- Minęły księżyce, jednak kryształy stały niezmienione. Przynajmniej to pomyślał sobie Ishamaar, gdy po raz kolejny przybył odwiedzic warsztat z kamieniami szlachetnymi w torbie. Czy o nim możnaby pomyśleć to samo? Wiedział, że fizycznie się nie zmienił od czasu tego jednego zapadniecia w smoczy sen – jednak czuł się całkowicie innym smokiem. Nie wiedział, czy lepszym, ale przynajmniej pewniejszym swoich wyborów. Akceptującym swoją samolubność.
Podszedł do kryształu i położył przed nim ofiarę z kamieni – rytuał musiał zostać wykonany, opłata musiała zostać uiszczona. Czas na cierpienie, którym to te kryształy raczyły się dzielić za udzielone nauki.
//bursztyn, cytryn, granat, szmaragd, topaz, turkus za zręczność II
Znaleziono 36 wyników
- 23 lis 2025, 15:47
- Forum: Warsztat
- Temat: Kwarce Zręczności i Mocy
- Odpowiedzi: 342
- Odsłony: 14795
Kwarce Zręczności i Mocy
- 17 wrz 2025, 18:49
- Forum: Cmentarz
- Temat: Kurhany Pamięci
- Odpowiedzi: 534
- Odsłony: 81926
Kurhany Pamięci
- Delikatoność smoczycy tylko upewniła go w przekonaniu, że ona ma bardziej zaangażowana emocjonalne, ktoś ważny musi nie żyć. Pustynny zdążył zakwestionować swoje akcje, gdy obca maddara zadrżała i dotarły do niego obrazy. Blask słońca, zachmurzone niebo... Ishamaar... nie wiedział jak zareagować. Smoczyca wskazała na siebie – gest który często mógł był odpowiedzią na pytanie kto, albo podkreślenie swojej osoby. Pewnie gdyby Ishamaar nie był jeszcze tak otępiały, i jego myśli nie zatrzymały się na złocistym świetle, nie kontunouwały sobie dalej swoich skojarzeń, które teraz pętliły się głównie na jednym temacie, to zrozumiał by wcześniej. Promienie słońca. Ona. Imie.
Po uderzeniach serca, przez które rogaty stał nieruchomy z absolutnie nieczytelną mimiką, powoli skinął łbem i się dosiadł, otrzymując kolejne obrazy. Dołek – smoki. To one musiały być martwe. Nie znał ich. Nic dziwnego w sumie.
Chwila ciszy, okazanie szacunku? Może. Jeszcze zanim złotołuska ją przerwała, Ishamaar sam przesłał obraz smoczycy. Woda wsiąkająca w piasek na pustyni, potem tysiące ziaren niesione przez wiatr w nicość, nocne niebo pełne gwiazd. Gdyby ktoś mu kazał dokładnie opowiedzieć znaczenia tych obrazów pewnie musiał by się bardziej zastanowić, ale w tym momencie wydawały mu się właściwe.
Następnie pazur tym razem wskazany na niego, miejsce i wyczekiwanie. Lekko obrócił głowę, próbując dokładniej wyłapać znaczenie gestów. Na pewno był o coś pytany. Coś dotyczące jego samego. Może dlaczego tu przyszedł, albo skąd to przybył? ... Chyba to pierwsze miało więcej sensu.
-Czy pytasz się, dlaczego tutaj jestem?– powiedział delikatnie, słowa... nie wiedział, jakoś tak nie pasowały mu w tej chwili. Ale były jednak najlepszym sposobem komunikacji, a on sam nie był pewny.
//Promienna Łuska
- 13 sie 2025, 10:10
- Forum: Cmentarz
- Temat: Kurhany Pamięci
- Odpowiedzi: 534
- Odsłony: 81926
Kurhany Pamięci
- To, że Ishamaar zasnął na dłuższy czas, i że dalej wydawało mu się, że czuje piasek w gardle i oczach. Że po zamknięciu ślepi nie dalej nie był pewny, gdzie dokładnie się znajdował, że po każdym przebudzeniu teraz musiał chwilę pomyśleć i posmakować powietrze, zbyt wilgotne, zbyt żywe, zbyt wybaczające, żeby było z jego rodzinnych stron, nie było żadną wymówką, żeby nie dokończyć tego, co już wcześniej zaczął. Badania historii nie wykonają się same! No, chyba że akurat największy smoczy kronikarz, o którym słyszał pustynny, zdecyduje porozmawiać sobie z martwym od setek księżyców smokiem z zapomnianej ery i zapisze rozmowę. Tak, wtedy to w tajemnic przeszłości nie trzeba było wygrzebywać z zatartych kamieni, wystarczyło zapytać. Czarodziej wiedział, że będzie musiał odwiedzić tą ciemną część tutejszej świątyni, czy mu się to podobało, czy nie. Zapytać, zobaczyć, spróbować zrozumieć… nawet jeśli samą myśl o takim akcie go odrzucała. Jego łapa sama powędrowała w stronę małej torby, gładząc ją lekko. Jego dwie księgi. Jedna była najważniejszym przedmiotem w jego życiu, drugą najbardziej bezwartościowym.
Nieważne.
Badania. Historia. Zagubione imiona. Sekcja Zwłok poprawiła daty. Dobrze, nawet on zdążył już zauważyć, że pierwsze ery się nie zgadzały, tylko z badań kurhanów i ogólnodostępnych spisów smoków Słońca. Poprawiła, ale przydałoby się sprawdzić znowu… i może porozmawiać. Tak, zdecydowanie porozmawiać. To dzięki zderzeniu myśli więcej niż jednego smoka można zbliżać się do prawdy. Czy w sumie ktokolwiek sprawdzał, co Sekcja Zwłok pisze? Czy kogokolwiek to interesowało? Póki co wygladało, że jej kroniki są godne zaufania… ale to tylko znaczyło, że gdyby zdecydowała się napisać, że hmm… trójkątne, pstrokate kapelusze z pawim piórem zostały określone przez samego boga zimy za skarb krain zachodu, co gdyby okazało się byc prawdą, obejmowałoby bardzo wiele z potencjalnego autorytetu zimowego smoka.
Prychnął pod nosem. Pstrokate trójkątne czapki. Jak horrendalne poczucie stylu trzeba mieć, żeby zdecydować się nosić jedną z takich abominacji.
