Błękitna Skała

Wzniesiona wysoko nad terenami, jest jednym z lepszych i jednocześnie niebezpiecznych miejsc widokowych, głównie przez wzgląd na liczne przepaście, w których giną nie tylko wodospady.
Chór Światła
Dawna postać
Im judging ya all.
Dawna postać
Awatar użytkownika
Posty: 630
Rejestracja: 15 maja 2015, 22:24
Stado: Waham się
Płeć: Samiec
Księżyce: 300
Rasa: Skrajny

Post autor: Chór Światła »
A: S: 1| W: 1| Z: 2| I: 2| P: 1| A: 3
U: B,Pł,S,Skr,Śl,MA,MO,M: 1| A,O: 2| Lecz,MP,W: 3
Atuty: Atrakcyjny; Chytry Przeciwnik; Zielarz; Magiczny Śpiew; Uzdolniony.

OSTATNI POST Z POPRZEDNIEJ STRONY:

W odróżnieniu od Kiary szedł spokojnym, pełnym gracji krokiem. Szedł typowo, delikatnie uśmiechnięty, nucą sobie pod pyskiem. Ale nie oznaczało to że cieszył się z tego wezwania. Bynajmniej, był w nie lepszym nastroju niż siostra. Nie miało to nic wspólnego z przekazem telepatycznym. Chodziło o samo to spotkanie. Pamiętał jak Duch starał się przekonać ich by zostali, a Nixlun obawiał się że znowu spróbuje to zrobić. Chociaż... dlaczego by go nie posłuchać? W Wodzie na pewno było by mu dobrze, tam była jego matka, brat oraz Duch. Był tylko jeden powód dla którego chciał pozostać w Cieniu, jeden i najważniejszy powód : Kiara. Przez cała drogę trzymał swój ogon owinięty wokół ogona siostry. Różowooki nie miał pojęcia o sytuacji z tamtym samcem, który próbował ją zabić. I dobrze, po nie wiadomo jak by na to zareagował. Nie potrafił jeszcze walczyć, ale znając jego przywiązanie i chaotyczny charakter, wpierw albo poszedł do ojca, wyklinając go że gadał coś o bezpieczeństwie i podobnych bzdetach, albo poszedł by wytropić tamtego samca i spróbował go zabić. A raczej poszedł by zginąć, w końcu nie potrafił jeszcze należycie walczyć. Lecz na szczęście o niczym nie wiedział. Mimo wszystko, to w Cieniu czuł się dobrze, lepiej niż w domu. To nie zasługa tych smoków, w większości będącym prymitywami. To zasługa krajobrazu, wypełnionego ciszą i spokojem. Z jakiegoś powodu czuł tam ciągły spokój, mógł się zrelaksować. Tak jakby od początku powinien tam być...
Gdy stanęli na miejscu Nixlun postawił uszy widząc Ducha. Był on dla niego bardzo ważną osobą oraz wzorem do naśladowania. Uśmiechną się serdecznie, nie odsłaniając kłów.
– Witaj Duchu, dobrze wyglądasz. – Powiedział miłym, melodyjnym głosem. Prosił swego przyjaciela w duchu, by nie prosił o to co było niemożliwe...

Licznik słów: 285
Link:
BBcode:
Ukryj linki do postu
Pokaż linki do postu
Lenifiell
Dawna postać
Dawna postać
Awatar użytkownika
Posty: 627
Rejestracja: 04 maja 2015, 9:20
Stado: Umarli
Płeć: Samiec
Księżyce: 2
Rasa: Skrajny
Partner: Samiec znaleziony:P

Post autor: Lenifiell »
Duch był zdenerwowany nie wiedział czy przybędą i czy będą zdrowi, najpierw gdy ich zobaczył chciał do nich pobiec i ich utulić oboje, lecz tego nie zrobił, zmierzył ich wzrokiem czy byli ranni bądź czy byli wykarmieni i dopiero wtedy do nich podbiegł, przytulił najpierw Kiarę, kładąc na jej plecach swoje skrzydło, teraz na jego paszcze zagościł lekki uśmiechnął lecz w oczach były łzy. Potem skoczył do osoby którą darzył ogromna sympatią do Nixluna, różowego samca który wzbudzał w nim różne emocje, przytulił go równie mocno. – Tak się cieszę ze was widzę zdrowych, miałem nadzieję że nic wam się nie stało. – Z jego oczu wyciekły dwie łzy i spadły na ziemię. – Spojrzenie Mroku zamordował mojego brata, a potem razem z Dwuznaczną Aluzją go pożarli, a dzień wcześniej Spojrzenie skatował Tygrysiego waszego brata. – Smutek w oczach smoka był ogromny, jeszcze raz przytulił Nixluna i Kiarę skrzydłami, całując ich w czółka. Jak na to zareagują? Powiedział im prawdę prosto z mostu, a byli tacy mali jeszcze.

Licznik słów: 168
Link:
BBcode:
Ukryj linki do postu
Pokaż linki do postu
Jeździec Apokalipsy
Dawna postać
Kiara Odrodzona
Dawna postać
Awatar użytkownika
Posty: 1053
Rejestracja: 02 cze 2015, 15:44
Stado: Umarli
Płeć: Samica
Księżyce: 73
Rasa: Drzewny
Partner: Cichy Potok

Post autor: Jeździec Apokalipsy »
A: S: 1| W: 2| Z:2| I: 1| P: 2| A: 2
U: MO,Kż: 2| B,L,P,S,Sl,W,M,Skr,MP,MA: 3| A,O: 6
Atuty: Zwinna; Chytry Przeciwnik; Czempion; Utalentowany; Ostateczny Cios
Zmrużyła ślepia, gdy samiec zaczął iść w ich kierunku. Kiedy ją przytulał, nie odwzajemniła uścisku. Była po prostu zaskoczona. Nie był dla niej żadnym opiekunem, on ją po prostu uczył. Co prawda nie wiedziała, czy Nixlun znał go wcześniej.. ale mniejsza z tym.
– Stado Cienia nie składa się z samych psychopatów. – Burknęła, patrząc na niego surowo. Nie zamierzała mówić samcowi o tym, co ją spotkało. Że była blisko śmierci, że prawie została pożarta. Z jej oczu nie dało się niczego wyczytać. Na jego słowa pokiwała lekko łbem, jednak nie odezwała się.
– Nie dotykaj mnie. – Syknęła, gdy ten raz jeszcze chciał ich przytulić. Poza tym nie uważała Tygrysiego za brata, tylko za chorego psychicznie smoka ze stada błota. Już nie byli mali. Powinni już być adeptami, ale oczywiście przywódca miał ważniejsze sprawy na łbie.
Poza tym jak widać Kiara się zmieniła i nic nie można było z tym zrobić. Nie czuła jakiejś bliskiej więzi do tego smoka, toteż dziwiło ją jego zachowanie. Nie lubiła współczucia. Dobrze czuła się w Cieniu i tam zamierzała pozostać do końca swoich dni. Ukradkiem spojrzała na brata, jednak jej pysk cały czas utrzymywał powagę. Nie miała ochoty się uśmiechać.

Licznik słów: 197
Link:
BBcode:
Ukryj linki do postu
Pokaż linki do postu
Zawsze trzeba działać. Źle czy dobrze, okaże się później. Żałuje się wyłącznie bezczynności, niezdecydowania, wahania. Czynów i decyzji, choć niekiedy przynoszą smutek i żal, nie żałuje się.

A T U T Y
I – Zwinny
Jednorazowo +1 do Zręczności.
II – Chytry Przeciwnik
W czasie pojedynku/misji/raz na dwa tygodnie w polowaniu/wyprawie smok może utrudnić akcję swojego przeciwnika, który ma dodatkowe +1 do ST.
III – Czempion
Raz na walkę smok ma 1 dodatkowy sukces do ataku fizycznego. Dodatkowo raz na miesiąc podczas modlitwy w świątyni otrzymuje dar od swojego patrona.
IV – Utalentowany
Smok może wyuczyć się dwóch umiejętności na poziom 6, ale wtedy nie może mieć żadnej na poziomie 5 i tylko jedną na poziomie 4. Atut nie ma wpływu na niższe poziomy U.
Niemożliwe do wybrania wraz z Uzdolnionym.


