OSTATNI POST Z POPRZEDNIEJ STRONY:
Zamierzała podładować swoje kryształy, ale nim podeszła do kwarców, wyczuła w powietrzu zapach smoczej krwi – dochodził z wnętrza świątyni. Co u licha?... Smoki zaczęły składać bogom ofiary ze swoich pobratymców?Niezdrowa ciekawość skłoniła Aderyn do wejścia do jaskini. Kilka kroków dalej znalazła Strażnika Gwiazd nad ciałem nieprzytomnego smoka. Znała go – to był tamten wężowy z walki z Berim. Miała o nim raczej negatywną opinię, ale to nie oznaczało, że zostawiłaby go na śmierć, skoro już widziała, że umiera.
– Wiesz, co mu strzeliło do głowy? – zapytała proroka. Nie rzucała w jego stronę żadnych oskarżeń, bo miał czyste łapy, a wokół niego nie dało się wyczuć niedawno użytej maddary... Gałki oczne nabite na pazury rannego zauważyła kilka uderzeń serca później. Skrzywiła się wyraziście. Dlaczego to musiały być oczy?
– Zrób mi miejsce, proroku, to pozbieram go z ziemi. – Ponagliła go ruchem przedniej łapy, a potem – bez względu na to, czy usunął się po dobroci czy musiała go zepchnąć na bok – podeszła bliżej i ściągnęła gałki ze szponów wężowego. Przyjrzała się im. Nie było z nimi aaaaż tak źle, prawda? Chciało jej się wymiotować, ale to nic nowego. Zamknęła na moment własne ślepia, a potem wzięła się do roboty – przemyła gałki wodą z bukłaka, a potem oczyściła oczodół. Wcisnęła te paskudne kulki z powrotem na miejsce i skropiła je sokiem wyciśniętym z plechy morszczynu. Jedno ze ślepi przekrzywiło się, wywołując u Aderyn kolejną falę mdłości, ale dała radę powstrzymać się przed wymiotami. Przełknęła ślinę. Wyciągnęła z sakiewki uprzednio sproszkowane nasiona lulka, liście czosnku, liście melisy i korę topoli. Wrzuciła je do osobnych misek i zalała wodą. Lulka wystarczyło wymieszać, resztę podgrzała aż do wrzenia – topolę parę razy. Ostudziła lekko napary i powoli wlała je do gardła wężowego. Na koniec wycisnęła trochę olejku z liści mięty, żeby rozsmarować go poniżej nozdrzy smoka.
Przytknęła palce do skroni smoka. Używając maddary, poprawiła ułożenie oczu. Zreperowała przerwane nerwy, naczynia krwionośne i wszystkie inne delikatne tkanki. Kiedy krwawienie całkiem ustało, a ślepia znowu trzymały się ciała jak należy, Aderyn poświęciła sporo czasu na ich regenerację. Były zbyt zniszczone, żeby po tym leczeniu nie zostały żadne blizny, ale liczyło się choć częściowe odzyskanie wzroku. Uzdrowicielka przechodziła od jednego elementu oka do drugiego, aż wreszcie gałka znowu była w całości. Poprawiła jej nawilżenie i odcięła dopływ maddary.
– Pobudka. – Aderyn poklepała go po barku. – Wyrwałeś sobie ślepia, ale spróbowałam włożyć je na miejsce. – W dużym skrócie. – Widzisz coś?
Zdawała sobie sprawę z tego, że smok na coś chorował, ale w porównaniu do umierania i ślepoty był to mały, nienaglący problem. Cóż, to też mogłaby spróbować naprawić, ale raczej nie spodziewała się, że wężowy jej na to pozwoli.
// 3x morszczyn, 3x lulek, 3x topola, 3x czosnek, 3x melisa, 3x mięta
wybraniec na I etap