Niezwykle zgodnie z jego tytułem, Amon stał się prawdziwym odludkiem, pustelnikiem. Kiedy inni się spotykali, on zaszywał się w swojej norze, a gdy go szukali – znikał na nieznane wędrówki. Jedynie leszy czasem wtedy stawał u progu groty, milcząco kręcąc łbem, gdy o niego pytali. Czasem dla niego kłamał, choć smok siedział tuż pod nosem własnego Stada – nieobecny i na kontakt niechętny. Dlaczego? Nikomu się powodami nie podzielił.
Choć zdawało się, że choć Wasak go zna i otwiera ze swej skorupki, w ostatnich księżycach Rytuał zdystansował się nawet od swego pierwszego brata. Na jego widok wciąż nieco się rozpogadzał, radość była jednak widocznie krótka, jakby coś w środku szybko gasiło każdy płomyczek entuzjazmu u smoka. Czy to choroba duszy trawiła Amona? Być może u korzeni gnił za swe dawne występki, a może w międzyczasie pojawił się inny powód, którym nie zamierzał się podzielić. Tego nie wiedział nikt. Może po za Yslslem.
Przybył bez kompana, pieszo, pozwalając sobie na trucht dla rozruszania ścierpniętych łap przez większą część drogi. Był w swoim standardowym Łowczym przyodzienku, sugerującym, że być może nie próżnował. Przywitał się najpierw z Vaelin, następnie trącił delikatnie Wasaka skrzydłem w skrzydło i przybliżył się do matki, wtulając na którą chwilę pysk w bok jej puchatej szyi.
– Dobrze Was widzieć. – Powiedział tylko, kompletnie nie wiedząc co tu robią i czego się mógł spodziewać. Być może był zbyt zaabsorbowany swoim smutnym życiem, by zauważyć jak Ebrill powoli znika. Co nie najlepiej o nim świadczyło.
Usiadł po swojemu, krzywo, wyjął z torby tytoń i rozpalił drewnianą fajkę, dbając, by dym nie leciał w pyski jego rodziny.
Jedno Słowo Budowniczy Ruin Opowiastka Kuglarza
Znaleziono 23 wyniki
- 03 wrz 2025, 2:37
- Forum: Szklisty Zagajnik
- Temat: Lustrzany las
- Odpowiedzi: 764
- Odsłony: 107801
- 13 cze 2025, 23:43
- Forum: Kwiatowy stragan
- Temat: Kwiatowy stragan
- Odpowiedzi: 44
- Odsłony: 1280
Kwiatowy stragan
Łowca bardzo późno odkrył zarówno same kwiaty, jak i ich przeznaczenie, czy też wartość wśród gnomów.
Przybył na miejsce, nie specjalnie w nastroju na kontakt z innymi smokami, dlatego też nie patrzył na żadnego z nich i udawał, że ich nie widzi.
Gdy jeden z gnomów zwrócił na niego uwagę, Amon wygrzebał z drobnego woreczka na swojej piersi dwa niebieskie kwiatki – chabra i niezapominajkę. Rozejrzał się w zamyśleniu po części towaru, aż nie ujrzał tej jednej niewielkiej rzeczy, która zwróciła jego uwagę. Drewniana fajka była jakby w połowie ociosana, a w połowie wyszlifowana. Czy ktoś jej nie dokończył? Szczerze mówiąc właśnie to go w niej ujęło.
– Ta fajka, czy mógłbym ją nabyć?
Podobał mu się jej wygląd, przypominała mu nieco tą, którą palił jego stary ludzki przyjaciel, gajowy.
// Chaber i niezapominajka na fabularny przedmiot – poproszę drewnianą fajkę :3
Przybył na miejsce, nie specjalnie w nastroju na kontakt z innymi smokami, dlatego też nie patrzył na żadnego z nich i udawał, że ich nie widzi.
Gdy jeden z gnomów zwrócił na niego uwagę, Amon wygrzebał z drobnego woreczka na swojej piersi dwa niebieskie kwiatki – chabra i niezapominajkę. Rozejrzał się w zamyśleniu po części towaru, aż nie ujrzał tej jednej niewielkiej rzeczy, która zwróciła jego uwagę. Drewniana fajka była jakby w połowie ociosana, a w połowie wyszlifowana. Czy ktoś jej nie dokończył? Szczerze mówiąc właśnie to go w niej ujęło.
– Ta fajka, czy mógłbym ją nabyć?
Podobał mu się jej wygląd, przypominała mu nieco tą, którą palił jego stary ludzki przyjaciel, gajowy.
// Chaber i niezapominajka na fabularny przedmiot – poproszę drewnianą fajkę :3
- 06 mar 2025, 15:37
- Forum: Ogólne
- Temat: Powiadomienia
- Odpowiedzi: 5006
- Odsłony: 273513
Powiadomienia
Proszę o odjęcie – czterolistna koniczyna (jednorazowy Szczęściarz) – L24, zużyj do końca '25 z mojego KP, przekazane Okowom Przeszłości
viewtopic.php?p=671784#p671784
Aktualizacja.
viewtopic.php?p=671784#p671784
Aktualizacja.
- 02 mar 2025, 19:57
- Forum: Warsztat
- Temat: Kwarce Percepcji i Aparycji
- Odpowiedzi: 404
- Odsłony: 15905
Kwarce Percepcji i Aparycji
A on właśnie się zastanowił. Wchodząc do Warsztatu miał wrażenie, że nawet wyłapał uwielbiany, znajomy zapach Mglistego. Musieli się jednak minąć o zacny kawałek dnia.
Amon podszedł właśnie do Kwarcu Aparycji, niosąc za sobą zapłatę.
– Pragnę mieć więcej charyzmy, by lepiej przekonywać do siebie innych. – Mruknął cicho, nie chcąc ryzykować, że ktoś go usłyszy. Wyglądał miernie, słabo, nieimponująco. Czas to jakoś zmienić. Dosłowna zmiana, do której przekonał Uessasa, mogła jedynie subiektywnie jednych złapać za serce, a innych odeprzeć. A on, on potrzebował czuć się skuteczny. Czuł właśnie, że w dziwnej socjalnej strukturze, w której się znalazł – takie rzeczy były równie ważne, jak fizyczna sprawność i zdolność do walki, jak nie momentami i bardziej. Wiankowe wydarzenie utwierdziły go w tym właśnie.
//19/4 mięsa, 1/4 mięsa własnego, onyks za Aparycję II
Amon podszedł właśnie do Kwarcu Aparycji, niosąc za sobą zapłatę.
– Pragnę mieć więcej charyzmy, by lepiej przekonywać do siebie innych. – Mruknął cicho, nie chcąc ryzykować, że ktoś go usłyszy. Wyglądał miernie, słabo, nieimponująco. Czas to jakoś zmienić. Dosłowna zmiana, do której przekonał Uessasa, mogła jedynie subiektywnie jednych złapać za serce, a innych odeprzeć. A on, on potrzebował czuć się skuteczny. Czuł właśnie, że w dziwnej socjalnej strukturze, w której się znalazł – takie rzeczy były równie ważne, jak fizyczna sprawność i zdolność do walki, jak nie momentami i bardziej. Wiankowe wydarzenie utwierdziły go w tym właśnie.