Ale nieważne, ważne było, że może ktoś powinien sprawdzać poprawność tego co pisze kronikarka. I że może, może, to mógłby być on. Może. Tylko najpierw chciałby porozmawiać z nią. Kolejna rzecz do przyszłych planów, rzeczy, które musi zrobić, obojętnie jak bardzo by się tego obawiał.
I tak rozmyślając, smok dotarł do smoczych kurhanów. Trzech starożytnych kamieni. Wiatr niósł pył. Mimo bycia drobnymi miały inny smak od pustynnego piasku, a dodatkowa powieka i przystosowane nozdrza sprawiały, że kompletnie mu nie przeszkadzały. Więc wiatr przynosił pył, a może popioł, a smok stał. Stał, bo zauważył dwie rzeczy, dokładnie w takiej kolejności: pierwsza – znowu roślinność zaczęła obrastać kurhany, mimo że wcześniej z Aglaeią wszystko usunęli (ile dokładnie czasu minęło od wtedy? Myszozwierz był już dorosły, rośliny rozrosły się, jakby nigdy w życiu nic im nie przeszkadzało – chociaż tutaj rośliny rosły szybciej. Zniszczenia regenerowały się nie przez generacje, ale przez parę księżyców). Drugą rzeczą, była obecność smoka. Węża. Ugh. Smoka, był w stadzie Słonca. Tak jak Topielczy Skrzek. Smok. Tylko trochę inny. Nie byłby przecież częścią stada, gdyby nie był smokiem, a przynajmniej równy smokom… Wyglądał jakby komuś ofiarowywał pamięć, hmmm… Może powinien zaczekać…
…
Lub wręcz przeciwnie, może ten smok coś wie? Ishamaar jeszcze z nim nie rozmawiał. Dobra, słońce oferuje swoje światło każdego dnia, warto spróbować. Podszedł więc spokojnym krokiem do żółtego węża, zachowując oczywiście odpowiednią wedlug Ishamaara odległość (odpowiednią, czyli dość sporą). -Jedność łączy ścieżki naszych dróg- pochylił łeb w oficjalnym przywitaniu. Przeszkadzał smokowi w koncu w czymś, co było jak cmentarz, trzeba pokazać odpowiednią pokorność. A to łatwo zrobić oferując swoje imię jako pierwszy -Jestem Ishamaar, jesteśmy z tego samego stada, ale chyba nie mieliśmy jeszcze okazji… się poznać jeszcze raz skinął łbem, i z delikatną gracją odwrocił łeb w stronę, w którą patrzył smok. Czy to jakieś z nowszych imion było powodem obecności węża. Czy może właśnie te starsze? Coś zostało oferowanego ziemi, jednak przynajmniej w tym momencie pustynny rozumiał, że to była sprawa węża, i nie planował wściubiać nosa
- 10 maja 2025, 21:45
- Forum: Skały Pokoju
- Temat: Spotkanie 11
- Odpowiedzi: 151
- Odsłony: 5596
Spotkanie 11
- Przedświt przyleciał. Nie do końca chciał, ale skoro reszta Bandy leciała i nalegała, skoro nawet Tora mówił, żeby miał przylecieć – przyleciał. Nie był pewien, bo... coż. Bogowie. Przestrzegał ich zasad – w końcu mieszkał na ich terenach i czytał kroniki. Bogowie byli żywi w tutejszej historii – co było idealnie widać, gdy para się pojawiła. Jednak to wszystko nie znaczyło, że im ufał. Istoty mające taką władzę, taką potęgę.... może kiedyś mógłby uwierzyć, że są dobrotliwi, że wiedzą lepiej, żeby szary smok im zaufał, bo byli więksi, mądrzejsi, potężniejsi i na pewno wiedzieli, co było najlepsze dla szarego smoka. Tak. Kiedyś. Nie dziś.
Przestrzegać zasad, szanować moc, szanować, jak pustynię na której się żyje, która oferuje ochronę, życie, czasem nawet błogosławieństwo oazy, ale nikt o zdrowych zmysłach nie mógł stwierdzć, że pustynia była dobrotliwa bądź łaskawa. Była. I szary smok jej nie obchodził.
Dlatego gdy Arel – smoczyca, która była bliżej z Jarą, została.... prorokiem. Wybrańcem bogów. Pieskiem na posyłki.... coż. Stare dobre nawyki przejęły kontrolę. Głowa wysoko, skrzydła lekko otwarte, mięśnie rozluźnione. Oddech.
Rzeczy działy się dalej. Stare prawa wracające do światła. Stado Mgieł zadowolone z tego, jak było z ich perspektywy dotychczas, jak z ich perspektywy mogło być przecież zawsze. Ale mieszkali na teranach bogów, bogów, dla których żywot smoczy był jedynie mrugnięciem. Bogów, dla których to właśnie stan aktualny był chwilową perwersją.
Bogini magii. Obrazy w głowie. Krew i wojna. Mrok. Zapiski o nim były w kronikach. Zapiski o nim były w Dzienniku.
Działo się.
I Ishamaar, z pięknym zafalowaniem ogonem pomyślał, że bardzo chciał się bardziej upierać nad zostaniem na terenach Słońca.