P R Z E D M I O T Y
Pożywienie:
38/4 mięsa, 6/4 owoców
Kamienie Szlachetne:
turkus, rubin, 2x szmaragd
Chór Światła
Dawna postać
Im judging ya all.
Dawna postać
Awatar użytkownika
Posty: 630
Rejestracja: 15 maja 2015, 22:24
Stado: Waham się
Płeć: Samiec
Księżyce: 300
Rasa: Skrajny

Post autor: Chór Światła »
A: S: 1| W: 1| Z: 2| I: 2| P: 1| A: 3
U: B,Pł,S,Skr,Śl,MA,MO,M: 1| A,O: 2| Lecz,MP,W: 3
Atuty: Atrakcyjny; Chytry Przeciwnik; Zielarz; Magiczny Śpiew; Uzdolniony.
Zaskoczyło go czułe przywitanie, jakim zostali obdarowaniu. Wiedział ze Duch jest dość... otwarty w okazywaniu swych uczuć, ale nagła czułość była trochę dziwna. Może to za sprawą Cienistej dzikość, to jakiej przywykł Nix. Ten wysłuchał słów starszego samca, lustrując go wzrokiem. O skatowaniu Tygrysa wiedział z pierwszej ręki, kiedy ten przesłał mu mentalne obrazy jego tortur. Ale o śmierć brata Ducha nie miał pojęcia. Zaniepokoiło go to, ponieważ wiedział że teraz Duch będzie zdeterminowany jak nigdy, by przekonać ich do odejścia. Jakby wcześniej nie było to dość kłopotliwe... Uśmiechną się krzywo na słowa Kiaray. Doprawdy, może z samych psychopatów nie, ale to właśnie oni przeważają liczebnością jak i przywilejami jakie posiadają. Wrócił jednak myślami do białego łowcy. Co myślał o Duchu? Cóż, kiedyś powiedział by że to na pewno wielki i wspaniały smok, ale teraz... wydawał mu się naprawdę naiwny. Dlaczego w ogóle sądził że będą chcieli odejść z Cienia? Przecież jeżeli to zrobią, zostaną uznane za zdrajców! A wiadomo co oni ze zdrajcami robią, a Nixlunowi nie śpieszno było umierać. A tym bardziej narazić Kiary na jeszcze większe niebezpieczeństwo. Różowookiemu było żal trochę Sortha, ale zginą i tyle. Nie miał też za złe tego, że Aluzja zjadła jego truchło. W końcu i tak zrobił by to robaki... Porównania tej barbarzyńskiej samicy co robactwa rozbawiło lekko samczyka. Wracając do pisklęcia, właściwe to dlaczego był bez opieki? Pisklęta może i są rozbrykane, ale zważając na ostatnio napięte stosunki między stadami rodzice powinni uważać na swoje pociechy. Jak ci Wodni chcieli zapewnić ochronę Nixlunowi i Kiarze podczas wojny, jeżeli nie są w stanie nawet chronić własnych piskląt w czasach pokoju? Uśmiechną się gorzko, utwierdzony w przekonaniu że osunięcie się w Cień było naprawdę dobrą decyzją. Powinien podziękować ojcu... temu który doprowadził do całej tej sytuacji. Oraz smokom z "Wody", które postanowiły stworzyć swoje stado. Czyż to nie przez ich chęć wolności i aroganckiej samodzielności nie doprowadził do rozłamu stada w takim samym stopniu jak czyny Słowa? Czy może to wina tych którzy wychowali te smoki, w końcu gdyby nie oni to do żadnego rozłamu by nie doszło. Ale jaki jest sens winić tych którzy odeszli, przecież pewnie nie wiedzieli że coś takiego może się stać. Koniec końców, nie ma nikogo bez wini, każda strona, a nawet ci którzy starali się być bezstronni, oni wszyscy doprowadzili do obecnej sytuacji. W takim razie jak można obarczać winą kogokolwiek? Nixlun uważał że nie.
Z rozmyśleń wyrwało go syknięcie Kiary, która powstrzymała Ducha przed uściśnięciem ich. Doprawdy, zaczyna robić się dzika niczym ta cała Dwuznaczna Aluzja. Miał tylko nadzieję że Kiara nie zaczęła się z nią przebywać... Bardzo by mu się nie podobało, gdyby jego ukochana siostra zaczęła przejmować nawyki po czymś tak... nieprzyjemnym. Odrzucił szybko od siebie te myśli, nie uwierzy w to że jego siora może chociaż w najmniejszym stopniu zacząć przypominać tamto coś. Pociągną siostrę za pomocą ogona ku sobie, po czym okrył ją skrzydłem i otarł się mocno bokiem, w geście czułego przytulenia.
– Doprawdy, ostatnio robisz się naprawdę nietykalska. – Powiedział, teatralnie wzdychając. Powrócił spojrzeniem swoich pięknych oczu na Ducha Łagodność,
– Jak widzisz Duszku, jesteśmy cali i zdrowi. Nie powinieneś się tak o nas martwić, nie wyjdzie ci to na zdrowie... – Ani nam jeżeli ktoś z Cienia nas zobaczy. Dodał sobie w głowie, wiedząc że nikomu z jego nowego stada nie spodoba się fakt że dwa, jeszcze-nie-Cieniste pisklaki zadają się z łowcą stada, którego de facto nie akceptują.

Licznik słów: 569
Link:
BBcode:
Ukryj linki do postu
Pokaż linki do postu
Pieśń Słowika
Dawna postać
Mistrz Kłopotów
Dawna postać
Awatar użytkownika
Posty: 518
Rejestracja: 01 paź 2015, 20:41
Stado: Ziemi
Płeć: Samiec
Księżyce: 27
Rasa: Zwyczajny

Post autor: Pieśń Słowika »
A: S: 1|W: 2|Z: 2|I: 1|P: 2|A: 1
U: B,L,MP,MO,MA: 1| O,W,S,Skr,K,Śl: 3 | A: 4
Atuty: Zwinny, Oporny Magik
Właściwie nie wiedział czemu tą skałę nazwali akurat błękitną. Stanął pod nią i wpatrywał się z powątpiewaniem na nieruchomy kamulec. No przecież to był zwykły, szary, zimny głaz.
No właśnie. Zimno tu i cicho.
Błękitnołuski położył kryzę na grzbiecie i obrócił się szukając wzrokiem smoczycy. Był z nią tutaj umówiony na naukę, chociaż nie widział jej jeszcze nigdy na oczy. Dziwne te spotkania.
Eh... Usiadł i westchnął. Spojrzał wymownie na skałę i mruknął do niej.
Zastąpię cię. Możesz odpocząć "błękitna" skało.
Rzeczywiście. Czekali tu oboje, on błękitny, ona – skała.

Licznik słów: 91
Link:
BBcode:
Ukryj linki do postu
Pokaż linki do postu

ATUTY

Gr. I: Zwinny
Jednorazowo +1 do Zręczności
Gr. II: Oporny magik
Kiedy smok jest atakowany magią, atakujący ma dodatkowe +1 do ST
Gr. III: –

W POSIADANIU


STAN ZDROWIA
osłabienie organizmu: +1ST do wytrzymałości

STAN GŁODU
syty

FanARTy
by Dynamika
by Piewca


Nocna Łuska
Dawna postać
Nadeithscallieth
Dawna postać
Awatar użytkownika
Posty: 225
Rejestracja: 29 lis 2015, 8:38
Stado: Umarli
Płeć: Samica
Księżyce: 40
Rasa: Skrajny
Mistrz: Wieczne Ukojenie

Post autor: Nocna Łuska »
A: S: 1| W: 2| Z: 1| I: 1| P: 2| A: 1
U: S: 1| L,O,A,MO,W,Śl: 2| MP,MA,Lecz: 3
Atuty: Spostrzegawcza; Pamięć przodka;
Nadeithscallieth musiała się wyciszyć po spotkaniu z Cichymi Wodami. Nic nie działało na nią tak odprężająco jak uczucie wirującego pod skrzydłami wiatru. Zimne powietrze prześlizgiwało się po jej łuskach. Muskało napięte mięśnie na pysku, rozluźniało. Szybowała wysoko nad ziemią. Złapała w skrzydła przyjazny prąd. Kołysała się na lewo i prawo. Ogon z długą kitą był jej sterem i przedłużeniem strzałkowatego kształtu. Ziemia pod nią płynęła, niczym ospała rzeka.
Wzrok samicy ani razu nie skierował się ku dołowi. Nie interesowało ją teraz gdzie leciała. Była ponad tym. Czarną kropką na niebie.
Długo krążyła wzbijając się coraz wyżej, aż wleciała w gęstą chmurę. Zimna para skropliła się natychmiast na jej rozgrzanych od mięśni łuskach. Spływała drobnymi wężykami pod oczami, na szyi i brzuchu. Zawirowała w powietrzu i zgięła skrzydła, jeszcze przez chwilę, siłą rozpędu wznosząc się w górę, ponad chmury. Potem obróciła się grzbietem do ziemi i niczym w kołysce z czarnych tkanin, otulona skrzydłami zaczęła spadać w dół.
Kochała to uczucie. Łapy podkurczyła do brzucha, luźny ogon poddał się prądowi powietrza i uniósł się do góry goniąc za opadającą samicą. Powieki zakryły jej złote oczy, jakby zasypiała.
Otulona przez zaciskające się masy powietrza nabierała prędkości przelatując przez obłoki ostatnich warstw chmur. Mimo niskiej temperatury panującej na tej wysokości, było jej ciepło. Przynajmniej od wewnątrz embrionalnej pozycji.

