w bok pyska, potem podeszłam do Valeri którą liznęłam w czubek głowy a na końcu do Misternej którą także liznęłam w czubek głowy.
-Witajcie. Przyda wam się dodatkowy nauczyciel?– Przywitałam się lecz zaraz zadałam pytanie które mnie tu przywiało. Usiadłam sobie rozluźniona naprzeciwko smoków z lekkim uśmiechem na pysku lecz nadal dumnie wyprostowana.

: 06 sty 2018, 16:56
autor: Milknący Szept
Gdy Valeria przybyła, Misterna przywitała ją cichym, życzliwym "witaj, cieszę się, że jesteś". Teraz Nocny miał swoją Zastępczynię z prawej strony i pomocniczkę z lewej. Następnie Rek przywitała Krwawą szerokim uśmiechem. Została potraktowana bliźniaczo do Valerii, co sprawiło, że samiczce rozlało się ciepło w sercu. Spojrzała na Nocnego, gdy ta zadała pytanie. Czuła się jego prawicą i z niczym nie chciała zostawiać go samego. Mieli już plany.
Och, tak. Dziękuję Krwawa. Gdy zbiorą się tu ochotnicy, Shadows ogłosi kto czego będzie nauczał i o jakiej porze dnia, aby nasze nauki nie kolidowały ze sobą. Mam nadzieję, że to będzie wspaniały dzień. – Powiedziała cicho. Wszystkie smoki mogły tu przyjść, poznać się ze sobą, wymienić informacjami na temat świata... i uczyć się wzajemnie! A przede wszystkim, razem. Kto wie... Może Ateral wesprze ich swoją obecnością?

: 07 sty 2018, 2:08
autor: Administrator
Tajemnicze wezwanie od nieznanego mu smoka wystarczyło by go zaintrygować. Współpraca pomiędzy stadami, zakończenie nienawiści? Brzmiało jak żart. Czemu ktoś zupełnie mu obcy chciałby mu pomóc nie oczekując niczego w zamian? Smoki tak nie robią. Altruizm się nie opłaca. Mimo to chciał zobaczyć to na własne oczy, choćby po to by dowiedzieć się o co tu na Immanora chodzi. Umył się, wmasował w łuski olejek różany a następnie ruszył w drogę. Po pewnym czasie odnalazł w końcu Skały Pokoju. Zakołował przez chwilę nad zebranymi obserwując ich bacznie, a następnie wylądował z gracją niedaleko zebrania. Jego oczy nie zdradzały żadnych emocji, spojrzenie było zimne. Zajął miejsce obserwatora, spoglądając na smoka który ich tu zebrał. Kim jesteś, że odrzucasz tak podstawowe prawdy życiowe jak "smoki są chciwe oraz nieufne"? Głupcem czy pyszałkiem? On już jako dziecko nauczył się że idealistyczne podejście do życia to bzdura. Myśleniem smoka kierowały żądze, stereotypy, chcęć dogodzenia tylko sobie oraz swojemu klanowi. Zdarzały się dobre smoki, ale był to rodzaj rzadki, szybko zaduszany w zarodku przez większość. Co ty chcesz uczynić, czarny smoku? Kim w ogóle jesteś że chcesz walczyć o przegraną sprawę?
Czy jednak przybył by się śmiać? Nie. Czy może to jakaś cząstka idealistycznego podejścia do życia wciąż w nim się tli, czy zabił ją wraz z dniem gdy zginęła jego matka? Kto wie. Nawet on sam nie miał już pojęcia.

