Jaah zwyczajowo przybył... spóźniony. Uzdrowiciel pomimo swojego wyszkolenia i zręczności nie potrafił trzymać się idealnie wszystkich terminów... A może to wina jednak pisklaka, którym teraz zajmował się częściej niż Kane? Zły już totalnie wyrażał niechęć do pilnowania małej, a uzdrowiciel nieraz musiał zmusić mantykorę do tego, kiedy sam zajmował się leczeniami smoków.
Uciążliwe, ale potrzebne. Nauczony był już, że piskląt nie zostawia się samych, nawet na chwilę. Trochę to paranoiczne zapewne, ale dzięki temu zawsze wracał do legowiska, a tam czekało pisklę.
Dziś nawet Zły miał nieco... lepszy humor i jakoś dzielniej znosił powoli dorastającą samiczkę.
No ale my nie o tym teraz. Jaah wylądował przed świątynią i położył ostatnie kamienie, które miał na składzie. Przyszło mu dziadować na starość, ale tez częściej wybierał się w zimowe tereny. Po raz kolejny zamierzał iść po prostu poza tereny, gdzie mógł odnaleźć coś ciekawszego od tych samych ciągle pysków w Pladze.
/nefryt, koral za misję 18.12 o 18/
Znaleziono 871 wyników
- 17 gru 2021, 19:49
- Forum: Świątynia
- Temat: Plac przed świątynią
- Odpowiedzi: 1922
- Odsłony: 121497
- 16 gru 2021, 21:30
- Forum: Bliźniacze Skały
- Temat: Łąka Młodych Smoków
- Odpowiedzi: 732
- Odsłony: 89743
Celowe pomijanie odpowiedzi było znaczące. Jaah przez cały czas obserwował Strażnika badawczym spojrzeniem, jakby wrzucił do ciasnego pomieszczenia starą ropuchę oraz muchę i obserwował kiedy żaba wreszcie zaskoczy, że jej posiłek nigdzie nie ucieknie i ma jakieś znikome szanse go capnąć.
Cierpliwie wyczekał moment, oczywiście nadal reagując na pozostałe wypowiedzi.
– Nie chodzi mi o to, aby pozbawić Aohę wspomnień, a co najwyżej... pchnąć we właściwym kierunku i możliwie mu pomóc.
Skomentował spokojnie, a na sprawy ingerencji machnął łapą.
– Oczywiście, nie zrobię niczego wbrew woli wychowanka, a i chętnie wysłucham ostrzeżeń samego Aterala. Bardziej oczekiwałem wybrania jednej ze stron, a nie rozbełtania moich własnych myśli jeszcze bardziej/.
Potem zamilkł. Pozwolił, aby pomiędzy nimi zakwitła cisza, jakby pełna napięcia i wyczekiwania.
Wiele ich ze sobą łączyło. Oboje mieli własne, osobne, milczące światy i szanowali nawzajem swoją ciszę.
Od niechcenia uzdrowiciel odwrócił na chwilę wzrok, dopił resztę chłodnego napoju i odstawił naczynie niedbale na torbę.
W końcu wykrztusił z siebie te słowa, a na pysku Jaaha najpierw malowało się zdziwienie, a potem pojawił się nieco kwaśny grymas.
– No cóż, mogło być gorzej, ale też mogło być dużo lepiej.
Znów chwila ciszy, a po niej pytanie Strażnika. Uzdrowiciel westchnął.
– Prawda tylko wtedy coś znaczy, gdy trudno się do niej przyznać...
Rzekł bardziej do siebie i wrócił do sprawy bieżącej.
– To... trudne pytanie dla kogoś, kto podobnie jak ty... jeszcze niedawno ukrywał, że jest zdolny do odczuwania głębszych uczuć.
Zamyślił się i od razu machnął łapą, aby nie pozwolić Strażnikowi zaprzeczyć. Mógł sobie gadać co chciał, Jaah po prostu nie miał odpowiednio dużo dowodów na potwierdzenie jakiejkolwiek teorii dotyczącej uczuć proroka. Tak, lepiej odpowiedzieć wreszcie na pytanie...
– Myślę, ze przyjaźń to kwestia wyboru. Ktoś jest miły, może budzi sympatię, może mamy podobny gust, lubimy jego towarzystwo i zostajemy przyjaciółmi. Umysł w połowie nad tym panuje... może więcej niż w połowie. Przyjaźń jest rozsądna, zawsze opiera się na rozsądku. Wszystko, co wiąże się z przyjaźnią, zawsze można logicznie wytłumaczyć.– przerwał na chwilę i od razu myślą ze Strażnika przeszedł do Zorzy... Znów zawahał się przed mówieniem, ale Jaah raczej nie był tchórzem.
– A miłość jest inna. Miłość to coś w sercu, w brzuchu, i niżej. Smoki, które się kochają, są szczęściarzami, jeśli mają podobny gust, bo i tak nie odgrywa to żadnej roli. Jeśli ktoś kogoś kocha, pływa w głębokiej wodzie, walczy o życie. Może nawet nie walczy? Po prostu tonie...?
Cierpliwie wyczekał moment, oczywiście nadal reagując na pozostałe wypowiedzi.
– Nie chodzi mi o to, aby pozbawić Aohę wspomnień, a co najwyżej... pchnąć we właściwym kierunku i możliwie mu pomóc.
Skomentował spokojnie, a na sprawy ingerencji machnął łapą.
– Oczywiście, nie zrobię niczego wbrew woli wychowanka, a i chętnie wysłucham ostrzeżeń samego Aterala. Bardziej oczekiwałem wybrania jednej ze stron, a nie rozbełtania moich własnych myśli jeszcze bardziej/.
Potem zamilkł. Pozwolił, aby pomiędzy nimi zakwitła cisza, jakby pełna napięcia i wyczekiwania.
Wiele ich ze sobą łączyło. Oboje mieli własne, osobne, milczące światy i szanowali nawzajem swoją ciszę.
Od niechcenia uzdrowiciel odwrócił na chwilę wzrok, dopił resztę chłodnego napoju i odstawił naczynie niedbale na torbę.
W końcu wykrztusił z siebie te słowa, a na pysku Jaaha najpierw malowało się zdziwienie, a potem pojawił się nieco kwaśny grymas.
– No cóż, mogło być gorzej, ale też mogło być dużo lepiej.
Znów chwila ciszy, a po niej pytanie Strażnika. Uzdrowiciel westchnął.
– Prawda tylko wtedy coś znaczy, gdy trudno się do niej przyznać...
Rzekł bardziej do siebie i wrócił do sprawy bieżącej.
– To... trudne pytanie dla kogoś, kto podobnie jak ty... jeszcze niedawno ukrywał, że jest zdolny do odczuwania głębszych uczuć.
Zamyślił się i od razu machnął łapą, aby nie pozwolić Strażnikowi zaprzeczyć. Mógł sobie gadać co chciał, Jaah po prostu nie miał odpowiednio dużo dowodów na potwierdzenie jakiejkolwiek teorii dotyczącej uczuć proroka. Tak, lepiej odpowiedzieć wreszcie na pytanie...
– Myślę, ze przyjaźń to kwestia wyboru. Ktoś jest miły, może budzi sympatię, może mamy podobny gust, lubimy jego towarzystwo i zostajemy przyjaciółmi. Umysł w połowie nad tym panuje... może więcej niż w połowie. Przyjaźń jest rozsądna, zawsze opiera się na rozsądku. Wszystko, co wiąże się z przyjaźnią, zawsze można logicznie wytłumaczyć.– przerwał na chwilę i od razu myślą ze Strażnika przeszedł do Zorzy... Znów zawahał się przed mówieniem, ale Jaah raczej nie był tchórzem.
– A miłość jest inna. Miłość to coś w sercu, w brzuchu, i niżej. Smoki, które się kochają, są szczęściarzami, jeśli mają podobny gust, bo i tak nie odgrywa to żadnej roli. Jeśli ktoś kogoś kocha, pływa w głębokiej wodzie, walczy o życie. Może nawet nie walczy? Po prostu tonie...?
- 15 gru 2021, 21:36
- Forum: Czarne Wzgórza
- Temat: Szczelina w dolinie
- Odpowiedzi: 150
- Odsłony: 15121
Jaah wyraźnie się skrzywił na jej kolejne słowa. Nie wytłumaczył się jednak od razu skąd nagłe zmieszanie.
– I ja nie widzę powodu, aby Ci oferować pomoc... Niemniej jednak nie zamierzam również przysporzyć Ci kłopotów. Tobie i naszym stadom. Sprawa z pewnością nie zostałaby zmieciona jak popiół po ogniu, a wojna nikomu się nie przysłuży.
Potem przyjął na pysk zwykłą neutralność, bo sprawa mimo wszystko była poważna.
– To prawda, ale mój łeb za cenę pokoju między dwoma stadami to dobra wymiana.
Siedzenie już zaczynało go nużyć, więc postanowił się przejść kicając prawie jak królik. Z nudy nawet przeglądał kamienie w dolinie, jakby szukał tego jedynego, idealnego. Na jej kolejną uwagę po prostu nie zareagował... po prostu puścił ją mimo dobrego słuchu.
– Jeśli moje sumienie dobrze ukształtowane nie zgadza się z jakimś prawem, działam według nakazu sumienia, bo tam jest blask prawdy. To jest mój podstawowy smoczy obowiązek.– i tym razem podrzucił sobie kamień w łapie i spojrzał na wojowniczkę.
– Jeśli twoje sumienie nie zgadza się z naukami stada, ich kodeksem i zrobisz wszystko, aby się upewnić, że jest ono prawe, to musisz iść za jego głosem, za głosem twojej wolności... Bowiem w wolności mieści się także odpowiedzialność. Odpowiedzialność za kształtowanie sumienia. Powinnaś dbać o jego prawidłowe działanie, konfrontować je z innymi istotami, z nauką stada, swoją wiarą i swoim kodeksem. I wtedy, jeśli masz pewność, że twoje sumienie jest dobrze ukształtowane, idź za nim, bo to nim powinnaś się kierować. Jeśli się temu sprzeciwiasz, wtedy popełniasz błąd...
