Znaleziono 20 wyników

autor: Imoragh
08 kwie 2021, 0:11
Forum: Czarne Wzgórza
Temat: Czarny Staw
Odpowiedzi: 1031
Odsłony: 109273

Imoragh w ciszy przyjął prezent od fioletowołuskiego, po czym pozwolił mu odejść. Nie podobało mu się, że ktoś musiał mu pomóc i to w dodatku on, ale jedzenie to jedzenie, ważne, że jest i że nadawało się do spożycia.
Rozerwał mięso szczękami delektując się nim o dziwo dość spokojnie i w ciszy, spoglądając w jezioro. Woda w nim była wyjątkowo zimna, ale samotnik pozwolił sobie na kilka dodatkowych łyków. Kiedy spożył mięso , wstał i ruszył w dalszą podróż. Musiał sobie dać czas na refleksje i plan co dalej. Ale póki co, chciał opuścić to miejsce i jeżeli nie będzie musiał, to nigdy nie wracać.
autor: Imoragh
07 kwie 2021, 23:51
Forum: Czarne Wzgórza
Temat: Czarny Staw
Odpowiedzi: 1031
Odsłony: 109273

Zachodził zmierzch kiedy Imoragh powoli, zmęczony walką szedł w stronę lądu, daleko od Czarnych Wzgórz. To wszystko co ostatnio wydarzyło się pomiędzy nim, a Delavirem zatracało się w jego umyśle nie dając mu możliwości na spokojne przemyślenie, co chciałby robić dalej. Jedno było pewne, a jego burczący brzuch dawał mu to do zrozumienia. Cała walka go wycieńczyła, a dodatkowo od dawna nie miał okazji ani nic wypić, ani nic zjeść. Piękny widok jedynie go irytował, ale chłodny wiatr napawał go siłą, aby jeszcze iść do przodu. Zdecydowanie nie chciałby zostawać tutaj na noc, szczególnie kiedy w nocy robiło się w tym obszarze jeszcze zimniej.
W jeziorze odbijały się czarne pnie, w które smok wpatrywał się coraz intensywniej. Mógłby zostać pod nimi, co pomogłoby mu się zregenerować, ale wiedział, że najlepiej będzie zwyczajnie opuścić ten obszar. Jednak podszedł do wody by móc się przejrzeć i napić kilka łyków, by choć trochę ulżyć spragnionemu żołądkowi.
Nie spodziewał się za to, że zobaczy ponownie w swojej okolicy cień smoka, z którym nie chciał się spotykać. Nie przez urazę, czy strach, ale nie chciałby żeby fioletowo-łuski widział go w tym stanie.
autor: Imoragh
03 mar 2021, 23:54
Forum: Dzika Puszcza
Temat: Bujne zarośla
Odpowiedzi: 603
Odsłony: 86698

Próbował znaleźć sobie odpowiednie miejsce do spożycia pokarmu. Omijał miejsca na tyle otwarte, by miał duże szanse na spotkanie kogoś. Teoretycznie wciąż poszukiwał Delavira, ale wiedział, że jeżeli teraz nie da sobie chwili przerwy, to nie będzie miał żadnych szans na jego pokonanie w przypadku, gdyby go spotkał.
Zirytowany ciągłym poszukiwaniem dobrego miejsca do spożycia spokojnego posiłku, skręcił w lewo i po ominięciu kilkunastu drzew, jego oczom ukazało się dość ciekawe drzewo, które od razu zwróciło jego uwagę. Kora była podniszczona i można by było nawet przepuszczać, że ktoś o nią drapał ze złością. Po podejściu zobaczył na nim długie ślady smoczych lub zwierzęcych śladów pazurów. Jednakże nie to było najciekawszym z tym drzewie. Czymś co zachęciło Samotnika do zjedzenia właśnie tu było mocne zgięcie drzewa w połowie, które było dobrze okryte liśćmi. Idealne miejsce by usiąść i móc w spokoju spożyć jedzenie, bez strachu, że ktoś mógłby mu w tym przeszkodzić.
Wyjął trzy kawałki mięsa i przyjrzał się nim. Tak od dawna nie miał okazji jeść akurat mięsa, więc na sam ich widok żołądek smoka zwijał się, a umysł nawoływał by jak najszybciej pochłonął porcje jedzenia. Wziął pierwszy kawałek w łapy i rozerwał go pełną siłą, a następnie łapczywie pochłonął całą resztę , nawet nie zauważając, kiedy mięso się skończyło. Nie czuł się do końca najedzony, ale wiedział, że więcej już nie ma. Następnie wyjął również owoce, które z niechęcią wziął do pyska i przegryzł je, z myślą, że zresztą nie ma i tak nic lepszego do jedzenia .
Zeskoczył z drzewa na miękką trawę i spojrzał jeszcze raz na drzewo. Zanim odszedł również przejechał po nich pazurami, zostawiając coś po sobie. Nie wiedział w jakim celu, ale poczuł, że było mu to potrzebne.
autor: Imoragh
22 lut 2021, 16:07
Forum: Czarne Wzgórza
Temat: Drzewo na Wzgórzu
Odpowiedzi: 585
Odsłony: 79711

