OSTATNI POST Z POPRZEDNIEJ STRONY:
Trans nie wydał się ani trochę przejęty reakcją Nieugiętego na dotyk. W końcu... byli z Nowym Porządkiem w relacji można by rzec, partnerskiej. A jej reakcje bywały o wiele brutalniejsze i mniej przewidywalne. Aż chciałoby się rzec, że przywykł do nieprzewidywalnych osobników i zachowań.– Dlaczego nie chciałeś? Nie znasz drogi? Mogę ci pokazać – zdziwił się nieco i przekrzywił łeb, wbijając zaciekawiony ślepia w adepta. Serio nikt im tam w Ziemi nie wspominał nic o kwarcach? Albo nie zachęcał do chodzenia? Bo to mu się aż wydawało surrealne. Jemu, który sam osobiście na swojej ceremonii na adepta otrzymał pożyczkę na doszkolenie się. Kolejne pytanie było jeszcze dziwniejsze. Moldath podrapał się aż pod podbródku z zamyśleniem, tak chwilowo. Kto wyrządził Kairakiemu taką krzywdę, doprawdy! Nic dziwnego, że w Ziemi były takie dziwaczne osobistości.
– No... tak. Kwarce są, w istocie, normalne – pokusił się aż o bardzo ładne stwierdzenie. Za to na myśl o mistrzu aż prychnął głośno. – A mistrzami to ty się nie przejmuj. Jak trzeba, to się ma. Mnie jednak szkoliła dzicz, młody – oznajmił dumnie, mrugając do niego pół żartobliwie. A pół nie. Zlustrował go krótko od stóp do głów. – Nie wyglądasz na takiego, co by się kwapił do pójścia do kwarców, co? Ale chciałbyś, hm? Na przykład... teraz? – zapytał, mrużąc lekko ślepia w nieodgadnionym wyrazie pyska.
Nieugięty Kolec