Licznik słów: 215
Link:
BBcode:
Ukryj linki do postu
Pokaż linki do postu


Atuty:
Spostrzegawczy
Jednorazowo +1 do Percepcji
Pamięć przodka
Smok zna słabe punkty drapieżników, przez co ma -1 do ST do Ataków/Obron podczas walki z nimi (nie działa na Arenie)

Skarby i pamiątki
kamienie: 0 / 4

Zapasy
owoce: 2
mięso: –

Moja krew / Ruja
Adramus, May, Mirandearth, Lenifiell/ 1 – 9


Obrazek
Niewinna Łuska
Dawna postać
Niewinny Dotyk
Dawna postać
Awatar użytkownika
Posty: 1153
Rejestracja: 30 gru 2014, 0:08
Stado: Ziemi
Płeć: Samica
Księżyce: 28
Rasa: Skrajny
Partner: Płacz Aniołów

Post autor: Niewinna Łuska »
A: S: 1| W: 2| Z: 1| I: 1| P: 3| A: 1
U: M,MA,MO: 1| B,A,O,Śl,Skr,W,MP: 2| L,Pł.S: 3
Atuty: Szczęściarz, Kruszyna
Wiele metrów poniżej...
Hm, na pewno wszystko z nim w porządku? Niecodziennie widzi się smoka, który wyprawia takie akrobacje. Kaszmir przekrzywił łeb, siedząc na wilgotnej ziemi niczym ogromne, zaciekawione pisklę, niema publiczność nieplanowanego widowiska. Jego szafirowe oczy nie mogły się oderwać. Przecież jeszcze chwila i roztrzaska się o ziemię! To nierozsądne i niebezpieczne, do tego bardzo nieodpowiedzialne i z pewnością może przyprawić o zawał serca albo uszkodzenie skrzydeł. Kiedy na to patrzył to... od razu miał ochotę zrobić to samo! Uśmiechnął się zadziornie, jakby miał 20 księżyców. Można by dodać jeszcze trochę ostrych skał czyhających w dole, i byłaby perfekcyjna zabawa. Bez zastanowienia rozwinął szerokie skrzydła i mocnym wybiciem skoczył w powietrze, wznosząc się miarowymi ruchami w kierunku opadającego zjawiska. Poczuł, że serce bije mu szybciej, kiedy zbliżał się do nieznanego. W końcu po raz pierwszy widział tego akrobatę. Najlepszymi lotnikami pod barierą była jego siostra oraz jej partner. Więc skąd wziął się ten smok, który wyczynia w powietrzu takie rzeczy? Miał zamiar ominąć z pewnej odległości opadającego smoka, jednocześnie sprawdzając, czy właściwie wie co robi. To było dziwne... Gdy zbliżył się jeszcze trochę, natknął się na kokon. Zatoczył okrąg, pozwalając sobie na utratę wysokości, równą z pikującym nieznajomym. W powietrzu rozległ się ostrzegawczy ryk Kaszmirowego Dotyku. Jeśli ktoś chciałby w ogóle tłumaczyć smocze okrzyki, to brzmiałoby to mniej więcej jak "uważaj!". Chyba był nieprzytomny. Orientując się w sytuacji, czerwonołuski spróbował zbliżyć się do kokonu, ale zebrał się do tego zbyt późno. Nie zrówna się z ciałem opadającym w dół jak kamień.

Licznik słów: 252
Link:
BBcode:
Ukryj linki do postu
Pokaż linki do postu
~ ~ ~
Z przyjemnością nauczę Cię wszystkiego co wiem.
~ ~ ~

Obrazek
Atuty:

~Szczęściarz
Skoro mnie spotkałeś, rzeczywiście musisz mieć dużo szczęścia.
W przypadku akcji rozsądzonej niepowodzeniem (lub akcji utrudnionej) Atut daje automatyczny 1 sukces.
~Kruszyna
Nie, na prawdę, tyle mi wystarczy. Weź resztę...
Smok uzyskuje status sytość po zjedzeniu 3 jednostek mięsa zamiast 4.

Tutaj są wszyscy których uczę...

A tutaj KP


Kompan: Żywiołak ziemi Neder
Słodki, mały niedźwiadek

https://www.smoki-wolnych-stad.pl/viewtopic.php?p=193772#193772

Avek i pixelek by Brutal
Nocna Łuska
Dawna postać
Nadeithscallieth
Dawna postać
Awatar użytkownika
Posty: 225
Rejestracja: 29 lis 2015, 8:38
Stado: Umarli
Płeć: Samica
Księżyce: 40
Rasa: Skrajny
Mistrz: Wieczne Ukojenie

Post autor: Nocna Łuska »
A: S: 1| W: 2| Z: 1| I: 1| P: 2| A: 1
U: S: 1| L,O,A,MO,W,Śl: 2| MP,MA,Lecz: 3
Atuty: Spostrzegawcza; Pamięć przodka;
Szum. Trzepotanie. Szmery, świsty i gwizdy. Trudno było przez to wszystko usłyszeć zbliżającego się do niej nieznajomego. Do ziemi było jeszcze daleko. Wyczuwała to po temperaturze powietrza, która nieznacznie rosła z każdym uderzeniem serca.
Kaszmirowy Dotyk podleciał do niej tak blisko, że niemal mógł ją dotknąć, ale czarny smok spadał zbyt szybko, żeby mógł coś zrobić. Zaryczał więc, a jego głos był już zbyt silny, by nie móc przebić się przez odgłos świstu powietrza i trzaskania błon.
Nadeithscallieth otworzyła nagle oczy. Czarne, pionowe źrenice utkwione były w nieznajomego, który chciał ją dogonić z nieznanych jej przyczyn. Patrzyła na niego spode łba. Wyglądała jakby nadal spała. Jego ostrzegawczy okrzyk wybił ją ze stanu skupienia. Była zdezorientowana. Dlaczego na nią ryczał? Trochę niechętnie wygięła szyję do dołu obracając ciało wolno do tyłu i wykonując powietrzną beczkę. Przez ten moment Kaszmirowy Dotyk mógł spostrzec jak bardzo się mylił. To była samica.
Jej potężne skrzydła złapały powietrze wzdymając cienką błonę, wyhamowując prędkość. Silne ramiona skrzydeł utrzymały ciężar ciała samicy i zatrzymały ją w miejscu. Zawisła w powietrzu, w miejscu. Z zadartym ku górze łbem, wpatrując się złotymi, ciekawskimi oczyma w samca. Czekała aż podleci. Z podkurczonymi przednimi łapami, a tylnymi opuszczonymi wzdłuż wyprostowanego długiego ogona i grzywą lśniącą od wilgoci, wpatrywała się w niego z dołu zadzierając głowę do góry.

Licznik słów: 216
Link:
BBcode:
Ukryj linki do postu
Pokaż linki do postu


Atuty:
Spostrzegawczy
Jednorazowo +1 do Percepcji
Pamięć przodka
Smok zna słabe punkty drapieżników, przez co ma -1 do ST do Ataków/Obron podczas walki z nimi (nie działa na Arenie)

Skarby i pamiątki
kamienie: 0 / 4

Zapasy
owoce: 2
mięso: –

Moja krew / Ruja
Adramus, May, Mirandearth, Lenifiell/ 1 – 9


Obrazek
Niewinna Łuska
Dawna postać
Niewinny Dotyk
Dawna postać
Awatar użytkownika
Posty: 1153
Rejestracja: 30 gru 2014, 0:08
Stado: Ziemi
Płeć: Samica
Księżyce: 28
Rasa: Skrajny
Partner: Płacz Aniołów

