A: S: 1| W: 2| Z: 1| M: 2| P: 2| A: 3
U: Pł,L,W,M,A,O,Skr,Śl,MP: 1| MO: 2| B, MA: 3
Atuty: Wrodzony Talent, Niestabilny, Mistyk, Utalentowany, Przezorny
Riavelo mrużył przez moment ślepka, myśląc intensywnie, by zwizualizować sobie ludzi w pełnej krasie takimi, jakich opisywała ich Torvihraak. Szło mu dosyć topornie, nawet jak na niego, dlatego też mógł cichutko odetchnąć, kiedy uraczyła go maddarowym tworem przedstawiającym człowieczka. Śmieszny taki, nie za duży. A może to on urósł? Co jak co, ale wyczarowywane przez Godnego topielce wydawały się o wiele większe i... straszniejsze. Może to kwestia gatunku, a może po prostu teraz inne stwory nie wydawały mu się aż tak przerażające? Lustrował chwilę budowę ów humanoida, przekrzywiając lekko głowę. Szczerze? Zastanawiał się teraz, które części człowieka smakowały mu najbardziej oraz z które z mięśni były najbardziej soczyste. Zbliżył się trochę. Co jak co, opakowany i ściśnięty w tym metalu był jak sardynka w puszce, lecz Riavelemu wcale nie przeszkadzało to w przetrząsaniu tego tematu. W końcu kto nie lubił rozmawiać na temat gustu?
– Jadłaś kiedyś takiego? – zagaił przesympatycznie, przekierowując w końcu całą swoją uwagę na starszą smoczycę. Niby mówiła coś o rozmowach i w ogóle, ale przecież też chyba chcieli jej coś zrobić, więc... pewnie kogoś tam przypadkiem mogła capnąć i połknąć, nie? Uznał, że warto się tym zainteresować. Może mogła mu polecić jakąś milutką wioskę, ba, nawet pokazać gdzieś w pobliżu osobiście? Oblizał szybko wargi, nawilżając je. Zaczynał robić się ociupinkę głodny na samą myśl.
Ujrzawszy spojrzenie szybko odwrócił łeb na kilka uderzeń serca, by następnie z poważniejszą już miną spojrzeć na nią z powrotem. I, cóż, nie potrafił się wprrrost powstrzymać – delikatnie zgiął łapy, by w szybkim, poprzedzonym krótkim machnięciem bioderkami, skoku znaleźć się tuż przy niej, kiedy jeszcze stała przy swojej torbie. Rzucił na przedmiot zaledwie krótkie spojrzenie, nim skupił się na smoczycy, odrzucając łeb w tył, opierając go na grzbiecie oraz przymilając się do jej boku. Po chwili też szturchając lekko, jakby znał ją całe swoje życie. Przywołał przy tym na pysk subtelny, przepraszający uśmieszek, kołysząc uszami z błąkającym się gdzieś, przytłumionym rozbawieniem.
– Chyba nie masz mi niczego za złe, hmm?
Spodziewał się, że nie była zbyt poważna w tej sytuacji. Lecz cóż mu szkodziło pociągnąć to nieco dalej? Złapał się na tym, że ten dziki, nieprzemyślany zryw przyniósł mu trochę więcej radości, niźli powinien. Odsunął się zaledwie o parę łusek, zwalniając nacisk na jej bok i trzymając się już na własnych czterech kończynach. Przyłożył palce do podbródka, pocierając go lekko. Kaszlnął też, słysząc o jedzeniu bogów. Znaczy, posągów. Chociaż...? Sennah, o ile nie miał przestarzałych informacji, nadal chodziła po świecie żywych. Może i można by ją nawet zje... zaraz, to nie w porządku! Potrząsnął głową, nie przestając posyłać jej różnorakich uśmiechów.
– Obydwoje są bogami, moja droga niedoinformowana koleżanko! – wymyślił na szybko, tak. Miał zamiar powiedzieć coś zgoła innego, ba, nadać już jej jakiś specyficzny przydomek, ale słusznie ugryzł się w porę w język, robiąc jedynie o uderzenie serca dłużą przerwę między słowami niżby powinien. "Koleżanka" też pasowała. Nawet, jeśli mogła by być jego babką.