//19/4 mięsa, 1/4 mięsa własnego, onyks za Aparycję II
- 28 lut 2025, 3:12
- Forum: Ogólne
- Temat: Powiadomienia
- Odpowiedzi: 6987
- Odsłony: 365207
Powiadomienia
Przekazuję: czterolistna koniczyna (jednorazowy Szczęściarz) – L24, zużyj do końca '25 do Okowy Przeszłości :3
Akt
Akt
- 27 lut 2025, 4:19
- Forum: Zdarzenia
- Temat: Pole kwiatów na Skałach Pokoju
- Odpowiedzi: 148
- Odsłony: 3373
Pole kwiatów na Skałach Pokoju
Obserwował jak początkowy szok ustąpił miejsca sympatii na pięknie rzeźbionym pysku Hissetha. W odpowiedzi z ledwo hamowaną radością wyciągnął swój wianek szponem skrzydła i sięgnął wysoko w stronę rogatego łba, chcąc go na nim zawiesić.
– Jasne, w końcu zrobiłem go z myślą o To..AAAAAAAAAaa! – Nie zdążył dokończyć ckliwej odpowiedzi, a wianek zawisnął na jedynie jednym z rogów Skowytu. Drobny samczyk padł przed nim na glebę, sprawnym, niematerialnym pociągnięciem odciągnięty za ogon. Nie miał pojęcia co się stało, dopiero po chwili dotarło do niego co wykrzyknęła za nim wywerna.
Pies? Ma wracać, ale dlaczego miałby do niej wrócić? Skąd pomysł, że jeśli nie chciał być wybrany przez nią, to nie chciał być wybrany wcale? O co się tak piekli? Co jej zależy? Leżał na glebie jeszcze chwilę, kompletnie pozbawiony fasonu, którego się wcześniej tak trzymał, czy Łowczej czujności. Nie, po prostu leżał jak debil, podczas gdy dwa potężnie wkur... Gady stroszyły pióra i łuski nad jego cielskiem. Był autentycznie zszokowany.
Czyżby nieco narozrabiał? Z jakiegoś powodu... Ta sytuacja wydała mu się z deczka absurdalna, na swój sposób nawet zabawna. Powstrzymał się jednak przed parsknięciem śmiechem, widząc, jak przejęty był jego towarzysz. Przejęty nim? O niego? Broniący go pełnią swojego majestatu? Nastroszone kolce, smolisty dym z nozdrzy??
Cholera, a myślał, że nie może być już bardziej ponętny...
Podniósł się z gleby i dopiero teraz mógł docenić, że sytuacja robiła się jednak dość poważna. Musiał zainterweniować, zanim zrobią to Przywódcy jednego ze Stad, a może i tutejsi Bożkowie. Byli w końcu na Skałach Pokoju, prawdopodobnie ostatnim miejscu na międzystadną bitkę. Bardzo nie chciał, żeby to Hiss wpadł przez niego w kłopoty.
Zmrużył przez chwilę ślepia, przyglądając się dumnie stojącej agresywnej rajskiej.
Jak miał zmienić o nich zdanie, kiedy wszystkie są takie same?
Przeszedł pod skrzydłem Wojownika, ocierając się o nie i rzucając mu łagodne spojrzenie. Choć ustawił się między nimi, był wyraźnie skierowany bardziej w stronę Ziemistej, stojąc po stronie wybranka. Wyglądał, jakby starał się być spokojny, a jednak dygotał, spoglądając nerwowo w jej stronę – jakby bał się, że ta znów niespodziewanie wybuchnie. Jakby podchodził do drapieżnika ze wścieklizną.
– Przepraszam, że wywołałem takie zamieszanie. Przepraszam, że zraniłem Twoje uczucia, nieznajoma. Ale proszę, nie wyżywaj swojego rozczarowania na nas. – Spuścił rogaty łeb. Cała wina po jego stronie. Był taki samolubny, marząc, że ten właśnie konkretny smok wybierze jego wianek? Przecież do ostatniej chwili nie wiedział, że tak się stanie. – Nie wiedziałem, że wieszając wianek jestem zmuszony do wybrania pierwszej osoby, która go złapie. Podszedłbym do tego inaczej. – Cofnął się o krok, wyglądając na zranionego, zawstydzonego. I drgnął, bo tym jednym krokiem wpadł na napiętą łapę Hissia. Odwrócił łeb w jego stronę, wystraszone spojrzenie złagodniało, ale i jakby prosiło o pomoc.
– Skowyt, proszę, nie rób jej krzywdy. – Miał ochotę zacałować go na śmierć za tą ochronną postawę. Ale nie mógł tego teraz powiedzieć, czy okazać. To będzie musiało chwilę poczekać. Na razie wyjdą na tym najlepiej, jeśli jedyną złą i agresywną stroną będzie Ziemista.
Suruali Skowyt Wierchów
– Jasne, w końcu zrobiłem go z myślą o To..AAAAAAAAAaa! – Nie zdążył dokończyć ckliwej odpowiedzi, a wianek zawisnął na jedynie jednym z rogów Skowytu. Drobny samczyk padł przed nim na glebę, sprawnym, niematerialnym pociągnięciem odciągnięty za ogon. Nie miał pojęcia co się stało, dopiero po chwili dotarło do niego co wykrzyknęła za nim wywerna.
Pies? Ma wracać, ale dlaczego miałby do niej wrócić? Skąd pomysł, że jeśli nie chciał być wybrany przez nią, to nie chciał być wybrany wcale? O co się tak piekli? Co jej zależy? Leżał na glebie jeszcze chwilę, kompletnie pozbawiony fasonu, którego się wcześniej tak trzymał, czy Łowczej czujności. Nie, po prostu leżał jak debil, podczas gdy dwa potężnie wkur... Gady stroszyły pióra i łuski nad jego cielskiem. Był autentycznie zszokowany.
Czyżby nieco narozrabiał? Z jakiegoś powodu... Ta sytuacja wydała mu się z deczka absurdalna, na swój sposób nawet zabawna. Powstrzymał się jednak przed parsknięciem śmiechem, widząc, jak przejęty był jego towarzysz. Przejęty nim? O niego? Broniący go pełnią swojego majestatu? Nastroszone kolce, smolisty dym z nozdrzy??
Cholera, a myślał, że nie może być już bardziej ponętny...
Podniósł się z gleby i dopiero teraz mógł docenić, że sytuacja robiła się jednak dość poważna. Musiał zainterweniować, zanim zrobią to Przywódcy jednego ze Stad, a może i tutejsi Bożkowie. Byli w końcu na Skałach Pokoju, prawdopodobnie ostatnim miejscu na międzystadną bitkę. Bardzo nie chciał, żeby to Hiss wpadł przez niego w kłopoty.
Zmrużył przez chwilę ślepia, przyglądając się dumnie stojącej agresywnej rajskiej.
Jak miał zmienić o nich zdanie, kiedy wszystkie są takie same?
Przeszedł pod skrzydłem Wojownika, ocierając się o nie i rzucając mu łagodne spojrzenie. Choć ustawił się między nimi, był wyraźnie skierowany bardziej w stronę Ziemistej, stojąc po stronie wybranka. Wyglądał, jakby starał się być spokojny, a jednak dygotał, spoglądając nerwowo w jej stronę – jakby bał się, że ta znów niespodziewanie wybuchnie. Jakby podchodził do drapieżnika ze wścieklizną.
