Znaleziono 155 wyników

autor: Ostatnie Mrozy
29 gru 2024, 11:43
Forum: Ogólne
Temat: Powiadomienia
Odpowiedzi: 2611
Odsłony: 119909

Powiadomienia

Z kapcia Su dla Tonacji Deszczu hop
– możliwość zmiany 1 atutu – L23, zużyj do końca '24
Aktualizacja
autor: Ostatnie Mrozy
29 gru 2024, 11:43
Forum: Ogólne
Temat: Powiadomienia
Odpowiedzi: 6987
Odsłony: 361721

Powiadomienia

z kapcia Su hop dla Tonacji Deszczu
– możliwość zmiany 1 atutu – L23, zużyj do końca '24

Akt
autor: Ostatnie Mrozy
24 gru 2024, 17:13
Forum: Ogólne
Temat: Powiadomienia
Odpowiedzi: 2611
Odsłony: 119909

Powiadomienia

12/4 mięsa od Ostatnich Mrozów dla Zatraconej Tożsamości

Akt.
autor: Ostatnie Mrozy
22 gru 2024, 22:25
Forum: Ogólne
Temat: Powiadomienia
Odpowiedzi: 6987
Odsłony: 361721

Powiadomienia

12/4 mięsa od Ostatnich Mrozów dla Zatraconej Tożsamości

Akt
autor: Ostatnie Mrozy
22 gru 2024, 22:06
Forum: Świątynia
Temat: Plac przed świątynią
Odpowiedzi: 1922
Odsłony: 121497

Plac przed świątynią

Su pojawił się przed świątynią, niosąc ze sobą sporo martwego ptactwa, które złożył przy ołtarzu Sennah. Kiedyś żal mu było składać pożywienie i zamiast tego wybierał najbardziej kiczowate ozdoby jakie jego zdaniem wyszły spod jego łap, teraz jednak było odwrotnie. Bardziej cenił sobie swój czas niż potencjalne zasoby. Jemu pewnie niedługo będą już po nic, a tak chociaż może Lato zje sobie nóżkę pelikana.

Czekał także na przybycie swojej córki, spoglądając w niebo i oceniając pogodę jaka będzie im towarzyszyła.

//8/4 mięsa za misję 23.12 o 20:00
autor: Ostatnie Mrozy
11 lis 2024, 12:56
Forum: Zdarzenia
Temat: Walka z nieumarłymi
Odpowiedzi: 24
Odsłony: 402

Walka z nieumarłymi

[Morze]

Su pośpieszył w tamtym kierunku spostrzegając fioletowołuską smoczycę walczącą ze szkieletami. Nadciągnął od strony lądu, zlatując na plażę. Jego zaklęcia były znacznie mniej efektowne niż te Lili i była spora szansa na to, że czarodziejka w bitewnym szale mogła w ogóle ich nie dostrzec.

W pewnym momencie piasek pod nogami niezgrabnych szkieletów zamienił się w zielonkawe, lepkie błoto, utrudniając im poruszanie się i znacznie spowalniając, tak by mogli zostać spopieleni przez błękitny, maddarowy płomień Lili Wodnej. Czarodziej obserwował to jak i gdzie poruszała się czarodziejka, dostosowując do niej obszar na który rzucał swoje zaklęcie. Jakikolwiek zagubiony szkielet, który wymknął się płomieniom lub mrozowi, niemal natychmiast stawał się celem dla soczyście zielonej, kryształowej lancy, który przebijała go na wylot, rozsypując na kawałki i znikała zaraz po tym, by zniszczyć kolejnego przeciwnika.

Czarodziej zważał także na ich bezpieczeństwo – jego tarcze były niewidoczne na pierwszy rzut oka. Pojawiały się dopiero w momencie kiedy w ich kierunku leciały miecze lub strzały (bo zawsze przy takiej okazji muszą pojawić szkielety łucznicy!). Pociski i ciosy zatrzymywały się kilka łusek od ich ciał, na warstwie półprzeźroczystej, zielonkawej mgły. Ze względu na ilość przeciwników czarodziej skupiał się przede wszystkim na właściwościach ochronnych niż wizualnych. Skupił się na obronie szczególnie w momencie, gdy Lilia Wodna zatrzymała się by wylać kolumny wody na szkielety. To, że one nie potrafiły latać nie znaczyło, że nic nie może jej trafić.

Był skupiony na swoich czarach, chociaż kilka razy podczas obserwowania tego jak czarowała, westchnął w duchu. Gdyby przedłożyła nieco bardziej efektywność ponad efektowność, mogłaby walczyć znacznie dłużej i szybciej tkać zaklęcia. Cóż, głupota była przywilejem młodości. Skupił się na tym by czarodziejka mogła się wyszaleć i na tym by posprzątać niedobitki.

Lilia Wodna unexpected enounter!
autor: Ostatnie Mrozy
11 lis 2024, 12:21
Forum: Zdarzenia
Temat: Chatka na kurzej stópce
Odpowiedzi: 29
Odsłony: 601

Chatka na kurzej stópce

[Udany Połów x Ostatnie Mrozy x Sekcja Zwłok]

Su przybył nad Zimne Jezioro po otrzymaniu wiadomości od duszka. Początkowo chciał wybadać sytuację, nie będąc pewnym czy powinien pakować się w kradzież. Kiedy jednak spotkał Połów i Sekcję, uznał, że lepiej będzie im towarzyszyć, na wszelki wypadek, gdyby miała wydarzyć się jakaś katastrofa.

Ku jego zaskoczeniu Chatka poruszała się także pod wodą. Prawdę mówią, bardziej niż przedmioty i góry jedzenia w środku bardziej interesowała go sama Chatka. Co ją napędzało? Czy to była inteligentna magia? Czy chatka miała zaplanowaną z góry trasę, którą się poruszała? Czy ktoś nią kierował? Co było jej źródłem ener...

