Znaleziono 71 wyników

autor: Owoc Opuncji
31 sie 2020, 1:23
Forum: Zimne Jezioro
Temat: Niewielkie zlodowacenie
Odpowiedzi: 404
Odsłony: 63475

Przechyliła łeb lekko w bok i opuściła wargi zasłaniając rządy zębów. Uśmiech jednak nie schodził z jej pyska. Obserwowała jak Ognista cofa się od niej o krok. Cóż... nie każdy przepadał jak wbija się w jego przestrzeń osobistą. Poszukująca! Jakieś ładne imię. Opuncja nie głowiła się jednak czy nazwa należała do smoka pełnej rangi czy nie. Mleczyk aż nadto udowadniał jej, że nie imię mówi o umiejętnościach smoka, a jego czyny.
– Mŏsz gryfne łuski, podane do mojich. Może je żeś jakõś mojã stracōnõ szwestrōm.
zachichotała na samą myśl i machnęła kikutem prawej łapy. Trochę tak jakby chciała machnąć samą łapą... Zmarszczyła lekko nos, ale momentalnie się opanowała.
– Ćwiczysz sie? Chwalebne, chwalebne. Eli niy snadnij jednak byłoby atakyrować coś żywego? No wiysz... pod presjo czarowanie wyglōndŏ trochu inakszyj. Coś czujã, iże bodej niy je żeś piastunem eli uzdrowicielem, hm?
Puściła jej oko wyginając długą szyję w jej kierunku. Uderzyła kilka razy ogonem o ziemię.
– Nudzę się.
jęknęła nagle patrząc w niebo i wstając. Wbiła szpony w ziemię by się nie zachwiać na trzech kończynach. Dla pewności skończyło się na tym, że rozłożyła również skrzydła. Oparła się nimi o ziemię niczym wywerna. Wiadomo... były o wiele słabsze niż skrzydła wywerny, ale zawsze coś. Stała teraz równo i znów spojrzała na samiczkę, tym razem jednak kątem oka bo drugie zwrócone miała ku błękitowi nieba.
– Niy chciałabyś może się nieco rozerwać?
mruknęła z uśmieszkiem na pysku.
autor: Owoc Opuncji
28 sie 2020, 18:20
Forum: Świątynia
Temat: Ołtarz Erycala
Odpowiedzi: 724
Odsłony: 33066

Opuncja skinęła łbem siostrze i poczuła jakiej fortuny zażądały od niej duszki. Wszystko przez to, że się zapatrzyła w stronę jednej samicy. Chyba zaczynała rozumieć czemu Kwiatek tak często nie była w stanie zebrać maddary do jej wyleczenia. Westchnęła ciężko ale nadal siliła się na uśmiech. Przyjęła kamień od siostry.
– Nie wiem jak ci dziękować.
wymamrotała nieco zmieszana i patrzyła chwilę na kamyk. Siedziała na zadku i jedyną wolną łapą trzymała kamień. Zmarszczyła brwi i wstała od razu machając skrzydłami.
– Naprawię to.
dodała szybko i zniknęła na niebie. Czuła zmieszanie, złość na samą siebie i frustracje.

Wróciła następnego dnia. Kto by pomyślał, że Fale i reszta Wody tak szybko zareagują na jej brak łapy. Ba, część nawet o tym nie wiedziała. Wdzięczna za szybkość wróciła do duszków i wypluła 8 bursztynów które trzymała w pysku cały ten czas.
– Proszę. Teraz oddajcie łapę. Proszę...
zacisnęła zęby zmartwiona jak miało do tego dojść.

/8 bursztynów
autor: Owoc Opuncji
25 sie 2020, 22:57
Forum: Zimne Jezioro
Temat: Niewielkie zlodowacenie
Odpowiedzi: 404
Odsłony: 63475