: 07 sty 2018, 19:21
autor: Popiół Przeszłości
Nocny popatrzył na wszystkich, odpowiedział smoczycom po kolei. Krwawą liznął w przód pyska, a Misterną i córkę przytulił do siebie skrzydłami by były jego jak najbliżej. Oczywiście od razu odparł na pytanie, przecież nie chciał aby ktokolwiek poczuł się tu niepotrzebny. "Kochanie, liczy się każdy umysł chętny do nauczania. Nauczycieli nigdy nie za wiele, tak samo jak smoków do uczenia" Spokojnie spojrzał się też na tego nowego, pierwsze smoki na kamienie. Jak już pierwsza nowa osoba się zjawiła to na pewno zaraz przyjdzie ktoś jeszcze. Dziwne, że ani matka ani Opoka jeszcze nie przywędrowały. Przywódczyni była pewnie bardzo zajęta, a Opoka przecież to już starszy smok. Czarny ze zrozumieniem nigdy nie czuł do nikogo urazu. Popatrzył ze wszystkimi w dal, tam gdzie zawsze zachodziło słońce. Było jeszcze trochę czasu, a nawet gdyby się nie wyrobili to odprawi wszystkich do domów, a sam tu przenocuje. Głupio by było gdyby ktoś przyszedł, a tu nikogo by nie zastał.

: 07 sty 2018, 22:27
autor: Szabla Kniei
Nie była specjalnie zainteresowana naprawianiem świata, bo ignorowanie cudzych konfliktów to bardzo wygodny styl życia. Ale skoro Nocny pragnął zmienić świat… to Nagietkowej nie pozostawało nic innego, jak tylko ruszyć mu z pomocą. Piechotą czy lotem? Hm, lotem będzie szybciej. Tak więc Nagietkowa Łuska machnęła skrzydłami i wzbiła się w powietrze. Kierunek: Skały Pokoju.
Po dotarciu na miejsce zobaczyła, że Nocnego otoczyła już mała grupa obcych smoków. Dwa z nich siedziały mu pod skrzydłami.
Czeeeść, bracie! – zawołała do niego wesoło. – I dzień dobry wszystkim. Kiedy zaczyna się spotkanie? – spytała z entuzjazmem.
W międzyczasie podeszła do zebranych i przysiadła obok nich.

: 07 sty 2018, 23:30
autor: Hila
Różowołuski również przyszedł, a raczej smętnie przyczłapał z łbem spuszczonym w dół. Jątrząca się skóra dawała mu w kość nieźle, ale póki co medyk nie znalazł na niego czasu. Chociaż tyle, że zaczął znowu wychodzić z podwodnej jaskini, a gorączka już minęła.
Chciał się uczyć. Chciał trenować. Nie odrzuciłby takiej propozycji. Przyglądał się beznamiętnie szklanymi oczami Nocnemu i Misternej. Prawie bezwiednie podszedł do Nektarynki i usiadł koło niej.
– Cześć – powiedział cicho. I tyle.

: 07 sty 2018, 23:46
autor: Ostatnie Ogniwo
Na skały pokoju zawitałem i ja. Akurat byłem niedaleko i nie miałem nic lepszego do roboty. Jakoś nie przekonywało mnie ratowanie świata czy coś. On już był zepsuty na amen i zawsze będzie nawet jak go naprawią. Było tu więcej smoków niż przypuszczałem i kilka pisklaków. Nie podchodziłem do nikogo, poruszałem się bezszelestnie i usiadłem w cieniu za jednym z kamieni. Jeśli ktoś się przyjrzy to mnie zauważy, popatrzę sobie co tu się będzie działo. W międzyczasie posłałem węzłem wiadomość do Sigera, aby przybył na miejsce, może on się czegoś nauczy, chociaż był tylko wilkiem.

: 08 sty 2018, 9:12
autor: Żar Zmierzchu
Wiadomość smoka Ziemi sprawiła że leniwie otworzył oko odsypiając późne noce które spędził na segregowaniu ziół odrzucając uschnięte i nieświeże. Naprawiać świat? Owszem, widział znakomite rozwiązanie w usunięciu raka małego świata pod Barierą, tylko potrzebował więcej silnych smoków. Niemniej zaintrygowała go koncepcja zebrania. Spotkanie Młodych bez Aterala czy Jadu Duszy, który wybył gdzieś bez słowa? Co z tego, że zapraszają młodzików. Wyszedł z groty i udał się w podróż drogą powietrzną na Skały Pokoju dostrzegając... całkiem imponującą grupkę smoków, nie tylko piskląt i adeptów, a w samym środku małą Rek i Nocnego Kolca. Czy to oni chcą poprowadzić spotkanie? Uśmiechnął się kątem pyska, mrużąc oczy od napływu powietrza przy obniżaniu lotu. Wylądował z gracją nieopodal zgromadzonych, zaś nieodłączny kompan, chmura gęstego czarnego dymu o imieniu Charon, wleciał pod jego skrzydło skąd łypał z ciemności swoimi gorejącymi czarnymi ślepiami.
– Witajcie – powitał zgromadzonych, siadając na zadzie blisko Ognistych. Ciekawe co przyniesie dzień?