Chatka nawet pod wodą zostawiała za sobą wyraźny ślad. Woda Zimnego Jeziora była wzburzona, zaś za samym domostwem ciągneła się ogromna chmura wzburzonego mułu, widoczna nawet w słabym świetle. Dodatko miękkie światło wydobywające się przez okna, wyraźnie rzucało się w ślepia. Gdy płynął poprzez ciemne wody za piastunką i łowcą, głowa pękała mu od pytań.
~ Fascynujące. Ciekawe w jaki sposób działa. Samonapędzająca się magia? – odparł, gdy wpłynęli do wnętrza domku.

Ślepia czarodzieja rozglądały się uważnie dookoła. Zakładał, że jedzenie było iluzją, inaczej nie ma szans aby przetrwało pod wodą. Nie ruszał go więc, chociaż docenił niesamowity wręcz kunszt zaklęć, które go otaczały. Mógłby studiować je bez ustanku... W pewnym momencie dostrzegł złotawy błysk, do którego podpłynął i spostrzegł, że była to pusta patera – dwupiętrowa, wykonana z lśniącego metalu, z estetycznym wzorkiem na brzegu. Pochwycił ją maddatową macką i wypłynął razem z towarzyszami na powierzchnię.

Udany Połów Ślepa Sprawiedliwość
autor: Ostatnie Mrozy
19 sie 2024, 14:30
Forum: Nisza Zadumy
Temat: Zakątek duszków
Odpowiedzi: 39
Odsłony: 2651

Zakątek duszków

Wczesnym rankiem spotkał się z Leste na skraju Górskiego Lasu. Czarodziej miał ze sobą dwie skórzany torby, które zwieszały mu się po bokach – jedną pełną owoców agrestu i drugą, gdzie dźwigał kilka szklanych karafek z czysta, górską wodą. Ich spotkanie zaczął od wyjaśnienia tego, na czym polegał jego plan – zamierzał zużyć część swoich zapasów, żeby zasiać nowe agresty i tym samym wyrównać straty jakie zostały poczynione naturze przez Leste. Przy okazji zamierzał odrobinę wyjaśnić smoczycy co, jak, gdzie i dlaczego, czyli krótko mówiąc, zrobić jej mały wykład o agreście i ogólnie leśnym ekosystemie.

Zaczął od postawy, czyli znalezienia odpowiedniego miejsca, ekspozycji, w której taki agrest mógłby rosnąć. Alaleya pewnie mogłaby sprawić, że wyrósłby pewnie i na szczycie Diamentowych Gór, ale na razie musieli trzymać się bardziej dostępnych dla śmiertelników terenów. Wyjaśnił, że różne rośliny lubią różnego rodzaju tereny, naświetlenie, wilgotność i przepływ powietrza oraz otoczenie innych roślin.

Takim oto sposobem znaleźli się dość dużej polanie, gdzie znajdowało się powalone jeszcze w poprzednim sezonie burz drzewo. Wyłom jaki powstał w zielonym baldachimie nad ich głowami zapewniał przyjemny półcień, idealny dla owocującego krzaczka. Wtedy czarodziej zdjął obie torby i przeszedł do wyjaśniania tego w jaki sposób należy przygotować miejsce i jak zasadzić owoce. Opowiedział jej o tym, że rośliny muszą zostać posadzone w odpowiednich odstępach, że posadzone zbyt ciasno zaduszą się na wzajem, o tym jak odpowiednio przekopać glebę i jak głęboko to zrobić. Wspólnie wykorzystali owoce przyniesione przez Su oraz wodę do podlania świeżo posadzonych roślinek. Na sam koniec zamaskowali owo miejsce mchem oraz zapachem igieł, aby zapach owoców nie przyciągnął ptaków lub roślinożerców.

Całym celem tej eskapady było to by, Wieczór zrozumiała to ile tak naprawdę szczęścia i wysiłku potrzebuje taki niepozorny krzaczek agrestu, któremu udaje się wyrosnąć po środku niczego i dlaczego Alaleya tak bardzo nie lubiła gdy smoki ogołacały owoce z krzewów i drzewek lub co gorsza je niszczyły. Czas i energia potrzebna na odbudowę zniszczeń, które mógł poczynić smoczy ogień lub magia były wprost niewyobrażalne.

Następnie zaprowadził smoczycę do świątyni, do Zakątku Duszków.

Zamruczał nisko, głęboko, odrobinę niezadowolony, bo wyglądało na to, że od jego ostatniej, dramatycznej wizyty nikt tu nie zaglądał ani nie dbał o to miejsce. Pokręcił głową i zdjął z siebie torby. Oczywiście, do bogów to Wolni latali co ćwierć księżyca albo i codziennie, ale żaden żarliwy wyznawca świętości nie zaprzątał sobie głowy tym, że Zakątek też stanowił część ich świętego przybytku.
Daj mi moment. – powiedział cicho, wyciągając kawałek skóry, którego używał jak separatora między butelkami. Rozłożył go na ziemi, a potem wyczarowując sobie iluzoryczną miotełkę z piór. Delikatnie odkurzył część Zakątka gdzie stały figurki, je same, które potem odłożył na miejsce, a cały kurz, paprochy i brud zamiótł na kawałek skóry, który potem złapał maddarą za rogi i zawiązał w worek. Wytrzepie go w drodze powrotnej albo pod posągiem Kammanora.