Coś co chyba miało być ptakiem się rozpadło, z kolei maddara owinęła złotą samicę szczelnym szalem. Czyli jednak miała nieco instynktu. Dobrze! Opuncja wyszczerzyła zęby w uśmiechu widząc, że i tamta się podobnie uśmiecha. Wodna nie ukrywała swojej paszczy, ba nawet granatowe dziąsła było widać. Dlatego też widząc kły Ognistej, nie cofnęła się.
Przyjrzała się jej łuskom przechylając łeb w bok i aż siadła na zadzie by nie stracić równowagi. Parszywa łapa! Nie, nie... nie myśl o tym. Miałaś się zachowywać jakby wszystko było po staremu! Zganiła się w głowie. Podobały jej się łuski nowo poznanej samicy. Przypominała złotą szyszkę. Och ironio, że to imię bardziej pasowało do tej tu niż do jej siostry z Fal. Postawiła pióra na głowie w zainteresowaniu po czym położyła je po sobie słysząc słowa obcej.
– No proszã, such może niy taki ôstry ale nadrabiasz gŏdkōm.
puściła jej oko bez najmniejszego pardonu.
– W czym ci przeszkodziłam? Nazywōm się Opuncja.
mówiła normalnym głosem, może nieco zawadiackim, ale normalnym. Siliła się na głos pełen energii, jak zwykle. Nie jakiś miły i spokojny – to nie była ona.
autor: Owoc Opuncji
25 sie 2020, 19:11
Forum: Zimne Jezioro
Temat: Niewielkie zlodowacenie
Odpowiedzi: 404
Odsłony: 63475

Lothric zazwyczaj nie odstępował jej na krok ale tym razem posłuchał jej niemej prośby. Znał takie momenty w życiu kiedy smoki na prawdę nie chciały jego towarzystwa. Został z Wilsonem w grocie i postanowił wylegiwać się na słońcu.
Opuncja zaś ruszyła utykając w kierunku Zimnego Jeziora. Oczywiście zabłądziła po drodze kilka razy... nikt nie mówił, że z wiekiem lepiej ogarniała geografię Wolnych Stad. Czuła się strasznie zmęczona ale nie okazywała tego po sobie. Co to, to nie! W końcu była Wędrującą Falą, a nie byle płaczkiem. Z łapami czy bez, nadal będzie wędrować. Nie było to łatwe przez jej wydłużony tułów i brak prawej przedniej łapy.
Zwłaszcza, że cholerstwo cały czas wydawało się być na miejscu! W rzeczywistości jednak było inaczej. Zagryzła jednak zęby i szła dalej. Zatrzymała się dopiero gdy w oddali ujrzała zad jakiegoś smoka.
Czy powinna się teraz bawić w poznawanie innych smoków? Nie wyglądała najlepiej... kilka razy wyrżnęła się na pysk więc pierś miała całą w pyle i błocie. Zacisnęła zęby po czym splunęła lodem w bok. Po prostu uda, że wszystko jest jak dawniej.
Utykając podeszła do obcej i uniosła brew zaglądając jej znad ramienia. Co też robiła z tą perłą?
– Chodzã głośnij aniżeli dzik. Winna żeś barzij uwŏżać na swoj zadek jak je żeś na terynach otwartych.
autor: Owoc Opuncji
25 sie 2020, 17:49
Forum: Ogólne
Temat: Powiadomienia
Odpowiedzi: 5668
Odsłony: 224582

+ malachit i agat z mojego KP do skarbca
autor: Owoc Opuncji
25 sie 2020, 0:36
Forum: Świątynia
Temat: Ołtarz Erycala
Odpowiedzi: 724
Odsłony: 33066

