Strona 1 z 1

: 05 cze 2019, 20:22
autor: Poszept Nocy
Historia Skalnego Giganta
Okiem Rudzika Płowego, Czarodzieja Ziemi
Szponem Poszeptu Nocy, Piastuna Ognia.

Wraz z odejściem Ciepłej Pory nadszedł On, zwany później przez smoki Skalnym Gigantem.
Złota Twarz świeciła coraz krócej, oddając pole swej Białej siostrze. Zwierzęta przygotowywały się do pory Zimna, a wiatr coraz ostrzej smagał smocze grzbiety. Tego dnia jednak zwierzyna umknęła, a ptactwo ucichło. Jedynym słyszalnym dźwiękiem, przynajmniej z początku, był huk jego kroków.
Ogromna, kamienna istota, stworzona i poruszana nieznaną smokom Wolnych Stad magią, przekroczyła Barierę. Niczym wiedziona zapachem swego celu ruszyła prosto na Wyspę na Jeziorze, która gościła jaskinie Proroków Wolnych Stad.
Jego nadejście nie pozostało bez odpowiedzi. Smoki nadciągnęły z każdej strony, z każdego stada. Zebrały się tłumnie wokół Góry Śmierci która stała w bezruchu, czekając – czy to na znak, czy to na odpowiedni moment. Jednakże smoki, choć przybyły jednomyślnie, nie potrafiły dojść do zgody. Podczas gdy część z zebranych próbowała objąć sytuację słowami, inni przeszli do czynów. Odważni lub lekkomyślni, w zależności od tego z której strony spojrzeć, stanęli na cielsku Skalnego Giganta. Złamali drzewko, które rosło na ramieniu Granitowego Potwora.
Trzask pękającego drewna stał się tym znakiem, na który czekała Góra Śmierci. I ruszył do ataku, ale nie na otaczające go smoki. Celem Skalnego Giganta były Jaskinie Proroków, skrywające tajemnice nieznane śmiertelnikom Wolnych Stad. Zebrani przystąpili do ataku. Z początku ich starania nie przynosiły skutku – granitowa skóra stawiała opór większy niż tarcza najzdolniejszego maga. Wokół Giganta nastał chaos, który pogłębił fakt, że nie tylko on był celem smoczych szponów i maddary. Zawiść i stara niezgoda popchnęły smoki do walki między sobą, nawet w obliczu tak ogromnego zagrożenia. Ziemię splamiła krew.
W końcu jednak Wolne Stada odnalazły wspólny rytm. Atakując wspólnie, w te same miejsca, zaczęli widzieć efekt swoich zmagań. Granit pękał, sypał drobinami pod smocze łapy. Aż w końcu po okolicy przeszedł kolejny trzask – grzbiet Skalnego Giganta, pod naporem smoczych ciosów, pękł i utworzył ziejącą dziurę dającą wgląd na puste wnętrze stwora. Wysypały się z niego zdradliwe kamienie szlachetne raniące smocze łapy tych, u których chciwość bądź ciekawość zwyciężyły nad ostrożnością.
Krzyki triumfu zabrzmiały jednak wraz ze skowytem rozpaczy. Łapa Góry Śmierci, tuż przed jego końcem, zniszczyła jaskinie Proroków, zabierając ze sobą księżyce wspomnień i historie, które słyszały ściany grot bożych wysłanników.
Zachodząca Złota Twarz pożegnała smoki, które tego dnia wiele zdobyły i wiele straciły. To, która szala przeważyła ocenić musi każdy sam.