Znaleziono 49 wyników
- 01 maja 2020, 20:12
- Forum: Błękitna Skała
- Temat: Lazurowe Jeziorko
- Odpowiedzi: 884
- Odsłony: 110794
Szukał ktoś Łaknienia? Tak? Nie? No w każdym razie, była tutaj nad Lazurowym Jeziorem. Dokładniej rzecz ujmując, przy jednym z drzew. Co złego mogło się stać, kiedy żmija bawiła się drewnianą harmonijką, którą zostawiła jej matka. Pisklę było pod czujną opieką Ravggna, więc ona mogła spokojnie odpocząć. No kto by się spodziewał, że pilnowanie niespodzianek było męczące. Ciepłe słońce przyjemnie wygrzewało jej grzbiet, Łaknienie nawet przez chwilę się zastanawiała czy to przypadkiem nie sprawka najmłodszej z boskiego panteonu. Była ciekawa czy ktoś do niej dołączy i co jakiś czas czujnie się rozglądała.
- 04 kwie 2020, 18:34
- Forum: Ogólne
- Temat: Powiadomienia
- Odpowiedzi: 6987
- Odsłony: 365210
I na Łaknienie nie trzeba było długo czekać. Żmijowata sylwetka zastępczyni zjawiła się na wezwanie Niebiańskiej Łuski. Wyprostowana skierowała swe kroki do zebranych. Kiwnęła łbem na przywitanie Przebłysk i Nubes, zostało czekać na Perspektywę. Kiedy jednak i ta się zjawiła, Vakkan wzorem Nubes wyjęła swoją zapłatę, trzy onyksy i położyła je obok kamieni północnej. Właściwie teraz dopadła ją konkluzja czy przypadkiem Nubes nie była jej kuzynką w jakimś stopniu? No, na razie nieważne.
Córka Pacyfikacji rozglądała się uważnie, była tu przecież pierwszy raz.
//3x onyks jako zapłata.
Córka Pacyfikacji rozglądała się uważnie, była tu przecież pierwszy raz.
//3x onyks jako zapłata.
- 11 mar 2020, 16:49
- Forum: Bliźniacze Skały
- Temat: Podnóże Skał
- Odpowiedzi: 615
- Odsłony: 82638
Mimo że syczała jak żmija, to nie kąsała w podobny sposób. Zmrużyła ciekawsko ślepia na jego reakcje. Dla niej wydawało się naturalne, że każdy przywódca Ognia ma płomień w imieniu i nie do końca wyobrażała sobie, jakby to miało inaczej wyglądać.
Zastrzygła rozbawiona uszami, kiedy usłyszała stwierdzenie Plagijczyka. Musiała mu co prawda uwierzyć na słowo, bo sama nie rozmawiała zza wieloma smokami, ale i tak było to zabawne.
Poza tym żmija wyszczerzyła zaczepnie kiełki, na wzmiankę kogo Barbarzyński by nie szkolił i potraktowała to jako małą pochwałę czy coś w tym stylu.
– Nie boję ssssssię.
Wyszczerzyła kły butnie, prostując się i bezczelnie patrząc na wyższego wojownika.
Zastrzygła rozbawiona uszami, kiedy usłyszała stwierdzenie Plagijczyka. Musiała mu co prawda uwierzyć na słowo, bo sama nie rozmawiała zza wieloma smokami, ale i tak było to zabawne.
Poza tym żmija wyszczerzyła zaczepnie kiełki, na wzmiankę kogo Barbarzyński by nie szkolił i potraktowała to jako małą pochwałę czy coś w tym stylu.
– Nie boję ssssssię.
Wyszczerzyła kły butnie, prostując się i bezczelnie patrząc na wyższego wojownika.
- 10 mar 2020, 22:00
- Forum: Bliźniacze Skały
- Temat: Podnóże Skał
- Odpowiedzi: 615
- Odsłony: 82638
Łaknienie zamruczała rozbawiona pierwszą reakcją czerwonego samca na podziękowania. Jednak kiedy odpowiedziała, w jej głosie pobrzmiewała najczystszy złośliwy bunt i żartobliwe niedowierzanie.
– Ja? Grzeczna? No cośssss ty?
Warknęła żartobliwe na sprzeciw określaniu jej bezbronną panienką.
Z jakiegoś jednak powodu poczuła się dumna, że udało jej się zdziwić wojownika.
– Mogę powiedzieć, że ssssssama sssssię tego nie ssssspodziewałam. Myśssssslałam, że Płomień wybierze kogośssss ssssstarsssszego i bardziej dośsssswiadczonego na ssssswojego zasssssssstępce.
Zmrużyła ślepia, uważnie przyglądając się samcowi, kiedy tego nagle opuścił nastrój do przekomarzanek. Spojrzała w bok, kiedy dotarło do niej, co Plagijczyk powiedział. Ogon smoczycy trzasnął o ziemię.
– Prawdopodobnie myśsssslissssz dobrze.
Przyznała cicho. Wbrew pozorom nie spuściła łba przez utrapienie czy smutek. Zew był przywódcą i tylko jako takiego go widziała, jednak zdawała sobie sprawę, że miał córkę, która teraz uczyła się w ich stadzie. Nawet jeśli wcześniej to do niej nie dotarło, sama przecież wiedziała, jak to jest wychować się bez jednego rodzica.
Spojrzała na Barbarzyńskiego wdzięcznie, kiedy zmienił temat.
– To chyba jasssssne.– odpowiadając na pierwsze pytanie, drugie potraktowała jako retoryczne, o ile smoki wiedzą, co to jest.– Chcesssssz mnie sssssprawdzić?
– Ja? Grzeczna? No cośssss ty?
Warknęła żartobliwe na sprzeciw określaniu jej bezbronną panienką.
Z jakiegoś jednak powodu poczuła się dumna, że udało jej się zdziwić wojownika.
– Mogę powiedzieć, że ssssssama sssssię tego nie ssssspodziewałam. Myśssssslałam, że Płomień wybierze kogośssss ssssstarsssszego i bardziej dośsssswiadczonego na ssssswojego zasssssssstępce.
Zmrużyła ślepia, uważnie przyglądając się samcowi, kiedy tego nagle opuścił nastrój do przekomarzanek. Spojrzała w bok, kiedy dotarło do niej, co Plagijczyk powiedział. Ogon smoczycy trzasnął o ziemię.
– Prawdopodobnie myśsssslissssz dobrze.