Śmierć okazała się być zupełnie inna niż myślała. Wyspiarze opisywali ją jako duchowe przeżycie. Fale mówiły o Matce Niebo i Wszechmorzu. Wolni mówili o Gwiazdach i bogach. Opuncja jednak wpadła w ciemność tak gęstą i ciemną, że potrafiła sobie z nią poradzić. Żyła, a jednak nie... za dużo by jednak gadać bo nieco rzeczy się wydarzyło zanim duszki postanowiły przywrócić ją tam gdzie jej miejsce. To złotej skorupki łusek i szeleszczących turkusem piór. Otwarła ślepia które w sumie niewiele różniły się o tych martwych. Leżała nieruchomo w kałuży własnej krwi i patrzyła w niebo.
Nie wiedziała ile czasu minęło. Wstawanie było najgorsze.
Wzięła łapę w pysk i ruszyła ku świątyni kulejąc.
Na miejscu zobaczyła siostry. Och nie...
Lothric szedł za nią, milcząc. Płomienie na jego ciele ledwo się tliły, ale muflon nie był załamany. Szedł pewnym siebie krokiem tylko nie płonął.
Co miała im powiedzieć... na pewno będą pytać i... zatkało ją gdy zobaczyła, że i im czegoś brakuje. Była też piękna samica Pogodnej. Łapa. Im wszystkim jej brakowało. Zacisnęła zęby na swojej urwanej kończynie i wypluła ją na ziemię.
– Zabierz to.
warknęła pod nosem. Lothric skinął łbem i uniósł łapę za pomocą magii. Nie minęła chwila, a już go nie było.
Dopiero wtedy Opuncja wyszła zza krzewów kierując się bliżej ołtarza Erycala.
– Cześć.
rzuciła lekko do samic i uśmiechnęła się raźno. Jak zwykle. Jakby wcale niczego jej nie brakowało.
– Czy to tu można sobie kupić nową łapę?
zaśmiała się. Jej głos był raźny kiedy jej dusza wyła z rozpaczy. Koniec ogona podrygiwał niespokojnie.

/ brak prawej przedniej łapy (+2 ST do akcji fizycznych i magicznych, +1 ST do Wytrzymałości)
autor: Owoc Opuncji
13 sie 2020, 0:33
Forum: Świątynia
Temat: Świątynia
Odpowiedzi: 714
Odsłony: 33364

Przyszła niedługo po wylaniu się do świątyni siostrzanych piskląt. Jejku kto by pomyślał, że jedna z Fal będzie aż tak płodna. Ciekawe jak powinny się do nich odnosić. Mniejsze Fale? Niby Fale? Ciężko rzec... powinny się w końcu spotkać i znów coś wypić, zjeść, pójść gdzieś razem. Brakowało jej tego. Westchnęła i zerknęła na kokos przytroczony do swojego boku, a następnie na muflona który szedł za nią wszędzie tylko nie do wody. Wyszczerzyła kły.
– A tu się smoki modlą.
powiedziała do swego kompana który zareagował na to tak jakby już błagał bogów o coś... może cierpliwość? Pogładziła go pierzastym ogonem po głowie i ruszyli dalej.
– Hej wszystkim!
zakrzyknęła całej rodzinie Wodnych. Wspólnego modlitwy były urocze! Tyle można się było dowiedzieć o smokach jeśli tylko mówiły coś na głos. Przymknęła swoje nienaturalnie jasne ślepia i odchrząknęła. Odgłos racic Lothrica przycichł gdy i kozioł usiadł obok Opuncji.
Ostatnio Thahar powiedział, że niepotrzebnie prosi o sytość stada więc teraz wybrała innego boga.
– Kammanorze. Jesteś tym którego Matka Niebo uznaje za silnego. Mistrza walk, a tak się składa, że przydałoby mi się nieco sił i zrozumienia dla walk. Nie zrozum mnie źle, idzie mi dobrze... ale tak zwinne smoki jak ja potrafią dostać mocno w kość. Czy użyczyć mi nieco swoich sił bym mogła godnie zbić Jelito na kwaśne jabłko? Bądź wychwalany i miej dużo piskląt.
otwarła oczy i skinęła sobie łbem. Nieźle jej poszło. A jak będzie silna to i stado będzie się lepiej miało, prawda?
autor: Owoc Opuncji
01 sie 2020, 1:13
Forum: Szklisty Zagajnik
Temat: Krater
Odpowiedzi: 213
Odsłony: 23779

