Na szczęście trafiła do właściwego, a wraz za nią po cichutku podążył duszek którego usłyszała przed nauką lotu. Obserwował jak układa mięso i słuchał gdy mówiła. Siedział niedaleko, częściowo skryty za jednym z kwarców. – Tak, idealna by popływać. – cichutki głos słychać było z prawej, gdyby jednak powiodła wzrokiem ku jego źródle, nie znalazła by tam swojego rozmówcy. – A może.... – uciął jednak szybko, gdy tylko delikatne światło rozjaśniło wnętrze kwarcu, a wizja delikatnie wkradła się do łba. Zabrał jedynie cicho zapłatę, czekając na koniec.
Znowu znalazła się w wodzie. Tym razem na jej powierzchni nie było widać nic, poza delikatnymi falami kołyszącymi jej ciałem. W pewnym momencie coś delikatnie pociągnęło ją za tylna łapę. Wystarczyło zanurzyć łeb w wodzie, by zobaczyć fokę. Tylko skąd ona tutaj? Zwierzę zatoczyło krąg, co rusz kiwając łbem w dół, jak by zachęcając do zabawy. Smoczyca chciała lepiej wstrzymywać oddech i właśnie to miała teraz ćwiczyć. Zwierzę męczyło by ją, aż ta nie wyraziła by zgody. Przez nie wiadomo ile czasu Odłamek nurkowała z foką, a każde kolejne zanurzenie było odrobinę dłuższe, mogła podpłynąć odrobine bliżej piaszczystego dna. Płuca z początku piekły, dusiło ją w klatce piersiowej. Potrzeba było czasu by oswoić się z przebywaniem pod woda i reakcjami organizmu. Mięśnie również zaczynały boleć przez ciągłe ruchy łap oraz całego ciała, cięższe przez opór wody. Krótkie przerwy, gdy musiała wypłynąć na powierzchnię przynosiły jednak ulgę.
W końcu jednak wszystko wróciło do normy, tym razem niedaleko kwarcu dostrzegła niewielką fokę. Duszek poruszył niepewnie łebkiem, wlepiając czarne ślepka w smoczycę. ~ Jeśli chcesz, mogę pokazać Ci śliczne miejsce pod wodą. Wystarczy, że mnie wezwiesz będąc niedaleko Małej Głębi. Nazywam się Aradai. ~ tym razem odezwał się wyłącznie w jej myślach.
Odłamek Raju
– 28/4 mięsa + Wytrzymałość III
+Jednorazowy boski ulubieniec – możliwość przywołania Aradai (użyć do końca czerwca 2022r.)
Była już późna noc, kiedy złożył skrzydła i karkołomnym manewrem obniżył lot, co by osiąść na niewielkiej otwartej przestrzeni, otoczonej drzewami. Kwarce wyglądały tak samo, jak je zapamiętał – nieco przygaszone, acz nie zwracał na to uwagi, jako że nie był to jego problem. Trzeba było się nawzajem nie straszyć i nie psuć.
Zbliżył się do wytrzymałości, której do tej pory nie poświęcał żadnej uwagi, lecz właśnie ulegało to zmianie. Ostrożnie złożył przed nią wszystkie dary, z każdym kolejnym wpadając coraz głębiej w sieć swoich poplątanych myśli oraz melancholii, a finalnie przytknął swoje skierowane do przodu kolce łba do krystalicznej powierzchni kwarcu z cichym dźwiękiem soczystego stuknięcia, czekając na zadziałanie stosownych mocy z przymkniętymi ślepiami. Na co mu to było? Wytrzymałość, też mi coś.
Do tej pory nie odczuwał jej braku i sądził, że nie może się ona zwiększyć. Radził sobie w polowaniach, poradził sobie nawet z Veir, mimo że była pierwszym smokiem, z jakim przyszło mu się zmierzyć w walce, lecz czy będzie tak zawsze? W końcu jednak wszystkie myśli kliknęły w jego głowie, bowiem jeśli kolejne załamanie pogody miało wkrótce nadejść... to potrzebował tej wytrzymałości, aby móc wytrwać z samym sobą – swoim największym wrogiem.
Pełny Brzuch: pożywienia do sytości. Leczony dostaje bonus od min. ilości ziół Chytry Przeciwnik:raz na pojedynek/polowanie +2 ST do akcji przeciwnika Mistyk:raz na walkę +1 sukces do ataku magicznego
Do kwarców przybyła malutka Aris i... spotkała tam Zwęglonego! Szybko podbiegła do samca z łzami w oczkach. – Węgielku, Węglieku! Jak się czujesz? Pachniesz troszkę jak mój dziadziuś... –zauwazyła i szybko obejrzała jego szyję. Była całkowicie wyleczona, co tylko ją ucieszyło. Zwróciła uwagę, że samiec przystanął obok kwarcu odpowiedzialnego za wytrzymałośc. Akurat była kleryczka również po to przyszła. Rozłożyła zapłatę przed kwarcem i czekała.
