Spis modlitw ::
Ylliane
- Tkająca Sny
- Łowca Słońca

- Posty: 61
- Rejestracja: 13 cze 2025, 10:02
- Stado: Słońca
- Płeć: Samica
- Wzrost: 1,55
- Księżyce: 40
- Rasa: Północny x Górski
- Opiekun: –
- Mistrz: –
- Partner: –
- Kompani

Ylliane
A: S: 1| W: 1| Z: 5| M: 3| P: 3| A: 1
U: B,Pł,L,O,A,W,MP,MO,MA,Kż,Śl,Prs: 1| Skr: 3
Atuty: Regeneracja; Bogaty z rodu; Parzystołuski (Z); Lekkostopy;
Licznik słów: 13
| Link: | |
| BBcode: | |
| Ukryj linki do postu |
REGENERACJA :: Raz na tydz. obniżenie powagi ran wybranego stopnia o jeden. PARZYSTOŁUSKI :: -1 ST do W i Zr w czasie parzystych miesięcy. |
LEKKOSTOPY :: Trzy razy na miesiąc +2 sukcesy do Skradania. ATUT GRUPY 4 Opis atutu |
- Tkająca Sny
- Łowca Słońca

- Posty: 61
- Rejestracja: 13 cze 2025, 10:02
- Stado: Słońca
- Płeć: Samica
- Wzrost: 1,55
- Księżyce: 40
- Rasa: Północny x Górski
- Opiekun: –
- Mistrz: –
- Partner: –
- Kompani

Ylliane
A: S: 1| W: 1| Z: 5| M: 3| P: 3| A: 1
U: B,Pł,L,O,A,W,MP,MO,MA,Kż,Śl,Prs: 1| Skr: 3
Atuty: Regeneracja; Bogaty z rodu; Parzystołuski (Z); Lekkostopy;
Do Nytby
Do świątyni wkroczyła pod osłoną chłodnej nocy, która blaskiem pełni księżyca dusiła gwiazdy, spychając je gdzieś na dalszy, mniej istotny plan. Wewnątrz błogosławionych ścian panował jednak mrok, acz mimo jego władzy, nie szła po omacku. Szukała Jej. Szukała cierpliwie od dawna, u wielu ludów, u wielu progów, aż nie dotarła na Smocze Ziemie i nie wejrzała do Groty Cudów, gdzie spostrzegła nieskazitelnie czysty piedestał, na którym rozpływała się kamienna powłoka Bogini, o jakiej jej opowiadał.
Podeszła bliżej, wstrzymując oddech.
– Kam...Pani... – odezwała się cicho, a chłodne, aksamitne brzmienie jej głosu poniosło się po ścianach Groty Cudów. W chwili, w której echo otulało kamienną przestrzeń i delikatnymi wibracjami powracało do jej kruchego ciała, łabędzia szyja opadła w dół, a smukła głowa pochyliła, pozwalając miękkim, sypiącym się pasmom grzywki przysłonić spojrzenie robaczywych oczu, jakich błękit zniknął pod przymykającymi się powiekami.
Ukłon był do bólu niespieszny. Dobrze wykalkulowany, bezszelestny, udekorowany niskim rozpostarciem otulonych z wierzchu białym puchem skrzydeł. Nie chyliła się przed śmiertelnikami, ale żyła w cieniu Bogów, uznając ich zwierzchnictwo na swój własny, niekiedy kontrowersyjnie zdystansowany oraz niewzruszony sposób. Nawet Viliara.
Nie wznosiła jednak ani spojrzenia, ani ciała. Zastygła w bezruchu. W czasie. W przestrzeni. Przemieniła się w pomnik, który od boskiego różnił się wyłącznie oddechem.
– Mis cora ane mer lolken.Bądź łaskawa na mnie spojrzeć. – Gasnący szept, jakoby brakowało jej tchu. – Lonifäbla ne hanwu enet. Mikine vige ümelo uf umand, lo kunda uf arus, datai keüb droten.Świat nie ma końca. Moje łapy są zbyt słabe, a życie zbyt krótkie, żeby go przemierzyć.
Dopiero po tych słowach coś się poruszyło. Nie było to jednak ciało – to trwało wciąż w uniżeniu. Źrenice, czarniejsze od nocnego nieba, rozszerzyły się, a spojrzenie wzniosło na pomnik Nytby, której złote ślepia, rozpościerające złoty blask, skupiały się na niej samej.