Nie trwało to długo, gdy zadowolony usiadł obok Wieczoru Szeptów. Był trochę umorusany kurzem i pyłem na przednich łapach i piersi, ale nie zwracał na to specjalnej uwagi. Odchrząknął lekko i powiedział.
Dobrze, myślę że możemy porozumieć się z Alaleyą. Myślę, że jeśli powiesz jej co zrobiliśmy i przeprosisz za ogołocenie tamtego krzaczka, na pewno cię usłyszy. – możliwe, że nawet poprzez jego uszy. – Czy wysłucha... zobaczymy. – dodał krótko. Możliwe było, że odpowie im cisza. Możliwe było, że Alaleya nadal będzie pogniewana i będzie musiał pracować nad dalszym kompromisem. Scenariusz w którym wychodzą ze świątyni z tyłkami najeżonymi przez ciernie również brał pod uwagę, ale nie uważał za stosowne by straszyć nim Wieczór.

//mechanicznie: -4/4 owoców z kapcia Su

Wieczór Szeptów
autor: Ostatnie Mrozy
16 sie 2024, 15:40
Forum: Ogólne
Temat: Powiadomienia
Odpowiedzi: 2611
Odsłony: 119909

Powiadomienia

poproszę o wymianę 4/4 mięsa z kapcia Su na 4/4 owoców ze skarbca

Akt.
autor: Ostatnie Mrozy
14 lip 2024, 21:36
Forum: Ogólne
Temat: Powiadomienia
Odpowiedzi: 2611
Odsłony: 119909

Powiadomienia

henlo,

viewtopic.php?p=639082#p639082

poproszę 2x turkus, niech idzie od razu do skarbca na spłatę dziedzicznego długu

Aktualizacja
autor: Ostatnie Mrozy
06 maja 2024, 8:33
Forum: Ogólne
Temat: Powiadomienia
Odpowiedzi: 2611
Odsłony: 119909

Powiadomienia

Z kapcia Obcej Idei dla Cytrynowego Kolca:

+ gwarancja udanego uspokojenia zwierzęcia i założenia więzi – L23, zużyj do końca '24

Akt.
autor: Ostatnie Mrozy
04 maja 2024, 0:35
Forum: Bliźniacze Skały
Temat: Grota pod Skałą
Odpowiedzi: 671
Odsłony: 78000

Grota pod Skałą

Czarodziej milczał przez dłuższą chwilę zastanawiając się jak rozpakować lub też raczej rozwiązać węzeł strachów jaki opisał mu siostrzeniec. Jego maddara wibrowała lekko, a kula woda wody przybrała kształt powoju, który powoli porastał jego łapę.
Mówimy o smoku, z którym się polizałeś i któremu powiedziałeś, że go pragniesz. – przypomniał mu łagodnie, jakkolwiek mogło to wojownika zmrozić. – Gdyby uważał związek dwóch samców za nienaturalny podejrzewam, że już w tej pierwszej sytuacji zostałbyś przynajmniej upomniany, jeśli nie więcej. – najprawdopodobniej dostałby w pysk. Odchrząknął. – Bealyn także nie jest kretynką i nie sugerowałaby czegoś takiego, gdyby wiedziała że jej współstadnik czułby się z tym niekomfortowo. Ufam jej osądowi. – przyznał. Takie stwierdzenie faktu, oddanie wiary w czyjąś teorię nie zdarzało się u czarodzieja często.

Jeśli miłość jest jak woda, która przybiera i dostosowuje się do kształtu smoka który ją odczuwa, wszystkie te działania które wcześniej wymieniłeś działają jak jej małe dopływy. Wspólne spędzanie czasu, wspólna nauka, wyprawy, wspólne doskonalenie siebie nawzajem i wspólne przeciwności codziennego życia – to wszystko ją odżywia. – wyliczył, a gdy to robił, wodny powój na jego łapie rozkwitł kilkoma kwiatami. – Ale mimo to czasami może zdarzyć się tak, że uczucia wyparują, wyblakną mimo prób pielęgnacji. – wodny kwiat zaczął nagle tracić płatki, które zamieniały się w krople i upadały przy jego drugiej łapie. – To wynika z tego że nasze charaktery, nasze naczynia jakie próbujemy wypełniać miłością zmieniają się pod wpływem czasu i wydarzeń. Ani jedno, ani drugie nie jest zapisane jednak w kamieniu. Nie ma także nic złego w przyznaniu tego, że po prostu uczucia wygasły. Komunikacja jest kluczem – mówienie o swoich potrzebach, o tym co akceptujesz lub nie, pytanie o to samo partnera.

Resztki wodnego powoju zmieniły się w małe, anatomicznie poprawne serce. Unosiło się ono nad łapą czarodzieja, poruszając się lekko jakby próbowało naprawdę pompować niewidoczną krew.
Miłość jest dokładnie tym: powierzeniem swojego serca innemu smokowi i liczenie, że nie zostanie ono zmiażdżone. U podstawy miłości leży zaufanie, które również jest dokładnie tym, ale w szerszym rozumieniu. Budując zaufanie pokazujesz komuś swoje słabości wierząc że druga strony nigdy ich nie wykorzysta. – wyjaśnił spokojnie, po czym zacisnął łapę, a stróżki wody ze zniszczonej iluzji spłynęły po jego łapie.

Zaś co do bycia rozdzielonym przez śmierć... To boli, boli bardziej niż jakikolwiek fizyczny ból. Doprowadza do obłędu. – granatowe pióra na jego karku uniosły się lekko. Może pod wpływem maddary, a może pod wpływem dreszczu jaki przechodził go do dzisiaj, gdy wspominał jak w matni udał się do zakątku duszków w świątyni. – Nie jest to jednak coś na co masz wpływ. Czasami los bywa po prostu okrutny. – spojrzał na Yulo zimnymi, turkusowymi ślepiami. – Nie każda historia ma szczęśliwe zakończenie, ale z każdej można się czegoś nauczyć. Nawet gdybym miał możliwość cofnięcia czasu i odrzucenia tego co łączyło mnie ze Szronem by uniknąć tego bólu który przeżyłem, nigdy bym tego nie zrobił. – dodał na końcu. Szczerość czarodzieja mogła być z jednej strony przerażająca, z drugiej strony w pewnym stopniu mogła dawać poczucie pewności. Su nie lukrował swojego podejścia, przemawiała przez niego logika i jego własne doświadczenie. Wyidealizowane obrazy pełne wzruszających obrazów zostawiał smokom o bardziej lekkodusznym usposobieniu.

