Łąka Szczęścia

Legendy głoszą, że Bliźniacze Skały łączą pisane sobie dusze. Niektórzy przychodzą tu z nadzieją na odnalezienie drugiej połówki, a szczęśliwe pary chętnie korzystają z romantycznych scenerii.
Dynamika Ostrza
Dawna postać
Malinowa Królowa
Dawna postać
Awatar użytkownika
Posty: 1344
Rejestracja: 19 lip 2015, 17:17
Stado: Umarli
Płeć: Samica
Księżyce: 25
Rasa: Skrajny
Opiekun: Jesień, Kaszmir

Post autor: Dynamika Ostrza »
A: S: 1| W: 2| Z: 4| I: 2| P: 1| A: 4
U: P,L,MO,MA: 1|MP,B: 2|M,Skr,K,S,A,O,W: 3|Śl: 4
Atuty: Zwinny; Pamięć przodka;

OSTATNI POST Z POPRZEDNIEJ STRONY:

Nie zważając na to czy smok biegnący, z perspektywy zwykłego entuzjasty spacerów, na złamanie karku, ciągnący ze sobą na dziwnym półprzeźroczystym tworze z maddary przypominającym lecącą za nim chmurę pakunek z mięsem był widokiem normalnym czy nie, różowofutra przywódczyni życia poruszała się właśnie w ten sposób. I dopiero zbliżając się do smoczycy, którą wciąż znała jako Runę Ognia, zaczęła hamować. I zatrzymała się, dość gwałtownie, zostawiając za sobą niewielką koleinę w i tak zmarniałej przez pogodę trawie, jakieś półtora ogona od kolorowej, starszej smoczycy.
Uśmiechnęła się wesoło do Runy, jednak coś w jej ślepiach mogło podpowiadać, że była, w pewnym sensie zmęczona. Może jedynie mentalnie. Brak głosu kosztował ją wiele maddary.
Opuściła na ziemię znajdujący się na magicznym tworze ładunek, który jak się okazało był pokrojonym w duże płaty mięsem dwóch łosi , zawiniętym w splecione za skrawki skóry z nóg dwie płachty łosich skór.
Łowczyni podeszła do pakunku i rozcięła szponem miejsca gdzie był on zespojony w jedno i rozłożyła skóry, na których znajdowało się pożywienie, aby nie dotykało brudnego podłoża.
W końcu odsunęła się od mięsa by dać smoczycy miejsce na pożywienie się, jednocześnie przesyłając krótką mentalną wiadomość:
Witaj i... Smacznego!

Licznik słów: 193
Link:
BBcode:
Ukryj linki do postu
Pokaż linki do postu
"Co, plan A zawiódł? Aaa, spoko, alfabet ma jeszcze 24 litery, coś się wymyśli!"

Drzewko genealogiczne ♥
.....Posiadane:
Pożywienie: 14/4 mięsa ; 0/4 owoców
Kamienie: Nefryt, opal, ametyst, jaspis
Inne: duża, szmaragdowa łuska Huby. Skóra niedźwiedzia 3x PZ.....Atuty:
1. ~ Zwinna
2. ~ Pamięć Przodka
– 1 do ST przy atakach i obronach w walce z drapieżnikami
3. ~
4. ~
5. ~

~Młoda Dynami ~by me
~Dynami z braciszkiem Zimowym ~by HarrietMilaus
~wg. Trzech Odcieni
~Dynami łapką braciszka rysowana
~Szkic by Szydzia
~Dynami i Zimowy, łapką braciszka rysowani
~Dynami by Pustynia
Pani Wojny
Dawna postać
Kolorowy Kucyk
Dawna postać
Awatar użytkownika
Posty: 2186
Rejestracja: 03 maja 2014, 9:33
Stado: Umarli
Płeć: Samica
Księżyce: 75
Rasa: Skrajny
Opiekun: brak
Mistrz: Jad Duszy
Partner:

Post autor: Pani Wojny »
A: S: 2| W: 3| Z: 2| I: 3| P: 1| A: 1
U: L,A,O,M: 1| W,B,S,Śl: 2| MP,Skr: 3| MA,MO: 5
Atuty: Inteligentny; niezdarny wojownik; mistyk; wybraniec bogów; poświęcenie
Smoczyca wyrwała się z zamyślenia i powitała przybyłą nieco sennym uśmiechem.
– Dziękuję za przybycie – zwróciła się do Łowczyni. – I górę mięsa.
Dodała, mrugając pogodnie. Jak na komendę dołączył do niej kompan – zdecydowanie i przeraźliwie głodny żywiołak.
Wojna skinęła Dynamice głową z wdzięcznością i zabrała się za jedzenie. Szybko zjadła swoją część, ale Żar i tak był pierwszy. Pokryty płomieniami wilk wręcz połykał mięso w całości, a gdy skończył umknął, pomrukując przy tym.

Licznik słów: 76
Link:
BBcode:
Ukryj linki do postu
Pokaż linki do postu
Atuty:
Niezdarny Wojownik – Kiedy smok jest atakowany fizycznie, atakujący ma dodatkowe +1 do ST.
Mistyk – Raz na walkę smok ma 1 dodatkowy sukces do ataku magicznego. Dodatkowo raz na miesiąc podczas modlitwy w świątyni otrzymuje dar od swojego patrona.
Wybraniec bogów – Smok ma dodatkowy 1 sukces przy rzutach na dowolnie wybraną przez siebie akcję raz na pojedynek, misję czy polowanie.

Kompan Runy: ŻarKK
S: 1| W: 1| Z: 2| I: 2| P: 1| A: 1
MA: 1| MO: 1| Skr: 1


Inna wersja Runy.

Runa narysowana przez Spalonego Kolca.
Lilliathreven
Dawna postać
Dawna postać
Awatar użytkownika
Posty: 37
Rejestracja: 03 sty 2016, 17:53
Stado: Waham się
Płeć: Samica
Księżyce: 30
Rasa: Skrajny

Post autor: Lilliathreven »
A: S: 1| W: 1| Z: 2| I: 1| P: 1| A: 1
U: L: 1| A,O,Skr,Kż,Śl: 2| B,S: 3
Atuty: Ostry Węch; Pamięć Przodka;
Lilliath tym razem sama wyrwała się na przechadzkę, a co! Zaczynała odzyskiwać siły, a i nie mogła być ciągle uzależniona od pomocy siostry, ruszyła więc w kierunku nieznanym kompletnie, mając nadzieję na ponowne spotkanie kogoś z tutejszych. Swoją drogą, zabawnie byłoby spotkać kogoś, kogo zna już Nadeith i zostać z nią pomyloną! Oczywiście, dla zabawy, Lill brnęłaby w kłamstwo, udając bliźniaczkę, a przy tym obie miałyby niezły ubaw. Pytanie tylko, czy tutejsze smoki stać na takie żarty i dystans do siebie?
Powietrzna powolnym krokiem poruszała się między drzewami, a potem skałami, w końcu docierając na jakąś łączkę, jak jej się wydawało – trudno było to stwierdzić, bo wszystko było białe. Widok był piękny, chociaż wszystko było zasypane śniegiem. Nawet nie było tutaj tak źle... Można się było przyzwyczaić. Tak, może kiedyś uzna to miejsce za nowy dom...