– Przepraszam, że wywołałem takie zamieszanie. Przepraszam, że zraniłem Twoje uczucia, nieznajoma. Ale proszę, nie wyżywaj swojego rozczarowania na nas. – Spuścił rogaty łeb. Cała wina po jego stronie. Był taki samolubny, marząc, że ten właśnie konkretny smok wybierze jego wianek? Przecież do ostatniej chwili nie wiedział, że tak się stanie. – Nie wiedziałem, że wieszając wianek jestem zmuszony do wybrania pierwszej osoby, która go złapie. Podszedłbym do tego inaczej. – Cofnął się o krok, wyglądając na zranionego, zawstydzonego. I drgnął, bo tym jednym krokiem wpadł na napiętą łapę Hissia. Odwrócił łeb w jego stronę, wystraszone spojrzenie złagodniało, ale i jakby prosiło o pomoc.
– Skowyt, proszę, nie rób jej krzywdy. – Miał ochotę zacałować go na śmierć za tą ochronną postawę. Ale nie mógł tego teraz powiedzieć, czy okazać. To będzie musiało chwilę poczekać. Na razie wyjdą na tym najlepiej, jeśli jedyną złą i agresywną stroną będzie Ziemista.
Suruali Skowyt Wierchów
- 21 lut 2025, 22:59
- Forum: Zdarzenia
- Temat: Pole kwiatów na Skałach Pokoju
- Odpowiedzi: 148
- Odsłony: 3373
Pole kwiatów na Skałach Pokoju
Obserwowanie sytuacji z ukrycia dawało mu szansę do bolesnej realizacji w kwestii własnych uczuć. Nie znaczyło to, że je rozumiał – do tego z pewnością droga była jeszcze daleka. Zaczynał jednak dopuszczać do swojej głowy, zwykle uśpione, serce.
Dlaczego on? Nie mieli aż tylu interakcji w życiu, choć musiał przyznać, że każdą uważał za szczególną. On był w jego oczach szczególny. Odróżniał się od innych smoków, przyciągał jego źrenicę jak spadająca gwiazda na nijakim niebie.
Czuł, że pysk pali go, jakby nawdychał się własnego płomienia, albo zjadł z krzewu jedną z tych ostrych, niemal parzących papryczek. Serce nie chciało się uspokoić, niemal jak w trakcie pogoni za zdobyczą i jak wtedy widział też tunelowo – smoki wokół były jedynie poruszającymi się, barwnymi plamami. W ten sposób niestety przegapił całą akcję z jego siostrą, pożerającą wianek Chmielu...
I kiedy zbierał się na odwagę, zbliżając się do drzewa, by odszukać wianek Skowytu – zauważył jak smoczyca o wywernowej sylwetce sięga po jego twór, rozglądając się za właścicielem.
Zdębiał. Mniej gotów chyba być nie mógł!
Przez krótką chwilę przez pysk samca przebiegła panika, cynobrowe ślepia zalśniły białkami, a sam pustynny wyglądał jakby chciał stąd zwiać. Kompletnie uniknąć niezręcznej interakcji. Na bogów, w dodatku była rajską! I to nie jakąś tam lekką domieszką – była pokryta, od zadu, przez skrzydła, po "grzywę" – w pióra.
Pióra, które przypominały mu gniewny pysk ojca nachylonego nad nim.
Pióra skropione krwią, gdy gad leżał pod nim, niezdolny nigdy więcej unieść wzroku, czy łapy na swego syna.
Problemy z tatusiem nabierały u niego mniej zabawnego odcienia.
Trwało to jedynie chwilę. Kilka głębszych wdechów, po których Amon w machinalny sposób zgarnął wszystkie swoje uczucia do kąta, zakładając szczelną maskę. Nie należał do tych, którzy w takich sytuacjach udają obojętnych, zimnych i niewzruszonych. Był gorszym typem gracza, nawet jeśli wciąż nie grał w tą grę bezbłędnie.
– Cz-cześć, wygląda na to, że to mój wianek. – Udał speszonego, żadną mową ciała nie zdradzając swoich prawdziwych intencji. – Cieszę się, że Ci się spodobał. Nawet trochę przypomina Ciebie! – Podniósł nieco wstydliwie opuszczony pysk. Jego ogon rozbujał się miękko, zruszając płatki kwiatów. – Nie chciałbym sprawić Ci przykrości, ale obawiam się, że przyszedłem tu dla kogoś. Podarowanie Ci wianka nie byłoby sprawiedliwe, skoro moje myśli są już z innym. – Wyjaśnił przepraszająco, pochylając głowę nieco w jej stronę, szepcząc ostatnie zdanie i rzucając spojrzeniem w stronę oddalonego od nich samca. W końcu zdradzał jej swój sekret, czyż nie? Może był tylko nieco, nieco zbyt teatralny, nieco zbyt przejęty tym wszystkim. Próbował pokazać całym sobą, jak bardzo, bardzo mu przykro. Jakby lada chwila miał protekcjonalnie objąć ją skrzydłem.
– Nie mniej, fantastycznie było Cię poznać, musimy to kiedyś powtórzyć. – Wyciągnąłby ostrożnie łapę po swój wianek, dając jej wybór, czy chce mu go zwrócić, zatrzymać, podrzeć, zjeść... Było jednak wyczuwalnie niezręcznie. Niezłapnie?
Kiedy odwrócił się, sięgając łapami po namierzony już wianek Skowytu – sztuczna życzliwość opuściła jego pysk, dając ujście uldze. Nigdy nie przyzna się, jak twardo zakopaną ma w sobie niechęć do tej rasy. Nie służyłoby to jego wizerunkowi, a co za tym idzie – przeżyciu na Wolnych.
Krocząc miękko w stronę Hissetha, z jego wielkim, trawiastym wiankiem w pysku, czuł rosnącą w sobie pewność. Pierw wzrok wbity miał w ziemię, krok drętwy, gule w gardle. Bał się spojrzeć, spotkać wzrokiem. Co zobaczy? Rozbawienie, niechęć, czy równie nieszczery uśmiech, jak ten, który zafundował rajskiej? Cieszył się tylko, że jego wybranek był za daleko, by móc ocenić scenkę własnym rozumem.
Kiedy jednak podniósł pysk, nie mógł oderwać od niego oczu. Choć nieco zwolnił, łapy zaczął stawiać bezbłędnie giętko, jakby spotkali się znów na polowaniu. Jedynie tym razem – Łowca kroczył wprost na niego.
– Cześć Hissiu. – Powiedział cicho, łagodnie, ciepło. Szalenie bijące serce było niemal widać przez cienką skórę i niewiele grubsze futro. Źrenice miał rozszerzone, jakby nawąchał się kocimiętki. – Jak czujesz się z tym, bym to ja zatrzymał Twój wianek? – Mimo widocznego stresa, postanowił spytać wprost, gotów znieść każdą odpowiedź. Przynajmniej publicznie, zniósłby każdą dzielnie.
Suruali
Skowyt Wierchów
Dlaczego on? Nie mieli aż tylu interakcji w życiu, choć musiał przyznać, że każdą uważał za szczególną. On był w jego oczach szczególny. Odróżniał się od innych smoków, przyciągał jego źrenicę jak spadająca gwiazda na nijakim niebie.
Czuł, że pysk pali go, jakby nawdychał się własnego płomienia, albo zjadł z krzewu jedną z tych ostrych, niemal parzących papryczek. Serce nie chciało się uspokoić, niemal jak w trakcie pogoni za zdobyczą i jak wtedy widział też tunelowo – smoki wokół były jedynie poruszającymi się, barwnymi plamami. W ten sposób niestety przegapił całą akcję z jego siostrą, pożerającą wianek Chmielu...
