Znaleziono 65 wyników

autor: Kres Pragnień
07 sie 2020, 13:10
Forum: Ogólne
Temat: Powiadomienia
Odpowiedzi: 6987
Odsłony: 362984

Z testamentu Grabieżcy Fal:

zużyta Łza Driady dla Bojowego Kolca
10x żmijowca dla Lepkiej Ziemi
10x lulka czarnego dla Basiora Lancetowatego
fiolka z moczem nietoperza dla Soczystego Kolca
autor: Kres Pragnień
12 lip 2020, 12:49
Forum: Błękitna Skała
Temat: Błękitna Skała
Odpowiedzi: 616
Odsłony: 72711

Mułek słusznie przewidział że w końcu Lorelei go puści. Uwielbiał czułe gesty, ale wszystko miało swój czas. Wszelkie przytulańce miały swój limit. Gdy usłyszał o "geniuszu zła", Płomień tylko przewrócił oczami. Bardzo kiepska wymówka w bardzo jego stylu, oczekiwał konkretnej odpowiedzi!
Mułek jednak zaraz faktycznie zdjął maskę. Przywódca oczekiwał że znajdzie się tam coś co faktycznie chciał ukryć. Blizna, paskudna rana, przypalone łuski, a może.. po prostu jakoś dziwnie pomalowany. No ale nic, pod maską był ten sam dobry Mułek.
Nie, a więc po co? – Zapytał zaciekawiony, zaczynając rozglądać się czy czegoś tam Ferwor nie schował. Znał go z upodobania do wszelkich takich.. drobnostek. Czuł więc że to kolejny taki prezent! Ciekawe tylko jaki? Praktyczny? A może jakiś prześliczny?
Gdy Mułek chwycił jego łapy, Płomień lekko się wzdrygnął. Czyżby jakieś wyznanie z jego strony? Z jednej strony się zaniepokoił, z drugiej zaciekawił, z trzeciej trochę podekscytował. Przede wszystkim jednak, jakoś lubił być po prostu dotykany. Więc zwyczajnie pozwolił mu przesunąć jego puchate łapki w sposób do jakiego dążył.
Huh, no dobrze! – I na te słowa, Płomień faktycznie zamknął swoje ślepia, lekko się przy tym uśmiechając. Liczył tylko że to nie był żaden żart.
Jako wprawiony czarodziej wręcz go swędziało by stworzyć sondę i podejrzeć sobie co Mułek przygotował, no ale niech będzie. Ufał mu i wierzył że nie nadużyje jego zaufania.
autor: Kres Pragnień
01 lip 2020, 9:35
Forum: Ogólne
Temat: Powiadomienia
Odpowiedzi: 5006
Odsłony: 271906

5/4 mięsa
Agat
Cytryn
Perła
Opal

Od Brakującej Łuski do Kuszenia Diabła


źródło

Akt.
autor: Kres Pragnień
26 cze 2020, 18:46
Forum: Dzika Puszcza
Temat: Wzgórze Świetlików
Odpowiedzi: 530
Odsłony: 67096

Już odszedł? No to cóż, był bardzo przekonany co do swojej decyzji. Płomień martwił się gdy Tweed opowiadał o tym że Ziemia niby była jego rodziną. Takie same wartości pielęgnował w Ogniu, też nazywał swoje smoki rodziną. Czy to znaczyło że jest to coś co dla Tweeda nie ma znaczenia tylko poprzez osobiste relacje rodzinne? Huh, a może? W końcu i w Ogniu zdarzyły się odejścia, głównie jednak przez rodzinę Pacyfikacji Pamięci. Jej krew miała jakąś specjalność do chodzenia własnymi ścieżkami.
Może więc coś w tym wszystkim było? Płomień choć do końca nie był przekonany (bo uważał argumenty Tweeda za płytkie), to jednak nie mógł zignorować swoich własnych odczuć. Relacje mogły na prawdę mieć wielki wpływ na decyzję życiowe, a w Ziemi warto było pamiętać że sytuacja nie miała się najlepiej.
Płomień westchnął cicho, nie wiedząc co mu odpowiedzieć. Stukał pazurami o ziemię, zastanawiając się jaką decyzję podjąć. Czuł że nie mógł się zgodzić, uznając że wszystkie te wartości nie maja porównania do wierności jaką przyrzeka się swojemu stadu. Co jeżeli stanie się coś strasznego i znów Tweed straci przywiązanie, wtedy znowu odjedzie do innego stada?
Lojalność była dla niego najważniejsza.
Tweed jednak nie był w tej sprawie sam. Słowa Urzary zmusiły go do kolejnych namysłów, jak i również świadomości że prawdopodobnie uzdrowicielka zawiodłaby się na nim.
Tweed. – Zwrócił się bezpośrednio do niego, spoglądając na samotnika uważnie.
Najważniejsza jest dla mnie lojalność. Ogień traktuje się wzajemnie z szacunkiem, jesteśmy dla siebie rodziną. W Ziemi jak sam mówiłeś również nazywali tak siebie. Nie mogę poddać ocenie tego czy tak faktycznie było, jednak zdecydowałeś się ich opuścić ze względu na swoje własne odczucia. Postanowiłeś porzucić stado które dało ci wszystko żebyś przetrwał w imieniu własnych przekonań. Nie chciałbym żeby taka sytuacja również powtórzyła się w Ogniu który teraz przyjąć miałby cię tylko dlatego że to właśnie tam znajdują się twoje pisklęta i partnerka. – Wyjaśnił, musiał być szczery odnośnie swoich przekonań. Niech chociaż Tweed będzie świadomy.
Niemniej ostatnie wydarzenia w Ziemi dają jasny sygnał że to stado nie jest w najlepszym stanie. Walczyłeś dzielnie razem z nami przeciwko Mroku. Wynik tej wspólnej walki nie można nazwać sukcesem, ale widziałem że jako jeden z niewielu smoków Ziemi byłeś zdeterminowany by pokonać to monstrum i ani razu nie zawahałeś się. Walczyłeś do końca, tak długo jak tylko twoje siły ci na to pozwalały. – Wypowiedział niejaką dumą, za to jak najbardziej szanował Tweeda.
Mogę ci więc dać czego pragniesz, pod warunkiem że Ogień będzie twoim ostatnim stadem. Nie nakazuje ci porzucać kontaktów ze smokami z innych stad, ale od kiedy zdecydujesz się przyjąć moje warunki, to stado będzie dla ciebie najwyższym priorytetem. Oczekuje dyscypliny, czynnego udziału w wydarzeniach, służby w imieniu Ognia. Od tego momentu nic nie będzie ważniejsze od twojego stada. Urzara jest Ogniem, ja jestem Ogniem, każdy smok którego poznasz będzie dla ciebie tak samo ważny – będziesz dbał o każdego z nas, tak jak my będziemy dbać o ciebie. Gdy przyjdzie potrzeba, w ochronie swojego stada oddasz życie. – Auć! Czy to nie przesada? Absolutnie nie! Ale jeżeli dla Tweeda było to za dużo, to był doskonały moment na jakieś przemyślenia.
Płomień Wiary odsunął się od zgromadzenia, chcąc odejść. Nie zamierzał jednak tego zrobić bez jeszcze kilku słów.
Wierzę że podołasz. Widzę cię za księżyc na zebraniu gdzie poznają cię wszyscy. Masz moje zezwolenie by przekroczyć granicę już dziś. Urzara poprowadzi cię po obozie i najbliższych terenach Ognia. Polecam przyjemny spacer wzdłuż piaszczystego brzegu na zachodzie z widokiem na wyspy. – Odparł nieco zadowolony, nie chciał by przez poprzednie jego słowa poczuł się źle.
Już zamierzał iść, ale w pewnym momencie coś mu się przypomniało.
Podszedł bliżej Tweeda, stukając go parę razy pazurem po piersi.
Ah, i wytarzaj się w popiele wulkanicznym. Przez zapach ziemi inne smoki mogą poczuć się niekomfortowo. – Polecił mu, samemu w końcu oddalając się i odlatując w stronę terenów Ognia.
Urzarze jako jedynej przekazał mentalnie że obowiązki go wzywają i nie może posiedzieć z ich słodką parką dłużej. Polecił jej pooprowadzenie Tweeda po terenach Ognia tak jak wspominał o tym wcześniej.
I odleciał.

