Wywerna śledziła w ciszy Morę, która zachowywała się podejrzanie. Deku został w legowisku, zaś Riril obserwowała łowczynię, która ewidentnie płaciła za błogosławieństwo. Fuknęła bezgłośnie i odczekała aż Diamentowe Serce wyruszy. Niedługo potem wyszła z ukrycia, niby mając własne sprawy na głowie. Wyłożyła zapłatę przed pysk proroka nawet na niego nie patrząc. Po otrzymaniu błogosławieństwa ruszyła śladem Mory czując, że ta znowu wpakuje się w jakieś bagno.
// 12/4 mięsa za misję 28.01.2022
Znaleziono 20 wyników
- 25 sty 2022, 21:33
- Forum: Świątynia
- Temat: Plac przed świątynią
- Odpowiedzi: 1922
- Odsłony: 121497
- 21 sty 2022, 14:21
- Forum: Warsztat
- Temat: Kwarce Percepcji i Aparycji
- Odpowiedzi: 404
- Odsłony: 15639
Przyleciała z chochlikiem, który sam musiał podejść do warsztatu po lądowaniu. Deku ostrożnie wyłożył dużo mięsa, ściągając kolejne kawałki z grzbietu swojej smoczycy. Chochlik ukłonił się nisko i cicho wymamrotał prośbę o poprawienie jego wzroku żeby już się tak nie przewracał ilekroć pomagał rozglądać się za zwierzyną lub ziołami dla swojego stada. I czekał.
// 16/4 mięsa za Percepcję 2 dla pokurcza
// 16/4 mięsa za Percepcję 2 dla pokurcza
Wpatrywała się chwilę w Naedę. Zastanawiała się jak mogły brzmieć słowa takiej przysięgi. Riril nigdy nie była wylewna, więc nie było mowy o pompatycznej przemowie. Przechyliła więc pysk i wyciągnęła łapę przed siebie. Stanowczo, ale bezboleśnie, splotła palce z palcami Naedy, mieszając tym samym ich krew.
– Miba vuk or tekine kunda. Dopóki oddycham, będę strzec Twojego życia jak własnego. Zjawię się ilekroć coś ci zagrozi. Xalneme koloem loniteo, dosanu mistear kecame tekabe vuku. – Przymrużyła ślepia. – Czy to smok, czy to drapieżnik. Zawsze będziesz mogła na mnie liczyć, Hatrer Rajen. – Zapewniła.
Krótko, rzeczowo, bez zbędnych ceregieli. Nie była pewna czy poczują jakąś różnicę, ani czy sama Naeda powinna coś powiedzieć. Może zwyczajnie przyjąć jej usługi i przysięgę? Eh?
– Miba vuk or tekine kunda. Dopóki oddycham, będę strzec Twojego życia jak własnego. Zjawię się ilekroć coś ci zagrozi. Xalneme koloem loniteo, dosanu mistear kecame tekabe vuku. – Przymrużyła ślepia. – Czy to smok, czy to drapieżnik. Zawsze będziesz mogła na mnie liczyć, Hatrer Rajen. – Zapewniła.
Krótko, rzeczowo, bez zbędnych ceregieli. Nie była pewna czy poczują jakąś różnicę, ani czy sama Naeda powinna coś powiedzieć. Może zwyczajnie przyjąć jej usługi i przysięgę? Eh?
- 23 lis 2021, 16:05
- Forum: Grota Cudów
- Temat: Piedestał Erycala
- Odpowiedzi: 82
- Odsłony: 7639
Nawet nie mrugnęła, kiedy Wizja Ognia zdechła na ich oczach, jak gdyby ktoś odjął jej życie za dotknięciem łapy. Nie lubiła jej, nie szanowała, a po tym co przed chwilą usłyszała niespecjalnie miała ochotę wyskrobywać z głębi swojej duszy choć odrobiny empatii względem 'przywódczyni'.
Przesunęła kąt wzroku tak by widzieć jednym okiem Kazzakusa. Oh-hoh, a kiedy on się taki przywódczy zrobił? Brakowało by nastroszył swoje pióra. Z drugiej strony, nie widziała powodu żeby się sprzeciwiać. I tak robiła za muła pociągowego tego stada. Chwyciła szponem ramię Wizji i przeciągnęła ją po posadzce, z braku innej możliwości. Zatrzymała się jednak w połowie, oglądając raz jeszcze na kaszlącego krwią boga.
Nie takim go zapamiętała z opowieści.
– Suge helfo, Eren – skłoniła minimalnie pysk przed bogiem urodzaju i wyciągnęła na zewnątrz zwłoki, idąc z nimi pewnie przez kilka dni aż do wyznaczonego przez Kazza miejsca, /zt
Przesunęła kąt wzroku tak by widzieć jednym okiem Kazzakusa. Oh-hoh, a kiedy on się taki przywódczy zrobił? Brakowało by nastroszył swoje pióra. Z drugiej strony, nie widziała powodu żeby się sprzeciwiać. I tak robiła za muła pociągowego tego stada. Chwyciła szponem ramię Wizji i przeciągnęła ją po posadzce, z braku innej możliwości. Zatrzymała się jednak w połowie, oglądając raz jeszcze na kaszlącego krwią boga.
Nie takim go zapamiętała z opowieści.
– Suge helfo, Eren – skłoniła minimalnie pysk przed bogiem urodzaju i wyciągnęła na zewnątrz zwłoki, idąc z nimi pewnie przez kilka dni aż do wyznaczonego przez Kazza miejsca, /zt
– Ne oriemi. Pojęcia nie mam. Improwizacja? – zaproponowała, próbując sobie przypomnieć czy widziała lub słyszała kiedyś coś takiego jak braterstwo krwi. Przed oczami przeleciały jej wszystkie walki Pyzla, dzieciństwo w Bizo, aż wspomnienia napotkały jego ryj.