Ciężko było jej odtworzyć to wszystko co pokazali jej Wyspiarze w przeciągu czterech księżyców. Obiecała, że będzie dbała o te skromne obrzędy ale nie było łatwo. Rozejrzała się po kraterze i nabrała powietrze w płuca. Zimne powietrze roztańczyło się w jej gardle aż nie nabrało odpowiedniej temperatury. Otwarła pysk ukazując dziwaczne, granatowe podniebienie i jęzor. Wyrzuciła z siebie lodowaty podmuch który oczyścił częściowo ziemię. Położyła na tak przygotowanym stanowisku glinianą miskę. Co teraz? Zerknęła na kokos oparty o skałę. Musiała się go w końcu pozbyć... Zacisnęła zęby. Nie sądziła, że to będzie aż tak trudne. W sumie, ostrzegali ja przed tym. Powinna się wstydzić swojej słabości.
Wbiła szpon w ziemię i zaczęła kreślić wokół miski znaki. Zbliżone do smoczych run ale jednak nieco inne.
Nie miał racji... głupi Godny. Nie miał racji i już. Skupiona na runach niestety nie rozglądała się zbyt uważnie po okolicy.
autor: Owoc Opuncji
27 lip 2020, 19:40
Forum: Zimne Jezioro
Temat: Sitowie
Odpowiedzi: 485
Odsłony: 79364

Nie do końca rozumiała co do niej mówił. Wyspiarze mówili jej inne rzeczy. Ba, nawet Jelitko czasem wspominała, że wolałaby być pożarta, a nie zagrzebana z robalami. Zmarszczyła brwi nie wiedząc już w co wierzyć. Czemu wszyscy tak usilnie starali się jej wytłumaczyć co jest złe, a co nie? Zacisnęła lekko zęby. On dawał jej jedynie słowa, wyspiarze, albo jak wolał "równinni" dali jej nadzieję na życie bez strachu. Na życie prawdziwego wojownika. Jeśli krew innych smoków zawierała w sobie ich siłę i odwagę... Fale i Woda ją zrozumieją. Nie miał racji. Nie będą się jej bać. Przecież była Opuncją. Z mętlikiem w głowie nerwowo zajęła się swoim ukochanym orzechem. Gładziła go czując jak zadręczające ją myśli uciekają. Nie wpuszczaj go do środka dziecko. Tacy przeciwnicy są najgorsi. Wpuszczą w ciebie swoje wici i rozerwą twój świat od środka. Tak jej mówili. Mieli chyba rację. On wzbudzał w niej niepokój.
Jesteś młoda i głupia.
Uniosła na niego trupie ślepia w których zabłysnęło coś niepokojącego.
– Boisz się.
powiedziała nagle i zwęziła powieki. Tak bardzo starał się zmienić jej postrzeganie świata. Bał się go? Bał się o nią? Musiała to jeszcze rozstrzygnąć.
Minęła bardzo długa chwila ciszy w eterze. Starała się całą swoją energię poświęcić na skupienie się na orzechu. Będzie dobrze krwisty kwiecie. Jeszcze jednak rana. Jeszcze jednak ofiara i zrozumiesz. Słyszała niemal szept wyspiarzy dochodzący z Wilsona. Pamiętała tę noc, noc przed powrotem do Fal i ciepła rodziny.
Słyszała głos Godnego jakby z oddalenia i był dziwny. Mówił o rzeczach które jej nie dotyczyły. Działa... Wilson działa. Pewność siebie rozkwitła w samicy niczym pąk kaktusa. Uniosła wzrok na wodę i przestała gładzić kokosa. Pewnie do niej podpływał. Patrzyła jednak na taflę bez strachu.
~ Kto cię skrzywdził Godny? Nie mówiłam nic o strachu przed bólem. Nie mówiłam nic o strachu przed stratą. Jestem wojownikiem Fal. Pożeraczem serc jeśli trzeba. W moim ciele nie ma miejsca na strach przed bólem i stratą. Jest wiele rzeczy których się boję, ale nie jest to ból. Będę krwawić, będą mi łamać kości, będę patrzeć jak łuski odklejają się od moich mięśni, jak pióra wbijają się w miękki mózg. Na każdego też przychodzi czas, nie boję się straty wywołanej śmiercią. Boję się starty z wyboru Godny.
powiedziała poważnie nadal obserwując wodę.
~ Kto cię skrzywdził?
powtórzyła wwiercając się w jego głowę.
autor: Owoc Opuncji
19 lip 2020, 20:20
Forum: Zimne Jezioro
Temat: Sitowie
Odpowiedzi: 485
Odsłony: 79364