z/t
autor: Kres Pragnień
19 cze 2020, 21:29
Forum: Dzika Puszcza
Temat: Wzgórze Świetlików
Odpowiedzi: 530
Odsłony: 67096

Och, po takiej reakcji wojownika z Ziemi widział już jak wygląda ich związek. Prawdziwa miłość, całuski i przytulanie a przy tym zero rozrywki! No cóż, każdy lubił to co lubił, Urzara od zawsze była wychowaną smoczycą, Tweed więc jeżeli poczuł skrępowanie po takim żarcie, z całą pewnością pasował do niej. No, przynajmniej to miał z głowy – godny partner dla uzdrowicielki Ognia. Płomień więc już nie zamierzał obsypywać ich żartami takiego kalibru, chociaż wewnętrznie czuł że to zdegustowanie jakie pojawiło się na jego pysku było bardzo motywujące. Oooh, jak miło było korzystać z wielkiego autorytetu i mówić nieprzyzwoite rzeczy, a druga strona nic ci nie może powiedzieć, tym bardziej kiedy jej na czymś zależy.
I cóż, to było dość nagłe. Szybko się przedstawił i przeszedł do konkretów. Teraz to Płomień mógł zrobić zdegustowaną minę, ale powstrzymał się, spoglądając na niego z pewną konsternacją.
Khm.. – Odkaszlnął – To dość odważne stwierdzenie, i takie nagłe.. Lepiej mi powiedz – dlaczego chcesz odejść od swojego obecnego stada? Nie sądzisz że taki żabi skok może brzmieć odrobinę wątpliwie? – Przyznał zakłopotany. Nie chciał robić awantury przy uzdrowicielce, ale pierwsze wrażenie między nimi nie należało do udanych. Oczywiście, było jeszcze takie pierwsiejsze, kiedy to walczyli razem przeciwko Mroku. To oraz szczęście Urzary były głównymi powodami dla których nie odrzucił jego prośby z góry. Dla tych dwóch rzeczy był gotów przyjąć go do Ognia, ale najpierw musiał ujrzeć jakim na prawdę smokiem jest. Niewykluczone że w najgorszym przypadku będzie zmuszony odmówić. Partnerstwo na odległość mogło boleć, ale to coś z czym trzeba było się liczyć.
autor: Kres Pragnień
19 cze 2020, 19:28
Forum: Błękitna Skała
Temat: Błękitna Skała
Odpowiedzi: 616
Odsłony: 72711

Płomień zgodził się przybyć na wezwanie swojego bagnistego przyjaciela, zostawiając swoją dwójkę ukochanych kompanów w obozie Ognia, niedaleko własnej groty. Nakarmieni, rozbawieni, mogli robić co uważali za słuszne, najbardziej jednak spodziewał się że ułożą się do słodkiego odpoczynku do czasu jego przybycia.

Tymczasem na Błękitnej Skale rzeczywiście pojawiła się sylwetka Przywódcy Ognia. Smukła, futrzana i biało beżowa z rozłożonymi w locie fiołkowymi skrzydłami – z pewnością bardzo znana Mułkowi.
Płomień wylądował niedaleko swojego przyjaciela, mniej zgrabnie niż zawsze. Nigdy nie był dobrym lotnikiem i jeżeli Mułek wysłał wiadomość mentalną już na niego czekając – to musiał się na prawdę sporo naczekać. Dystans na prawdę robił swoje, i tak jak północny nie przepadał za codziennymi lotami, tak teraz jako przywódca zaczął się do tego przyzwyczajać. Może już wkrótce.. nabierze lepszej wprawy w lataniu?
Północny wylądował w biegu, stopniowo zwalniając, ale ostatecznie i tak lądując na Mułku by go mocno uścisnąć. Tego się nie spodziewał, co nie?
Mułku! Jak dobrze wreszcie cię widzieć, osobiście! – Zaznaczył, mając na uwadzę że przypadkowe spotkania choć miłe, nie były w stanie zastąpić z nim relacji, a jako przywódca mógł się do tego przyzwyczajać.
Potem nieco zluzował uścisk, tak mimo że wciąż opierając się o jego barki, nabrać dystansu i lepiej spojrzeć na jego całokształt. Już wcześniej dostrzegł parę drobnych zmian w jego aparycji, głównie.. to coś na głowie.
Lubisz takie drobiazgi, prawda? Piórka, jakieś.. coś na łapie.. i ta maska! Próbujesz ukryć swoją tożsamość? Już na granicy wzbudziłeś moje zainteresowanie. – Zażartował sobie, stukając lekko pazurem w zakryte czoło. Dopiero wówczas jego przednie łapy wylądowały na ziemi przed Despotycznym Ferworem i oboje mogli sobie wreszcie normalnie na siebie spojrzeć, jak równy równemu.
autor: Kres Pragnień
17 cze 2020, 20:46
Forum: Ogólne
Temat: Powiadomienia
Odpowiedzi: 6987
Odsłony: 362984