Powiernik Pieśni
autor: Ostatnie Mrozy
02 maja 2024, 19:54
Forum: Zimne Jezioro
Temat: Księżycowa łąka
Odpowiedzi: 776
Odsłony: 110238

Księżycowa łąka

Gdy Arel chwilę po nim przybyła na miejsce, skinął przywódczyni głową. Potem podszedł bliżej do ciała przyglądając mu się beznamiętnie. Jego wyraz pyska był ponury i chmurny, ale nie wyglądało na to by zastępcą targały mocniejsze emocje, przynajmniej na zewnątrz.

Wewnątrz zaś... czuł się okropnie, ale nie dlatego że Enge nie żył. Dlatego, że jego śmierć nie poruszyła go tak jak powinna. Gdy zapytał się w duchu doszedł do wniosku, że czuje się normalnie. Nie odczuwał ani smutku, ani rozpaczy, ani straty. Realizacja tego faktu uderzyła go niczym kowalski młot. Stało się to czego się obawiał, to o czym kiedyś opowiadała mu Flądra – zobojętniał, przyjmował tę informację tak samo jak stwierdzenie, że w trakcie burzy pada deszcz lub to, że słońce okręcało się na niebie. Tak po prostu było i już.

Czuł się z tym okropnie, bo czuł że Enge zasługiwał na więcej. Zasługiwał na to by go szczerze opłakać i pożegnać, zasługiwał na to samo co Verhu. Su zdał sobie sprawę, że nie był mu już w stanie tego dać. Nie ważne pod jakim kątem na to patrzył, jak bardzo próbował doszukać się w sobie tej żałości i smutku, nie potrafił go znaleźć. Myślał, że będzie w stanie zbudować z Enge przyjaźń, rodzinne więzy, które przed jego przybyciem rozpadały się jedne za drugimi.

Patrząc na martwe ciało swojego brata i słuchając jednym uchem słów Okowów Przeszłości, wiedział już że popełnił błąd.

Mimo tej paskudnej mieszaniny porażki, zawodu i odrazy względem samego siebie, jego umysł pozostawał czujny.
Kolejny raz... – powtórzył odruchowo za uzdrowicielką. Czyli to nie był pierwszy raz kiedy Enge umarł. Ateral musiał już raz zwrócić go na ten śmiertelny padół. Otworzył szerzej pysk, jakby chciał coś dodać, coś powiedzieć, po czym zamknął go, zamrugał ślepiami i lekko potrząsnął przecząco głową. – Nieważne. – mruknął cicho. Zazwyczaj chciał wiedzieć.

Ale nie tym razem.

Jego maddara zawibrowała, a soczyście zielona mgła zabłysła na granatowych piórach. Sięgnęła i otoczyła ona ciało Engego, tworząc pod nim migotliwą, prostokątną płaszczyznę, która uniosła martwego smoka nieco w górę, by mógł przetransportować go z powrotem na tereny stada Słońca. Podniósł się i spojrzał zimnymi, turkusowymi ślepiami na Okowy.
Dziękuję. – powiedział krótko, nieco łagodniej niż poprzednio. – Za informację i za to, że próbowałaś go uratować. – przeniósł wzrok na Arel i lekko przytakując głową. Był gotowy by stąd odejść.

Powroty Słońca Okowy Przeszłości
autor: Ostatnie Mrozy
21 kwie 2024, 0:22
Forum: Bliźniacze Skały
Temat: Grota pod Skałą
Odpowiedzi: 671
Odsłony: 78000

Grota pod Skałą

Su zmrużył lekko ślepia na moment, po czym spojrzał na Yulo z ukosa, zastanawiając się czy powinien teraz pozbawiać go złudzeń odnośnie swojej osoby. Każdy z wymienionych przez niego faktów wynikał zupełnie z innych przyczyn niż zakładał. Został zastępcą tylko po to by móc cieszyć się relatywnie wysoką pozycją w stadzie, ale jednocześnie pozwalając Arel odwalać całą brudną robotę. Zmieniło się to tylko dlatego, że nie mógł patrzeć jak Słońce traktuje na ceremoniach swoją własną przywódczynię. O większości stada miał raczej niskie mniemanie i podejrzewał, że to odczucie było odwzajemnione, nigdy w życiu nie poświęciłby się by zostać przywódcą jak Arel. Jego dobre opanowanie magii wynikało jedynie z jego eksperymentów, bo w pojedynkach uczestniczył rzadko, a jego łapa nigdy nie postanęła i nie postanie na arenie Viliara. Miał większe doświadczenie w walce z ludźmi niż w walce ze smokami.

Obraz Su jaki zbudował sobie Yulo był nieprawdziwy, a przynajmniej był taki w głowie czarodzieja. Su nie brał pod uwagę tego, że większość swojej niechęci wobec stada zatrzymywał dla siebie by nie przysparzać Arel kłopotów, a stojąc się jej pomagać, mógł wydawać się nawet całkiem zaangażowany w życie stada. To nigdy nie przeszło mu nawet przez myśl.

Czuł potrzebę rozwiania iluzji siostrzeńca, ale jednocześnie wiedział, że nie jest to najlepszy moment. Westchnął lekko, przymykając lekko ślepia.
Rzeczywistość nie jest tak kolorowa, ale odłóżmy temat mojego wątpliwego miejsca w stadnej hierarchii na później. – zaproponował, woląc pakować jedną łapę w ruchome piaski, zamiast od razu dwie.