- 29 kwie 2025, 9:30
- Forum: Cmentarz
- Temat: Kurhany Pamięci
- Odpowiedzi: 534
- Odsłony: 81926
Kurhany Pamięci
- Słysząc odpowiedź smoczycy, Ishamaar z lekkim przekrzywieniem łba powiedział:
-Zapiski z miejsca, które teraz zwane jest Skalnym Gigantem na pewno zaginęły, bo... coż. Skalny Gigant przybył i je zniszczył. Tutejsze smoki go zabiły i teraz jego kamienne zwłoki są używane jako miejsce kronik. Według zapisków Poszeptu Nocy, oczywiście. Ale tu podobno spisał zeznania naocznego świadka... Nie mam pojęcia w sumie, czy tutejsze smoki posiadają inne zapiski. Biorąc pod uwagę wcześniejszą wrogość między stadami... w sumie powinni... coś... mieć. Ponad spis imion... Słońce też ma swoje kroniki, aleeeee są one baardzo, uhhh, młode.– spojrzał na niebo w zamyśleniu, po czym jego wzrok z powrotem powędrował w stronę smoczycy -Myślisz, że może zapytać się Rytmu Słońca o kroniki Ognia? Może coś się zachowało?...–
Pustynny zarejestrował jakąś dziwną, drobną zmianę na pysku Agleii. Nie potrafił jej dokładniej zidentyfikować, ale uznał, że pewnie powiedział coś głupiego. Albo się przejęzyczył, powiedział słoniki krońca, zamiast kroniki słońca, czy coś i smoczyca wiedziała, że nie będzie miał jak się bronić przed werbalnym sądem, bo będzie on w pełni właściwy. Jednak smoczyca nic nie powiedziała, wróciwszy do oczyszczania miejsca. Huh. Ishamaar także bez słowa, dołączył się do pracy, podkopując potencjalne korzenie nieproszonych roślin przy pomocy maddary i nawet szponów. Zapiski nagle nie znikną, jeśli odsunie się od nich na parenaście uderzeń serca. Przetrwały już setki księżyców. Nie chciał przestać studiować i brzydził się gdy ziemia brudziła mu szpony... ale może temu miejscu należało się więcej szacunku, niż być tak po prostu zarośniętym? Może. Stare znamię śmierci smoków, które interesowały go teoetycznie, ale nie miał z nimi absolutnie żadnego emocjonalnego powiązania. To nie jego przodkowie umierali w niewoli. To nie jego przodkowie wykrawiali się o jakieś ulotne pojęcie wolności. Jego przodkowie znajdywali sobie inne powody, żeby pozwolić ich duszom przejść przez niebiosa... i w tym momencie smok nie wiedział jak się z tym czuć. Aktualnie nie czuł nic, ale może powinien? Hm. Raczej nie było to ważne. Mruknął jedynie w zgodzie na wspomnienie o pokojowych czasach.
Hm. Ishamaar zrobił przerwę na oczyszczenie maddarą swoich szponów, bo kawałek łodygi nieprzyjemnie mu się zahaczył. Czyli nie nic dotyczącego Mroku. Uniósł lekko łuki brwiowe na przyznanie się do nie rozpoznania języka. Czy tutaj także obowiązywało więcej języków, tylko jeszcze się na to nie natknęli?-Może. Hm. Szkoda.– może nagrobek był starszy od smoka, może znał martwego smoka i kompletnie on go nie obchodził. Może. Tak czy inaczej – szkoda. -Niestety nie wiem nic. Przyznam, nawet nie wiedziałem, że tutejsze smoki mogą mieć więcej obowiązujących języków. I bardzo chętnie, tylko – wzkazał na skały -Chciałbym jeszcze trochę tutaj spędzić. Te ostatnie napisy wyglądają na ledwo co starte w porównaniu z pierwszymi. A biorąc pod uwagę... stan zadbania tego miejsca, to wątpię, żeby ktokolwiek wykonał konserwację, i to jeszcze akurat tej części- powiedzia, bo tak. Był zaintrygowany samotnym nagrobkiem, ale ledwo co tutaj przyszli! Było jeszcze tyle do zbadania, tyle do przeczytania! On ledwo co cokolwiek sprawdził!
//Winszująca Łuska
- 23 kwie 2025, 16:23
- Forum: Warsztat
- Temat: Kwarce Percepcji i Aparycji
- Odpowiedzi: 404
- Odsłony: 15804
Kwarce Percepcji i Aparycji
- Drugi już raz w swoim życiu Ishamaar powędrował do kwarców, wypełnić odpowiedni rytuał. Szed z determinacją oraz chłodnym przygotowaniem – miał nadzieję, że inny kwarc nie będzie aż tak bardzo... nieprzyjemny, jak ten od wytrzymałości, ale raczej się nastawiał na ogólne co najmniej bardzo kiepski czas.
Podszedł, złożył odpowiednią ofiarę, oraz czekał, aż dziwna magia porwie jego umysł.
//koral, 2x onyks, granat, 1/4 grzybów, 7/4 mięsa za percepcję II
- 23 kwie 2025, 11:09
- Forum: Dzika Puszcza
- Temat: Polana
- Odpowiedzi: 731
- Odsłony: 108451
Polana
- Ślepia Ishamaara na pytanie o miejsce pochodzenia stały się chłodniejsze. Ostrzejsze. Na ułamek uderzenie serca pazur zaprzestał badania narzędzia, jednak szybko z premedytację wrócił do swojego zadania. Szybkie spojrzenie ukradkiem na rozmówcę – czy za pytaniem stał jakiś bardziej zdefiniowany motyw? Czy smok wiedział, o co dokładniej pyta? Czy to dlatego był taki przyjazny? Żeby uśpić jego uwagę? Torba z dwiema księgami wydała mu się nagle bardzo ciężka.
Smok kontynuował jednak, o tym, jak to jest na Wolnych Stadach i moment minął, nie, żeby Ishamaar chciał jakikowielk pokazać po sobie, że taki w ogóle się pojawił. Nie, było to po prostu zwykłe pytanie. Nie pochodził stąd, a wspomniał o swoich rodzinnych stronach. Ot, pytanie kierowanie zwykłą ciekawością.
-Pochodzę z, hm, pustynnego klanu zza oceanu. Raczej o nas nie słyszałeś, mało się... integrujemy, nawet na naszym kontynencie. – powiedział, odwróciwszy cały łeb w stronę Kairakiego. Szczerość. Gdyby chciał, mógłby się samodzielnie dokopać do większej ilości inormacji. Gdyby chciał, mógłby się zapytać, i Ishamaar może by mu odpowiedział, a może nie. –...Ahkrast Kovalain, tak się nazywamy.– dodał po krótkiej przerwie, dźwięczne puste słowa, wyrwane niczym zakrwawiony kawał mięsa. Pustynny lekko przekrzywił głowę. Nazwa nie powinna mówić Kairakiemu nic, a nawet jeśli? To czy to miało jakiekolwiek znaczenie? Czy tutejsze smoki nie opowiadały otwarcie o tym, kim są? Czy on też tak nie mógł – przecież wolał dalej używać swojego imienia otrzymanego na piaskach pustyni, nawet jeśli...
Nawet jeśli.
Nie ważne.
Było więcej słów do rozważenie, więcej znaczeń.
Chwila ciszy przerywania delikatnym stukaniem pazura o rzeźbione drewno. -Doświadczenie, wiedza. Smok uczy się całe życie, i z każdym kolejnym księżycem wie więcej. Potrafi więcej. Rozumie więcej. – nawet, jeśli Ishamaar uważał, że to co jego Starszyzna potrafiła i rozumiała było.... i tu bluźniercze myśli, czy powinien je dokończyć? Czy faktycznie w nie wierzył? – prawdziwe tylko w kontekście jego klanu. A że klan był całym światem smoków pustyni Laacil... coż.