Miała ochotę się roześmiać na tę ironię. Lanista z paktem krwi założonym z najemnikiem nie dlatego, że się bał o to, że ktoś inny go zasieka, ale że zrobi to właśnie jego ochroniarz.
Mhm, tak więc pakt krwi. Może zadziała także tutaj.
Granica przeniosła ciężar ciała na lewą łapę i skrzydło, prawym palcem opierając się tylko dla równowagi. Uniosła prawą łapę i schyliła się, rozcinając opuszkę. Niezbyt głęboko, właściwie było to płytkie zadrapanie, choć krwawiące. Czasem takie niegłębokie rozcięcia były najbardziej irytujące.
Rozcapierzyła palce i przysunęła łapę bliżej Naedy, patrząc na nią wyczekująco. Zastanawiała się też co powiedzieć, czy w ogóle musiała coś mówić. Może sama intencja wystarczyła? Kilka kropel krwi wywerny zabrudziło posadzkę świątyni.
Miała ochotę się roześmiać na tę ironię. Lanista z paktem krwi założonym z najemnikiem nie dlatego, że się bał o to, że ktoś inny go zasieka, ale że zrobi to właśnie jego ochroniarz.
Mhm, tak więc pakt krwi. Może zadziała także tutaj.
Granica przeniosła ciężar ciała na lewą łapę i skrzydło, prawym palcem opierając się tylko dla równowagi. Uniosła prawą łapę i schyliła się, rozcinając opuszkę. Niezbyt głęboko, właściwie było to płytkie zadrapanie, choć krwawiące. Czasem takie niegłębokie rozcięcia były najbardziej irytujące.
Rozcapierzyła palce i przysunęła łapę bliżej Naedy, patrząc na nią wyczekująco. Zastanawiała się też co powiedzieć, czy w ogóle musiała coś mówić. Może sama intencja wystarczyła? Kilka kropel krwi wywerny zabrudziło posadzkę świątyni.
Po ceremonii od razu zaciągnęła Naedę za ucho do świątyni. Nie miała pojęcia, czy tutejsi bogowie odpowiadają na tego typu ceremoniały, ale zdecydowanie wolała mieć na młódkę oko. Choćby dlatego, żeby uniknąć sytuacji w której ktoś chciałby odebrać jej siłą pozycję. Łącznie z nią samą.
– Tumera? Gotowa upuścić krew? – zapytała ją, podchodząc pod posąg, ee, chyba Wilka. Tak, o ile dobrze pamiętała, tutaj Wilk był znany pod imieniem Kammanor i był patronem tego całego Ognia.
– Tumera? Gotowa upuścić krew? – zapytała ją, podchodząc pod posąg, ee, chyba Wilka. Tak, o ile dobrze pamiętała, tutaj Wilk był znany pod imieniem Kammanor i był patronem tego całego Ognia.
- 05 lis 2021, 12:41
- Forum: Szklisty Zagajnik
- Temat: Krater
- Odpowiedzi: 272
- Odsłony: 27362
Tym razem Deku został w legowisku z potomstwem, nie potrzebowała jego tłumaczeń. Znaczy, zwyczajnie nie zawsze. Po co miałaby go ze sobą wszędzie taszczyć. Ostatnimi dniami nie czuła się najlepiej, miewała dziwne sny, jak gdyby nie dotyczyły jej życia, ale jednocześnie nie były jej obce. Osobliwe.
Leciała dość wysoko w chmurach, symulując tym samym ciśnienie z górskich okolic. Ostatnio wiecznie wzywano ją do lasów czy równin, nie miała nawet czasu nacieszyć się rodzimą pustynią czy lubianymi przez nią wysokościami. Lot miała całkiem cichy, nie wymachiwała nigdy skrzydłami na tyle mocno, by wzbudzić cudze zainteresowanie.
W pewnym momencie zauważyła pod sobą jakąś sylwetkę. Chyba też wywerny? Miała dość beznadziejny wzrok więc musiała zmrużyć ślepia żeby się lepiej temu komuś przyjrzeć. Zapach jej w tej sytuacji nic nie pomoże. Kolory czerni i beżu nie przypominały ani Azphela, ani Kazzakusa, a tym bardziej Ki-
Mrugnęła raz, drugi, trzeci.
Przez jej głowę przeszły naprawdę dziwne uczucia. O ile gniew znała jak wierzch swojej łapy, tak tęsknotę? Żal? Ohyda. Przemieliła językiem powietrze w pysku z niesmakiem, ale ile by nie próbowała to nie potrafiła się wyzbyć tego dziwnego uczucia, że wie kim jest ta wywerna pod nią.
I nie tylko wie. Nie znosi jej.
A Riril zawsze była impulsywna. Parsknęła cicho, zwężając nozdrza w przecinki. Nie zastanowiła się dwa razy. Zapikowała w dół, prosto na niespodziewającą się niczego plagijkę. W pewnym momencie wysunęła przed siebie prawą łapę i zamierzała nią kopnąć w kręgosłup czarodziejki, między skrzydłami, by wprowadzić ją w turbulencję, a najlepiej zrzucić ją z nieba, by rozkwasiła sobie ten pysk, którego nawet dobrze nie widziała, a jednak wydawał się jej parszywie irytujący. Granica włożyła w ten manewr sporo siły, więc jeżeli nie grawitacja, to jej stopa spowoduje obrażenia na plecach drugiej wywerny.