Post autor: Niewinna Łuska »
A: S: 1| W: 2| Z: 1| I: 1| P: 3| A: 1
U: M,MA,MO: 1| B,A,O,Śl,Skr,W,MP: 2| L,Pł.S: 3
Atuty: Szczęściarz, Kruszyna
Wiatr szumiał mu w uszach, gdy przyspieszał co raz bardziej i bardziej, a dystans między nim a ściganym smokiem tylko się zwiększał. Zmrużył ślepia, wyrażając upór, a jednocześnie osłaniając je przed co raz intensywniejszym wiatrem, rozbijającym się o wrażliwe źrenice. Dam radę, złapię go. Wydał z siebie cichy pomruk, uderzając mocno skrzydłami i zostawiając je za sobą, by mknąć w dół jak strzała. Adrenalina tańczyła w jego żyłach, pobudzając serce do szybszej pracy. Pościg. Może nie lubił pościgów tak jak walki, ale zawsze były w pewien sposób fascynujące. A tym razem zdawało mu się, że powinien ochronić nieznajomego od niepotrzebnych obrażeń. Właściwie, dlaczego miał zamiar wykazać się takim mesjanizmem? Można przypuszczać, że poczuł swego rodzaju więź z istotą, która zachowuje się w powietrzu tak podobnie, a jednocześnie tak różnie od niego. Był trochę bliżej niż poprzednio, choć "kokon" wciąż pozostawał poza zasięgiem łap. Do ziemi jeszcze sporo drogi, da radę... Jednak z każdym kolejnym uderzeniem serca, tracił ku temu nadzieję.
Gdy już zdawało mu się, że może tylko podziwiać efektowne zderzenie nieznanego lotnika z podłożem kilkaset metrów poniżej, stało się nagle coś niespodziewanego. Ochronny całun otaczający postać rozwinął się gwałtownie, w mgnieniu oka zatrzymując ją w miejscu. Skrzydła załopotały na wietrze, odkrywając swoje delikatne, zazdrośnie chronione wnętrze. A więc jednak obcy zdawał sobie sprawę, z tego co robi! Widząc to, wojownik gwałtownie wyhamował, rozpościerając na całą rozpiętość wyrzucone wcześniej za siebie skrzydła. Złapał wiatr, czując pieczenie więzadeł, uginających się w proteście przed przytłaczającą siłą pędu, jaką musiały na siebie przyjąć. Kaszmir zignorował ból. Jak zwykle, przez całe życie. Jeszcze jakieś dwadzieścia księżyców, i to zdecydowanie zacznie odbijać się na jego zdrowiu. Ale jak na razie, miał się w najlepszej kondycji. Zawisł w miejscu, może dwie-trzy rozpiętości skrzydeł nad ściganym osobnikiem, stabilizując swoją pozycję długimi ruchami stworzonymi do lotu skrzydeł. Serce wciąż wygrywało mu hymn pościgu i pracujących mięśni, kiedy umysł już wiedział, że wszystko jest w porządku. Konflikt tych dwóch racji, spowodował gwałtowną eksplozję śmiechu. Wybuch wesołości wstrząsnął potężnie klatką piersiową samca, który w przypływie rozluźnienia, odbił się mocniej od powietrza, zagarniając cała jego masę pod siebie, po czym przechylił swoje ciało do tyłu, przechylając swój środek ciężkości bardziej i bardziej, aż w końcu stracił na ułamek sekundy swój balans, opadając głową w dół, ciągnąć za sobą długie, rozluźnione skrzydła. Jednakże, po błyskawicznym pokonaniu różnicy wysokości między nim a obcym smokiem, gwałtownie zaoponował sile grawitacji, ponownie odpychając się od powietrza, ustawiając swoje lotki w taki sposób, by pęd obrócił go na powrót łbem ku górze. Zakreślił w powietrzu półksiężyc, kończąc swoją spontaniczną akrobację mniej więcej na wprost czarnołsukiego osobnika. Stabilizował swoją pozycję tak jak poprzednio, przecinając powietrze długimi ruchami lotnych kończyn. Z jego ślepi iskrzyła wesołość i podniecenie. Gdyby patrzyć tylko na jego oczy, nikt nie dałby mu więcej niż 12 księżyców. Niestety reszta ciała psuła ten efekt. Szczególnie duże skrzydła, które w pełnej krasie nadawały samcowi wygląd wręcz ogromnego. Tak samo z resztą, jak i nieznajomemu. Mięli najwyraźniej podobne geny smoków powietrznych. Przepraszam, raczej nieznajoma. Podmuchy powietrza wzniecane raz po raz przez ich pracujące skrzydła, miotały całą gamą zapachów dwóch gadów, to mieszając je ze sobą, to popychając w jedną i drugą stronę. Dość trudno było z tego coś wyczytać. Ale płeć była dość oczywista. Gdy fala powietrza spod lotnych kończyn samicy uderzyła go w nos, nie mógł wyjść ze zdziwienia nad swoją nieuwagą. Jak mógł nie zauważyć tego wcześniej. Ta delikatna sylwetka, lekka i zgrabna... Drobna łuska, finezyjna budowa pyska. Zdecydowanie nie wyglądała na samca. A może po prostu... Nie przystawała do aparycji typowego osobnika Wolnych Stad. Następna porcja aromatów wdzierająca się nachalnie w jego nozdrza, potwierdzała tą tezę, powodując u Kaszmira wrażenie czegoś obcego i odległego. Zdał sobie sprawę, że zamiast coś powiedzieć, już od dłuższej chwili bezceremonialnie węszy. Chyba wystarczy już tej ciszy.
– Bogom niech będą dzięki, byłem pewien, że zaraz roztrzaskasz się o ziemię – spróbował przekrzyczeć huk pracujących błon, zdając sobie na raz sprawę, że "cisza" była w rzeczywistości bardzo hałaśliwa. – Jesteś niesamowita. Przelecimy się?
Wargi samca uniosły się, odsłaniając kły w niemej prezentacji, którą można by uznać za groźbę, gdyby nie łobuzerskie iskry przeskakujące w głębi szafirowego spojrzenia. Zadziorny. Ile on miał księżyców, żeby tak się zachowywać? Chyba sam tego nie liczył. Zatrzymał się gdzieś w okolicy 25. Do tego słynął z bezpośredniości, która tylko podkreślała ten młodzieńczy, butny charakter.
Chyba wreszcie zdał sobie sprawę, dlaczego smoczyca przyciągnęła jego uwagę. Była jak jego siostra. To znaczy, wyglądała zupełnie inaczej! Ale to nie przeszkadzało w tym wrażeniu... aurze wprawnego lotnika, absolutnej swobodzie ruchu w przestworzach i jeszcze to jej uważne, badające spojrzenie, jednocześnie lekko nieobecne, jakby spoglądała na wskroś obserwowanego obiektu. Nie spuszczał z niej własnych ślepi, podejmując pojedynek, polegający na wykradzeniu jak największej ilości sekretów z głębi oczu obserwowanego smoka.

Licznik słów: 789
Link:
BBcode:
Ukryj linki do postu
Pokaż linki do postu
~ ~ ~
Z przyjemnością nauczę Cię wszystkiego co wiem.
~ ~ ~

Obrazek
Atuty:

~Szczęściarz
Skoro mnie spotkałeś, rzeczywiście musisz mieć dużo szczęścia.
W przypadku akcji rozsądzonej niepowodzeniem (lub akcji utrudnionej) Atut daje automatyczny 1 sukces.
~Kruszyna
Nie, na prawdę, tyle mi wystarczy. Weź resztę...
Smok uzyskuje status sytość po zjedzeniu 3 jednostek mięsa zamiast 4.

Tutaj są wszyscy których uczę...

A tutaj KP


Kompan: Żywiołak ziemi Neder
Słodki, mały niedźwiadek

https://www.smoki-wolnych-stad.pl/viewtopic.php?p=193772#193772

Avek i pixelek by Brutal
Nocna Łuska
Dawna postać
Nadeithscallieth
Dawna postać
Awatar użytkownika
Posty: 225
Rejestracja: 29 lis 2015, 8:38
Stado: Umarli
Płeć: Samica
Księżyce: 40
Rasa: Skrajny
Mistrz: Wieczne Ukojenie

Post autor: Nocna Łuska »
A: S: 1| W: 2| Z: 1| I: 1| P: 2| A: 1
U: S: 1| L,O,A,MO,W,Śl: 2| MP,MA,Lecz: 3
Atuty: Spostrzegawcza; Pamięć przodka;
Chłodne powietrze zagarniane przez jej długie skrzydła wirowało wokół niej, rozwiewało jej grzywę uderzając ą w ciemną, pokrytą drobną łuską szyję.
Wielkie skrzydła nieznajomego wznosiły się i opadały, skrycie korygując kierunek zniżania, by w bezpiecznej odległości, chroniącej ich oboje przez zderzeniem i splątaniem wirów powietrza, opaść do jej poziomu. Spotkali się, bijąc się wzajemnie podmuchami wiatru. Nie łatwo jej było utrzymać się na równi z przypadkowo napotkanym smokiem, od którego biła jakże zrozumiała dla niej radość z tego spotkania.
Na ziemi powietrznym smokom było trudniej się odnaleźć. Tam wszystko było skomplikowane. Powolne. Jedynie w powietrzu czuli się naprawdę sobą. Mogli poznać swoje słabości i mocne strony, przebijać ciemne chmury, gdy chcieli zaznać słońca w deszczowy dzień. Niezależni, nieskrępowani i odważni.
Taka była jej natura. Wysokie góry były jej prawdziwym domem. Jeszcze nie zdążyła za nimi zatęsknić. Była delikatna z zewnątrz, ale silna w środku.
A teraz wspomnienia wróciły do niej z powrotem. Uderzyły ją wraz z powietrzem, które wypchnięte przez skrzydła smoka owiało jej ciało akurat w momencie, gdy zniżał się do jej poziomu. Zachwiała się delikatnie, napinając mięśnie barków, które utrzymywały poziom wydłużonych ramion. Jedną z przednich łap nieznacznie wycągnęła do przodu jakby chciała się uczepić niewidocznej podpory. Pomogło jej to w powróceniu na miejsce z którego została niechcący przegnana. Błona skrzydeł połączona z ogonem aż za jego nasadą nadawała jej uroku i wizualnie wydłużała i tak już ogromne skrzydła. Pośrodku tych wielkich czarnych kończyn wydawała się drobna, ukryta, nieziemsko oderwana od rzeczywistości, będąc tylko przypadkowym pasażerem, przyłapana przez wzrok, który nie powinien jej nigdy dosięgnąć. Jednocześnie ciałem stanowiła jedność ze swoimi skrzydłami, w całości wyrzeźbioną przez księżyce spędzone gdzieś w niegościnnych i niebezpiecznych krainach. Silną, nieuchwytną, sprytnie umykającą przed bezwzględnymi szponami smoków równinnych.
Mieszające się ich wonie w tym kotle wiatrów, pobudzały ich zmysły. Oboje zawiśli w powietrzu ledwie na wyciągnięcie łapy do siebie. Jej nos pracował tak samo jak u krwiście-czerwonego smoka. Te mało dyskretne metody były skuteczne, niekrępujące i dające bardzo jednoznaczne efekty. Mogła bez problemu rozpoznać charakterystyczne samcze feromony spośród całej palety innych zapachów, nawet jeśli część należała do niej. Jak prawie każdy smok, była przyzwyczajona do swojego zapachu w tak mocno, że miała by trudności z wyczuciem własnych śladów.
Głowę miała lekko opuszczoną, a w kącikach oczu mieniące się jak kryształki drobne kropelki łez, choć trudno je było dostrzec z samego początku. Był to zwyczajny efekt podrażnienia przez silny wiatr. Z czasem to przechodziło, ale w tym momencie jej to nie przeszkadzało. Była zbyt ciekawsko zapatrzona w swojego niedoszłego wybawiciela.
Lśniący czerwienią, potężnie zbudowany samiec odezwał się do niej z entuzjazmem. Głos miał bardzo życzliwy i miły dla uszu.
Jeszcze szybciej od skrzydeł zatrzepotało jej serce, jakby chciało wyrwać się z jej piersi i pierwsze tchnąć w życie wrzeszczące w jej głowie słowo: "Tak!".
Uniosła wyżej szyję. Jej gęsta grzywa wystawiona na podmuch skrzydeł samca, rozwiewała się wściekle targana w każdą stronę. Ta między masywnymi rogami pozostawała uniesiona, prawie nieruchoma, usztywniona na swej podstawie, tylko nieznacznie pochylała się ustępując pod naporem silniejszych dmuchnięć.
Nie walczyła z emocjami. Na jej pysku pojawił się zaskoczony, ale przeszczęśliwy uśmiech, w którym to odsłoniła śnieżnobiałe kły. Spotkała podobnego sobie samca i w dodatku proponował jej wspólny lot. Wiele mogła sobie odmawiać, ale na pewno nie odmówiłaby sobie tej przyjemności.
Dawno już nikt mnie nie o to nie pytał. Więc lećmy, mój wybawco.
Musiała mówić trochę głośniej. Po tym fakcie zastanawiała się, czy w ogóle musiała coś mówić. W jego oczach widziała pewnego rodzaju zadziorność. Poczuła podniecenie propozycją samca, na którą się zgodziła. Podeszła do tego jak do wyzwania. W podniebnych przestworzach wygrywała kreatywność, łamanie zasad było na porządku dziennym. Bywało też, ze smoki spotykały się w lotach godowych, albo tylko po to, żeby sobie potoważyszyć. Tym bardziej ciekawa była jak potoczy się ich podniebny "spacer".
Nadeithscallieth nagle zatrzymała oba skrzydła jednocześnie. Lewe zostawiła rozłożone, a prawe luźno opuściła w dół. Tym sposobem przechyliła się na prawą stronę. Jej smukłe ciało wygięło się w łuk wydłużony przez ciągnący za sobą ogon z ciemną kitą na końcu. Do ziemi mieli jeszcze wiele czasu. Czasu, który wykorzystała na leniwe obrócenie się grzbietem do dołu i ostrożne rozprostowanie skrzydeł na całą rozpiętość. Cienka, ale bardzo wytrzymała błona nabrała powietrza tym razem z drugiej strony wyprężając ją do wewnątrz. Walcząc przez kilka uderzeń serca z rosnącym naporem powietrza zdała sobie sprawę ze tego, że nad chmurami świeciło jeszcze słońce, a ona ciągnęła samca pod ponurą zasłonę chmur.
Przekręciła się w powietrzu zginając ramiona skrzydeł pod odpowiednim kątem, a potem wzbiła się do góry, wykorzystując swój rozpęd. Powietrze, znowu robiło się chłodniejsze, ale sądziła, że warto było poświęcić się dla tego widoku. Gdy zwolniła obróciła głowę rozglądając się za krwisto-czerwonym samcem.

