Znaleziono 7 wyników

autor: Nadejście Zmierzchu
21 lip 2021, 17:55
Forum: Warsztat
Temat: Kwarce Pływania i Kamuflażu
Odpowiedzi: 49
Odsłony: 2754

Przybiegłem do świątyni z samego rana. Wstyd mi było nieco przed ojcem, że jego kamienie miały zostać zużyte w taki sposób, jednak nie było teraz czasu na przemyślenia. Chciałem po prostu poznać ostatni tajnik nauk, które mi zostały, aby osiągnąć upragnioną dorosłą rangę czarodzieja.
Jakoś nigdy nie widziałem sensu nauki nakładania błota na ciało i wierzyłem, że ciotka będzie zawsze miała dla mnie mięso. Teraz byłem większy, rozumiałem nieco więcej, a także zostałem poinformowany, że bez tej umiejętności to nawet nie mam co iść na ceremonię... I w czasie kiedy reszta smoków się zebrała na ceremonię w wodzie, ja położyłem przed magiczną skałą kamienie szlachetne i niecierpliwie czekałem, aż zyskam wiedzę na temat robienia kamuflażu.

//Szafir, koral za Kamuflaż I//
autor: Nadejście Zmierzchu
13 lip 2021, 20:35
Forum: Zimne Jezioro
Temat: Jezioro
Odpowiedzi: 894
Odsłony: 137392

Tak, tak. Wiedziałem, że kolorystycznie to z ojcem mamy gorzej w tej chwili, ale i wątpiłem, aby w zimie ta ciemniejsza czupryna miała mi pomagać. Szczerze mówiąc nie planowałem zbyt często polować, a jak już to raczej zajmować się zbieraniem kamieni i walkami z drapieżnikami.
No nic, skradałem się dalej.
Już prawie, już za moment... III!
Zaraz, czy on uciekał? Nie, wyglądał jakby po prostu się wybrał na spacer, a przynajmniej tak wywnioskowałem ze słów ojca.
Nagle też poczułem nagłą zmianę wiatru.
Tatakai szedł wolno, więc ja musiałem iść nieco szybciej od niego, a teraz to nawet musiałem skradać się po łuku, więc jeszcze szybciej. Teraz wytyczyć sobie trasę musiałem dosłownie podczas stawiania ostrożnych kroków. Patrzyłem pod łapy, podnosiłem wzrok, patrzyłem za kazuarem, sprawdzałem czy już wieje mi bardziej w bok pyska... Ciężkie zadanie na początek to i szedłem nieco wolniej od zwierzęcia, ale starałem się przede wszystkim omijać jakoś dziwnie dużo patyków na swojej drodze, które starałem się omijać, a jeśli nie mogłem, to przynajmniej przesunąć nieco łapą i postawić ją dopiero jak miałem czyste podłoże na łapę. Wtedy też tylne stawiałem dokładnie w tym samym miejscu co przednie. Wciąż trzymałem nieco bardziej obniżoną pozycję gotowości i zgodnie z poleceniem taty po prostu zniżyłem nieco ogon, ale nie na tyle, abym nim szurał po ziemi.
Dopiero kiedy poczułem wiatr na lewym poliku, wtedy uznałem, że nie muszę już iść po łuku i skierowałem się bardziej bezpośrednio w stronę Tatakai. Moją trasę wyznaczały krzaki i drzewa za którymi starałem się chować, wciąż pilnowałem oddechu. Przyśpieszyłem nieco kroku, ale nadal uważałem gdzie stawiam łapy.
Nie wiem jak długo to trwało, ale nie zbliżałem się wybitnie szybko do mojego celu, wolałem przezornie zrobić jeszcze jedno obejście pomiędzy drzewami, zanim postanowiłem zbliżyć się o kolejny krzak do kazuara.
W końcu jednak nieubłaganie znalazłem się raptem ogon od niego. Pomyślałem, że teraz albo nigdy...
Ugiąłem wszystkie łapy i próbowałem doskoczyć do zadu ptaszyska, klepnąć go łapą, oczywiście bez użycia pazurów.
autor: Nadejście Zmierzchu
12 lip 2021, 17:50
Forum: Zimne Jezioro
Temat: Jezioro
Odpowiedzi: 894
Odsłony: 137392