Licznik słów: 137
Link:
BBcode:
Ukryj linki do postu
Pokaż linki do postu
Sketch
Dawna postać
Dawna postać
Posty: 602
Rejestracja: 03 gru 2015, 20:46
Stado: Umarli
Płeć: Samiec
Księżyce: 0

Post autor: Sketch »
A: S: 1| W: 1| Z: 5| M: 1| P: 1| A: 1
U: B,Pł,MP: 1| A,O,Śl: 2
Atuty: Zwinny; Adrenalina; Poświęcenie; Pechowiec;
Nie miał pojęcia co go wypchnęło w te strony w taki mróz. Na pewno nie szukał ciepłego miejsca na łąkach, ani zarazem jakiś większych wrażeń. Najwyraźniej chciał po prostu pobyć z kimś kto był dla niego... hm, jakby to określić. Bliski? Taki, kto zarazem wiedzy o nim nie wykorzysta, aby sprzedać go w stadzie? Z każdym dniem raczej tracił zaufanie do smoków, które z jednej strony były miłe, ale z drugiej patrzyły na niego... Jakby stwarzał same problemy. No ale nic. Pustynny smok zauważył w dole znaną sobie sylwetkę i niedługo myśląc, po prostu wylądował niecały ogon od niej.
Ah Nade! Dobrze, że jesteś...!
Chciała to miała. Skąd Assuremith mógłby wiedzieć, że Nade miała siostrę i to do tego bliźniaczkę? Ale bądźmy szczerzy... Pewne różnicę zauważył od razu.
Zaraz, chwila... Co Ci się stało? Czemuś taka wychudła? I czemu tak dziwnie pachniesz?
Trwał w błogiej nieświadomości... W końcu na prawdę rzadko zdarzało się, aby smoki były praktycznie identyczne. Dlatego też pewnie nie krępował się z dość osobistym pytaniem... Poza tym jak zwykle walił prosto z mostu.
Ostatnio tak szybko uciekłaś ze świątyni... Co się stało?

Licznik słów: 185
Link:
BBcode:
Ukryj linki do postu
Pokaż linki do postu
Lilliathreven
Dawna postać
Dawna postać
Awatar użytkownika
Posty: 37
Rejestracja: 03 sty 2016, 17:53
Stado: Waham się
Płeć: Samica
Księżyce: 30
Rasa: Skrajny

Post autor: Lilliathreven »
A: S: 1| W: 1| Z: 2| I: 1| P: 1| A: 1
U: L: 1| A,O,Skr,Kż,Śl: 2| B,S: 3
Atuty: Ostry Węch; Pamięć Przodka;
Lilliath oczywiście zauważyła nadlatującą sylwetkę smoka. Kiedy był jeszcze w powietrzu, nie była w stanie ocenić jego płci czy też woni, ale kiedy wylądował i podszedł, wszystko stało się jasne. Podeszła do niego jak gdyby nigdy nic i obdarzyła ciepłym, przyjaznym uśmiechem. Przyjrzała mu się, mało dyskretnie, oceniając budowę ciała, trochę jakby go przy tym podziwiając. Pierwsze, na co zwróciła uwagę, to niezwykle intensywny kolor łusek, przez co nie mogła od niego oderwać wzroku. Skłoniła mu się, jak to obie siostry miały w zwyczaju.
Zapach zza bariery musi się nade mną jeszcze mocno utrzymywać. A mój wygląd... to chyba przez mróz i ostatnią głodówkę, ale szybko wracam do formy. Ty za to wyglądasz olśniewająco. – rzekła melodyjnym głosem i przechyliła nieznacznie łeb na prawą stronę. Końcówka jej ogona zadrżała w zaciekawieniu nowym smokiem. Pachniał... Jakoś tak inaczej. Nie było od niego czuć tylko jego zapachu, ale coś jeszcze. Coś, co zapewne było oznaką jego stada. Zapach był przyjemny, kojarzył jej się z.. ziemią? Roślinami? Tak, coś w ten deseń.
Przepraszam za tamto. – rzekła, wyraźnie skruszona. Odwróciła także na chwilę łeb, by ponownie spojrzeć mu prosto w ślepia. – Coś ważnego mi wypadło. – uśmiechnęła się przepraszająco. Nie wiedziała, czy smok będzie chciał się przejść, czy może usiąść i spokojnie porozmawiać. I to uczucie... Ah! Czuła, że Nadeith się zbliża... Ale będzie numer! W chwili, kiedy go zobaczyła i poznała, prawie zapomniała o poprzednim torze myśli, teraz jednak miała szansę na niezłą zabawę!

Licznik słów: 245
Link:
BBcode:
Ukryj linki do postu
Pokaż linki do postu
Sketch
Dawna postać
Dawna postać
Posty: 602
Rejestracja: 03 gru 2015, 20:46
Stado: Umarli
Płeć: Samiec
Księżyce: 0

Post autor: Sketch »
A: S: 1| W: 1| Z: 5| M: 1| P: 1| A: 1
U: B,Pł,MP: 1| A,O,Śl: 2
Atuty: Zwinny; Adrenalina; Poświęcenie; Pechowiec;
Zmieniła się? Jak do tej pory Nade nie patrzyła na niego w taki sposób... Jakby wręcz chciała od niego czegoś... On jej za to odpowiedział tylko uniesieniem jednej brwi w pytającym geście. Skończyło się to jednak kiedy odpowiedziała. Wtedy zmrużył oczy myśląc przez dłuższą chwilę nad jej głosem. Nawet postawa była nieco... inna. Wszystko było nieco inne, a jednak przecież nie ma dwóch takich samych samic... prawda?
Olśniewająco? Bosh’tet! Zad mi odmarza i jak tak dalej pójdzie to łapy mi odpadną...
Powiedział niby oburzony, ale po chwili się zaśmiał i plunął ogniem pod swoje łapy. Chwilę później na miejscu gdzie nie było śniegu, po prostu usiadł. Wiedziała przecie, że był pustynnym smokiem, który nie pochodzi stąd. Dla niego zima była kompletnie zbędna.
Głodówkę mówisz? Trzeba było powiedzieć, a dałbym Ci jakieś jedzenie...
Wydawał się rozluźniony, a jednak obserwował samicę, jakby była mu obca. Jedno to mowa ciała, a drugie to słowa, które mówił i tonacja jego głosu.
Słyszał skruchę? Żałowała tego co powiedziała? Ciekawe...
Tak więc masz teraz czas, aby trochę bardziej wyczerpująco odpowiedzieć na moje pytanie... Twoje "nie" wcale mnie nie satysfakcjonuje...
Podejrzewał, że będzie to dobre zagranie, aby sprawdzić z kim ma do czynienia. Może ktoś sobie z niego żartował i stworzył magiczną imitację... Samiec znów zmrużył ślepia i wstał ze swojego wygrzanego miejsca.
Nie miał skrupułów jako takich, tylko podszedł do samicy, zbliżając się tak blisko, że ich pyski były najwyżej pięć łusek od siebie.
A więc? Teraz nie uciekniesz...
Ton jego głosu był inny, bardziej nastawiony na uwodzenie i pewność siebie. Oh, pewności siebie nie była jego słabą cechą...