Słuchał tych wszystkich słów z lekko przymkniętymi powiekami. Żałował, ale w sumie to wcale go nie dziwiło, wręcz napawało wreszcie tym na co czekał.
Kiedy nienawidzi się kogoś tak bardzo, kiedy wbija się ze złości pazury w skórę, i zagryza język myśląc o wspomnieniach, czy czynach drugiej osoby, chce się widzieć żałość. Chce się widzieć drugiego smoka w łzach, mającego w sobie tyle nienawiści do siebie, co Imoragh do niego i błagającego o śmierć. Na to w końcu czekał.
Opadł na ziemie i patrzył jak smok zabiera swoją torbę. Wiedział, że nie ucieknie, bo przecież był więźniem samego siebie i swoich słów. Nie miał gdzie już uciec, jeżeli sam z własnego umysłu utworzył dla siebie klatkę.
Kiedy wyjął z torby jajo nie mógł się powstrzymać żeby zrobić ten jeden niepewny krok w tył. Nie spodziewał się nigdy w życiu, że swobodny Delavir kiedyś doczeka się jaja. Tak pięknego, mieniącego się w kolorach nocnego nieba jaja.
Cofnął się i obrócił się plecami do fioletowego Samotnika wpatrując się w niebo, które paliło się pięknymi odcieniami czerwieni i żółci, a słońce powoli opada, żegnając się ze światem.
-Jesteś...jesteś żałosny.
Zanim ktokolwiek zdążyłby się zorientować, obrócił się i podbiegł do Delavira odpychając go całą swoją siłą, tak aby upadł na twardą posadzkę.
-Żyłeś tyle lat, każdego dnia walcząc o swoje życie. Nie zamierzam zabijać już leżącego, więc wstań i w ostatnich chwilach swego życia zawalcz o siebie i o własne dziecko! Kochasz je tak bardzo, ale nie chcesz o nie zawalczyć, o jego przyszłość, więc w moich oczach umierając tutaj zostawiasz je na śmierć w górskim zimnie.
Patrzył na niego z obrazą, ale wiedział, że tak trzeba. Nie chce walczyć z kimś kto się poddał, z kimś kto będzie przyjmować na siebie wszystkie ciosy. Chce poczuć, że zemsta którą planował, będzie uczciwą walką pomiędzy dwoma rozdzielonymi przez los istotami.
Podszedł do pozostawionego jaja i powoli wturlał je do otwartej, pozostawionej torby, którą następnie wziął i odstawił pod drzewo.
-Nie chce zabijać kogoś kto nawet nie zamierza walczyć. Bo po cóż zabijać, jeżeli już od dawna jesteś martwy?
autor: Imoragh
22 lut 2021, 14:45
Forum: Czarne Wzgórza
Temat: Drzewo na Wzgórzu
Odpowiedzi: 585
Odsłony: 79711

-Widzisz nareszcie? Zorientowałeś się, że...
Nie zdążył skończyć, kiedy ogromne cielsko Delavira ruszyło w jego stronę. Wpierw pomyślał, że to atak, więc naprężył swoje ciało, ale zanim zdążył się przygotować został przytulony, a raczej w jego mniemaniu przygnieciony. Zamarł na chwile, nie rozumiejąc co się właśnie dzieje.
Spodziewał się możliwie każdego zachowania u przeciwnika, ale nie...tego.
Odrzucił go wściekle, odrywając się od ziemi i tworząc lekki prąd powietrza, który sprawił, że nagle ciało Samotnika spotkało się z falą zimna górskiego powietrza.
Patrzył na oniemiałego wroga. Być może zdał sobie sprawę z jego błędów, z tego, że jego wszystkie zmartwienia właśnie powróciły. Teraz po miłości, przyjaźni, czy tęsknocie w głowie Imoragha pozostał tylko ból. Nie chciał go dotykać, bolało go, że wciąż może przez niego coś czuć. Tak dawno nie czuł tego ciepła jego ciała, było ono jedynie zatartym wspomnieniem z dzieciństwa.
Jego skrzydła próbując utrzymać smoka rozrywały powietrze i poruszały trawą spod jego stóp. Nie chciał wracać na ziemie, raczej wolał poczekać na reakcje smoka, zanim zrobi cokolwiek nagłego. Jego przyjaciela nie warto było atakować na siłe ataku, a raczej należało go podejść i dopiero wtedy przypuścić atak.
Jednak cicho wpatrywał się na niego nie umiejąc wydusić z siebie żadnego słowa. Chciał krzyczeć, poczuć jeszcze raz gorącą krew na swych dłoniach, zaatakować, ale nie mógł się do niczego zmusić. Po prostu obserwował, czekając na swoją okazje.
autor: Imoragh
22 lut 2021, 14:02
Forum: Czarne Wzgórza
Temat: Drzewo na Wzgórzu
Odpowiedzi: 585
Odsłony: 79711