A tak... w sumie nigdy nie zastanawiałem się nad tym czy Tatakai latał... Zawsze myślałem, że po prostu lubi biegać i jego skrzydła jakoś dziwnie zawijają się dookoła ciała, tworząc złudne wrażenie grubego ciała.
Na słowa o jakiejś smoczycy tylko kiwnąłem łbem, bo kojarzyłem jej wygląd, ale nigdy z nią nie rozmawiałem.
Wróćmy jednak do nauki.
Zanim się ruszyłem, wysłuchałem do końca słów ojca, przeanalizowałem je po czym próbowałem się powoli ustawiać...
"Em... Podejrzewam, że musimy uważać na wszystko to co mnie przykładowo prowadziło do tego zwierzaka... czyli... Wiatr, tak? Żeby oprócz hałasu, żebym nie szedł od stronu z której wieje, bo mnie wyczuje?"
W sumie nie podejrzewałbym, abym się bardzo pomylił... Może jeszcze chodziło o sam mój wygląd? Tyle że na to raczej nie miałem na razie żadnego wpływu.
Dobra, czas działać!
Pierwsza oczywiście była pozycja gotowości! Czyli... łapy ugięte, łeb cofnięty, skrzydła mocno dociśnięte do tułowia i lekko uniesiony ogon. Tym razem zmodyfikowałem tą postawę, obniżając nieco łeb i nieco usztywniając bardziej ogon, aby broń Stwórco nie zaszorować nim po ziemi!
Drugą rzeczą był wiatr i ustalenie jego siły.
Na polanie tak otwartej było sporo wiatru, dlatego musiałem ustalić w którą stronę wiało i powoli przemieściłem się tak, żeby mój zapach nie zawiewał w stronę Tatakai w trawach! Robiłem to oczywiście nie zbliżając się bliżej kazuara, ale byłem przezorny, patrzyłem pod łapy i nie stawałem na żadnych suchych gałęziach i nie kopałem żadnych kamieni. W końcu też znalazłem się w upragnionym miejscu, gdzie wiatr bardziej wiał mi w pysk.
Trzecią sprawą było wyznaczenie sobie odpowiedniej trasy, którą się mogłem przemieszczać.
Obniżyłem łeb mocniej do ziemi i powoli ruszyłem, nieco na prawo od krzaków za którymi się znajdowałem w obecnym momencie, starając się być uważnym na to co dzieje się pod moimi łapami. Podobnie jak wcześniej, nie zamierzałem deptać, ani szturchać suchych gałęzi i kamieni, również starałem się unikać suchych traw i tych twardych, długich liściastych roślin, które szeleściły przy zetknięciu z moim ciałem. Zacząłem również bardziej miarowo oddychać, biorąc spokojne oddechy i powoli wypuszczając powietrze nozdrzami.
Mogłem pewnie wybrać drogę bardziej po łuku, ale w tym przypadku zamierzałem iść możliwie szybko i możliwie najkrótszą drogą, gdyż kryjówek na polanie nie było zbyt wiele. Nie zamierzałem jednak jednak brnąć na wprost oczywiście! Starałem się wybrać wcześniej taką trasę, żeby chociaż trochę wykorzystać nierówności terenu, albo wyższe trawy i schować się za nimi. Jeśli Tatakai spoglądał w moją stronę to zamierałem w bezruchu, oczekując aż się znów spojrzy w inną stronę.
I tak powoli podchodziłem do kępy trawy do innej kępy, a im był bliżej to tym wolniej i ostrożniej się poruszałem.
autor: Nadejście Zmierzchu
06 lip 2021, 19:02
Forum: Zimne Jezioro
Temat: Jezioro
Odpowiedzi: 894
Odsłony: 137392