: 08 sty 2018, 10:12
autor: Administrator
A więc chcą organizować naukę. Nie by wzmocnić stado, ale tak po prostu, z dobroci serca. Jakież to dziwne, tak po prostu dzielić się wiedzą z potencjalnymi wrogami, za nic poza wdzięcznością. Tak po prostu. Nie rozumiał tego, ale... zaraz... Przecież mogą uczyć się także magii! Chyba żaden z zebranych nie był tu czarodziejem, czyż nie? A on aspirował na tę funkcję. Na dodatek jedyne co cieszyło go bardziej niż używanie magii było dzielenie się jej cudami z innymi. Naprawdę, czy jest coś lepszego niż patrzenie jak młody smok odkrywa kompletnie nową zdolność swojego ciała, na dodatek dzięki niemu? Tak go to zaoferowało że kompletnie zapomniał o wszystkim innym. Oj Mwanu, jednak jesteś taki jak twoja matka, nawet bardziej niż sądzisz. Zszedł z miejsca obserwatora i zbliżył się do Nocnego.
Witaj. Jestem Mwanu ze stada Cienia. Jeśli potrzebujecie nauczyciela magii, jestem do dyspozycji. Mogę wyćwiczyć każdego w podstawach, nawet najbardziej opornego ucznia. – przedstawił się oraz zaoferował pomoc. Im mniej uzdolniony uczeń, tym większa satysfakcja gdy w końcu się uda. Lubił wyzwania.

: 08 sty 2018, 10:15
autor: Administrator
Wezwanie było dla mnie zaskoczeniem.
Cóż za nowina, prawda?
Tak, czy inaczej rozpoznałam głos, który przemówił w mojej głowie. Należał do tego miłego, zimnolubnego samca o niezwykle ciepłym sercu.
Uśmiechnęłam się krańcem pyska, czy też uchyliłam go i ruszyłam w powolną, długą podróż w kierunku, którą wskazywał głos.
Nie znałam wszystkich terenów, po których mogły poruszać się inne Klany, dlatego też moja wędrówka się wydłużała.
Najgorsze było to, że zaczynałam odczuwać znajome już pulsowanie w łbie, a czasami nawet rozmazywał mi się obraz. Myślałam, że pokonałam chorobę dzięki Wodnej Leczącej, jednak nie na długo.
Westchnęła, zaciskając szczęki, aż wyszłam na rozległe skały, a tam ujrzałam liczną grupkę pachnących Ziemią, kilka smoków pachnących intensywnie... siarką? Ogień, to musiał być Ogień, oraz tylko jednego Cienistego.
Rozejrzałam się, węsząc. Naprawdę nie chcieli się tu pojawić? Nawet teraz?
Mimo to z zaciekawieniem w ślepiach przysiadłam nieopodal zebranych, kiwając im flegmatycznie głową na powitanie.
Witajcie wszyscy, nazywam się Amarilla, jestem leczącą, możliwe, że będę mogła wam pomóc w waszych działaniach – mruknęłam cichym, ochrypłym, acz miękkim głosem.