» agat, szafir, diament, granat, ametyst, koral – za wytrzymałość II «
☙ Pełny brzuszek ❧ / pożywienia wymaganego do sytości. Leczony dostaje bonus już od min. ilości ziół ☙ Niestabilna ❧ dodatkowa kość do MP, MA i MO, w przypadku niepowodzenia – rana ciężka♥
Dwójka przybyłych na miejsce smoków, nie miała za wiele czasu na pogawędkę. Ich zapłata szybko została przez kogoś zgarnięta na bok, uprzednio oczywiście przeliczona, wszystko musiało się zgadzać.
Kwarc rozbłysł niedługo po tym, nieco oślepiając samca który przyłożył do niego łeb, nie był to jednak zbyt intensywny blask. Wasze umysły szybko pochłonęła wizja, z początku był jedynie czyiś głos, spokojnie podpowiadający wam jak wykorzystać wytrzymałość oraz zwiększyć ją. Poza możliwością dalekich biegów, czy lotów, miała ona wiele zastosowań. Bez niej nie dało się wkroczyć na górskie szczyty lub opaść na dno głębin, a co za tym idzie, umykała z łap możliwość podziwiania pięknych widoków. Waszym zadaniem było wspięcie się na strome zbocze, równe tępo i oddech to podstawa. Szybko odczuliście zmęczenie łap oraz skrzydeł. Nieraz pazury zawiodły was i powoli zjechaliście nieco niżej. Nadal jednak powoli wkraczaliście wyżej, a głos udzielał wam odpowiednich porad. Równy oddech, brak nagłych zrywów.
Nikt do końca nie wiedział ile wam to zajęło, jednak zbocze dziwnym trafem cały czas wydłużało się, tak by nigdy nie osiągnąć szczytu. Z czasem jednak zauważyliście, że kolejne kroki przychodziły odrobinę łatwiej. Ból mięśnie nie był tak dotkliwy, a organizm nie domagał się tak mocno tlenu, przez co płuca nie piekły.
Po wszystkim blask zanikł, nie było zapłaty, a wy siedzieliście przed kwarcem nieco zdyszani.
Atuty: Ostry Słuch, Pamięć Przodka, Bestiobójca, Znawca Terenów
Przeszła się do kwarców, po to by nieco poprawić swoje umiejętności. W sumie, po co innego tutaj się przychodzi, prawda? Interesowało ją zwiększenie swojej wytrzymałości, dlatego znalazła właśnie ten jeden kwarc, i wtedy też to Naeda podeszła do niego. Skupiła swoje myśli, prosząc w nich o właśnie tą jedną rzecz, a po jakimś czasie wyłożyła kilka kamieni, jak i odrobinę jedzenia, w ramach zapłaty. Bo w końcu nic nie przychodzi za darmo, prawda?
Teraz szło jej już tylko czekać na jakąś reakcję ze strony magicznych kwarców.
// Wytrzymałość II za 2x perła, turkus, bursztyn, szafir i 4/4 owoce
Kątem oka, jeszcze nim mrok wizji go objął, dostrzegł ruch – gwałtownie zbliżające się ciało innego smoka, które brodziło w mroku nocy niczym karykaturalna bestia. Przeciwnik? Czy naprawdę jakiś samobójczy skrytobójca sądził, że może ot tak wyskoczyć znikąd i zaatakować Hadesa?
Gardziel Plagijczyka zadrżała w bulgoczącym syku, a ciało natychmiastowo wprawione zostało w ruch – szybki obrót, podczas którego maddara zadrżała w powietrzu i już Węgiel stał do oponentki bokiem, z potężną, kolczastą maczugą zawieszoną tuż przed jej pyskiem, który oświetlony został ściekającą z wypustek magiczną magmą, jaka kaskadami skapywała na ziemię raz po raz. Blask był mdły, lecz wystarczył, aby kocie źrenice Węgla rozpoznały odrośnięte od ziemi rysy już-nie-pisklęcia. – Śpiewająca Łuska– wycedził spomiędzy zębów, melancholijnym, nieco mrukliwym tonem, po czym przez kilka uderzeń serca przeszywał jej pysk swoimi zezwierzęconymi ślepiami. Nie była zagrożeniem, chyba że nauczyła się aktorskiego płaczu i lada moment dźgnie go w szyję, gdy tylko ją obróci, lecz póki co... obniżył pokryty magmą ogon, tak, że wciąż znajdował się między nimi, lecz nie przed samym nosem kleryczki, a na poziomie jej przedramion. – Dziadziuś? – powtórzył powoli, po czym parsknął donośnie i wyciągnął ku górze szyję.– A zatem jest to fetor przepływającego pomiędzy palcami czasu i pomału zanikającego ciała? Sądziłem, że przesiąknięte tym jest wyłącznie futro Chaosu, cóż za niemiłe zaskoczenie– Nie mieli jednakże czasu na przekomarzanie się i żadne fascynujące konwersacje. Nie mógł dowiedzieć się tego, co naprawdę miało miejsce w księżycu, co działo się po jego zniknięciu i że pokonane stworzenie nie było cenioną w tamtejszym stadzie wojowniczką, a dziwnym tworem.