Licznik słów: 263
Link:
BBcode:
Ukryj linki do postu
Pokaż linki do postu
Lilliathreven
Dawna postać
Dawna postać
Awatar użytkownika
Posty: 37
Rejestracja: 03 sty 2016, 17:53
Stado: Waham się
Płeć: Samica
Księżyce: 30
Rasa: Skrajny

Post autor: Lilliathreven »
A: S: 1| W: 1| Z: 2| I: 1| P: 1| A: 1
U: L: 1| A,O,Skr,Kż,Śl: 2| B,S: 3
Atuty: Ostry Węch; Pamięć Przodka;
Mimo chudszego wyglądu, Lilliath wciąż była niezwykle podobna do swej siostry. Przecież były bliźniaczkami! Nic nie mogło ich poróżnić, nie tylko w relacji. Musiałyby chyba stracić skrzydła albo zafarbować łuski, żeby wyglądać inaczej! Ich sylwetka jednak była identyczna. Głos nieznacznie się różnił, faktycznie, ale przede wszystkim – ślepia. Po tym było je najłatwiej rozróżnić, ale widocznie samiec wcześniej nie pomyślał, by tak dobrze przyjrzeć się jej siostrze. Na korzyść Lill!
Samica zaśmiała się cicho, ale nie tak, by urazić rozmówcę. Ledwo co się poznali – a właściwie, to ona jego. On wciąż myślał, że ona jest Nadeith.
Spokojnie, odpowiednio się już pożywiłam. Muszę zacząć radzić sobie tutaj sama, prawda? – rzekła tonem, nieco zaczepnym i wciąż rozbawionym. Widziała po nim, że nie czuł się tak do końca pewnie, że coś mógł podejrzewać... Ale mało prawdopodobne, by pomyślał o siostrze bliźniaczce. Rzadko kiedy spotykało się takie rodzeństwo!
Ah, pytanie... – mruknęła, tym bardziej mniej melodyjnie, za to głosem głębokim i także nieco.. uwodzicielskim. Zmrużyła delikatnie ślepia. Poczekała, aż się zbliży – jego postawa była oczywista i od razu mówiła jej, o czym rozmawiał z jej siostrą. Nieźle się Nadeith urządziła, że już szukała samca! Że też Lill tego nie wyczuła!
Granatowołuska samica usiadła, a jej ogon powędrował ku samcowi. Pomiziała go futrzastą końcówką w przednią łapę, nie odrywając wzroku od jego ślepi. Jednocześnie błagała o pojawienie się siostry – a ta na szczęście była już blisko! Wiedziała, że tam jest, ale nawet na nią nie zerknęła. Ha!
Mam czas, mój drogi. Moja odpowiedź może Tobą lekko wstrząsnąć. – wymruczała i pochyliła odrobinę łeb tak, że patrzyła na niego z dołu, jednocześnie trochę się do niego zbliżając. Łobuzerski uśmiech pojawił się na jej pysku.

Licznik słów: 285
Link:
BBcode:
Ukryj linki do postu
Pokaż linki do postu
Nocna Łuska
Dawna postać
Nadeithscallieth
Dawna postać
Awatar użytkownika
Posty: 225
Rejestracja: 29 lis 2015, 8:38
Stado: Umarli
Płeć: Samica
Księżyce: 40
Rasa: Skrajny
Mistrz: Wieczne Ukojenie

Post autor: Nocna Łuska »
A: S: 1| W: 2| Z: 1| I: 1| P: 2| A: 1
U: S: 1| L,O,A,MO,W,Śl: 2| MP,MA,Lecz: 3
Atuty: Spostrzegawcza; Pamięć przodka;
Nie były papużkami nierozłączkami... Były jeszcze bardziej nierozłączne. Rozchodziły się na naprawdę niedługo. Nadiethscallieth musiała rozprostować skrzydła, które drętwiały jej od ciągłego taszczenia ich na grzbiecie. Nadszedł czas, żeby to one ją poniosły.
Jak zwykle spędzała czas szybując ponad chmurami, gdzie powietrze było rzadsze i przejrzystsze. Pochylała się to na lewe skrzydło, to na prawe. Hipnotyzowała swoim majestatycznym tańcem z wiatrem. Czarne jak noc, ogromne skrzydła, złączone z ogonem, tworzyły doskonałą powierzchnię lotną. Samica bawiła się z wiatrem, niczym nie skrępowana, ośmielona przestrzenią, była wolna. Z myślą, że jej siostra jest cała i zdrowa i w dodatku tutaj, z nią, przelatywała nisko nad obłoczkami pędząc jej na spotkanie. Już się stęskniła. Czuła, że była gdzieś blisko, więc zaczęła powoli obniżać lot. Przelot przez gęste chmury pozostawił na jej drobnej łusce drobinki czegoś co można by nazwać szronem, który pokrył całe jej ciało, lecz natychmiast, gdy zeszła niżej pod chmurę, wyparował.
Wzrokiem wyszukiwała siostry, która powinna być gdzieś... O, jest. Zmrużyła oczy zauważając przysiadającego czerwonego smoka. Poznała go od razu. Po krwście-czerwonej łusce i kształcie rogów. Zdumiona tym widokiem postanowiła bezszelestnie wylądować gdzieś niedaleko, za Zwiastunem Światła, co by jej nie zobaczył, ani nie usłyszał. Za to Lilliath widziała ją doskonale.
Chwilę zajęło składanie skrzydeł. Zwykle nie musiała robić tego tak cicho.
Zamierzała podejść samca od tyłu, ale o skradaniu nie było mowy. Śnieg i te sprawy. Takie jak jej woń, która teraz szczególnie wyrazista, zmieszana z wiatrem poleciała w ich stronę. Samica też nie zachowywała się jakoś przesadnie cicho. Raczej naturalnie. Miękko stawiała łapy na śniegu, który chrobotał gnieciony jej ciężarem. Dodatkowo ciągnęła za sobą po ziemi długi, czarny ogon zakończony puszystą kitą.
Stanęła jakiś ogon lub dwa za Zwiastunem, przeczuwając już co się tu kroiło. Na jej pysk wplótł się tajemniczy uśmiech. Wzrok onyksowej samicy powędrował po bijącej zdrową, krwistą czerwienią łusce na ogonie, wzdłuż jego masywnych ud, by potem przeskoczyć na zadbane skrzydła i wdrapać się na rogaty czubek głowy.
Przez chwilę rozważała, czy wspomóc jakoś siostrzyczkę, czy może wycofać się i popatrzeć z boku na scenę. No, ale nie chciała robić ze Zwiastuna wariata, dlatego podjęła słuszną decyzję o ratowaniu ich obojga.
– Widzę, Assuremith, że pozałeś już moją siostrę... – mruknęła do niego cichym, spokojnym głosem zahaczającym o rozbawienie.
Nie on pierwszy je mylił ze sobą. Zdarzało się to nawet bardzo bliskim przyjaciołom.
Podeszła do jego boku i zatrzymała się przy nim, ale nie za blisko. Zachowywała odstęp przynajmniej dziesięciu pazurów od samca. Delikatnie uśmiechnięta spojrzała na niego. Pod tą jej maską uśmiechu była jednak mała niepewność. Jego reakcja mogła być różna.