Z testamentu Łaknienia Pożogi: Dla Lepkiej Ziemi – 2/4 owoców, 2x topaz, nefryt, 2x malachit, Eliksir usprawniający wytrzymałość, Eliksir chroniący przed maddarą, fabularne: drewniana harmonijka, skóra z czerwonego futrzanego smoka, czerwone korale z jarzębiny, ręcznie zdobiona czaszka smoka olbrzymiego źródło (Pewnie nie widać, musicie mi zaufać!)
autor: Kres Pragnień
16 cze 2020, 18:48
Forum: Dzika Puszcza
Temat: Wzgórze Świetlików
Odpowiedzi: 530
Odsłony: 67096

W sumie to był już przyzwyczajony do ciągłych mentalnych kontaktów z innymi. Codziennie otrzymywał jakąś wiadomość czy impuls jak i sam przekazywał w ten sposób informacje innym. Cieszył się że nadawcą był ktoś dobrze mu znany, trochę mniej powodów do radości miał z racji kolejne podróży, ale takie to uroki przywództwa, prawda? Przynajmniej wyrobi sobie silne skrzydła!
~Przybędę. Spodziewaj się mnie tam za.. jakiś czas.~ Odpowiedział jej zaraz gdy tylko otrzymał wiadomość od niej. Znacznie łatwiej było podążyć już stworzoną mentalną nicią, niż utworzyć własną.
...
I faktycznie, Płomień nie był kłamczuszkiem i pojawił się w końcu na horyzoncie. Osobiście miał nadzieję że nie zanudzili się za bardzo przez ten czas, podróż z serca obou na tereny wspólne trochę trwa!
Sylwetka samca w końcu była coraz lepiej widoczna między drzewami, Przywódca zaś szukał między drzewami przestrzeni wystarczającej do wylądowania, co w Dzikiej Puszczy mogło być dość trudne, a on sam nie był najlepszym lotnikiem.
Ale w końcu zatoczył jedno koło, drugie.. i wśliznął się jakoś by już móc normalnie wylądować niedaleko zakochanej parki.
Huff..
Złożył skrzydła i podszedł do dwójki. Spojrzał na znajomego mu wojownika z Ziemi, ale swoje zainteresowanie bardziej skierował ku Urzarze która go wezwała.
Słucham więc – spodziewacie się kolejnych piskląt? Mam nadać imię jednemu z nich? A może planujecie udać się do świątyni by pobłogosławić swoje partnerstwo? – Zaczął się wygłupiać, dumając tak sobie nad możliwymi powodami wezwania. Pomysły te mogły wydawać się dziwne, ale wcale by się nie zdziwił na którychś z nich. Już raz był błogosławić syna ze związku Sztormu Stulecia i jego mistrza. Uroczy szkrab błogosławiony przez samego Viliara, co za rzeczy!
autor: Kres Pragnień
04 cze 2020, 15:17
Forum: Świątynia
Temat: Plac przed świątynią
Odpowiedzi: 1922
Odsłony: 122036

Oh, to będzie jego pierwsza wycieczka za granice! Płomień był po prostu podekscytowany, zwłaszcza że zdążył się nasłuchać już tylu opowieści o tych wspaniałych misjach. Do tej pory przywódca troszeczkę zazdrościł im takich wspólnych wypraw (no, może poza ranami przyniesionymi z nich) więc w końcu postanowił wykorzystać korzyści wynikające z sojuszu by znaleźć chętnych z obu stad na wspólną.. wycieczkę.
Jedyną dobrze znanym mu smokiem był jego mistrz – Nierozważny Duch. Przywódca wciąż miał tendencje do nazywania go swoim mistrzem, nawet jeżeli ich umiejętności zaczynały schodzić na bardzo zbliżony poziom. Teraz jednak.. ten miał większe doświadczenie w misjach, więc co jak co, wciąż był mistrzem!
Potem drugi z towarzyszy należał już do strony sojuszniczej. Tego jegomościa kojarzył wyłącznie z wyglądu, z pewnością nie raz jego aparycja przewinęła mu się przez oczy, nawet gdy oboje byli znacznie młodsi!
Potem jeszcze dojść miała samica z Plagi. Tą znów znał wyłącznie z szczątkowych informacji, czyli praktycznie żadnych, niemniej oczywiście bardzo był ciekaw jej osobowości.
Cieszę się że jesteście. – Skierował do dwójki na przywitanie, wchodząc międz nich i stając przed nimi. W pierwszym momencie swoją uwagę zwrócił do Plagijczyka.
Zapewne mnie znasz, ale mimo wszystko – Płomień Wiary, przywódca Stada Ognia. – Odezwał się w jego stronę, ciekaw jego odpowiedzi. Nie zamierzał jednak teraz wnikać w długą konwersacje, wiedząc że najpierw powinien jeszcze uiszczyć opłatę za błogosławieństwo które sprawi że w razie małego "ups" wrócą ze wszystkimi kończynami na miejscu.. Chyba tak to działało, prawda?
Prorokowi wyłącznie skinął łbem, jako że Nierozważny Duch już i tak wyjawił powód ich przybycia. Wyciągnął ze swojego pojemnika trzy kamienie szlachetne, gotów wręczyć je Strażnikowi Gwiazd.