Rozważał słowa o Przywódcach. Rozważał i nie doszedł do zgody. Chociaż jego smok był Starszym, może po prostu dla niego nie było widać różnic w pozycji. A Przywódca nie miał Prawa być sobie po prostu równym. Miał obowiązki, które jeśli chciał dobrze wykonywać, mu na to nie pozwalały. Przywódca nie mógł pozwolić sobie na bycie równym, z perspektywy Ishamaara. Musiał być lepszy. Ale ponownie, rozmawiał teraz ze Starszym Czarodziejem. Inna perspektywa, której pustynny jak na razie nie był w stanie sobie wyobrazić. Dlatego po prostu kiwnął głową – po co się nie zgadzać, gdy można się zgodzić? Tym bardziej, gdy miało się tak fascynujący obiekt do zbadania przed sobą.
Brak pewnej odpowiedzi w żadnej mierze nie zawiódł smoka, tylko skinął głową, z większym ferworem, niźli to było w przypadku wcześniejszej rozmowy. -Bardzo godny prezent. Jeśli zechciałbyś, mogę poszukać informacji o potencjalnie wykorzystywanych materiałach, lub też sam coś potestować. Chyba że wiesz, do kogo się zwrócić, w takim przypadku przepraszam za wykroczenie. Po prostu... ah- uśmiechął się lekko i niepewnie -Muzyka, instrumenty i tak dalej. Chyba się głupio podekscytowałem. –
Smok wytłumaczył też czytanie muzyki, które Ishamaar pochłonął ze niezwykłym skupieniem i głodem wiedzy. -Bardzo logiczne.– powiedział, zachwycając się nad prostotą zapisu. Przecież to każdy mógł odczytać! Pan kompan Roko przysiadł przed nim, obserując i smok na chwilę zamarł, nie wiedząc co robić. Tak, wiedział już jak te struny wyglądają i co się z nimi robi, ale tak... grać? To nie wypadało.
Spojrzał na Kairakiego pytajaco, ale ten także wyglądał, jakby oczekiwał, że pustynny coś zrobi. Oh Światłości, wkopał się, prawda? Wkopał się jak skorpion w piach. I nie miał już ucieczki, ah, Kairaki na prawdę był Starszym, nawet jeśli dziwnie przyjaznym. Delikatnie potrącił strunę, którą tabliczka opisywała. I tu się nagle pojawił problem! Tabliczka nie mówiła ile odczekać przed drugim szarpnięciem! Może... ugh, już za długo nad tym myślał. Szarpnął inne struny, według tabliczki, mocniej. Przerwa i kolejne szarpnięcie. Po czym smok odłożył instrument i starając się nie pokazać tego po sobie, wycofał się o krok -Uhhh, tak.– powiedział, a łapa go świeżbiła do... zapisania tego wszyskiego. Znów niepewny uśmiech o łagodnym oczach -Zdecydownie wolę pozostać słuchaczem... i obserwatorem- drugą cześć skierował do kompana.
//Płatki na Wietrze
- 18 kwie 2025, 12:26
- Forum: Cmentarz
- Temat: Kurhany Pamięci
- Odpowiedzi: 534
- Odsłony: 81926
Kurhany Pamięci
- Pysk Ishamaara płynnie przeszedł przez wiele różnych ekspresji w czasie krótszym niż uderzenie serca, żeby finalnie ustabilizować się na lekko podniesioncyh łukach brwiowych. Chwila przerwy i pustynny pokręcił łbem, nie żeby smoczyca to widziała ze swojej pozycji z przodu. Smok musiał przyznać swoją porażkę, nie żeby myślał, że miał jakikolwiek szansę z Agleią. Chciał po prostu uniknąć zachowania się jak największy idiota. Może mu się to udało, może nie.
–... Jeśli to będą ryby lub ślimaki, mogę oferować nawet całą moją porcję.– powiedział po zdecydowanie zbyt długiej przerwie, w trakcie której mózg Ishamaara zdążył skleić jedyne w miarę bezpieczne dostępne logiczne połączenie znaczeń: obiad –> jedzenie –> porcja –> spróbować –> oddać –> niedobre –> ryby i ślimaki.
Tak, zawiłości czasoprzestrzenne były dość częstym zjawiskiem na ziemiach Wolnych Stad. Każdy mógł zostać ich ofiarą, i w tym momencie był to Ishamaar i Agleia. W niedalekiej przyszłości dwójka toczyła już zupełnie inną rozmowę w całkowicie innym klimacie.
Smoczyca kategoryzowała, gdy pustynny ze skupieniem czytał imiona wyryte w starożytnych skalach.
-Tylko tyle, ile można było znaleźć w Skalnym Gigancie, a i tak tam wszystko spisane jest dopiero w erze dziewiątej, czyli uhhh, w naszej. Anonimowy autor, chociaż pismo by wskazywało na to, że to była Sekcja Zwłok, spisał ogólny kalendarz, ale raczej na podstawie informacji już dostępnych i własnych badań. Wszystkie starsze zaś informacje zostały spisane przez Poszept Nocy, który oczywiście nie był ich świadkiem, więc także nie możemy uznać, że są w pełni sprawdzone. – wzkazał pazurem na pierwszą listę imion -Informacje dostępne o erze pierwszej to legendy o powstaniu stad i akcjach bogów. Żadnych imion, nie licząc nazw Stad. Ogień, Ziemia, Wiatr i Energia. Chyba. Imiona smoków z dwóch tych stad są dostępne w spisach Słońca, nie wiem jeszcze tylko jak stare.– pokręcił łbem -Ale schodzę z tematy, wybacz. Era druga – epidemia.– pazur powędrował do trzech imion, delikatnie stukając o każde z nich -Fioletowooka, Morska Gałązka, Szafirowa Mgła. Te imiona się pojawiły w zapiskach. Era trzecia – wojna. Długa wojna. Równinni – chwila przerwy, ślepia Ishamaara skanowały listę imion i tytułów. Jego łuki briwiowe zmarszczyły się jakby bez jego wiedzy-Chciaż nie jestem pewien. Era czwarta to rzeź przeprowadzona przez Równinnych, ale widzę tutaj imiona, które miały zgiąć dopiero potem. Czarny Pożar na przykład. Raczej ufałbym temu miejscy bardziej, niż Sklnemu Gigantowi w tym momencie.– pokręcił łbem. -Era piąta. Ponownie plaga. Masowa śmierć. Prawie wymarcie smoków w tych krainach. Era szósta. Znów wojna. Powstanie czegoś, co zwane było "magiczną barierą". Jej upadek jest już opisany na Skalnym Gigancie przez naocznego świadka zwanego Pacyfikacją Pamięci. Już wtedy była uważana za stworzoną u świtu tutejszego smoczego społeczeństwa. Świt społeczeństwa – co najmniej dwie plagi i trzy wojny...– zamrugał. Jakby właśnie wybudzony -Ale bredzę trochę teraz. To nawet nie są jakoś pewne informacje, nie licząc tych od Pacyfikacji Pamięci. Tylko wiedza jednego smoka. Samoyny nagrobek i wulkan, mówisz?– podrapał się po pysku, starając odrócić uwagę od faktu, że ostatnia lista imion jest zdecydowanie wyraźniejsza od wcześnjszych. I czy widział tam "Dar Tdary"? Ten smok, który zjadł iskrę? Gdyby... nie, potem. Potem. Nagrobek. Nieważny. Wulkan.