Licznik słów: 426
Link:
BBcode:
Ukryj linki do postu
Pokaż linki do postu


Atuty:
Spostrzegawczy
Jednorazowo +1 do Percepcji
Pamięć przodka
Smok zna słabe punkty drapieżników, przez co ma -1 do ST do Ataków/Obron podczas walki z nimi (nie działa na Arenie)

Skarby i pamiątki
kamienie: 0 / 4

Zapasy
owoce: 2
mięso: –

Moja krew / Ruja
Adramus, May, Mirandearth, Lenifiell/ 1 – 9


Obrazek
Sketch
Dawna postać
Dawna postać
Posty: 602
Rejestracja: 03 gru 2015, 20:46
Stado: Umarli
Płeć: Samiec
Księżyce: 0

Post autor: Sketch »
A: S: 1| W: 1| Z: 5| M: 1| P: 1| A: 1
U: B,Pł,MP: 1| A,O,Śl: 2
Atuty: Zwinny; Adrenalina; Poświęcenie; Pechowiec;
Bliźniacze smoki wyglądały tak samo-fakt, jednak wprawne oko nie oszukają do takiego stopnia, aby nie widział drobnych różnic. Ślepia wojownika były wyczulone na drobne ruchy mięśni innych smoków, a przede wszystkim tak smukłych jak Nade, no i jej siostra. Różnice były drobne oczywiście, jednak typowy ich chód był inny. Poza tym ten zapach... Będąc tak blisko samicy już nie mógł się pomylić. Każdy w końcu ma swój charakterystyczny zapach, a ten z pewnością nie należał do Nade.
Zwiastun postanowił jednak grać nadal w tą 'gierkę'.
Już chciał coś powiedzieć, kiedy usłyszał chrupnięcie śniegu. Jego uszy się poruszyły, a potem do jego nozdrzy doleciała prawidłowa woń Nade. Teraz mając dwie 'melodie' zapachowe, po prostu nie mógłby pomylić się... Bynajmniej do czasu, aż je powącha, prawda?
Ah nie powinna być tak niepewna. Wojownik może i dał się nabrać, jednak był czujny, a Nade nie kryła swojej obecności, dlatego też miał czas na przemyślenie całej sytuacji, zanim się odezwała. Nieznana mu samica mogła zauważyć, że zaraz po wylądowaniu Nade, jego ślepia znów się przymrużają. Kompletnie zignorował jej kosmaty ogon na jego łapie. Oj, tego samca nie łatwo omamić czułym dotykiem. Może i był dość młody, a wręcz w wieku ich, ale nie myślał tylko o jednym przy ładnych samicach.
Tak, miałem już chwilę na jej poznanie, Nade. Ciekawi mnie jeszcze jej własne imię...
Ton głosu nie zmienił się, po prostu był nieco rozbawiony, a jeśli został zdziwiony to nie dał po sobie tego poznać... No ale przez prywatne pytania skierowane w stronę nie tej siostry można było łatwo się domyśleć, że do takowego zaskoczenia go doszło.
Assuremith obrócił się łbem w stronę Nade, a ciało obrócił tak, aby mieć samice po obu bokach.
Przedstawienie ładne, aktorki również. Jaka z tego puenta?
Zapytał ogółem, aby którakolwiek mu odpowiedziała. A może obie odpowiedzą na swój sposób? Może poza wyglądem nie mają zbyt wiele wspólnego?

Licznik słów: 309
Link:
BBcode:
Ukryj linki do postu
Pokaż linki do postu
Nocna Łuska
Dawna postać
Nadeithscallieth
Dawna postać
Awatar użytkownika
Posty: 225
Rejestracja: 29 lis 2015, 8:38
Stado: Umarli
Płeć: Samica
Księżyce: 40
Rasa: Skrajny
Mistrz: Wieczne Ukojenie

Post autor: Nocna Łuska »
A: S: 1| W: 2| Z: 1| I: 1| P: 2| A: 1
U: S: 1| L,O,A,MO,W,Śl: 2| MP,MA,Lecz: 3
Atuty: Spostrzegawcza; Pamięć przodka;
Nadeithscallieth bardzo dokładnie badała wzrokiem zachowanie samca. Ku jej zdumieniu nie zauważyła u niego zaskoczenia. Tylko spokój. Albo świetnie udawał, albo po prostu od razu wiedział tylko się nie przyznał. Assuremith był wzorem stoicyzmu. Jego wyszukane maniery pozytywnie ją zaskakiwały, bo lubiła poznawać nowe miejsca i kultury. Jej siostra już trochę mniej i tym się różniły, lecz ona... chciała go poznać bliżej.
Była pewna, że to samiec pierwszy zaczepił Lilliathreven z racji ich ostatniego pośpiesznego rozstania. W związku z tym zastanawiała się, co jej powiedział, a przede wszystkim jak odebrał jej "ucieczkę". Bo to była ucieczka. Lill też by uciekała – tego była pewna.
– Puenta? – zapytała myśląc intensywnie nad odpowiedzią, która by najlepiej odzwierciedlała sytuację. Gdy na nią wpadła uśmiechnęła się do samca. Jej uśmiech, tak jak u Lilliathreven topił lód w każdym sercu. Pomijając fakt, że obie były zjawiskowo piękne, uwodzicielskie gesty – drobne, czasem naturalne, mimowolne – takie jak ciepłe powitanie, albo miłe słowo, wpływały na ich możność zdobywania sobie serc nie tylko smoków. Ich piękne ciała, mowa ciała, płynne ruchy, dostojna postawa i kolor przyciągały wzrok. Osobno, były śliczne. Razem – jeszcze piękniejsze i... groźniejsze.
– Oh. Nie gniewaj się tylko. Czasami mamy po prostu niezłą zabawę z niewtajemniczonymi, szczególnie z niezbyt bystrymi ludźmi, którzy wiecznie nas ze sobą mylili.
Smoki jeszcze jako-tako je odróżniały, elfowie byli bystrzejsi. Ale ludzie, to już porażka w całej linii. Mogły z nimi robić wszystko co chciały.
Onyksowy łeb samicy przechylił się w prawo. Gadzie wargi samicy spoważniały. Wyczuwała zaintrygowanie Lilliathreven. Czekała tylko aż jej duszobliźniaczka zada to pytanie. Była ciekawa odpowiedzi Assuremitha.