Licznik słów: 778
Link:
BBcode:
Ukryj linki do postu
Pokaż linki do postu


Atuty:
Spostrzegawczy
Jednorazowo +1 do Percepcji
Pamięć przodka
Smok zna słabe punkty drapieżników, przez co ma -1 do ST do Ataków/Obron podczas walki z nimi (nie działa na Arenie)

Skarby i pamiątki
kamienie: 0 / 4

Zapasy
owoce: 2
mięso: –

Moja krew / Ruja
Adramus, May, Mirandearth, Lenifiell/ 1 – 9


Obrazek
Niewinna Łuska
Dawna postać
Niewinny Dotyk
Dawna postać
Awatar użytkownika
Posty: 1153
Rejestracja: 30 gru 2014, 0:08
Stado: Ziemi
Płeć: Samica
Księżyce: 28
Rasa: Skrajny
Partner: Płacz Aniołów

Post autor: Niewinna Łuska »
A: S: 1| W: 2| Z: 1| I: 1| P: 3| A: 1
U: M,MA,MO: 1| B,A,O,Śl,Skr,W,MP: 2| L,Pł.S: 3
Atuty: Szczęściarz, Kruszyna
Im więcej szczegółów zauważał, tym pod większą impresją tej samicy zaczynał się znajdować. Jej skrzydła, w tak nietypowy sposób łączyły się z resztą ciała. Była niczym ogromny, nocny motyl, ozdobiony refleksami księżyca. Ale jeszcze bardziej malownicza i o stokroć dziksza, choć jednocześnie tak marginalna i zagubiona w tej plątaninie ozdób znaczących jej ciało – żywe dzieło sztuki, misternie wyrzeźbione w organicznej materii, która o dziwo sprawdzała się perfekcyjnie jako nośnik tego całego, artystycznego przekazu. Tak obca, tak świeża. Serce w nim drgnęło w ten dziwny, niepowtarzalny sposób, nad którym wcale nie ma się kontroli i następuje często w najmniej spodziewanym momencie. Lub przy osobach, przy których niekoniecznie chcielibyśmy go uświadczyć. A czy Kaszmir chciał? W końcu, to tylko kilkadziesiąt sekund znajomości i jedno drgnienie ciała, z którym mógł zrobić co mu się podobało. Zignorować, lub zapaść się w nim, dając się ponieść pięknemu, symplicystycznemu prymitywizmowi swoich myśli i reakcji.
Kilkadziesiąt sekund, ale za to jak intensywnych. Im wyżej było się nad ziemią, tym wyraźniejsze stawały się wszystkie bodźce. Smak, zapach, widok. Kolory były jakby ostrzejsze, w czystszym, rzadszym powietrzu, zapachy jedyne i niepowtarzalne, nie przytłumione przez żadne niepotrzebne wonie z zewnątrz. Teraz, był wręcz bombardowany wszystkimi tymi bodźcami. A chcąc czy nie chcąc, ich źródłem była ta smoczycy, z którą zechciał wejść w interakcję. Na dobrą sprawę, całkiem nieświadomie. Gdy zobaczył ją po raz pierwszy, był pewien, że to jakiś nieodpowiedzialny, młody samiec. Nawet odrobinę się ucieszył, bo dawno nie miał okazji, gdyż dawno nie spędzał wolnego czasu z osobnikiem swojej płci. A tutaj wyszło jak zazwyczaj. Nie! Dużo lepiej, niż zazwyczaj. Ostatnimi czasy – samic zdaje się być dużo więcej niż samców, pod ochronną kopułą bariery. Ciekawe, czy faktycznie tak było, czy może to tylko jego wrażenie?
Za dużo myśli i zbyt wiele do przeanalizowania, gdy nim się zorientował, samica przejęła prowadzenie. Odpowiedziała mu. A jej głos... Choć podniesiony, przyjemny dla ucha. Pomruk wiatru i szum sosen przed grotą. Wołanie sokoła, szukającego swojej ofiary. Wyniosłe acz... piękne. A może to tylko lot mącił mu w głowie, i nadał jej słowom tak słodkie brzmienie. W każdym razie, odpowiedział jej głębokim skinieniem łba. Uprzejmym i nie ścierającym jego uśmiechu z pyska. A owo skinienie nie było tak łatwe do wykonania, gdy równocześnie całe ciało wznosiło się i opadało. Ocierało się to o ekwilibrystykę. I nieznajoma poprowadziła go dalej. Nagle opadła. Znowu. Jakby traciła kontrolę. Dawała się ponieść sile ją przewyższającej. Ale tylko pozornie. Już po kilku uderzeniach serca pokazując, że ma całkowitą kontrolę. Nieuchwytna jak wiatr, nieokreślona jak woda przeciekająca między palcami. Taka była. Pokazywała to całą sobą. Poddawała się, by zwyciężyć. Oddawała się instynktom, odruchom, emocjom... Ciekawe, coraz ciekawsze. Powiódł za nią wzrokiem w dół. Widowisko, było przednie. Kiedy ostatnio miał okazję po prostu patrzyć i cieszyć się z tego. Z tej drobnej, nic nie znaczącej chwili?
On nie lubił tracić kontroli. I też było to widać, gdy wybił się w górę mocniejszym uderzeniem skrzydeł, wyginając w łuk najpierw łeb i szyję, a potem cały kręgosłup z ogonem na końcu, w końcu nurkując śladem oddalającej się akrobatki. Trzymał skrzydła luźno, na wpół ugięte, na wpół rozprostowane. Błona łopotała na wietrze. Zawsze lubił ten dźwięk. Jedno ze skrzydeł wojownika podniosło się leniwie, a drugie opadł synchronicznie z pierwszym, wprawiając smoka w swobodny ruch obrotowy. Po co robić rzeczy prosto, kiedy można je robić zabawnie? Nim na dobre zdążył się rozpędzić, lotniczka zmieniła gwałtownie swój kierunek, mijając się z nim "w pół drogi". Śledził ją dalej, unosząc łeb, by nie uciekła mu z pola widzenia. Poczuł, jakby urządzał pościg. W jednej sekundzie wyrzucił skrzydła na pełną rozpiętość, nabierając w nie wiatru, by w mgnieniu oka wytracić swój impet, natychmiast rozpoczynając odbijać się potężnymi kończynami od niewidzialnej podpory powietrza. Jego mięśnie znów jęknęły w proteście. Nie szkodzi, jeszcze nie zdążył się zmęczyć. Pogonił w górę, za swoją nową towarzyszką. Wnosił się jej śladem, skracając utracony dystans. Jednocześnie powtórzył poprzedni zabieg. Kilkukrotnie mocniej poruszył jednym ze skrzydeł, tak by lot ku górze przypominał spiralę. Zakręciło mu się od tego w głowie, gdy wreszcie przebił warstwę chmur niczym szkarłatna, żywa śruba. Zablokował pozycję lotek, pozwalając sobie na relaks. Odnalazł Ją wzrokiem. Spokojnie pożeglował w kierunku intrygującej osobniczki, dając się ponieść resztkom inercji i prądom powietrznym. Cisza. Spokój który nagle ich ogarnął, był niesamowity. Po czasie zwrotów, pędu i łopotu, nagle oplotła ich niemal pustka. Eteryczny krajobraz. Chmury były brudne i szare. Jak ziemia, którą zostawili za sobą. Teraz to one, stanowiły dla nich iluzoryczny grunt, symbol świata, jakiego częścią chwilowo przestali być. Zamiast tego, ujrzeli niebo. Idealnie czyste. Poprzecinane jedynie smugami wysoko-warstwowych chmur. Rzadkich, przejrzystych, w kolorach czystej bieli. Ile razy już się dziwił, gdy widział jak ogromna zmiana zachodziła, gdy wniosło się o te klika metrów więcej, niż latało się zazwyczaj. Towarzyszył im tylko wiatr. Ten nie ustawał nawet na tej wysokości. Przestworza baśniowego królestwa beztroski rozciągały się przed i za nimi, a ponad dwój ką lotników – wisiała kopuła nieskończonych możliwości.
Pożeglował w jej kierunku, zrównując się z jej pozycją.
– Cudownie, dawno nie odwiedzałem tego miejsca – oznajmił ciszej, nie było już potrzeby przekrzykiwać intensywnie pracujących skrzydeł. – To jak wrócić po wielu latach do pięknego snu.
Nieznacznie uniósł kąciki warg. Kilka uderzeń skrzydeł i wzniósł się wyżej. Potem przechylił swoje ciało na jedną stronę, by znaleźć się ponad nią. Całkiem niedaleko. Może nie na wyciągnięcie łap, ale niebezpiecznie blisko. Jeśli mięliby dużo pecha, to ich skrzydła mogłyby się zderzyć w szczytowych momentach swojej pracy.
– Tak więc, skoro już wspólnie zagłębiliśmy się w tym marzeniu, może zdradzisz mi, jak mam się do Ciebie zwracać? – głos czerownołuskiego dochodził Cię z góry. Stał się niższy. Zawadził o jakiś pomruk, choć nie było to najprawdopodobniej celowe działania. Po prostu tak wyszło naturalnie. – Jestem Kaszmirowy Dotyk i moim domem jest stado Życia. Jeśli w ogóle orientujesz się, jak sprawy tutaj się u nas mają. A ty?
Obserwował ją ze swojej pozycji, stawiając ją w dość niezręcznej sytuacji. Ciężko powiedzieć, że nie zrobił tego celowo. Jak zareaguje? Czy zrobi coś, by poprawić swoje położenie? Kaszmir nie był mówcą. Wolał oceniać po reakcjach, niż wyciągać jakieś informacje siłą, z gardeł swoich rozmówców.