To prawda! Nie przemyślałem wcześniej tego co powiedziałem, ale w sumie to nieczęsto widziałem ptaki, które nie latały i taką właśnie miałem linię obrony.
–A mógłbyś mi podać jakieś przykłady takich nielatających ptaków, tato? Bo szczerze mówiąc nie jestem pewny czy jakiegokolwiek widziałem...
Potem powróciłem do śladów, które coraz mocniej odciskały się na brzegu. Urwały się one przy tafli wody i rozejrzałem się przez pewien czas nie wiedząc co zrobić. Postanowiłem odejść kilka kroków na lewo, potem obróciłem się i poszedłem mocniej w prawo, aż w końcu zauważyłem kolejne ślady, łudząco podobne do tych co wcześniej. Wyglądało na to, że ptaszysko wyszło z wody i to całkiem niedaleko! Znów na chwile się zatrzymałem zacząłem niuchać, aby sprawdzić czy nie wyczuje zapachu ptaka. Nie tylko poczułem pióra, ale również inną, równie mocną woń. Powoli kierowałem się nią i dojrzałem na krzaku kilka rudych włosów. Lis? O
–Chyba... jakiś lis tu był...
Mimo to się nie poddawałem. Zauważyłem kolejne ślady na lekko podmokłej ziemi, które nie należały do ptaszyska, ale prawdopodobnie do lisa i odchodziły one w bok. Długo się nie zastanawiałem, lis to drapieżnik i to czasami potrafiły być problematyczne zwierzęta. Wolałem zdecydowanie bardziej skupić się na mniej groźnym ptaszysku. Przynajmniej wierzyłem, iż ten duży ptak to nie był jakiś drapieżnik.
Postanowiłem iść śladami ptaszyska.
Ciągła obserwacja śladów, często ledwie widocznych w trawach, ciągłe podnoszenie łba i próba wyczucia zapachu, który czasami się pojawiał, a czasami rozwiewał się z wiatrem. Tak, zdecydowanie zaczynałem odczuwać znużenie tym, mimo wszystko nie poddawałem się.
Poszedłem dalej, zarazem oddalając się od jeziora. Krzaki na mojej drodze nie były duże, ale kiedy niuchałem, poczułem wyraźniejszy zapach, a ten wziął się od piór. Miałem kolejną wskazówkę, a więc podążałem w odpowiednim kierunku! Chwilę później usłyszałem dziwny dźwięk, więc okrążyłem krzaki i zauważyłem za nimi jakiegoś ptaszora. Zamarłem w miejscu, gdyż nie miałem pojęcia co dalej powinienem uczynić.
"Co teraz?"
Wysłałem krótkie pytanie do taty.
autor: Nadejście Zmierzchu
27 cze 2021, 16:29
Forum: Zimne Jezioro
Temat: Jezioro
Odpowiedzi: 894
Odsłony: 137392

Wysłuchałem ostatnich słów ojca i zabrałem się żwawo do poszukiwań.
Te początkowo wydawały mi się dość ciężkie, kiedy niemalże każdy liść wydawał mi się przekrzywiony, a trawa zdeptana. Uznałem jednak, że wpadam w pewną paranoję, dlatego pozwoliłem sobie iść dalej i wypatrywać potwierdzenia swoich przypuszczeń.
Nagle znalazłem czarne pióra. Wziąłem jedno do łapy i przyłożyłem do nozdrzy, aby wywąchać zapach, który był zarazem tropem przy jeziorze.
Wtedy też zauważyłem ślady na miękkiej ziemi. Zanim ruszyłem to sprawdziłem skąd wieje, jeśli miałem szczęście to wiało mi od strony śladów i wtedy woń ptaka powinna mnie prowadzić tak samo dobrze jak same ślady na ziemi... W teorii.
Nie zamierzałem sobie odpuścić prób wyszukiwania kolejnych charakterystycznych śladów łap jakiegoś ptaka, tak samo ja nie odpuszczałem woni, którą z pewnością czułem w powietrzu o ile ptak daleko nie uszedł.
Doszedłem do głazu i nagle... nic. Daleko mi było do paniki, po prostu się rozglądnąłem, spojrzałem w górę na kamień, obszedłem go dookoła szukając śladów i woni. No nic. Dopiero wtedy podniosłem wzrok i powoli przeszedłem się po okolicy i poobserwowałem ziemię i krzaki.
–To jakiś ptak, no nie? Musiał tu na chwilę wzbić się w powietrze, może usiadł na głazie i potem gdzieś zleciał? Może szukał jedzenia?
Mówiłem tak do siebie jak i do taty, który nieco nade mną zwisał w powietrzu, odbijając się od powietrza.
W końcu zauważyłem uszkodzone gałęzie, podszedłem do tamtego miejsca i przyglądnąłem mu się dokładniej. Nie znałem się za bardzo, ale krzaczek wydawał się zdrowy, ale gałązka się ułamała. Poza tym znów powróciły te charakterystyczne ptasie ślady, a jeszcze chwilę później poczułem zapach odchodów. Dobry trop, chociaż oprócz podejścia tam to niezbyt zbliżałem się do smrodu. Po prostu poszedłem za śladami łap dalej.
Chwilę później ślady pomiędzy krzakami skręciły i... się wracały w stronę wody? Czyżby coś przeoczył, a może ptak zmienił kierunek przy kolejnych krzakach?
Szedłem dalej, rozchylałem gałęzie krzewów na swojej drodze i szukałem, smakowałem zapach w powietrzu...
–Główny problem szukania ptaków jest taki, że każdy może po prostu się wzbić w powietrze i tyle go widzieli!– dodałem od siebie i podniosłem wzrok na latającego mi nad łbem ojca. Westchnąłem i powróciłem do poszukiwań, kierując się coraz bardziej w stronę zbiornika wodnego.
autor: Nadejście Zmierzchu
23 cze 2021, 19:17
Forum: Zimne Jezioro
Temat: Jezioro
Odpowiedzi: 894
Odsłony: 137392