Leciała dość wysoko w chmurach, symulując tym samym ciśnienie z górskich okolic. Ostatnio wiecznie wzywano ją do lasów czy równin, nie miała nawet czasu nacieszyć się rodzimą pustynią czy lubianymi przez nią wysokościami. Lot miała całkiem cichy, nie wymachiwała nigdy skrzydłami na tyle mocno, by wzbudzić cudze zainteresowanie.
W pewnym momencie zauważyła pod sobą jakąś sylwetkę. Chyba też wywerny? Miała dość beznadziejny wzrok więc musiała zmrużyć ślepia żeby się lepiej temu komuś przyjrzeć. Zapach jej w tej sytuacji nic nie pomoże. Kolory czerni i beżu nie przypominały ani Azphela, ani Kazzakusa, a tym bardziej Ki-
Mrugnęła raz, drugi, trzeci.
Przez jej głowę przeszły naprawdę dziwne uczucia. O ile gniew znała jak wierzch swojej łapy, tak tęsknotę? Żal? Ohyda. Przemieliła językiem powietrze w pysku z niesmakiem, ale ile by nie próbowała to nie potrafiła się wyzbyć tego dziwnego uczucia, że wie kim jest ta wywerna pod nią.
I nie tylko wie. Nie znosi jej.
A Riril zawsze była impulsywna. Parsknęła cicho, zwężając nozdrza w przecinki. Nie zastanowiła się dwa razy. Zapikowała w dół, prosto na niespodziewającą się niczego plagijkę. W pewnym momencie wysunęła przed siebie prawą łapę i zamierzała nią kopnąć w kręgosłup czarodziejki, między skrzydłami, by wprowadzić ją w turbulencję, a najlepiej zrzucić ją z nieba, by rozkwasiła sobie ten pysk, którego nawet dobrze nie widziała, a jednak wydawał się jej parszywie irytujący. Granica włożyła w ten manewr sporo siły, więc jeżeli nie grawitacja, to jej stopa spowoduje obrażenia na plecach drugiej wywerny.
- 03 lis 2021, 16:46
- Forum: Grota Cudów
- Temat: Piedestał Erycala
- Odpowiedzi: 82
- Odsłony: 7639
Nie słyszała od sowy-smoka od dawna. Właściwie odkąd walczyli, o ile walką można nazwać jego dziwne akrobacje z wysadzaniem samego siebie. Wiadomość jaką otrzymała była dość specyficzna, a wojowniczka próbowała sobie przypomnieć skąd znała to imię.
Tarram. Tarram. Czy to nie był...Typ? Bóg śmierci i pecha? Ten Typ?
Granica poderwała się z miejsca i przekazała leżącym w legowisku Azphelowi, Naedzie, Kazzakusowi i Arachranowi co się działo. O ile z tym trzecim mogła spodziewać się zasadniczo wszystkiego, tak w rozum pozostałej trójki wierzyła. Albo chciała wierzyć.
Przyleciała do świątyni ile sił w skrzydłach. Weszła do środka i namierzyła spojrzeniem wyprawowiczów. Znała tylko dwójkę. Sowę oraz, podobno, gwiazdę wieczoru. Ciemnopomarańczowe ślepia zmrużyły się, ale wywerna nic nie powiedziała.
Jakie miała dowody? Oh, tak, słowa obcego smoka. Nie żeby Wizja Ognia była jej mniej obca, o ile bardziej. Widziała ją tylko sporadycznie, do tego niezbyt przypadła jej do gustu. Wydawało się Riril, że taki zarzut brzmiał całkiem wiarygodnie.
Kompan siedział na jej grzbiecie, milcząc.
Tarram. Tarram. Czy to nie był...Typ? Bóg śmierci i pecha? Ten Typ?
Granica poderwała się z miejsca i przekazała leżącym w legowisku Azphelowi, Naedzie, Kazzakusowi i Arachranowi co się działo. O ile z tym trzecim mogła spodziewać się zasadniczo wszystkiego, tak w rozum pozostałej trójki wierzyła. Albo chciała wierzyć.
Przyleciała do świątyni ile sił w skrzydłach. Weszła do środka i namierzyła spojrzeniem wyprawowiczów. Znała tylko dwójkę. Sowę oraz, podobno, gwiazdę wieczoru. Ciemnopomarańczowe ślepia zmrużyły się, ale wywerna nic nie powiedziała.
Jakie miała dowody? Oh, tak, słowa obcego smoka. Nie żeby Wizja Ognia była jej mniej obca, o ile bardziej. Widziała ją tylko sporadycznie, do tego niezbyt przypadła jej do gustu. Wydawało się Riril, że taki zarzut brzmiał całkiem wiarygodnie.
Kompan siedział na jej grzbiecie, milcząc.
- 18 paź 2021, 23:31
- Forum: Warsztat
- Temat: Kwarce Ataku i Obrony
- Odpowiedzi: 130
- Odsłony: 5946
Zjawiła się po zmroku, wraz z nową zapłatą. Interesujące, że Ogień sam zapłaci za...cóż. Granica położyła stertę kamyczków które były dla niej bez wartości, ale tutaj zdawały się być walutą obiegową. Przyglądała się kwarcowi w ciszy. Co zobaczy? Ostatnio były to niezbyt przyjemne dla jej głowy doznania.