Nie mógł się dowiedzieć, ponieważ jego świadomość została odcięta, a moc kwarcu natchnęła go esencją, o której istnieniu nie wiedział, zaś po przebudzeniu się... był zbyt słaby, aby odsłaniać ciało na czyjąś obecność, w związku z czym szybko dźwignął ciało na łapy i podjął skrzydła, nie zważając na mroczki przed oczami. Wolne stada były małe, bardzo małe, dlatego też na pewno prędzej czy później znowu wpadnie na Aris i być może okoliczności będą lepsze do rozmowy, a jego umysł – spokojniejszy. *
Zupełnie innej nocy – tej samej, kiedy dotarł do kwarców z Czarcim Pomiotem – postanowił, na chwilę po otrzymaniu błogosławieństwa od kwarcu run, po raz kolejny zbliżyć się do wytrzymałości. Pochłanianie mocy zaklętej w kamieniach stało się dla niego czymś, co porównać można było do uzależnienia, słodkiego, nęcącego, lecz starał się myśleć trzeźwo, skrupulatnie układając z pomocą zaprzyjaźnionej wojowniczki wszystkie przedmioty u stóp kryształu. Góra mięsa była potężna, aż żal oddawać, lecz nie miał większego wyjścia. Sam szczyt góry pożywienia zwieńczył wisienką, niczym tort, lecz tym razem rzeczonym owocem był pojedynczy cytryn.
Czekał.
Pełny Brzuch: pożywienia do sytości. Leczony dostaje bonus od min. ilości ziół Chytry Przeciwnik:raz na pojedynek/polowanie +2 ST do akcji przeciwnika Mistyk:raz na walkę +1 sukces do ataku magicznego
Przyszedł, ociężałym krokiem do kwarcu. Miał problemy z kondycją, znaczy, wydolnością. Musiało to się zmienić. Pomyślał, że jak nieco podniesie wytrzymałość, to ta dziwna choroba będzie w odwrocie? Nie mógł być pewien. Wyłożył dary na powierzchnie kwarcu wytrzymałości i zastanowił się chwile co powiedzieć. – Duchu tego miejsca, jest zw mną nie najlepiej. Daj mi więcej kondycji, sprawności, aby przezwyciężyć ten ciężki okres. – wyrzucił z siebie. Następnie czekał na efekt swoich poczynań, mając nadzieje, że przyniesie mu choć małą ulgę.
Ostry słuchdodatkowa kość do testu Percepcji opartego na słuchu (zwierzyna, drapieżnik)Szczęściarz 1 sukces zamiast niepowodzenia raz na 2 tygodnie Przyjaciel natury drapieżniki nie atakują smoka jako pierwsze Znawca terenów znalezienie 4/4 pożywienia / kamienia / 6 liści/5 korz. zioła raz na polowanie/wyprawę/2 razy na polowanie łowcyOpiekunstałe -2 ST do wszystkich akcji kompanów. Kompani mają +1 turę na polowaniu
Kto by pomyślał, że Aris znajdzie się przy kwarcach ponownie. Uśmiechnięta od ucha do ucha, tuptała w kierunku kwarcu odpowiedzialnego za wytrzymałość i ułożyła zapłatę, zanim przywitała się z Szalejem. – Cześć Szalejku! Czas się nieco wzmocnić, co? O jakim ciężkim okresie mówisz?–zapytała przekrzywiając główkę na bok.
/ 2/4 alg, 2/4 owoców, 2x cytryn, turkus, 2x szmaragd, akwamaryn, opal – za wytrzymałość IV /
☙ Pełny brzuszek ❧ / pożywienia wymaganego do sytości. Leczony dostaje bonus już od min. ilości ziół ☙ Niestabilna ❧ dodatkowa kość do MP, MA i MO, w przypadku niepowodzenia – rana ciężka♥
Tym razem, w przeciągu kilku dni naokoło tego, konkretnego kwarcu powstał niemały ruch, smoki przybywały tu w jednym, konkretnym celu. Wytrzymałość. Zwiększenie jej, najwidoczniej było dla nich bardzo ważne, o ile zapłata była odpowiednio wysoka, kwarc nikomu nie odmówił udzielenia swojej mocy. Każda z widzianych wizji, była jedynie ułamkiem nauk, jakie tutaj odbyli.
Pierwsza była Przywódczyni Ognia – Mir Płomieni. Jeden z duszków zabrał kamienie oraz owoce w momencie, w którym kwarc stopniowo rozjaśnił błysk. Do umysłu wkradła się wizja, powoli, delikatnie przejmując władzę. Czym właściwie była wytrzymałość? Pozwalała ona smoczemu ciału znieść znacznie więcej wysiłku, bólu, trudnych warunków. Jako łowca nieraz poddawała ją testom, nawet podczas całodniowego polowania, gdy łapy zaczynały już bolec, a chwilowe przerwy niewiele dawały, czy tez podczas znoszenia zdobyczy do groty, by drapieżniki nie zdołały jej ukraść. Właśnie na tym, polegać miało jej ćwiczenie, na bardzo długim spacerze.