Czarodziej milczał przez dłuższą chwilę po odpowiedzi Yulo. Kula obracała się powoli, rozciągając się lekko i poruszając zgodnie z ruchem palców czarodzieja. Su zastanawiał się z czego wynika wahanie siostrzeńca. Kiedy sam wyznawał się Szronowi, w grubiański i prostacki sposób, nie myślał zbyt wiele o konsekwencjach. Prawdę mówiąc, myślenie w obecności brązowofutrego nie szło mu w ogóle.
Żeby być tchórzem, musisz odczuwać przed czymś strach. Czego się wobec tego obawiasz? – zapytał wprost. Wyglądało na to, że Ciirioh również dażył Yulo uczuciem. Nawet jeśli sam wojownik tego nie dostrzegał, wspomniał o Bealyn. Było bardzo niewiele smoków, które Su uważał na naprawdę inteligentne, a uzdrowicielka zaliczała się do tego wąskiego grona. Jeśli ona widziała, że mają się ku sobie, to znaczyło że coś było na rzeczy. Nie sądził by dała mu podobną poradę gdyby jej współstadny czuł się niekomfortowo lub był niezainteresowany. – Rozumiesz to, że czas nie czeka na nikogo, a jego upływ w połączeniu z apatią i brakiem działania zabiją uczucie, które dla siebie macie. Albo jeśli nie zrobi tego czas, zrobi kto ktoś inny, komu wpadnie w oko twój wybranek. – to stwierdzenie mogło być zimne i szorstkie, ale Su nie zwykł lukrować takich prawd.

Nawet nie próbował tłumaczyć Yulo, że przed miłością nie było ucieczki. Powód był prosty – u podstaw była ona wpisana w ich istotę jako stworzeń stadnych, wynikała z biologii. Prędzej czy później każdy znajdował kogoś kto w mniejszym lub większym stopniu zwracał na siebie uwagę. Proste i prymitywne odruchy, które przez kolejne pokolenia rzeźbiła w nich natura tak by zapewnić dalsze przetrwanie gatunku.

Powiernik Pieśni
autor: Ostatnie Mrozy
06 kwie 2024, 14:10
Forum: Bliźniacze Skały
Temat: Grota pod Skałą
Odpowiedzi: 671
Odsłony: 78000

Grota pod Skałą

Przymknął na moment ślepia, przytakując skinieniem głowy. Tak, mniej więcej takiego przebiegu misji się spodziewał.
Farain, który ledwo przeżył, wyszkolony wojownik, który ledwo przeżył, gniazdo czerwi i Okowy składająca was na bieżąco. To brzmi bardziej jak świątynia ośmiornicy. – powiedział, zamykając księgę i chowając ją do sakwy ukrytej w kryzie granatowych piór. – Będę pamiętał, żeby się do ciebie zgłosić. Być może po zniszczeniu większego gniazda czerwi znalezienie kwiatu pustyni będzie prostsze. – zauważył. Nie umknęło jego uwadze, że Yulo zawahał się przy określeniu swojego przyjaciela. Nie drążył jednak dalej, pamiętając jaki sam miał z tym problem.

Skrzywił się i położył po sobie uszy.
Nie mów tak. Mierzi mnie to określenie. – powiedział nieco chłodniej. Zawsze drażnił go sposób w jaki Yulo celowo się umniejszał i powoli miał tego dość. Nie miał pojęcia czy był to jego sposób na radzenie sobie z przeciwnościami i rzeczywistością, sposób na zwrócenie uwagi czy też wynikał z czego innego, nie był jednak ani zdrowy, ani rozsądny. – Nie jestem w żadnym stopniu większy od ciebie. – poruszył ogonem, a pióra zaszeleściły na podłodze groty. – Porozmawiam z Arel i ustalimy kolejny skład grupy kontaktowej z Nową Trundią, muszę też poznać jej zdanie. – spojrzał na Yulo ponownie, zastanawiając się czy odnieść się do jego stwierdzenia o prawdzie, ale uznał że nie ma to na razie sensu. Marudzenie o tym, że w stadzie zawsze był ktoś do domagał się spotkania, rozmowy, interwencji, zawsze był jakiś konflikt albo kolejny kretyn, który wbił sobie do łba, że Tarram jest ofiarą zbrodniczego reżimu bogów i trzeba go uhonorować, nie było w jego stylu. Przynajmniej dopóki nadal zajmował stanowisko.

Gdy zaś Yulo podniósł przeszedł do kolejnego tematu, Su miał ochotę potrzeć sobie skronie, ale nie zrobił tego. Nie chciał sprawiać siostrzeńcowi przykrości, kiedy ten otwierał się na niego i dzielił swoimi problemami. Zamiast tego siedział spokojnie, przypominając posąg, obserwując siostrzeńca. Może powinien go przytulić albo pocieszyć, zapewnić że wszystko będzie dobrze? Z drugiej strony czy to nie byłoby równorzędne z traktowaniem go jak kretyna, który nie potrafi sam sobie poradzić?

Ach, zaraza i ruchome piaski.