Licznik słów: 264
Link:
BBcode:
Ukryj linki do postu
Pokaż linki do postu


Atuty:
Spostrzegawczy
Jednorazowo +1 do Percepcji
Pamięć przodka
Smok zna słabe punkty drapieżników, przez co ma -1 do ST do Ataków/Obron podczas walki z nimi (nie działa na Arenie)

Skarby i pamiątki
kamienie: 0 / 4

Zapasy
owoce: 2
mięso: –

Moja krew / Ruja
Adramus, May, Mirandearth, Lenifiell/ 1 – 9


Obrazek
Lilliathreven
Dawna postać
Dawna postać
Awatar użytkownika
Posty: 37
Rejestracja: 03 sty 2016, 17:53
Stado: Waham się
Płeć: Samica
Księżyce: 30
Rasa: Skrajny

Post autor: Lilliathreven »
A: S: 1| W: 1| Z: 2| I: 1| P: 1| A: 1
U: L: 1| A,O,Skr,Kż,Śl: 2| B,S: 3
Atuty: Ostry Węch; Pamięć Przodka;
Wiedziała oczywiście, co myślała sobie Nadeith. I także ona znała Lilliath. Ta sytuacja była dla smoczycy zabawą, rolą odrywaną przez obie bliźniaczki od wielu księżycy... praktycznie od urodzenia. Kiedy były małe, jeszcze częściej je mylono, później były może ze dwa, trzy smoki, które od razu orientowały się, która jest która. No i elf... z oczywistych względów. Potem była niewielka grupka, która orientowała się trochę później. Reszta natomiast mogłaby być za nie wodzona do końca świata i o jeden księżyc dłużej!
Kiedy Nadeith się zbliżyła, a Assuremith (oh, w końcu poznała jego imię!) się odwrócił, Lilliath także skorygowała swoją postawę. Na początku, by po chwili obejść samca, znów trącając jego łapę końcówką ogona. Zabawa, chociaż Nadeith znała Lill – lubiła flirt.
Usiadła przy swojej siostrze i przywitała ją ciepłym uśmiechem, tak bliskim i pełnym ufności wzrokiem, który był przeznaczony tylko dla niej. Potem znów zwróciła się ku samcowi o czerwonych łuskach.
Lilliathreven. – przedstawiła się swym melodyjnym głosem i pochyliła, jednocześnie stąpając łapą przed siebie w ukłonie. Kiedy wróciła do poprzedniej postawy, patrzyła na smoka przyjaźnie, z delikatnym, łobuzerskim uśmieszkiem, a łeb przechyliła w prawo... podobnie jak Nadeith.
Jak nas rozróżniłeś? – zapytała, czując oczekiwanie ze strony siostry. Miała ochotę uśmiechnąć się jeszcze szerzej, pogawędzić z nią tu i teraz, pośmiać się, ale potrafiła się powstrzymać. Zresztą, ona i tak przeżywała to razem z nią.

Licznik słów: 226
Link:
BBcode:
Ukryj linki do postu
Pokaż linki do postu
Sketch
Dawna postać
Dawna postać
Posty: 602
Rejestracja: 03 gru 2015, 20:46
Stado: Umarli
Płeć: Samiec
Księżyce: 0

Post autor: Sketch »
A: S: 1| W: 1| Z: 5| M: 1| P: 1| A: 1
U: B,Pł,MP: 1| A,O,Śl: 2
Atuty: Zwinny; Adrenalina; Poświęcenie; Pechowiec;
A on nie był w ciemię bity. Pustynny miał czuły węch, zresztą jak większość smoków i kiedy tylko podchodził bliżej do którejś ze samic, czuł ich charakterystyczny zapach. Ta nuta zapachowa była niepowtarzalna- tym bardziej, że jedna ze sióstr dopiero niedawno przybyła zza granicy. Nade miała już na sobie niewidzialną poświatę zapachu każdego stada na tych ziemiach. Co dalej? Dalej to chodziło przede wszystkim o zwroty, no i ślepia samic. Lilliathreven miała również w zwyczaju częściej uśmiechać się...
Ale czy Assuremith powiedział, że zdradzi cokolwiek? Poddał się pieszczotą ze stoickim spokojem, jakby je ignorując, a potem się uśmiechnął do obu samic na raz, skoro stały w bardzo podobnej 'pozie'. Różnicą były przede wszystkim ich wyrazy pysków.
Czas na ruch pustynnego smoka, a on nie ustępował... Chciały się dobrze bawić? Na pewno nie jego kosztem, ponieważ on miał własne plany odnośnie tej zabawy.
Bardzo ładne imię. Tak samo jak Twojej siostry...
Stąpał po cienkim lodzie. Dopóki dokładnie nie pozna obu, nie będzie mógł rzucać bardziej wyszukanych komplementów, aby jedna z nich nie poczuła się urażona. Potem na jego pysku pojawiło się odbicie uśmiechu Lilliath. Czerwony smok zrobił trzy kroki do przodu, aby znaleźć się na wyciągnięcie łapy od obu samic, po czym przysiadł na zadzie i uniósł obie dłonie, aby przejechać łapą po linii pyska jednej i drugiej samicy. Nie, nie pazurami, a wewnętrzną stroną łapy w geście pieszczoty...
Będziecie musieli bardzo ładnie poprosić... abym wam cokolwiek powiedział...-Nie mówił głośno, wręcz nachylał się jakby im szeptał do uszu, chociaż obie słyszały jego słowa. Co kombinował? A kto zna plany pustynnego samca?