Szłaś przed siebie, równym tempem. Najpierw przez rozległą równinę, przez pierwsze kilkanaście ogonów nie było nawet szczególnie odczuwalnych wzgórz. Te zaczynały się w końcu pojawiać, nie za strome, wpływające jednak na trudność w utrzymaniu rytmu. Minęło kilkanaście bardzo długich chwil, gdy do nozdrzy dotarła intensywna woń kwiatów. Gęsto porastały teren przed tobą, sięgając niemal do brzucha, a ty nadal parłaś na przód. Pojawiły się pierwsze oznaki zmęczenia mięśni łap, gdy te zaczynały odczuwać opór splątanej roślinności, przez którą dane było Ci się przedzierać. Kilka twardych źdźbeł trawy boleśnie rozcięło twoje łapy, ból dodatkowo utrudniał ruch nimi. Całe szczęście chaszcze w końcu stały się rzadsze, by po kilku krokach niemal całkowicie ustąpić. Ziemia zrobiła się znacznie bardziej miękka, wręcz przelewała między palcami. Bagno. Gęste, cuchnące bagno, w którym powoli zanurzały się łapy. Ruch kończynami stał się jeszcze bardziej męczący, nieraz natrafiały one na zatopione przeszkody, co jeszcze bardziej wzmagało wysiłek. Dodatkowo zabrudzone zranienia zaczęły piec niemiłosiernie. Ty jednak nie zatrzymałaś się. Pokonałaś trudny teren, a wtedy została ostatnia trudność do przebycia, stronę zboczę. Tutaj bolało już wszystko, łapy, zranienia, gdy napięta skóra naciągała rozcięcia. Krok, za krokiem powoli podchodziłaś pod sam szczyt, zdarzały się momenty, w którym luźny kamień poruszył się pod naciskiem, wtedy osuwałaś się nieco i na nowo ruszałaś.
Na szczycie czekała jednak polana, obietnica wypoczynku, jednocześnie koniec wizji, która rozwiała się w momencie, gdy palce zanurzyły się w miękkiej, zielonej trawie. Na swoich łuskach nie znalazłaś zabrudzeń, nie było też ran. Jedyne co odczuwałaś, to niemałe zmęczenie.
Mir Płomieni
– 2x perła, turkus, bursztyn, szafir, 4/4 owoców + Wytrzymałość II
Znacznie później, pod osłoną nocy, od kwarcu, do kwarcu przemknęły dwa smoki, taszcząc ze sobą na prawdę pokaźną ilość mięsa. Rzecz jasna, nikt nie był w stanie unieść takiego ciężaru, więc niesienie tego tutaj wymagało kilkukrotnego powrotu na tereny Plagi. Ot, niewielka rozgrzewka. Wymęczony Zwęglony Kolec, usiadł w końcu przed kwarcem. Naokoło zebrało się kilka duszków, najwyraźniej jednemu zabranie tak sporej zapłaty, zabrało by zbyt wiele czasu, a może zwyczajnie wolały zrobić to razem.
Kwarc błysnął jasnym światłem, wizja zawładnęła umysłem, zaś zapłata zaczęła znikać od góry.
Wojownicy powinni świetnie znosić ból oraz samo zmęczenie, jakie nieraz pojawiało się przy dłużących się walkach. Dlatego właśnie, przed nowym nabytkiem Plagi stanęło wyzwanie równie ciężkie, co ostatnie etapy areny Viliara. Znalazłeś się na leśnej polanie, dostatecznie dużej, by móc stoczyć pojedynek. Naokoło znajdowały się wysokie oraz gęste, cierniowe zarośla, nad łbem gęste korony drzew. Przez przytłumione światło, z początku nie dostrzegłeś swojego rywala, co ten wykorzystał na udany atak. Metalowa obręcz zacisnęła się na twoi prawym kolanie, trzask kości i fala bólu nie zwiastowały niczego dobrego, po wszystkim nie byłeś w stanie ustać na rannej łapie. Przez moment przed ślepiami zatańczyły czarne mroczki, szybko jednak uporałeś się z nimi. Drapieżnik odsłonił kły, nie czekał. Kolejny atak łapą, udało Ci się sparować. Spróbowałeś oddać gryząc jej lewą łapę, niestety maddarowe pnącze zacisnęło twoje szczęki i pociągnęło ku ziemi. Kolejna rana szybko spadła na twój lewy bok, trzasnęły żebra, silny cios maddarowym kamieniem wystarczył, by na moment odebrać Ci dech. Wymiana ciosów trwała na prawdę długo, bywały momenty gdy siły opuszczały twoje ciało, zaciskałeś zęby i podejmowałeś kolejna obronę. W końcu mantykora również została trafiona, zaczął się wyścig, kogo pierwszego zwiedzie własne ciało? Ból wzmagał się przy każdym ruchu, głębszym oddechu. W końcu nadszedł przełom wyrównanego boju, uderzyłeś stwora w bok łba, zachwiał się i runął na ziemie.