// stare błogosławieństwo za misje 06.06.2020
niewykorzystana opłata dowód otrzymania błogosławieństwa
autor: Kres Pragnień
18 maja 2020, 19:47
Forum: Wewnętrzna Jaskinia
Temat: Posąg Kammanora
Odpowiedzi: 130
Odsłony: 10388

Fakt że smoki chodziły na misje zwiadowcze był dla przywódcy znany. Nie pierwszy raz smoki Ognia wybierały się poza granicę, ich rezultaty były różne, ale zawsze opowieści z odległych krain było tym co uwielbiał słuchać. I tak jak zawsze trochę martwił się o swoich przyjaciół, tak wiedział że sobie poradzą w każdej sytuacji. Niemniej jednak spanikowany krzyk Nubes obudził w nim niepokój jaki nigdy do tej pory nie czuł i zrozumiał że rzeczywiście coś jest nie tak.
Dlatego gdy tylko usłyszał od Morien o tym co się wydarzyło, czym prędzej wyruszył spotkać się z nimi w świątyni bez dwójki swoich kompanów. Nie przepadał oddalać się od tego uroczego towarzystwa, ale sytuacja była nadzwyczajna. Musiał upewnić się osobiście w jakim są stanie.
Doleciał szybko do świątyni, wylądował przed nią – z początku biegł, ale zaraz jak przekroczył próg starożytnej konstrukcji natychmiast zwolnił, by jedynie szybkim krokiem odnaleźć smoki Ognia. Dość szybko zlokalizował ich po całym harmidrze jaki wydobywał się w największej z komnat świątyni.
I już z wielką radością by ich wszystkich uściskał, gdyby nie żywa obecność jednego z Bogów.. Nie byle jakiego zresztą, bo najważniejszego dla stada Ognia!
Kammanorze! Móc spoglądać na twe oblicze to prawdziwy zaszczyt. – Ah, oh i w ogóle, Lorelei natychmiast ukłonił się przed Bogiem by ukazać mu należyty szacunek.
No, nie brakowało też proroka marudy, ale w tej sytuacji na prawdę się nim nie przejmował. Przed sobą miał ciężko poranione smoki z własnego stada oraz samego patrona Ognia!
I właśnie w obliczu samego Kammanora Płomień nie potrafił nic więcej z siebie wydusić, znaczy.. potrafił. Chociażby po głowie przeszło mu że wypadałoby odnowić jego pomnik na Grzymsie Kammanora, bo ząb czasu troszkę odjął mu podobieństwa. To, oraz jego wielkie zmartwienie i chęć pogratulowania czwórce dzielnych Ognistych. Był z nich na prawdę dumny.
autor: Kres Pragnień
09 kwie 2020, 13:57
Forum: Warsztat
Temat: Kwarce Siły i Wytrzymałości
Odpowiedzi: 439
Odsłony: 17733

Warsztat był już znanym dla Płomienia Wiary miejscem w świątyni. Przychodząc tu już wiedział gdzie się skierować. Pozostało tylko odnaleźć to po co dziś przyszedł. Kolejno przeglądał różne kryształy, szukając tego odpowiedniego.
Skradanie..? Nie.. Latanie.. może kiedyś!
I w końcu znalazł cel ostateczny swojej dzisiejszej wędrówki. Kwarc wytrzymałości był tym którego szukał. Nadchodzące czasy wymagają wiele wytrwałości, aby podążyć za nimi, musiał bardziej uodpornić swoje ciało na ból, być w stanie wytrzymać więcej, dać ciału więcej witalności gdy będzie to potrzebne. To było szczególnie ważne, bo jako czarodziej nie spędzał tak wiele czasu na ćwiczeniach fizycznych, tak jak wojownicy. Nie mógł być w tyle.
Przywódca niósł ze sobą pojemnik wypełniony kamieniami szlachetnymi. Wiele różnych kamieni, każdy innego rodzaju i koloru.
Wystawił wszystkie siedem kamieni przed kwarc wytrzymałości, układając je równo. Potem czekał, zastanawiał się. Czy kwarc wytrzymałości działa inaczej niż ten od percepcji? Nie miał pojęcia, ale to dobra okazja by się przekonać.

// Agat, Cytryn, Diament, Granat, Rubin, Topaz, Opal za Wytrzymałość III
autor: Kres Pragnień
01 mar 2020, 20:54
Forum: Błękitna Skała
Temat: Leszczynowy Zagajnik
Odpowiedzi: 734
Odsłony: 95653

I w końcu udało mu się ujrzeć w oddali bardzo znajomą mu sylwetkę. Oh, zdecydowanie! To ta niezwykle atrakcyjna czarodziejka z Wody! Ale któż to jej towarzyszył ku górze? Na pewno nie smok, zbyt szpetne i zbyt dziwnie wyglądające. Tak, już z takiej odległości mógł to stwierdzić, bowiem z najlepszą gracją to coś nie latało. Niemniej to stworzenie agresywne się nie wydawało, więc mógł uznać że to jej kompan, albo czyjś inny który ją pilnował. No cóż, wolał spotkanie przeprowadzone zupełnie w samotności.. ale chyba to stworzenie nie będzie im przeszkadzać?Zbliżała się powoli, coraz bliżej i bliżej. Przyglądał się jej z uwagą, ciekaw był o czym teraz myśli. Paradoksalnie co do swojego imienia, Toń wyglądała dziś na wyjątkowo spokojną. To bardzo dobrze, znaczyło że poprzednie spotkanie wywarło na niej dobre wrażenie. Zadowolony z tej myśli uśmiechnął się lekko. To ona odezwała się pierwsza i niemal od razu nawiązała do ich poprzedniej rozmowy.
O ile dobrze pamiętam to nie tak miało wyglądać, prawda? – Odezwał się zaczepnie, zaglądając na nią z ukosa. – Myślę że dałabyś radę odgadnąć i bez takiej konieczności, w końcu jesteśmy do siebie całkiem podobni. – Zaakcentował, podchodząc do niej bliżej, ale wcale nie siadając. Stanął bokiem blisko niej, zbliżając swój pysk bliżej jej szyi, po czym lekko rozwierając szczęki.
Po chwili zaś ziewnął w jej stronę, posyłając chłodne powietrze wypełnione na bok jej pyska, bliżej jej dolnej połowy. W ten sposób na jej łuskach powstała niewielka ilość szronu. Chłodny, może nawet przyjemnie mroźny. A oprócz chłodu towarzyszyła temu wyraźna woń mięty. Oh, czyżby samiec się wcześniej przygotował.
Czy to wystarczająca podpowiedź..? – Zapytał ją, zadziornie się uśmiechając. Dopiero wówczas usiadł obok niej, najpierw jednak, zapewniając nieco dystansu od siebie. Oczywiście że lubił jej obecność. Była tą samicą do której mógłby się zbliżyć, a jednak czuł że musi jej dać dystans by czuła swobodę. Zresztą i on jej potrzebował, bo Płomień zdecydowanie do smoków nachalnych nie należał.
autor: Kres Pragnień
24 lut 2020, 21:16
Forum: Bliźniacze Skały
Temat: Grota pod Skałą
Odpowiedzi: 671
Odsłony: 78095