– Immanor patronuje mojemu stadu, Ziemi, i jest tym najwyższym bogiem. Stworzył smoki i w ogóle, no wiesz, taki tatuś nas wszystkich, khe. I jest chyba... yyy, a, tak, bogiem wytrzymałości. Ma brata, Kamanora, i... wiesz, w sumie zanim zacznę, możemy najpierw tam dojść i osobiście ci ich przedstawię! – obrócił ku niej głowę. Odchrząknął, wysuwając się nieco na przód tej dwuosobowej karawany, prowadząc ją ku świątyni. Droga nie była długa, dotarli na miejsce wyjątkowo szybko, a wielkie wrota groty pojawiły się tuż przed nimi. Były otwarte, jak zawsze. Pyzaty spojrzał na samotniczkę wymownie, wskazał pyskiem miejsce i wszedł do środka. Poczekał na nią, o ile chciała zadać jakiekolwiek pytania. Głownie pewnie o sam wygląd, może o aurę? O konkretne pomieszczenia? Riavelo skierował się prosto ku pomieszczeniu z posągami najpotężniejszych bogów, po drodze jednak mówiąc dalej:
– Brr, widzisz to zatęchłe, ciasne miejsce od razu po prawej? Nie wiem, dlaczego ktokolwiek miałby zrobić ten tunel takim małym – skrzywił się nieznacznie, zadrżawszy, kiedy poczuł chłód bijący od pomieszczenia w głębi. Chyba od samego widoku dostawał klaustrofobii. – Ponoć tam można spotkać boga śmierci. Nazywa się Ateral i jest cały biały. A może bardziej srebrny? W sumie ciężko powiedzieć, posąg zawsze stoi w cieniu. Zresztą, sama za chwilę zobaczysz, jak przejdziemy dalej. Mroczny typ, nie ma bata – dodał cicho, rozglądając się, jakby zaraz sam bożek miał wyłonić się zza swojej kryjówki i przetrzepać mu zad. Zerknął jeszcze na Torvi, mając nadzieję, że nadal za nim podąża, przyśpieszając kroku. Ominęli ołtarz, także dwie pomniejsze jaskinie. Do nich jeszcze zamierzał powrócić potem. Póki co jednak utrzymywał czujnie uszy uniesione na sztorc, zastanawiając się, czy smoczyca będzie zadawać jakiekolwiek pytania.
– Ołtarz jest do wymian, no wiesz – rzucił jedynie krótko, mijając przedsionek i czekając na nią w głównym pomieszczeniu (bo jeśli nie, to gadał właściwie do siebie, głośno gadając o bogach i zorientowawszy się o tym, że robiła coś innego dopiero po swoim monologu!). – Immanor to ten najpotężniejszy! Ukradnie ci każdą najładniejszą partię, bo może cię zmieść jednym kichnięciem. Ten naprzeciwko, zajął najlepsze miejsce. Ma złote łuski, chociaż tutaj chyba niezbyt widać. Eee... chyba nie mówiłem niczego o Kamanorze, prawda? Jest bratem Immanora. Ma taaakie duże mięśnie, jak pan Trzęsienie i jest patronem stada Ognia. Podobno jest dosyć porywczy, w sumie na takiego wygląda, tak myślę. Ma granatowe łuski, mroczny taki. Kolejnym rodzeństwem je... był też Tarram, w sumie nie wiem co z nim. Był poprzednim bogiem śmierci, ale czy bogów da się zabić? Przez zwykłe smoki chyba niezbyt – zastanowił się chwilę, po czym od razu przeszedł do innego tematu, zdając się mówiąc bardziej do siebie niż kogokolwiek innego. Jego ślepka błyszczały wesoło, kiedy wpatrywał się niemalże bez mrugnięcia w dumne posągi. – W każdym razie jest jeszcze Tka- znaczy, Thahar, lubi polowania. I jedzonko, tak myślę, przynajmniej po jego puchatości. Ten taki zielony. Uroczy bóg, och Immanorze – czy jego głos właśnie nie zrobił się z lekka zbyt... piskliwy? Nieco nawet rozbawiony? Szybko to naprawił, chrząkając. Ogniki w ślepkach jednak nie znikały, a wręcz rosły w miarę, jak pokazywał palcem kolejne boskie smoki. – No i mają jedną siostrę. Musieli ją chyba całkowicie zdominować, ma chyba… eee, różowe? Fioletowe? Łuski. Nenya. Patrz, jest taka chuda jak ty! Pewnie też umiesz się ruszać tak gibko jak ona, he he. W końcu jest boginką zręczności, musi umieć nieźle się ruszać. W sumie trochę ją przypominasz, też masz złote oczy, gdyby nie te… – zawahał się, w końcu rozglądając się dookoła aby sprawdzić, czy nadal mu towarzyszy. Rzuciło mu się gdzieś niewyraźnie, że miała dosyć sporo pojedynczych ubytków w łuskach. Lub rys. No i… kikutki, zupełnie jak pan przywódca. Mimo to, mimo koloru łusek, podobieństwo było doprawdy uderzające! – Eeegh, nieważne, jeśli masz jakieś pytania i w ogóle to wal śmiało!
Licznik słów: 1115

.
.「☆」.
► ᴡʀᴏᴅᴢᴏɴʏ ᴛᴀʟᴇɴᴛ
► ɴɪᴇsᴛᴀʙɪʟɴʏ
dodatkowa kość do MP, MA i MO, w przypadku niepowodzenia – rana ciężka
► ᴍɪsᴛʏᴋ
raz na walkę +1 sukces do ataku magicznego
► ᴘʀᴢᴇᴢᴏʀɴʏ
+2 ST do kontrataków przeciwników.
► ᴜᴛᴀʟᴇɴᴛᴏᴡᴀɴʏ
Kalectwa: Brak skrzydeł, niemożność Lotu; brak języka oraz deformacja pyska (+1 ST do testów Percepcji, niezdolność mówienia); +1 ST do akcji fizycznych (niedowład lewej przedniej łapy), +1st do ziania
#eac49e ᴅɪᴀʟᴏɢ | #af6842 ᴍᴇɴᴛᴀʟᴋɪ
ʀᴇғᴋᴀ