Jego ciało nie zdołało zderzyć się z podłożem, gdy przed ślepiami na nowo pojawił się kwarc oraz twoi towarzysze. Na ciele nie było ran, czułeś jednak ogromne zmęczenie.
Zwęglony Kolec
– 28/4 mięsa, cytryn + Wytrzymałość IV
Następne były smoki Ziemi, pierwszy z nich, Szalej Jadowity chciał poprawić swoją sytuację. Choroba? Żaden z duszków nie wnikał w to, co takiego może dolegać chętnemu na ich usługi. Ktoś sprawdził zapłatę, którą z pewnością znacznie sprawniej dało się zabrać sprzed kwarcu, ten rozbłysnął i pojawiła się wizja.
Byłeś na jakimś wzgórzu, naokoło nie znajdowało się nic interesującego, poza czarnym krukiem. Musiałeś go złapać, nie było to jednak takie łatwe. Ptak niemal natychmiast wzbił się w powietrze, by stopniowo zwiększać wysokość lotu. Ruszyłeś za nim. Wytrzymałość nieraz potrafiła przydać się podczas takiej pogoni. Czasem równe tępo, pilnowanie miarowego oddechu i odpowiednio daleki dystans wystarczył, by ścigana ofiara sama opadła z sił i wpadła w nasze łapy. Wybiłeś się z ziemi, skrzydła zmierzyły się z oporem powietrza, wznosząc Cię wyżej i wyżej. Szybko jednak odczułeś skutki próby sprintu powietrznego, cichu głos podpowiedział co zrobić. Gdy zwolniłeś, dystans między tobą, a ściganym ptakiem zwiększył się, nie zdołał jednak umknąć. W końcu osiągnęliście maksymalny pułap, w dole przewijały się różnorakie tereny, czasem widać było stada zwierząt. Mięśnie skrzydeł dawały o sobie znać, płuca piekły domagając się większej porcji tlenu. Kruk również zaczął to odczuwać, zwolnił nieco. Spróbował jeszcze raz wyrwać do przodu, w końcu od tego zależało jego życie, ostatnie gwałtowniejsze ruchy skrzydeł, będące dobiciem, które sam przyśpieszył. Mięśnie odmówiły posłuszeństwa, zmuszony został do chwilowego szybowania, potrzebował tego odpoczynku. Właśnie wtedy odległość zmniejszyła się jeszcze bardziej, przypuściłeś atak. Udany.
Powrót na ziemię okazał się nieco gwałtowny. Jeden ze szponów zahaczył o skrzydło uciekiniera, a wtedy obraz rozmył się. Przed ślepiami na nowo stał kwarc, właściwie był tutaj cały czas, nie ruszając się z miejsca. Jego blask zbladł, zapłaty już nie było, pozostały jedynie bolące mięśnie skrzydeł.
Szalej Jadowity
– 6x koral, akwamaryn + Wytrzymałość III
Ostatnia była Śpiewająca Łuska, swoją zróżnicowaną zapłatę ułożyła przed kwarcem, musiała nieco zaczekać, najwidoczniej zwiększony ruch sprawił, że duszki musiały się uwijać, jedocześnie nie zaniedbując obowiązków zbyt niedbałym wykonaniem.
Jak zawsze kwarc rozjaśniło światło, mające źródło gdzieś wewnątrz. Wizja rozpoczęła się od odległego szumu rzeki, Morska smoczyca stała na wąskim pniu drzewa, oba jego końce opierały się o krawędzie skał, zaś między nimi znajdowała się głęboka przepaść, na której dnie rzeka powoli drążyła swoje koryto. Jeden nieostrożny ruch wystarczył, by pień obrócił się, a sama adeptka zdołała jedynie wczepić się w niego pazurami. Gdy obrót dobiegł końca, zwisała łbem do dołu. Dlaczego po prostu nie odleciała? Naokoło nie było dość miejsca, by rozłożyć skrzydła. Pozostało trzymać się kurczowo i nie spaść. Na początku nie było w tym nic trudnego, szybko jednak w palcach odczuła narastający ból, rozlewał się on powoli w dół po spiętych mięśniach. Nawet trzymane przy bokach skrzydła, w tej pozycji, w końcu stały się uciążliwe. We łbie zaczynało szumieć, to właśnie tam gromadziło się obecnie najwięcej krwi. Śpiewająca toczyła właśnie walkę z własną wytrzymałością, z tym jak wiele bólu wytrzyma i jak bardzo zaprze się, by wytrzymać tak jak najdłużej. Ogon znajdujący się pod nienaturalnym kontem, szybko zaczął cierpnąć, a to wiązało się z dodatkowym dyskomfortem, nawet bólem. Chwile mijały, każda z nich wydawała się niemiłosiernie długa. Czasem do uszu dobiegał cichy trzask, kolejny kawałek spadał w dół, pazur osuwał się coraz niżej.
Wszystko jednak ma swój koniec, zwłaszcza wytrzymałość tak młodego i niewyćwiczonego ciała. Kończyny zaczęły omdlewać z sił, uchwyt zelżał, a ciało spadło. Wizja zakończyła się w chwili, gdy zakończył się kontakt pazurów z pniem. Wszystko wróciło do normy.