: 08 sty 2018, 12:23
autor: Przedwieczna Siła

Przeklęta także usłyszała wezwanie. Nie znała tego głosu... wiedziała jednak, skąd dobiega i gdzie wzywa, choć nigdy tam nie była. Z zaciekawieniem ruszyła na miejsce, a że nie używała skrzydeł, droga zajęła jej troszkę więcej czasu. W końcu dotarła, nie pierwsza, ale zapewne i nie ostatnia, bo smoki dopiero zaczynały się tu schodzić. Rozpoznała Przywódcę Ognia, najstarszego ze wszystkich zebranych, któremu z szacunkiem skinęła łbem. Potem rozejrzała się wokół. Niewiele smoków rozpoznała spośród zebranych, wielu było młodych, młodszych od niej. Nie dostrzegła nikogo poza sobą z Wody... zrobiło jej się trochę przykro, ale z drugiej strony, dzięki niej ktoś z jej stada na pewno tu będzie. Stłumiła gniew, który zaczął się w niej burzyć, po czym podeszła do najbliższej tu dla niej osoby – Krwistego Kolca.
Wesołym krokiem podreptała do niego i przysiadła się. Nie bardzo jeszcze wiedziała, po co to zebranie, ale miała wrażenie, że to głównie skierowane do piskląt i adeptów, a nie dorosłych osobników. Chyba pozostaje poczekać na rozwój wydarzeń. Jak długo będą jeszcze czekać na innych?
Cześć! – powiedziała cicho do Krwistego, zerkając to na niego, to na zebranych. – Wiesz co się tutaj dzieje? – liczyła, że Adept trochę rozjaśni jej sytuację, bo może wszyscy już wiedzieli, a tylko ona nie, co było całkiem możliwe.

: 08 sty 2018, 12:34
autor: Blizny Wiatru
I Nezurii usłyszał wołanie. Wybijając sie z ostatniego kamienia otaczającego jego grote wzbił się w powierze i udeżyła go falanwiatru. Gdy doleciał nanmiesce zapikował i wylądował miękko nieopodal krwawej. Ukłonił sie jej po czym jego wzrok napotkał małą białą kulkę. Podszedł do niej i trącił ją nosem by zwrócić na siebie uwagę. Valeria ostatnii wyrosła ale wciąż pisklęcy puch stwarzał pozory że mała nadal jest puchatym stworkiem.
-witaj – przywitał się z nią. Uśmiechając się szeroko.

: 08 sty 2018, 13:17
autor: Obojętny Kolec
Magia był potężną siłą. Tutaj smoki wykorzystywały ją w najróżniejszy sposób, a jednym z nich było wdzieranie się do cudzej jaźni by przekazać wieści. Obojętny nie lubił tego, drażniło go to, zupełnie jakby ktoś wchodził z brudnymi pazurami w jego prywatność. Nie znał tego głosu, więc tym bardziej był sceptyczny do słów jakie wykreował w jego umyśle nieznajomy. Mimo to, morski ruszył na Skały Pokoju, choćby po to, by nieprzychylnie spojrzeć w pysk wzywającemu.
Dotarł na miejsce po kilku naprawdę długich chwilach. Wdrapawszy się na skały dostrzegł zebranych, a wśród wielu nieznanych pysków, kilka, które już kojarzył. Jego uwagę przykuł jaskrawo ubarwiony smok. Czerwień... pamiętał ją, choć spotkanie było krótkie i bez znaczenia. Dostrzegł też Marę, która z uśmiechem na pysku rozmawiała z czerwono-futrym. Poza tym... młoda, biała samiczka Ognia, którą kojarzył z ceremonii, jej przywódca i... Ach tak, morski. Barwny samczyk, teraz wydawał mu się blady, jak wyschnięty koralowiec. Zapewne jednak, odzyska swoje barwy powracając do wody.
Obojętny nie ruszył się do żadnego ze smoków. Nie podszedł, nie witał się. Przysiadłszy z boku, wyprostowany, spokojny, chłodnym spojrzeniem omiatał zebranych. Wątpił, że długo tu zabawi. Zwabiła go jednak pasja przekazu, tak czysta i silna, że niemal obłudna, tym bardziej, że okraszono ją niepasującą doń obojętnością.
W końcu zatrzymał spojrzenie na czarno-łuskim samcu Ziemi, stojącym wśród zebranych. Przez kilka uderzeń serca przyglądał mu się jakby chciał zapamiętać wyraz jego pyska, tę jedną chwilę. Potem odwrócił wzrok, westchnął i skupił spojrzenie na panoramie terenów stad. Było coś kojącego w tym widoku, więc poddał się temu uczuciu zdając się kompletnie nieobecny, zupełnie jakby go tu nie było.

