Znaleziono 8 wyników

autor: Palma
04 maja 2021, 12:06
Forum: Bliźniacze Skały
Temat: Samotna Sosna
Odpowiedzi: 607
Odsłony: 78887

Kokatrys zaczął sobie grzebać w ziemi, a konkretniej to odgarniać resztki błota by dorwać się do przyjemniejszej warstwy ziemi. Usadowił wygodnie kuper, doskonale wiedząc ile przyjdzie mu tu siedzieć. Złożył skrzydełka, powiercił się, a potem przystąpił do czuwania. Na horyzoncie wypatrzył innego zwierzaka w towarzystwie smoka w wieku jego podopiecznej, więc nie czuł się zaalarmowany. Pozostał biernym obserwatorem.
Palma natomiast skrobała palcami w wilgotnej, niezbyt trwałej korze sosny. Wtedy usłyszała dość ogólne powitanie które niewiele jej podpowiadało. Zerknęła sobie przez bark i... ojej! Ale ten smoczek był do niej podobny, przynajmniej częściowo w kwestii barw.
O! Dzie-eń dobry.
Nie spotkała do tej pory żadnego rówieśnika spoza stada, a Azaroh na pewno nie był z Ziemi. Widziałaby go choćby przelotnie w obozie. Przechyliła głowę do prawej zauważając, że pisklak chyba nie był w najlepszym nastroju. Może pogoda mu nie odpowiadała?
Je-estem Palma! A ty?
autor: Palma
30 kwie 2021, 20:11
Forum: Bliźniacze Skały
Temat: Samotna Sosna
Odpowiedzi: 607
Odsłony: 78887

Po spotkaniu niezbyt przyjemnego smoka, zdecydowała się pójść w innym kierunku. Agree towarzyszył jej także tym razem, chociaż nie wyglądał na zadowolonego. Palma była za duża aby jeździć nadal na plecach kokatrysa, i chyba tylko dlatego ten nie narzekał gdacząc pod nosem jak obrażona gęś.
Dotarli do samotnego, dość łysego drzewa. Pora roku może była wczesną wiosną, ale nadal nie widziała w drzewie niczego okazałego. W obozie mieli ładniejsze, bardziej obfite w igły rośliny. Samiczka podeszła do sosny i oparła się o nią przednimi łapkami. Ależ dziwna była w dotyku! Jakoś tak wyszło, że nigdy nie dotykała drzewa.
autor: Palma
24 kwie 2021, 13:59
Forum: Zimne Jezioro
Temat: Sitowie
Odpowiedzi: 525
Odsłony: 85551

Imiona chyba nie były wielką tajemnicą, a przynajmniej jej nikt tego tak nie przedstawił. Zdziwiło ją natomiast, że obcy wypytywał o jej rodzeństwo czy rodziców, zaś jej własne imię nie wydawało mu się interesujące...
Kre-ewetka i Ra-ajot.
Zlękła się jego kolejnych słów. Powiedziała coś nie tak? Umysł Palemki szybko wykonał odpowiednie połączenia faktów. Może była malutka, ale wcale nie głupia.
To-o pra-awda. Mo-oi kole-edzy są-ą uprze-ejmi.
Znowu posłała mu uśmiech. Nie taki wywyższający się, a zwyczajnie do bólu szczery. Kiedy usłyszała historię jego rodziców nieco posmutniała, ale na niezbyt długo. Nie wiedziała czym jest sprzedaż dziecka, a tym bardziej chędożenie. Nie była też tak ciekawska jak jej siostra żeby o takie rzeczy dopytywać.
Ta-ata to E-eszo, a ma-ama Zi-irka. Do-obrze wa-alczą. Ta-ata kogoś za-abił. U-uważaj, bo bę-ędziesz nastę-ępny.
Zachichotała. Nie wiedziała jak poważna była sprawa którą poruszył przywódca na ceremonii, dla niej wszystko brzmiało dość groteskowo. Kara dla czarodzieja była raczej niewymierna jak na powagę tonu przybranego przez Rozkwit Ziemi, toteż i Palemka nie wzięła tego zbyt poważnie.
Kokatrysa wyraźnie ten dobór słów rozbawił, więc zaskrzeczał pod dziobem w ramach instynktownego śmiechu.
autor: Palma
23 kwie 2021, 13:07
Forum: Zimne Jezioro
Temat: Sitowie
Odpowiedzi: 525
Odsłony: 85551