Odetchnął głębiej przez nozdrza gdy Kuszenie zwróciła mu uwagę o charakterze tej rozmowy. W rzeczywistości, nie mogli wiele ustalić we dwoje. Ostateczne zdanie należało do jej przywódcy o czym zapomniał. Na śmiech lekko uniósł kąciki warg, odwzajemniając chwilowo żywszą sympatię.
Masz rację, tą rozmową muszę przeprowadzić z nim osobiście. Kilka dni będzie mi wystarczyć by powiadomić stado, przyjąć nową rolę i przejąć wszystkie obowiązki. – Odpowiedział po chwili, powoli skinąwszy łbem. Pewne rzeczy należało wykonać w pierwszej kolejności. Jeżeli sojusz miał powstać, wszystko musiało przejść bez zakłóceń.
Możemy, oczywiście chętnie przyjmę twoją pomoc. I.. również dziękuję. – Dodał na koniec, po czym wstał z miejsca sugerując zebranie się w celu przetransportowania ciała byłego przywódcy. Weszła pierwsza, grota zaś nie była duża. Zamiast więc przeciskać się, pozwolił jej pierwszej ją opuścić, zaś on wyruszył zaraz za nią.
Pozostało więc tylko się zebrać, rozłożyć skrzydła i wrócić w miejsce gdzie Zew Płomieni zakończył swój żywot.

// zapomniane z/t
autor: Kres Pragnień
10 lut 2020, 17:55
Forum: Błękitna Skała
Temat: Leszczynowy Zagajnik
Odpowiedzi: 734
Odsłony: 95653

Pamiętał ich ostatnie spotkanie. Pamiętał jak wybrał się w celu poznania lepiej terenów swojego stada. Wtedy jeszcze dopiero zaczął pojmować jak duży jest Ogień i ile ciekawych rzeczy w sobie skrywa. Wyruszył na południowy zachód, najdalej jak tylko mógł. Tam właśnie trafił na koniec terenów Ognia, a początek terenów Wody.
Pomiędzy granicami istniał pas zmieszanych zapachów. Był to swoistego rodzaju neutralny grunt który pozwalał na bliższe spotkania między członkami dwóch różnych stad pod warunkiem wspólnego sobie zaufania. Rozlewisko Sadiru pod tym względem było jeszcze większe. Ścieżka graniczna była niejasna i naprzemiennie dominowały zapachy Ognia i Wody, wzajemnie się wymieniając. Nikt jednak nie wnikał w bliżej nieokreśloną dokładnie granicę w tamtym miejscu, byłoby to zbyt trudne zadanie. Zapach mniej więcej kierował i przez to neutralny grunt był znacznie większy niż w każdym innym miejscu.
Woda jednak nie miała z Ogniem złych stosunków, tak więc do tej pory tak pozostało. Właśnie też w tamtym miejscu poznał ją. Niespokojna Toń, czarodziejka z Wody. Bardzo enigmatyczna jak i atrakcyjna samica. Lorelei był niesamowicie ciekaw jej osobowości. Chciał ją poznać jak najlepiej, chciał wiedzieć co kryje się w jej uczuciach, jak przeżywała swoją młodość, kim była dla swojego stada. Czy lubiła zabawy? A może zagadki? Jak często walczyła z innymi smokami? I czy byłaby szansa na jakieś.. bliższe relacje?
Obiecał jej spotkanie po trzech księżych od poprzedniego widzenia się. Dziś minęło siedem księżyców, czas znacznie dłuższy niż oczekiwał, ale też niezbędny. Miał do wykonania mnóstwo aktywności jak i również i swoje własne treningi o które musiał dbać. Bez systematycznych ćwiczeń nie byłby tym kim dzisiaj jest.
Czy to znaczy że ją oszukał? Okłamał i nie zjawił się? Nie – przeprosił i wyjaśnił. A gdy zbliżał się czas, swoją chęć spotkania jeszcze raz potwierdził.
Tak jak ci obiecywałem, przybyłem na Błękitną Skałę. Jest tutaj taki mały zagajnik w którym będę na ciebie czekał. – Przesłał jej mentalnie, o mało co nie dając wskazówki odnośnie miejsca do wylądowania. Niemal zapomniał że Nanshe nie posiada skrzydeł. Żałował że natura nie obdarzyła ją takim darem, ale i bez nich wyglądała na kogoś kto świetnie sobie radzi w życiu, nawet jeżeli jest to droga pełna wysiłku i nieprzyjemności jakie rzuca życie pod łapy.

// Zapraszam na spotkanie Niespokojna Toń!
autor: Kres Pragnień
10 lut 2020, 13:13
Forum: Bliźniacze Skały
Temat: Grota pod Skałą
Odpowiedzi: 671
Odsłony: 78095