Niektórzy osiągali wielkie rzeczy dzięki niebywałemu talentowi. Inni dochodzili do sukcesów za sprawą swojej ciężkiej pracy. Byli też...
Byli też tacy, którzy po prostu mieli bogatych rodziców.
Świst mimo wszystko miał jakiś talent i na pewno nie zamierzał migać się od pracy, więc zapewne można było przymknąć oko na ułatwiony start w życiu. Samiec przybył do groty z wielkim stosem kamieni szlachetnych, który niemalże wysypywał mu się z łap, i stanął prze kwarcami siły i wytrzymałości. Uśmiechnął się, przed każdym z kwarców położył właściwą liczbę kamieni szlachetnych i rzekł: – Przybyłem, aby zaczerpnąć waszej mocy! To z pewnością pomoże mi, aby czynić wielkie rzeczy!
// 4 x perła, 2 x agat, 4 x koral, 4 x jaspis, 4 x opal, 4 x bursztyn, 2 x ametyst, 2 x szafir, 2 x malachit
// za: siła II, III, IV, wytrzymałość III
Boski ulubieniec: darmowe błogosławieństwo na zwiad (ostatnie użycie: październik) Empatia: -2 ST do perswazji, -2 ST do nakładania więzi Tancerz: stałe -1 ST do rzutów na obronę fizyczną Magiczny śpiew: raz na pojedynek/polowanie i wyprawę/2 razy na polowanie łowcy, odejmuje 2 sukcesy przeciwnika Błysk przyszłości: ostatnie użycie – 18 listopada
Przeszła z poprzedniego kwarcu do tego, czekając aż jej krokodyl przesunie się razem z nią. Oby nie doznał szoku mózgowego od tylu nauk na raz. Pogłaskała go między oczami, w zamian otrzymując ciche mruknięcie. Lub coś na jego wzór. Wyłożyła zapłatę przy kolejnym z kwarców. Jeszcze jeden po drodze!
◖MAYBE WHAT I NEEDED ALL ALONG◗ was someone to hold me up, rather than tear me down
»wygląd⬩rodzina⬩theme«— zielarz — +2 sztuki do zbieranych ziół_ _— retoryka — -2 ST do testów perswazji— ostry węch — dodatkowa kość do testów percepcji na węch (zioła, zwierzyna)
— szczęściarz — jeden sukces zamiast niepowodzenia raz na dwa tygodnie (17.09)eisern⬩ samiec demona S: 1| W: 2| Z: 1| M: 3| P: 2| A: 1
B,Skr,Śl,MP: 1| MA,MO: 2______ ______ehelos⬩ ż. wody (widłoróg) S: 1| W: 2| Z: 1| M: 3| P: 2| A: 1
Pł,Skr,Śl,MP: 1| MA,MO: 2edel⬩ samiec kolibra 1 niemechaniczny kompan
Jakiś czas przed uzdrowicielką, na miejsce przybył Śmiały Kolec niosąc ze sobą istny skarb. Kamienie rozsypały się na boki, gdy stos zawalił się. Ktoś złapał jeden z korali i podniósł go do góry, dało się słyszeć ciche gwizdanie. – A więc powodzenia w wielkich rzeczach, czymkolwiek one są. – wraz z pojawieniem się głosu kwarc rozbłysnął, a okazała zapłata stopniowo zaczęła znikać.
Pierwsze ćwiczenie miało wzmocnić samca. Stał na równinie, przed nim znajdowało się osiem kamieni, różnej wielkości, a więc i ich waga była różna. Ustawione w równym rzędzie, zaraz u podnóża wzgórza, na którego szczycie znajdywało się osiem dołów. Co powinien z nimi zrobić? Ano wtoczyć do odpowiednich dołów, jedynie przy użyciu fizycznej siły. Ważna tutaj była również technika, nagłe zrywy mogły spowodować usuwanie łap na trawie, może nawet omsknięcie się kamienia, którego trzeba będzie na nowo złapać. Tak więc równe tępo to podstawa. Pierwsze dwa udało się umieścić w najmniejszych dołach całkiem sprawnie, nie stawiały zbyt dużego oporu, z każdym kolejnym było jednak trudniej. Przy czwartym oraz piątym adept musiał zwolnić, przy okazji pomagając sobie pazurami, gdyż ciężar głazów zaczynał spychać go w dół. Potrzebne okazały się również niezbyt długie przystanki, by dać chwilę ciągle spiętym mięśniom łap oraz grzbietu. Sześć na osiem dołów zajętych, największy wysiłek dopiero przed nim. Zamarł się tylnymi łapami, by ruszyć w miejsca siódmy kamień. Jeden krok, drugi krok. Powoli, walcząc o każdy szpon w przód dotarłeś do połowy zbocza, gdy lewa łapa trafiła na zdradliwą, śliską kępę zarośli. Odjechała w tył, to wystarczyło, by pchany ciężar uwolnił się i tocząc się coraz szybciej w dół zbocza, zaczął Ci uciekać.