Przyznała cicho. Wbrew pozorom nie spuściła łba przez utrapienie czy smutek. Zew był przywódcą i tylko jako takiego go widziała, jednak zdawała sobie sprawę, że miał córkę, która teraz uczyła się w ich stadzie. Nawet jeśli wcześniej to do niej nie dotarło, sama przecież wiedziała, jak to jest wychować się bez jednego rodzica.
Spojrzała na Barbarzyńskiego wdzięcznie, kiedy zmienił temat.
– To chyba jasssssne.– odpowiadając na pierwsze pytanie, drugie potraktowała jako retoryczne, o ile smoki wiedzą, co to jest.– Chcesssssz mnie sssssprawdzić?
- 10 mar 2020, 10:28
- Forum: Bliźniacze Skały
- Temat: Podnóże Skał
- Odpowiedzi: 615
- Odsłony: 82638
Może i lepiej by jej poszło, gdyby była bardziej skupiona, ale nie byłoby takiej zabawy. Żmija, mając nadzieje, że Pogrom nie zauważył rumieńca, podniosła się z jego pomocą.
Zastrzygła uszami na słowa o kompanie, była ciekawa, kto mógłby być towarzyszem takiego smoka jak Khardah. Żywiołak? Ogar? Demon? Pierwsze jej skojarzenia skupiły się głównie na tych trzech stworzeniach.
Strzeliła ogonem o ziemie, kiedy usłyszała o sojuszu, choć nie wyglądała na zaskoczoną, to słyszała o tym po raz pierwszy.
Zmrużyła podejrzliwie ślepia, patrząc, jak czerwony samiec cofa się trochę. Czyżby o czymś nie wiedziała?
– Ossssstatnim razem nie miałam okazji ci podziękować za nauki, dziękuje.
Wyprostowała się, kiedy Plagijczyk zapytał o jej nowe miano, no ciekawe czy spodziewałby się czegoś takiego. W teatralnym i całkiem psotnym geście ukłoniła się przed Pogromem, przedstawiając się.
– Łaknienie Pożogi, niedawno mianowana zassssstępczyni Ognia.
Patrzyła na samca bezczelnie, oceniając jego reakcje.
Zastrzygła uszami na słowa o kompanie, była ciekawa, kto mógłby być towarzyszem takiego smoka jak Khardah. Żywiołak? Ogar? Demon? Pierwsze jej skojarzenia skupiły się głównie na tych trzech stworzeniach.
Strzeliła ogonem o ziemie, kiedy usłyszała o sojuszu, choć nie wyglądała na zaskoczoną, to słyszała o tym po raz pierwszy.
Zmrużyła podejrzliwie ślepia, patrząc, jak czerwony samiec cofa się trochę. Czyżby o czymś nie wiedziała?
– Ossssstatnim razem nie miałam okazji ci podziękować za nauki, dziękuje.
Wyprostowała się, kiedy Plagijczyk zapytał o jej nowe miano, no ciekawe czy spodziewałby się czegoś takiego. W teatralnym i całkiem psotnym geście ukłoniła się przed Pogromem, przedstawiając się.
– Łaknienie Pożogi, niedawno mianowana zassssstępczyni Ognia.
Patrzyła na samca bezczelnie, oceniając jego reakcje.
- 09 mar 2020, 18:19
- Forum: Bliźniacze Skały
- Temat: Podnóże Skał
- Odpowiedzi: 615
- Odsłony: 82638
Prychnęła wesoło na jego słowa, choć nie przewidziała, co takiego planował. Dlatego też właśnie spadła gwałtownie tuż pod łapy plagijczyka. Na szczęście przynajmniej zamortyzowała upadek, na tyle na ile mogła, lądując częściowo na łapach.
Wyszczerzyła kły w zaczepnym uśmiechu, ha żyje i co mi zrobisz? Kiedy cienisty kruk ponad ich głowami wzbił się w powietrze i przy lądowaniu tuż obok dwóch smoków stał się cienistym rysiem, który chyba próbował na Barbarzyńskiego syczeć, ale niezbyt to było słyszalne i szybko został mentalnie skarcony przez ognistą.
– Dorobiłam sssssię kompana, jak widać, nowego imienia i rangi też, a co u ciebie o wielki i potężny Khardahu?
Nie mogła sobie odpuścić zaczepki. Dopiero po powiedzeniu tego zdała sobie sprawę, jak mogło to zabrzmieć, biorąc pod uwagę, że nadal leżała jak długa, a plagijczyk nad nią. Miała tyle szczęścia, że ciężko było zauważyć u niej rumieńce ze względu na ciemne ubarwienie, choć nie było to niemożliwe. Podniosła się na łapy, a i tak musiała zadzierać łeb, jak zwykle by patrzeć plagijczykowi w pysk.
Wyszczerzyła kły w zaczepnym uśmiechu, ha żyje i co mi zrobisz? Kiedy cienisty kruk ponad ich głowami wzbił się w powietrze i przy lądowaniu tuż obok dwóch smoków stał się cienistym rysiem, który chyba próbował na Barbarzyńskiego syczeć, ale niezbyt to było słyszalne i szybko został mentalnie skarcony przez ognistą.
– Dorobiłam sssssię kompana, jak widać, nowego imienia i rangi też, a co u ciebie o wielki i potężny Khardahu?
Nie mogła sobie odpuścić zaczepki. Dopiero po powiedzeniu tego zdała sobie sprawę, jak mogło to zabrzmieć, biorąc pod uwagę, że nadal leżała jak długa, a plagijczyk nad nią. Miała tyle szczęścia, że ciężko było zauważyć u niej rumieńce ze względu na ciemne ubarwienie, choć nie było to niemożliwe. Podniosła się na łapy, a i tak musiała zadzierać łeb, jak zwykle by patrzeć plagijczykowi w pysk.
- 08 mar 2020, 20:12
- Forum: Bliźniacze Skały
- Temat: Podnóże Skał
- Odpowiedzi: 615
- Odsłony: 82638
Ha! Powodzenia w zakradaniu się, Pogrom miał jeden problem w postaci cienistego kruka, który widząc czerwone łuski niezbyt kamuflujące się na ziemi, powiadomił smoczyce o gościu. Ravggn czuwa drodzy państwo w dodatku całkowicie niewidoczny najwyraźniej. Choć gdyby się nie rozglądał, to nie zauważyłby drugiego smoka.
Udając więc, że wcale nie wie o obecności plagijczyka, delikatnie wzmocniła chwyt ogona na gałęzi, dla lepszej stabilizacji i po prostu zajrzała wesoło w dół, patrząc prosto na wojownika.
– Khardah, czyżbyśssss usssssiłował się sssskradać?