-Ogólnie w mniej zamierzchłych czasach także było trochę katastrof. Niedawna wojna z ludźmi, odbicia, duszki i iskry oraz Mrok.– przekręcił lekko łeb. Mrok. Wrotycz i Cykuta -Mało istotny i przed wulkanem mówisz? Chociaż nie, bez sensu. Nikt by nie upamiętniał nagrobkiem znienawidzonego zdrajcy... Czy było coś na nim wyryte?– zapytał, wpatrując się w smoczycę. Tyle zagadek, tyle tajemnic, tyle części układanek, a każda pasująca do czegoś innego. Każda równie ciekawa. Ah, i jak tu się skupić na jednej.
//Winszująca Łuska
- 09 kwie 2025, 22:51
- Forum: Cmentarz
- Temat: Kurhany Pamięci
- Odpowiedzi: 534
- Odsłony: 81926
Kurhany Pamięci
- Ishamaar także był w dobrym humorze. Maszerując to pół kroku za Agleią, zgarbiony jak zawsze, żeby jego łeb znajdował się na wysokości swoich rozmówców, na jej słowa lekko przekręcił głowę. -Wymówką?– Niestety samica nie miała okazji zauważyć jeszcze niczego ciekawego na pysku pustynnego – tylko jego zwyczajowe spojrzenie bez większego wyrazu – jakby mięśnie pyska Ishamaara były zbyt zmęczone, żeby na codzień jeszcze wysilać się o jakieś uśmiechy, czy grymasy bez większych powodów. Jeszcze nie wiedział, o co może chodzić smoczycy, ale to była Agleia, więc smok wykorzystał swoją codzienną dawkę pesymizmu i braku zaufania i spodziewał się czegoś potencjalnie emocjonalnie szkodliwego.
Smoczyca odezwała się jeszcze raz. Łuki briowe Ishamaara powędrowały do góry, przez chwilę miał otwarty pysk, żeby się zarzekać, że to nie tak, ale... ale czy raz już tak nie było? I to gdy intencje drugiego smoka były mniej pewne, tym bardziej, że Ishamaar wtedy skończył z jego wiankiem. Zamknął pysk. -Hrggh- chciał mruknąć, dla kupienia sobie czasu na wymyślenie odpowiedzi, ale chyba mu nie wyszło. -Wybacz, mam wbudowany filtr anty frywolnościowy. Niestety jest to kondycja nieuleczalna i zatrzymałem się na cieniu wysokiego nagrobka. Powróciłem dopiero na informacji, że nie ma na co liczyć.– powiedział jak najbardziej kamiennym głosem, jakim potrafił w tym momencie. -Straszne czasy, smok już nawet liczyć nie może w spokoju, Matka by zapłakała.– pokręcił głową, po czym ze znów wysoko uniesionymi łukami brwiowymi spoglądał na smoczycę. Po chwili przerwy, ponownie na przetrawienie, co się dzieje, co ona wyprawia i dlaczego, powiedział wreszcie -Tak, odważny. Za oceanem w wielu krainach byłem znany jako Ishamaar Odważny, ze względu na moją odwagę i wszystkie odważne czyny, które były niezmiernie odważne. Jak na przykład pójście ze smoczycą na kurhany, która zdecydowanie mogłaby dość łatwo dorzucić jakiejś trucizny do mojego obiadu, bez wcześniejszego poznania się lepiej jako przyjaciele. Odwaga.–
Agleia jednak kontynuowała dalej bez litości – Ishamaar nie wiedział, ile będzie w stanie jeszcze znieść, nie pozbywając się smutnych stęchłych resztek swojej godności, aż...
Zatrzymała się.
Dotarli.
Pustynny wyprostował łeb, ogarniając krajobraz swoim wzrokiem. Nie wiedząc kiedy lekko rozwarł skrzydła, jakby w gotowości do lotu, do zrobienia czegoś. Cały nagle wyglądał na obudzonego i gotowego. Srebrne ślepia skakały mu od kamienia, do kamienia, notując, zastanawiając się. Które miejsce jest najstarsze? Dlaczego były tak ustawione, co to oznaczało. Ah, jak bardzo chciał teraz wlecieć i obejrzeć to wszystko z góry. Wszystkie mniejsze kurhany, wszystkie wzory – wszystko! Jednak na wszystko jeszcze będzie czas, a Ishamaar chciał pozostać skupiony. Także podszedł do serca cmentarzyska. Analogicznie do smoczycy przed nim, przejechał łapą po żłobionych napisach.
-Imion. Historii. Kroniki na Skalnym Gigancie są stare, ale w porównaniu z tym miejscem równie dobrze mogłyby być spisane przez nieopierzonego rajskiego. Stado, do którego trafiliśmy także jest młode, ich kroniki jeszcze młodsze... ale powstało z połączeń innych stad. I imiona TYCH stad zostały zapisane w kamieniu. Ogień, Wiatr, Woda, Księżyc.– wykonał niezidentyfikowany ruch łapą -Słońce. To miejsce skrywa historię, w skałach, kościach i wyschniętej krwi. Chcę ją poznać.– odewał łapę od starożytnego kamienia, żeby spojrzeć na smoczycę.