Wyglądało to na celowy zabieg, zbocze wydłużyło się, a ty miałeś ruszyć w pogoń. Musiałeś to skończyć. Puściłeś się więc biegiem, nie zważając na powstające znikąd przeszkody. Jak taran przebijałeś się przez zarośla, tratowałeś gałęzie. Krzewy również nie były Ci straszne, w akompaniamencie trzasku gałęzi stratowałeś je, by nadal biec ile sił w łapach. Te dudniły o ziemię, czasem wbijając w nią pazury, wszystko po to, by uniknąć upadku.
W końcu dobiegłeś, zasapany, wszystko Cię bolało, jednak dałeś rade i nie poddałeś się bólowi trawiącemu mięśnie, pieczeniu w płucach, które wołały o więcej tlenu. Kamień znalazłeś w gęstym, lepkim błocie, zanurzył się w nim na jakieś półtora szpona, głębiej był już stały grunt. Podjąłeś próbę wypchnięcia go, niefortunne poślizgnięcie przyczyniło się do trzasku policzka palca przy lewej, przedniej łapie. Spróbowałeś więc zaprzeć się na czterech kończynach i opierając bark o kamień, pchnąć go chociaż odrobine. Zaciśnięte zęby pomagały radzić sobie z bólem. Jeszcze jedno pchnięcie, wszystko drżało, a może to po prostu ty z wysiłku? Walczyłeś z tym długo, w końcu jednak udało się.
Wtedy też wszystko rozmyło się, wizja uleciała. Nie było już bólu, błota i kamieni. Pozostało jedynie zmęczenie i drżące jeszcze przez moment łapy.
Śmiały Kolec
– 4 x perła, 2 x agat, 4 x koral, 4 x jaspis, 4 x opal, 4 x bursztyn, 2 x ametyst, 2 x szafir, 2 x malachit + Siła II, III, IV
+ Wytrzymałość III
Tym razem przed kwarcem spoczęła znacznie rzadsza zapłata, w postaci kamieni szlachetnych. Aradai zawahał się przez chwilę, najpewniej uznając to za pomyłkę, pewnie wyjęła nie te co trzeba z torby. ~Na pewno chcesz się ich pozbyć? ~ upewnił się, a gdy nie było wątpliwości, zabrał uszykowane przez Odłamek Raju kamienie.
Jak poprzednio kwarc rozjaśniło światło, a wizja wpłynęła do umysłu kompana, który tym razem wiedział już czego się spodziewać
Kolejny raz rzeka, może nawet ta sama. Tutaj jednak potrzeba było znacznie więcej wysiłku, by płynąc pod prąd i nie dać się zepchnąć w tył. Właśnie na tym polegało jedno z ćwiczeń, dla stworzenia spędzającego znaczną część życia w wodzie, nie powinno być to problemem. Niewiele przed jego pyskiem pojawiło się coś połyskującego, musiał to złapać. Tajemniczy obiekt nie zmieniał swojego położenia, znacznym utrudnieniem był sam pęd rzeki, który zaczął zwiększać się stopniowo. Przekładało się to na coraz to większy wysiłek krokodyla, który musiał przyśpieszyć. Zmęczenie szybko dało o sobie znać, mięśnie powoli zaczynały piec, a nawet boleć. Opływowa sylwetka z pewnością ułatwiła utrzymanie się w miejscu. Walka z żywiołem wody trwała jakiś czas, kompan czasem oddalał się od celu, czasem przybliżał wykorzystując kolejne pokłady energii. W końcu jednak jego tępo wyrównało się, powoli przesuwał się do przodu, by w końcu zatrzasnąć szczęki na światełku. Wtedy też wszystko wróciło do normy.
Odłamek Raju
-sardonyks, fluoryt, szafir, topaz
Erben + Wytrzymałość II
Atuty: Pechowiec; Chytry Przeciwnik; Twardy jak diament; Pojemne płuca
Jesień znała już zarówno świątynię, jak i miejsce gdzie leżały sobie magiczne kwarce. Pamiętała, że już z nich kiedyś skorzystała, choć nie była pewna o co dokładnie wtedy chodziło. Tak czy inaczej, dzisiejszego dnia przybyła w podobnym celu, aby podbudować nieco własną wytrzymałość. Chciała móc znieść więcej ran, więc wiedziona myślą o własnym rozwoju, położyła zbiór kamieni szlachetnych przed kwarcem wytrzymałości. Do tego dołożyła też trochę mięsa, gdyby taka opłata okazała się za mała.
malachit, granat, rubin, szafir, cytryn, onyks, 4/4 mięsa za Wytrzymałość III
Atuty — Pechowiec: po każdym niepowodzeniu -1 ST do następnej akcji. Bonus sumuje się do 3 porażek z rzędu.
— Chytry przeciwnik: raz na pojedynek/polowanie i wyprawę/2 razy na polowanie łowcy +2 ST do akcji przeciwnika
— Twardy jak diament: stałe -1 ST do rzutów na Wytrzymałość
— Pojemne płuca: raz na pojedynek/polowanie i wyprawę/2 razy na polowanie łowcy -2 ST do ataku, ale +1 ST w następnej turze
Tutaj nikt się nie odezwał, chociaż Jesienna mogła być pewna, że nie jest sama. W końcu kamienie szlachetne ktoś musiał zabrać, a te uniosły się z ziemi i umknęły gdzieś na bok, podobnie jak pożywienie chwilę później.