Zanim powiem cokolwiek więcej, muszę cię ostrzec, że o ile w wielu innych kwestiach jestem pewny swojego osądu, o tyle w kwestii uczyć i relacji międzysmoczych... Te leżą daleko po za obszarem mojej ekspertyzy. Nigdy ich nie rozumiałem, ani swoich, ani cudzych. Więc jeśli coś co powiem wyda ci się bez sensu lub będzie kompletnie sprzeczne z twoim wyczuciem, musisz mi o tym powiedzieć. – odchrząknął nieco niezręcznie. – Mhmmm... – zamruczał, przymykając ślepia, nisko, ciepło, zastanawiając się od czego w ogóle zacząć rozwiązywanie tego węzła. – Pewnego dnia Szron zapadł w smoczy sen przed pomnikiem Lahae. Znalazłem go tam przypadkiem, śpiącego w bezruchu. Tak się złożyło, że chwilę wcześniej odnaleźli go jego rodzice, przywódcy Ziemi. Porozmawiałem z nimi, zanim zabrali go na tereny i zostawiłem z nim jedno ze swoich piór, żeby wiedział że ktoś po za rodziną na niego czeka. Gdy Córa Róż zapytała mnie kim dla niego jestem nie wiedziałem jak odpowiedzieć. Przed jego snem spotykaliśmy się wielokrotnie, rozmawiając o świecie, maddarze, naszych stadach, wojnie i dziesiątkach innych rzeczy, po prostu ciesząc się swoją kompanią. Nim się spostrzegłem ze smoka którego szanowałem, stał się dla mnie kimś więcej niż przyjaciel, ale nie byliśmy po słowie, więc odpowiedziałem, że jestem po prostu jego przyjacielem. – uśmiechnął się pod nosem. Teraz z perspektywy czasu, widział jakim był idiotą. Bogowie, zmroziło go nawet lekko, ale rozumiał.

Próbowałeś kiedyś określić kształt wody? – zapytał, przywołując niewielką kulę wody, która unosiła się nad jego łapą. – Nie da się tego zrobić, bo woda zawsze przybiera kształt naczynia. Taki sam problem jest z miłością. Dla każdego smoka przybiera inny kształt, składa się z innych wartości. Dla jednych miłość to pożądanie, żądza, zagarnięcie dla siebie ciała innej istoty lub potrzeba oddania się innej istocie. Dla innych to wspólnie spędzony czas, rozmowy, polowania i wyprawy. Dla jeszcze innych to troska, zaufanie, małe czynności wykonywane dla drugiej połówki każdego dnia. Nie ma jednej, prawidłowej odpowiedzi czym jest miłość, dlatego jest ona trudna... i być może ekscytująca.

Powiedziałeś, że go pragniesz. Ale czego konkretnie? Jego ciała? Umysłu? Czasu? Wszystkiego? – zapytał, odrywając wzrok od kuli i przenosząc go na siostrzeńca.

Powiernik Pieśni
autor: Ostatnie Mrozy
01 kwie 2024, 20:40
Forum: Bliźniacze Skały
Temat: Grota pod Skałą
Odpowiedzi: 671
Odsłony: 78000

Grota pod Skałą

Nie szkodzi. – odparł krótko. Przywykł do tego, że jeśli chciał gdzieś dotrzeć w rozsądnym czasie, musiał po prostu biec. Taki los smoka pozbawionego skrzydeł.

Z ciekawością obserwował zawiniątko, które wyciągnął siostrzeniec.
Dla mnie? – zastrzygł uszami, zaskoczony. Wojna skutecznie odciągnęła jego uwagę od wypadów po za tereny Wolnych Stad. O ile ich ostatnia wyprawa do pustynnej świątyni obyła się bez ofiar, trwała nieco zbyt długo. Czuł się źle zostawiając Arel samą. Nie dlatego, że sobie nie radziła, ale nie chciał by dźwigała wszystko sama na swoich barkach. Wziął od Yulo książkę, unosząc ją maddarą i przekartkowując. Słuchał nadal jego opowieści i w miarę tego jak siostrzeniec mówił, wzrok zastępcy przechodził z kartki na niego.

Zimne, turkusowe ślepia spoglądały badawczo na wojownika.
To wszystko, hm? – zapytał powoli. Ton czarodzieja był stanowczy, ale nie surowy. Podskórnie czuł, że nie była to cała opowieść. Widział że Yulo był cały, bez żadnych trwałych urazów po za urwaną łapą, ale cała wyprawa nie mogła być tak łatwa. Skoro sam Farain, który dysponował sporą mocą magiczną otarł się o śmierć...

Yulo mógł przysiąc, że wuj wiedział albo przynajmniej się domyślał.

Dziękuję. To prawda, wolę nie wracać do świątyni dopóki sprawa wojny z ludźmi nie zostanie rozwiązana do końca. Została jeszcze Nowa Trudnia, a potem... – westchnął lekko, postanawiając nie drążyć wymijającego opisu dalej. Prawdopodobnie nie wynikłoby z tego nic po za kłótnią. – ...kolejne sprawy będą już dla nowych przywódców, a ja będę mógł wrócić do wypraw i nic nierobienia. – przez wojnę przewodzili stadu dłużej niż powinni. Miał nadzieję, że szybko załatwią kwestię pojedynku, a potem mógł wreszcie zacząć zachowywać się jak stary, wredny dziad którym już przecież był. Czekał z rozkoszą na chaos jaki rozpęta po ich ustąpieniu. Miał tylko nadzieję, że nie będą musieli ścigać kandydatów na zastępstwo albo ściągać ich z innych stad. – Wtedy chętnie dołączę ponownie, żeby dalej ją badać, znaleźć kwiat pustyni, a także kontynuować to. – wskazał łapą na unoszącą się w powietrzu książkę. Hmm, spędzenie emerytury na towarzyszeniu Farainowi w badaniach, nie było taką złą perspektywą.

Hm? – poruszył długim ogonem i zamiótł miotełką z piór. – Pierwszy raz spotkaliśmy się ot, przez zbieg okoliczności. Gadał coś o magii krwi i nastraszył mi kompana, Kaveh nie lubił go przez długi czas. Drugi raz spotkaliśmy się poprzez kwiaty Uessasa. Gdy ma za dużo czasu, czasami bawi się w swatkę, nawet celnie można by powiedzieć. – dodał, przekręcając lekko głowę. – Czemu cię to interesuje?