Wysyczała żart, który jak raz nie miał być drwiną, tylko zwykłą zaczepką, w dodatku całkiem przyjazną.
Zabawne, że w tym momencie plagijczyk był bardziej uświadomiony o sojuszu niż ona.
Wracając, jednak musiało to zabawnie wyglądać z boku, zwłaszcza że Łaknienie spoglądała na Pogroma do góry nogami.
Musiała mu też podziękować za podszkolenie jej, bo na ostatnim ich spotkaniu niestety nie zdążyła, a miała dziwne wrażenie, że gdyby nie ta nauka nie byłaby teraz Łaknieniem, tylko nadal Złudną.
Udając więc, że wcale nie wie o obecności plagijczyka, delikatnie wzmocniła chwyt ogona na gałęzi, dla lepszej stabilizacji i po prostu zajrzała wesoło w dół, patrząc prosto na wojownika.
– Khardah, czyżbyśssss usssssiłował się sssskradać?
Wysyczała żart, który jak raz nie miał być drwiną, tylko zwykłą zaczepką, w dodatku całkiem przyjazną.
Zabawne, że w tym momencie plagijczyk był bardziej uświadomiony o sojuszu niż ona.
Wracając, jednak musiało to zabawnie wyglądać z boku, zwłaszcza że Łaknienie spoglądała na Pogroma do góry nogami.
Musiała mu też podziękować za podszkolenie jej, bo na ostatnim ich spotkaniu niestety nie zdążyła, a miała dziwne wrażenie, że gdyby nie ta nauka nie byłaby teraz Łaknieniem, tylko nadal Złudną.
- 08 mar 2020, 16:57
- Forum: Bliźniacze Skały
- Temat: Podnóże Skał
- Odpowiedzi: 615
- Odsłony: 82638
// W innym czasie.
Śnieg powoli znikał, a Vakkan znów znajdowała się na terenach wspólnych. Jak zwykle w sumie, gdy potrzebowała coś przemyśleć. Jedna z sosen, mimo że nie aż tak duża, jak powinna, bez problemu utrzymała na sobie ciężar żmii, której chwytny ogon owinął się wokół drzewa, stabilizując ją. Przynajmniej będzie wiedzieć, jeśli coś się zbliżało, bo Ravggn pod postacią kruka siedział sobie na gałęzi nad nią i rozglądał się uważnie.
Nadal trochę zastanawiała ją funkcja, którą obejmowała i nostalgia. Gdyby tylko Pacyfikacja wiedziała, że jej żmijka teraz na jej stanowisku jak by zareagowała? Łaknienie miała się nigdy tego nie dowiedzieć. Musiała też jakoś porozmawiać z większością ognistych smoków, chciała poznać ich osobistą opinię na taki wybór Płomienia.
I masz babo placek, Żmija myślami odleciała.
Śnieg powoli znikał, a Vakkan znów znajdowała się na terenach wspólnych. Jak zwykle w sumie, gdy potrzebowała coś przemyśleć. Jedna z sosen, mimo że nie aż tak duża, jak powinna, bez problemu utrzymała na sobie ciężar żmii, której chwytny ogon owinął się wokół drzewa, stabilizując ją. Przynajmniej będzie wiedzieć, jeśli coś się zbliżało, bo Ravggn pod postacią kruka siedział sobie na gałęzi nad nią i rozglądał się uważnie.
Nadal trochę zastanawiała ją funkcja, którą obejmowała i nostalgia. Gdyby tylko Pacyfikacja wiedziała, że jej żmijka teraz na jej stanowisku jak by zareagowała? Łaknienie miała się nigdy tego nie dowiedzieć. Musiała też jakoś porozmawiać z większością ognistych smoków, chciała poznać ich osobistą opinię na taki wybór Płomienia.
I masz babo placek, Żmija myślami odleciała.
- 11 lut 2020, 17:25
- Forum: Warsztat
- Temat: Kwarce Siły i Wytrzymałości
- Odpowiedzi: 439
- Odsłony: 17866
Już raz tu była, przyszedł więc czas na kolejną wizytę przy wyjątkowych kryształach. Była zbyt słaba, by walka jej wychodziła i padała pod najmniejszym pacnięciem w walce. Tak więc przybyła pod ten konkretny kamień, odpowiedzialny za wytrzymałość ze swoimi zapasami. Rozłożyła więc zapłatę za naukę przy kwarcu i chyba zostawało jej czekać.
10/4 owoców, 6/4 mięsa, akwamaryn, ametyst i szafir za wytrzymałość III
10/4 owoców, 6/4 mięsa, akwamaryn, ametyst i szafir za wytrzymałość III
- 08 lut 2020, 20:33
- Forum: Dzika Puszcza
- Temat: Bagno
- Odpowiedzi: 496
- Odsłony: 75458
Zabawne, że Pogrom sam uznał ją za pyskatą panienkę, ale jednak potrafiła zamknąć paszcze i posłuchać. Nawet jeśli nie miała tego wszystkiego przyswoić od razu, to co broniło jej poćwiczyć w wolnym czasie, a potem użyć tego, gdzie indziej wybijając komuś zęby?
Nawet jeśli nie pokazywała, to czuła jak spojrzenie wojownika przesuwało się po jej żmijowatym ciele.
Jej ruch był może nieco zbyt ambitny, lecz łatwo było jej się zwinąć w bok, nawet jeśli trochę pomyliła się w obliczeniach. Śliskie i drobne łuski najwyraźniej przydawały się tak samo w powietrzu, jak i w wodzie.
Ognista adeptka również obserwowała plagijczyka, kiedy ten się bronił i aż sama sapnęła, kiedy uderzyła bezwładnie o jego łuski. Trzeba było przyznać, że wisząc tak, zdecydowanie to ona była tą bardziej bezbronną, a była to ważna lekcja. Nigdy więcej nie dać się złapać za ogon.
Kiwnęła łbem na dodatkowe wskazówki, po czym sama syknęła rozbawiona.
– Wyglądam jak oposssss.
Kiedy ją puścił, machnęła skrzydłami, szarpiąc powietrze i wracając do swojej poprzedniej pozycji głową do góry. Dostosowała się do polecenia, wracając na swoje miejsce w pewnej odległości od plagijczyka, teraz była jej kolej na obronę. Obserwowała samca uważnie, musiała przecież jakoś się obronić i to najlepiej skutecznie. Kiedy plagijczyk zapikował ku jej lewej stronie, zmrużyła podejrzliwie ślepia, złożyła skrzydła, przyciskając, machając nimi po raz ostatni, wprawiając się w obrót i sięgając własnymi łapami ku wystawionej kończynie plagijczyka, chcąc zdecydowanie pociągnąć go własnym ciężarem i rozpędem w dół.