: 08 sty 2018, 13:56
autor: Obnażony Kieł
Owy ryk, który przetoczył się przez tereny wszystkich stad zwrócił moją uwagę. Leżąc we własnej grocie uniosłem łeb nie do końca wiedząc, co on miałby znaczyć. Ale wiedziałem jedno, to z pewnością był głos Shadowsa. Parę wschodów i zachodów Złotej Twarzy temu, obiecałem mu, że się zjawię, kiedy będzie wołał, a teraz... cóż, chyba kogoś wzywał. Wstałem, przeciągając się przy tym leniwie i ruszyłem w kierunku wyjścia z zamiarem udania się w kierunku z którego dochodził ryk. No i wtedy do mojego umysłu wdarły się maddarowe słowa. Teraz to już nie miałem żadnych wątpliwości, co do tego kto nas wzywał. Tylko przyszły piastun ziemi mógłby się na coś takiego porwać! Wiedząc już gdzie mam się udać, skierowałem się na Skały Pokoju gdzie niegdyś uczestniczyłem w zebraniu prowadzonym przez Aterala. Już z daleka dostrzegłem dość spore zbiorowisko smoków, więc wiedziałem, że dobrze trafiłem. Z gracją wylądowałem wśród zebranych, witając ich kiwnięciem łba, po czym rozejrzałem się dookoła w poszukiwaniu znajomych pysków. Shadows, Rek, Grzmot, tata. Z uśmiechem na pysku skierowałem się w ich stronę zastanawiając, co tu się wydarzy.

: 08 sty 2018, 18:16
autor: Popiół Przeszłości
Adept popatrzył na wszystkie zebrane smoki, ale ich tu było... Znał większość z nich, ale też przyszli ci których nigdy nie widział na ślepia. Nie znał ich, nie wiedział do czego są zdolni. Jednym słowem nie ufał im, ale przecież w gronie swojej wielkiej rodziny nie miał co się przejmować. Obcych było góra dwóch, a znajomych no... więcej. Tak czy owak przyszedł tylko on, Rek, córka i Krwawa. W sumie nie miał więcej nadziei, a tu proszę. Czy miła niespodzianka? To dopiero się okaże, póki co było jeszcze za wcześnie na wstępne słowa. Powitał na razie każdego z osobna gustownym gestem łba, oczywiście zobaczył przywódce ognia. I tu go zamurowało, co...co on tu robi? Będzie pech jak zawali i to przy tylu ważnych osobowościach, jednak czasami przy tylu starszych czuł się taki mały. Potwierdziła się jednak prawda, jeden smok był jak kamyczek na pustyni. Skoro jeszcze nikt nie odszedł to chyba czegoś oczekiwali. Pytanie pozostało czy Nocny planował to co oni chcieliby spełnić w tym strasznym świecie? Podziękował tym co zgłosili się na nauczycieli, w ślepia rzucił mu się ten młody cienisty który nie wyglądał na skorego do pomocy, przynajmniej jeszcze chwilę temu. Jemu też pokiwał potwierdzająco pyskiem na znak, że każda pomoc się przyda. Zrobił krok do przodu patrząc już na wszystkich zebranych, był tak wysoko że każdy go w pełni widział. Moment potem w jego ślepiach stanął strach, co jeśli zawiedzie? Nadal trzymała go rana, że jest zza bariery i nie będzie potrafił im pomóc. Zwątpienie sięgnęło zenitu, ale po chwili poczuł za sobą dalszą woń ognia. Gryzący, Prędki... To było dla niego na prawdę ważne, te wsparcie dawało mu siłę by dalej to ciągnąć. Zawsze najciężej było to zacząć, teraz wszystko się zmieni. Przyszła tu nawet Bursztynowa, smoczyca bardzo mądra, ta która nakazała mu nie wątpić. Tak też teraz zrobi, udowodni światu, że rzucił wyzwanie smoku, który już nie jest sam. Krwisty...słodkie nawet jego czerwony rozrabiaka trafił w to miejsce. Brakowało tu tylko matki, czy przyjdzie? Aby nie stawiać wszystkich w niepewności uspokoił wszelkie umysłu poważny, chłodnym i pewnym siebie tonem. W środku zżerała go trema, ale nie czas na to... Porzućmy strach... "Proszę podejdzie bliżej, zaczekajmy jeszcze na ostatecznych gości tego spotkania. Uzbrójmy się w cierpliwość, bogowie dali znak w świątyni, po to dziś tu jesteśmy." Wszystko dokładnie powie już jak wszyscy się zbiorą, skoro w tak krótkim czasie przyszło tak wielu, to teraz trzeba dać szanse tym mniej szybkim prawda? W końcu to spotkanie dla wszystkich, a młode przecież lubiły błądzić...
///wszystko zacznie się w piątek, ja zacznę potem proszę poczekać na odpis Misternej, dziękuje za przybycie ;)