Powiernik Pieśni
autor: Ostatnie Mrozy
24 mar 2024, 20:13
Forum: Grota Cudów
Temat: Posąg Uessasa
Odpowiedzi: 156
Odsłony: 9602

Posąg Uessasa

Zastrzygł uszami na pytanie Imbir.
Moja mała, jeśli nie chcesz piskląt nikt nie może cię zmusić do ich posiadania. Nigdy. – powiedział z grobową wręcz powagą. Rozdarłby na kawałki każdego, kto chociażby spróbował zasugerować Imbir, że jest inaczej. – Nie ma w tym absolutnie nic złego. – dodał już łagodniej. – My zdecydowaliśmy się na nie gdy zrozumieliśmy swoje uczucia do siebie. Nie był to ani impuls, ani zachcianka. Chcieliśmy zostawić po sobie coś więcej niż wiedzę spisaną na papierze i kamieniu. Kogoś kogo będziemy mogli otoczyć miłością, wiedzą, patrzeć jak się rozwija, dorasta i osiąga pełnie siebie. – powiedział, ostatnie zdanie wypowiadając nieco ciszej. Stworzył w swoim życiu wiele zaklęć i przedmiotów, ale córki były dziełem jego życia.

Będę z tobą szczery kochanie, jestem chyba najmniej kompetentnym smokiem by opowiadać o logice kierującej działaniami bogów. Wiem o nich drastycznie niewiele. – przyznał otwarcie. Istnienia niektórych nie był w ogóle świadom. Istnienie innych było mu zupełnie obojętne. Kilku unikał jak ognia. Z całego gwiezdnego stada bogów, tych których odwiedzał z własnej woli można było policzyć na palcach jednej łapy. Podniósł wzrok z córek na statuę boga miłości. – To co wiem, to fakt, że twoja prababcia wybrała go na patrona Słońca, a ja otrzymałem od niego wiele dobrego: was i waszego ojca, choć nie prosiłem o nie wcale. To kwiaty Uessasa, sprawiły kiedyś, że się spotkaliśmy. – urwał na moment. Dary, których przypadkiem o mało co nie odrzucił jak skończony głupiec, gdyby nie interwencja Alaleyi. – Więc jeśli jest bóg zdolny czynić cuda jedynie na prośbę zwykłego śmiertelnika, to jest to właśnie on.

Spojrzał na córkę z iskierką błyszczącą w oku, jak zawsze kiedy miał coś na myśli, kiedy coś kombinował.

Uessasie! – powiedział głośniej, wracając wzrokiem do statuy. – Przyprowadzam ci dzisiaj dwie z moich córek by prosić o błogosławieństwo dla nich.– jeśli cuda mogły się zdarzać, ich obecność tutaj była tego najlepszym dowodem. Czarodziej pochylił głowę, w niecodziennym dla niego wyrazie szacunku. – Są moją dumą, a twoje kwiecie było dla mnie wyłącznie źródłem szczęścia, toteż chciałem złożyć ci w podzięce dar moich własnych łap. – powiedział, wyciągając z torby przewieszonej przez ramię parę kolczykówObrazek i składając je przed posągiem. Ozdoba, chociaż drobna była bardzo szczegółowo wykonana: cienkie i lśniące srebro stanowiło jej podstawę. Metal został dokładnie uformowany i wyszlifowany, a następnie pomalowany różową emalią. Sporo czasu zajęło mu stworzenie odpowiedniego i trwałego koloru, zmarnował w swoich próbach wiele materiałów. Włożył w ozdobę sporo serca i nie akceptował żadnego kompromisu, jedynie idealny stan. Serca kwiatów stanowiły lśniące, drobne, górskie kryształy o jasno-różowej barwie, kolejny element nad którym spędził zbrodniczo dużo czasu. Śmiało mógł powiedzieć, że ozdoba którą składał przed Uessasem była jedną z najlepszych jakie kiedykolwiek wyszły spod jego łapy. Prosta, ale elegancka, lekka i subtelna, wyglądająca dokładnie tak jak dziesiątki księżyców temu zapamiętał kwiaty, które doprowadziły do spotkania jego i Szrona. Zawierała w sobie nie tylko czas z życia czarodzieja, ale także jego emocje, myśli i cząstkę duszy.

Chciałbym poprosić cię także o coś jeszcze, być może ostatnią prośbę w moim życiu: chciałbym choć raz móc przemierzyć z córkami przestworza. Całe swoje życie spędziłem na ziemi i nigdy mi to nie przeszkadzało, aż do teraz. – w jego głowie, Uessas mógł dostrzec także inne pragnienie, którego nie wypowiedział na głos: możliwość odwiedzenia głębin. Tych samych głębin które przyzywały go i w których odnajdował spokój i odpoczynek od trosk, które kusiły go coraz bardziej, niczym syreny by pozostał w nich na zawsze. Mógł widzieć przemożną fascynację i ciekawość płonącą niczym latarnia na morskim brzegu, z która mogła rywalizować jedynie jego ciekawość magii. – Czy mógłbyś podarować mi zdolne do tego ciało? – zapytał, nie podnosząc wzroku. Wiedział, że prosi o wiele, wprost o cud. Ale jeśli był ktoś zdolny ten cud uczynić, był to właśnie Uessas.

// wykorzystuję nagrodę z loterii: zmiana rasy (i lekkie dopasowanie wyglądu) – L23, zużyj do końca '24. Poproszę o zmianę rasy z wężowo – rajskiej na czystą morską.

Czarująca Łuska Zapach Goździków Uessas
autor: Ostatnie Mrozy
23 mar 2024, 21:04
Forum: Zimne Jezioro
Temat: Księżycowa łąka
Odpowiedzi: 776
Odsłony: 110238

Księżycowa łąka

Su nie znał dotyku umysłu Okowów Przeszłości, nie wiedział więc do końca kto go wzywał. Odpowiedział jednak niemal natychmiast:
Słyszę i jestem w drodze.