Nawet jeśli nie pokazywała, to czuła jak spojrzenie wojownika przesuwało się po jej żmijowatym ciele.
Jej ruch był może nieco zbyt ambitny, lecz łatwo było jej się zwinąć w bok, nawet jeśli trochę pomyliła się w obliczeniach. Śliskie i drobne łuski najwyraźniej przydawały się tak samo w powietrzu, jak i w wodzie.
Ognista adeptka również obserwowała plagijczyka, kiedy ten się bronił i aż sama sapnęła, kiedy uderzyła bezwładnie o jego łuski. Trzeba było przyznać, że wisząc tak, zdecydowanie to ona była tą bardziej bezbronną, a była to ważna lekcja. Nigdy więcej nie dać się złapać za ogon.
Kiwnęła łbem na dodatkowe wskazówki, po czym sama syknęła rozbawiona.
– Wyglądam jak oposssss.
Kiedy ją puścił, machnęła skrzydłami, szarpiąc powietrze i wracając do swojej poprzedniej pozycji głową do góry. Dostosowała się do polecenia, wracając na swoje miejsce w pewnej odległości od plagijczyka, teraz była jej kolej na obronę. Obserwowała samca uważnie, musiała przecież jakoś się obronić i to najlepiej skutecznie. Kiedy plagijczyk zapikował ku jej lewej stronie, zmrużyła podejrzliwie ślepia, złożyła skrzydła, przyciskając, machając nimi po raz ostatni, wprawiając się w obrót i sięgając własnymi łapami ku wystawionej kończynie plagijczyka, chcąc zdecydowanie pociągnąć go własnym ciężarem i rozpędem w dół.
- 07 lut 2020, 19:44
- Forum: Dzika Puszcza
- Temat: Bagno
- Odpowiedzi: 496
- Odsłony: 75458
Mruknęła psotnie, całkowicie ukrywając fakt, że plagijczyk ją zawstydził, zdecydowanie nie musiał o tym wiedzieć, ani o tym, że tak łatwo ją speszył. Słysząc o czterech wolnych łapach, pomyślała, jaki mogłaby zrobić z nich użytek, kopnięcie z tylnych łap prosto w łeb, na przykład wydawało się ciekawą opcją, która zdecydowanie potrzebowała przetestowania. Adeptka mruknęła zainteresowana, kiedy wojownik zaczął jej mówić, jak powinno się dobrze walczyć w powietrzu. Starała się zapamiętać wszystko, analizując od razu, jak mogłaby to zrobić i w jakiej sytuacji mogłaby takim ruchem komuś spokojnie zaszkodzić.
Słysząc o postawie, machnęła ogonem, nawyk z ziemi najwyraźniej działał też tu, choć nie było w co uderzyć płetwą, nie licząc wojownika, tłumaczącego jej jak powinna latać w walce. Byłby to ciekawy widok i pewnie niezła zaczepka, ale miała jakoś wrażenie, że nie do końca mogłoby się to skończyć dobrze.
Poprawiając się, wypięła pierś, rozczapierzyła skrzydła, uznawszy nawet, że teraz łatwiej było jej trzymać się w jednym miejscu. Pochyliła łeb, trzymając cały czas wzrok na Khardahu, oraz spięła mięśnie w łapach, które wcześniej wisiały bezwiednie.
Syknęła rozbawiona, kiedy plagijczykowi znudziło się gadanie, lecz kiwnęła łbem, dziękując za rady. Miała więc zaatakować, dobrze, lecz najpierw sprawdziła skąd dokładnie wieje wiatr, na szczęście chwilowo nie wiał wcale. Postanowiła skorzystać z przykładu podanego jej przez plagijczyka. Machnęła mocniej skrzydłami, unosząc się trochę wyżej i zbliżając się do plagijczyka, by zaraz złożyć skrzydła i zacząć spadać w jego kierunku. Zamiast jednak zrobić fikołka w dół, jak proponował Khardah, zaczęła odkręcać się w dół i w prawo. Siłą rozpędu chciała strzelić samcowi płetwą na końcu ogona prosto w bok pyska, by niżej rozłożyć skrzydła i zejść ze spadania z powrotem do lotu.
Słysząc o postawie, machnęła ogonem, nawyk z ziemi najwyraźniej działał też tu, choć nie było w co uderzyć płetwą, nie licząc wojownika, tłumaczącego jej jak powinna latać w walce. Byłby to ciekawy widok i pewnie niezła zaczepka, ale miała jakoś wrażenie, że nie do końca mogłoby się to skończyć dobrze.
Poprawiając się, wypięła pierś, rozczapierzyła skrzydła, uznawszy nawet, że teraz łatwiej było jej trzymać się w jednym miejscu. Pochyliła łeb, trzymając cały czas wzrok na Khardahu, oraz spięła mięśnie w łapach, które wcześniej wisiały bezwiednie.
Syknęła rozbawiona, kiedy plagijczykowi znudziło się gadanie, lecz kiwnęła łbem, dziękując za rady. Miała więc zaatakować, dobrze, lecz najpierw sprawdziła skąd dokładnie wieje wiatr, na szczęście chwilowo nie wiał wcale. Postanowiła skorzystać z przykładu podanego jej przez plagijczyka. Machnęła mocniej skrzydłami, unosząc się trochę wyżej i zbliżając się do plagijczyka, by zaraz złożyć skrzydła i zacząć spadać w jego kierunku. Zamiast jednak zrobić fikołka w dół, jak proponował Khardah, zaczęła odkręcać się w dół i w prawo. Siłą rozpędu chciała strzelić samcowi płetwą na końcu ogona prosto w bok pyska, by niżej rozłożyć skrzydła i zejść ze spadania z powrotem do lotu.
- 07 lut 2020, 14:39
- Forum: Dzika Puszcza
- Temat: Bagno
- Odpowiedzi: 496
- Odsłony: 75458
W powietrzu żmija nie czuła się co prawda tak dobrze, jak na ziemi albo w wodzie, ale potrafiła też latać całkiem nie najgorzej. Najwyraźniej była mistrzynią w sprawianiu o ironio złudnego wrażenia swoją posturą.
Parsknęła syczącym śmiechem na słowa plagijczyka, choć w jednym miał racje, było doskonale na czym zawiesić oko, lecz Khardah nie musiał o tym wiedzieć.