// malachit, 3x perła, onyks, agat za atak 3, mam pojetnego ucznia
// malachit, 3x perła, onyks, agat za atak 3, mam pojetnego ucznia
- 06 paź 2021, 12:46
- Forum: Błękitna Skała
- Temat: Mały Wodospad
- Odpowiedzi: 826
- Odsłony: 103055
Deku nie czuł się bezpiecznie bez ochrony swojej smoczycy. Kroczył niczym jeleń na lodzie, rozglądając się na boki ilekroć coś zaszumiało, albo pękła jakaś gałązka. Chochlik był tłumaczem, nie wojownikiem! W jaki sposób miałby uchronić potomka Riril? I, o rety, przecież ona mu łeb ukręci, jeżeli małemu się coś przytrafi!
Ciężko było nadążyć za tak energicznym pisklęciem. Kompan potykał się niezgrabnie o własne nogi, próbując nie stracić Nithiraia z oczu. Wpierw gonił wiewiórkę, a potem...o nie! Nie! Deku przełknął ślinę, biegnąc ile sił w łapach tuż za malcem. Pochwycił go w ramiona niczym szczeniaczka, a ogon samczyka zwisał bezwładnie ku ziemi razem z tylnymi łapami.
Zamroziło go w miejscu. Te dwa smoki nie wyglądały groźnie. Jedno było zdecydowanie pisklęciem, drugie jakimś świeżym adeptem. Może nawet nie? Nie rozpoznał ich zapachu. Granica nie opuszczała za często terenów stada, więc i Deku nie miał sposobności poznać innych. Może poza areną, ale tam śmierdziało wiecznie krwią i brudem.
– My... przepraszać? – powiedział niepewnie. Czy powinien wzywać wojowniczkę? – Nić być bardzo energia, lubić biegać. I... – zmarszczył nos. – Chcieć się bawić. Ale my nie groźba. – Zapewnił, robiąc niepewny krok do tyłu.
Ciężko było nadążyć za tak energicznym pisklęciem. Kompan potykał się niezgrabnie o własne nogi, próbując nie stracić Nithiraia z oczu. Wpierw gonił wiewiórkę, a potem...o nie! Nie! Deku przełknął ślinę, biegnąc ile sił w łapach tuż za malcem. Pochwycił go w ramiona niczym szczeniaczka, a ogon samczyka zwisał bezwładnie ku ziemi razem z tylnymi łapami.
Zamroziło go w miejscu. Te dwa smoki nie wyglądały groźnie. Jedno było zdecydowanie pisklęciem, drugie jakimś świeżym adeptem. Może nawet nie? Nie rozpoznał ich zapachu. Granica nie opuszczała za często terenów stada, więc i Deku nie miał sposobności poznać innych. Może poza areną, ale tam śmierdziało wiecznie krwią i brudem.
– My... przepraszać? – powiedział niepewnie. Czy powinien wzywać wojowniczkę? – Nić być bardzo energia, lubić biegać. I... – zmarszczył nos. – Chcieć się bawić. Ale my nie groźba. – Zapewnił, robiąc niepewny krok do tyłu.
- 10 sie 2021, 11:08
- Forum: Szklisty Zagajnik
- Temat: Lustrzany las
- Odpowiedzi: 764
- Odsłony: 107492
Wargi Riril uformowały się w kółeczko kiedy zauważyła, że ugryzienie nie było tak śmiercionośne jak mogłoby być. Ups, chyba wyszła z wprawy. Pozostałe ataki wchodziły w biedaka jak w piasek, a jego ciało nie wytrzymało i Agnar utracił przytomność praktycznie od razu.
Unosiła już łapsko żeby zgnieść nim czaszkę nieprzytomnego, ale zatrzymała się w połowie słysząc głos czarownicy. Zmrużyła ślepia, spoglądając pytająco na podbiegającego do niej chochlika. Co znowu? Przeniosła spojrzenie na przywódczynię i chwilę trawiła kulawe tłumaczenie chochlika.
– Nekk ane okama. Em om keüb nu...u'um oriete – Chochlik wymamrotał pod noskiem. Wywerna się skrzywiła. Rozkaz wydawał się jej dziwny, jednak nie była w nastroju żeby znowu się z kimś kłócić. Do jej uszu dotarło też przybycie kogoś jeszcze i przez moment spojrzała w tamtym kierunku, ale to chyba ktoś z jej stada? A, straciła już rachubę kto jest kim...
Parsknęła i niechętnie wrzuciła sobie szarą kupę kłaków na grzbiet, od razu czując na plecach jego ciężar. Agnar swoje ważył, ale najwidoczniej księżyce treningów się opłaciły. Deku natomiast podszedł nieśmiało do Marchwi i szturchnął go łapką w bark. Nie chciał tu zostawać, a był przecież potrzebny do komunikacji. Jeżeli wojownik mu na to pozwolił, kompan wdrapał się na jego grzbiet.
Riril ugięła łapy i rozłożyła skrzydła, wybijając się z ziemi do lotu. Las powoli zanikał pod jej łapami kiedy leciała nad drzewami ku terenom stada. Starała się lecieć prosto, chociaż wizja zrzucenia zdrajcy z wysokości była niezwykle kusząca. Może jednak wiedźma miała inne plany. Kto wie. /zt x2?
// –> https://smoki-wolnych-stad.pl/viewt ... 38&start=0
Unosiła już łapsko żeby zgnieść nim czaszkę nieprzytomnego, ale zatrzymała się w połowie słysząc głos czarownicy. Zmrużyła ślepia, spoglądając pytająco na podbiegającego do niej chochlika. Co znowu? Przeniosła spojrzenie na przywódczynię i chwilę trawiła kulawe tłumaczenie chochlika.