Kuszenie Diabła.. To była wyjątkowo intrygująca samica, oj zdecydowanie. Ciężko było mu porównać ją do kogokolwiek kogo znał. Cieszył się w głębi że prowadzona z nią rozmowa przebiegała spokojnie i nawet w miarę komfortowo. Nie przybył tu w żaden sposób uprzedzony, oprócz możliwego nieprzychylnego nastroju spowodowanego ostatnimi wydarzeniami. Wciąż brak obecności Zewu mu dokuczał. Wolałby żeby to on tu stał, a on jedynie ograniczał się do słuchania i ewentualnie dodania własnych przemyśleń, byleby nie kłóciły się z postanowieniami Zewu.
Prawda też była taka że nie znał w zupełności planów Zewu. Opowiedział mu o swoich postępach w poprawie stosunków, o tym co chce osiągnąć. Tylko to wszystko jakim kosztem miało zostać zdobyte? W grę wchodziło samopoczucie Ognistych i nie tylko. W tym temacie łatwo mógł stracić zaufanie własnych stadnych. Ogień był wspólnotą która się o siebie troszczy. Siła która polegała w zjednoczeniu. Jeżeli w jednym punkcie dojdzie do rozpadu tej siły, efekt poczuje każdy. Lorelei więc już dużo ryzykował samym sojuszem który dla niektórych smoków będzie kontrowersyjny, dla innych słuszny, a dla jeszcze innych obojętny.
Przyjemnie mu się rozmawiało z kimś kto nie miał głowy wysoko w chmurach. Nigdy nie uczestniczył w rozmowie wysoko postawionych sobie smoków i spodziewać się mógł wszystkiego. Kuszenie na szczęście była idealnym smokiem do pierwszej rozmowy. Spokojna, słuchająca, nie lekceważąca. On nie wypowiadał słów na wiatr, jeżeli zdecyduje się na sojusz, to będzie w pełni zmobilizowany by pomóc Pladze i z nią aktywnie współpracować.
Nie podejmę ostatecznej decyzji dopóki nie omówimy wszystkich warunków sojuszu. Poza tym, nie widzę przeszkód byś powiadomiła o tym swojego przywódcę. – Odpowiedział jej, spoglądając na nią uważnie. Miał nadzieję że wie o co chodzi, ponieważ nieomówionych tematów wciąż było kilka. Czuł satysfakcję że zarówno on jak i ona będą dążyć do poprawy stosunków swoich stad, wyłapując przejawy agresji wobec sojuszu. To było niezbędne do utrzymania silnego i stabilnego sojuszu.
Północny czarodziej w spokoju gładził łapą powierzchnie jaja, chcąc jakby się upewnić że nie straci ciepła. Był spokojny i uważny. Czuł że bierze udział w większej grze. Słowa które oboje wypowiadali będą miały wpływ na przyszłe życie Ognia i Plagi. Lorelei w żadnym stopniu jej nie ulegał. Nie bał się jej spojrzeć w oczy, a sam był w niezwykle spokojnym stanie. Prawdziwie neutralny wyraz pyska nie mówiący nic. Trening czarodzieja pozwolił mu na utrzymywanie swoich emocji i opanowanie, zupełnie jak podczas czarowania. Mimowolnie więc był gotów na wszystko. Poprzednie jednak przejawy sympatii wskazywały na to, że był przychylny czarodziejce Plagi.
autor: Kres Pragnień
05 lut 2020, 21:26
Forum: Świątynia
Temat: Świątynia
Odpowiedzi: 780
Odsłony: 48165

Jak się po chwili okazało, świątynia była dość popularnym wśród smoków miejscem. To zresztą nie był pierwszy raz kiedy dane było mu ujrzeć więcej niż kilka smoków w środku. Wciąż jednak zadziwiające było to zrządzenie losu, nie spodziewał się że dwie grupy poszukiwaczy przygód spotkają się w tym samym momencie by uzyskać błogosławieństwo.
A czy interesował się nimi? Pewnie! Lubił kontakty z innymi smokami i z ciekawością i uśmiechem na pysku przyglądał się wchodzącym Wodnym. Z lekkim zdziwieniem zaobserwował krótką rozmowę nieznajomego z uzdrowicielką. Przekręcił łbem, nie bardzo mając pojęcie o co chodziło.
Ciekawość jednak wzięła górę nad czarodziejem i ten skierował do umysłu uzdrowicielki wiadomość mentalną.
Znasz go? Kto to? – Zapytał ją, w międzyczasie spoglądając jak i Istra przynosi soczystą opłatę. On nie był specjalnie głodny, chociaż i tak by sobie coś skubnął dla samego posmaku – najlepiej lekko smażone! Jego siostra jednak chyba jeszcze bardziej pragnęła tego mięsa sądząc po tym jak na nie się patrzyła.
Może w czasie misji znajdą coś pysznego? Nie pogardziłby!
autor: Kres Pragnień
04 lut 2020, 20:13
Forum: Bliźniacze Skały
Temat: Grota pod Skałą
Odpowiedzi: 671
Odsłony: 78095

Ostatnia wola Zewu? Czy to znaczyło iż od początku on chciał przekazać mu jajo do wychowania? Nie.. Wtedy by mu po prostu to przekazał osobiście. To musiało znaczyć iż śmierć poprzez petryfikację nie należy do natychmiastowych. Proces prawdopodobnie nie do powstrzymania, los z którym należy się pogodzić. Ale czy na pewno? Czy możliwy jest jakikolwiek unik? Obrona? Zmylenie tego cienistego potwora? Czy jeżeli trafi samą kończynę, jej amputacja dałaby szansę na przeżycie?
Niemniej widział co stworzenie robi po ataku. Przesiaduje w martwym już smoku, być może wysącza resztki maddary. To by znaczyło że celuje w samo źródło, a to również znaczy że w momencie kontaktu z nim szansa na przeżycie jest niewielka.. nikła.
Oh.. – Wrócił do rzeczywistości, przyjmując przekazane przez nią jajo. Chwycił je szybko, jakby bojąc się że przewróci się i uszkodzi. W pośpiechu niechcący położył swoją prawą łapę na łapie Kuszeniu. Tą zaś szybko usunął przesuwając na chropowatą skorupę jaja. Pewnie przesunął jajo ku sobie i ułożył tuż przy swojej piersi, okrywając puchatym ogonem.
Nie zamierzam. – Odpowiedział po chwili. Nie miał co do tego żadnych wątpliwości. Aslaug powinna znać swoje korzenie.
Powierzchnia pod którym ukrywało się młode istnienie było intrygujące w dotyku, przyjemne. Było tam – malusieńkie pisklę. Potrafił to odczuć, a sama świadomość była fascynująca. Może nie stał się ojcem, ale role i tak w końcu się odwróciły.
Pomyśleć że z podobnej skorupy i on wyszedł..
Po chwili zapoznania się z jajem, zastępczyni Plagi ponownie odezwała się ku niemu. Tym razem jednak wątek był zupełnie inny. Sprawy związane z współpracą Ognia i Plagi. Nie posiadał wiele informacji od byłego przywódcy, jednak to co najważniejsze wiedział. Był świadom jego planów.
Nie zostałem jeszcze oficjalnie przywódcą, jednak część smoków już wie o wczorajszych wydarzeniach. Na dniach prorok zwoła zebranie w którym wszystko powinno zostać ustalone. – Wyjaśnił wstępnie, po czym odetchnął głębiej. Przygnębiająca była myśl że jeszcze jakiś czas temu współpracował ze swoim przywódcą a dziś już nie żył. Tak szybko, tak nagle. Stado straciło utalentowanego czarodzieja.
Byłem dla przywódcy podporą. Razem z nim dyskutowałem o planach i obowiązkach, jednak te nagłe wydarzenia spowodowały że musiałem wszystko jeszcze raz przemyśleć i przeanalizować, upewnić się że o niczym i nikim nie zapomniałem. – Kontynuował, nawiązując między innymi do ceremonii i patroli granic. To Zew wcześniej wysyłał smoki na patrol i to do niego przychodzili patrole zdać. Zaś postępy innych smoków zaczął dopiero poznawać. Taki nagły zrzut obowiązków wymagał solidnego przemyślenia by nie poczynić pochopnych działań. Czuł zmęczenie takim nagłym przytłoczeniem, ale nadzieja dawała szansę – ta zaś satysfakcję, myśl iż takie działa wprawią go w nowej roli. Chciał być dla innych wzorem, a swoje stado prowadzić ku jak najlepszemu dobru.
Zew Płomieni dążył do poprawy stosunków z Plagą. Jestem świadom że niektóre z naszych jak i waszych smoków nie posiada najlepszych relacji między sobą, jestem jednak skłonny kontynuować jego działania by podjąć współpracę z Plagą. Potrzebne jest zdobycie zaufania, a nieprzychylność zastąpić respektem. Próby wyrządzenia szkód, podżegania – likwidować. Jeżeli to się uda, widzę wielkie możliwości wzajemnej pomocy. Ogień za sojusznika szuka silnego, zdecydowanego, szybko działającego stada. Nie wahającego się, nie zwlekającego. Wierzę że tych cech i jak i wielu innych nie brakuje Pladze. Ogień zaś z chęcią zaoferuje to samo. – Dokończył, spoglądając z zaciekawieniem na zastępczynie. Ciekaw był czy ich rozmowy przełożą się na stan rzeczywisty? Być może dziś była to rozmowa zastępcy z zastępca, jednak nie minie księżyc a to się zmieni – zaś Pladze przewodzi zupełnie inny smok który z charakteru wydaje się bardzo nieustępliwym i dominującym przywódcą.
I to również wymagało przedyskutowania. Na razie jednak chciał poznać opinię zwrotną Kuszenia.
autor: Kres Pragnień
28 sty 2020, 13:17
Forum: Świątynia
Temat: Świątynia
Odpowiedzi: 780
Odsłony: 48165