– Przynajmniej w moim przypadku przeciwnik mylnie uzna mnie za sssssłabą i łatwą do pokonania.
Kiedy jednak usłyszała pytanie, zastrzygła zabawnie uszkami, zastanawiając się przez chwilę.
– Więcej możliwośssssci ataku, od góry i od dołu na przykład, możliwośssssć ataku czterema łapami naraz. Sssszybciej się można zmęczyć w powietrzu, podcięcie komuśssss ssssskrzydeł na dużej wyssssokośsssci, sssssprawi, że dość boleśssssnie ssssspadnie.
To były pierwsze pomysły Vakkan na ten temat, nawet jeśli do końca to nie były różnice.
Parsknęła syczącym śmiechem na słowa plagijczyka, choć w jednym miał racje, było doskonale na czym zawiesić oko, lecz Khardah nie musiał o tym wiedzieć.
– Przynajmniej w moim przypadku przeciwnik mylnie uzna mnie za sssssłabą i łatwą do pokonania.
Kiedy jednak usłyszała pytanie, zastrzygła zabawnie uszkami, zastanawiając się przez chwilę.
– Więcej możliwośssssci ataku, od góry i od dołu na przykład, możliwośssssć ataku czterema łapami naraz. Sssszybciej się można zmęczyć w powietrzu, podcięcie komuśssss ssssskrzydeł na dużej wyssssokośsssci, sssssprawi, że dość boleśssssnie ssssspadnie.
To były pierwsze pomysły Vakkan na ten temat, nawet jeśli do końca to nie były różnice.
- 02 lut 2020, 18:53
- Forum: Dzika Puszcza
- Temat: Bagno
- Odpowiedzi: 496
- Odsłony: 75458
Złudna nie miała problemu z dotykiem podczas jakiejkolwiek walki, lecz bez tego po prostu była niepewna żadnego dotyku.
Nie zapowiadało się, by Złudna przegięła z docinkami, choć pomysł z karą wydawał się trochę perwersyjny, jak tak na niego spojrzeć.
Mruknęła zamyślona, kiedy wytknął jej, że mogła po prostu skontrować jego ogień, a nie dawać mu po pysku. Nie znała wielu zastosowań, dla tego co miała w paszczy, więc słuchała zaciekawiona, jak może użyć własnego oddechu w walce. O powietrznej walce słyszała pierwszy raz w życiu, jednak skoro istniało coś takiego, to może możliwe było też zamrożenie komuś skrzydła i wzlecenie w górę, poza zasięg przeciwnika, jeśli ten był wojownikiem.
Pogrom podzielił się z nią ciekawą nowiną, kwas dało się zamrozić. Nie miała o tym pojęcia i sądziła wcześniej, że kwas przez swoje właściwości nie może zostać zlodowacony.
Kiwnęła łbem, po czym ruszyła za nim, na bardziej otwartą przestrzeń. Słysząc przytyk do swoich mniejszych skrzydeł niż tych należących do samca, uśmiechneła się złośliwie. Wybiła się z tylnych łap pionowo w górę, rozkładając tym samym skrzydła na pełną szerokość i machając mocno do czasu, aż nie znalazła się odpowiednio wysoko, tym razem po prostu bezczelnie patrząc na plagijczyka z góry.
– Drobne sssskrzydełka, drobnymi ssssskrzydełkami jesssstem ciekawa czy ty ze ssssswoją wagą jesteśssss w ssssstanie podlecieć.
Nie zapowiadało się, by Złudna przegięła z docinkami, choć pomysł z karą wydawał się trochę perwersyjny, jak tak na niego spojrzeć.
Mruknęła zamyślona, kiedy wytknął jej, że mogła po prostu skontrować jego ogień, a nie dawać mu po pysku. Nie znała wielu zastosowań, dla tego co miała w paszczy, więc słuchała zaciekawiona, jak może użyć własnego oddechu w walce. O powietrznej walce słyszała pierwszy raz w życiu, jednak skoro istniało coś takiego, to może możliwe było też zamrożenie komuś skrzydła i wzlecenie w górę, poza zasięg przeciwnika, jeśli ten był wojownikiem.
Pogrom podzielił się z nią ciekawą nowiną, kwas dało się zamrozić. Nie miała o tym pojęcia i sądziła wcześniej, że kwas przez swoje właściwości nie może zostać zlodowacony.
Kiwnęła łbem, po czym ruszyła za nim, na bardziej otwartą przestrzeń. Słysząc przytyk do swoich mniejszych skrzydeł niż tych należących do samca, uśmiechneła się złośliwie. Wybiła się z tylnych łap pionowo w górę, rozkładając tym samym skrzydła na pełną szerokość i machając mocno do czasu, aż nie znalazła się odpowiednio wysoko, tym razem po prostu bezczelnie patrząc na plagijczyka z góry.
– Drobne sssskrzydełka, drobnymi ssssskrzydełkami jesssstem ciekawa czy ty ze ssssswoją wagą jesteśssss w ssssstanie podlecieć.
- 01 lut 2020, 18:50
- Forum: Dzika Puszcza
- Temat: Bagno
- Odpowiedzi: 496
- Odsłony: 75458
Czy to nie ona przypadkiem powinna mieć wężowe odruchy? Jako ta bardziej żmijowata, oczywiście.
Mimo że pyskowanie było ciekawą rozrywką, to Vakkan była nawet więcej niż pewna, że wiedza, którą wojownik się dzielił, mogła jej się całkiem przydać, toteż zamknęła pysk.
Samica uśmiechnęła się psotnie, błyskając kłami, kiedy plagijczyk dostał, akurat tam, gdzie chciała i w dodatku ją pochwalił.
Prychnęła zdecydowanie zimniejszym powietrzem, kiedy ten się nad nią pochylił. Jeśli oczekiwał, że opuści łeb w takiej sytuacji, to troszku się mylił, bo Vakkan cały czas dość bezczelnie wpatrywała się wprost w niego. Czy sam plagijczyk nie znał pojęcia przestrzeni osobistej? Nie, żeby jej to zbytnio przeszkadzało, po prostu nie była przyzwyczajona, by ktoś ją przekraczał w ogniu, oprócz rodziny, a poza tym plagijczyk przeciwnie do rodziny adeptki, był SAMCEM.
Podążyła spojrzeniem za łbem Khardaha i kiedy ten szczypnął jej skrzydło, jednak nie protestowała, kiedy wojownik wyjaśnił jej, jak można operować skrzydłami jako dodatkowymi kończynami do ataku i obrony.