Niezbyt rozumiała co miał przez to na myśli. Do tej pory tylko rodzice lub przywódca wydawali jakiekolwiek nakazy czy zakazy, a ona nie widziała siebie w żadnej z tych roli. Na szczęście uzdrowiciel poruszył temat rodzeństwa. Zawsze lubiła wspominać Krewetkę. Riota nieco mniej. Troszkę źle zaczęli swoje relacje. Nie winiła go. Trzymała dystans.
Sio-strę i bra-ata.
Nie należała do wylewnych piskląt, więc też dorosły niewiele się dowiedział. Potem jednak próbował chyba zaburzyć jej świat, co niezbyt mu się udało. Palma nie miała najmniejszych powodów aby wątpić w miłość jej rodziców czy stada. I przede wszystkim nie do końca wiedziała czym to kochanie w ogóle jest.
Cie-ebie two-oi nie-e ko-ochali?
Może w ten sposób dowie się czegoś więcej o nowym znajomym. Wyglądał na smutnego. Jakby miała go to kogoś przyrównać na pierwszy rzut oka, to właśnie do swojej babci. Ona też była smutna.
autor: Palma
21 kwie 2021, 14:42
Forum: Zimne Jezioro
Temat: Sitowie
Odpowiedzi: 525
Odsłony: 85551

Agree stał tuż przy pisklęciu, ale nie był w tym nachalny. Za to obcego świdrował bardzo nieufnym spojrzeniem. Czy rozumiał co za słowa w ogóle padały? Być może. I tak nie miał sposobu aby się do nich odnieść, nawet gdyby miał na to ochotę.
Pisklę natomiast wpatrywało się w Szarą Rzeczywistość swoimi wielkimi, niebieskimi oczami. Rozważała to co do niej powiedział, ale nie przyszło jej w ogóle do głowy aby wchodzić do wody. Zamiast tego opuściła zadek i po prostu usiadła. Była posłuszna rodzicom i nie zamierzała testować ich cierpliwości. A już na pewno nie z powodu kogoś, kogo nawet nie znała.
Mo-ożna te-eż i-ich prze-e-strze-egać.
Poruszyła nieco barkami jakby chciała nimi wzruszyć. Nie należała do odważnych smoczątek i nawet nie zamierzała udawać, że w ogóle jest inaczej. Posłała obcemu uśmiech.
To-o mo-oja sio-ostra je-est o-odwa-ażna. Ja-a nie-e.
Nie wyglądała na załamaną tym faktem. Każdy był inny, mama i tata doskonale jej to wytłumaczyli. Palemka przechyliła się lekko na bok. A później na drugi. Kołysała się w tylko sobie znanym rytmie bo była to jedyna forma zabawy na którą mogła sobie pozwolić będąc sama ze sobą. Szarołuski przecież się z nią bawić nie będzie. Jak każdy dorosły.
Ja-a te-eż, a-ale na-azwali mnie-e po-o ja-akimź.. drze-ewie.
Oblizała kiełki i znowu wyszczerzyła je, racząc uzdrowiciela szerokim uśmiechem.
autor: Palma
19 kwie 2021, 21:05
Forum: Zimne Jezioro
Temat: Sitowie
Odpowiedzi: 525
Odsłony: 85551

Rozważała różne opcje. Kurczak nie chciał jej pomóc, a ona zdecydowanie nie miała zamiaru go ciągać na siłę. Podczas gdy pisklę zastanawiało się czy na brzegu może leżała jakaś pałeczka, którą zdmuchnął wiaterek, kokatrys nagle się ożywił. Dziób skierował w kierunku z którego nadszedł dźwięk dudniących kroków ciężkiego smoka. Kompan zmrużył ślepia i spiął mięśnie, nie reagując jednak w żaden inny sposób. Miał się na baczności, zaś na intruza miał oko.
Mała smoczyca odwróciła się jak na zawołanie kiedy tylko rozbrzmiał głos obcego dla niej smoka. Z jednej strony się wystraszyła, a z drugiej podekscytowała ją wizja poznania kogoś spoza rodziny. Nie spodziewała się tylko tak dużego osobnika! Aż ją kark zabolał gdy zadzierała brodę żeby mu się lepiej przyjrzeć. Szara łuska, czerwone oczy. Nie, chyba nikogo jej nie przypominał. Z oczu może pradziadka, ale podobno to nie powinien być główny wyznacznik pokrewieństwa.
O-o, dzie-eń do-obry.
Głos miała cichy, nieśmiały, i łamiący się w pół większości wyrazów. Dykcję miała tragiczną. Zmieszała się uwagą dorosłego. No tak, pewnie mogła faktycznie wyglądać jakby próbowała pływać.
Nie-e. Nie mo-ogę wcho-odzić do-o wo-ody...
Cichutko westchnęła. Obiecywano jej nauki pływania i to, że pojawią się stosunkowo szybko. Ciągnęło ją do wody z przyczyn całkowicie naturalnych, ale nie na tyle by ryzykować jakkolwiek. Chociaż pałki wyglądały interesująco, nie podjęłaby się próby nawet zamoczenia paluszka w celu zbliżenia się do nich.
Ki-im pa-an je-est?
W głosie rozbrzmiało zaciekawienie, ale też ostrożność.
autor: Palma
19 kwie 2021, 0:12
Forum: Zimne Jezioro
Temat: Sitowie
Odpowiedzi: 525
Odsłony: 85551