Smok głośno osiadł na ziemi wpatrując się z dziwne zachowanie swojego przeciwnika. Jego wściekłość opadła, ale poczuł się zirytowany. Cóż takiego stało się w życiu tego smoka, że teraz nie jest w stanie w dobry sposób pojmować rzeczywistości? Widać, że nie ignorował go, bo nic dla niego to nie znaczyło, tylko nie rozumiał, że jego oponent tak naprawdę stoi za nim. Jego oponent, który nie jest tylko wytworem jego umysłu, a prawdziwą istotą zrodzoną z ziemi, przez której żyły płynie krew i która pragnie zemsty. Niezależnie od tłumaczeń.
Zaczął spokojnie zbliżać się do Delavira, wywijając ogonem po posadzce.
–Nie pojmujesz rzeczywistości, nie rozumiesz tego co się dzieje wokół ciebie. Stoje tu za tobą, prawdziwy jak nigdy, więc przyjmij mnie jako wroga, a nie wytwór twojej schorowanej duszy!
Gdy tylko podszedł wystarczająco blisko zamachnął łapą z pazurami, próbując celniej uderzyć przeciwnika.
-Spójrz na mnie! Walcz ze mną, tak aby mogło się dopełnić nasze ostateczne spotkanie! Bo nie jestem twoim wytworem, a jednym z ocalałych z wioski, z której tak perfidnie uciekłeś zostawiając wszystko za sobą. Jestem tak prawdziwy jak powietrze, jak trawa i kamień po którym stąpasz, jak ból który poczujesz gdy wreszcie zawalczymy.

Zwariował, a przynajmniej tak mówił sobie w głowie Imoragh. Może sam nie pojmował dobrze wszystkiego, ale wiedział, że po tym co się stało, Delavir nigdy nie mógł pozostać tą samą osobą. Wszystko się zmieniło, a to kim teraz jest, pokazuje, że ten pożar odcisnął żarzący się odcisk na jego sercu i umyśle w postaci szaleństwa.
autor: Imoragh
03 lut 2021, 0:58
Forum: Czarne Wzgórza
Temat: Samotna Skała
Odpowiedzi: 544
Odsłony: 70855

W jakiś sposób delikatne ocieplenie tonu jego rozmówcy sprawiło, że poczuł się lekko lżej na duszy. Nie potrzebował walki i czuł, że jego rozmówca również. Miał przekonanie co do swojej siły, ale kamienny smok spoglądający na niego z góry wyglądał na silniejszego, a przynajmniej dla zmęczonego podróżą Imoragha.
Pytanie rzekomego Haboga zdziwiło go w pewnym stopniu. Mijał po drodze wiele smoków i mimo swojego obecnego podejścia, na zasadzie omijania ich i dość zdawkowych rozmów, zdążył poznać pewne osoby. Nikt jednak nigdy nie pytał o jego historie, szczególnie, że nigdy nie było do tego zbyt wielu okazji.
Pytanie, czy w ogóle był to dobry pomysł opowiadać swoją historie smoku, którego nie znał nawet z imienia. Niby nie stało nic takiego na przeszkodzie, jednakże ta ciekawość postaci, która jeszcze przed chwilą nie chciała praktycznie rozmawiać, zbiła go z tropu.
-Moja historia nie należy do najkrótszych, ale zdaje mi się, że to by dotyczyło większości zastanych tutaj smoków. Tak jak i zapewne ciebie.
Wiedział, że skoro zaczął opowiadać, to już nie ma odwrotu.
-Nie pochodzę z tych terenów, jak już zdążyłeś pewnie zauważyć. Odbyłem dość długą podróż przez przeróżne lądy, o których prawdopodobnie większość tutejszych smoków nawet nie śniła. Lecz moje życie nie było od zawsze tą wielką podróżą, bo wychowałem się w oddalonej o kilkanaście księżyców podróży wiosce, która była moją klatką dopóki nie odkryłem piękna podróży. Spędziłem tam całe moje dzieciństwo, nigdy nie wierząc w przyszłość i to, że kiedykolwiek będę miał okazje być dorosłym. Uczyłem się tam pierwszych kroków, tego jak pomagać w wiosce, czy w końcu jak latać. To rozmyte wspomnienia, ale wciąż mi towarzyszące, mimo wszystkiego co się stało.