Najwyraźniej jej własne skrzydła mogły dostać takiej siły, by aż wybić kilka zębów. Zdecydowanie będzie musiała to przetestować. Syknęła rozbawiona jego pokazem ząbków.
– Masz się więc z czego cieszyć, skoro nie wiedziałam o tym wcześniej i masz wszystkie ząbki całe.
Skoro on mógł być uszczypliwy, to Vak nie miała problemu, żeby się trochę prowokacyjnie nie ponabijać.
Podniosła uszy, kiedy Pogrom zaczął mówić dalej. Hmmm dziura w oku lub gardle brzmiała, jak coś, co może zagwarantować zwycięstwo w walce, a błony? Być może owinięcie nimi komuś łba, by się udusił? Chociaż to był tylko luźny pomysł. Oczywiście ich funkcja jako swego rodzaju zasłona wrażliwszych części ciała była równie przydatna.
Spojrzała na plagijczyka zaciekawiona, kiedy ten odsunął się po chwili.
– Nie, tu odbiegam od zwykłych żmij, zamrażam.
Odparła na pytanie rozbawiona nim, przecież już parę razy prychała zimnym powietrzem, choć plagijczyk mógł nie zauważyć, skoro zimno było ogólnie.
Mimo że pyskowanie było ciekawą rozrywką, to Vakkan była nawet więcej niż pewna, że wiedza, którą wojownik się dzielił, mogła jej się całkiem przydać, toteż zamknęła pysk.
Samica uśmiechnęła się psotnie, błyskając kłami, kiedy plagijczyk dostał, akurat tam, gdzie chciała i w dodatku ją pochwalił.
Prychnęła zdecydowanie zimniejszym powietrzem, kiedy ten się nad nią pochylił. Jeśli oczekiwał, że opuści łeb w takiej sytuacji, to troszku się mylił, bo Vakkan cały czas dość bezczelnie wpatrywała się wprost w niego. Czy sam plagijczyk nie znał pojęcia przestrzeni osobistej? Nie, żeby jej to zbytnio przeszkadzało, po prostu nie była przyzwyczajona, by ktoś ją przekraczał w ogniu, oprócz rodziny, a poza tym plagijczyk przeciwnie do rodziny adeptki, był SAMCEM.
Podążyła spojrzeniem za łbem Khardaha i kiedy ten szczypnął jej skrzydło, jednak nie protestowała, kiedy wojownik wyjaśnił jej, jak można operować skrzydłami jako dodatkowymi kończynami do ataku i obrony.
Najwyraźniej jej własne skrzydła mogły dostać takiej siły, by aż wybić kilka zębów. Zdecydowanie będzie musiała to przetestować. Syknęła rozbawiona jego pokazem ząbków.
– Masz się więc z czego cieszyć, skoro nie wiedziałam o tym wcześniej i masz wszystkie ząbki całe.
Skoro on mógł być uszczypliwy, to Vak nie miała problemu, żeby się trochę prowokacyjnie nie ponabijać.
Podniosła uszy, kiedy Pogrom zaczął mówić dalej. Hmmm dziura w oku lub gardle brzmiała, jak coś, co może zagwarantować zwycięstwo w walce, a błony? Być może owinięcie nimi komuś łba, by się udusił? Chociaż to był tylko luźny pomysł. Oczywiście ich funkcja jako swego rodzaju zasłona wrażliwszych części ciała była równie przydatna.
Spojrzała na plagijczyka zaciekawiona, kiedy ten odsunął się po chwili.
– Nie, tu odbiegam od zwykłych żmij, zamrażam.
Odparła na pytanie rozbawiona nim, przecież już parę razy prychała zimnym powietrzem, choć plagijczyk mógł nie zauważyć, skoro zimno było ogólnie.
- 30 sty 2020, 22:00
- Forum: Dzika Puszcza
- Temat: Bagno
- Odpowiedzi: 496
- Odsłony: 75458
Tu trzeba było przyznać racje, Złudna nie miała prawa wiedzieć o takich rzeczach, choć prawdopodobnie na nazwanie siebie niewinną ugryzłaby plagijczyka w nos, a to bez wątpienia mógłby być ciekawy widok.
Spojrzała na samca ciekawska, kiedy ten wymruczał jej pisklęce imię. Właściwie imiona? Chodziło o to nadane przez rodziców? Swoją drogą Khardah brzmiało dość gardłowo i na pewno groźniej niż jej Vakkan.
Nie spodziewała się tak błyskawicznej reakcji na własny atak, dlatego też syknęła bardziej z zaskoczenia niż z bólu, kiedy łapa wojownika przycisnęła jej ogon do ziemi. Szkoda, leżący na ziemi pokaźny plagus mógłby być ciekawym widokiem.
Podniosła jednak uszy, kiedy Pogrom zaczął mówić, mogła się czegoś nauczyć, więc zamknęła chwilowo pysk.
Prychnęła zimną chmurką na określenie szponiastych wiewiórek. Kiedy samiec puścił jej ogon, cofnęła go za siebie, odsuwając śnieg.
Syknęła zaskoczona, ruchem samca, nie spodziewała się tykania jej, toteż spięła mięśnie, prawie od razu w odruchu. Spojrzała na samca podejrzliwie. Zastrzygła uszami na jego dalsze słowa. Przetrawiła przez chwile podane przez wojownika informacje i wskazówki, po czym kiwnęła rozumnie łbem.
Zmrużyła oczy, kiedy samiec się odsunął, otwierając pysk. Czy miała coś na ogień? Zobaczymy.
Trzymała się na zgiętych łapach, ze złożonymi skrzydłami, bokiem do samca, by w odpowiednim momencie skoczyć w kierunku jego boku, rozwijając skrzydło i spróbować nim trzaskając w żuchwę samca i skutecznie zamknąć mu pysk, było to pierwsze co jej przyszło do łba.
Spojrzała na samca ciekawska, kiedy ten wymruczał jej pisklęce imię. Właściwie imiona? Chodziło o to nadane przez rodziców? Swoją drogą Khardah brzmiało dość gardłowo i na pewno groźniej niż jej Vakkan.
Nie spodziewała się tak błyskawicznej reakcji na własny atak, dlatego też syknęła bardziej z zaskoczenia niż z bólu, kiedy łapa wojownika przycisnęła jej ogon do ziemi. Szkoda, leżący na ziemi pokaźny plagus mógłby być ciekawym widokiem.
Podniosła jednak uszy, kiedy Pogrom zaczął mówić, mogła się czegoś nauczyć, więc zamknęła chwilowo pysk.