– Nekk ane okama. Em om keüb nu...u'um oriete – Chochlik wymamrotał pod noskiem. Wywerna się skrzywiła. Rozkaz wydawał się jej dziwny, jednak nie była w nastroju żeby znowu się z kimś kłócić. Do jej uszu dotarło też przybycie kogoś jeszcze i przez moment spojrzała w tamtym kierunku, ale to chyba ktoś z jej stada? A, straciła już rachubę kto jest kim...
Parsknęła i niechętnie wrzuciła sobie szarą kupę kłaków na grzbiet, od razu czując na plecach jego ciężar. Agnar swoje ważył, ale najwidoczniej księżyce treningów się opłaciły. Deku natomiast podszedł nieśmiało do Marchwi i szturchnął go łapką w bark. Nie chciał tu zostawać, a był przecież potrzebny do komunikacji. Jeżeli wojownik mu na to pozwolił, kompan wdrapał się na jego grzbiet.
Riril ugięła łapy i rozłożyła skrzydła, wybijając się z ziemi do lotu. Las powoli zanikał pod jej łapami kiedy leciała nad drzewami ku terenom stada. Starała się lecieć prosto, chociaż wizja zrzucenia zdrajcy z wysokości była niezwykle kusząca. Może jednak wiedźma miała inne plany. Kto wie. /zt x2?
// –> https://smoki-wolnych-stad.pl/viewt ... 38&start=0
- 08 sie 2021, 19:40
- Forum: Szklisty Zagajnik
- Temat: Lustrzany las
- Odpowiedzi: 764
- Odsłony: 107492
Marchew został na niebie, reszta wylądowała nieopodal. Nie zdziwiła jej 'bliskość' Kazzakusa. Chociaż się nie znosili to potrafili współpracować. Zawsze mogli sobie podokuczać kiedy indziej. W normalnych okolicznościach miałaby ochotę szczypnąć go siekaczem w bark, ale przez kłopoty jakie napotkali wyczekując na sygnał odechciało się jej jakichkolwiek zabaw.
Zdrajca coś mamrotał pod nosem, a jej tłumacz sobie pognał w podskokach do przywódczyni która...o proszę, wzięła sprawy we własne łapy? Fiu, fiu.
– U'um, ka hanwu bole, ne vem de kanna fella cul. – Zachichotała pod nosem do czarodzieja.
W tym czasie Deku drżał obok Szkarłata, któremu zostawiono pisklę. Przykucnął i złapał się za głowę. Za dużo, za dużo słów i wrażeń! Pod nosem próbował sobie przypomnieć odpowiednie słowo. O, w końcu znalazł.
– Vu... vuksal! – wykrzyczał do swojej smoczycy. Riril w tym czasie przeciągnęła się i coś strzeliło jej w karku. Podniosła wzrok na kompana w oddali. – De te ane vem, dorile varo sula? – Zapytała Kazzakusa mrukliwie, rozbawiona.
Sięgnęła do zawieszonej na szyi fiolce. Nie miała pojęcia co to, wiedźma kazała wypić – no to wypije. Jak dostanie jakiejś sraczki to jej później wygarnie. Łyknęła zawartość eliksiru i rozniosła jego posmak po dziąsłach. Hm, przyjemne uczucie. Z drugiej strony gdy tak patrzała na ten spektakl to nawet zrobiło się jej tego zdrajcy szkoda. W sensie, czy on miał jakiekolwiek szanse to przetrwać? Atak z każdej strony, jak sarna otoczona przez watahę wilków. Z drugiej strony...rozkaz był rozkazem, zdrajca zdrajcą. A jej rozlew krwi był wyjątkowo na łapę! Nawet jeżeli dołoży do niej tylko malutki szponik.
Riril stała tuż za Agnarem, który eksponował pięknie swoje plecy. Przez moment rozważała połamanie mu łap lub skrzydełek, aby utrudnić mu ucieczkę, ale to było mało w jej stylu. Może kto inny na to wpadnie? Ugięła łapy w kolanach i wykonała nieduży skok w kierunku samotnika (bo w końcu stała tuż za nim). Rozwarła szczęki z zamiarem zakleszczenia ich na prawej pachwinie Agnara. Wbiła zęby w tę miękką, ukrwioną tkankę z zamiarem przedostania się głębiej. Żuchwa zahaczyła o krawędź jego uda. Wywerna szarpnęłaby z całej siły głową, chcąc oderwać mu kawał mięsa z ciała, być może całkowicie paraliżując dzięki temu jego łapę. Zawsze miał jeszcze trzy...
// eliksir zwiększający siłę
Zdrajca coś mamrotał pod nosem, a jej tłumacz sobie pognał w podskokach do przywódczyni która...o proszę, wzięła sprawy we własne łapy? Fiu, fiu.
– U'um, ka hanwu bole, ne vem de kanna fella cul. – Zachichotała pod nosem do czarodzieja.
W tym czasie Deku drżał obok Szkarłata, któremu zostawiono pisklę. Przykucnął i złapał się za głowę. Za dużo, za dużo słów i wrażeń! Pod nosem próbował sobie przypomnieć odpowiednie słowo. O, w końcu znalazł.
– Vu... vuksal! – wykrzyczał do swojej smoczycy. Riril w tym czasie przeciągnęła się i coś strzeliło jej w karku. Podniosła wzrok na kompana w oddali. – De te ane vem, dorile varo sula? – Zapytała Kazzakusa mrukliwie, rozbawiona.