– Mimo tej kruchej ulotności; Mimo że nic, po co sięgnę, nie pozostanie na zawsze, a ledwie na krótki oddech, nim podgryzane czasem nie rozpadnie się w pył, pragnę, Pani, dane mi przez Immanora księżyce ofiarować Tobie, oddając się służbie. Śluby złożone słowami są ledwie obietnicą, jaką wypełniać będę czynami, nim nie spocznę w kurhanie.
Spojrzenie jej zsunęło się z sylwetki Nytby. Opadło w dół, na posadzkę, a drobny podbródek podążył za nim, chyląc trójkątną głowę jeszcze niżej, w pokorze kryjąc łeb za zsuwającymi się, gęstymi pasmami miękkich włosów, które stworzyły zasłonę. Zasłonę, jaka obdzierała smoczycę z tożsamości.
– Kiedy spojrzysz na zachód, ja podążę na wschód. Kiedy zwrócisz się ku północy, moje łapy udadzą się na południe – aby poznawać. Aby obrastać w wiedzę oraz doświadczenie, dzięki którym w przyszłości godnie poniosę Twe imię, przyczyniając się do rozwoju tam, gdzie jest potrzebny; Niosąc zmiany tam, gdzie są niezbędne. Kiedy uczono mnie o Tobie, powtarzano o pięknie. Rei kirën üme ëre ai al vikel. Üme ki se po thonk, otken äg fuzar – an vem ro zake kecami sparuse.Piękno powłoki jest jednak jednym z wielu. Znajduje się ono również w umyśle, postępie oraz pracy – i to o nim chcę mówić.
Cofnęła się o kilka kroków. Były bezszelestne, płynne. Towarzyszyło im powolne złożenie skrzydeł do boków oraz wzniesienie czoła, po którego bokach opadała grzywka, przysłaniająca oczy – jakoby wciąż Los zasłaniał ją przed bezpośrednim obrazem Bogini.
Wzięła płytki wdech.
– Aharomi.Dziękuję.
Podeszła bliżej, wstrzymując oddech.
– Kam...Pani... – odezwała się cicho, a chłodne, aksamitne brzmienie jej głosu poniosło się po ścianach Groty Cudów. W chwili, w której echo otulało kamienną przestrzeń i delikatnymi wibracjami powracało do jej kruchego ciała, łabędzia szyja opadła w dół, a smukła głowa pochyliła, pozwalając miękkim, sypiącym się pasmom grzywki przysłonić spojrzenie robaczywych oczu, jakich błękit zniknął pod przymykającymi się powiekami.
Ukłon był do bólu niespieszny. Dobrze wykalkulowany, bezszelestny, udekorowany niskim rozpostarciem otulonych z wierzchu białym puchem skrzydeł. Nie chyliła się przed śmiertelnikami, ale żyła w cieniu Bogów, uznając ich zwierzchnictwo na swój własny, niekiedy kontrowersyjnie zdystansowany oraz niewzruszony sposób. Nawet Viliara.
Nie wznosiła jednak ani spojrzenia, ani ciała. Zastygła w bezruchu. W czasie. W przestrzeni. Przemieniła się w pomnik, który od boskiego różnił się wyłącznie oddechem.
– Mis cora ane mer lolken.Bądź łaskawa na mnie spojrzeć. – Gasnący szept, jakoby brakowało jej tchu. – Lonifäbla ne hanwu enet. Mikine vige ümelo uf umand, lo kunda uf arus, datai keüb droten.Świat nie ma końca. Moje łapy są zbyt słabe, a życie zbyt krótkie, żeby go przemierzyć.
Dopiero po tych słowach coś się poruszyło. Nie było to jednak ciało – to trwało wciąż w uniżeniu. Źrenice, czarniejsze od nocnego nieba, rozszerzyły się, a spojrzenie wzniosło na pomnik Nytby, której złote ślepia, rozpościerające złoty blask, skupiały się na niej samej.
– Mimo tej kruchej ulotności; Mimo że nic, po co sięgnę, nie pozostanie na zawsze, a ledwie na krótki oddech, nim podgryzane czasem nie rozpadnie się w pył, pragnę, Pani, dane mi przez Immanora księżyce ofiarować Tobie, oddając się służbie. Śluby złożone słowami są ledwie obietnicą, jaką wypełniać będę czynami, nim nie spocznę w kurhanie.