I kiedy zbierał się na odwagę, zbliżając się do drzewa, by odszukać wianek Skowytu – zauważył jak smoczyca o wywernowej sylwetce sięga po jego twór, rozglądając się za właścicielem.
Zdębiał. Mniej gotów chyba być nie mógł!
Przez krótką chwilę przez pysk samca przebiegła panika, cynobrowe ślepia zalśniły białkami, a sam pustynny wyglądał jakby chciał stąd zwiać. Kompletnie uniknąć niezręcznej interakcji. Na bogów, w dodatku była rajską! I to nie jakąś tam lekką domieszką – była pokryta, od zadu, przez skrzydła, po "grzywę" – w pióra.
Pióra, które przypominały mu gniewny pysk ojca nachylonego nad nim.
Pióra skropione krwią, gdy gad leżał pod nim, niezdolny nigdy więcej unieść wzroku, czy łapy na swego syna.
Problemy z tatusiem nabierały u niego mniej zabawnego odcienia.
Trwało to jedynie chwilę. Kilka głębszych wdechów, po których Amon w machinalny sposób zgarnął wszystkie swoje uczucia do kąta, zakładając szczelną maskę. Nie należał do tych, którzy w takich sytuacjach udają obojętnych, zimnych i niewzruszonych. Był gorszym typem gracza, nawet jeśli wciąż nie grał w tą grę bezbłędnie.
– Cz-cześć, wygląda na to, że to mój wianek. – Udał speszonego, żadną mową ciała nie zdradzając swoich prawdziwych intencji. – Cieszę się, że Ci się spodobał. Nawet trochę przypomina Ciebie! – Podniósł nieco wstydliwie opuszczony pysk. Jego ogon rozbujał się miękko, zruszając płatki kwiatów. – Nie chciałbym sprawić Ci przykrości, ale obawiam się, że przyszedłem tu dla kogoś. Podarowanie Ci wianka nie byłoby sprawiedliwe, skoro moje myśli są już z innym. – Wyjaśnił przepraszająco, pochylając głowę nieco w jej stronę, szepcząc ostatnie zdanie i rzucając spojrzeniem w stronę oddalonego od nich samca. W końcu zdradzał jej swój sekret, czyż nie? Może był tylko nieco, nieco zbyt teatralny, nieco zbyt przejęty tym wszystkim. Próbował pokazać całym sobą, jak bardzo, bardzo mu przykro. Jakby lada chwila miał protekcjonalnie objąć ją skrzydłem.
– Nie mniej, fantastycznie było Cię poznać, musimy to kiedyś powtórzyć. – Wyciągnąłby ostrożnie łapę po swój wianek, dając jej wybór, czy chce mu go zwrócić, zatrzymać, podrzeć, zjeść... Było jednak wyczuwalnie niezręcznie. Niezłapnie?
Kiedy odwrócił się, sięgając łapami po namierzony już wianek Skowytu – sztuczna życzliwość opuściła jego pysk, dając ujście uldze. Nigdy nie przyzna się, jak twardo zakopaną ma w sobie niechęć do tej rasy. Nie służyłoby to jego wizerunkowi, a co za tym idzie – przeżyciu na Wolnych.
Krocząc miękko w stronę Hissetha, z jego wielkim, trawiastym wiankiem w pysku, czuł rosnącą w sobie pewność. Pierw wzrok wbity miał w ziemię, krok drętwy, gule w gardle. Bał się spojrzeć, spotkać wzrokiem. Co zobaczy? Rozbawienie, niechęć, czy równie nieszczery uśmiech, jak ten, który zafundował rajskiej? Cieszył się tylko, że jego wybranek był za daleko, by móc ocenić scenkę własnym rozumem.
Kiedy jednak podniósł pysk, nie mógł oderwać od niego oczu. Choć nieco zwolnił, łapy zaczął stawiać bezbłędnie giętko, jakby spotkali się znów na polowaniu. Jedynie tym razem – Łowca kroczył wprost na niego.
– Cześć Hissiu. – Powiedział cicho, łagodnie, ciepło. Szalenie bijące serce było niemal widać przez cienką skórę i niewiele grubsze futro. Źrenice miał rozszerzone, jakby nawąchał się kocimiętki. – Jak czujesz się z tym, bym to ja zatrzymał Twój wianek? – Mimo widocznego stresa, postanowił spytać wprost, gotów znieść każdą odpowiedź. Przynajmniej publicznie, zniósłby każdą dzielnie.
Suruali
Skowyt Wierchów
- 18 lut 2025, 1:26
- Forum: Warsztat
- Temat: Kwarce Skradania i Śledzenia
- Odpowiedzi: 117
- Odsłony: 5544
Kwarce Skradania i Śledzenia
Chodem lekkim niby zefir wkroczył nie po raz pierwszy do Warsztatu, w woreczku na szyi przynosząc gotową zapłatę. Tym razem nie musiał taszczyć naręczy mięsiwa i głowić się, jak w ogóle smok może przynieść ze sobą tak niedorzeczną ilość – miał sporo kamieni, które otrzymał od bliskich na ceremonii. Musiał przyznać, że nie spodziewał się tak przemyślnego podarku (a właściwie żadnego), nadal zastanawiał się, jak powinien się za to odpłacić. Preferował w życiu układ, gdzie to inni są mu coś winni, zależni, wdzięczni – a do tej pory sytuacja była odwrotna. Może więc zrobi mu się lżej, jeśli się ich pozbędzie?
Zatrzymując się na miejscu, rozłożył kamienie pokotem, według jakiejś własnej hierarchii ich wartości:
Malachit, dwa tygrysie oka jedne po drugim oraz nefryt.
– Zwierzyna potrafi mnie przechytrzyć, zgubić mnie w mroźnej zawiei. Raz nawet inny drapieżnik uprzedził moje starania. Czy możecie powiedzieć mi jak się udoskonalić?
//Malachit 2x tygrysie oko, nefryt na Śledzenie II
Zatrzymując się na miejscu, rozłożył kamienie pokotem, według jakiejś własnej hierarchii ich wartości:
Malachit, dwa tygrysie oka jedne po drugim oraz nefryt.
– Zwierzyna potrafi mnie przechytrzyć, zgubić mnie w mroźnej zawiei. Raz nawet inny drapieżnik uprzedził moje starania. Czy możecie powiedzieć mi jak się udoskonalić?
//Malachit 2x tygrysie oko, nefryt na Śledzenie II
- 16 lut 2025, 11:11
- Forum: Ogólne
- Temat: Powiadomienia
- Odpowiedzi: 5006
- Odsłony: 273513
Powiadomienia
tygrysie oko na ZUS
ok jednak nie, zostawie na karmienie
Aktualizacja.
ok jednak nie, zostawie na karmienie
Aktualizacja.
- 14 lut 2025, 23:57
- Forum: Zdarzenia
- Temat: Pole kwiatów na Skałach Pokoju
- Odpowiedzi: 148
- Odsłony: 3373
Pole kwiatów na Skałach Pokoju
Wezwanie wybudziło go z płytkiego snu, przez krótką chwilę mieszając się z nim i napełniając smoka dziwnym rozkojarzeniem. Przybył na miejsce jak ćma zanęcona do ognia, jak pszczoła wiedziona z daleka zapachem pyłku. Czuł, jakby wciąż śnił, unosząc się na najcieplejszych prądach powietrznych, jakie było mu poczuć od tak wielu, wielu księżyców.
Widząc już znaczne zbiegowisko smoków, wylądował na uboczu i przyczaił się. Poczuł się mocno speszony.