Po raz kolejny odrzucił jej słowa na bok, bo uważał, że do tego czasu powinna zauważyć jego zupełnie inne podejście do pewnych kwestii. Wszyscy kłamali, to prawda... ale oni już w jakimś stopniu powinni być świadomi swoich kłamstw.
– To przeszłość Fille. Nic mi nie przyniesie użalanie się, nie oczekuje poklepywania po łbie, nie zamierzam przepychać się z nią kto bardziej zawinił. Po prostu nie rób ze mnie potwora, któremu należało się urwanie łapy skoro nie znasz obu obiektywnych historii.
Jaah tak na prawdę czuł się jakby wymusił na wojowniczce chęć posłuchu, a to go... brzydziło, przecież nie taki był, nie powinien oczekiwać skupienia na sobie skoro tego po prostu nie chciała. Samiec westchnął po raz kolejny i powoli zaczął odchodzić.
Dodano: 2021-12-15, 21:36[/i] ]
Mijały dnie i noce, księżyce wręcz...
Jaah nie przepadał za wychodzeniem poza granice własnego stada od kiedy natykał się na coraz to młodsze jednostki, które przedziwnym trafem do niego lgnęły... Nie rozumiał tego fenomenu i wystrzegał się tego coraz bardziej, starając się wybierać miejsca do których pisklę, albo bardzo młody adept nie będzie miał miejsce. Owa szczelina... nadawała się do tego celu idealnie! Był całkiem blisko granic i zarazem niedaleko areny, gdyby był potrzebny. Nawet nie chciał myśleć o tym, że ten mały, latający wymoczek będzie mu zabierał na prawde3 poważne leczenia. Niezłe z niej zresztą ziółko musiało być, skoro zaraz po wyuczeniu Hebog raczył zejść z tego świata...
Tak, jego myśli zaprzątały raczej problemy danych dni i chwil. Pisklęta się chowały, Kane dorastał, Gerna też powoli zaczynała był bardziej rozumna i rozmowna... Mógłby nawet powiedzieć, że powinien być z siebie dumny... i byłby pewnie, gdyby nie jeszcze jedna altruistyczna sprawa, którą powinien załatwić.
Uzdrowiciel wszedł do środka jakiegoś starego legowiska smoka i rozgościł się, rozkładając dwie miski na ziemi i lejąc do nich wodę. Ahh, nareszcie sucha posadzka osłonięcie od zimnego wiatru. Tutaj nieco odpocznie, a potem będzie mógł ruszyć dalej.
– I ja nie widzę powodu, aby Ci oferować pomoc... Niemniej jednak nie zamierzam również przysporzyć Ci kłopotów. Tobie i naszym stadom. Sprawa z pewnością nie zostałaby zmieciona jak popiół po ogniu, a wojna nikomu się nie przysłuży.
Potem przyjął na pysk zwykłą neutralność, bo sprawa mimo wszystko była poważna.
– To prawda, ale mój łeb za cenę pokoju między dwoma stadami to dobra wymiana.
Siedzenie już zaczynało go nużyć, więc postanowił się przejść kicając prawie jak królik. Z nudy nawet przeglądał kamienie w dolinie, jakby szukał tego jedynego, idealnego. Na jej kolejną uwagę po prostu nie zareagował... po prostu puścił ją mimo dobrego słuchu.
– Jeśli moje sumienie dobrze ukształtowane nie zgadza się z jakimś prawem, działam według nakazu sumienia, bo tam jest blask prawdy. To jest mój podstawowy smoczy obowiązek.– i tym razem podrzucił sobie kamień w łapie i spojrzał na wojowniczkę.
– Jeśli twoje sumienie nie zgadza się z naukami stada, ich kodeksem i zrobisz wszystko, aby się upewnić, że jest ono prawe, to musisz iść za jego głosem, za głosem twojej wolności... Bowiem w wolności mieści się także odpowiedzialność. Odpowiedzialność za kształtowanie sumienia. Powinnaś dbać o jego prawidłowe działanie, konfrontować je z innymi istotami, z nauką stada, swoją wiarą i swoim kodeksem. I wtedy, jeśli masz pewność, że twoje sumienie jest dobrze ukształtowane, idź za nim, bo to nim powinnaś się kierować. Jeśli się temu sprzeciwiasz, wtedy popełniasz błąd...
Po raz kolejny odrzucił jej słowa na bok, bo uważał, że do tego czasu powinna zauważyć jego zupełnie inne podejście do pewnych kwestii. Wszyscy kłamali, to prawda... ale oni już w jakimś stopniu powinni być świadomi swoich kłamstw.
– To przeszłość Fille. Nic mi nie przyniesie użalanie się, nie oczekuje poklepywania po łbie, nie zamierzam przepychać się z nią kto bardziej zawinił. Po prostu nie rób ze mnie potwora, któremu należało się urwanie łapy skoro nie znasz obu obiektywnych historii.
Jaah tak na prawdę czuł się jakby wymusił na wojowniczce chęć posłuchu, a to go... brzydziło, przecież nie taki był, nie powinien oczekiwać skupienia na sobie skoro tego po prostu nie chciała. Samiec westchnął po raz kolejny i powoli zaczął odchodzić.
Dodano: 2021-12-15, 21:36[/i] ]
Mijały dnie i noce, księżyce wręcz...
Jaah nie przepadał za wychodzeniem poza granice własnego stada od kiedy natykał się na coraz to młodsze jednostki, które przedziwnym trafem do niego lgnęły... Nie rozumiał tego fenomenu i wystrzegał się tego coraz bardziej, starając się wybierać miejsca do których pisklę, albo bardzo młody adept nie będzie miał miejsce. Owa szczelina... nadawała się do tego celu idealnie! Był całkiem blisko granic i zarazem niedaleko areny, gdyby był potrzebny. Nawet nie chciał myśleć o tym, że ten mały, latający wymoczek będzie mu zabierał na prawde3 poważne leczenia. Niezłe z niej zresztą ziółko musiało być, skoro zaraz po wyuczeniu Hebog raczył zejść z tego świata...
Tak, jego myśli zaprzątały raczej problemy danych dni i chwil. Pisklęta się chowały, Kane dorastał, Gerna też powoli zaczynała był bardziej rozumna i rozmowna... Mógłby nawet powiedzieć, że powinien być z siebie dumny... i byłby pewnie, gdyby nie jeszcze jedna altruistyczna sprawa, którą powinien załatwić.
Uzdrowiciel wszedł do środka jakiegoś starego legowiska smoka i rozgościł się, rozkładając dwie miski na ziemi i lejąc do nich wodę. Ahh, nareszcie sucha posadzka osłonięcie od zimnego wiatru. Tutaj nieco odpocznie, a potem będzie mógł ruszyć dalej.
- 14 gru 2021, 21:33
- Forum: Bliźniacze Skały
- Temat: Łąka Młodych Smoków
- Odpowiedzi: 732
- Odsłony: 89743
Wszechświat nie został stworzony według żadnego celowego planu i Strażnik nawet łapami nie był w stanie tego zmienić... Wszechświat nie uzasadnia żadnych praw, nie posiada też sumienia ani współczucia. Niczego nie poszukuje, lecz zarazem panuje w nim równowaga, która koryguje wszelkie skrajności, tworząc z chaosu ład. Rzeczywistość nie dąży do potwierdzenia niczyich nadziei, a jej odpowiedź na złudny optymizm jest prosta i elegancka: zmień zachowanie albo przedłużaj własne cierpienia.
Nadzieja jest konstruktem rozumnych istot, pretensjonalnym wyrazem pożądania, a gdy fałszywa nadzieja znajduje iluzoryczną odwagę do starcia z rzeczywistością, ostatecznie zawsze wygrywa rzeczywistość.
Nadzieja to oczekiwanie, a rzeczywistość zawsze jest bezdyskusyjnym skutkiem, na który smocze przekonania nie wywierają wpływu. To nie jest pesymizm, a przynajmniej nie postrzegał to tak Jaah. Stąd też umiejętne wyszukanie pozytywniejszych aspektów swojego życia, a nie negowanie ich. Przykładem było to niezobowiązujące spotkanie. Uzdrowiciel cieszył się, że spędza czas z przyjacielem, nawet jeśli Strażnik sam nie miał się za takowego, a Jaah nie potrafił bardziej wylewnie pokazać swojego zadowolenia.
Strażnik zaczął mówić, a drugi samiec położył się na boku, aby dać odpocząć nieco swoim łapom, nawet kosztem mokrego od śniegu zadu.
– Owszem, pytałem. Niektóre definicje jednak potrafią się zmieniać z czasem.
Oznajmił niewzruszony i jeszcze raz wysłuchał podobnego wywodu jak ostatnio. Przymknął ślepia i kiwnął łbem w zadumie. Nie zamierzał poświęcać zbyt dużo czasu na rozpamiętywaniu, gdyż to mógłby przez to cierpieć, a jemu już wystarczy tego. Wolał wypierać stratę, niż faktycznie się na niej skupiać.
– W porządku... Co więc czujesz wobec mnie?
Zapytał zaciekawiony i znów otworzył szkarłatne ślepia, obserwując reakcję Strażnika. Nie było to zadziorne pytanie, a zwykła ciekawość. Jaah szukał potwierdzenia własnych uczuć, ale czy faktycznie obejrzy taflę wody, czy raczej będzie to lodowa płyta, której nie przebił nigdy, więc pozostanie mu przyjaźń jednostronna, gdzie Strażnik będzie dalej postrzegał ich relację jako... budowanie dobrych relacji ze wszystkimi stadami. W końcu niegdyś sam zasugerował to uzdrowicielowi.
Powrócili do tematu Kane'a na którym Jaah wydawał się być zdenerwowany przez chwilę. Perspektywa utraty syna była poruszająca, nawet dla kogoś tak pozornie nieczułego jak on.
– Robię co mogę, aby był... hm, odpowiednio rozwinięty. Wydarzenia jednak nie są korzystne.– od razu przyjął pozycję obronną, ale finalnie westchnął i prychnął cicho.
– Sam uznam siebie za porażkę, jeśli nie uda mi się osiągnąć czegoś więcej, niż przygnębionego samca, który żyje tylko po to, aby spełniać swoje zadanie w stadzie...