Licznik słów: 1017
Link:
BBcode:
Ukryj linki do postu
Pokaż linki do postu
~ ~ ~
Z przyjemnością nauczę Cię wszystkiego co wiem.
~ ~ ~

Obrazek
Atuty:

~Szczęściarz
Skoro mnie spotkałeś, rzeczywiście musisz mieć dużo szczęścia.
W przypadku akcji rozsądzonej niepowodzeniem (lub akcji utrudnionej) Atut daje automatyczny 1 sukces.
~Kruszyna
Nie, na prawdę, tyle mi wystarczy. Weź resztę...
Smok uzyskuje status sytość po zjedzeniu 3 jednostek mięsa zamiast 4.

Tutaj są wszyscy których uczę...

A tutaj KP


Kompan: Żywiołak ziemi Neder
Słodki, mały niedźwiadek

https://www.smoki-wolnych-stad.pl/viewtopic.php?p=193772#193772

Avek i pixelek by Brutal
Nocna Łuska
Dawna postać
Nadeithscallieth
Dawna postać
Awatar użytkownika
Posty: 225
Rejestracja: 29 lis 2015, 8:38
Stado: Umarli
Płeć: Samica
Księżyce: 40
Rasa: Skrajny
Mistrz: Wieczne Ukojenie

Post autor: Nocna Łuska »
A: S: 1| W: 2| Z: 1| I: 1| P: 2| A: 1
U: S: 1| L,O,A,MO,W,Śl: 2| MP,MA,Lecz: 3
Atuty: Spostrzegawcza; Pamięć przodka;
Jej myśli odpływały w nieznanym kierunku, kiedy pierwsze, tylko złudnie ciepłe, promienie zajrzały do oczu. Nie było tu wcale cieplej niż na dole, lecz w z jakiegoś względu spragnione błękitu czystego nieba i rażącego lica słońca, oczy samicy płonęły błogim zadowoleniem. Z każdym oddechem powracała do siebie. Spragniona lodowatego, rzadszego powietrza, jak ryba najpierw wyrzucona przez morze na plażę, a potem znowu zgarnięta przez wodę.
Pozwoliła się ponieść dalej. Zatrzymała skrzydła mrużąc powieki od blasku świecącej tarczy, przezwyciężając odruch odwrócenia głowy. Wyczekiwała na przypadkowego towarzysza lotu przyglądając się pofalowanej powierzchni białych obłoków pod sobą. Poczuła niewysłowiony żal, gdy się nie pojawiał. Czyżby zrezygnował? Nie, nie wierzyła w to. Był powietrznym tak jak ona. Takich okazji się po prostu nie traci. Pochyliła się lekko w bok unosząc prawe skrzydło. Wtedy go ujrzała. Wynurzył się z bezbarwnej otchłani prostoty. Rozdmuchując, rozszarpując swoimi lotnymi ramionami ciągnące się jak wygłodniałe macki kałamarnicy pragnące jeszcze schwytać swą ofiarę. Czerwień zagościła na tle jednostajnego błękitu. Kontrast, ale jakże miło dla oka. Rubinowe łuski iskrzyły się jak ławica gwiazd.
Nie zwalniała. Była pewna, że ją dogoni. Szybowała. Balansowała na wietrze. Miała wrażenie, że stoi w miejscu, nie mając żadnego punktu odniesienia prócz pofalowanych obłoczków, które nie zamierzały jej pomagać. Gdzie teraz była, co robiła – to wszystko odeszło na dalszy plan, gdy nieznajomy podleciał do jej boku. Jej spokój, opanowanie, były nie jedynym atutem. Na pewno zgodziłaby się, że jej partner lotu prezentował coś zupełnie odmiennego. Miała niewytłumaczalne wrażenie, że poderwała go od gnuśnienia na ziemi. Stała się dla niego wabikiem, impulsem do wzniesienia się ponad przyziemność, żeby oddać się niezapomnianej chwili i poczuć, że się żyje!
Jakże prawdziwy rozjaśniał na jej pysku uśmiech. Złożyła potężne skrzydła do połowy i uniosła je do góry, by następnie gwałtownie opuścić w dół i odepchnąć masy powietrza za siebie i na nowo nabrać prędkości. Uczyniła to dwukrotnie, nieznacznie przyspieszają, by móc potem wrócić do relaksującego szybowania. Znowu zapadła cisza, którą mogli się znowu delektować. Na potwierdzenie jego słów skinęła lekko głową. Kątem oka spojrzała jak samiec odpycha się skrzydłami zbijając wyżej. Podejrzewała, że zaraz wróci do jej boku, lecz to co zrobił zdumiało ją. Nie wystraszyło. Przechyliła nieznacznie głowę, żeby spojrzeć na niego i sprawdzić co kombinuje. Potem odezwał się do niej jakby innym tonem. Trochę cieplejszym, jakby falującym po innym wymiarze konwersacji.
Mógł obserwować jej drgające mięśnie rysujące się pod wypukłościami skóry misternie pokrytą wzorami delikatnej i drobnej łuski, tworzącej zarys jej mocnego, równego grzbietu. Wrażenie robiła naciągnięta błona łącząca skrzydło z ogonem dużo dalej niż za jego nasadą. Śmiały wybryk jakiegoś zamysłu boga: stworzyć ze skrzydła istotę. Nie na odwrót. Plan się udał i skrystalizował na dnie pospolitości.
Nie zawahała się odpowiedzieć krwisto-czerwonemu smokowi, lecz tak jak on, mówiła nieco ściszonym głosem.
Uczę się dopiero poznawać tutejsze stada. Twoje już kojarzę. Ja nazywam się Nadeithscallieth – odpowiedziała głosem trochę zbyt melodyjnym niżby chciała.
Jej ogon kołysał się delikatnie w poziomie i w pionie korygując jej lot. Nie zmieniała ani kierunku, ani wysokości w którym leciała. Była aż tak pewna siebie, że pozwalała samcowi zająć dogodną pozycję nad jej grzbietem. Onyksowa samica sprawiała wrażenie, jakby mimo swojej aktualnej niższej pozycji, ona wciąż była "górą".