: 09 sty 2018, 22:23
autor: Wieczna Perła
Lily nie wiedziała po co matka ich zabrała poza grotę, ale trochę się bała momentu poznania świata. W sumie to już raz była, ale wtedy nie było to poprzedzone wiadomością telepatyczną. Kiedy ją dostała, akurat spała, więc wystraszyła się bardzo. Nawet głos jej zabrano ( czyli w sumie tylko nie mogła piszczeć), a to głównie przez to, że głos ten był przez to, że ten głos był ZBYT przerażający (jeżeli dobrze zrozumiałem). Samo przesłanie też było dosyć zagadkowe. Jak zmienić świat?W sensie że tereny? Czy to znaczy, że przykładowo chcą zamienić grotę jej matki w coś innego? A może jednak znaczy to coś innego... I jeszcze to określenie "Skały Pokoju". Nie kojarzyło się jakoś źle, więc pierwszą opcję może wykluczyć. Cóż więc znaczy "zmienić świat"? Może dowie się na miejscu, może lepiej to objaśni na miejscu. Z takimi przemyśleniami, dotarły na miejsce. Pierwsze co jej się rzuciło w oczy, to czarny smok, którego kiedyś spotkała. Znajome uczucie strachu zaczęło na nowo się w niej budzić. Uciekła więc gdzieś na bok, mając matkę na widoku. Kiedy zaczęły zlatywać się inne smoki, podbiegła do matki i trzymała się jej cały czas. Bała się ilości tych smoków, było ich jak dla niej za dużo. Zaraz zaraz... skoro miejsce to nazywa się "Skałami Pokoju", to może nic jej nie zrobią? Musi mieć taką pewność. Z tym faktem na pewno czuła się nieco lepiej, aczkolwiek dalej była nieco nieufna. Zawsze się nieco odsuwała, kiedy jakiś smok przeszedł koło niej. Starała się nie być w centrum, co bardziej trzymać się matki i jej ciepła.

: 10 sty 2018, 17:15
autor: Obsydianowa Łuska
Etna zeszła z grzbietu mamy i rozejrzała się po okolicy. Była tak dzika, ale również taka spokojna i także taka na swoje możliwości bardzo rozsądna. Ale z kolei te nowe zapachy, te nowe możliwości... O losie... Ile ti nowych możliwości, ilo to nowych znajomości... Poza tylko tym, że większość z obecnych była 3-4x większa od niej. Ale przy okazji zauważyła też kogoś wqżnego. Tatuś! Podreptała do niego z wysoko podniesionym pyszczkiem i gdy do niego dotarła otarła się o niego z mruczeniem w pyszczku i przysiadła się do niego z przodu. Rozejrzała się po okolicy i tylko tyle odważyła się zrobić. Tyle obcych pysków, ale jednocześnie tyle do zapezyjeźnienia się...