Odwrócił się od smoka, którego dotychczas obserwował, usiadł nad brzegiem skały i spojrzał na cały las, który go otaczał. Nie umiał tak jak inni ekscytować się nad pięknem i estetyką świata, ale doceniał jego harmonie i siłę.
Sam nie wiedział, czy na pewno chce dokańczać tą historie, ale coś sprawiało, że chciał kontynuować, nawet jeżeli już nie będzie w oczach skalistego smoka tylko przechodniem, a kimś z historią, którą miał okazje jako jeden z niewielu poznać.
-Był jeden Samiec, którego miałem w zwyczaju nazywać przyjacielem...byłem jednak naiwny myśląc, że cokolwiek nas naprawdę łączy. Opuścił mnie, opuścił całą wioskę pozostawiając nas na pewną śmierć, kiedy pożar trawił miejsce w którym oboje spędziliśmy nasze dzieciństwo i w którym pogrzebane zostały wszystkie nasze wspomnienia. Jednak nie przewidział, że z całej wioski przeżyje tylko ja i w pamięci do wszystkiego co zrobił, wyruszę by go znaleźć i dokonać zemsty.
Czuł się, jakby to wszystko ledwo z siebie wypluł. Wspomnienia w nim płonęły, ale nie chciał dać tego po sobie poznać.
-Jestem prawie pewny, że teraz przebywa na tych terenach, jakby myślał, że tutaj będzie wystarczająco daleko bym go nie doścignął. Ale pozostanie tutaj będzie prawdopodobnie najgorszą i zarazem ostatnią popełnioną przez niego decyzją...
autor: Imoragh
26 sty 2021, 23:43
Forum: Zimne Jezioro
Temat: Wypalona plaża
Odpowiedzi: 722
Odsłony: 111050

Popiół uporczywie przyklejał mu się do łap wraz z tym jak nieumiejętnie próbował przedostać się na koniec plaży. Szum wody obijającej się mu w uszach sprawiał, że natłok myśli zalewał mu głowę. Był zirytowany lekkim łaskotaniem czarnej sadzy, a ciężkie powietrze sprawiało, że czuł się coraz bardziej niekomfortowo. Zirytowany wyrwał się z gonitwy myśli i całego transu i wzbił się w powietrze przelatując nad tym terenem i dolatując do małej kępki trawy. Na niej usiadł i wyjął zebrane owoce , które powoli przeżuwał, tak aby zaznać ich słodyczy i na chwile móc odpłynąć. Nie chciał tego robić za często, by nie tracić czujności, ale jego zmęczony umysł potrzebował chociaż takiego odpoczynku. Kiedy spożył wszystko, zakręciło mu się w głowie, a lekki pisk w uszach, spowodowany ciszą postawił go do pionu. Musiał z powrotem wyruszyć. Schował to co posiadał i ruszył w dalszą podróż.
autor: Imoragh
20 sty 2021, 11:39
Forum: Czarne Wzgórza
Temat: Drzewo na Wzgórzu
Odpowiedzi: 585
Odsłony: 79711