Czarodziej pędził pędził przez tereny Słońca w stronę terenów wspólnych, gdzie znajdowała się arena Viliara. Nie oczekiwał niczego dobrego słysząc, że został wezwany w to miejsce, zwłaszcza jeśli sprawa dotyczyła któregoś z ich wojowników. Wybór nie był przesadnie duży: Yulo, Enge, Batsu i Widmo. Które z nich?

Arel, zmierzam na Arenę Viliara. Coś stało się z jednym z naszych wojowników. – dał znać przywódczyni, jednie tyle ile wiedział.

Gdy przybył na miejsce, zastał Okowy oraz leżące nieopodal ciało pokryte rudym futrem. Ach...

Oczekiwał znajomego uderzenia smutku i bezsilności, ale czuł się jakby patrzył w wyschnięte koryto rzeki. Czuł wewnętrzną pustkę, nicość, bezruch. Kolejny dzień, kolejny martwy bliski.

Podszedł bliżej do okowów, odrywając wzrok od ciała.
Co się stało? – zapytał rzeczowo, sucho, bez powitania. Jego pierś unosiła się i opadała lekko po intensywnym biegu.

Okowy Przeszłości Powroty Słońca
autor: Ostatnie Mrozy
21 mar 2024, 16:19
Forum: Bliźniacze Skały
Temat: Grota pod Skałą
Odpowiedzi: 671
Odsłony: 78000

Grota pod Skałą

Czarodziej odpowiedział krótką, twierdzącą myślą. Siostrzeniec musiał jednak trochę poczekać, bo Su kręcił się w głębi terenów Słońca. Gdy wuj przybył, jego pierś opadała i podnosiła się, wskazując na bieg, jednak oddech czarodzieja był stabilny i równy. Mimo upływu księżyców nadal pozostawał w dobrej kondycji.

Wszedł do dosyć ciemnej groty, spostrzegając siostrzeńca pochylonego nad czymś. Przywitał się krótkim skinieniem łba, siadając niedaleko i owijając sobie łapy pierzastym ogonem.
Jestem. W czym rzecz? – zapytał rzeczowo, spoglądając na niego zimnymi, turkusowymi ślepiami.

Powiernik Pieśni
autor: Ostatnie Mrozy
11 mar 2024, 20:45
Forum: Szklisty Zagajnik
Temat: Szklista skała
Odpowiedzi: 541
Odsłony: 89824

Szklista skała

Czarodziej milczał w trakcie opowieści proroka, jego wzrok jednak jak dziki wędrował po drewnianych deskach, które zapisywał kolejno, wypalając na nich ciągi swoich zapisków. Drobne, ale eleganckie pismo pokrywało szczelnie całą powierzchnię. Notował treściwie, zwięźle, część mniej ważnych informacji zostawiając swojej pamięci. Jego ogon poruszał się lekko po trawie, zdradzając jego ekscytację, jak zawsze kiedy mógł chłonąć wiedzę lub dokonywał w czymś przełomu.

Pokręcił jedynie głową gdy Strażnik wspomniał o spotkaniu z panem uzdrowień. Zaskakująco, nigdy nie miał powodu by się do niego udać. Logika, kalkulacja i rozwaga uratowały go przed zbędnymi ranami. Może niektórzy lubi tracić członki i łby w imię wyższej idei, jednak on nie czuł się do tego zobowiązany.

Wtórne utopienie występuje wtedy gdy, podtopiony smok wychodzi na brzeg, ale nadal ma wodę w płucach, czasami nawet po kilku godzinach. Puchną od tego i uniemożliwia to złapanie oddechu, o szczegóły musiałbyś pytać uzdrowiciela. – odpowiedział niemal odruchowo, nie odrywając wzroku od tabliczki, z nad której unosił się dym. Ojciec opowiedział im raz o tym, a ponieważ wszystkie węże wychowywały się na wyspie, istotnym było by wiedziały jak zachować się w wodzie i jakie były związane z nią zagrożenia.

Odchrząknął, podnosząc wzrok na Strażnika.
Znasz może szczegóły tej sprawy ze smoczycą-zdrajczynią? – zapytał. – Potem możemy przejść do sytuacji księżyca. Tutaj posiadam nieco więcej informacji, rozmawiałam z Rozwianym Dmuchawcem, Migotem Sadiru i Mackonurem. Są one jednak niepełne, potrzebuję pomocy w ich połączeniu. – powiedział, milknąc na chwilę. – Konflikt Księżyca i Plagi czy też późniejszych Mgieł ciągnie się znacznie dalej w przeszłość, prawda? W dużym uproszczeniu Księżyc po odejściu Wspomnienia Nocy był osłabiony, więc gdy Plaga wystąpiła o część ich ziem, a Księżyc postanowił oddać je bez walki ponieważ nie miał na nią ani sił, ani zasobów. Czy owo osłabienie było związane z odejściem poprzedniego przywódcy? A może z przegranym pojedynkiem, gdy Księżyc jeszcze wcześniej wystąpił o część ziem Plagi? – zaczął pytać. Najgorsze było to, że według jego obserwacji każde stado miało swój rytm, naturalne fluktuacje, które mógł przyrównać do fali przypływów i odpływów. Smoków przybywało i ubywało falami, na które wpływ miało wiele czynników. Czasami nawet dobry przywódca nic nie mógł poradzić na to, że członkowie stada umierali lub odchodzili. Czasami przywódca który podejmował decyzje nierozważne i niebezpieczne cieszył się dobrymi wiatrami, bo akurat przeżyło sporo piskląt z poprzednich lęgów i miał w ogóle kim zarządzać.

Strażnik Gwiazd

Wyszukiwanie zaawansowane