Spojrzenie jej zsunęło się z sylwetki Nytby. Opadło w dół, na posadzkę, a drobny podbródek podążył za nim, chyląc trójkątną głowę jeszcze niżej, w pokorze kryjąc łeb za zsuwającymi się, gęstymi pasmami miękkich włosów, które stworzyły zasłonę. Zasłonę, jaka obdzierała smoczycę z tożsamości.
– Kiedy spojrzysz na zachód, ja podążę na wschód. Kiedy zwrócisz się ku północy, moje łapy udadzą się na południe – aby poznawać. Aby obrastać w wiedzę oraz doświadczenie, dzięki którym w przyszłości godnie poniosę Twe imię, przyczyniając się do rozwoju tam, gdzie jest potrzebny; Niosąc zmiany tam, gdzie są niezbędne. Kiedy uczono mnie o Tobie, powtarzano o pięknie. Rei kirën üme ëre ai al vikel. Üme ki se po thonk, otken äg fuzar – an vem ro zake kecami sparuse.Piękno powłoki jest jednak jednym z wielu. Znajduje się ono również w umyśle, postępie oraz pracy – i to o nim chcę mówić.
Cofnęła się o kilka kroków. Były bezszelestne, płynne. Towarzyszyło im powolne złożenie skrzydeł do boków oraz wzniesienie czoła, po którego bokach opadała grzywka, przysłaniająca oczy – jakoby wciąż Los zasłaniał ją przed bezpośrednim obrazem Bogini.
Wzięła płytki wdech.
– Aharomi.Dziękuję.
Licznik słów: 539
| Link: | |
| BBcode: | |
| Ukryj linki do postu |
REGENERACJA :: Raz na tydz. obniżenie powagi ran wybranego stopnia o jeden. PARZYSTOŁUSKI :: -1 ST do W i Zr w czasie parzystych miesięcy. |
LEKKOSTOPY :: Trzy razy na miesiąc +2 sukcesy do Skradania. ATUT GRUPY 4 Opis atutu |
- Tkająca Sny
- Łowca Słońca

- Posty: 61
- Rejestracja: 13 cze 2025, 10:02
- Stado: Słońca
- Płeć: Samica
- Wzrost: 1,55
- Księżyce: 40
- Rasa: Północny x Górski
- Opiekun: –
- Mistrz: –
- Partner: –
- Kompani

Ylliane
A: S: 1| W: 1| Z: 5| M: 3| P: 3| A: 1
U: B,Pł,L,O,A,W,MP,MO,MA,Kż,Śl,Prs: 1| Skr: 3
Atuty: Regeneracja; Bogaty z rodu; Parzystołuski (Z); Lekkostopy;
Do Nytby
Dni płynęły, a wszystkie razem łączyły się w księżyce, których rozciągłość wypełniała nieustającą pracą. Nie była ona ciężka, ale bardzo zajmująca, zwłaszcza kiedy odstępowała od karmienia zwierząt, by zająć się sobą – swoimi zdolnościami. Swoją wiedzą.
Podczas wędrówek po ziemiach słońca, wiele razy stawiała łapy na Wymarłej Łące. Stąpała po glebie, od dawna zmieszanej z prochami pochłoniętych pożarem zwierząt oraz popiołami tego, co niegdyś kwitło i wydawało na świat owoce. Pożoga zazwyczaj nie niszczyła natury w tak nieodwracalny sposób. Na zgliszczach zawsze rodziło się nowe życie – i to prędzej, niż później.
Przystanęłą przy Nytbie po raz kolejny i pochyliła głowę, uniżając przed jej obliczem całą pierś, wspieraną na ugiętym łokciu lewej łapy. Prawą wyciągnęła przed siebie, by zachować równowagę. Zastygła w bezruchu.
– Kam...Pani... – odezwała się, wieszcząc swą obecność. – Duni etrie ane kunë mikebe mäsever harawä mistkei oto rajei. Ye sparuke tëverWymarłe Łąki na terenach mojego stada strawione były przez ogień. Tak mówi historia. – zaczęła, mówiąc na tyle cicho, by jej głos nie wychodził poza komnatę, w jakiej znajdował się ukoronowany posągiem piedestał Nytby.