To była jedna z tych chwil kiedy znajdował się ponownie w tym miejscu. Ponurym i zamazanym, nie okazującym żadnej miłości szczegółom. Od bardzo dawna nie było tu żadnych kolorów, tak aby zakorzenić się w jego pamięci jako doświadczenie, niżeli konkretne wspomnienie. Nie tworzyło go ciało, a zmarznięta dusza, pragnienie, ból głowy i wszechobecne czarne oczy wlepiające w niego wzrok.
Jego jedynym celem w tym miejscu był poszarzały, drewniany domek, kryjący się za mgłą. Szum wypełniający jego uszy, powiewy samotnego wiatru i brak jakiegokolwiek poczucia siebie nie napełniały go bynajmniej strachem. Pamięć wydawała się zbędna kiedy miało się tak wyraźny cel.
Zbliżył się do chatki i ku jego zdziwieniu zdołał otworzyć drzwi, które zawsze wcześniej pozostawały zamknięte. W środku domku stał jego dobry przyjaciel bez imienia spoglądając za okno. Kim był nie interesowało go, przecież sam nie pamiętał nic o sobie. Fiolotowołuski smok zdawał się nie zauważyć wejścia smoka. Samotnik przystanął i spojrzał na niego; czuł od niego tą niesamowitą aurę, ten spokój. Wiedział, że nic mu przy nim grozi, że jest bezpieczny, a gdy będzie go potrzebować to on przy nim będzie.
Otworzył pysk, żeby mu powiedzieć, że już jest, że już przybył i że teraz mogą gdzieś razem wyruszyć. W głowie smoka pojawiły się żywe, kolorowe obrazy łąk, lasów i innych znanych im obu miejsc. Ale nie mógł z siebie wydusić żadnego dźwięku.
,,Nie pamiętasz prawda?"
Nagle smok przed nim odwrócił się w jego stronę. Był taki przerażająco spokojny, uśmiechając się pod nosem.
,,Czemu tak bardzo to odpierasz?"
Ból w jego głowie nagle stał się taki wyraźny; pewne wspomnienie chciało się przebić, ale z niewiadomego powodu chciał je odeprzeć.
,,Wcale nie chcesz pamiętać, czyż nie?"
Usłyszał krzyk. Wszystko stawało się takie gęste i ciemne. Robiło się duszno, a ból zdawał się płonąć.
,,Nie miałem okazji tu wtedy być. A szkoda, mógłbym zobaczyć jak również ty..."
Nie zdążył dokończyć, gdy nagle jeden krzyk zaczęła zastępować gromada głosów i wspomnień. Wszystko gromadziło się w jego głowie strawiając tak ogromny, płonący ból. Musiał uratować wszystkich, więc ignorując smoka, próbował wydostać się z domku. Podbiegł do drzwi, ale zaszły ogniem jak tylko ich dotknął. Fioletowy smok nie ruszał się, patrząc w przestrzeń. Chciał na niego krzyczeć, ale z jego gardła nie wydobywał się żaden dźwięk. Wszystko było poza jego kontrolą.
,,Jesteś bezsilny, nawet nie jesteś w stanie im pomóc. Mógłbym cię zabrać, ale byłbyś mi zbędny."
Delavir powoli zaczął zanikać, a on pobiegł do niego próbując uchwycić cokolwiek co z niego by mogło zostać. Smok znikł, a budynek nad nim zaczął się zapadać.
Zobaczył światło i poczuł swoje płynące po policzkach łzy. Teraz już pamiętał. Niezależnie ile lat próbowałby zapomnieć, te wspomnienia wypaliły mu znamię na jego umyśle. A sen pozostał żywy aż do dzisiejszego dnia. Do dnia zemsty.
Wyobrażał sobie ten dzień tyle razy, za każdym razem widząc smoka w zuchwałym i zepsutym świetle. Miał być jak pewny siebie i arogancki, a tym czasem smok przed nim był tak niesamowicie spokojny, wręcz zagubiony w swoich myślach.
W tym momencie w którym Delavir odepchnął się od ziemi, zatrzymał się i skierował ku niemu swój wzrok. Zdawało się jakby nie pojmował rzeczywistości wokół niego, jakby stracił to co czyniło jego umysł jasnym, a jego rozumowanie klarownym.
-Dlaczego nie miałbym się do ciebie zbliżać? Mówisz, że przecież czekasz na karę i każdą przyjmiesz, więc dlaczego uciekasz?
Wzbił się w powietrze i zamachnął całym swoim ciałem, tak aby uderzyć w Delavira swym najeżonym kolcami ogonem, całkowicie próbując ignorować dziwne zachowanie jego wroga.
autor: Imoragh
18 sty 2021, 20:43
Forum: Czarne Wzgórza
Temat: Drzewo na Wzgórzu
Odpowiedzi: 585
Odsłony: 79711