Tematyka miłosna była mu tak bardzo obca, że czuł się jak pisklę stawiające pierwsze, chyboczące kroki. Przyznanie się nawet przed sobą samym, że zaczyna coś odczuwać, interesować się innymi smokami w sposób inny niż czysto praktyczny, koleżeński lub rodzinny... Nikt go do tego nigdy nie przygotował. Nie był już wcale aż tak młodziutki, a jednak stał tu, owiany różowymi płatkami wiśni, mrugający w zdumieniu ślepiami i stojący jak kołek wbity głęboko w glebe.
Nie wiedział co powinien zrobić, dopóki nie podpatrzał inne smoki, jak te zbierają kwiecię, zawijają jedno wokół drugie i przymierzają, czy pasuje na ich własny łeb.
Zobaczył Hissetha pracującego nad swoim i... Zamiast zwyczajowo dziarsko się uśmiechnąć zaczepiając go – spłonił się jak niewiasta, nawet zaszedł drzewo od innej strony, z bijącym sercem... Chowając się przed kolegą?? O co do kurki jasnej tu chodziło? Co się z nim działo?
Kiedy uplótł już własny wianek, powiesił go na gałęzi, witając się po drodze ze znanymi, lub napatoczonymi smokami, starając się nadrobić miną tą nieśmiałość, która go obezwładniła. Udało mu się na chwilę złapać uwagę i poznać się z Yamim, zachwycając się jego strojem. Będzie musiał kiedyś zagadać go o to na prywatności, chciałby nauczyć się szyć coś więcej, niż peleryny i przepaski.
Kiedy usiadł na uboczu i przypatrywał się dalszemu przebiegowi ceremonii – przegrał ze sobą. Jego spojrzenie zabłądziło na najeżone kolcami barki i świecące jak nocne niebo skrzydło Mglistego. Gdy spotkał się z nim wzrokiem, zmięknął, wysyłając mu dziwnie łagodny uśmiech.
Skowyt Wierchów Niebanalnie Kuszący
Widząc już znaczne zbiegowisko smoków, wylądował na uboczu i przyczaił się. Poczuł się mocno speszony.
Tematyka miłosna była mu tak bardzo obca, że czuł się jak pisklę stawiające pierwsze, chyboczące kroki. Przyznanie się nawet przed sobą samym, że zaczyna coś odczuwać, interesować się innymi smokami w sposób inny niż czysto praktyczny, koleżeński lub rodzinny... Nikt go do tego nigdy nie przygotował. Nie był już wcale aż tak młodziutki, a jednak stał tu, owiany różowymi płatkami wiśni, mrugający w zdumieniu ślepiami i stojący jak kołek wbity głęboko w glebe.
Nie wiedział co powinien zrobić, dopóki nie podpatrzał inne smoki, jak te zbierają kwiecię, zawijają jedno wokół drugie i przymierzają, czy pasuje na ich własny łeb.
Zobaczył Hissetha pracującego nad swoim i... Zamiast zwyczajowo dziarsko się uśmiechnąć zaczepiając go – spłonił się jak niewiasta, nawet zaszedł drzewo od innej strony, z bijącym sercem... Chowając się przed kolegą?? O co do kurki jasnej tu chodziło? Co się z nim działo?
Kiedy uplótł już własny wianek, powiesił go na gałęzi, witając się po drodze ze znanymi, lub napatoczonymi smokami, starając się nadrobić miną tą nieśmiałość, która go obezwładniła. Udało mu się na chwilę złapać uwagę i poznać się z Yamim, zachwycając się jego strojem. Będzie musiał kiedyś zagadać go o to na prywatności, chciałby nauczyć się szyć coś więcej, niż peleryny i przepaski.
Kiedy usiadł na uboczu i przypatrywał się dalszemu przebiegowi ceremonii – przegrał ze sobą. Jego spojrzenie zabłądziło na najeżone kolcami barki i świecące jak nocne niebo skrzydło Mglistego. Gdy spotkał się z nim wzrokiem, zmięknął, wysyłając mu dziwnie łagodny uśmiech.
Skowyt Wierchów Niebanalnie Kuszący
- 14 lut 2025, 2:05
- Forum: Grota Cudów
- Temat: Posąg Uessasa
- Odpowiedzi: 156
- Odsłony: 9713
Posąg Uessasa
// Inny czas
Co właściwie skłoniło go do tego? Tak samo jak Ebrill, a wręcz za sprawą jej wprowadzenia Amona w życie Wolnych – nie przypisywał bogom większego znaczenia. Jednakże liczne przemyślenia i kilka co ciekawszych rozmów przeprowadzonych z tutejszymi smokami sprawiło, że tego wieczora zamyślony samczyk znalazł się pod posągiem Uessasa.
Cienkie, żółte łuskowate łapy odcinały się wyraźnie na tle brązowego futra, gdy turkusowe pazury zastukały w posadzkę, mieniąc się w słabym świetle. Zatrzymał się i przez chwilę w milczeniu ważył słowa.
– Uessasie, jeśli mnie słyszysz, chciałbym zamienić z Tobą słowo. Właściwie, bezczelnie, na pierwsze powitanie przybyłem z prośbą. – Po pierwszym grzecznym ukłonie łba spojrzał w górę, przyglądając się podobiźnie boga.
– Przebyłem długą drogę, w różne strony – tak dosłownie ja, jak i moja osobowość. Staram się dojrzeć, zmienić dla mojego stada i dla Wolnych. Zmieniałem imiona, nawyki, podejście. Kiedy jednak patrzę w sadzawkę, mój pysk nie oddaje tych zmian. Wiem, że może się to wydać płytkie, ale czuję, że żeby zostawić za sobą przeszłość i zacząć tu nowe życie, być może założyć własną rodzinę... Potrzebuję trwałej, wyraźnej zmiany w tym, jak się prezentuję. Chciałbym patrząc w dół na własne łapy widzieć nową siłę, którą mogę przekuć w coś pożytecznego, a nie... – "krew na szponach" – przeszłość, którą zdają się one być wiecznie ubrudzone. Wiem, że zmiany zaczynają się w środku i uważam tą część za pomyślą. Brakuje mi tylko... Zamknięcia.
Zawoalowane pod dłuższym futrem szpikulce na końcu ogona zaszurały lekko o posadzkę, przerywając ciszę, jaka nastała po jego monologu, gdy samiec niespokojnie oczekiwał na odpowiedź Uessasa – lub jej brak.
Uessas
//– częściowa zmiana wyglądu w odrębie rasy (smok musi pozostać rozpoznawalny) – L24, zużyj do końca '25
Co właściwie skłoniło go do tego? Tak samo jak Ebrill, a wręcz za sprawą jej wprowadzenia Amona w życie Wolnych – nie przypisywał bogom większego znaczenia. Jednakże liczne przemyślenia i kilka co ciekawszych rozmów przeprowadzonych z tutejszymi smokami sprawiło, że tego wieczora zamyślony samczyk znalazł się pod posągiem Uessasa.
Cienkie, żółte łuskowate łapy odcinały się wyraźnie na tle brązowego futra, gdy turkusowe pazury zastukały w posadzkę, mieniąc się w słabym świetle. Zatrzymał się i przez chwilę w milczeniu ważył słowa.
– Uessasie, jeśli mnie słyszysz, chciałbym zamienić z Tobą słowo. Właściwie, bezczelnie, na pierwsze powitanie przybyłem z prośbą. – Po pierwszym grzecznym ukłonie łba spojrzał w górę, przyglądając się podobiźnie boga.