Licznik słów: 260
Link:
BBcode:
Ukryj linki do postu
Pokaż linki do postu
Nocna Łuska
Dawna postać
Nadeithscallieth
Dawna postać
Awatar użytkownika
Posty: 225
Rejestracja: 29 lis 2015, 8:38
Stado: Umarli
Płeć: Samica
Księżyce: 40
Rasa: Skrajny
Mistrz: Wieczne Ukojenie

Post autor: Nocna Łuska »
A: S: 1| W: 2| Z: 1| I: 1| P: 2| A: 1
U: S: 1| L,O,A,MO,W,Śl: 2| MP,MA,Lecz: 3
Atuty: Spostrzegawcza; Pamięć przodka;
Nadeithscallieth stała nieruchomo, kiedy Lilliathreven okrążała samca. Przypomniało to jej pierwsze spotkanie z Assuremithem przebiegało w inny sposób, ale puenta była identyczna. To lekkie niby przypadkowe muśnięcie puchatym ogonem. Dotyk wyrażający pewną namacalność onyksowej samicy.
Na jej pysk wpłynął delikatny uśmiech, gdy siostra podeszła do jej boku i przysiadła w śniegu. Zrobiła to samo uginając zadnie łapy, którymi zrobiła pół kroku do przodu, aby zrównać się z siostrą. Był to efekt treningów, kiedy uczono je stania i siadania w równym rzędzie. Dyscyplina. Bez niej nie mogłyby kontynuować nauki.
Wzrok Nadeithscallieth uniosł się i zatrzymał na czerwono-łuskim samcu, który zniżył głowę i ruszył w ich kierunku. Zrobił tylko jeden, może trzy kroki, by być bliżej niej i jej bliźniaczki. Jej nozdrza rozszerzyły się, a z pyska, lekko otwartego wysunął się szkarłatny język. Tylko na moment, żeby wykonać krótkie zadanie. Potem go schowała i zamknęła paszczę. Samiec pachniał intensywnie swoim stadem, ale i tak wolała jego własny zapach. Powietrze smakowało jego samczymi feromonami. Mogłaby przysiąc, że w obecności siostry czuła go podwójnie!
Nadeith przesunęła ogonem po śniegu zgarniając nim sporą hałdę, gdy samiec najpierw przysiadł, a potem uniósł obie łapy i jedną z nich zbliżał do jej głowy. Lewym okiem widziała jak jego druga łapa sięga do pyska Lill.
Nie drgnęła. Chciała i nie chciała. Oczekiwała na jego dotyk. Wstrzymała oddech, gdy to nastąpiło. Był delikatny, ale nie ciepły. Opuszki miał zimne, twarde. Pazury zdolne rozerwać skórę mijały jej delikatne oko zalewie o milimetr. Przymrużyła je, lecz czarna źrenica skierowana była w pysk samca.
Powoli, bardzo powoli długa szyja samicy wyprostowała się i ugięła do tyłu wysuwając policzek z poduszeczek łapy Assuremitha.
Nie było w tym ruchu, agresji, czy jakiś negatywnych emocji. Cały czas była rozluźniona. Wypuściła wolno powietrze przez nos i obwiodła pysk wrażliwym językiem zmazując z warg smak i woń jego skóry.

Licznik słów: 302
Link:
BBcode:
Ukryj linki do postu
Pokaż linki do postu


Atuty:
Spostrzegawczy
Jednorazowo +1 do Percepcji
Pamięć przodka
Smok zna słabe punkty drapieżników, przez co ma -1 do ST do Ataków/Obron podczas walki z nimi (nie działa na Arenie)

Skarby i pamiątki
kamienie: 0 / 4

Zapasy
owoce: 2
mięso: –

Moja krew / Ruja
Adramus, May, Mirandearth, Lenifiell/ 1 – 9


Obrazek
Lilliathreven
Dawna postać
Dawna postać
Awatar użytkownika
Posty: 37
Rejestracja: 03 sty 2016, 17:53
Stado: Waham się
Płeć: Samica
Księżyce: 30
Rasa: Skrajny

Post autor: Lilliathreven »
A: S: 1| W: 1| Z: 2| I: 1| P: 1| A: 1
U: L: 1| A,O,Skr,Kż,Śl: 2| B,S: 3
Atuty: Ostry Węch; Pamięć Przodka;
Lill nie zwróciła uwagi na ten komplement. Jak niby miałaby zareagować? Jej uśmiech poszerzył się, ale tylko lewy kącik pyska powędrował wyżej. Od zawsze mówiono im, że ich imiona są niezwykłe, jak one same. Bliźniaczki... Nigdy nie pomyślała o siostrze w negatywny sposób, jak choćby to, że ich zdolności przeczuwania własnych emocji i lokacji by ją irytowały. Zawsze uznawała to za zaletę ich niesamowitego połączenia dusz. Tak jak i w tej chwili. Obie myślały o tym samym, chociaż potrafiły to samo okazać w inny sposób, co można było różnie zinterpretować. Szczególnie przez obcego samca, który kompletnie ich nie znał. Dopiero przy dużo głębszym poznaniu można było spostrzec, jak wiele cech charakteru mogło różnić te samice, chociaż mimo wszystko były bardzo do siebie podobne.
W pierwszym momencie jego dotyk, mimo że wyczekiwany, zamroził niemalże jej policzek, przez co ledwo powstrzymała się od odsunięcia od łapy. Dała się dotknąć, unosząc nieco łeb wyżej i patrząc mu prosto w ślepia. Po chwili uniosła także własną łapę do jego, która dotykała jej pyska i przykryła ją swoją własną. Przykryła to trochę zbyt wiele powiedziane... w końcu była mniejsza od jego, tak więc jedynie przyłożyła łapę do jego zewnętrznej części łapy. Wszystkie jej ruchy były powolne i z każdym etapem robiła krótką przerwę. Delikatnie pochwyciła łapę i ostrożnie, jakby z namaszczeniem, ściągnęła ze swojego polika. Przez cały czas nie odrywała od niego wzroku, a jednak wiedziała, że Nadeith odsunęła się odrobinę, unikając chłodnego dotyku.
Ledwo się poznaliśmy, czarwonołuski, a Tobie już się zbiera na macanki? – zapytała cicho, mrucząc, całkiem poważnie, a jednak jej pysk ubarwił wesoły, figlarny uśmiech. Zmrużone delikatnie błękitne ślepia przyglądały mu się z zainteresowaniem. Nie była tym faktem oburzona, a przynajmniej oburzenia nie mógł stwierdzić samiec. Uśmiech i ton głosu sprawiał, że mógł mimo "odrzucenia" uznać to za flirt!