Skomentował i lekko kiwnął łbem na potwierdzenie słów proroka. Cóż, przynajmniej wyciągał jakieś wnioski, ale czy nie popadnie ze skrajności w skrajność? Wychowywanie piskląt to czysta improwizacja...Miał nadzieję, że tym razem Kane będzie prawidłowo się rozwijał pod względem uczuciowym i moralnym. Ostatnio dużo spał, ale to lepsze, niż utracenie skrzydeł przez kanibali i trzymanie na smyczy...
– Mój wychowanek... Aoha, ten którego porwali i odcięli mu skrzydła. Od tamtego czasu ma... problemy z niezdarnością i nadmiernymi nerwami, które przekładają się na jego umiejętności walki... Pomogłem odzyskać iskrę Aterala, myślisz że bóg będzie mógł mu pomóc, jeśli poproszę o pomoc w tej sprawie?
Tak właśnie... Jaah myślał teraz o tym czy aby ową 'przysługę' nie oddać swojemu najstarszemu synowi, jakby czuł do tej pory wyrzuty sumienia za tamte zdarzenia... A to było przeszło trzydzieści księżyców temu!
Nadzieja jest konstruktem rozumnych istot, pretensjonalnym wyrazem pożądania, a gdy fałszywa nadzieja znajduje iluzoryczną odwagę do starcia z rzeczywistością, ostatecznie zawsze wygrywa rzeczywistość.
Nadzieja to oczekiwanie, a rzeczywistość zawsze jest bezdyskusyjnym skutkiem, na który smocze przekonania nie wywierają wpływu. To nie jest pesymizm, a przynajmniej nie postrzegał to tak Jaah. Stąd też umiejętne wyszukanie pozytywniejszych aspektów swojego życia, a nie negowanie ich. Przykładem było to niezobowiązujące spotkanie. Uzdrowiciel cieszył się, że spędza czas z przyjacielem, nawet jeśli Strażnik sam nie miał się za takowego, a Jaah nie potrafił bardziej wylewnie pokazać swojego zadowolenia.
Strażnik zaczął mówić, a drugi samiec położył się na boku, aby dać odpocząć nieco swoim łapom, nawet kosztem mokrego od śniegu zadu.
– Owszem, pytałem. Niektóre definicje jednak potrafią się zmieniać z czasem.
Oznajmił niewzruszony i jeszcze raz wysłuchał podobnego wywodu jak ostatnio. Przymknął ślepia i kiwnął łbem w zadumie. Nie zamierzał poświęcać zbyt dużo czasu na rozpamiętywaniu, gdyż to mógłby przez to cierpieć, a jemu już wystarczy tego. Wolał wypierać stratę, niż faktycznie się na niej skupiać.
– W porządku... Co więc czujesz wobec mnie?
Zapytał zaciekawiony i znów otworzył szkarłatne ślepia, obserwując reakcję Strażnika. Nie było to zadziorne pytanie, a zwykła ciekawość. Jaah szukał potwierdzenia własnych uczuć, ale czy faktycznie obejrzy taflę wody, czy raczej będzie to lodowa płyta, której nie przebił nigdy, więc pozostanie mu przyjaźń jednostronna, gdzie Strażnik będzie dalej postrzegał ich relację jako... budowanie dobrych relacji ze wszystkimi stadami. W końcu niegdyś sam zasugerował to uzdrowicielowi.
Powrócili do tematu Kane'a na którym Jaah wydawał się być zdenerwowany przez chwilę. Perspektywa utraty syna była poruszająca, nawet dla kogoś tak pozornie nieczułego jak on.
– Robię co mogę, aby był... hm, odpowiednio rozwinięty. Wydarzenia jednak nie są korzystne.– od razu przyjął pozycję obronną, ale finalnie westchnął i prychnął cicho.
– Sam uznam siebie za porażkę, jeśli nie uda mi się osiągnąć czegoś więcej, niż przygnębionego samca, który żyje tylko po to, aby spełniać swoje zadanie w stadzie...
Skomentował i lekko kiwnął łbem na potwierdzenie słów proroka. Cóż, przynajmniej wyciągał jakieś wnioski, ale czy nie popadnie ze skrajności w skrajność? Wychowywanie piskląt to czysta improwizacja...Miał nadzieję, że tym razem Kane będzie prawidłowo się rozwijał pod względem uczuciowym i moralnym. Ostatnio dużo spał, ale to lepsze, niż utracenie skrzydeł przez kanibali i trzymanie na smyczy...
– Mój wychowanek... Aoha, ten którego porwali i odcięli mu skrzydła. Od tamtego czasu ma... problemy z niezdarnością i nadmiernymi nerwami, które przekładają się na jego umiejętności walki... Pomogłem odzyskać iskrę Aterala, myślisz że bóg będzie mógł mu pomóc, jeśli poproszę o pomoc w tej sprawie?
Tak właśnie... Jaah myślał teraz o tym czy aby ową 'przysługę' nie oddać swojemu najstarszemu synowi, jakby czuł do tej pory wyrzuty sumienia za tamte zdarzenia... A to było przeszło trzydzieści księżyców temu!
- 13 gru 2021, 20:50
- Forum: Bliźniacze Skały
- Temat: Łąka Młodych Smoków
- Odpowiedzi: 732
- Odsłony: 89743
– Nie?
Zapytał nieco zamyślony. Najwyraźniej faktycznie nie zrozumiał słów Strażnika, a nie widział powodu, aby prorok miał go oszukiwać. O co więc chodziło? Zostawił temat, w końcu nie było to nic tak bardzo istotnego, aby miał się teraz tym zamartwiać.
– Wolę to od złudnego postrzegania rzeczywistości.
Skomentował krótko i zarazem stanowczo, nawet raczył proroka lekkim uśmiechem.
– Poza tym nigdy świat nie był czarno- biały. Nawet mnie los potrafi czasami pocieszyć.
Jaah zawiesił wzrok na misce, którą Strażnik trzymał i z niej pił.
Na jego stwierdzenie prychnął, ale był zdecydowanie rozbawiony tym potwierdzeniem.
Uzdrowiciel opuścił wzrok za miską, a na kolejne pytanie uniósł wzrok. Uśmiech zanikł z jego zabliźnionego pyska. Przeciągłe westchnięcie było oznaką tego jak ciężko mu było definiować swoje własne uczucia, które zwyczajnie zabijał i tłamsił w sobie.
– Bo ja wiem...? Wydaje mi się, że miłość to forma uprzedzenia. Kochasz to, czego potrzebujesz, kochasz to, co poprawia ci samopoczucie, kochasz to, co jest wygodne. Teoretycznie możemy pokochać każdego, ale nie wiemy tego, bo po prostu wszystkich nie poznamy.
Znów milczenie, głębokie zastanowienie się nad tematem, jakby jeszcze próbował coś od siebie dodać.
– A Ty co myślisz? Jak postrzegasz uczucie, które kierowało Tobą przy relacjach z twoimi partnerkami?
Kolejne sprawy dotyczyły jego syna i brzmiały jakby Strażnik sugerował mu, iż źle wychowuje Kane. Ocenił to, chociaż jeszcze nie poznał szczyla. To wywołało wewnętrzną złość samca, chociaż na pysku nie było nic więcej poza bladym grymasem.
– A więc... krzywdzę swoje własne pisklę tym jaki jestem...? Zalecasz, że mam odrzucić pisklę, bo ktoś lepiej się nim zajmie?
Jaah przymknął ślepia i Strażnik zdecydowanie nadepnął tam gdzie nie powinien.
Zapytał nieco zamyślony. Najwyraźniej faktycznie nie zrozumiał słów Strażnika, a nie widział powodu, aby prorok miał go oszukiwać. O co więc chodziło? Zostawił temat, w końcu nie było to nic tak bardzo istotnego, aby miał się teraz tym zamartwiać.
– Wolę to od złudnego postrzegania rzeczywistości.
Skomentował krótko i zarazem stanowczo, nawet raczył proroka lekkim uśmiechem.
– Poza tym nigdy świat nie był czarno- biały. Nawet mnie los potrafi czasami pocieszyć.
Jaah zawiesił wzrok na misce, którą Strażnik trzymał i z niej pił.
Na jego stwierdzenie prychnął, ale był zdecydowanie rozbawiony tym potwierdzeniem.
Uzdrowiciel opuścił wzrok za miską, a na kolejne pytanie uniósł wzrok. Uśmiech zanikł z jego zabliźnionego pyska. Przeciągłe westchnięcie było oznaką tego jak ciężko mu było definiować swoje własne uczucia, które zwyczajnie zabijał i tłamsił w sobie.
– Bo ja wiem...? Wydaje mi się, że miłość to forma uprzedzenia. Kochasz to, czego potrzebujesz, kochasz to, co poprawia ci samopoczucie, kochasz to, co jest wygodne. Teoretycznie możemy pokochać każdego, ale nie wiemy tego, bo po prostu wszystkich nie poznamy.
Znów milczenie, głębokie zastanowienie się nad tematem, jakby jeszcze próbował coś od siebie dodać.
– A Ty co myślisz? Jak postrzegasz uczucie, które kierowało Tobą przy relacjach z twoimi partnerkami?
Kolejne sprawy dotyczyły jego syna i brzmiały jakby Strażnik sugerował mu, iż źle wychowuje Kane. Ocenił to, chociaż jeszcze nie poznał szczyla. To wywołało wewnętrzną złość samca, chociaż na pysku nie było nic więcej poza bladym grymasem.
– A więc... krzywdzę swoje własne pisklę tym jaki jestem...? Zalecasz, że mam odrzucić pisklę, bo ktoś lepiej się nim zajmie?
Jaah przymknął ślepia i Strażnik zdecydowanie nadepnął tam gdzie nie powinien.
- 09 gru 2021, 21:28
- Forum: Bliźniacze Skały
- Temat: Łąka Młodych Smoków
- Odpowiedzi: 732
- Odsłony: 89743
Jaah przez chwilę przyglądał się Strażnikowi, a następnie blado się uśmiechnął i pokiwał łbem przecząco. Czy takie... oszukiwanie samego siebie byłoby czymś dobrym? Nie był tego pewien, ale wierzył w osąd Strażnika.
– Może faktycznie odwaga polega na tym, żeby za dużo nie myśleć, albo żeby się przynajmniej umieć skuteczniej oszukiwać...