Światło Nadziei razem ze swoim rodzeństwem wspólnie zadecydowali o podjęciu podrózy na półnóc w celu odkrycia odległych i nieznanych krain. Ich wszystkich pasjonowała taka podróż, być może niebezpieczna – ale jakże ekscytująca! I choć szukali wrażeń i chcieli poznać co dzieje się za granicą, przyświęcał im cel ostateczny – odnalezienie boskiej iskry. To zapewne było wielkie wyzwanie, ale podjąć je w końcu należało.
Przybył do świątyni razem z pozostałymi. Wyszedł pierwszy na czele ich drużyny, wyszukując wzrokiem Boga lub proroka. Kaltarel najwidoczniej zajmował swoje miejsce w świątyni, jednakże prorok był obecny.
Witaj Strażniku Gwiazd. Przychodzimy z prośbą o boskie błogosławieństwo. Udajemy się na północ, daleko poza tereny Ognia. Pragniemy pomóc w odnalezieniu jednej z boskich iskier. – Wypowiedział w stronę proroka, kierując się do niego i zatrzymując w odległości wystarczającej do rozmowy nie za głośnej. Nie było powodu by zakłócać ciszy świątyni.
Czarodziej z zaciekawieniem spoglądał na proroka, partnera jego dużo, dużo starszej siostry. Był ciekawą osobistością, przykuwająca uwagę. Tym szczególniej przez Boginkę Lata która mu towarzyszyła. Czy to od niej otrzymają błogosławieństwo? A może od innego Boga? W pojemniku przygotowaną miał opłatę gdyby takowa była wymagana. Ten zaś wyciągnął i przed prorokiem otworzył. Znowu – na wszelki wypadek.
Obejrzał się za siebie, patrząc na swoje rodzeństwo.

// 4/4 mięsa i 8/4 owoców za błogosławieństwo
autor: Kres Pragnień
28 sty 2020, 10:50
Forum: Bliźniacze Skały
Temat: Grota pod Skałą
Odpowiedzi: 671
Odsłony: 78095

I jak słusznie przypuszczał, na dosyć ważną osobistość z Plagi długo czekać nie musiał. Jak na kogoś kto reprezentuje swoje stado było to wymogiem którego po niej się spodziewał. Właśnie z tego powodu postanowił przyjść jeszcze wcześniej, coby nie zepsuć pierwszego wrażenia na zastępczyni.
Czarodziej przyzwyczajony do weryfikowania wszystkich otrzymywanych bodźców, był odrobinę zaskoczony jej nagłym zjawieniem się. To nie odgłos jej kroków, a sylwetka uświadomiła go o jej obecności. Dopiero po chwili dołączyła również woń którą ze sobą niosła.
Samiec lekko się poprawił, składając ponownie swoje skrzydła na grzbiecie. Ogon przesunął się bliżej łap, a on sam zatrzymał swoje spojrzenie na niej. Zdawała się być niewiele większa od niego samego, jej aparycja jednak mówiła sama za siebie. Nawet gdyby nie wczorajszy pokaz jej zdolności bez problemu odgadłby z kim ma do czynienia. Czarodziej z łatwością rozpozna innego czarodzieja.
Na jej słowa skinął łbem potwierdzająco. Tak właśnie było, a zaległości wypadało nadrobić.
Światło Nadziei, miło Cię spotkać osobiście. – Odpowiedział, unosząc lekko kąciki swoich warg w dobrej nadziei.
Ponownie skromnie przytaknął łbem, nie mogąc zupełnie pozbyć się pustki po stracie Zewu. Nagle wszystko był inne, dziwne. Prędzej czy później utrata przywódcy zacznie wpływać na stado, tak samo jak objęcie przez niego władzy. Pytanie co będzie miało większy wpływ.
Byłbym wdzięczny za pomoc. Podejrzewam że teraz jego ciężar może być problematyczny dla pojedynczego smoka – Pomyślał, przynajmniej mając na myśli użytkowników maddary. Był przekonany że Morien byłaby w stanie sama taki ciężar przenieść na grzbiecie, tylko dlaczego miałby ją teraz wzywać aż na tereny wspólne skoro właśnie otrzymał ofertę od Kuszenia?
To był jednak temat pozostawiony na później, wszakże obiecali się spotkać w zupełnie innym celu.
I wkrótce właśnie główny powód tego spotkania został mu ukazany, owinięty ciasno wokół jej ogona. Lorelei podążał wzrokiem za jej czynami, spoglądając następnie jak przyjmuje je w swoje łapy by je ogrzać. Różnica temperatur była doskonale widoczna, jajo z jej związku z Zewem było bardzo należycie zadbane.
Aslaug? Bardzo ciekawe imię, w wymowie wydawało się twarde, niemal podkreślające jej przyszłe cechy. Ale czy będzie taka jak wydawać mu się mogło? To raczej nie miało wpływu, o ile nie wierzyło się w przeznaczenie.
To było ciekawe, tak spoglądać na skorupę oddzielającą żywe istnienie od reszty świata. Zamknięte w swoim bezpiecznym schronieniu, w cieple i blisko bijącego serca matki.
Na pytanie o opiekę samiec wzdrygnął się, a następnie szybko odsunął wzrok chcąc ukryć zaskoczenie. Poważnie się zastanowił, starając wysilić umysł w uzyskaniu dobrego pomysłu. Absolutnie nie wpadł na to że po Zewie tak na prawdę nie będzie nikogo do opieki nad jajem. Idąc w naturalnej kolejności mogłaby być to Aank, która była z Zewem w chwilowym związku. Być może ich piastun? W końcu Poszept był wspaniałym opiekunem dla piskląt. Wieczna Perła była już chyba za stara by opiekować się potomstwem, pomijając fakt że miała swoje własne. Sztorm pewnie już napracowała się z mistrzem nad własnymi potomkami, a Grabieżca.. No nie wiedział. To połączenie było raczej zbyt przypadkowe. Słodycz? Po stracie swojego partnera nie wiedział czy chciałaby przyjąć to jajo pod opiekę. Innych młodszych smoków natomiast nie umiał ocenić. Przebłysk miała mnóstwo roboty, to na pewno.
Będę z tobą zupełnie szczery. Nie przemyślałem tego, jednak w Ogniu jest wiele smoków które z chęcią zaopiekują się pisklęciem. Nawet ja z przyjemnością wezmę je pod własne skrzydło i wychowam należycie! Pod okiem moim i rodzeństwa mojego, będzie miała niesamowitą szansę na rozwój, niezależnie od tego jaką ścieżką podąży! – Wyjaśnił jej, z początku mówiąc zmartwionym tonem, ale zaraz przechodząc w dużo bardziej optymistyczną barwę głosu jak i promieniujący uśmiech na twarzy. Niezależnie od tego jakim charakterkiem okaże się Aslaug, on z pomocą swojego rodzeństwa bez problemu jakoś ją nakieruje i wpoi zasady Ognia.
autor: Kres Pragnień
24 sty 2020, 19:39
Forum: Szklisty Zagajnik
Temat: Dolina płaczących wierzb
Odpowiedzi: 803
Odsłony: 109837