Licznik słów: 299
Link:
BBcode:
Ukryj linki do postu
Pokaż linki do postu
Sketch
Dawna postać
Dawna postać
Posty: 602
Rejestracja: 03 gru 2015, 20:46
Stado: Umarli
Płeć: Samiec
Księżyce: 0

Post autor: Sketch »
A: S: 1| W: 1| Z: 5| M: 1| P: 1| A: 1
U: B,Pł,MP: 1| A,O,Śl: 2
Atuty: Zwinny; Adrenalina; Poświęcenie; Pechowiec;
Ciężko było skupić wzrok na jednej z nich. Ba! Nie dał wręcz rady skupiać się na obu na raz. Przecież tak różnie zareagowały... Widział wzdrygnięcie Nade kiedy jej dotknął, widział również jak wstrzymuje oddech. Jej siostra natomiast uniosła nieco łeb i położyła łapę na jego...
Jednak obie nie zrezygnowały z tego rodzaju pieszczoty, a to już coś oznaczało. Z uśmiechem więc opuścił swoje łapy i zaśmiał się krótko po wypowiedzi Lilliath. Nie musiała długo czekać na odpowiedź.
Dużo zyskuję przy bliższym poznaniu...– Odpowiedział obracając łeb w jej stronę. Ton jego głosu nie był ironiczny, ale zarazem też uśmiech zdradzał prawdziwe oblicze tych słów.
Potem zwrócił się w stronę Nade, która do tej pory nic nie powiedziała.
Widzicie... Takie rewolucję przeprowadzają tylko Ci, którzy nie mają nic do stracenia... A wszystko do zyskania...
Jego uśmiech powiększył się, wyprostował łeb i wstał ze śniegu, idąc przed siebie, a więc mieszcząc się pomiędzy obie siostry dość blisko, aby czerwona łuska przejechała bo bokach obu samic. Końcówka ogona Assuremitha najpierw dotknęła szyi Nade, zjeżdżając po niej, aż do barku. Kiedy się ześlizgnęła, płynnie doleciała do Lilliath, dotykając jej barku, a potem 'szorując' po ciele aż do samego zadu, gdzie płynnie się zsunął. Końcówka jego ogona była również zabójczą bronią z nierównymi i ostrymi zadziorami, jednak przy delikatnym dotyku było to raczej jak podrapanie puchatego zwierzęcia po grubym futrze. Co więcej? Wojownik zatrzymał się zaraz za ich zadami, po czym obrócił zgrabnym skokiem.
Zimno tutaj. Powinniśmy schować się przed zimnem...
Rzekł donośniej niż mówił do tej pory, a potem z uśmiechem patrzył co czyniły obie samice...

Licznik słów: 261
Link:
BBcode:
Ukryj linki do postu
Pokaż linki do postu
Nocna Łuska
Dawna postać
Nadeithscallieth
Dawna postać
Awatar użytkownika
Posty: 225
Rejestracja: 29 lis 2015, 8:38
Stado: Umarli
Płeć: Samica
Księżyce: 40
Rasa: Skrajny
Mistrz: Wieczne Ukojenie

Post autor: Nocna Łuska »
A: S: 1| W: 2| Z: 1| I: 1| P: 2| A: 1
U: S: 1| L,O,A,MO,W,Śl: 2| MP,MA,Lecz: 3
Atuty: Spostrzegawcza; Pamięć przodka;
Słowa siostry ją rozbawiły. Jak zwykle szczera aż do bólu. Szkoda, że nie umiała być taka stanowcza jak ona. Nadeithscallieth potrafiła tupnąć ogonem, tylko kiedy coś się jej nie podobało, nie kiedy nie była pewna swojej racji. Lilliathreven była w tym obszarze jej dopełnieniem.
Czarny łeb samicy znowu obniżył się do normalnego poziomu. Kąciki warg Nadeithscallieth lekko się uniosły się, kiedy Assuremith zaczął wodzić wzrokiem między nią, a jej bliźniaczką. Jego zachowanie, było dla niej najlepszym komplementem.
Duszobliźniaczka, której nastrój do flirtowania udzielił się także jej, zachęciła ją do zmiany sposobu w jaki patrzyła na Assuremitha. Tylko skąd u niej takie dziwne spojrzenie? Lilliath nie miała nigdy partnera. Nadeith poczułaby to. Kiedy ostatnio się widziały miały kilkanaście księżyców i żaden samiec nie zwracał na nie większej uwagi niż wymagały tego nauki. Potem nie dopuszczano do nich samców. Kontrola rozrodu smoków w ulu. Szkoda, albo na szczęście. Zależy od punktu widzenia.
Co więc się teraz z nimi działo?
Zaczęła się zastanawiać, co znaczył ten jego uśmiech. Przeanalizowała szybko jego słowa, które w połączeniu z jego zachowaniem nabrały nieco głębszego znaczenia.
Wysoki ton głosu samca, perfekcyjnie dostrojony do jego budowy ciała, podobał się jej. Był taki... inny. Pustynne smoki miały w sobie tą iskrę! Albo się myliła i to tylko ten osobnik był taki wyjątkowo przyciągający, Obie siostry dzieliły się tymi "myślowymi spostrzeżeniami", w których nie było słów, tylko uczucia.
– Jesteś pewien, że nie masz nic do stracenia? – powiedziała wreszcie. W jej głosie można było usłyszeć nutkę zadziorności.
Skrzydło od strony siostry uniosła do góry, kiedy samiec powstał i nim się obejrzała znalazł się między nimi. Między nią, a siostrą. Dobrze, że uniesionym ramieniem skrzydła zrobiła mu miejsce, bo szkoda by było, gdyby przydepnął je i poharatał pazurami jego cienką błonę. Wydatna szyja wykręciła się w bok, zaś mięśnie napięły, kiedy jego czerwona łuska, ciepła – w odróżnieniu od łapy – dotknęła jej barku i boku. Myślała, że to wszystko. Przejdzie dalej i koniec. Pochwyciła spojrzeniem złotych ślepi jego tył i mocny, silny ogon. Zaśmiała się w myślach do siostrzyczki. Nie poznawała siebie. To wszystko przez nią i jej flirty!
Kolejny raz przerwał barierę jej nietykalności. Zimny zadzior na ogonie, dotykający wrażliwą, jasną skórę na szyi onyksowej samicy wywołał u niej uczucie zimnego dreszczu, który nie skończył się nawet, gdy ogon czerwono-łuskiego samca zmienił swój "obiekt zainteresowania" i przesunął się po ciele jej bliźniaczki.
– Z-zimno? – zapytała otrząsając się jak z jakiegoś letargu. Przeniosła wzrok na swoją siostrę. Rzeczywiście o tym nie pomyślała.
Nadeithscallieth była zachwycona mrozem, ale jej siostra i samiec mogli mieć inne odczucia, które to mogły jej umknąć. Podniosła się z siadu i zgięła ciało w ostrym kącie. Posłała siostrze porozumiewawcze spojrzenie, kiedy się mijały.
Podeszła do boku czerwonego samca. Nie za blisko, ale stykając się z nim skrzydłem. Teraz to jej ogon wkroczył do gry. Na chwilę, niczym wąż, owinął się wokół ogona samca, wplatając się między kostnymi wyrostkami.