Zmarszczyła brwi słysząc podobnie stwierdzenie. Wcale nie... nie było tak. Prawda? Więcej złych wyborów sprawiało, że nie były już takie złe? Zacisnęła zęby uchylając częściowo boki warg. Zanurzyła się od razu i pozwoliła by woda szarpnęła jej skonfliktowanym teraz ciałem. Nie było tak. Jej wybory były jak najbardziej słuszne, a on po prostu próbował wleźć do jej łba. Popłynęła pod wodą eskami by znaleźć się nieco dalej. Po wypłynięciu usłyszała drugą część jego słów. Parsknęła i pokręciła głową. Mówili jej, że spotka na swojej drodze takich co będą mówili jej podobne rzeczy.
– Gdyby ciało smoka tak na nas nie wpływało nie niosłoby w sobie mocy. Czemu kuna czy coś innego tak na nas nie działa? Bo nie ma w sobie siły.
burknęła chcąc brzmieć tak jakby miała coś tu jeszcze to powiedzenia. Po prostu się nie znał.
Nie miej mu tego za złe.
Skinęła sobie głową i siedząc już wśród sitowia, gładząc kokos oddychała coraz spokojniej. Jej ciało spięło się jednak nieznacznie, a ogon zaczął powoli łupać o ziemię. Drgnęła łbem co spowodowało strzyknięcie w karku. Zwęziła jedną z powiek ale dalej wgapiała się w orzech.
Nie daj mu wejść sobie do głowy. Tak, tak. Weź te potworne myśli i zabierz ode mnie.
Rozchylała i zamykała nozdrza starając się uspokoić. Młodemu wojownikowi ciężko jednak to szło zwłaszcza, że ktoś nazwał ją tchórzem. Ktoś kto jest pewny swojej siły siedziałby niewzruszony. Opuncja jednak dalej szukała siebie i swojej pewności siebie. Kochała to jak patrzyli na nią Wodni. Gadatliwa i wiecznie z wyszczerzonymi zębami. Taka miała być.
~ Sam jesteś tchórzem!
odgryzła się krzykiem w głowie zanim zdążyła ogryźć się w język. Tak... rozmowy w myślach miały swoje wady.
To głupie.
autor: Owoc Opuncji
19 lip 2020, 16:02
Forum: Zimne Jezioro
Temat: Sitowie
Odpowiedzi: 485
Odsłony: 79364

Sunęła po wodzie, czasem zanurkowała, czasem poleżała... wolałaby chyba jednak plażę, najlepiej wielkie korzenie zatapiające się w wodzie. Zapach wilgotnych drew sprawiał, że czuła się jak u siebie. Co za dużo siedzenia w wodzie to nie zdrowo, przynajmniej dla jej piór. Nie była przecież kaczką.
Uniosła brew i uśmiechnęła się łagodnie. Nie uważała, że przeskakiwanie wysoko postawionych celów było słabością. Jeśli zginie podczas jednej z prób, przynajmniej zginie próbując, a nie bezpiecznie bijąc się po pyskach z pojedynczym smokiem. Marne były szanse na wygraną, a jeśli wygra... czy nie będzie mogła wtedy nosić łba wysoko? Nie szkodzi, że nie rozumiał. Samice od zawsze niszczyły własne ciała by smoczy ród mógł żyć. Ona zamierzała robić to jednak nieco inaczej.
– Być może, wezmę pod uwagę podczas medytacji.
powiedziała mając na myśli przelewanie "złych cech" do wnętrza kokosa. Nie wiele więcej mogła dodać bo zwyczajnie widziała iż samiec nie rozumie jej życia.
Zastanowiła się i skinęła powoli łbem.
– To co mówisz brzmi całkiem sensownie. Jeśli tylko udałoby mi się naruszyć cień lub zabić jednego z trzech przeciwników... pomyśl ile mocy miałoby moje ciało. Ile samozaparcia i wiary w siebie. Taka krew jest cenniejsza od kamieni szlachetnych. Nic więc dziwnego, że byłoby ich strawą.
powiedziała poważnie jakby mówiła o jedzenie żubra czy wilka. Do tej pory napiła się tylko Neiry... samica nadal rosła, nadal się szkoliła, to dało się wyczuć. Niedługo jednak będzie w pełni swych sił, wtedy Opuncja znów przyjdzie by jej skosztować i podziękować za walkę. Westchnęła widząc minę Godnego, a chmura zmartwienia narosła do tego stopnia iż dobrze zrobiła, że dopłynęła do brzegu. Sięgnęła po orzech, usiadła wygodnie wśród sitowia i patrzyła na wodę w której siedział samiec. Czując kokos blisko swego brzucha czuła jak niepewność powoli znika.
Uśmiechnęła się znów słysząc, że samiec rozumiał o co chodzi w byciu wojownikiem.
~ Tak, wojownikiem jestem tu.
musnęła jego myśli by nie wrzeszczeć przez jezioro. Dotknęła swojej piersi.
~ Dlatego nie ważne czy mam zwinne łapy, czy umiem zionąc lodem czy też jestem chora. Pokonam położone przede mną przeszkody. A emocje... one przeszkadzają Godny. Nie, nie zrozum mnie źle. Radość, duma, opieka... to mnie napędza...
urwała swa myśl nie chcąc poruszać tematu tych "złych emocji". Tych które zabierały jej pewność siebie i wytrącały z równowagi. Były niezdrowe... nie chciała by były częścią jej. Pogładziła kokos i zmarszczyła brwi. Zabierz je.
Po dłuższej chwili wpatrywania się w skorupkę w końcu uniosła trupi wzrok.
~ Moje pytanie, jesteś gotowy?
autor: Owoc Opuncji
19 lip 2020, 14:32
Forum: Zimne Jezioro
Temat: Sitowie
Odpowiedzi: 485
Odsłony: 79364

