A: S: 1| W: 2| Z: 1| I: 1| P: 3| A: 1
U: M,MA,MO: 1| B,A,O,Śl,Skr,W,MP: 2| L,Pł.S: 3
Atuty: Szczęściarz, Kruszyna
Skinął łbem z zadowoleniem. Dobrze, najwyraźniej jakoś potrafił usystematyzować swoje ruchy, gdy zachodziła takowa potrzeba. Wysłuchał wszystkiego, co powiedziała Wichura. No dobra, ale teraz będzie musiała bardziej uważać! Uśmiechnął się i przyjął pozycję, dając ostatecznie od zrozumienia, że zaczyna.
Żadna nowość nie nastąpiła w jego pozycjonowaniu. W końcu miał powtórzyć ten atak, a poprzednio poszło bez zarzutów. Rozstawił łapy, przednie odrobinę szerzej niż barki, uginając je mocno, tak że praktycznie nachylał się na ziemią. Tylna para ugięta była znacznie delikatniej, lecz za to zdecydowanie szerzej rozłożona. Można by to przyrównać do szczeniaka zapraszającego do zabawy. Chociaż nikt najpewniej nie chciałby bawić się z takim szczeniakiem. Głównie dlatego, że nie wyglądał ani trochę niewinnie. Całe ciało pochylało się do przodu, jakby w każdej chwili mógł wystrzelić przed siebie z prędkością puszczonej cięciwy. Ogon uniósł się do góry i wyciągnął za Kaszmira, aby zrównoważyć tą niestandardową pozycję. Może nie tak uczyło się ustawiać młodych adeptów, szkolących się na wojowników ale... w końcu Kaszmir już takim adeptem nie był. Ani nie można go nazwać "standardowym", tak samo jak jego ryzykowny styl walki. Ta pozycja mu odpowiadała, starał się bardzo, b y napięte mięśnie utrzymały go w komfortowym położeniu, by nie czuł, że jest przeważony w jakimkolwiek kierunku. To miało być dla niego przede wszystkim komfortowe. Ułatwił sobie dodatkowo na kilka sposobów ambitne zadanie utrzymania balansu. Skrzydła mocno docisnął do boków, aby nie zawadzały w jakimkolwiek kierunku, a łeb cofnął do tyłu, tak że obserwował siostrę praktycznie z poziomu głowy przyklejonej do klatki piersiowej. Szyja samca zawinęła się do tyłu, jak gotowa do ataku kobra, pozostawiając tylko w miarę twardy kark wystawiony na atak, a ukrywając wrażliwe podgardle. Teraz czuł, że może walczyć. Pomimo, że prawdziwa walka to nie była, to jego serce zabiło szybciej. Oddychał luźno, naturalnie, unikając zbytniego spięcia. A wszystko to w mgnieniu oka. W końcu ile wojownik może się mizdrzyć z dobrym poukładaniem łapek?
Krótkie spięcie wszystkich mięśni Kaszmira mogło dać jednoznacznie do zrozumienia, że w tym momencie podrywa się do ataku. Ciało czerwonołuskiego zadziałało jak dobrze naoliwiony mechanizm, wykorzystując skierowane do przodu ustawienie, dzięki któremu wyskoczył dosłownie jak pajacyk z pudełka. Kilkaset kilo żywej wagi lecące w powietrzu prosto na Wichurę. Tylne łapy były gotowe i wybiły go jako pierwsze, zaraz za nimi para przednich, mocniej wspartych o podłoże. Pazury samca wbiły się w nie, by zapewnić maksimum stabilności. Miał znowu zrobić to samo. Ale mógł z innej strony. Wywinął ogonem w powietrzu, aby ukierunkować ciało w locie. Przednie kończyny wyciągnął przed siebie, gotów na lądowanie. Tylne wciąż nie przeszkadzały, podwinięte bezpiecznie pod smokiem, a całe ciało wygięte w delikatny łuk ,kiedy oddawał się półtora sekundowemu lotowi. A może i krótszemu? W tym wszystkim najbardziej lubił lądowanie. Tym razem, odbyło się ono po prawej stronie smoczycy, gdzie jego instynkt wyrobiony w walkach zadziałał jak należy i para przednich łap ugięła się pod jego ciężarem, przyjmując na siebie całą siłę uderzenia. Zaraz za nią dołączyły tylne, dostawione lekko za pionierkami. Kiedy tylko musnęły one ziemię wiedział, że może zaczynać, bez narażania się na wywrotkę. Lewa łapa poderwała się z ziemi w mgnieniu oka, a ogon zafalował za smokiem, kiedy środek ciężkości przetoczył się nieznacznie na jego lewą stronę. Łapa wystrzeliła w kierunku ognistej, znów czyniąc zagarniający ruch na ukos, od dołu do góry, tym razem z lewa na prawo. Wymierzył ten atak niżej, zawadzający o prawą przednią łapę wojowniczki, i praktycznie nie tykając tułowia, przechodzący na jej lewy bark. Długie cięcie po kończynach, prowadzące zwykle do immobilizacji. Łapa wojownika odwrócona była spodem w kierunku ataku, pazury lekko zagięte, tak by palce nie ucierpiały przez przeprost, w razie potencjalnego uderzenia. Tym razem, zrobił to szybko. Cięcie szponów ze świstem zabrzmiało w powietrzu, kiedy wojownik wprawił w ruch swoją łapę, ciągnąc za nią bark, by zmaksymalizować wykorzystanie swoich dość marnych zasobów siły. Ale to nie było ważne, że nie miał tych sił zbyt dużo do dyspozycji. W końcu nie chciał przebijać się do kości. Sam rozpęd ostrych jak brzytwy pazurów wystarczył, by zmasakrować skórę i wyłączyć z gry boleśnie rozkrwawione mięśnie nieuważnego przeciwnika. Gdy atakował, robił to jakby całym sobą. To nie był jedynie ruch łapy, a przekazanie energii całego ciała w tej jeden cios.
Gdy zakończył akcję, jego pazury mocniej wbiły się w ziemię, by rozmach nie poniósł go przypadkiem w którymś z kierunków, zmuszając do upadku. Spojrzał na wojowniczkę, oczekując jakiegoś komentarza. Albo przynajmniej pozwolenia na ten następny, "nowy" atak, jaki miał wypróbować.
Licznik słów: 733
~ ~ ~
Z przyjemnością nauczę Cię wszystkiego co wiem.
~ ~ ~
Atuty:
~Szczęściarz
Skoro mnie spotkałeś, rzeczywiście musisz mieć dużo szczęścia.
W przypadku akcji rozsądzonej niepowodzeniem (lub akcji utrudnionej) Atut daje automatyczny 1 sukces.
~Kruszyna
Nie, na prawdę, tyle mi wystarczy. Weź resztę...
Smok uzyskuje status sytość po zjedzeniu 3 jednostek mięsa zamiast 4.
Tutaj są wszyscy których uczę...
A tutaj KP
Kompan: Żywiołak ziemi Neder
Słodki, mały niedźwiadek
https://www.smoki-wolnych-stad.pl/viewtopic.php?p=193772#193772
Avek i pixelek by Brutal