Do Nytby
Dni płynęły, a wszystkie razem łączyły się w księżyce, których rozciągłość wypełniała nieustającą pracą. Nie była ona ciężka, ale bardzo zajmująca, zwłaszcza kiedy odstępowała od karmienia zwierząt, by zająć się sobą – swoimi zdolnościami. Swoją wiedzą.
Podczas wędrówek po ziemiach słońca, wiele razy stawiała łapy na Wymarłej Łące. Stąpała po glebie, od dawna zmieszanej z prochami pochłoniętych pożarem zwierząt oraz popiołami tego, co niegdyś kwitło i wydawało na świat owoce. Pożoga zazwyczaj nie niszczyła natury w tak nieodwracalny sposób. Na zgliszczach zawsze rodziło się nowe życie – i to prędzej, niż później.
Przystanęłą przy Nytbie po raz kolejny i pochyliła głowę, uniżając przed jej obliczem całą pierś, wspieraną na ugiętym łokciu lewej łapy. Prawą wyciągnęła przed siebie, by zachować równowagę. Zastygła w bezruchu.
– Kam...Pani... – odezwała się, wieszcząc swą obecność. – Duni etrie ane kunë mikebe mäsever harawä mistkei oto rajei. Ye sparuke tëverWymarłe Łąki na terenach mojego stada strawione były przez ogień. Tak mówi historia. – zaczęła, mówiąc na tyle cicho, by jej głos nie wychodził poza komnatę, w jakiej znajdował się ukoronowany posągiem piedestał Nytby.
Wzięła głęboki wdech. Powietrze nie było już przyjemnie ciepłe. Stawało się chłodne. Siarczyste. Momentami lekko nieprzyjemne. Wzniósłszy spojrzenie spomiędzy przykrywających czoło kosmyków grzywki, kontynuowała.
– Niemniej jednak... pojedynczy pożar nie zabiłby ziemi na zawsze? – pytanie niełaknące odpowiedzi zawisło w powietrzu nienachalnie. – Deva üme cotai jamari kite, tai baëkke kunefe plac kunda?Czy istnieje choć cień szansy, by przywrócić temu miejscu życie?
Kolejne pytanie, tym razem nie puste i rzucone na wiatr od niechcenia, ale przepełnione mieszającymi się ze sobą ciekawością, determinacją, ambicją i... łaskawością. O ile wskaźnik empatii Ylliane podrygiwał gdzieś żałośnie poniżej trzydziestu, w skali wynoszącej sto – czyli nie było znowu tak najgorzej, czyż nie? – tak każda zmiana, mogąca nieść pozytywne i rozwojowe konsekwencje, była warta chwili uwagi.