Zanurkowała po tym jak zgodził się na wymianę. Świetnie zatem, będzie musiała się dobrze zastanowić o co go zapytać, bo pytań miała kilka. Nie chciała też by zbył ją czymś głupim w stylu "takie życie". Zmarszczyła brwi i pozwoliła swojej wężowej krwi uwolnić zwinność jaką kierowała swoim ciałem pod wodą. Zrobiła kilka okrążeń obserwując podwodne piękno jeziora i wynurzyła się jeszcze zanim płuca zaczęły palić od braku tlenu. Kłapnęła pyskiem i otrzepała się intensywnie. Nadal unosząc się na wodzie snuła krótką opowieść która została dość szybko skomentowana.
– Oczywiście, masz rację.
rzuciła wzruszając barkami. Nie była jak Fen, nadal pamiętała to jak podczas swoich kilku obron zdzielił ją po pysku. Cudem chyba tylko nie traciła wtedy zębów... sińce pozostały jednak całkiem bolesne. Głowa znów powędrowała na bok, spoglądała na samca z lekkim zdziwieniem.
– To nie Fale mnie tego nauczyły. Fale mają inny kodeks i nie jest bardzo skomplikowany, pozwala nam jednak działać silną grupa. Mój kokos urodził się za granicami Wolnych Stad wśród smoków które jedzą inne smoki.
nie słyszała by tu było to czymś popularnym. Wśród Fal jedynie Jelito pochwaliła jej podejście, średnio przejmując się jednak sensem jaki niosło samo spożycie mięsa.
– Nie interesuje mnie jednak pożeranie słabych, wystarczy mi ich krew.
dodała dość szybko i znów przekręciła się na plecy. Zboczyła chyba z tematu... złapała przepływający liść trzciny i zaczęła go sobie skręcać oraz pleść.
– Właśnie o to chodzi podczas przezwyciężania swoich słabości, podczas stawania się lepsza wersją samego siebie Godny.
znów użyła jego starego imienia. W końcu nie wiedziała, że nazwał się inaczej.
– Cień wydaje się być nie do pokonania dla takiego kogoś jak ja, ale jeśli mi się uda. Jeśli mi się uda.
powtórzyła zaciskając łapy na plecionej trzcinie. Trening, praca, walka z samym sobą. Robiła to przede wszystkim dla siebie. Stać się kimś kto nie zna strachu. Co prawda smoki mówiły jej coś o zdrowym strachu, ale była zbyt napalonym na zmiany Kolcem by słuchać uważniej. Brak strachu. Oczu zalśniły jej na myśl o osiągnięciu podobnego stanu. Zerknęła na samca musząc się przewrócić w wodzie znów na brzuch. Zanurzyła głowę i otrzepała ją podpływając nieco bliżej. Dość chyba krzyków na odległość 3 ogonów.
– Nie da się chyba "przygotować do życia" tak myślę. Po prostu się żyje, pytanie tylko jak.
uśmiechnęła się pod nosem. Wiedziała jak chce żyć i dlatego potrzebowała tego kokosa... jeszcze tylko nieco dłużej.
Zastanowiła się nad jego ostatnimi słowami nie do końca wiedząc jak na nie odpowiedzieć. Czym był orzech? Chyba... biegiem do celu. wydawało jej się, że o tym mówiła. Ucieczką? To było głupie. Gdyby nie rytuał, gdyby nie tamte smoki, olejki, krew, kokos... nie mogłaby tańczyć w walce tak jak teraz. Nie chciała tego rozpatrywać.
Drgnęła czując niepewność i rzuciła okiem za siebie w kierunku sitowia w którym ukryła Wilsona. Żadnej niepewności... nie teraz gdy tak bardzo chciała udowodnić przed sobą, że wie co robi i mówi. Zacisnęła zęby i zanurkowała płynąć do brzegu, bez słowa.
Pytanie... tak, zada mu je tylko musi się upewnić, że wszystko było w porządku.
autor: Owoc Opuncji
18 lip 2020, 19:55
Forum: Zimne Jezioro
Temat: Sitowie
Odpowiedzi: 485
Odsłony: 79364