Mówił to, ale bez przekonania, jakby potrzebował nieco więcej informacji... argumentów, których Strażnik mu szczędził jak tylko mógł. Jaah uważał, że na umarła miłość nie ma lekarstwa. Można tylko to zostawić. Próbować zapomnieć. Nie żyć złudzeniami. Przestać się oszukiwać. Wstawać rano, zjeść samotnie posiłek, poleczyć smoki, nie myśleć o głupstwach i nie czekać na coś czego już nie było.
Szary smok podrapał się po brodzie, a potem wziął bukłak i znów nalał sobie słodzoną wodę do miseczki, wskazał bukłakiem miseczkę proroka, aby mu jeszcze raz zrobić napar, który dobrze grzał na zimnie, a już na pewno dobrze wypłukiwał paskudny glut w przełyku.
Na kolejne słowa proroka Jaah machnął łapą, kiedy już odłożył bukłak i dodał do swojej miski jeden liść mięty więcej.
– Wiedziałem już, że takie rzeczy, i w sumie gorsze jeszcze, zdarzają się codziennie. Powiedziałbym nawet, że brałem je pod uwagę. Byłem ostrzegany i ostrzegałem sam siebie, że nie należy liczyć na wielkie szczęście. Często nawet obiecano mi cierpienie i pogodziłem się z tym. Nie spotkało mnie nic, na co nie byłbym przygotowany. Oczywiście to co innego, kiedy coś wydarza się nam samym, a nie innym, i naprawdę, a nie w wyobraźni. Tak...
Jaah wpatrzył się w miskę, która po chwili zaczęła parować. Ponownie za pomocą maddary zmusił ciecz do podgrzania się.
– Ah, nieważne...
Urwał nagle i wziął napar w łapę. Jeśli Strażnik wyraził chęć to i jego miska była znów pełna ciepłego naparu. Napił się nico, a potem opuścił miseczkę, aby wpatrzeć się znów w proroka, który zabrzmiał dziwnie.
– Denerwująca... Określiłbym tym mianem większość smoczyc, które dane mi było poznać. Ja też jestem denerwujący niekiedy...
Kiwnął barkami i znów się napił. Strażnik nadal nie dał mu podstaw, aby na prawdę miał się zastanawiać nad tym, czy aby on nie wyraża swojej zazdrości tymi pytaniami.
– Kane, na pewno jak go zobaczysz to od razu poznasz.
Skomentował odsuwając tylko trochę od pyska napar, potem znów powoli dmuchał i go pił.
– Może faktycznie odwaga polega na tym, żeby za dużo nie myśleć, albo żeby się przynajmniej umieć skuteczniej oszukiwać...
Mówił to, ale bez przekonania, jakby potrzebował nieco więcej informacji... argumentów, których Strażnik mu szczędził jak tylko mógł. Jaah uważał, że na umarła miłość nie ma lekarstwa. Można tylko to zostawić. Próbować zapomnieć. Nie żyć złudzeniami. Przestać się oszukiwać. Wstawać rano, zjeść samotnie posiłek, poleczyć smoki, nie myśleć o głupstwach i nie czekać na coś czego już nie było.
Szary smok podrapał się po brodzie, a potem wziął bukłak i znów nalał sobie słodzoną wodę do miseczki, wskazał bukłakiem miseczkę proroka, aby mu jeszcze raz zrobić napar, który dobrze grzał na zimnie, a już na pewno dobrze wypłukiwał paskudny glut w przełyku.
Na kolejne słowa proroka Jaah machnął łapą, kiedy już odłożył bukłak i dodał do swojej miski jeden liść mięty więcej.
– Wiedziałem już, że takie rzeczy, i w sumie gorsze jeszcze, zdarzają się codziennie. Powiedziałbym nawet, że brałem je pod uwagę. Byłem ostrzegany i ostrzegałem sam siebie, że nie należy liczyć na wielkie szczęście. Często nawet obiecano mi cierpienie i pogodziłem się z tym. Nie spotkało mnie nic, na co nie byłbym przygotowany. Oczywiście to co innego, kiedy coś wydarza się nam samym, a nie innym, i naprawdę, a nie w wyobraźni. Tak...
Jaah wpatrzył się w miskę, która po chwili zaczęła parować. Ponownie za pomocą maddary zmusił ciecz do podgrzania się.
– Ah, nieważne...
Urwał nagle i wziął napar w łapę. Jeśli Strażnik wyraził chęć to i jego miska była znów pełna ciepłego naparu. Napił się nico, a potem opuścił miseczkę, aby wpatrzeć się znów w proroka, który zabrzmiał dziwnie.
– Denerwująca... Określiłbym tym mianem większość smoczyc, które dane mi było poznać. Ja też jestem denerwujący niekiedy...
Kiwnął barkami i znów się napił. Strażnik nadal nie dał mu podstaw, aby na prawdę miał się zastanawiać nad tym, czy aby on nie wyraża swojej zazdrości tymi pytaniami.
– Kane, na pewno jak go zobaczysz to od razu poznasz.
Skomentował odsuwając tylko trochę od pyska napar, potem znów powoli dmuchał i go pił.
- 08 gru 2021, 17:48
- Forum: Mgły
- Temat: Ołtarz Wyniesionych
- Odpowiedzi: 304
- Odsłony: 13340
- 08 gru 2021, 17:45
- Forum: Ciemna Grota
- Temat: Drewniana Figura Aterala
- Odpowiedzi: 350
- Odsłony: 32235
Jaah obserwował jak iskra zanika, a kamień się rozsypuje w popioły, odsłaniając Boga. Był ciekawym widowiskiem i jeśli kiedykolwiek myślał o aurze boga śmierci to właśnie tak sobie ją wyobrażał... Zimno i ponuro, dokładnie tak jak czuł się już przynajmniej dwa razy podczas swojego życia, a danej chwili taka aura grała jego duszy po stracie Zorzy i Popioła.
Uzdrowiciel odwrócił wzrok kiedy Ateral zaczął obserwować całą grupę. On jako wychowanek Calada, a także jako uzdrowiciel... znał śmierć dobrze, chociaż robił wszystko, aby właśnie do owej śmierci nie doszło.
Kruczy Pan... W ogóle kto go tak nazwał, sugerując iż nie może być samicą...? To pytanie na inną chwilę. Bóg śmierci powrócił, ale niewiele to zmieniało w jego życiu. Po prostu teraz miał szansę zobaczyć boga przy swojej śmierci, który zabierze go tam, gdzie zasługiwał trafić.
Jaah się nie odezwał, tylko kiwnął łbem na potwierdzenie, następnie podniósł zad. Rzucił przelotne spojrzenie Frar, a potem zuchwałemu Raganowi, który musiał zabrać głos najwyraźniej.
Jakie to przykre, że nie został jednak synem po tym cichym i spokojnym bogu... Może wtedy życie uzdrowiciela byłoby odrobinę przyjemniejsze?
– Witaj z powrotem.
Rzekł wreszcie na głos, a następnie obrócił się w stronę wyjścia ze świątyni.
Uzdrowiciel odwrócił wzrok kiedy Ateral zaczął obserwować całą grupę. On jako wychowanek Calada, a także jako uzdrowiciel... znał śmierć dobrze, chociaż robił wszystko, aby właśnie do owej śmierci nie doszło.
Kruczy Pan... W ogóle kto go tak nazwał, sugerując iż nie może być samicą...? To pytanie na inną chwilę. Bóg śmierci powrócił, ale niewiele to zmieniało w jego życiu. Po prostu teraz miał szansę zobaczyć boga przy swojej śmierci, który zabierze go tam, gdzie zasługiwał trafić.
Jaah się nie odezwał, tylko kiwnął łbem na potwierdzenie, następnie podniósł zad. Rzucił przelotne spojrzenie Frar, a potem zuchwałemu Raganowi, który musiał zabrać głos najwyraźniej.
Jakie to przykre, że nie został jednak synem po tym cichym i spokojnym bogu... Może wtedy życie uzdrowiciela byłoby odrobinę przyjemniejsze?
– Witaj z powrotem.
Rzekł wreszcie na głos, a następnie obrócił się w stronę wyjścia ze świątyni.
- 06 gru 2021, 20:28
- Forum: Bliźniacze Skały
- Temat: Łąka Młodych Smoków
- Odpowiedzi: 732
- Odsłony: 89743
W skali wszechświata byli jak robale, które żyją jeden dzień tylko po to, by przedłużyć gatunek. Większość ze smoków jedynie konsumuje, wydala, płodzi i umiera. Absolutnie nic nie ma sensu. Nawet miłość jest tylko chemicznym procesem zaprojektowanym przez ewolucję żeby wrobić takie istoty jak smoki w rozmnażanie. Ale czasem… bardzo rzadko, pojawiają się przebłyski światła, gdy wszystko przestaje być ważne...
Nie, nie będzie teraz o tym myślał, bo nie wypadało siedzieć cicho przy Strażniku. Pomilczeć sobie mógł w towarzystwie swojego odbicia w tafli jakiejś spokojnej wody.
– To powinna być pokrzepiająca myśl, a wydaje się... cóż, niezbyt poprawiająca humor. Tacy jak Ty... to znaczy... którzy są teraz w moim życiu, sprawiają, że mogę choć na chwilę zapomnieć o tych, których już straciłem lub pogrzebałem. To chyba ma jedyną wartość tak na prawdę.
Przez chwilę mówił z kwaśnym uśmiechem, a potem pokiwał łbem i jakby strzepnął z siebie ponure myśli.
Na pytanie Strażnika znów się uśmiechnął, tym razem popatrzył na niego.
– Jeśli ją kochałem, to czy potrafię ułożyć sobie szczęśliwe życie bez niej? A jeśli potrafię, to czy naprawdę ją kochałem? Jaką wartość ma miłość, jeśli można ją łatwo zastąpić inną miłością? A jeśli nie można jej zastąpić, to czy w ogóle warto ryzykować swoje uczucie? To nie tak, że Zorza wzięła na siebie cały mój ból. Nie rozwiązała magicznie moich problemów. Ale to bez znaczenia... Liczyło się tylko to, że była przy mnie.
Zamilkł i z jego gardzieli wyrwał się warkot... a raczej zduszone zaśmianie się.