//Agleia
- 09 kwie 2025, 0:24
- Forum: Cmentarz
- Temat: Kurhany Pamięci
- Odpowiedzi: 534
- Odsłony: 81926
Kurhany Pamięci
- Ishamaar nie przestawał być absolutnie zachwycony ilością spisanej historii dostępnej na terenach Wolnych Stad. Już odwiedził skalnego giganta i być może spędził tam troooooszkę za dużo czasu. Odrobinkę. Ciupineczkę. Chociaż nie, jak na czytanie kronik w zwokach zarówno niesmoczego pokonanego wroga, jak i zgliszczach naprawę starej wiedzy, spędził tam całkowicie odpowiednią ilość czasu. Ale to już nie było ważne – chciał dowiedzieć się więcej. Zbadać więcej miejsc, poznać więcej historii. Wiedza z prorockiej groty przepadła... ale istniały stare miejsca, które nie zostały zniszczone. Kurhany na przykład. Starożytne miejsce pamięci.
Tylko Ishamaar już zauważył, że badanie miejsc samemu nie było ani tak efektywne, ani tak przyjemne jak badanie razem. (Tak, z Gadzim dużo lepiej czytało mu się kroniki, nawet jeśli całkowicie ignorowali swoją obecność przez większość czasu). Lamba raczej nie byłaby zainteresowana czymś takim... ale pustynny znał jedną smoczycę, która była dość zaintrygowana śmiercią. Nawet jeśli była bardzo śliska.
Więc, zapytał się Aglei, czy by chciała mu towarzyszyć na smoczy cmentarz. I zgodziła się. I w ten sposób właśnie znaleźli się na Kurahnach Pamięci.
//Agleia
- 08 kwie 2025, 23:45
- Forum: Świątynia
- Temat: Plac przed świątynią
- Odpowiedzi: 1922
- Odsłony: 122372
Plac przed świątynią
- Przybył na plac razem z Lambą oraz Urgummem (od którego cały czas starał się zachować pewien dystans – chociaż nie był pewien, czy to nie była misja bez możliwości zwycięstwa. Odległość, którą mógł zdobyć, nie zachowując się przy tym jak ktoś, kto uważał Trupiego jako jakiegoś zarażonego plagą, (Znaczy, było dość blisko, ale no. Nie wypadało. Oraz cały czas pamiętał jego wtrącenie się na pierwszej ceremonii) nie była wystarczająca, żeby ograniczyć ogólny smród. (Chociaż, o zgrozo, Ishamaar z gulą w gardle zauważył, że po pewnym czasie chyba jego nos się powoli, powoli przyzwyczajał). Może powinien po prostu zrobić jakiś maddarowy filtr powietrza wokół własnej głowy i trzymać ten czar tak długo, jak Trupi był w pobliżu?
Hm.
Na placu były już smoki, więc naśladując ich zachowanie, sam wyciągnął swoją zapłatę.
// 4/4 mięsa, 2/4 roślin, 2/4 grzybów oraz granat za misję 09.04
- 05 kwie 2025, 22:59
- Forum: Ogólne
- Temat: Powiadomienia
- Odpowiedzi: 2611
- Odsłony: 121206
Powiadomienia
2x perła i 4/4 mięsa dla Rycerskiej Łuski
Aktualizacja
Aktualizacja
- 05 kwie 2025, 10:22
- Forum: Dzika Puszcza
- Temat: Polana
- Odpowiedzi: 731
- Odsłony: 108451
Polana
- Grymas i zawahanie w kwestii imienia. Czy on coś zrobił nie tak? Mimo wszystko wydawało mu się, że nie popełnił jeszcze żadnego katastrofalnego błędu – może smok także miał … dziwną relacje ze swoim imieniem. Imionami. Kiwnął łbem. -Pomyślne są prądy, które nas tu doprowadziły- z jednej strony brzmiało to jak wyuczona formułka, z drugiej dodawała pewnej… hm. Finalności. Stało się. Spotkali się i poznali się. Koniec z byciem obcymi, teraz rozpoczynają się schody.
Delikatnie przejechał łapą po brzegach instrumentu, badając strukturę. Lekko zmarszczył łuki brwiowe, zastanawiając się. -Muszę przyznać, że Wolne Stada są… zaskakująco… przyjazne. I hm…. Luźne.– Łapa powędrowała do pierwszej struny. Mocno naciągnięta i twarda. Co to był za materiał. Jakaś roślina? -Nie mówię, że to źle, po prostu jest to dość… zaskakujące. Skąd… ah, pochodzę, Starsi nie raczyliby jakąkolwiek interakcją nikogo poza samym sobą. – Nie licząc wydawania Sądów i rozkazów, ale tego już nie powiedział. Pazur delikatnie szkubał kolejne struny. Różne naciągnięcia. Trochę inne grubości. Hm. -Wiesz może, z czego są zrobione te struny? Nie wyglądają na odzwierzęce, a są zaskakująco wytrzymałe- Różne naciągnięcia powodowały różne dzwięki, jakby przez szybkie drgania. Kolejne szkubanie i obserwacja. Mocniej naciągnięte jakby były bardziej agresywne i dawały wyższy dźwięk. Hm. Wyglądały też na bardziej zagrożone zerwaniem się. I też wydawały dużo głośnaiejszy i bardziej… coż. Dźwięczny dźwięk niż powinny. Hmmm.
Lira miała chwilowo pełną uwagę pustynnego. Lekko zapukał w obudowę. Rozległ się pusty dźwięk. Puk puk puk w różnych obszarach. Fasycynujące.
I pewnie by kontynuował to badanie dalej, gdyby ro jego uszu nie doszło słowo klucz. Symbole. Tłumaczenie. Gdyby miał zewnętrzne uszy zastrzygłby nimi – tak to tylko końcowka ogona poruszyła się po łuku. Jego ślepia były wyjątkowo żywe jak na Ishamaara, sam siadł prosto. Nie z wmuszonej perfekcji, ale ogólnego dość niewinnego zainteresowania.
-Bardzo chętnie- powiedział szybko. Ogon poruszył się łagodnie po większym łuku. Zerknął na tabliczki. Zdobiły ją nieznane mu symbole – prawie aż zadrżał. Oh, Kreacjo. Oj tak. Nowe pismo. Nowe znaczenia. Szeroko otwarte ślepia wpatrywały się to w smoka, to w lirę, to w tabliczki, pełne roztopionego, błyszczącego srebra.
Ishamaar
- //Do Lahae
Ishamaar nie do końca wiedział, co robi. Coś robił na pewno. Tancerz zaćwierkał obok niego.