Prychnęła zimną chmurką na określenie szponiastych wiewiórek. Kiedy samiec puścił jej ogon, cofnęła go za siebie, odsuwając śnieg.
Syknęła zaskoczona, ruchem samca, nie spodziewała się tykania jej, toteż spięła mięśnie, prawie od razu w odruchu. Spojrzała na samca podejrzliwie. Zastrzygła uszami na jego dalsze słowa. Przetrawiła przez chwile podane przez wojownika informacje i wskazówki, po czym kiwnęła rozumnie łbem.
Zmrużyła oczy, kiedy samiec się odsunął, otwierając pysk. Czy miała coś na ogień? Zobaczymy.
Trzymała się na zgiętych łapach, ze złożonymi skrzydłami, bokiem do samca, by w odpowiednim momencie skoczyć w kierunku jego boku, rozwijając skrzydło i spróbować nim trzaskając w żuchwę samca i skutecznie zamknąć mu pysk, było to pierwsze co jej przyszło do łba.
- 30 sty 2020, 18:43
- Forum: Dzika Puszcza
- Temat: Bagno
- Odpowiedzi: 496
- Odsłony: 75458
W przeciwieństwie do wojownika Złudna mogła postawić wszystkie swoje kolczyki na to, że czerwony plagijczyk opierał swoją wojowniczość na sile, był wielki. Mruknęła wesoło, słysząc parsknięcie, najwidoczniej samiec załapał żart. Czy dało się obronić futro przed tuleniem się ognistej istoty? Będzie musiała zapytać Olchowego, jak kiedyś będzie miała szanse z nim porozmawiać.
Słysząc imię plagijczyka, syknęła zaciekawiona, by zaraz samej się przedstawić.
– Vakkan lub Złudna.
Nie widziała problemu w przedstawieniu się pisklęcym imieniem, skoro była do niego dużo bardziej przywiązana niż do adepckiego miana, ale i tak na wszelki wypadek podała oba.
Słysząc wyzwanie, wstała, przeciągając się leniwie, po czym bezprecedensowo zeskoczyła na ziemię, niedaleko samca. Skrzywiła się, gdy jej łapy zanurkowały w śniegu. Szkoda, tylko że teraz to ona musiała zadzierać łeb, żeby spojrzeć w pysk Pogromu. Mimo w miarę wyprostowanej postawy, przyciśnięte do czaszki uszy zdradzały fakt, że żmija czuła się niekomfortowo. Na drzewie była nad wojownikiem i miałaby trochę czasu na ucieczkę. W przypadku ataku na ziemi wystarczyłoby trzaśnięcie jej łapą. Dodatkowo ostatni raz, gdy rozmawiała bezpośrednio z jakimkolwiek smoczym samcem, miał miejsce na jej własnej ceremonii na adeptkę. Mimo to wszystko jednak bezczelnie wpatrywała się w ślepia starszego od niej samej wojownika. Prawdopodobnie, gdyby nie pewna nić sympatii do plagijczyka za cholerę by nie zlazła i sama przetestowałaby jego zdolność wspinania się po drzewach.
Bezczelny wzrok jednak nie trwał długo, ledwie chwilę, zanim Złudna nie postanowiła obrócić się na jednej z łap i strzelić ogonem wprost w łapy wojownika, z zamiarem złośliwego podcięcia go.
Słysząc imię plagijczyka, syknęła zaciekawiona, by zaraz samej się przedstawić.
– Vakkan lub Złudna.
Nie widziała problemu w przedstawieniu się pisklęcym imieniem, skoro była do niego dużo bardziej przywiązana niż do adepckiego miana, ale i tak na wszelki wypadek podała oba.
Słysząc wyzwanie, wstała, przeciągając się leniwie, po czym bezprecedensowo zeskoczyła na ziemię, niedaleko samca. Skrzywiła się, gdy jej łapy zanurkowały w śniegu. Szkoda, tylko że teraz to ona musiała zadzierać łeb, żeby spojrzeć w pysk Pogromu. Mimo w miarę wyprostowanej postawy, przyciśnięte do czaszki uszy zdradzały fakt, że żmija czuła się niekomfortowo. Na drzewie była nad wojownikiem i miałaby trochę czasu na ucieczkę. W przypadku ataku na ziemi wystarczyłoby trzaśnięcie jej łapą. Dodatkowo ostatni raz, gdy rozmawiała bezpośrednio z jakimkolwiek smoczym samcem, miał miejsce na jej własnej ceremonii na adeptkę. Mimo to wszystko jednak bezczelnie wpatrywała się w ślepia starszego od niej samej wojownika. Prawdopodobnie, gdyby nie pewna nić sympatii do plagijczyka za cholerę by nie zlazła i sama przetestowałaby jego zdolność wspinania się po drzewach.
Bezczelny wzrok jednak nie trwał długo, ledwie chwilę, zanim Złudna nie postanowiła obrócić się na jednej z łap i strzelić ogonem wprost w łapy wojownika, z zamiarem złośliwego podcięcia go.
- 30 sty 2020, 13:30
- Forum: Dzika Puszcza
- Temat: Bagno
- Odpowiedzi: 496
- Odsłony: 75458
Złudna niestety miała prosty problem, wężowo- morskie geny sprawiały, że wielkościowo nie prezentowała się jakoś wybitnie, chyba że chodziło o długość ciała. Adeptka posiadała niewinny wygląd jak kogoś aspirującego do rangi wojownika, w przeciwieństwie do szkarłatnego, masywnego plagijczyka, który w oczach Vakkan wyglądał jakby był wprost stworzony do roli.
– Obcych nie, ale mamy nimfę zauroczoną w sssssmoczym gatunku.– To przecież było bardzo niebezpiecznie, nie wiadomo co takiej do łba strzeli, choć trzeba było przyznać, że głos adeptki nie należał do najpoważniejszych, gdy to mówiła.– Poza tym obcy mogą być interessssujący i zazwyczaj nie sssssą pisssssklętami.
Miły dla ucha zaczepny syk smoczycy, tylko przy ostatnich słowach trochę stracił na głośności. Złudna nie przepadała za pisklętami, więc ciężko jej się było cieszyć na to, że w obozie jest ich aż tyle. Nie było to, co prawda tak groźne, jak mówił plagijczyk, lecz zdecydowanie straszniejsze dla Vak były pisklęta niż nieznajomi no, chyba że nieznajomi w dużych ilościach.