– Jej już nie ma. Pozostało mi kochać to co stworzyłem, to co żyje i mnie zarazem przeżyje.
Nie, nie będzie teraz o tym myślał, bo nie wypadało siedzieć cicho przy Strażniku. Pomilczeć sobie mógł w towarzystwie swojego odbicia w tafli jakiejś spokojnej wody.
– To powinna być pokrzepiająca myśl, a wydaje się... cóż, niezbyt poprawiająca humor. Tacy jak Ty... to znaczy... którzy są teraz w moim życiu, sprawiają, że mogę choć na chwilę zapomnieć o tych, których już straciłem lub pogrzebałem. To chyba ma jedyną wartość tak na prawdę.
Przez chwilę mówił z kwaśnym uśmiechem, a potem pokiwał łbem i jakby strzepnął z siebie ponure myśli.
Na pytanie Strażnika znów się uśmiechnął, tym razem popatrzył na niego.
– Jeśli ją kochałem, to czy potrafię ułożyć sobie szczęśliwe życie bez niej? A jeśli potrafię, to czy naprawdę ją kochałem? Jaką wartość ma miłość, jeśli można ją łatwo zastąpić inną miłością? A jeśli nie można jej zastąpić, to czy w ogóle warto ryzykować swoje uczucie? To nie tak, że Zorza wzięła na siebie cały mój ból. Nie rozwiązała magicznie moich problemów. Ale to bez znaczenia... Liczyło się tylko to, że była przy mnie.
Zamilkł i z jego gardzieli wyrwał się warkot... a raczej zduszone zaśmianie się.
– Jej już nie ma. Pozostało mi kochać to co stworzyłem, to co żyje i mnie zarazem przeżyje.
- 02 gru 2021, 18:23
- Forum: Dzika Puszcza
- Temat: Trakt do Prastarego Drzewa
- Odpowiedzi: 641
- Odsłony: 89888
– Bo wiem, które warto pić i nie zrobią mi krzywdy.
odpowiedział cierpliwie nie okazując niczego poza znużeniem. Chwilę później usłyszał chęci młodego na które tylko westchnął przeciągle.
– Więc co robisz poza terenami stada? Pierwsza lekcja, na terenach wspólnych nie rosną zioła, ani chętni na nauki małych, bezimiennych berbeci.
Zdecydowanie stary, pobliźniony na pysku smok nie był najmilszym uzdrowicielem na jakiego mógł trafić. Jego niechęć nie była jednak kierowana bezpośrednio w młodego, a raczej na ogół, jakby nikt mu nie odpowiadał jako towarzysz.
– Poznanie prawdy nie jest dobrem samym w sobie, lecz liczy się tylko, czy potrafimy zyskaną wiedzę wykorzystać z pożytkiem dla nas samych.
Oznajmił nie mniej niechętny... a mimo to nadal odpowiadał na pytania, które w jego mniemaniu mogłyby należeć do kogoś młodszego.
Na kolejną wzmiankę prawie się uśmiechnął, ale finalnie jego pysk wygiął się w lekki grymas.
– Mądrala... Są gorsze rzeczy mimo to od porwań.
I wtedy też bystrze zauważył, że ktoś się zbliża.
Granatowy kolor łuski... ah tak, znał ją zbyt dobrze.
Złapał za swoją miskę z miętą i przezornie odsunął się pół ogona do tyłu od młodego, chociaż już wcześniej był pewnie z ogon od niego.
Zmierzył ją wzrokiem, a na pysku pojawiła się teraz jawna niechęć.
– Urywaczka łap... Cóż za miłe spotkanie.
Skomentował krótko i na raz dopił resztę ziół ze swojej miski. Pobliźniony pysk nieco obniżył się, aby spojrzeć na młodego smoka.
– Nie powinieneś szukać nauczycieli poza swoim stadem... Śnie.
Oznajmił do niego, a potem schował miskę i powoli zaczął się wycofywać, aby pozostawić dwa smoki samym sobie. Tak, Jaah zdecydowanie wolał unikać obecności samicy przez którą miał całkiem niemiłe przeżycia, chociaż od samego początku starał się jej pomóc... co z tego, że robił to nieudolnie...?
odpowiedział cierpliwie nie okazując niczego poza znużeniem. Chwilę później usłyszał chęci młodego na które tylko westchnął przeciągle.
– Więc co robisz poza terenami stada? Pierwsza lekcja, na terenach wspólnych nie rosną zioła, ani chętni na nauki małych, bezimiennych berbeci.
Zdecydowanie stary, pobliźniony na pysku smok nie był najmilszym uzdrowicielem na jakiego mógł trafić. Jego niechęć nie była jednak kierowana bezpośrednio w młodego, a raczej na ogół, jakby nikt mu nie odpowiadał jako towarzysz.
– Poznanie prawdy nie jest dobrem samym w sobie, lecz liczy się tylko, czy potrafimy zyskaną wiedzę wykorzystać z pożytkiem dla nas samych.
Oznajmił nie mniej niechętny... a mimo to nadal odpowiadał na pytania, które w jego mniemaniu mogłyby należeć do kogoś młodszego.
Na kolejną wzmiankę prawie się uśmiechnął, ale finalnie jego pysk wygiął się w lekki grymas.
– Mądrala... Są gorsze rzeczy mimo to od porwań.
I wtedy też bystrze zauważył, że ktoś się zbliża.
Granatowy kolor łuski... ah tak, znał ją zbyt dobrze.
Złapał za swoją miskę z miętą i przezornie odsunął się pół ogona do tyłu od młodego, chociaż już wcześniej był pewnie z ogon od niego.
Zmierzył ją wzrokiem, a na pysku pojawiła się teraz jawna niechęć.
– Urywaczka łap... Cóż za miłe spotkanie.
Skomentował krótko i na raz dopił resztę ziół ze swojej miski. Pobliźniony pysk nieco obniżył się, aby spojrzeć na młodego smoka.
– Nie powinieneś szukać nauczycieli poza swoim stadem... Śnie.
Oznajmił do niego, a potem schował miskę i powoli zaczął się wycofywać, aby pozostawić dwa smoki samym sobie. Tak, Jaah zdecydowanie wolał unikać obecności samicy przez którą miał całkiem niemiłe przeżycia, chociaż od samego początku starał się jej pomóc... co z tego, że robił to nieudolnie...?
- 30 lis 2021, 16:36
- Forum: Dzika Puszcza
- Temat: Trakt do Prastarego Drzewa
- Odpowiedzi: 641
- Odsłony: 89888
Zamknął słoik i go schował. Mieszając pazurem w misce, zaczął wreszcie zauważać obecność małej istoty obok siebie. Spojrzał na niego szkarłatnymi ślepiami i lekko je zmrużył. Jego nozdrza wyłapały zapach, a sam uzdrowiciel mruknął coś do siebie jakby niezbyt zadowolony.
– Opatrunki nie służą do tego, aby smakować, chodzi tylko o to, aby sok z roślin wpłynął do rany. Następnym razem nie wsadzaj jęzora w zioła, młody, bo dostaniesz sraczki i się odwodnisz.
Oznajmił z niekrytą niechęcią co do kontynuowania tematu. Polizał pazur, którym mieszał, a następnie podniósł miseczkę, aby się napić. Mięta po dodaniu miodu była jego ulubionym napojem od kiedy tylko wszedł w posiadanie słodyczy.
– Lepiej skup się na naukach, a zioła zostaw uzdrowicielom.
Dodał po tym jak westchnął cicho. Napój skutecznie ogrzewał go od środka.
– Co taki... berbeć robi sam na terenach wspólnych? Co prawda istnieją smoki o wyczulonym zmyśle, kiedy coś złego się dzieje członkowi stada, jednak mogę Cię zapewnić, że nie zdążyliby tutaj dotrzeć, gdyby ktoś spróbował cię porwać, chociażby dla okupu.
Taka tam lekcja życia. Nie żeby był świadkiem wielu takich porwań, jednak sam niegdyś próbował zabrać wodzie pisklę na przepytywanie o obóz wody... a potem jego podopiecznego zabrali kanibale zza dawnych granic... Historia lubi zatoczyć koło.
Uzdrowiciel odłożył miseczkę na ziemię i z góry obserwował uważnie młodego.
– Opatrunki nie służą do tego, aby smakować, chodzi tylko o to, aby sok z roślin wpłynął do rany. Następnym razem nie wsadzaj jęzora w zioła, młody, bo dostaniesz sraczki i się odwodnisz.
Oznajmił z niekrytą niechęcią co do kontynuowania tematu. Polizał pazur, którym mieszał, a następnie podniósł miseczkę, aby się napić. Mięta po dodaniu miodu była jego ulubionym napojem od kiedy tylko wszedł w posiadanie słodyczy.
– Lepiej skup się na naukach, a zioła zostaw uzdrowicielom.
Dodał po tym jak westchnął cicho. Napój skutecznie ogrzewał go od środka.
– Co taki... berbeć robi sam na terenach wspólnych? Co prawda istnieją smoki o wyczulonym zmyśle, kiedy coś złego się dzieje członkowi stada, jednak mogę Cię zapewnić, że nie zdążyliby tutaj dotrzeć, gdyby ktoś spróbował cię porwać, chociażby dla okupu.
Taka tam lekcja życia. Nie żeby był świadkiem wielu takich porwań, jednak sam niegdyś próbował zabrać wodzie pisklę na przepytywanie o obóz wody... a potem jego podopiecznego zabrali kanibale zza dawnych granic... Historia lubi zatoczyć koło.
Uzdrowiciel odłożył miseczkę na ziemię i z góry obserwował uważnie młodego.
- 29 lis 2021, 20:09
- Forum: Bliźniacze Skały
- Temat: Łąka Młodych Smoków
- Odpowiedzi: 732
- Odsłony: 89743
Dobrze zrobił, że temat zmienił, bo mogliby się przerzucać argumentami za swoim zdaniem w sprawie Fille, a finalnie tylko na siebie obraziliby się. Kwintesencja była prosta jak budowa pazura, a sama zrobiłaby z nim dokładnie to samo... gdyby tylko miała nieco więcej szczęścia od niego. Czy samo picie było złe? Czy przymusił ją do zakładu? Czy wojownika wini się za to, że staje naprzeciw innego wojownika 'w celu treningu'? W jego mniemaniu było to na równi z wyzwaniem tej 'zabawy'. Czuł, że Strażnik oceniał jego czyn, a Jaah miał tendencję bez przerwy robić rachunek sumienia i czuł się winny, a takie istoty nigdy nie są długo szczęśliwe.