Hm. Tak. Te wrota były bardzo... znajome. I nie mówił teraz o tym, że opisane były w Dzienniku, tylko raczej, że po prostu przypominały mu wejście do jednej świątyni jeszcze w Arhrast. Zbyt duże dla normalnego smoka, zbyt przytłaczające, zbyt... hm. Po prostu zbyt. Ich widok prawie cofnął Ishamaara z powrotem, ale Ptaszysko było wręcz dziwnie wspierające.
Putynny chciał zobaczyć Świątynię. Chciał obejrzeć. Poznać. Poprawił więc szalik, dźwięcząc lekko przy tym brązoletą – i wszedł. Tancerz kroczący na swoich długich nogach obok niego.
Delikatnym krokiem smok i kompan przemierzali świątynie, smok próbujący przypisać posągi do tutejszych bóstw... aż jeden jakoś tak rzucił mu się w oczy, głównie przez jego widocznie pustynną aparycję. Lahae. Pani Snów, podpowiedział jego umysł.
Zatrzymał się. Ta, której Iskra według kronik, miała... pewne nieprzyjemne przygody.
Sny. Zagubienie. Zatracenie się na granicy bytu i niebytu.
Podszedł, przyglądając się pomnikowi. Nie wiedział co myśleć.
Usiadł i wpatrywał się w pomnik, Ptaszysko przykleiło mu się do nóg i także usiadło, tworząc ptasi bochen.
Pani Snów. Ishamaar bardziej bał się snów od śmierci. Było coś.... innego, w snach. Coś uciekającego zwykłemu smoczemu rozumieniu, coś obcego i innego. Jakby pewna granica. Ciężko było mu to określić. Pustynny obawiał się śnienia... ale też dziwnie go do niego ciągnęło. Może, może gdyby tylko się zagłębił... – nie. Lepiej nie kończyć tej aroganckiej myśli w tym miejscu. Lepiej jej w ogóle nie kończyć.
Śmierć była prosta w porównaniu ze snami. Także inna, ale zrozumiała w swojej naturze. Ot, była. Błogosławiony Niebyt.
Pozostawał wpatrzony w pomnik, przepełniony uczuciem, którego nie potrafił zidentyfikować.
Ishamaar
Ishamaar na polowaniu wysłał wiadomość do Udanego Połowu:
"Udało mi się zapleść własną pułapkę i złapać pierwsze ryby. Dziękuję."
I po przerwie
"... Jeśli nie przepadasz za wiadomościami mentalnymi, to przepraszam, ekscytacja wzięła górę"
Udany Połów
"Udało mi się zapleść własną pułapkę i złapać pierwsze ryby. Dziękuję."
I po przerwie
"... Jeśli nie przepadasz za wiadomościami mentalnymi, to przepraszam, ekscytacja wzięła górę"
Udany Połów
- 30 mar 2025, 22:36
- Forum: Bliźniacze Skały
- Temat: Skalna Polanka
- Odpowiedzi: 475
- Odsłony: 70370
Skalna Polanka
- Pojawił się i młody ognik, jendak nie był sam! Miał ochroniarza! Dobrze, dobrze, bardzo dobrze, nie można nigdy zostawiać najmlodszych bez opieki – to jest niewybaczalne! Chociaż cokolwiek było tą opieką w tym przypadku powinno być niewybaczalne. A dokłdniej posiadanie takiego dziobu, jak to coś miało. Gdyby Tancerz potrafił mówić, to zapytałby się swojego brata w dziwnych smoczych więziach, jakiego duszka jego matka musiała obrazić, żeby on skończył… tak. Ogólnie ew. Ale widział, że ten zdecydowanie zbyt szeroki grzbiet mieścił dużo skarbów, więc przynajmniej na coś się prxydawał. (Chociaż dalej, ew)
Feniks nie do końca rozumiał co się działo, czy węgielek Jemiołuszek znał to inne piskę? Czy byli przyjaciółmi? Wrogami? Czy byli na wojnie? Ale nowy zrzucił drewno na ich ozdabianą dziurę z płachtą, i to się feniksowi nie podobało. Zaskrzeczał z odpowiednią ilością oburzenia na to zachowanie. Nowy płomyk jednak odkuł się biorąc wianek, no i miał fory od Tancerza, bo jego aktualny opiekun…. Tak. Może gdyby mu dodać parę ładnych piór tu i tam, to dałoby się na niego patrzeć. Agh, i Tancerz znowu patrzył, żeby to sobie wyobrazić i zmowu kego oczy cierpiały!
Zeskoczył z drzewa i podleciał za Ognika Myszkę, który chyba zdecydował się wyczyścić kanwę materiału, tym razem już bez dołu. Zaćwierkał i wyciągnął na kupkę wszystkie kolorowe kwiatki, które tam dodał – nie było ich za dużo jeszcze, nie ta pora, a sam ptak był wcześniej bardziej skupiony na poszukiwaniu osamotnionych piskląt szukających opiekunow w ich okolicy. Musiał się czymś zająć, a to było idealnie repetytywne. Jeszcze by zaczął myśleć i popatrzyłby znowu w stronę nowego płomyka i jego pokaranego przez los tragarza.
- 30 mar 2025, 18:58
- Forum: Ogólne
- Temat: Powiadomienia
- Odpowiedzi: 2611
- Odsłony: 121206
Powiadomienia
2/4 mięsa z kp dla Bluszczowej Łuski ^^
Aktualizacja
Aktualizacja
- 29 mar 2025, 20:28
- Forum: Warsztat
- Temat: Kwarce Siły i Wytrzymałości
- Odpowiedzi: 439
- Odsłony: 17786
Kwarce Siły i Wytrzymałości
- Ishamaar nie do końca wiedział, jak to miało dokładniej działać, ale został doedukowany co do akcji, które powinien wykonać, i niechaj niebiosa bedą nad smokami, a ziemia pod nimi, ale pustynny potrafił dość dobrze wykonywać repetytywne rytualne akcje.
Przybył więc pod kwarce, wybrał ten odpowiedni, i złożył ofiarę z dziwnych tutejszych kamieni szlachetnych, lekko pochylając łeb.