Kwarc rozbłysnął, wizja powoli wdarła się do umysłu by zawładnąć zmysłami ognistej. Znalazła się na górskiej ścieżce, a dokładniej na jej początku u podnóża. Spokojnym, równym korkiem rozpoczęła długi spacer, teren stopniowo stawał się coraz bardziej pochyły. Wiedziałaś by utrzymać równe tempo, wystrzegać się nagłych zrywów. Równy oddech mieszał się ze świstem wiatru. Zmęczenie szybko dało o sobie znać, a przecież nie pokonałaś nawet połowy, do tego pojawił się nieprzyjemny ucisk w płucach. Czułaś, jak by ktoś położył Ci łapy na klatce piersiowej i mocno zdusił. Kolejne ogony pokonanego dystansu, pojawiło się pieczenie. Brałaś wdech, a twój organizm mimo wszystko wręcz krzyczał o więcej i więcej. Musiałaś zwolnić, zawalczyć o dostatecznie dużą porcję powietrza, mającą zadowolić ciało po wysiłku. Wdech, wydech... Jeszcze raz. Powoli. Wdech przez nozdrza, wydech przez pysk.
Uczucie duszenia nigdy nie było przyjemne, powodowało panikę, a ona nie współgrała z zapobiegnięciem utraty przytomności. Tobie jednak się udało, nie poszłaś jednak dalej.
Ciemność, następnie znalazłaś się pod wodą. Podobne ćwiczenie, tylko w innych warunkach. Ile czasu minęło, zanim dostrzegłaś przed sobą na nowo kwarc? Nie wiadomo. Gdy wszystko wróciło do normy, twoje łuski nie były mokre, za to ciało zyskało nieco więcej wytrzymałości.
Atuty: Pełny Brzuch; Chytry Przeciwnik; Twardy jak Diament;
Widok jego na Terenach Wspólnych był właściwie rzadki, a co dopiero pojawienie się w świątyni choć wcale nie myślał o integracji z bogami. Podszedł do wybranego kwarcu i popatrzył na niego krzywo. W ten sposób możemy zrobić więcej siły. Jasne, jasne.
Maddara sama zaprzestała działać, a ni stąd ni zowąd między smokiem a kwarcem posypały się z wysokości szponu różne kamienie i mięsa. Dla niego nic z tego nie było wartościowe, lecz właśnie to tę duszki, czy cokolwiek tam siedziało w tym głazie, chciały za usługę. A smok przysiadł cierpliwie na nią czekając.
Siła na ll i lll
12/4 mięsa, opal, cytryn, nefryt, koral, erytyn, malachit. szmaragd, 2x granat, bursztyn
Pełny brzuch: pożywienia wymaganego do sytości.
Leczony dostaje bonus już od min. ilości ziół Chytry przeciwnik: raz na pojedynek/polowanie +2 ST do akcji przeciwnika Twardy jak diament: stałe -1 ST do rzutów na Wytrzymałość Pełny brzuch: pożywienia wymaganego do sytości. Leczony bonus jużTeczka Postaci Pełny brzuch: pożywienia wymaganego do sytości. Leczony bonus jużt a Osiągnięcia
Hermes także przyszedł wspomóc swe umiejętności. Miał dość tego, że wytrzymałość ciągle go zawodziła i był tym zmęczony. Przybył z Pomiot, która zatrzymała się przed świątynią, zaś samiec uraczywszy ją typową dla siebie złośliwą zagrywką wręcz wkłusował do środka, by rozjuszona ogrzyca nie zdążyła go capnąć. Skinął oszczędnie łbem Raptownemu, który również tutaj byl, po czym złożył zapłatę przed odpowiednimi kwarcami. I, cóż, czekał na cuda.
/3x diament, tygrysie oko, onyks, 2x bursztyn, cytryn za wytrzymałość IV
✭Błysk Przyszłości: brak użycia ✭ ✭Pełny Brzuch ✭ Piękny i szczupły. pożywienia wymaganego do sytości. Leczony dostaje bonus już od min. ilości ziół.
✭Niestabilny ✭ Co za dużo, to niestabilnie. Dodatkowa kość do MP, MA, MO, ciężka w razie niepowodzenia.
✭Niezawodny ✭ Kijem się go nie dobije. Brak kary ST za bycie rannym lub chorym w czasie leczeń, odporność na rehaby.
✭Furia Niebios ✭ Nie irytujcie go, na litość boską. Raz na walkę + rana lekka dla przeciwnika.
✭Wybraniec Bogów ✭ Słusznie wybrali komu sprzyjać. Raz na pojedynek/polowanie i wyprawę/tydzień w leczeniu + 1 sukces. Jeśli użyte do A/MA, kara +2 ST. Ostatnie uż: 30.09