Wyszczerzyła kły psotnie, na zaczepkową odpowiedź czerwonego wojownika. Może i była znacznie od niego mniejsza, ale nie sądziła, że byłby w stanie zanurkować w pogoni za nią, w odmęty zimnej wody. Vakkan też ta wizja jakoś szczególnie nie pociągała, ale jeśli musiałaby uciekać, to morskie geny pewnie jakoś pozwoliłyby jej się łatwiej do temperatury dostosować.
Jako że obserwowała samca, nie umknęło jej spojrzenie, które jej posłał. Czyżby coś planował?
Zastrzygła uszami, słysząc pytanie plagijczyka, teoretycznie umiała się bronić, ale jej własna potyczka z Chochlikiem uświadomiła jej, że mimo posiadania umiejętności, musiała się jeszcze sporo nauczyć. Parsknęła zimnym powietrzem, wypuszczając z pyska obłoczek lodowego powietrza, na zostanie nazwaną pyskatą panienką.
– Potrafię walczyć.– Odparła nieco butnie, ale zaraz dodała.– Chociaż wciąż ssssię uczę.
– Obcych nie, ale mamy nimfę zauroczoną w sssssmoczym gatunku.– To przecież było bardzo niebezpiecznie, nie wiadomo co takiej do łba strzeli, choć trzeba było przyznać, że głos adeptki nie należał do najpoważniejszych, gdy to mówiła.– Poza tym obcy mogą być interessssujący i zazwyczaj nie sssssą pisssssklętami.
Miły dla ucha zaczepny syk smoczycy, tylko przy ostatnich słowach trochę stracił na głośności. Złudna nie przepadała za pisklętami, więc ciężko jej się było cieszyć na to, że w obozie jest ich aż tyle. Nie było to, co prawda tak groźne, jak mówił plagijczyk, lecz zdecydowanie straszniejsze dla Vak były pisklęta niż nieznajomi no, chyba że nieznajomi w dużych ilościach.
Wyszczerzyła kły psotnie, na zaczepkową odpowiedź czerwonego wojownika. Może i była znacznie od niego mniejsza, ale nie sądziła, że byłby w stanie zanurkować w pogoni za nią, w odmęty zimnej wody. Vakkan też ta wizja jakoś szczególnie nie pociągała, ale jeśli musiałaby uciekać, to morskie geny pewnie jakoś pozwoliłyby jej się łatwiej do temperatury dostosować.
Jako że obserwowała samca, nie umknęło jej spojrzenie, które jej posłał. Czyżby coś planował?
Zastrzygła uszami, słysząc pytanie plagijczyka, teoretycznie umiała się bronić, ale jej własna potyczka z Chochlikiem uświadomiła jej, że mimo posiadania umiejętności, musiała się jeszcze sporo nauczyć. Parsknęła zimnym powietrzem, wypuszczając z pyska obłoczek lodowego powietrza, na zostanie nazwaną pyskatą panienką.
– Potrafię walczyć.– Odparła nieco butnie, ale zaraz dodała.– Chociaż wciąż ssssię uczę.
- 29 sty 2020, 18:42
- Forum: Dzika Puszcza
- Temat: Bagno
- Odpowiedzi: 496
- Odsłony: 75458
Najwidoczniej Złudna odpłynęła aż za bardzo, skoro nie zauważyła towarzystwa, zanim to nie dało o sobie znać. Nie znała głosu samca, choć jego woń dobitnie uświadomiła Vakkan, z którego przedstawicielem stada miała do czynienia. Chlasneła ogonem o korę drzewa, poprawiając się i zerkneła w dół, mierząc zdecydowanie większego od siebie samej plagijczyka spojrzeniem niewidocznych źrenic. Syknęła delikatnie rozbawiona. Sama sugestia, że była tak pewna siebie, jak nazwał, to wojownik była zabawna, no i nawet nie wiedzieć czemu, miała ochotę odgryźć się samcowi za tą żmijkę. Być może powodem tego było, że jakiś czas temu postanowiła wzorem siostry, matki i paru innych smoków być odrobinę bardziej wyszczekana, to już inna sprawa.
– Czy ja wiem? Nie uważam, by poza terenami Ognia było dużo niebezpieczniej niż na nich. Chyba że polecasssssz sssssiebie jako zagrożenie.
Syk adeptki mimo przeciąganych konkretnych głosek był melodyjny, a nawet trochę prowokujący pod koniec, nawet jeśli Złudna wątpiła, by samiec zareagował na jej zaczepkę. Żmija miała tę dogodność, że była na gałęzi nad plagusem, w razie czego szybki start w powietrze nie powinien być problemem. Złudna miała jednak cichą nadzieję, że nie będzie musiała tego robić, plagijczyk wyglądał na interesującego, więc właściwie jej zaczepka była bardziej eksperymentem niż zwykłą złośliwością.
– Czy ja wiem? Nie uważam, by poza terenami Ognia było dużo niebezpieczniej niż na nich. Chyba że polecasssssz sssssiebie jako zagrożenie.
Syk adeptki mimo przeciąganych konkretnych głosek był melodyjny, a nawet trochę prowokujący pod koniec, nawet jeśli Złudna wątpiła, by samiec zareagował na jej zaczepkę. Żmija miała tę dogodność, że była na gałęzi nad plagusem, w razie czego szybki start w powietrze nie powinien być problemem. Złudna miała jednak cichą nadzieję, że nie będzie musiała tego robić, plagijczyk wyglądał na interesującego, więc właściwie jej zaczepka była bardziej eksperymentem niż zwykłą złośliwością.
- 28 sty 2020, 20:32
- Forum: Dzika Puszcza
- Temat: Bagno
- Odpowiedzi: 496
- Odsłony: 75458
Za zimno na pływanie, choć właśnie teraz właśnie można było znaleźć ognistą żmiję przy bagnach. Najpierw jednak trzeba było wiedzieć jak szukać. Ulokowana na gałęzi jednego z drzew, oplotła ją chwytnym ogonem. Właściwie nie robiła nic bardzo produktywnego, zamyśliła się trochę. Ile to już leciało? Ileś tam księżyców już miała, a niestety nadal była w adepckiej randze, kiedy taki Światło Nadziei nie dość, że zyskał miano czarodzieja, to i jeszcze zastępcy. Na szczęście nie była jedyna, Ciemna również nie była jeszcze pełnoprawną łowczynią, ani rodzeństwo wspomnianego wcześniej zastępcy.
Właściwie to skoro była sama i na drzewie, to chyba mogła sobie pozwolić na delikatne odpłynięcie.
Właściwie to skoro była sama i na drzewie, to chyba mogła sobie pozwolić na delikatne odpłynięcie.