– Przebyłem długą drogę, w różne strony – tak dosłownie ja, jak i moja osobowość. Staram się dojrzeć, zmienić dla mojego stada i dla Wolnych. Zmieniałem imiona, nawyki, podejście. Kiedy jednak patrzę w sadzawkę, mój pysk nie oddaje tych zmian. Wiem, że może się to wydać płytkie, ale czuję, że żeby zostawić za sobą przeszłość i zacząć tu nowe życie, być może założyć własną rodzinę... Potrzebuję trwałej, wyraźnej zmiany w tym, jak się prezentuję. Chciałbym patrząc w dół na własne łapy widzieć nową siłę, którą mogę przekuć w coś pożytecznego, a nie... – "krew na szponach" – przeszłość, którą zdają się one być wiecznie ubrudzone. Wiem, że zmiany zaczynają się w środku i uważam tą część za pomyślą. Brakuje mi tylko... Zamknięcia.
Zawoalowane pod dłuższym futrem szpikulce na końcu ogona zaszurały lekko o posadzkę, przerywając ciszę, jaka nastała po jego monologu, gdy samiec niespokojnie oczekiwał na odpowiedź Uessasa – lub jej brak.
Uessas
//– częściowa zmiana wyglądu w odrębie rasy (smok musi pozostać rozpoznawalny) – L24, zużyj do końca '25
- 13 lut 2025, 12:38
- Forum: Warsztat
- Temat: Kwarce Percepcji i Aparycji
- Odpowiedzi: 404
- Odsłony: 15905
Kwarce Percepcji i Aparycji
Do Warsztatu wkroczył także starszy brat Ywen, taszcząc ze sobą własne naręcze mięsiwa. Wyglądał na pogrążonego w myślach, gdy ciche "oh" wyrwało mu się kilka kroków przed małą podobizną Pomiotu, na którą niemal wpadł.
– Hejho Ywen, widzę, że przyszliśmy z podobnym zamiarem. – Sapnął, zrzucając mięso na wyznaczone miejsce. Biorąc pod uwagę, że niemalże przegapił własną siostrę, całkiem przyda mu się podrasowanie własnej Percepcji.
// 28/4 mięsa na Percepcję 3
– Hejho Ywen, widzę, że przyszliśmy z podobnym zamiarem. – Sapnął, zrzucając mięso na wyznaczone miejsce. Biorąc pod uwagę, że niemalże przegapił własną siostrę, całkiem przyda mu się podrasowanie własnej Percepcji.
// 28/4 mięsa na Percepcję 3
- 29 sty 2025, 16:09
- Forum: Zimne Jezioro
- Temat: Gorąca zatoczka
- Odpowiedzi: 1056
- Odsłony: 141898
Gorąca zatoczka
Niestety znając skrytość Cynamona, raczej marna była szansa, by ten kiedykolwiek wyjaśnił pełny powód swojej reakcji Czajce. Był wdzięczny, że ten nie pytał, że tak chętnie przejął zmianę tematu. Obrał to za dobry znak i zaczął rzeczywiście nieco się relaksować.
– Ah jasne, totalnie pomyślałem o szoku termicznym i ogrzewaniu się magią. – Żart? Prawda? Kłamstwo? Właściwie brzmiało to tak niezręcznie z jego ust, że łatwo było się domyślić, że Mglisty nie ma o tych tematach bladego pojęcia. – W sumie im dłużej o tym myślę, tym lepiej mi jest na brzegu. Para jest miła, powietrze tu jest jakieś inne. Czy w sumie jest jakieś prawo mówiące, że smoki ze Stad nie mogą spać i starzeć się na Terenach Wspólnych? – Parsknął, patrząc się w taflę stawu. Nie oczekiwał, że mu odpowie, ale w sumie pytanie pozostało głośne w jego głowie.
– Widzisz, moje futro jest jak lód cienką warstwą owlekający powierzchnię stawu po kilku dniach śniegu. Ledwo ułuda bezpieczeństwa. Jestem w większości smokiem pustynnym, moje futro jest cieniutkie, krótkie i jednowarstwowe. Łuski na łapach dają mi więcej izolacji, niż ono. – Żachnął się, zirytowany własnym ciałem i jego niedoskonałościami. Kto wie, może gdy przyjdzie parzące słońce, doceni w sobie tą cechę?
– A jak to jest mieć pióra? Widziałem, że u niektórych ptaków służą w wodzie lepiej, niż futro, nie chłonąc jej do środka. Czy u ciebie jest podobnie? Czy możesz się też napuszyć, żeby było Ci cieplej? – Nie odważyłby się na tak osobiste pytania, gdyby Czajka nie poszedł w tą stronę pierwszy. Uznał, że może chociaż spróbować nasycić swoją ciekawość, jeśli już rozmawiają o swoich rasowych specyfikacjach.
Ślad Chmur
– Ah jasne, totalnie pomyślałem o szoku termicznym i ogrzewaniu się magią. – Żart? Prawda? Kłamstwo? Właściwie brzmiało to tak niezręcznie z jego ust, że łatwo było się domyślić, że Mglisty nie ma o tych tematach bladego pojęcia. – W sumie im dłużej o tym myślę, tym lepiej mi jest na brzegu. Para jest miła, powietrze tu jest jakieś inne. Czy w sumie jest jakieś prawo mówiące, że smoki ze Stad nie mogą spać i starzeć się na Terenach Wspólnych? – Parsknął, patrząc się w taflę stawu. Nie oczekiwał, że mu odpowie, ale w sumie pytanie pozostało głośne w jego głowie.
– Widzisz, moje futro jest jak lód cienką warstwą owlekający powierzchnię stawu po kilku dniach śniegu. Ledwo ułuda bezpieczeństwa. Jestem w większości smokiem pustynnym, moje futro jest cieniutkie, krótkie i jednowarstwowe. Łuski na łapach dają mi więcej izolacji, niż ono. – Żachnął się, zirytowany własnym ciałem i jego niedoskonałościami. Kto wie, może gdy przyjdzie parzące słońce, doceni w sobie tą cechę?
– A jak to jest mieć pióra? Widziałem, że u niektórych ptaków służą w wodzie lepiej, niż futro, nie chłonąc jej do środka. Czy u ciebie jest podobnie? Czy możesz się też napuszyć, żeby było Ci cieplej? – Nie odważyłby się na tak osobiste pytania, gdyby Czajka nie poszedł w tą stronę pierwszy. Uznał, że może chociaż spróbować nasycić swoją ciekawość, jeśli już rozmawiają o swoich rasowych specyfikacjach.
Ślad Chmur
- 29 sty 2025, 15:48
- Forum: Szklisty Zagajnik
- Temat: Lustrzany las
- Odpowiedzi: 764
- Odsłony: 107801
Lustrzany las
Przyjął jego relację z ledwo ukrytym zdziwieniem. Bawić? Jego kompan miałby chcieć się z nim bawić? Tego typu zachowanie zdziwiłoby go znacznie bardziej, niż lęk, który przecież jest u zwierząt tylko naturalny, kiedy napotkają szczytowego drapieżnika, jakim jest smok. Podrapał się łapą w łuski na piersi i nic nie odpowiedział na tą część, był jednak gotów bacznie obserwować jak zmieni się zachowanie pandy w czasie ich posiedzenia.