Sięgnęła do zawieszonej na szyi fiolce. Nie miała pojęcia co to, wiedźma kazała wypić – no to wypije. Jak dostanie jakiejś sraczki to jej później wygarnie. Łyknęła zawartość eliksiru i rozniosła jego posmak po dziąsłach. Hm, przyjemne uczucie. Z drugiej strony gdy tak patrzała na ten spektakl to nawet zrobiło się jej tego zdrajcy szkoda. W sensie, czy on miał jakiekolwiek szanse to przetrwać? Atak z każdej strony, jak sarna otoczona przez watahę wilków. Z drugiej strony...rozkaz był rozkazem, zdrajca zdrajcą. A jej rozlew krwi był wyjątkowo na łapę! Nawet jeżeli dołoży do niej tylko malutki szponik.
Riril stała tuż za Agnarem, który eksponował pięknie swoje plecy. Przez moment rozważała połamanie mu łap lub skrzydełek, aby utrudnić mu ucieczkę, ale to było mało w jej stylu. Może kto inny na to wpadnie? Ugięła łapy w kolanach i wykonała nieduży skok w kierunku samotnika (bo w końcu stała tuż za nim). Rozwarła szczęki z zamiarem zakleszczenia ich na prawej pachwinie Agnara. Wbiła zęby w tę miękką, ukrwioną tkankę z zamiarem przedostania się głębiej. Żuchwa zahaczyła o krawędź jego uda. Wywerna szarpnęłaby z całej siły głową, chcąc oderwać mu kawał mięsa z ciała, być może całkowicie paraliżując dzięki temu jego łapę. Zawsze miał jeszcze trzy...
// eliksir zwiększający siłę
- 08 sie 2021, 16:56
- Forum: Szklisty Zagajnik
- Temat: Lustrzany las
- Odpowiedzi: 764
- Odsłony: 107492
I w końcu przybyła. Zauważyła siedzącą na dole czarownicę w towarzystwie innej staruchy, a do tego słynnego zdrajcę. Może i cierpiała na krótkowzroczność, ale bloby kolorów były dla niej odróżnialne. Obniżyła lot, unikając okolicznych drzew i manewrując między nimi. Deku zrobiło się niedobrze od siedzenia na jej grzbiecie, którym aż kołysało od nierównego lotu. Trzymał się mocno kolców na szyi smoczycy. Riril się tym jednak nie przejmowała. Z góry miała lepszy widok. Końcówka ogona samicy muskała trawę, a leniwy łopot jej skrzydeł wzburzał kurz z ziemi. Ostatecznie łupnęła o ziemię kiedy wylądowała za plecami Agnara, kilka kroków od niego. Potrząsnęła łbem, a chochlik zeskoczył z jej grzbietu i pomknął w kierunku Żagwi, aby coś jej szepnąć na ucho.
Wywerna przekazała coś mentalnie różowo-niebieskiej czarownicy, konkretniej był to obraz sytuacji jaka zaistniała na wzgórzu. Nie umiała poprawnie powtórzyć tych głupich słów. Były za trudne. Ale od czego był kompan? Po przekazie przyjrzała się samotnikowi. To o niego było tyle szumu?
Wywerna przekazała coś mentalnie różowo-niebieskiej czarownicy, konkretniej był to obraz sytuacji jaka zaistniała na wzgórzu. Nie umiała poprawnie powtórzyć tych głupich słów. Były za trudne. Ale od czego był kompan? Po przekazie przyjrzała się samotnikowi. To o niego było tyle szumu?
- 08 sie 2021, 16:52
- Forum: Szklisty Zagajnik
- Temat: Sosnowy Bór
- Odpowiedzi: 324
- Odsłony: 47409
Riril uniosła się na palcach i przyjrzała grożącej jej samicy. Ależ ją kusiło by wybić jej szponem te paskudne, zdradliwe zęby.
– Fuver. – Powiedziała obojętnie. Jej kompan wybałuszył oczy i zająkał się, nie wiedząc jak to przetłumaczyć. – O-ona mówi, żebyś sobie poszła. – Przełknął głośno ślinę, chowając się za umięśnioną szyją na której siedział. Riril rozszerzyła nozdrza z których buchnął dym. Patrzyła Łąkom w oczy. – Bap rakana al mior lo tyrkneme keve nadu. – Chochlik omal nie pisnął słysząc to i zaczął znów tłumaczyć. – Ty lepiej nie dotykać nikogo tu. Ona oddać, mocno. – Zaszczebiotał zębami, wbijając palce w łuski wywerny. Łowczyni poszła sobie jednak, więc możliwe, że nawet tego nie usłyszała.
Riril parsknęła cicho na resztę i kiwnęła głową. Wzbiła się w powietrze i odleciała tam, gdzie mieli się teraz znaleźć. /zt
– Fuver. – Powiedziała obojętnie. Jej kompan wybałuszył oczy i zająkał się, nie wiedząc jak to przetłumaczyć. – O-ona mówi, żebyś sobie poszła. – Przełknął głośno ślinę, chowając się za umięśnioną szyją na której siedział. Riril rozszerzyła nozdrza z których buchnął dym. Patrzyła Łąkom w oczy. – Bap rakana al mior lo tyrkneme keve nadu. – Chochlik omal nie pisnął słysząc to i zaczął znów tłumaczyć. – Ty lepiej nie dotykać nikogo tu. Ona oddać, mocno. – Zaszczebiotał zębami, wbijając palce w łuski wywerny. Łowczyni poszła sobie jednak, więc możliwe, że nawet tego nie usłyszała.