Widowisko było niesamowite. Cień jakby eksplodował, rozpraszając się we wszelkie strony, pozostawiając po sobie echo swych potwornych wrzasków.
Takie rzeczy długo zostają w pamięci. Potrafią wypełnić dumą. Współpraca w tak istotnej sprawie była wielkim zaszczytem, zwłaszcza iż pomagali samemu Viliarowi. Niemniej Światłość nie czuł satysfakcji z pokonanej bestii gdy tylko dowiedział się o jego możliwym powrocie. Wcale nie cieszył go fakt iż kiedyś powróci, z tą różnicą iż minie więcej czasu. Nawet potencjalna szansa na całkowite uśmiercenie tej abominacji nie pocieszyła go. Znów potrzebny będzie wzmożony wysiłek by coś osiągnąć. Jednak jakąkolwiek przeszkodą by to nie było, tak oczywiście uczynić to należało.
Nikt jednak już życia przywódcy nie wróci. Każdy z poprzednich smoków uśmierconych w ten sposób czekał ten sam los. Prawdziwa śmierć. Droga w jedną stronę, droga bez otrzymania drugiej szansy.
Miał tylko nadzieję że jego dusza zaznała spokoju.
....
Po wysłuchania słów Viliara, Światłość skinął potwierdzająco łbem. To co musi zostać zrobione, zrobione będzie. Czy on należał do najlepszych? Najdoskonalszych? Tego nie mógł sam ocenić, na pewno czuł się w dobrej formie. Może nie mógł tego nazwać "dobrą formą do zabijania", a raczej do tkania czarów, czasem ofensywnych! Ale w sumie jeżeli się uprzeć, na jedno wychodzi. Miał tylko nadzieję że zdąży powiadomić stado zanim pójdzie na rzeź. Zdawać się mogło że ma strasznie mało czasu na to wszystko.
Należało więc zakończyć jeszcze inny wątek.
Gdy inni odchodzili w różnym nastroju, czarodziej rozejrzał się za pozostałymi smokami. Niezbyt teraz miał czas by uspokajać innych, nawet jeżeli go korciło by smoki oszczędziły sobie takich przyjemności. Zamiast tego postanowił przejść do sedna sprawy.
Zwrócił się w stronę Kuszenia Diabła i powoli do niej podszedł. Cała ta sytuacja z Cieniem wydawało się odcisnąć na niej swe piętno. Nie rozumiał tego strachu w obawie przed życiem własnego pisklęcia, ale potrafił zrozumieć podobny strach przed utratą swojego rodzeństwa. Żałował że młoda wystawiona była na tak śmiertelne niebezpieczeństwo razem ze swoją matką. Gdyby ich pomoc nie przyszła, również i je mógł czekać koniec. Cała ich czwórka tak na prawdę mogła dziś umrzeć.
Północny smok wypuścił przeciągle powietrze z nozdrzy. Spojrzał przez chwilę na trzymane w objęciach malutkie pisklę, potem zaś swój wzrok skierował na jej matkę, kątem oka dostrzegając w bliskiej odległości jajo. To własnie je miał zapewne przetransportować do terenów Ognia.
Zew Płomieni wezwał mnie z prośbą o przybycie tutaj. To jednak nie jest odpowiednia pora na takie sprawy. Jeśli wasza wspólna decyzja dalej jest aktualna, jestem skłonny przeprowadzić spotkanie w innym miejscu i o innej porze. – Zaproponował jej, dając sobie spokój z przedstawieniem się. Konkrety i tylko konkrety. Jeżeli Kuszenie będzie skłonna podjąć rozmowę teraz, to tak zrobi.
W oczekiwaniu na odpowiedź, spoglądał na nią z lekko przekrzywionym łbem. Śmierć Zewu znaczyła iż to on teraz przejmuje obowiązki. To również znaczyło iż podjęte przez niego tematy on będzie musiał kontynuować.
Wszystko jednak się wkrótce okaże.

Wyszukiwanie zaawansowane