Pływała sobie przy powierzchni rozkoszując się ciepłą pogodą i chłodną wodą. Nie popędzała, nie szukała i nie martwiła się o przyjaciela. Toż to był starszy od niej i zdecydowanie potrafił o siebie zadbać... chyba... jeśli nie liczyć zagłodzenia i ataku wymiotów. Przewróciła się na plecy i unosiła się tak przez dłuższą chwilę aż samiec nie zdecydował się pojawić. Odwróciła się wtedy na brzuch i rozłożyła skrzydła na powierzchni wody by i one oczyściły się z kurzu. Nie zbliżała się do niego. Przechyliła łeb lekko w bok kładąc po sobie pióra. Był niezbyt przyjemny w swoich słowach, ale nie czuła się urażona jego bezpośredniością. Ciekawiło ją czemu się taki stał. Może coś za coś? Uśmiechnęła się pod nosem i złożyła skrzydła.
– Czy ta informacja warta będzie wymiany pytania? Również chciałabym wiedzieć coś o tobie.
odparła. Oczywiście w jej oczach ta odpowiedź była warta nawet kilku pytań, ale widząc jak lekko samiec traktował temat kokosa, raczej nie spodziewała się cudów. Niezależnie od tego co odpowiedział odchrząknęła by później i spojrzała na moment gdzieś w dal marszcząc przy okazji brwi.
– Za barierą mieszkają smoki które mają swoje własne obrzędy. Pomagają im walczyć i sprawiają, że stają się lepszymi wersjami samych siebie. Bardzo chciałam im dorównać. Gdybyś widział jak łamią wielorybie kości z zębach, albo palą demony...
chwilowa iskra pojawiła się w jej trupich ślepiach. Pominęła kilka innych istotnych faktów bo w jej oczach wydały się jednak błahe. Spojrzała na samca zwężając powieki.
– Orzech jest naczyniem. Zbiera to czego chcemy się pozbyć. Ma w sobie bardzo dużo... złych emocji. Kiedy mija sześć nowi orzech należy otworzyć i stoczyć walkę z cieniem, a następnie żywym smokiem. Do rytuału zwycięstwa potrzebna jest bowiem smocza krew.
rzuciła poważnie. Smoki starsze od Godnego przygotowały ją do tego wszystkiego, tłumaczyły i opiekowały się gdy nie było wokół niej Fal. Skoro dorosłe smoki wierzyły w coś takiego to mała Chrobra nie widziała powodu by im nie wierzyć.
autor: Owoc Opuncji
14 lip 2020, 21:30
Forum: Zimne Jezioro
Temat: Sitowie
Odpowiedzi: 485
Odsłony: 79364