Na szczęście temat pojawił się inny.
Jaah uważnie słuchał słów proroka i lekko kiwał łbem, obserwując jego pysk. Przez pewien czas nawet się nie odezwał. Zanim podjął temat to westchnął.
– Nie, nie chodzi o mnie. Mam... znaczy miałem partnerkę. Zmarła, podobnie jak Ostoja... i mój uczeń Popiołek. Pozostał mi jeszcze podopieczny, który stał się zastępcą Plagi, mam też syna, który ciągle śpi i odnalazłem niedawno jajo na granicy ognia zaraz przed tym jak kompan Zorzy zdziczał, kiedy umierała w śnie. Boję się, że wraz z bliskimi stracę wszystko co nadaje życiu znaczenie i boję się, że stracę samego siebie.
Wyjaśnił swoje pytanie i zamilkł oczekując chociażby odrobiny... hm, zrozumienia? współczucia? W sumie to nie wiedział czy mógł oczekiwać takich rzeczy od Strażnika.
Na szczęście temat pojawił się inny.
Jaah uważnie słuchał słów proroka i lekko kiwał łbem, obserwując jego pysk. Przez pewien czas nawet się nie odezwał. Zanim podjął temat to westchnął.
– Nie, nie chodzi o mnie. Mam... znaczy miałem partnerkę. Zmarła, podobnie jak Ostoja... i mój uczeń Popiołek. Pozostał mi jeszcze podopieczny, który stał się zastępcą Plagi, mam też syna, który ciągle śpi i odnalazłem niedawno jajo na granicy ognia zaraz przed tym jak kompan Zorzy zdziczał, kiedy umierała w śnie. Boję się, że wraz z bliskimi stracę wszystko co nadaje życiu znaczenie i boję się, że stracę samego siebie.
Wyjaśnił swoje pytanie i zamilkł oczekując chociażby odrobiny... hm, zrozumienia? współczucia? W sumie to nie wiedział czy mógł oczekiwać takich rzeczy od Strażnika.
- 29 lis 2021, 18:42
- Forum: Bliźniacze Skały
- Temat: Łąka Młodych Smoków
- Odpowiedzi: 732
- Odsłony: 89743
Jaah lubił swoje myśli czasem wypowiadać tak otarcie, nawet jeśli psuły przez to ogólne zrozumienie. Smoki księżycami próbują doszukać się jakiejś prawidłowości i logiki, zrozumiałych motywów i urazów, lecz wszystko na próżno. Niektóre rzeczy po prostu są takie, jakie są, i właśnie ta irracjonalność je przeraża. No ale wywód zaczyna odbiegać od ogólnego tematu, a uzdrowiciel nawet nie zdawał sobie sprawy z tego, że Strażnik postrzega jego wypowiedzi jako nie do końca zrozumiałe.
O tak, Strażnik był ostatnim smokiem, który mógłby go pouczać o kalectwach i bliznach. Jego widoczna blizna mieniąca się złotem... była raczej tematem tabu, a Jaah zawsze uważał, iż nie powinien o to pytać. Strażnik sam w końcu poruszy ten temat, albo zwyczajnie nigdy nie zechce roztrząsać tej sprawy.
Alkohol w tobie miał, ale cóż to zmieniało? Miał niegdyś zaproponować mu napitek, ale nigdy nie wydawało mu się, aby była odpowiednia okazja. W głębi tez obawiał się niechęci ze strony proroka, a owa niechęć mogła zarazem nadszarpnąć ich umowną przyjaźń.
– Szara Rzeczywistość z odrobiną barwnego koloru, hmm.– Podjął temat nieco gorzko, chociaż wyłapał żart. Na pysku rozmówcy nie malowało się jednak nic zdradzającego humor, dlatego tez i on urwał jakiekolwiek próby wzbudzenia w sobie rozbawienia.
Nie skomentował tego, iż zauważył gwałtowny ruch łba proroka kiedy się poparzył, ale przyglądał się mu bez słowa dłuższy czas. Nie oceniał go, raczej zwyczajnie... cieszył go jego widok, nic więcej.
Kiedy wszedł temat Fille, wreszcie spojrzał się w granatowy nieboskłon bardziej przed sobą i nad łbem Strażnika.
– Dowiedziałem się od niej tego za pomocą małej gry... Ona chciała informację i ja, a w grze można było dostać pytanie, wyzwanie, albo samemu sobie wybrać. Pech chciał, że Fille ciągle losowała wyzwania, więc nakazywałem jej pić alkohol, aż w końcu rozwiązał jej na tyle jęzor, że przyznała się co zrobiła.
Powiedział jakby od niechcenia zdradzając się z tym jak wszedł w posiadanie tak ważnych i ciężkich informacji. Wcześniej jakoś nie widział sensu poruszać tego tematu, ale teraz... wydawało się to właściwe.
– W każdym razie chciałem z Tobą porozmawiać. Co myślisz na temat śmierci? Wiem, że istnieją duchy, czasami się zjawiają, czasami są bardzo zagubione i błąkają się... Od czego to zależy?
O tak, Strażnik był ostatnim smokiem, który mógłby go pouczać o kalectwach i bliznach. Jego widoczna blizna mieniąca się złotem... była raczej tematem tabu, a Jaah zawsze uważał, iż nie powinien o to pytać. Strażnik sam w końcu poruszy ten temat, albo zwyczajnie nigdy nie zechce roztrząsać tej sprawy.
Alkohol w tobie miał, ale cóż to zmieniało? Miał niegdyś zaproponować mu napitek, ale nigdy nie wydawało mu się, aby była odpowiednia okazja. W głębi tez obawiał się niechęci ze strony proroka, a owa niechęć mogła zarazem nadszarpnąć ich umowną przyjaźń.
– Szara Rzeczywistość z odrobiną barwnego koloru, hmm.– Podjął temat nieco gorzko, chociaż wyłapał żart. Na pysku rozmówcy nie malowało się jednak nic zdradzającego humor, dlatego tez i on urwał jakiekolwiek próby wzbudzenia w sobie rozbawienia.
Nie skomentował tego, iż zauważył gwałtowny ruch łba proroka kiedy się poparzył, ale przyglądał się mu bez słowa dłuższy czas. Nie oceniał go, raczej zwyczajnie... cieszył go jego widok, nic więcej.
Kiedy wszedł temat Fille, wreszcie spojrzał się w granatowy nieboskłon bardziej przed sobą i nad łbem Strażnika.
– Dowiedziałem się od niej tego za pomocą małej gry... Ona chciała informację i ja, a w grze można było dostać pytanie, wyzwanie, albo samemu sobie wybrać. Pech chciał, że Fille ciągle losowała wyzwania, więc nakazywałem jej pić alkohol, aż w końcu rozwiązał jej na tyle jęzor, że przyznała się co zrobiła.
Powiedział jakby od niechcenia zdradzając się z tym jak wszedł w posiadanie tak ważnych i ciężkich informacji. Wcześniej jakoś nie widział sensu poruszać tego tematu, ale teraz... wydawało się to właściwe.
– W każdym razie chciałem z Tobą porozmawiać. Co myślisz na temat śmierci? Wiem, że istnieją duchy, czasami się zjawiają, czasami są bardzo zagubione i błąkają się... Od czego to zależy?
- 29 lis 2021, 12:17
- Forum: Świątynia
- Temat: Plac przed świątynią
- Odpowiedzi: 1922
- Odsłony: 121497
Jaah przyszedł nieco spóźniony i nie było to w jego planie, jednak dzięki temu minął się prawdopodobnie ze smoczycą, która finalnie wybierze się w tym samym czasie na zwiad.
W każdym razie uzdrowiciel chciał nieco odetchnąć poza terenami Plagi. Zanim faktycznie zrobi się zimno i nieprzyjemnie. Poza tym taka pogoda będzie utrudniała życie w azylu, więc ewentualne Szary będzie mógł im jeszcze pomóc jakoś przed mrozem. Ciekawe czy dwie młode samice smocze nadal tam były...
Cóż, przekona się o tym już niedługo.
A dlaczego nie zabiera tym razem Strażnika ze sobą? To można było wyczytać po jego niezbyt przyjemnej minie, która przypominała o tym co prorok usłyszał ostatnio o śmierci swoich bliskich. Smok mógł pogodzić się ze swoimi błędami, ale nadal walczył o odnalezienie spokoju po śmierci bliskich.
Jaah położył dwa kamienie szlachetne i czekał.
/ametyst, perła za 30.11 o 17
W każdym razie uzdrowiciel chciał nieco odetchnąć poza terenami Plagi. Zanim faktycznie zrobi się zimno i nieprzyjemnie. Poza tym taka pogoda będzie utrudniała życie w azylu, więc ewentualne Szary będzie mógł im jeszcze pomóc jakoś przed mrozem. Ciekawe czy dwie młode samice smocze nadal tam były...
Cóż, przekona się o tym już niedługo.
A dlaczego nie zabiera tym razem Strażnika ze sobą? To można było wyczytać po jego niezbyt przyjemnej minie, która przypominała o tym co prorok usłyszał ostatnio o śmierci swoich bliskich. Smok mógł pogodzić się ze swoimi błędami, ale nadal walczył o odnalezienie spokoju po śmierci bliskich.
Jaah położył dwa kamienie szlachetne i czekał.
/ametyst, perła za 30.11 o 17
- 29 lis 2021, 12:09
- Forum: Bliźniacze Skały
- Temat: Łąka Młodych Smoków
- Odpowiedzi: 732
- Odsłony: 89743
Na nocnym niebie byłoby zapewne widać drzewnego smoka, jednak to dźwięk jego skrzydeł był bardziej informujący dla uzdrowiciela, który nawet nie raczył zadrzeć łba do góry... Bo i po co? Nikt nieznajomy go nie zaczepi, a Strażnik zwyczajowo po prostu przybywał zamiast oznajmić swoje przybycie przez wiadomości telepatyczne.