Skinął wyraźnie łbem, kiedy samiec zaproponował mu obejrzenie jego tworu. Przybliżył nieco łeb na napiętej szyi, wyraźnie jednak unikał kontaktu fizycznego, jako że sam wysoko sobie cenił własną przestrzeń. Figurka była interesująca, wyglądała rzeczywiście jak smok i chyba nawet widział detale, które nawiązywały do cech osobistych... Kairakiego? Zamruczał z uznaniem i usiadł na tyle prosto, na ile pozwalały mu na to zbyt długie łapy.
– Jest świetna, musi być fajnie mieć jakiś talent – Przyznał, markotniejąc pod koniec. Nie czuł, by był w czymkolwiek w życiu dobry. Starał się udawać pewnego siebie przed całym stadem, prawda była jednak taka, że Amon nie miał za bardzo czym się pochwalić.
– Oh, m-mnie? – Chyba pierwszy raz w życiu się zająknął, tak go zaskoczyło to pytanie! Dlaczego ktoś miałby go rzeźbić? Wyglądał totalnie nieciekawie. – Jasne, jeśli chcesz. A nie chciałbyś w tym samym czasie pozwolić mi spróbować? Mógłbym wyrzeźbić Twojego czerwonego szopa, jeśli w ogóle coś z tego wyjdzie.
Pąk Róży
Skinął wyraźnie łbem, kiedy samiec zaproponował mu obejrzenie jego tworu. Przybliżył nieco łeb na napiętej szyi, wyraźnie jednak unikał kontaktu fizycznego, jako że sam wysoko sobie cenił własną przestrzeń. Figurka była interesująca, wyglądała rzeczywiście jak smok i chyba nawet widział detale, które nawiązywały do cech osobistych... Kairakiego? Zamruczał z uznaniem i usiadł na tyle prosto, na ile pozwalały mu na to zbyt długie łapy.
– Jest świetna, musi być fajnie mieć jakiś talent – Przyznał, markotniejąc pod koniec. Nie czuł, by był w czymkolwiek w życiu dobry. Starał się udawać pewnego siebie przed całym stadem, prawda była jednak taka, że Amon nie miał za bardzo czym się pochwalić.
– Oh, m-mnie? – Chyba pierwszy raz w życiu się zająknął, tak go zaskoczyło to pytanie! Dlaczego ktoś miałby go rzeźbić? Wyglądał totalnie nieciekawie. – Jasne, jeśli chcesz. A nie chciałbyś w tym samym czasie pozwolić mi spróbować? Mógłbym wyrzeźbić Twojego czerwonego szopa, jeśli w ogóle coś z tego wyjdzie.
Pąk Róży
- 21 sty 2025, 0:27
- Forum: Zimne Jezioro
- Temat: Gorąca zatoczka
- Odpowiedzi: 1056
- Odsłony: 141898
Gorąca zatoczka
Być może to chwila relaksacji osłabiła jego zmysły – nie usłyszał żadnych kroków, dopiero głos wybił go z zadumy. Podskoczył jednak nie na jego dźwięk, a dopiero na widok sylwetki, z której się wydobywał. Rajski, z piórami na łbie, w dodatku niemal biało-czarny jak jego przeklęty ojciec. Widać było, że nieco go zmroziło, wziął jednak pojedynczy, głęboki wdech, tuszując pierwsze zaskoczenie. Jego łeb wrócił do poprzedniej pozycji, niemalże oparty o S-kowato wygiętą szyję, a ślepia się przymknęły.
Mogłoby się wydawać, że w ten absolutnie bezczelny sposób zignorował przybysza, zanim ten jednak zdążyłby obrócić się na ogonie, samiec odpowiedział:
– Witaj Czajko, nigdy nie odmówiłbym miejsca przy ognisku, czy też ciepłym źródełku, w tak paskudną pogodę. Jestem Cynamon. – Nie planował przyznawać się, że wciąż jest adeptem, Mgły za to jasno opowiadały się za trzymaniem pierwszego imienia dla swojego Stada. – Myślisz, że wejście do wody byłoby bezpieczne? – Zagaił, ukradkowo zerkając na pierzastego, już bez cienia obaw. Zdołał odzyskać wewnętrzną równowagę.
Ślad Chmur
Mogłoby się wydawać, że w ten absolutnie bezczelny sposób zignorował przybysza, zanim ten jednak zdążyłby obrócić się na ogonie, samiec odpowiedział:
– Witaj Czajko, nigdy nie odmówiłbym miejsca przy ognisku, czy też ciepłym źródełku, w tak paskudną pogodę. Jestem Cynamon. – Nie planował przyznawać się, że wciąż jest adeptem, Mgły za to jasno opowiadały się za trzymaniem pierwszego imienia dla swojego Stada. – Myślisz, że wejście do wody byłoby bezpieczne? – Zagaił, ukradkowo zerkając na pierzastego, już bez cienia obaw. Zdołał odzyskać wewnętrzną równowagę.
Ślad Chmur
- 14 sty 2025, 2:01
- Forum: Szklisty Zagajnik
- Temat: Lustrzany las
- Odpowiedzi: 764
- Odsłony: 107801
Lustrzany las
Nietypowo dla siebie... Zachichotał. Zwykle był bardzo grzecznym samcem, pełnym kultury, trzymającym fason. Reakcja Ziemistego zdjęła z niego jednak resztę woli maskowania każdego jednego drgnięcia pyska. Z resztą, byli sami w środku lasu, a Amon wciąż jeszcze nie odczuwał jakieś wielkiej różnicy między "swoimi" smokami, a tymi z innego Stada.
– Ohh.. – Westchnął, widząc wystraszone zwierzątko.– To ja powinienem przeprosić. Nie zauważyłem Twojego małego przyjaciela, wtopił się z Twoją grzywą. Nie chciałem go wystraszyć. – Z jakiegoś powodu nie miał tych samych wyrzutów sumienia z powodu małego zawału, jaki zesłał na smoka. Może dlatego, że nie odbierał go jako bezradnego? W każdym razie nie zrobił mu przecież krzywdy. Mały niedźwiadek na szczęście także wydawał się być w jednym kawałku.
Obszedł czerwonogrzywego, stając po jego boku, by przyjrzeć kształtującemu się podobieństwu. Tu już powstrzymał oko krytyka, chowając uwagi dla siebie. Sam w końcu nie umiał nic! Kim był, by pouczać artystę? Był też wyraźnie oczarowany.
– Ahh, niesamowite, nie wiedziałem, że smocze łapy są zdolne do tego typu pracy... Mam nadzieję, że nie przeszkadzam, dawno nie było mi aż tak trudno zapanować nad ciekawością. – Smoczy pysk spiął się w lekkim zmieszaniu. – I gdzie moje maniery! Jestem Cynamonowy Kolec, ze stada Mgieł. – Lekko uchylił łba, prezentując wypolerowane turkusowe rogi, całkiem podobnego kształtu, do swojego rozmówcy. Był gotów zawinąć swój tyłek w dalszą drogę, jeśli ten go pogoni. Nie miałby jednak nic przeciwko dalszej pogawędce. Kto wie, może północny nawet pozwoliłby mu popatrzeć na dalszą twórczość?
Pąk Róży
– Ohh.. – Westchnął, widząc wystraszone zwierzątko.– To ja powinienem przeprosić. Nie zauważyłem Twojego małego przyjaciela, wtopił się z Twoją grzywą. Nie chciałem go wystraszyć. – Z jakiegoś powodu nie miał tych samych wyrzutów sumienia z powodu małego zawału, jaki zesłał na smoka. Może dlatego, że nie odbierał go jako bezradnego? W każdym razie nie zrobił mu przecież krzywdy. Mały niedźwiadek na szczęście także wydawał się być w jednym kawałku.