Szła pierwsza machając naturalnie opierzonym zadem na boki. Ogon wił się za nią niczym wąż tylko podkreślając fakt jak szczupłym smokiem była. Rozglądała się na boki i nie gadała zbyt wiele. Pewnie nie powinna się przyznawać, że geografię Wolnych Stad znała tak dobrze jak wnętrze własnych jelit. Czyli wcale. Na szczęście nos tym razem jej nie zwiódł. Delikatny wilgotny powiew wiatru mówił jej w którym kierunku trzeba było iść, by dotrzeć do wielkiej stojącej wody. Zdumiewając, że jezioro tak bardzo przypominało morze. Poruszyła nozdrzami prostując smukłą szyję i przyspieszyła kroku. Tak, byli na miejscu. Dzięki matce Niebo, że tym razem ulitowała się nad nią bardziej niż zazwyczaj.
Odstawiła kokos gdzieś pomiędzy trzciny niczym swoje jajo. Zakryła je i upewniła się, że nie zmoknie. Lepiej było nie dopuścić by ktoś go otworzył... Zerknęła kątem nienaturalnie jasnych, niemal całkowicie białych ślepi na Godnego. Chyba by... nie, nie mógł być AŻ TAK głupi prawda. Nazwał Wilsona zabawką ale... zacisnęła zęby i przysłoniła go dodatkową warstwą pałki wodnej.
– Opuncja to bardzo smaczny kaktus rosnący w oazach. Może uratować ci życie jeśli wokół długo nie miałeś wody, ale trzeba najpierw przebić się przez ostre kolce.
powiedziała poważnie i wskoczyła do wody z pluskiem i zaczęła poruszać się w niej eskami niczym... ku zaskoczeniu wszystkich – wąż.
– Wskakuj, zmyj z siebie to paskudztwo.
machnęła łapą i otrzepała pióropusz łba.
autor: Owoc Opuncji
11 lip 2020, 21:50
Forum: Szklisty Zagajnik
Temat: Łąka głazów
Odpowiedzi: 527
Odsłony: 83293

Ziewnęła przeciągle i znów otrzepała łeb przysuwając jednocześnie kokos bliżej brzucha. Zamrugała kilkukrotnie słysząc bezpośrednia prośbę. Tak to jeszcze nikt się do niej nie zwrócił. Uśmiechnęła się pod nosem i skinęła lekko głową.
– Jasne.
rzuciła krótko i uderzyła kilkukrotnie, leniwie ogonem o ziemię. Samiec wydawał się już czuć lepiej, nie idealnie, ale lepiej. To w sumie mówiło jej całkiem sporo. Może jeśli czujesz się podle to można wyrzygać swój smutek? Zastanowi się na tym innym razem. Strzepnęła szmaragdowe skrzydła i uniosła lekko brew ku górze. To ci dopiero ją zaskoczył.
– Zabić uczucia? To znaczy... no ok, rozumiem.
wzruszyła z lekka barkami. O tym w sumie Krwista już zdążyła jej napomknąć. O wojownikach którzy po wypiciu krwi byli tak skoncentrowani, że uczucia nie miały już żadnego znaczenia. Nie było wahania, smutku i... strachu. Nie bali się. Uniosła łeb wyżej.
– I ech... nie mów na mnie Szu. To imię dla rodziny oraz pisklęcia. Jestem dorosła i mam na imię Owoc Opuncji. A co do twoje mordowania... uczucia czasem są potrzebne, ale fakt, że stan idealny to potrafić nad nimi panować do tego stopnia by móc się ich całkiem wyzbyć.
powiedziała w sumie całkiem szczerze. Oczywiście przytoczyła słowa swojej nauczycielki, cały czas uczyła się je pojmować na nowo. Jeśli tylko wyzbycie się ich sprawi, że już nigdy nie poczuje strachu... zerknęła na Wilsona. To ćwiczenia były tego warte. Zacisnęła zęby i wstała słysząc jego zdecydowanie.
– Ruszajmy zatem. Brzeg Zimnego Jeziora niedaleko.
wyszczerzyła zęby i podrzuciła kokos ku górze. Wilson trafił w magiczną sieć która przytwierdziła go do lewego uda samicy. Ruszyła powolnym krokiem przez morze traw tak by Godny za nią nadążył.

/zt https://smoki-wolnych-stad.pl/viewt ... &start=360

Wyszukiwanie zaawansowane