Powietrze było lodowate, a lekki wiatr przerywał ciszę która się między nimi teraz wytworzyła. Coś krzyczało w jego głowie, ten przeciągły pisk teraz jak nigdy wcześniej przedzierał się przez jego umysł.
Nie rozumiał, o co mu chodziło. Za dużo słów, za dużo informacji, co właściwie się teraz działo? Tyle razy sobie powtarzał w głowie cały scenariusz, zabójstwo Delavira, jego cierpienie...a smok przed nim zaczął przemowę jakby do kogoś kogo wcale nie było, bredząc od rzeczy, wyrażając tak niesamowitą skruchę, której Imoragh się tak bardzo nie spodziewał.
Kłamał. Musiał kłamać, chcieć się jakoś obronić przed gniewem zielonołuskiego Samotnika. Ale ten gniew już od dawna czekał by się wreszcie uwolnić, po niszczeniu jego serca przez tyle lat. Jakim cudem wpierw go ignorował, a teraz tak się płaszczy przed kimś kto zamierza go zabić? W jego głowie rozbrzmiewały pytania, ale sam był na tyle oniemiały, że nie był w stanie ich zrozumieć. Zachowanie jego wroga było tak nie logiczne, pozbawione sensu, a słowa które wypowiadał nie kleiły się w logiczną całość. Żeby teraz przepraszać, żeby dopiero teraz próbować naprawić swoje winy!
-Czy rozumiesz co do mnie mówisz? To nie jest sen, żebyś mówił do mnie jak do jakieś mary sennej! Koszmarem twoim nawet nie będę miał okazji zostać, bo umrzesz dzisiaj za wszystkie twoje czyny.
Nie rozumiał jego tłumaczeń. Jego przeprosin. Ta scena była tak nierealna, tak odległa w wyobraźni, wydawała się wręcz jak sen, bo Imoragh tak często ją sobie wcześnie wyobrażał.
Przepraszał i przepraszał, jakby nie było wcześniej na to kilkunastu księżyców! Czuł się jak zmrożony i przez zimny wiatr i przez słowa, które ledwo odczytywał. Jeżeli tak wszystkich kochał to mógł ich nie opuszczać, a przynajmniej w jakimś stopniu spróbować naprawić swoje winy.
Zbliżył się do Delavira, krążąc agresywnie ogonem po posadzce. Przez jego żyły płynęła gorąca krew, sprawiając, że smok poczuł coś czego nigdy wcześniej nie czuł. Tak okropne uczucie nienawiści, paraliżu i wrażenie snu, w którym przecież nie był. To wszystko jest rzeczywistością, której tak bardzo pragnął, a Delavir ją tylko utrudniał.
Słowa o jego tęsknocie i miłości do Imoragha ledwo zrozumiał. Kłamał jak obłąkany prosto w jego stronę, chyba nie mając żadnej litości. Wpierw myślał, że chciał się jakoś obronić, ale teraz to przelało czarę. Rozwinął skrzydła i przerwał tą już zbyt długo trwającą ciszę.
-Jakim cudem jeszcze tak śmiesz kłamać przed kimś kogo zostawiłeś? W moich oczach żadne przeprosiny już nie zmienią tego kim dla mnie jesteś, przebrzydły tchórzu! Jeżeli mnie kochałeś, jeżeli kiedykolwiek byłem dla ciebie chociaż przyjacielem, to powinieneś do mnie wrócić! Uciekłeś, a teraz żadne przeprosiny nic nie zmienią.
Nie spodziewał się u siebie łez, ale te pociekły po jego policzkach. Bolała jego dusza, a teraz i głowa, która już nie rozumiała co się dzieje. Podszedł do drzewa i przejechał pazurami po korze drzewa zostawiając długi, poszarpany kształt.
-Nie rozumiesz co się dzieje, czyż nie? Wróciłem po tylu latach, poszukiwałem cię po twojej ucieczce z wioski, a ty kłamiesz mi prosto w oczy! Przejrzyj na oczy, dziś czeka cię i tak już długo odwlekana śmierć!
Zaryczał i zaczął biec w stronę Delavira. Koniec tego. Nastanie koniec dla jego przepełnionej kłamstwem i robactwem duszy. Gadał zresztą jak obłąkany, więc być może złe duchy opętały go, kierując jego kłamstwami.
autor: Imoragh
18 sty 2021, 14:35
Forum: Czarne Wzgórza
Temat: Drzewo na Wzgórzu
Odpowiedzi: 585
Odsłony: 79711

Oj dawno się nie widzieli. Ile minęło od kiedy stchórzył uciekając z wioski? Zostawił wszystkich na śmierć, zostawił nawet swojego najlepszego przyjaciela wiedząc, że może zginąć w ogniu. Porzucił całą swoją odpowiedzialność, pozbył się tego co czyniło go smokiem, brzydził go samym faktem, że jeszcze istniał. Ich lata przyjaźni, te wszystkie spędzone razem chwile, wspólna szczerość wobec siebie...Imoragh czuł się z nim tak związany, nareszcie miał kogoś komu może się zwierzyć, z kim mógłby pogadać o największym sekretach. Ale ich przyjaźń spłonęła żywym ogniem, ogniem który płonie teraz w sercu Imoragha. To co zajmowało jego myśli, było pytanie, czy kiedykolwiek zniesie z swego serca ten ból, wypalający każde jego szczęście, miłość, czy spokój. Może spokój nastanie dopiero po śmierci fioletowego Samotnika, a być może po śmierci jego samego. Niezależnie co, jego jedynym celem będzie zadanie cierpienia smoku, bo przedwczesna śmierć nie byłaby wystarczającą karą za to co zrobił. Jeżeli będzie to konieczne zabierze smoka wraz z sobą do grobu.
-Ja wręcz przeciwnie.
Jego uśmiech najeżony był ostrymi zębami, a jego ogon sunął za nim powoli wraz z tym jak zaczął iść w stronę swojego celu. Nie mógł go przecież po tym wszystkim traktować jak smoka, był tylko celem do pokonania. Do rozszarpania, rozdarcia i skazania na ból.
-Wiesz przecież, że nie unikniesz kary za swoje czyny. Nie uciekniesz od odpowiedzialności. Wyrocznia nadeszła, a ty nie uciekniesz przed swym przeznaczeniem.
Przystanął, przymknął oczy i zacisnął zęby, uderzając przy tym swym ogonem o ziemię.
-Czy zdajesz sobie sprawę, ile smoków zmarło w tamtym pożarze? Mogłeś zostać, mogłeś pomóc...zostawiłeś tam wiele smoków, z którymi się wychowywałeś, z którymi spędzałeś czas. Zostawiłeś nas tam wszystkich na śmierć, a sam stchórzyłeś!
Do jego oczu napływały łzy sprawiając, że jego obraz był coraz bardziej mglisty. Słowa swe wypowiadał dosłownym krzykiem, nie będąc w stanie się opanować. Jego ciało drżało, a w myślach jedynie widział upragnione cierpienie smoka przed nim.
W końcu nareszcie go odnalazł. Mógł się zemścić.
-Mnie w końcu również zostawiłeś na śmierć...
autor: Imoragh
17 sty 2021, 21:30
Forum: Czarne Wzgórza
Temat: Drzewo na Wzgórzu
Odpowiedzi: 585
Odsłony: 79711