Licznik słów: 526
Link:
BBcode:
Ukryj linki do postu
Pokaż linki do postu


Atuty:
Spostrzegawczy
Jednorazowo +1 do Percepcji
Pamięć przodka
Smok zna słabe punkty drapieżników, przez co ma -1 do ST do Ataków/Obron podczas walki z nimi (nie działa na Arenie)

Skarby i pamiątki
kamienie: 0 / 4

Zapasy
owoce: 2
mięso: –

Moja krew / Ruja
Adramus, May, Mirandearth, Lenifiell/ 1 – 9


Obrazek
Wirtuoz Iluzji
Dawna postać
Kravsax Krwawiący
Dawna postać
Awatar użytkownika
Posty: 1075
Rejestracja: 26 cze 2015, 21:14
Stado: Umarli
Płeć: Samiec
Księżyce: 63
Rasa: Drzewny
Opiekun: Czerwień Kaliny
Mistrz: Płomienisty Zdrajca [*]
Partner: Figlarna Łuska

Post autor: Wirtuoz Iluzji »
A: S: 1| W: 1| Z: 2| I: 4| P: 2| A: 1
U: Skr,Śl,M: 1| B,L,S,A,O,Kz: 2| W,MP: 3| MA,MO: 4
Atuty: Inteligentny; Chytry Przeciwnik; Mistyk; Wybraniec Bogów;
A więc ślady prowadziły gdzieś na terenach pobliskim Błękitnej Skały. Dlaczego wiec nie zacząć szukać od źródła? Przeniósł się do kamienia, i zaczął poszukiwania. Przeszukiwał śniegi w poszukiwaniu lśniących kolorowych kamieni szlachetnych. Trudne to jak wszystko ci świeci dookoła. Za pomocą maddary podnosił głazy, ale wydało mu się to głupie. Zaglądał do płytkich norek, wchodził w większe kępy traw, lub inne takie. Może znajdzie coś ciekawego. Albo nie. Oby miał szczęście, bo chce przynieść prezent córce. Na pewno polubi te kamyczki. Zwłaszcza że są takie cenne. Westchnął przypomniawszy sobie jej pyszczek.
Skupił sie. Szukać.

Licznik słów: 94
Link:
BBcode:
Ukryj linki do postu
Pokaż linki do postu
Obrazek
Obrazek Żetoniki :3 – Złoty i Srebrny (III miejsce Konkurs X, wyróżnienie w Konkursie X), Srebrny (wygrana Popisu II)
Administrator
Smoków Wolnych Stad
Smoków Wolnych Stad
Awatar użytkownika

Obrazek
Posty: 20719
Rejestracja: 30 paź 2022, 23:51

Post autor: Administrator »
/odpis eventowy

Tak.. Ślady na pewno prowadziły tu, ale jak na złość wokół znowu nie było śladu po kamyku szlachetnym. Mimo poszukiwań, Koszmarny nie dostrzegł żadnych kolorowych pobłysków, sugerujących obecność skarbu. Ale dlaczego właściwie? Po co ślady miałyby kłamać? A może nie kłamały? Może po prostu nie był to jeszcze ich koniec? Po dłuższym rozglądaniu się, Cienisty dostrzegł kolejny rysunek, zadziwiająco podobny do poprzedniego. Zdaje się, miał dziwne szczęście do odnajdywania tego typu zagadek. Jednak tym razem, po podejściu, (jeśli oczywiście do tego małego dzieła sztuki podszedł) mógł stwierdzić, że rysunek jest o wiele bardziej czytelny. A przedstawiał... No właśnie, co to było? Może jakaś nora, może po prostu dziura w ziemi... Albo może jaskinia? Albo grota? W każdym razie coś w tym stylu. Obrazek jeszcze nie został przysypany śniegiem, więc pewnie ktoś namalował go tu niedawno.

Licznik słów: 137
Link:
BBcode:
Ukryj linki do postu
Pokaż linki do postu
[ CHAŁKA | KRUCZKE | WAŻKA ]

Jeżeli potrzebujesz pomocy, rady lub zauważyłeś jakieś
nieprawidłowości – sprawdź do kogo najlepiej się zwrócić!


Czasami lawina uzależniona jest od pojedynczego płatka śniegu.
Czasami kamyk zyskuje szansę odkrycia, co mogłoby się stać, gdyby tylko odbił się w innym kierunku.
Wirtuoz Iluzji
Dawna postać
Kravsax Krwawiący
Dawna postać
Awatar użytkownika
Posty: 1075
Rejestracja: 26 cze 2015, 21:14
Stado: Umarli
Płeć: Samiec
Księżyce: 63
Rasa: Drzewny
Opiekun: Czerwień Kaliny
Mistrz: Płomienisty Zdrajca [*]
Partner: Figlarna Łuska

Post autor: Wirtuoz Iluzji »
A: S: 1| W: 1| Z: 2| I: 4| P: 2| A: 1
U: Skr,Śl,M: 1| B,L,S,A,O,Kz: 2| W,MP: 3| MA,MO: 4
Atuty: Inteligentny; Chytry Przeciwnik; Mistyk; Wybraniec Bogów;
Ostatnio rzadko wychodził z groty, siedząc tam i myśląc. Ale ruszył w końcu zad i przeszedł się kilka kroków. Gdy już dotarł do tego miejsca gdzie znalazł ślad chochlików, przysiadł na ziemi ziewając przeciągle. Położył się na śniegu i myślał. Zimny wiatr otaczał jego łuski, mrożąc jego ciało, ale go to nie obchodziło.
Od dawna nic go nie interesowało.Zaczął bawić się tym co zostało mu z lewej łapy. Odpiął protezę i rzucił na bok. Przyglądał się swojej łapie, bez szponów. Wpadł mu do głowy pewien pomysł. Przywołał z groty jakiś kawał skóry który kiedyś znalazł, i przekształcił go. Tu i tam przyciął, pokrył odpowiednim kolorem, powyciągał i ułożył. Następnie założył swoją protezr i pokrył ją swoją "skórą". Była łudząco podobna do jego. Tak oto wyglądał niby normalnie. Westchnął.

Licznik słów: 128
Link:
BBcode:
Ukryj linki do postu
Pokaż linki do postu
Obrazek
Obrazek Żetoniki :3 – Złoty i Srebrny (III miejsce Konkurs X, wyróżnienie w Konkursie X), Srebrny (wygrana Popisu II)
Słodki Kolec
Dawna postać
Dawna postać
Awatar użytkownika
Posty: 1399
Rejestracja: 15 kwie 2015, 9:52
Stado: Umarli
Płeć: Samiec
Księżyce: 0
Rasa: Skrajny
Partner: Czarująca Łuska*

Post autor: Słodki Kolec »
A: S: 2| W: 1| Z: 1| I: 2| P: 2| A: 1
U: L,B,W: 1
Przyleciałem na błękitna skałę. Coś mnie wzywało, ale nie wiem co. Może instynkt, albo ktoś chciał sie ze mną spotkać.
Leciałem powoli, nieśpiesznie. Tak samo wylądowałem z gracją. Ujrzałem tam mojego przyjaciela, starego przyjaciela z cienia.
Witaj Krav, widać ze trochę ci księżyców przybyło – zaśmiałem sięi go przytuliłem jak przyjaciela – Dawno sie my nie widzieliśmy. Opowiadaj co tam w dużym świecie. – zaśmiałem sie przyjacielsko

Licznik słów: 67
Link:
BBcode:
Ukryj linki do postu
Pokaż linki do postu

Nie ma takiej absurdalnej rzeczy, której by smok nie zrobił, próbując nadać życiu jakiś sens

~EQ:
Jedzenie:
– Mięso: 3/4
– Owoce 0/4

Inne:
– Brak
Mechaniczne:
– Brązowy żeton (kolędy )

Avatar by Piaskowa :3
Wirtuoz Iluzji
Dawna postać
Kravsax Krwawiący
Dawna postać
Awatar użytkownika
Posty: 1075
Rejestracja: 26 cze 2015, 21:14
Stado: Umarli
Płeć: Samiec
Księżyce: 63
Rasa: Drzewny
Opiekun: Czerwień Kaliny
Mistrz: Płomienisty Zdrajca [*]
Partner: Figlarna Łuska

Post autor: Wirtuoz Iluzji »
A: S: 1| W: 1| Z: 2| I: 4| P: 2| A: 1
U: Skr,Śl,M: 1| B,L,S,A,O,Kz: 2| W,MP: 3| MA,MO: 4
Atuty: Inteligentny; Chytry Przeciwnik; Mistyk; Wybraniec Bogów;
Warknął cicho. Jeszcze brakowało jego tutaj. Uśmiechnął się paskudnie i pomachał protezą.
Nic ciekawego. Straciłem tylko łapę. Nic wiecej. Za to widzę że nie masz maski. – Zaczął mu się przyglądać. Albo przez całe życie kłamał że go podrapali, sam sobie to zrobił, albo rzeczywiście tak było. Cóż, nieważne. Aktualnie nic nie jest ważne, dla niego bynajmniej nie.