W tym samym czasie smok akurat dawał do gorącej wody liście mięty i już wyciągał słoik z miodem. Prorok wreszcie podszedł i odezwał się. Jaah podniósł wzrok na niego, a na jego licu pojawił się krótki uśmiech. Kiwnął łbem przybyłemu, a następnie znów spojrzał na miseczki do których dodał po trochę miodu ze słoika. Ten ledwie się lał co oznaczało, iż starzeje się, zupełnie jak uzdrowiciel. Czas mijał, a on nie młodniał.
Na prawdę docenił, że tym razem Strażnik sam z siebie raczył coś powiedzieć. Powoli podał mu miseczkę z gorącym napojem.
– Zimno się robi, a to Cię rozgrzeje.
Oznajmił jeszcze zanim przeszedł do tematu, który poruszył. Po oddaniu miski, wziął swoją w prawą łapę i przez chwilę się zamyślił.
– Często nasze oswobodzone umysły, mieszkają w uzależnionych od komfortu ciałach. Uważam jednak, że lepiej jest zmarnować nieco energii drzemiącej w nas, niż autentycznie zniszczyć drzewo, które odrastać będzie latami. To fakt, ze można pozbierać obumarłe gałęzie, jednak zajęłoby to zbyt dużo czasu, a życie nam i tak zbyt często przepływa pomiędzy palcami.
Skomentował wpatrzony w Strażnika. Jego zręczna i wyuczona łapa kręciła miseczką bez ulania odrobiny wody z niej. Dzięki temu mieszał miód, a także ochładzał napar.
– Dzięki temu pogodziłem się sam ze sobą. Pogodziłem się ze wszystkim, co zrobiłem, ze wszystkimi głupimi i nieodpowiedzialnymi rzeczami. Z czynami gorszymi niż głupie i nieodpowiedzialne, a kiedy już to zrobiłem, odnalazłem spokój. Zapewne brzmi to pompatycznie, ale blizna przypomina mi o błędach. No i poza tym oszczędza mi większość nowych znajomości na terenach wspólnych.
Zarechotał cicho ze swojego żartu, a następnie dmuchnął lekko w napar dla ostudzenia i napił się go.
– Rozmawiałeś z Fille?
Zagaił po chwili, odsuwając na razie autentyczny powód dla którego go tu wezwał.
W tym samym czasie smok akurat dawał do gorącej wody liście mięty i już wyciągał słoik z miodem. Prorok wreszcie podszedł i odezwał się. Jaah podniósł wzrok na niego, a na jego licu pojawił się krótki uśmiech. Kiwnął łbem przybyłemu, a następnie znów spojrzał na miseczki do których dodał po trochę miodu ze słoika. Ten ledwie się lał co oznaczało, iż starzeje się, zupełnie jak uzdrowiciel. Czas mijał, a on nie młodniał.
Na prawdę docenił, że tym razem Strażnik sam z siebie raczył coś powiedzieć. Powoli podał mu miseczkę z gorącym napojem.
– Zimno się robi, a to Cię rozgrzeje.
Oznajmił jeszcze zanim przeszedł do tematu, który poruszył. Po oddaniu miski, wziął swoją w prawą łapę i przez chwilę się zamyślił.
– Często nasze oswobodzone umysły, mieszkają w uzależnionych od komfortu ciałach. Uważam jednak, że lepiej jest zmarnować nieco energii drzemiącej w nas, niż autentycznie zniszczyć drzewo, które odrastać będzie latami. To fakt, ze można pozbierać obumarłe gałęzie, jednak zajęłoby to zbyt dużo czasu, a życie nam i tak zbyt często przepływa pomiędzy palcami.
Skomentował wpatrzony w Strażnika. Jego zręczna i wyuczona łapa kręciła miseczką bez ulania odrobiny wody z niej. Dzięki temu mieszał miód, a także ochładzał napar.
– Dzięki temu pogodziłem się sam ze sobą. Pogodziłem się ze wszystkim, co zrobiłem, ze wszystkimi głupimi i nieodpowiedzialnymi rzeczami. Z czynami gorszymi niż głupie i nieodpowiedzialne, a kiedy już to zrobiłem, odnalazłem spokój. Zapewne brzmi to pompatycznie, ale blizna przypomina mi o błędach. No i poza tym oszczędza mi większość nowych znajomości na terenach wspólnych.
Zarechotał cicho ze swojego żartu, a następnie dmuchnął lekko w napar dla ostudzenia i napił się go.
– Rozmawiałeś z Fille?
Zagaił po chwili, odsuwając na razie autentyczny powód dla którego go tu wezwał.
- 27 lis 2021, 18:59
- Forum: Bliźniacze Skały
- Temat: Łąka Młodych Smoków
- Odpowiedzi: 732
- Odsłony: 89743
Jaah był smokiem któremu świetnie służy samotność. Rozkwitał dzięki niej, a jej brak był dla niego czymś tak uciążliwym jak dla innych brak wody czy pożywienia. Każdy dzień w którym nie było mu dane jej zaznać, osłabiał go. Nie traktował tego jako powodu do dumy, raczej jako formę uzależnienia... Uzależnienia, które skończyło się wraz z pojawieniem się najpierw Sahidy, potem Aohy, Zorzy, ich potomstwa...
A teraz znów kolejno wszystkich tracił, najbardziej zabolała śmierć Zorzy.
Utrata ukochanej, jest znacznie gorsza niż utrata łapy i wzroku zarazem. Jest tak, jakby ktoś wyrwał mu serce... Najpierw czuł nieznośny, kłujący ból, a potem popadł w apatię i nie czuł już nic. Był jak sparaliżowany. Stał i patrzył bez emocji na to, jak życie przeciekało mu przez palce. I wcale mu to nie przeszkadza, bo wewnątrz czuł się martwy...
Z tego typu stan nie naprawi obserwowanie jak podopieczny zamienia się w zastępcę stada, tak samo nie naprawi tego obserwacja rodzonego syna, który bez przerwy spał.
Pozostało... obserwować i czekać jakby na koniec, który był mimo wszystko bliższy, niż dalszy.
Warto było też raz na jakiś czas porozmawiać z kimś kogo się ceni bardziej od całego stada w którym się należało.
"Jestem na Łące Młodych Smoków, jakbyś chciał się spotkać."
Niezobowiązujące przywołanie proroka, a potem obserwacja bladego zmierzchu, który zamieniał się powoli w noc. Jaah jak zwykle położył się na otwartej przestrzeni i stworzył maddarowy ogień, który uczepił nad ziemią, stanowiąc źródło światła i miernego ciepła, które od niego biło. Dzięki temu też łatwiej będzie namierzyć uzdrowiciela, który w tym samym czasie robił już dwie herbaty z mięty.
A teraz znów kolejno wszystkich tracił, najbardziej zabolała śmierć Zorzy.
Utrata ukochanej, jest znacznie gorsza niż utrata łapy i wzroku zarazem. Jest tak, jakby ktoś wyrwał mu serce... Najpierw czuł nieznośny, kłujący ból, a potem popadł w apatię i nie czuł już nic. Był jak sparaliżowany. Stał i patrzył bez emocji na to, jak życie przeciekało mu przez palce. I wcale mu to nie przeszkadza, bo wewnątrz czuł się martwy...
Z tego typu stan nie naprawi obserwowanie jak podopieczny zamienia się w zastępcę stada, tak samo nie naprawi tego obserwacja rodzonego syna, który bez przerwy spał.
Pozostało... obserwować i czekać jakby na koniec, który był mimo wszystko bliższy, niż dalszy.
Warto było też raz na jakiś czas porozmawiać z kimś kogo się ceni bardziej od całego stada w którym się należało.
"Jestem na Łące Młodych Smoków, jakbyś chciał się spotkać."
Niezobowiązujące przywołanie proroka, a potem obserwacja bladego zmierzchu, który zamieniał się powoli w noc. Jaah jak zwykle położył się na otwartej przestrzeni i stworzył maddarowy ogień, który uczepił nad ziemią, stanowiąc źródło światła i miernego ciepła, które od niego biło. Dzięki temu też łatwiej będzie namierzyć uzdrowiciela, który w tym samym czasie robił już dwie herbaty z mięty.
- 25 lis 2021, 8:22
- Forum: Ciemna Grota
- Temat: Drewniana Figura Aterala
- Odpowiedzi: 350
- Odsłony: 32235
Zaszedł wraz z resztą pod posąg i nawet nie za bardzo wiedział czego powinien oczekiwać. Był psychicznie zdruzgotany przez wydarzenia ostatnich księżyców, a wyprawy z Raganem i Makiem dawały mu dodatkowo w kość. Czemu? Nie trzeba być wybitnie mądrym, aby widzieć ich niechęć wobec jego osoby. Do wojownika się przyzwyczaił, ale łowca...? Ten wraz z wiekiem najwyraźniej zapomniał, iż uzdrowiciel starał się mu pomagać! Po co więc nieść pomoc skoro finalnie każdy Cie kopnie w zad?
Niemniej Jaah był tu wraz z grupą, aby po raz ostatni- dajcie bogowie- przebywać w tak małej grupie z Plagą.
Całe jego życie w stadzie było dowodem na to, iż jedyne pojedyncze jednostki dało się lubić...
Cóż, oby skończyło się to na tyle szybko, żeby zdążył wrócić przed środkiem nocy do swojego legowiska.
Niemniej Jaah był tu wraz z grupą, aby po raz ostatni- dajcie bogowie- przebywać w tak małej grupie z Plagą.
Całe jego życie w stadzie było dowodem na to, iż jedyne pojedyncze jednostki dało się lubić...
Cóż, oby skończyło się to na tyle szybko, żeby zdążył wrócić przed środkiem nocy do swojego legowiska.
- 25 lis 2021, 8:15
- Forum: Bliźniacze Skały
- Temat: Bliźniacze Skały
- Odpowiedzi: 660
- Odsłony: 88475
Szary miał czasami wrażenie, że część jego duszy zastąpiła proteza. W dalszym ciągu nie potrafił się nią posługiwać. Nieraz, w gorszych chwilach, wydawało mu się, że nigdy się tego nie nauczy, ale jeszcze się całkowicie nie poddał.