Wspinaczka nie była jego domeną, którego ciało zmęczone podróżą i krótkim snem powoli odmawiało posłuszeństwa. Można powiedzieć, że miał dość, ale prowadziło go coś o wiele silniejszego; chęć zemsty. Z każdym upadkiem, z każdą kolejną przeszkodą coraz dokładniej wiedział czego chce, pragnął wreszcie zadać taki ból swemu wrogu, jaki on zadał mu tyle księżyców temu, opuszczając wszystkich na których mu zależało. Nienawiść powinna opadać, ból powinien mijać z czasem, ale w przypadku Imoragha zakorzeniała się w jego sercu, rosła z każdym dniem, aby przeobrazić się w coś, co pokaże dopiero Jemu. Wspomnienia z pożaru, krzyki i strach pobliskich smoków odbijały się w jego umyśle i smok wiedział, a być może jedynie przepuszczał, że znikną jeżeli tylko pokona smoka. Nikt nigdy nie będzie w stanie przywrócić tamtych smoków, z którymi Samotnik nigdy nie zdążył się dobrze zapoznać. Nie miało to jednak znaczenia, bo ból w smoku nie był spowodowany nadmierną tęsknotą, a zwyczajnym poczuciem obrzydzenia wobec takiego tchórzostwa. Niegdyś piękne wspomnienia z jego ,,przyjacielem" teraz napawały go wstydem i nawet nie chciał do nich kiedykolwiek wracać. Nie zdawał sobie sprawy z jak okropnym słabeuszem się zadawał. Sam nigdy nie był w stanie nic zrobić, ale nie uciekł. Nie uciekł przed rosnącym pożarem, mimo że jego strach nie był mniejszy.
Wzbił się w powietrze by wreszcie opaść na wzgórze z którego wyrastało jedynie samotne drzewo. Sam widok był dla niego na tyle osobliwy, że przystanął, a jego myśli wraz z tym uspokoiły się.
Nie spodziewał się jednak, że jego krótki spokój zostanie tak szybko zakończony. Sparaliżowany obserwował jak fioletowy smok ciągnie coś po ziemi żeby wreszcie przystanąć i zacząć coś spożywać. Najwyraźniej go nie zauważył, ale Imoragh nie zamierzał tego aż tak wykorzystywać.
Nigdy nie czuł się tak gotowy, jego ciało i umysł wypełniała chęć do walki, a na jego paszczy pojawił się szeroki, tak charakterystyczny dla niego arogancki uśmiech. Tak długo podróżował, tracił wiarę, że kiedykolwiek go odnajdzie, a teraz jego cel jawił mu się przed nim.
-Delavir...
Na usta cisnęło mu się wiele słów, ale wiedział, że tyle wystarczy. Zresztą czy słowa nie były zbędne, jeżeli według jego planów, nie pozostanie z niego nic, co mogłoby te słowa zrozumieć?
autor: Imoragh
17 sty 2021, 17:42
Forum: Czarne Wzgórza
Temat: Samotna Skała
Odpowiedzi: 544
Odsłony: 70855