//szmaragd, agat, diament, 3x rubin za wytrzymałość II
3x opal, perła + (na czas pisania postu jeszcze nie wpisane w kp, ale jestem niecierpliwą dupą, jakby coś to tu: viewtopic.php?p=677478#p677478 jeśli to illegal to pls ignore xD) topaz, diament, onyks za wytrzymałość III
- 29 mar 2025, 20:04
- Forum: Dzika Puszcza
- Temat: Polana
- Odpowiedzi: 731
- Odsłony: 108451
Polana
- Zamrugał, nie do końca wiedząc co powiedzieć. Słowa smoka zostały usłyszane i przyjęte, a stworzenie – Roko, teraz miało się lepiej. -Cieszę się w takim razie, że losy finalnie ułożyły się przychylnie- powiedział, skinąwszy łbem w stronę kompana, po czym widząc jego zachowanie, lekko zawahał się, coś dziwnie łagodnego pokazało swoje oblicze w srebrnych ślepiach Ishamaara. Niesamowite, pustynny smok był w stanie pokazać, ledwo co widoczne, bo ledwo, inne emocje niż poirytowanie, strach i ekscytacja.
Łapa delikatnie przemknęła po torbie, w której schowany był dziennik, jakby bez wiedzy Ishamaara. -Lira. Zapamiętam. I bardzo dobrze Ci szło, nie byłbym w stanie stwierdzić, że dopiero się uczysz- lekko podniósł łapę w stronę instrumentu, jakaś niezidentyfikowana chęć obudziła się w smoku. Nie zagrania, tylko.... czegoś. Czegoś związanego z Dziennikiem...
Opuścił łapę, lekko kiwając łbem. Rozmowa chyba dobrze szła, tak? Wszystko wychodziło jakoś tak naturalnie? Mniej więcej? Stworzenie – Roko? – pomagało. Smok się na nim skupiał, gdy nie był do końca pewien, co ze sobą zrobić. Maniery i zasady wlane do gardła Ishamaara mówiły, że powinien patrzyć się prosto w oczy swojego rozmówcy, tak, żeby ten mógł stwierdzić, że pustynny nic nie ukrywa, że mówi jedynie prawdę, tylko prawdę i samą prawdę. Żeby pokazać swój szacunek do rozmówcy.
...
Ishamaarowi coś coraz bardziej i bardziej nie pasowała ta zasada.
Z rozmyśleń wyrwały go jednak kolejne słowa smoka, jak łowca wyrywa węża zakopującego się w swojej dziurze.
-Co?– powiedział w pełni swojej elokwencji.-Znaczy... ja?– łapa smoka powędrowała do jego piersi, wskazując w niedowierzeniu, że to o niego chodziło. Tabliczka została wyciągnięta i pokazana, i ta dziwna chęć sprzed nieznanej ilości uderzeń serca powróciła ze zdwojoną siłą. Nogi jakoś same poprowadziły go bliżej -Jesteś całkowicie pewien, że mogę?– tutejsze smoki.... one były dziwne. Bardzo dziwne. Oferowały tak wiele nie oczekując nic. I to nie po księżycach i ksieżycach, ale od razu. Najpierw Chmiel, a teraz ten smok.... którego imienia.... jeszcze nie znał. Najdroższa Jedności, sam pustynny się nie przedstawił, a ten smok już był... przyjazny!? Nie, on tego nie przeżyje, taka przychylność dla nieznajomego. Nie, trzeba było przestać być nieznajomymi, nawet jeśli było to wręcz nieprzyjemnie szybko, ale ej, Ishamaar od księżyców się miotał na porywczych wichrach zachowań nowych smoków.
-Oh, Kreacjo, jeszcze nie podzieliłem się swoim mianem.– odwrócił się od intrumentu w stronę smoka i kompana, po czym wykonał pół pokłon -Ishamaar, aktualnie adept stada Słońca- orginalnie z klanu Arhrast Kovalain, ale tego już nie musiał mówić. -I proszę, przyjmijcie moją wdzięczność. Ja... raczej nie będę próbował grać, wątpię, żeby cokolwiek z tego wyszło, ale jeśli to nie za dużo.... to chciałbym zobaczyć, jak, ah, to działa. – zobaczyć, poznać, dotknąć, przeczytać. Tak. Tak! To było to, co Ishamaar chciał! Chciał poznawać nowe rzeczy! Chciał zapamiętać.
Płatki na Wietrze
- 26 mar 2025, 22:33
- Forum: Bliźniacze Skały
- Temat: Skalna Polanka
- Odpowiedzi: 475
- Odsłony: 70370
Skalna Polanka
- Tancerz brał sprawę porwania bardzo na poważnie! Znaczy, od razu porwania, feniks myślał o tym bardziej jako o... przymusowej adopcji. W ogóle, żeby tak zgarnąć mały ognik pisklęcy, to on by musiał zostać bez opieki, a to jest tak bardzo nielegalne i nie właściwe, że ktokolwiek by miał być podobno tym opiekunem, to i tak nie zasługiwał na to miano. Tak.
Czuł, że coś jego kompan przeżywał, czuł, że coś było nie tak, ale przez więź czuł także bardzo mocną komendę "ODEJDŹ I PILNUJ PISKLAKI", aczkolwiek nie wypowiedzianą, więc co miał feniks robić. (Tym bardziej, że jego kompan-smok nigdy nie wydawał komand, mówił je, ale nigdy one nic nie znaczyły. Coś było bardzo nie tak) Tak więc ptak czasem tylko patrzył w stronę, gdzie wiedział znajdywał się jego smok, poddenerwowany.
Ale tak. Pisklaki! Porwanie!
Dwójka kopała dziurę, w tym nie miał najmniejszego zamiaru pomagać, wiec wtedy tylko zagwizdał z pełnym wyższości politowaniem, ale potem gdy ozdabiali dół... kryli go? Nieważne! To już było ciekawsze, to sam podokładał tam najbardzije kolorowych rzeczy, jakie mógł znaleźć! Oczywiście cały czas będąc w trakcie rekonesansu.
Latał nad dwójką, nad żarzącym-węgielkiem-Jemiołuszkiem, oraz młodym-ognikiem-Myszką, pełniąc rolę zwiadowcy. Jeśli zauważy jakąś samotną smoczą młodą iskierkę, to od razu zapikowałby dać dwójce znać!
OOOOOO, i chyba tak teraz było! Idealnie, idealnie! Ktoś! Mały ognik! Porzucony i samotny! To się zaraz zmieni!
Wylądował na pobliskiej gałęzi, bacznie obserwując sytuację.
//Przejściowy Kolec Najpiękniejsza Łuska Rashediah