Riril parsknęła cicho na resztę i kiwnęła głową. Wzbiła się w powietrze i odleciała tam, gdzie mieli się teraz znaleźć. /zt
- 08 sie 2021, 16:26
- Forum: Szklisty Zagajnik
- Temat: Sosnowy Bór
- Odpowiedzi: 324
- Odsłony: 47409
Obserwowała okolicę ze znudzeniem. Miała się szykować do lotu słysząc
– Sparuse, we helan grayur. Mio uheren ko lidna. – Chochlik wymamrotał, co spowodowało u Riril uwypuklenie się żyłki schowanej pod łuskami na skroni. Zlustrowała tchórzliwą – w jej ocenie – samicę, a potem dzięki więzi z kompanem udało się jej przesłać wiadomość mentalną z beznadziejnym akcentem i zapewne tłumaczeniem, skierowanym do starej wiedźmy. Niezbyt chciała wierzyć, że w ostatniej chwili coś uległo zmianie. Może w tym stadzie było więcej zdrajców, niż Granica przypuszczała?
Nie spoglądała nawet w kierunku 'zastępcy', oczekiwała wyraźnego rozkazu od smoka najwyższego pozycją. Oblizała szpon i zerknęła na Kazzakusa.
– Vem imo waruer velwa. – Przekazała czarodziejowi, ciekawa co on na to wszystko.
Odpowiedź przyszła zadziwiająco szybko. Riril pokręciła głową i posłała Deku znaczące spojrzenie.
– Ka kamsen. – Przekazał Kazzowi, a potem przyjrzał się reszcie. – Dlaczego kłamać? Żogief mówi, że to nie być prawda. – Bawił się ze zdenerwowania palcami.
– Sparuse, we helan grayur. Mio uheren ko lidna. – Chochlik wymamrotał, co spowodowało u Riril uwypuklenie się żyłki schowanej pod łuskami na skroni. Zlustrowała tchórzliwą – w jej ocenie – samicę, a potem dzięki więzi z kompanem udało się jej przesłać wiadomość mentalną z beznadziejnym akcentem i zapewne tłumaczeniem, skierowanym do starej wiedźmy. Niezbyt chciała wierzyć, że w ostatniej chwili coś uległo zmianie. Może w tym stadzie było więcej zdrajców, niż Granica przypuszczała?
Nie spoglądała nawet w kierunku 'zastępcy', oczekiwała wyraźnego rozkazu od smoka najwyższego pozycją. Oblizała szpon i zerknęła na Kazzakusa.
– Vem imo waruer velwa. – Przekazała czarodziejowi, ciekawa co on na to wszystko.
Odpowiedź przyszła zadziwiająco szybko. Riril pokręciła głową i posłała Deku znaczące spojrzenie.
– Ka kamsen. – Przekazał Kazzowi, a potem przyjrzał się reszcie. – Dlaczego kłamać? Żogief mówi, że to nie być prawda. – Bawił się ze zdenerwowania palcami.
- 07 sie 2021, 9:20
- Forum: Szklisty Zagajnik
- Temat: Sosnowy Bór
- Odpowiedzi: 324
- Odsłony: 47409
Nigdy nie spała długo, ale też nie lubiła gdy dyktowano jej jakiekolwiek warunki. Z drugiej strony lepsze rozeznanie się w terenie było na pewno na plus, więc wywerna nie oponowała. Zwłaszcza, że miał im towarzyszyć Warzywo. Riril ziewała co kilka kroków, zaś jej kompan siedział cicho na jej szyi, z lichymi nóżkami zwisającymi po obu bokach. Plecy miał ostrożnie oparte o najdłuższy z jej wystających z łopatek kolców. Deku nadal nie czuł się w pełni komfortowo w swojej nowej roli. Chyba wolałby wrócić do mniej inteligentnego i wybuchowego życia, wiecie?
– Umm, uhmmm – zająkał się cichutko, drapiąc po głowie. Znał mowę tutejszych smoków bo się tutaj urodził i 'wychowywał', ale nakład w postaci akarubi dzięki nagłej więzi był dość przytłaczający. Nadal myliły mu się niektóre słowa. Był nawet mniej biegły od Kizoku. – Kane teore üme yuteren? Immok? – przetłumaczył cicho, spoglądając to na tył głowy wojowniczki, to na jej czarnego współplemieńca.
Riril zmrużyła ślepia. Nie była pewna po co takie pytanie. Z grzeczności? Równie istotne co takie o pogodę. Mlasnęła bezgłośnie.
– Mister owel. Kane ane ye grabk kunë, üme im motte smulb ko kubenë. – Prychnęła i zatrzymała się na szczycie wzgórza. Rozejrzała się dookoła. Chyba nie było tu nikogo innego. Z drugiej strony, zjawili się dość wcześnie. Najwidoczniej tutejsze smoki nie były porannymi ptaszkami.
Deku zacisnął wargi. Dobrze zrozumiał? Niektóre słowa Granica wypowiadała z naprawdę silnym, dalekim akcentem, i nie był pewien czy mimo wiedzy ze względu na łączącą ich więź rozumiał wszystko bezbłędnie.
– Polować dobrze. Ale mówić, że mało ciekawy. Duże tereny. Mało w nich rzeczy. – Chochlik się zająkał, mając nadzieję, że nie obraził w ten sposób puchatej smoczycy. Pewnie to on by oberwał, a nie wywerna.
– Umm, uhmmm – zająkał się cichutko, drapiąc po głowie. Znał mowę tutejszych smoków bo się tutaj urodził i 'wychowywał', ale nakład w postaci akarubi dzięki nagłej więzi był dość przytłaczający. Nadal myliły mu się niektóre słowa. Był nawet mniej biegły od Kizoku. – Kane teore üme yuteren? Immok? – przetłumaczył cicho, spoglądając to na tył głowy wojowniczki, to na jej czarnego współplemieńca.
Riril zmrużyła ślepia. Nie była pewna po co takie pytanie. Z grzeczności? Równie istotne co takie o pogodę. Mlasnęła bezgłośnie.