– Między innymi przez zaufanie do ciebie i właśnie zabezpieczenie siebie prowadzimy tą rozmowę, Strażniku. Nie ufam jej do końca, ale jestem skłonny dogadać się z nią, szczególnie iż zabicie wojowniczki Plagi nie było podyktowane żądzą mordu, a ochrony swoich bliskich.
Co przyszłoby jej ze zranienia świadka? GDYBY trzymał pysk zamknięty to zapewne pozbyłaby się kogoś kto zna jej sekret. Wszakże nie była i raczej nie będzie świadoma tego, że jej sekret zna również prorok. Gdyby Szary zginął z jej łap to Strażnik zrobiłby coś z tym, prawda? Chciał w to wierzyć i przychodziło to mu z trudem.
– Nie zrzuciła tego na mnie przez przypadek, a raczej rozwiązałem jej jęzor alkoholem. Wypytywała bardzo dużo o Bandycką po jej zaginięciu, więc zacząłem interesować się sprawą. Zagraliśmy w pewną... grę, przez którą dostałem wszystkie odpowiedzi, które niedługo później potwierdziłem kiedy była trzeźwa.
Opowiedział spokojnie spoglądając pod łapy proroka. W pewnym więc sensie sam na siebie zwalił tą tajemnicę, jednak czy można było winić dociekliwego smoka, że dotarł głębiej, niż zwykły zjadacz mięsa?
Na następne słowa Strażnika, Jaah nie zareagował. Po prostu przyjął je do wiadomości. Sennah mogła w tej sytuacji pomóc, o ile faktycznie zechce... w końcu boga do niczego nie można było zmusić.
Kolejne słowa Strażnika nieco zmartwiły uzdrowiciela, na którego pysku pojawił się lekki grymas.
– Myślę, że możesz ją przesłuchać, ale nie musisz być bezpośredni i mówić od kogo się dowiedziałeś o tym incydencie, jako prorok mogłeś być równie dobrze wypytywany przez Plagę kto i kiedy wyruszył na wyprawę w czasie kiedy Bandycka Groźba zaginęła... Mogłeś też zyskać informację od bogini... To byłoby kłamstwem, ale dzięki niemu może odsunęłoby to podejrzenia co do mojego rozwiązłego jęzora. Niemniej to już Twoja decyzja jak to zrobisz.
Jaah wraz z ostatnimi słowami wstał, westchnął i przyjrzał się mglistym spojrzeniem prorokowi.
– Muszę iść. Chcę zająć się moimi kalectwami wreszcie.
Oznajmił po czym wstał i chwilę później po prostu sobie poszedł.
– Między innymi przez zaufanie do ciebie i właśnie zabezpieczenie siebie prowadzimy tą rozmowę, Strażniku. Nie ufam jej do końca, ale jestem skłonny dogadać się z nią, szczególnie iż zabicie wojowniczki Plagi nie było podyktowane żądzą mordu, a ochrony swoich bliskich.
Co przyszłoby jej ze zranienia świadka? GDYBY trzymał pysk zamknięty to zapewne pozbyłaby się kogoś kto zna jej sekret. Wszakże nie była i raczej nie będzie świadoma tego, że jej sekret zna również prorok. Gdyby Szary zginął z jej łap to Strażnik zrobiłby coś z tym, prawda? Chciał w to wierzyć i przychodziło to mu z trudem.
– Nie zrzuciła tego na mnie przez przypadek, a raczej rozwiązałem jej jęzor alkoholem. Wypytywała bardzo dużo o Bandycką po jej zaginięciu, więc zacząłem interesować się sprawą. Zagraliśmy w pewną... grę, przez którą dostałem wszystkie odpowiedzi, które niedługo później potwierdziłem kiedy była trzeźwa.
Opowiedział spokojnie spoglądając pod łapy proroka. W pewnym więc sensie sam na siebie zwalił tą tajemnicę, jednak czy można było winić dociekliwego smoka, że dotarł głębiej, niż zwykły zjadacz mięsa?
Na następne słowa Strażnika, Jaah nie zareagował. Po prostu przyjął je do wiadomości. Sennah mogła w tej sytuacji pomóc, o ile faktycznie zechce... w końcu boga do niczego nie można było zmusić.
Kolejne słowa Strażnika nieco zmartwiły uzdrowiciela, na którego pysku pojawił się lekki grymas.
– Myślę, że możesz ją przesłuchać, ale nie musisz być bezpośredni i mówić od kogo się dowiedziałeś o tym incydencie, jako prorok mogłeś być równie dobrze wypytywany przez Plagę kto i kiedy wyruszył na wyprawę w czasie kiedy Bandycka Groźba zaginęła... Mogłeś też zyskać informację od bogini... To byłoby kłamstwem, ale dzięki niemu może odsunęłoby to podejrzenia co do mojego rozwiązłego jęzora. Niemniej to już Twoja decyzja jak to zrobisz.
Jaah wraz z ostatnimi słowami wstał, westchnął i przyjrzał się mglistym spojrzeniem prorokowi.
– Muszę iść. Chcę zająć się moimi kalectwami wreszcie.
Oznajmił po czym wstał i chwilę później po prostu sobie poszedł.
- 21 lis 2021, 15:57
- Forum: Świątynia
- Temat: Plac przed świątynią
- Odpowiedzi: 1922
- Odsłony: 121497
Jaah po raz kolejny pojawił się przy świątyni i tym razem uczynił to strasznie późno, no ale... ważne było samo przyjście oraz opłata.
Tym razem już nie miał żadnych dolegliwości cielesnych i tym razem mógł być użyteczniejszy... No chyba, że ktoś liczył na żarty z jego strony, albo jego aparycję- jego pysk nadal szpeciła paskudna blizna, chociaż ślepia wydawały się szkarłatne jak niegdyś.
W głębi za to pojawiła się krwawa rana po stracie Zorzy. Nawet Popiół nie odpowiadał na wezwania, a to go dodatkowo martwiło.
Postanowił temat zostawić na inny czas, być może zajmie się tym po powrocie...?
/2x jaspis za 21.11
Tym razem już nie miał żadnych dolegliwości cielesnych i tym razem mógł być użyteczniejszy... No chyba, że ktoś liczył na żarty z jego strony, albo jego aparycję- jego pysk nadal szpeciła paskudna blizna, chociaż ślepia wydawały się szkarłatne jak niegdyś.
W głębi za to pojawiła się krwawa rana po stracie Zorzy. Nawet Popiół nie odpowiadał na wezwania, a to go dodatkowo martwiło.
Postanowił temat zostawić na inny czas, być może zajmie się tym po powrocie...?
/2x jaspis za 21.11
- 18 lis 2021, 17:00
- Forum: Dzika Puszcza
- Temat: Trakt do Prastarego Drzewa
- Odpowiedzi: 641
- Odsłony: 89888
Woda się gotowała przy pomocy maddary, gorącą ciecz uraczył dwoma liśćmi mięty. Od jak dawna nie miał takiego błogiego spokoju? Był zdrowy i po prostu nic go nie bolało. Przez ostatnie pięćdziesiąt księżyców borykał się z problemami, a teraz...?
Teraz to jego rozmyślania przerwały mu ruchy w zaroślach. Drzewa co prawda w większości pogubiły liście, jednak krzaki jeszcze jakoś dzielnie znosiły coraz to zimniejsze czasy.
Początkowo Jaah uznał, że zbliża się do niego jakiś kompan, być może kotołak. Szkarłatne ślepia obserwowały ruchy w zaroślach, aż przed uzdrowicielem nie pojawiła się jeszcze niezbyt wielki łeb ... pisklęcia? Posmakował zapach i od razu wiedział, że to od stada WODY. Co za głupota, aby zmieniać nazwę stada... Mniejsza jednak. Pisklak był wyrośnięty co prawda, ale daleko mu było do chociażby porządnego adepta.
Zwyczajem górskiego smoka nie było odpowiadanie na takie konwenanse jak powitania, szczególnie z nieznajomymi.
Z odpowiedzią na pytanie też za bardzo się nie śpieszył- zdążył nawet wyciągnąć liście mięty, wycisnąć je, a resztki wywalić gdzieś na bok. Już zaglądał do torby, aby wyciągnąć sobie słoik miodu i posłodzić napar.
– Smoki nie zawsze piją zioła, aby się uleczyć. Niektórzy po prostu lubią smak ziół.
Odpowiedział niskim i niezbyt przyjemnym głosem, jednak była to tylko barwa samego głosu, a nie niechęć. Smok jeszcze przed wypowiedzeniem swojej kwestii jakby zapomniał, że nawiedził go ktoś jeszcze- po prostu bardziej był zajęty otwieraniem słoika i odpowiednim dodaniu słodkości do miski.
Teraz to jego rozmyślania przerwały mu ruchy w zaroślach. Drzewa co prawda w większości pogubiły liście, jednak krzaki jeszcze jakoś dzielnie znosiły coraz to zimniejsze czasy.
Początkowo Jaah uznał, że zbliża się do niego jakiś kompan, być może kotołak. Szkarłatne ślepia obserwowały ruchy w zaroślach, aż przed uzdrowicielem nie pojawiła się jeszcze niezbyt wielki łeb ... pisklęcia? Posmakował zapach i od razu wiedział, że to od stada WODY. Co za głupota, aby zmieniać nazwę stada... Mniejsza jednak. Pisklak był wyrośnięty co prawda, ale daleko mu było do chociażby porządnego adepta.
Zwyczajem górskiego smoka nie było odpowiadanie na takie konwenanse jak powitania, szczególnie z nieznajomymi.
Z odpowiedzią na pytanie też za bardzo się nie śpieszył- zdążył nawet wyciągnąć liście mięty, wycisnąć je, a resztki wywalić gdzieś na bok. Już zaglądał do torby, aby wyciągnąć sobie słoik miodu i posłodzić napar.
– Smoki nie zawsze piją zioła, aby się uleczyć. Niektórzy po prostu lubią smak ziół.
Odpowiedział niskim i niezbyt przyjemnym głosem, jednak była to tylko barwa samego głosu, a nie niechęć. Smok jeszcze przed wypowiedzeniem swojej kwestii jakby zapomniał, że nawiedził go ktoś jeszcze- po prostu bardziej był zajęty otwieraniem słoika i odpowiednim dodaniu słodkości do miski.