A więc się jednak nie pomyliłem, tato chciał mnie nauczyć tych wszystkich umiejętności związanymi z polowaniem na zwierzynę. Na pewno przydałoby mi się zdobyć nieco mięsa, nawet kosztem snu, który przecież uwielbiałem. Walka z doświadczonym czarodziejem nie brzmiała dla mnie jak miła wycieczka, a raczej ciężka przeprawa, ale na pewno spróbuję swoich sił pierw z Pełnią- nie było innej opcji.
–Ookej...
Byłem nieco sceptyczny do tego, ale nie dam przecież za wygraną jak jeszcze nawet nie zacząłem szukać. Pytań nie było. Tato wszystko wyjaśnił od początku do końca. W każdym razie bardzo szybko przeszedł do praktyki, która zawsze okazywała się najważniejsza.
– Ukryłeś?
Zaintrygowało mnie to stwierdzenie, dlatego od razu rozejrzałem się, odsunąłem od taty na odległość ogona i stanąłem tak, abym łapał zapach wiatru w nozdrza. Może zapach przyniesie mi jakiś trop? Uważnie też obserwowałem linię brzegu jeziora i powoli poruszałem się przed siebie, starając się wypatrzeć jakieś ślady na miękkiej, podmokłej ziemi.
Jeśli tato celowo ukrywał ślady to najwyraźniej były one dość dobrze widoczne i nie widziałem żadnej innej możliwości jak szukanie ich na lekko podmokłym terenie przy jeziorze. Próbowałem więc wyczuć i wypatrzeć każdy możliwy trop.
autor: Nadejście Zmierzchu
22 cze 2021, 20:44
Forum: Zimne Jezioro
Temat: Jezioro
Odpowiedzi: 894
Odsłony: 137392

Ostatnimi czasy faktycznie te nauki nieco przycichły. Znaczy nie uważałem, żebym był nieukiem, ale zwyczajnie moi nauczyciele nie mieli czasu. Słyszałem również, że siostra spała tym przedziwnym snem.
No nic, bardziej istotne było to, że tato chciał mi pomóc. Na jego wezwanie przybyłem szybko, a nawet odpowiedziałem mu mentalnym "Już lecę!" aby miał świadomość, że jednak nauki szły (powoli, ale szły) do przodu.
Wylądowałem niedługo później we wskazanym miejscu, niedaleko ojca.
–Cześć, tato! Uhhh, jest strasznie gorąco!
No bo było! Zdecydowanie bardziej wolałem wycieczki pod wieczór, albo najlepiej nocami. Nigdy jakoś nie przepadałem za wodą, ale i czasami z takiego ochłodzenia korzystałem, szczególnie teraz kiedy za pomocą prostej maddary mogłem się szybko osuszyć jeśli tego potrzebowałem.
–Domyślam się, że to nie jest spotkanie towarzyskie, co? Dobra, to czego mnie dziś nauczysz?
Zapytałem z szerokim uśmiechem, gdyż zdawałem sobie sprawę, że tato miał zdecydowanie ważniejsze sprawy, niż pogawędki o niczym. Może kiedyś jeszcze będzie na to czas, ale dopóki się nie wyuczę to raczej zawsze będę postrzegał spotkania z nim jako nauczycielem. To również zacieśniało więzi! W końcu nie tylko życie mu zawdzięczałem, ale również i umiejętności.

Wyszukiwanie zaawansowane