OSTATNI POST Z POPRZEDNIEJ STRONY:
//borze już tyle minęło, kiedy q-qAh, nie była to odpowiedź której oczekiwał, ale być może za bardzo roił sobie, że powinien mu się należeć jakiś specjalny cel. Choć czy wiedza o bogach nie była specjalna? Namyślił się przez moment. Definitywnie wiele smoków wątpiło albo nie widziało w tych istotach żadnego sensu, więc czy nie rozsądnym byłoby nieco te poglądy odświeżyć? Nie czuł się w prawdzie odpowiednią osobą do przyjaźnie przekazywanej wiedzy, ale skoro Kammanor ufał, że potrafił to zrobić, dlaczego miałby nie spróbować.
Nim zdołał ponownie zabrać głos, by zapytać o to co chodziło mu po głowie, do świątyni wkroczył Chochlik. Wyjątkowo jego obecność nie zirytowała go, bo kontynuując rozmyślanie o swoim zdaniu, zaczął dostrzegać pewne korzyści w funkcji tego samca. Ciekawe czy byłby w stanie z nim współpracować, gdyby zaistniała taka potrzeba. Odrobina zazdrości wkradła się oczywiście w jednym z momentów, które Kammanor poświęcał właśnie piastunowi, ale Strażnik opanował się, gdy bóg potraktował ten dar dosyć obojętnie. Poczekał na swoją kolej i dopiero potem, sztywno wyprostowany otworzył pysk – Czy mógłbyś powiedzieć Kammanorze skąd boska decyzja aby działać głównie w zakresie terenów Wolnych? Dlaczego nie chcecie aby wasza moc sięgała dalej?– pytał pokornie i szanował Kammanora, ale nie był smokiem przepełnionym wiarą, ani zaufaniem, czego we własnym wnętrzu już nie potrafił ukryć – Czy to Niebo określiło, że należycie właśnie tutaj?– Nie myślał nigdy skąd wzięła się smocza rasa, bo zbyt twardo stąpał po ziemi, żeby zaprzątało mu to łeb. Gdy jednak nauczył się czytać i przejrzał kroniki, a jego braki w legendach zdołała zasklepić Sennah zaczął rozważać nad sensem bogów jako takich. Bo to oczywiste i usprawiedliwione, że jako silniejsi mogli decydować w których rejonach działać, ale jeśli był nad nim ktoś jeszcze, to kim był i dlaczego również nie miał głosu.