Wzięła głęboki wdech. Powietrze nie było już przyjemnie ciepłe. Stawało się chłodne. Siarczyste. Momentami lekko nieprzyjemne. Wzniósłszy spojrzenie spomiędzy przykrywających czoło kosmyków grzywki, kontynuowała.
– Niemniej jednak... pojedynczy pożar nie zabiłby ziemi na zawsze? – pytanie niełaknące odpowiedzi zawisło w powietrzu nienachalnie. – Deva üme cotai jamari kite, tai baëkke kunefe plac kunda?Czy istnieje choć cień szansy, by przywrócić temu miejscu życie?
Kolejne pytanie, tym razem nie puste i rzucone na wiatr od niechcenia, ale przepełnione mieszającymi się ze sobą ciekawością, determinacją, ambicją i... łaskawością. O ile wskaźnik empatii Ylliane podrygiwał gdzieś żałośnie poniżej trzydziestu, w skali wynoszącej sto – czyli nie było znowu tak najgorzej, czyż nie? – tak każda zmiana, mogąca nieść pozytywne i rozwojowe konsekwencje, była warta chwili uwagi.
Podczas wędrówek po ziemiach słońca, wiele razy stawiała łapy na Wymarłej Łące. Stąpała po glebie, od dawna zmieszanej z prochami pochłoniętych pożarem zwierząt oraz popiołami tego, co niegdyś kwitło i wydawało na świat owoce. Pożoga zazwyczaj nie niszczyła natury w tak nieodwracalny sposób. Na zgliszczach zawsze rodziło się nowe życie – i to prędzej, niż później.
Przystanęłą przy Nytbie po raz kolejny i pochyliła głowę, uniżając przed jej obliczem całą pierś, wspieraną na ugiętym łokciu lewej łapy. Prawą wyciągnęła przed siebie, by zachować równowagę. Zastygła w bezruchu.
– Kam...Pani... – odezwała się, wieszcząc swą obecność. – Duni etrie ane kunë mikebe mäsever harawä mistkei oto rajei. Ye sparuke tëverWymarłe Łąki na terenach mojego stada strawione były przez ogień. Tak mówi historia. – zaczęła, mówiąc na tyle cicho, by jej głos nie wychodził poza komnatę, w jakiej znajdował się ukoronowany posągiem piedestał Nytby.
Wzięła głęboki wdech. Powietrze nie było już przyjemnie ciepłe. Stawało się chłodne. Siarczyste. Momentami lekko nieprzyjemne. Wzniósłszy spojrzenie spomiędzy przykrywających czoło kosmyków grzywki, kontynuowała.
– Niemniej jednak... pojedynczy pożar nie zabiłby ziemi na zawsze? – pytanie niełaknące odpowiedzi zawisło w powietrzu nienachalnie. – Deva üme cotai jamari kite, tai baëkke kunefe plac kunda?Czy istnieje choć cień szansy, by przywrócić temu miejscu życie?
Kolejne pytanie, tym razem nie puste i rzucone na wiatr od niechcenia, ale przepełnione mieszającymi się ze sobą ciekawością, determinacją, ambicją i... łaskawością. O ile wskaźnik empatii Ylliane podrygiwał gdzieś żałośnie poniżej trzydziestu, w skali wynoszącej sto – czyli nie było znowu tak najgorzej, czyż nie? – tak każda zmiana, mogąca nieść pozytywne i rozwojowe konsekwencje, była warta chwili uwagi.
Licznik słów: 302
| Link: | |
| BBcode: | |
| Ukryj linki do postu |
REGENERACJA :: Raz na tydz. obniżenie powagi ran wybranego stopnia o jeden. PARZYSTOŁUSKI :: -1 ST do W i Zr w czasie parzystych miesięcy. |
LEKKOSTOPY :: Trzy razy na miesiąc +2 sukcesy do Skradania. ATUT GRUPY 4 Opis atutu |
Chcesz dołączyć do gry?
Musisz mieć konto, aby pisać posty.
Rejestracja
Nie masz konta? Załóż je, aby do nas dołączyć!
Zapraszamy do wspólnej rozgrywki na naszym forum.
Rozwiń skrzydła i leć z nami!