Z jednej strony nie lubiła się oddalać od obozu, a z drugiej ciągle słuchała o tylu ładnych miejscach do których można się udać. Ciekawość była czymś naturalnym u piskląt. Z nią było odrobinę inaczej. Niezbyt chciała wychodzić gdziekolwiek. Robiła się jednak większa, więc nie było mowy aby utrzymać obecny styl życia. Dlatego za namową mamy i taty nieco częściej zwiedzała dalsze rejony obozu, później terenów stada, aż przyszedł czas na pierwszą wycieczkę na tak zwane "tereny wspólne". Jeszcze nie wiedziała co to znaczy.
Towarzyszył jej kompan mamy, Agree. Kokatrys był na pewno lepszym wyborem dla Palmy z tego względu, że mamuna taty była zbyt nachalna w swojej opiekuńczości. Podobnie jak zresztą jej rodzeństwo. Samiczka po nauce biegu już mniej więcej wiedziała jak się poruszać. Kokatrys kroczył kilka kroków za nią, nie był też rozmowny.
W końcu dotarli nad jezioro. Było ogromne! Naturalną rzeczą dla pół bagiennego, pół morskiego smoka jest przyciąganie do podmokłych środowisk. Nie potrafiła jeszcze jednak pływać. Ba! Nawet nie wiedziała o istnieniu takiej zdolności. Z wodą nie przepadały za sobą. Ale to nie sam zbiornik i jego ogrom ją przyciągnął, co te śmieszne kwiatki wystające z tafli wody. Co to takiego? Próbowała sięgnąć łapą najbliższą pałkę wodną, ale rosła zdecydowanie za daleko od bezpiecznego brzegu. Niezbyt się to jej spodobało. Posłała kompanowi wymowne spojrzenie co nie spotkało się z jego entuzjazmem. Kokatrys też nie potrafił pływać i na samą niemą propozycję nastroszył swoje pióra.
autor: Palma
05 kwie 2021, 23:04
Forum: Wewnętrzna Jaskinia
Temat: Posąg Kammanora
Odpowiedzi: 130
Odsłony: 10404

Większość drogi niestety przespała, ale wejście do groty spowodowało taką różnicę temperatur że mimowolnie się wybudziła. Pisklę przetarło łapkami zmęczone ślepa, które prędko się rozszerzyły na widok okazałości wnętrza świątyni. Tata szedł środkiem, zaś po bokach stały różne posągi. Niektóre miejsca były puste, zupełnie jakby nie wybudowano tutaj jeszcze niczego. Samiczka z fascynacją chłonęła ślepiami wszelkie szczegóły konstrukcji. Było to niesamowite, ale też takie straszne. Duże. Wszystko co większe od niej uważała za potencjalne zagrożenie... aczkolwiek nawet myszy mogła się przestraszyć jeśli ta robiła dużo hałasu.
Tato coś powiedział a córka zadarła pyszczek. Przed nią stał ogromny, masywny wręcz monument. Lub to co z niego zostało. Teraz był tu tylko piedestał pozbawiony swojej figurki. Palemka obróciła głowę. Nie, inne posągi dalej tu były. Nie wszystkie, ale niektóre tak. Dziwne. Wdrapała się więc na ten tutaj, pusty piedestał, co wcale nie było takie proste. Gdy znalazła się już na górze usiadła na nim i po prostu czekała.
Ale nic się nie wydarzyło co niezbyt ją napawało optymizmem. Skulona, zgarbiona rozglądała się na boki.
Ta-ata... ale tu nie-ema ni-ni ko... go.
Siedząc uniosła przednie łapki. Pomachała nimi w powietrzu w nadziei na natrafienie na niewidzialny opór który mógłby tłumaczyć istnienie pustego piedestału. Jednak niczego tutaj nie było. Tylko ona i tata. Przypomniała sobie jednak nieco z nauk Zachodniej Łuski. O bogach. Zrobiła zamyśloną minę, rozdymając policzki. Skoro bogowie tworzyli różne rzeczy to raczej ją usłyszą nie ważne gdzie są, czy nie tak? Um...
Prze-epraszam. Ja-a chciałam po-odziękować za ma-amę i ta-atę. I...
Wzięła głębszy wdech. Strasznie się bała że coś zaraz wyjdzie na nią z tej ciemnośći.
I czy-y może-e pan spra-awić że-ebym się-ę tak nie-e ba-ała?
Głosik jej nieustannie drżał i powodował zająkanie. Malutki ogonek przesunął się po powierzchni piedestału na którym samiczka siedziała, podświadomie zgarniając kurz.

Wyszukiwanie zaawansowane