Obszedł czerwonogrzywego, stając po jego boku, by przyjrzeć kształtującemu się podobieństwu. Tu już powstrzymał oko krytyka, chowając uwagi dla siebie. Sam w końcu nie umiał nic! Kim był, by pouczać artystę? Był też wyraźnie oczarowany.
– Ahh, niesamowite, nie wiedziałem, że smocze łapy są zdolne do tego typu pracy... Mam nadzieję, że nie przeszkadzam, dawno nie było mi aż tak trudno zapanować nad ciekawością. – Smoczy pysk spiął się w lekkim zmieszaniu. – I gdzie moje maniery! Jestem Cynamonowy Kolec, ze stada Mgieł. – Lekko uchylił łba, prezentując wypolerowane turkusowe rogi, całkiem podobnego kształtu, do swojego rozmówcy. Był gotów zawinąć swój tyłek w dalszą drogę, jeśli ten go pogoni. Nie miałby jednak nic przeciwko dalszej pogawędce. Kto wie, może północny nawet pozwoliłby mu popatrzeć na dalszą twórczość?
Pąk Róży
- 04 sty 2025, 22:23
- Forum: Zimne Jezioro
- Temat: Gorąca zatoczka
- Odpowiedzi: 1056
- Odsłony: 141898
Gorąca zatoczka
// Pozwolę sobie przejąć
Marzł. Naprawdę marzł. Doszło do tego, że Cynamonowy siedząc w swojej grocie z przygryzionym ozorem starał się uparcie uszyć sobie płaszcz. Był paskudny, zrobiony z ciężkiej, sztywnej skóry tura. Cuchnął piżmem, choć ten zapach na swój sposób przypadał mu do gustu – nieźle też tuszował jego własny, co mogło być przydatne podczas polowania.
Kiedy szedł przez otwartą przestrzeń, wicher podrywał pelerynę ułożoną na skrzydłach smoka i głośno nią trzepotał, drażniąc mu uszy. Położył je po sobie zirytowany i warknął pod nosem. Może jednak był to słaby pomysł? Nadal było mu zimno.
I wtedy ujrzał je – buchające paszcze zbawienia! Jeszcze nie był do końca pewien, czy dobrze rozumie to co widzi, natychmiastowo jednak skojarzył je z ciepłym oddechem wydobywającym się ze smoczych gardzieli podczas Zimnej Pory. Szedł jak oczarowany, chłonąc wzrokiem ciepłe źródełka i przycupnął nad ich krawędzią. Kojące ciepło przyklejało mu się do futra i łusek. Przymrużył oczy i zamruczał jak kot w promieniach Solei.
Ślad Chmur
Marzł. Naprawdę marzł. Doszło do tego, że Cynamonowy siedząc w swojej grocie z przygryzionym ozorem starał się uparcie uszyć sobie płaszcz. Był paskudny, zrobiony z ciężkiej, sztywnej skóry tura. Cuchnął piżmem, choć ten zapach na swój sposób przypadał mu do gustu – nieźle też tuszował jego własny, co mogło być przydatne podczas polowania.
Kiedy szedł przez otwartą przestrzeń, wicher podrywał pelerynę ułożoną na skrzydłach smoka i głośno nią trzepotał, drażniąc mu uszy. Położył je po sobie zirytowany i warknął pod nosem. Może jednak był to słaby pomysł? Nadal było mu zimno.
I wtedy ujrzał je – buchające paszcze zbawienia! Jeszcze nie był do końca pewien, czy dobrze rozumie to co widzi, natychmiastowo jednak skojarzył je z ciepłym oddechem wydobywającym się ze smoczych gardzieli podczas Zimnej Pory. Szedł jak oczarowany, chłonąc wzrokiem ciepłe źródełka i przycupnął nad ich krawędzią. Kojące ciepło przyklejało mu się do futra i łusek. Przymrużył oczy i zamruczał jak kot w promieniach Solei.
Ślad Chmur
- 03 sty 2025, 1:55
- Forum: Szklisty Zagajnik
- Temat: Lustrzany las
- Odpowiedzi: 764
- Odsłony: 107801
Lustrzany las
Las o pniach przypominających gigantyczne sople lodu – być może najciekawsza w jego oczach lokacja na terenach wspólnych. Włóczył się tędy dość często, zwykle zagubiony we własnych myślach.
Nie spodziewał się towarzystwa.
W pierwszej chwili kolory futra i grzywy sprawiły, że pomyliłby napotkanego smoka z Ebrill, jednak coś się nie zgadzało. Pociągnął głęboko nosem, upewniając się, czy go zna. Nie znał. Na pierwszy rzut nawet nie bardzo chciał to zmieniać, jednak... Zaintrygowało go zachowanie samca. Wydawał się czymś absolutnie zaabsorbowany. Pochylony, dłubał intensywnie łapą, co jakiś czas spoglądając na... Swoje odbicie?
Ciszej niż cień, łagodniej niż sarna, Amon zakradł się za plecy Ziemistego, próbując zajrzeć mu nad ramię. Nadal dzieliła ich pełna smocza odległość, kiedy jednak ten ponownie uniósł by pysk, by spojrzeć na swoje odbicie, zobaczyłby nad sobą odbicie turkusowych rogów i złotych ślepi.
– Ładne, co to? – Zafrasowany, odrzucił wszelkie próby bycia kulturnym, czy ostrożnym. Może oberwie w pysk, a może jego rozmówca doceni rzadką dla tego smoka bezpośredniość?
Pąk Róży
Nie spodziewał się towarzystwa.
W pierwszej chwili kolory futra i grzywy sprawiły, że pomyliłby napotkanego smoka z Ebrill, jednak coś się nie zgadzało. Pociągnął głęboko nosem, upewniając się, czy go zna. Nie znał. Na pierwszy rzut nawet nie bardzo chciał to zmieniać, jednak... Zaintrygowało go zachowanie samca. Wydawał się czymś absolutnie zaabsorbowany. Pochylony, dłubał intensywnie łapą, co jakiś czas spoglądając na... Swoje odbicie?
Ciszej niż cień, łagodniej niż sarna, Amon zakradł się za plecy Ziemistego, próbując zajrzeć mu nad ramię. Nadal dzieliła ich pełna smocza odległość, kiedy jednak ten ponownie uniósł by pysk, by spojrzeć na swoje odbicie, zobaczyłby nad sobą odbicie turkusowych rogów i złotych ślepi.
– Ładne, co to? – Zafrasowany, odrzucił wszelkie próby bycia kulturnym, czy ostrożnym. Może oberwie w pysk, a może jego rozmówca doceni rzadką dla tego smoka bezpośredniość?
Pąk Róży
- 30 gru 2024, 20:24
- Forum: Ogólne
- Temat: Powiadomienia
- Odpowiedzi: 5006
- Odsłony: 273513
Powiadomienia
Oddaje 2/4 mięsa dla Skowytu Wierchów :3
Aktualizacja.
Aktualizacja.
- 27 paź 2024, 15:20
- Forum: Ogólne
- Temat: Powiadomienia
- Odpowiedzi: 5006
- Odsłony: 273513
Powiadomienia
Amon wrócił na Wolne Stada, zostawiam wiek jak jest (28), poproszę o automatyczne dopisanie latania dla smoka starszego niż 10ks
Aktualizacja.
Aktualizacja.












