A: S: 1| W: 1| Z: 2| I: 3| P: 1| A: 2
U: Pł,A,O,Skr,Kż: 1| S: 2| B,L,W,MP,MA,MO,Śl: 3
Atuty: Szczęściarz; Niezdarny wojownik; Nieugięty; Wybraniec bogów
Iskra wraz z nadchodzącymi to coraz liczniej członkami rodziny promieniała od radości. Ślepia zaś przepełniły się słonym płynem, który tym razem był znakiem szczęścia. Kiedy ostatnio płakała ze szczęścia? Chyba sama nie pamiętała. Po kolei witała się z każdym z osobna smokami. Na początku była jej córka, która od razy rzuciła się na nią. Błękitna smoczyca oczywiście podzielała radość smoczycy i dała się wtulić dorosłej już smoczycy, jak się później okazało która również była matką.
Tak bardzo tego potrzebowała, ciepła, które otaczają tylko smoki z jej rodziny. Każdy członek tej rodziny był wyjątkowy i inny, to było piękne. Choć niektóry nawet nie należeli do tego stada w którym się wykluli i wychowali, ale Nadzieja nie miała im tego za złe. Wręcz przeciwnie, była z nich dumna, bo podążali w życiu swoją własną ścieżką i jak widać dobrze im to wyszło.
-Też się cieszę że Cię widzę córciu-powiedziała tuląc ją skrzydłami. Liznęła ją po łbie i wysłuchała co miała do powiedzenia jej córka. -Gratulacje potomstwa, oby dało Ci tyle szczęścia ile mi moje dało -powiedziała z szczerym uśmiechem. Tak, rodzina jest jej całym szczęściem jakie ma.
Następnie jej ślepiom ukazał się już w dość podeszłym wieku najstarszy syn. Sama nie zauważyła swojego wieku. W duchu nadal była tą samą smoczycą, która obejmowała rangę zastępcy stada. Na widok syna uśmiech zrobił się jej jeszcze większy niż był, jeśli da się to sobie wyobrazić. Również ciepło powitała smoka z lekkim liźnięciem po ranie znajdującej się na szyi samca.
-Witaj kochanie, jak się trzymasz? -spytała lekko zatroskanym głosem. Czyżby zwierzyna była coraz bardziej drapieżna, czy to może liczne rany w wojnie zostawiły ślad na tym smoku...
Kolejny który przybył, był to Kaszmirowy, który na złudzenie przypominał własnego ojca z czasów młodości, kiedy to jako młoda smoczyca spotkała go przypadkowo. -Witaj mój synku, najwyraźniej pora wyjść z cienia i spotkać się z rodziną.
Kolejnego smoka nie znała osobiście, ale łatwo było się domyślić kto jest jego rodzicem. Temperament to miał po tatusiu. Przyjrzała mu się uważnie i doszła do wniosku że to już nie była tak mała rodzina, a prawie wielki ród. Niestety przeżyła niektóre ze swoich piskląt, jednak te najsilniejsze przetrwały, a nawet stworzyły nowe pokolenia tej rodziny. Przed końcem każdy smok chciałby zostawić jakiś ślad na tej ziemi, jej śladem była rodzina, tak mnoga i tak wspaniała.
Nareszcie zobaczyła młodsze pokolenie, które znała. Pozwoliła być i tym razem wyściskana, w szczególności że lubiła czułości, zwłaszcza od rodziny.
-Witaj kochana, urosłaś -powiedziała z figlarnym uśmieszkiem. Przecież było to do przewidzenia, że nie będzie wiecznym pisklakiem z tymi samymi rozmiarami i głosem. Z czasem przywykła do tego że nic nie zostaje wieczne, a smoki bądź co bądź się starzeją. Najciężej jest to zrozumieć dla matki, która wypuszcza swoją pociechę z groty, by to rozpoczęło własne samodzielne życie.
Oczywiście zauważyła przybycie swojego już wiekowego partnera. Jednak go przywitała lekkim uśmiechem w jego stronę. Wiedziała że się za to nie obrazi, nie miała nawet jak podejść do niego otoczona taką gromadką. Na pewno jeszcze sobie porozmawiają i pobędą sam na sam. Teraz zaś chciała się jak najwięcej nacieszyć resztą rodziny, nie zapominając o nikim.
Została to przywitania ostatnia najmniejsza z tej zgrai pociecha. Podeszła powolutku do małej i liznęła ją po łebku. -Hej słońce, powiesz może babci jak się nazywasz? -powiedziała ciepłym i spokojnym głosem. Nie chciała jej przestraszyć, wręcz przeciwnie, chciała by mała poczuła się bezpiecznie. Przecież nigdzie indziej nie będzie tak bezpieczna wśród swojej rodziny, która na pewno ją obroni przed każdym niebezpieczeństwem.
Teraz zaś chciała zabrać głos do wszystkich tutaj zebranych.
-Witajcie. Zebrałam Was wszystkich, abyście spędzili trochę czasu ze mną jak i resztą rodziny oraz pielęgnowali rodzinne więzi, które są najtwardsze ze wszystkich. Nigdy nie wiadomo kiedy jeszcze spotkamy się w tak licznym rodzinnym gronie. -powiedziawszy to stworzyła za pomocą maddary na środku polany, średniej wielkości ognisko, które miało wszystkie właściwości prawdziwego. -Tak więc może opowiecie starszej smoczycy, która już nie nadąża z nowościami, co tam u Was i w Wolnych Stadach. -zaśmiała się sama ze swoich słów, bo przecież nie uważała się za starą, jednak co do nowości, to prawda od jakiegoś czasu nie nadarzała z informacjami.
Licznik słów: 685
"Nie kłamstwa, lecz prawda zabija nadzieję. "