– Mister owel. Kane ane ye grabk kunë, üme im motte smulb ko kubenë. – Prychnęła i zatrzymała się na szczycie wzgórza. Rozejrzała się dookoła. Chyba nie było tu nikogo innego. Z drugiej strony, zjawili się dość wcześnie. Najwidoczniej tutejsze smoki nie były porannymi ptaszkami.
Deku zacisnął wargi. Dobrze zrozumiał? Niektóre słowa Granica wypowiadała z naprawdę silnym, dalekim akcentem, i nie był pewien czy mimo wiedzy ze względu na łączącą ich więź rozumiał wszystko bezbłędnie.
– Polować dobrze. Ale mówić, że mało ciekawy. Duże tereny. Mało w nich rzeczy. – Chochlik się zająkał, mając nadzieję, że nie obraził w ten sposób puchatej smoczycy. Pewnie to on by oberwał, a nie wywerna.
- 06 sie 2021, 7:55
- Forum: Warsztat
- Temat: Kwarce Percepcji i Aparycji
- Odpowiedzi: 404
- Odsłony: 15639
W świątyni tym razem nie pojawiła się smoczyca tylko jej, ekh, towarzysz? To słowo brzmiało obco na języku Riril i z pewnością w ten sposób by nie określiła chochlika, który miał nieprzyjemność zostać jej kompanem. Zmęczona brakiem zrozumienia podstawowych rzeczy postanowiła założyć więź czemuś, co powinno pomóc z komunikacją. Przynajmniej częściowo.
Zielony, lichy stworek przemknął między drzewami, zostawiając Riril w tyle. Nieporadnie niósł w dłoniach wiele owoców, zaś przez bark miał przewieszonych kilka królików. Zmęczony targaniem tego przez choćby kilka metrów sapnął i położył zbiory przed kwarcem. Podrapał się nerwowo po głowie. Czy teraz będzie mógł uzewnętrzniać myśli swoje oraz wywerny? Przekrzywił głowę w zaintrygowaniu.
// 4/4 mięsa, 12/4 owoców za Aparycję 2 dla kompana
Zielony, lichy stworek przemknął między drzewami, zostawiając Riril w tyle. Nieporadnie niósł w dłoniach wiele owoców, zaś przez bark miał przewieszonych kilka królików. Zmęczony targaniem tego przez choćby kilka metrów sapnął i położył zbiory przed kwarcem. Podrapał się nerwowo po głowie. Czy teraz będzie mógł uzewnętrzniać myśli swoje oraz wywerny? Przekrzywił głowę w zaintrygowaniu.
// 4/4 mięsa, 12/4 owoców za Aparycję 2 dla kompana
- 04 sie 2021, 11:29
- Forum: Warsztat
- Temat: Kwarce Siły i Wytrzymałości
- Odpowiedzi: 439
- Odsłony: 17605
Wróciła kiedy ta czarownica dała jej pod skrzydło dużo błyskotek i jedzenia. W jakim celu? Wiedziała, ale nie była pewna czemu to wymagało zapłaty. Ueh. Wysypała na ziemię to, co posiadała. Dosłownie wszystko. Zmarszczyła nozdrza i patrzyła wyczekująco na kwarc, zupełnie jakby to miało przyspieszyć jego działanie. Chciała lepiej znosić obrażenia. Co jej pokaże tym razem to świecidełko? Przestąpiła niecierpliwie z łapy na łapę.
// koral, szmaragd, szmaragd, ametyst, szafir, koral, 4/4 owoców za Wytrzymałość 3
// koral, szmaragd, szmaragd, ametyst, szafir, koral, 4/4 owoców za Wytrzymałość 3
- 30 lip 2021, 15:26
- Forum: Warsztat
- Temat: Kwarce Percepcji i Aparycji
- Odpowiedzi: 404
- Odsłony: 15639
I znowu przybyła, znowu za tym czarnym bucem. Miała ochotę użreć go w tyłek. Na szczęście miała zajęte łapy i pysk, więc nie było opcji dokuczania Kazzowi – przynajmniej na razie. Taszczyła kolejne truchła, tym razem tarpanów. Musiała mieć niezły ubaw ubiegłej nocy skoro wymordowała aż tyle zwierząt. Taki los, chciwość i te sprawy.
Zatrzymała się ze swoją zapłatą pod jednym z kwarców i właściwie...czekała? W duchu zastanawiając się czy nie był to jakiś żart. Albo, ponownie, nieudane tłumaczenie Kizi.
// 24/4 mięsa za percepcję II
Zatrzymała się ze swoją zapłatą pod jednym z kwarców i właściwie...czekała? W duchu zastanawiając się czy nie był to jakiś żart. Albo, ponownie, nieudane tłumaczenie Kizi.
// 24/4 mięsa za percepcję II
- 30 lip 2021, 15:24
- Forum: Warsztat
- Temat: Kwarce Siły i Wytrzymałości
- Odpowiedzi: 439
- Odsłony: 17605
O proszę, nie tylko ona u przyszła. A może śledziła Kazza od samego początku? Tak czy owak, ciągnęła mnóstwo ubitych żubrów, jeden za drugim. Były pieruńsko ciężkie. Buchnęła ze zmęczenia, nieprzyzwyczajona do takiego wysiłku. Trąciła pazurem, lekko, jeden z kwarców. Ten co wyglądał bardziej okazale. No, podobno miała poczuć jakiś przypływ mocy? Czy Kizoku znowu schrzaniła tłumaczenie?!
// 24/4 mięsa za wytrzymałość II
// 24/4 mięsa za wytrzymałość II