Imoragh mimo swoich decyzji jednak nie był głupi, a przynajmniej nie na tyle, by w jego obecnej sytuacji decydować się na walkę. Odpoczął co prawda, ale nie na tyle, aby być gotowym na pojedynek. Jest tak bliski znalezienia tego czego tak długo szukał i nie widziało mu się po całym życiu odpuszczać. Nie widziało mu się również uniżać przed drugim smokiem, który również sobie z nim igrał, bo byłoby to bardzo z nim sprzeczne. Najlepiej byłoby teraz opuścić ten teren i poszukać swego wroga w innym miejscu. Może i jest to idealne miejsce do rozglądnięcia się, ale nie kosztem ran po swojej lub rozmówcy strony. Jeżeli opuści to miejsce to oszczędzi na czasie i na siłach, których kolejny krótki sen nie zastąpi. W końcu nie znał tych gór i kto wie, być może mógł znaleźć więcej takich miejsc. Postanowił jednak spytać, bo cóż mu w tej sytuacji pozostało?
-A więc, czego byś pragnął? Czego możesz pragnąć od smoka, który w ostatnim czasie żyje na owocach i wodzie z pobliskich strumieni?
Ta rozmowa zmierzała w złą stronę, a Samotnik wiedział, że nie będzie w stanie tego naprawić. W całym jego życiu nie miał wielu okazji do rozmów, więc i w negocjacjach nie był najlepszy. Zmrużył oczy i opuścił swój lekki uśmiech, uświadamiając sobie samemu, że nie ma już na to wszystko ochoty. Wcześniej liczył na chociaż małą rozmowę i pomoc od smoka, ale teraz już zrozumiał, że przeliczył się okropnie. Kamienny smok był prędzej skory do walki niżeli do opuszczenia tej skały.
Uświadomił sobie, że ponownie ,,jeździ" najeżonym kolcami ogonem po posadzce wraz z zimnym wiatrem, na który oprócz tego faktu coraz mniej zważał. Jego nawyki wdawały mu się nawet w takim momencie. Uważał jednak, że to dobry nawyk, bo w panującej tu temperaturze pozwalał mu utrzymywać się w ruchu i wytwarzać ciepło.
autor: Imoragh
11 sty 2021, 23:28
Forum: Czarne Wzgórza
Temat: Samotna Skała
Odpowiedzi: 544
Odsłony: 70855

Samotnik czuł, że to w co brnie najzwyczajniej nie ma większego sensu, ale czuł, że faktycznie może się czegoś dowiedzieć docierając na szczyt już-nie-tak-samotnej skały, bo obleganej przez dwa smoki. Zastanawiał się nad ukryciem się przed wzrokiem smoka i przeczekaniu pewnego czasu, tak aby Hebog opuścił skałę, ale byłoby to bardzo sprzeczne z naturą smoka, któremu zwyczajnie zależało na czasie.
Poza tym, wiedział, że po pokonaniu Delavira nie zawita dłużej na tych terenach i postara się jak najszybciej go opuścić. Nie ze względu na potencjalne niebezpieczeństwo ze strony innych smoków i ostracyzm z ich strony; po prostu nie widział się w przyszłości z innymi smokami dookoła i wolałby resztę swojego życia spędzić na podróżach i samotności, którą tak uwielbiał. Teraz mógł skupić się na swoich celach bez strachu o jakąkolwiek opinie spotykanych smoków, czy ,,pierwsze wrażenie".
-A w czym to zarazem szkodzi? Chciałbym jednak znać imię osobnika z którym dane jest mi rozmawiać.
Chciałby móc nieco podrażnić się ze swym rozmówcą, ale widać, że i tak nie był skory do rozmów, a Imoragh nie był ani przygotowany do potencjalnej walki, ani nie był w pełni sił, aby móc zaprezentować szczyt swoich sił.
Wziął głęboki oddech, gdyż powoli robiło mu się niedobrze od tutejszego braku powietrza. Powoli cała sytuacja zaczęła go coraz bardziej irytować, a niechęć smoka w niczym nie pomagała. Im dłużej ta rozmowa trwała tym bardziej czuł, że powinien ruszyć dalej.
-Uważam, że ze szczytu na którym przebywasz mógłbym się rozglądnąć w poszukiwaniu za moim przyjacielem.
autor: Imoragh
03 sty 2021, 15:34
Forum: Czarne Wzgórza
Temat: Samotna Skała
Odpowiedzi: 544
Odsłony: 70855

Imoragh przystanął, spojrzał na wysoką górę pokrytą lodem i uświadomił sobie, że jeżeli będzie chciał dostać się na górę będzie musiał w jakiś sposób przekonać dość opornego smoka. Równie dobrze mógł udać się gdzieś indziej, ale czuł, że jest to prawdopodobnie jedno z lepszych miejsc. Drażnienie smoka może skończyć się prędzej tragedią, czy to po jego, czy po przeciwnika stronie. Czy nie lepiej byłoby lekkim podstępem zachęcić smoka do zejścia?
-Pozwól mi jeszcze zapytać o jedną rzecz, gdyż wydaje mi się, że mógłbyś mi pomóc w moich poszukiwaniach- Imoragh wysilił się na grzeczny ton- Mógłbyś mi powiedzieć jak się nazywasz?
Miał nadzieje, że chociaż krótka rozmowa ociepli kamienne serce smoka i udzieli mu jakiejś pomocy. A przynajmniej jak twierdził, nie przeszkodzi to w dotarciu na górę.

Wyszukiwanie zaawansowane