Licznik słów: 59
Link:
BBcode:
Ukryj linki do postu
Pokaż linki do postu
Obrazek
Obrazek Żetoniki :3 – Złoty i Srebrny (III miejsce Konkurs X, wyróżnienie w Konkursie X), Srebrny (wygrana Popisu II)
Słodki Kolec
Dawna postać
Dawna postać
Awatar użytkownika
Posty: 1399
Rejestracja: 15 kwie 2015, 9:52
Stado: Umarli
Płeć: Samiec
Księżyce: 0
Rasa: Skrajny
Partner: Czarująca Łuska*

Post autor: Słodki Kolec »
A: S: 2| W: 1| Z: 1| I: 2| P: 2| A: 1
U: L,B,W: 1
Spojrzałem na niego ze smutkiem
Współczuje, choć nie ty nie zaliczyłeś zgonu. – posmutniałem i przyjrzałem mu sie dokladniej –Czy mogę zobaczyć twoją protezę? Za barierą pewna uzdrowicielka nauczyła mnie je tworzyć i mogę ci pomóc dać kilka wskazówek. – usiadłem przed nim

Licznik słów: 43
Link:
BBcode:
Ukryj linki do postu
Pokaż linki do postu

Nie ma takiej absurdalnej rzeczy, której by smok nie zrobił, próbując nadać życiu jakiś sens

~EQ:
Jedzenie:
– Mięso: 3/4
– Owoce 0/4

Inne:
– Brak
Mechaniczne:
– Brązowy żeton (kolędy )

Avatar by Piaskowa :3
Wirtuoz Iluzji
Dawna postać
Kravsax Krwawiący
Dawna postać
Awatar użytkownika
Posty: 1075
Rejestracja: 26 cze 2015, 21:14
Stado: Umarli
Płeć: Samiec
Księżyce: 63
Rasa: Drzewny
Opiekun: Czerwień Kaliny
Mistrz: Płomienisty Zdrajca [*]
Partner: Figlarna Łuska

Post autor: Wirtuoz Iluzji »
A: S: 1| W: 1| Z: 2| I: 4| P: 2| A: 1
U: Skr,Śl,M: 1| B,L,S,A,O,Kz: 2| W,MP: 3| MA,MO: 4
Atuty: Inteligentny; Chytry Przeciwnik; Mistyk; Wybraniec Bogów;
Nie można ruszać dwóch rzeczy. Jego protezy. I wszystkich przedmiotów w jego składziku. Nigdy, prze nigdy, ich nie dotykać. Kravsax oblizał się delikatnie, uśmiechając. Owinął sobie ogon o lewą łapę i odpiął protezę. Czyżby Shiro chodziło o tę, protezę? A może o inną? Bo z chęcią by mu zrobił jakąś. Własnoręcznie. I jeszcze z radością by patrzył jak leje się krew. Przybrał przyjazny ton, ukrywający grubą warstwe śmiechu i gniewu.
Ależ oczywiście! – Podszedł do niego i chciał mu "podać" swoje narzędzie. Podstawił mu je do pyska, bardzo blisko pyska. Widać było ostre kamienne szpony, idealnie naostrzone. Drewniane kawałki wypełniające wolna przestrzeń. Roślinne wzmocnione wiązki utrzymujące całą konstrukcję. Nagle jeden szpon poruszył się i proteza zaczęła zjeżdżać w dół, coraz niżej i niżej... – Oczywiście że nie! – Warknął mu w pysk. Zbliżył się do niego, że ich nosy dzieliła przestrzeń kilku łusek. Zaś sztuczny szpon, a raczej cała kamienna łapa zacisnęła sie na szyi Shiro mocnym chwytem, gotów rozorać jego skórę.
Kravsax z głośnym śmiechem odskoczył do tyłu, a jego łapka powędrowała w powietrze kręcąc ósemki. Śmiał się i śmiał, ale to nie był radosny śmiech, tylko po części szaleńczy. Nagle się skończył i ciche kliknięcie zapowiedziało ubranie protezy. Cóż on sobie myślał! Poprawi protezę? To tylko by potwierdziło że ma zamiar chodzić z nią długi czas i potrzebować na długo. Usiadł sobie wygodnie patrząc w oczy Shiro.
Najlepiej zapomnij o wszystkim co robiliśmy. Po prostu miej amnezję. Albo ja ci ją zrobię. Ale, nie obiecuje że się obudziiiisz...! – Dodał melodyjnie przewracając sie efektownie na plecy. Wyskoczył w powietrze i stanął na czterech łapach. – Nie miej mi za złe. By zrozumieć szaleństwo, trzeba być szalonym. – Wykrzywił pysk w grymas.

Licznik słów: 285
Link:
BBcode:
Ukryj linki do postu
Pokaż linki do postu
Obrazek
Obrazek Żetoniki :3 – Złoty i Srebrny (III miejsce Konkurs X, wyróżnienie w Konkursie X), Srebrny (wygrana Popisu II)
Słodki Kolec
Dawna postać
Dawna postać
Awatar użytkownika
Posty: 1399
Rejestracja: 15 kwie 2015, 9:52
Stado: Umarli
Płeć: Samiec
Księżyce: 0
Rasa: Skrajny
Partner: Czarująca Łuska*

Post autor: Słodki Kolec »
A: S: 2| W: 1| Z: 1| I: 2| P: 2| A: 1
U: L,B,W: 1
Zdziwiło mnie zachowanie koszmara, ale nie miałem mu temu za złe. Dalej jest moim przyjacielem. Nieważnie co się stanie, on nim nadal będzie...
Koszmarze ja ci nie mam za złe za to mi co zrobiłem. – spojrzałem w jego szalone oczy, które kiedyś pałał do mnie innym uczuciem. – Zapomnieć się nie da... Zawsze przemilczeć to można... – kim on się stał. Kim była ta osoba, która tak go zmieniła – Szaleństw jest każdym z nas. Ja je mam, ty je masz. Każdy je ma. Więc pogódźmy się i zakopmy topór wojenny – siedziałem obok niego spokojny i wyluzowany...

Licznik słów: 99
Link:
BBcode:
Ukryj linki do postu
Pokaż linki do postu

Nie ma takiej absurdalnej rzeczy, której by smok nie zrobił, próbując nadać życiu jakiś sens

~EQ:
Jedzenie:
– Mięso: 3/4
– Owoce 0/4

Inne:
– Brak
Mechaniczne:
– Brązowy żeton (kolędy )

Avatar by Piaskowa :3
Wirtuoz Iluzji
Dawna postać
Kravsax Krwawiący
Dawna postać
Awatar użytkownika
Posty: 1075
Rejestracja: 26 cze 2015, 21:14
Stado: Umarli
Płeć: Samiec
Księżyce: 63
Rasa: Drzewny
Opiekun: Czerwień Kaliny
Mistrz: Płomienisty Zdrajca [*]
Partner: Figlarna Łuska

Post autor: Wirtuoz Iluzji »
A: S: 1| W: 1| Z: 2| I: 4| P: 2| A: 1
U: Skr,Śl,M: 1| B,L,S,A,O,Kz: 2| W,MP: 3| MA,MO: 4
Atuty: Inteligentny; Chytry Przeciwnik; Mistyk; Wybraniec Bogów;
Wykrzywił pysk w grymas, wydając lekko piskliwy radosny dźwięk. Jednocześnie podskoczył w miejscu wybijając się w górę, i rozkładając skrzydła. Zatoczył kilka kół na niebie i wrócił, lądując na samym Shiro, przygniatając go swoim ciężarem. Rozłożył się wygodnie, nieustanne poprawiając skrzydła. Potem zeskoczył i przeciągnął się wystawiając przednie łapy daleko do przodu, a zadek unosząc wysoko, wraz z pomrukiem zadowolenia.
Ale nie, oczywiście że nie było to zaproszenie dla ulubionej czynności, o nie. Na pewno nie. Za to zerknął jednym okiem na reakcję Shiro, wbijając pazury w ziemię. Wrócił do normalnej pozycji i przyjrzał mu się. Oblizał się delikatnie, pielęgnując kiełkujący pomysł.
Shirooo.... Wiesz że cię lubiłem.. Nawet.. Tak trochę. — Przeciągał delikatnie słowa, powolutku, małymi krokami się od niego oddalając. — Ale teraz jest inaczej. Jednak mam pewną kolekcję.. — Oblizał się jeszcze szerzej, zataczając ogonem delikatne okręgi i szykując się na ostateczny dla niego cios.
Kolekcję, w której zobaczyłbym kawałek ciebie...!— Pisnął radośnie, jednocześnie zaczynając tworzyć twór.
Miał to być długi kolec, koloru czerwonego, tudzież na granicy pomarańczy i czerwieni. Był kropkowany jak przystało na jego substancję. Kolec był stworzony z magmy, utrzymującej się w swojej stałej, kolcowej formie. Był długi na półtora szpona o bardzo ostrym czubku. Oczywiście był bardzo twardy, chociaż co można się spodziewać po płynnej magmie. Całość była okryta powłoczką, bardzo cienką która utrzymywała tę bardzo wysoką temperaturę, gotową stopić łuski, mięśnie i sprawić by krew zawrzała. Kolec skierowany był w pierś Wiecznego, a dokładniej w jego serce. Kolec miał pojawić się kilkanaście szponów od piersi Kravsaxa i czubkiem z całym impetentem wbić się w pierś i tak dalej. Miał mu przy najlepszym wypadku oczywiście zabić, chociaż żal mu było trochę Shiro. Sprawił by twór pojawił się jak najszybciej i jak najdoskonalej.
Wziął kawałek swojej maddary i wrzucił go w swoje wyobrażenie.

Licznik słów: 300
Link:
BBcode:
Ukryj linki do postu
Pokaż linki do postu
Obrazek
Obrazek Żetoniki :3 – Złoty i Srebrny (III miejsce Konkurs X, wyróżnienie w Konkursie X), Srebrny (wygrana Popisu II)
ODPOWIEDZ

Chcesz dołączyć do gry?

Musisz mieć konto, aby pisać posty.

Rejestracja

Nie masz konta? Załóż je, aby do nas dołączyć!
Zapraszamy do wspólnej rozgrywki na naszym forum.
Rozwiń skrzydła i leć z nami!

Zarejestruj się

Logowanie

Wróć do strony głównej