Licznik słów: 484
Link:
BBcode:
Ukryj linki do postu
Pokaż linki do postu


Atuty:
Spostrzegawczy
Jednorazowo +1 do Percepcji
Pamięć przodka
Smok zna słabe punkty drapieżników, przez co ma -1 do ST do Ataków/Obron podczas walki z nimi (nie działa na Arenie)

Skarby i pamiątki
kamienie: 0 / 4

Zapasy
owoce: 2
mięso: –

Moja krew / Ruja
Adramus, May, Mirandearth, Lenifiell/ 1 – 9


Obrazek
Lilliathreven
Dawna postać
Dawna postać
Awatar użytkownika
Posty: 37
Rejestracja: 03 sty 2016, 17:53
Stado: Waham się
Płeć: Samica
Księżyce: 30
Rasa: Skrajny

Post autor: Lilliathreven »
A: S: 1| W: 1| Z: 2| I: 1| P: 1| A: 1
U: L: 1| A,O,Skr,Kż,Śl: 2| B,S: 3
Atuty: Ostry Węch; Pamięć Przodka;
Lilliath swoje pomyślała, kiedy samiec odpowiedział. Dużo zyskuje? Nie ma nic do stracenia, a wiele do zyskania? Robił z siebie maczo, któremu nie miałby dorównać żaden inny samiec nie tylko pod barierą, ale w ogóle na świecie! Daleko mu było do tych, które znały ona i Nadeith. Smoków z góry Kira, wytrzymałych, silnych, zwinnych, inteligentnych. Takich, którzy nie musieliby robić ani mówić nic, by było znać ich potęgę. Jedno spojrzenie takiego smoka kompletnie przykryłoby najpiękniejszy komplement z ust czerwonołuskiego.
Właśnie dlatego, że tak były izolowane od samców, Lill tak tęskniła do spotkań z nimi. Oczywiście, nie romansów! Zawsze pragnęła większej wolności, by móc rozmawiać z kim chce i o czym chce, spotykać się o dowolnej porze, tam gdzie miałaby na to ochotę. Nie zaniedbując przy tym oczywiście swoich obowiązków! I właśnie teraz, kiedy mogły (prawie) robić to, co chciały... Lilliath chciała się zabawić. Nie, żeby miała ochotę na tego obok nich, ale czemu by się nie rozluźnić i nie pożartować? On brał to całkiem na serio. Chyba. Za to one świetnie grały.
Nawet nie mając nic, można wiele stracić. – powiedziała cicho, zerkając na siostrę. Dotyk ciepłych łusek nie zrobił na niej większego wrażenia, chociaż przyjemnie było poczuć jego ciepło. Co innego ogon... On wzbudził przyjemny dreszczyk, delikatny, choć jego końcówka mogła być użyta jako broń. Niebezpieczna broń. To wprawiło Lill w jeszcze lepszy humor, pobudzając do kontynuowania gierki.
Zimno... – chuchnęła i wzdrygnęła się, jakby na potwierdzenie tych słów. Mróz kompletnie jej nie przeszkadzał, chociaż była na zmiany temperatury chwilowo bardziej wrażliwa przez ogólne osłabienie. Odpowiedziała na spojrzenie siostry niezauważalnym dla samca skinieniem łba, tak nieznacznym, że widocznym tylko dla niej. Niech poudają... Są gorętsze, niż sądził.

Licznik słów: 280
Link:
BBcode:
Ukryj linki do postu
Pokaż linki do postu
Sketch
Dawna postać
Dawna postać
Posty: 602
Rejestracja: 03 gru 2015, 20:46
Stado: Umarli
Płeć: Samiec
Księżyce: 0

Post autor: Sketch »
A: S: 1| W: 1| Z: 5| M: 1| P: 1| A: 1
U: B,Pł,MP: 1| A,O,Śl: 2
Atuty: Zwinny; Adrenalina; Poświęcenie; Pechowiec;
Czyżby? Dla niego zachowanie obu samic było różne. Nadeithscallieth wydawała się był jak najbardziej oczarowana jego urokiem, chociaż wiedział, że istniało wiele samców lepszych od niego- każdy robi co może, prawda? Może daleko mu było do majestatycznych smoków, które spojrzeniem potrafili wzbudzić trwogę, ale dla niego osobiście takie smoki nie istniały- gdyby o tym usłyszał, zapewne uznałby to za wyimaginowaną bujdę, pielęgnowaną jako przepiękny, zakazany owoc. Jak to mówią "Trawa jest bardziej zielona tam gdzie nas nie ma"! Potem obie zinterpretowały jego słowa w podobny sposób, a to już sprawiło, że Assuremith przestał bujać w obłokach. Jego wyraz pyska z błogiego uśmiechu zmienił się na bystrą powagę. Zmrużył ślepia i spojrzał po kolei na obie siostry.
Pewność to stan absurdalny, droga Nadeithscallieth...– Rzekł krótko do jednej, a potem spojrzał na drugą. Od początku wydawało mu się, że Lillieth jest znacznie bardziej sceptyczna do niego... Albo więc Nade bardzo dobrze grała swoją rolę, albo to Lilliath potrzebowała 'naprostowania'. Swoją drogą ciekawiło go to czy zdawały sobie sprawę, że tak na prawdę były na jego i wszystkich łasce. Przecież nic nie chroniło ich pod barierą. Nie należały do żadnego stada, a więc zarazem nie posiadały 'wartości', której nie można by zniszczyć. Każdy kogo spotykali mógł je zabić bez konsekwencji. Assuremith miał tego świadomość. Jego pustynne geny- demon pustyni, czaił się tam głęboko i szepnął mu o tym. Pewnie dlatego też się uśmiechnął, zanim odpowiedział Lilliath...
A więc uważaj na siebie...
Ton głosu był ironiczny, a więc nadał mu wręcz drapieżnego oddźwięku. Obie myślały, że jest tylko czarujący? Że jego uczuciami można było się bawić? Oby jednak tego nie zrobiły, ponieważ pustynny smok nie zamierzał kolejny raz przeżywać plamy na honorze, a za swój honor mógł odebrać komuś życie. Nawet im! I wtedy pożałują swoich gierek...
Kolejny raz przymknął ślepia słysząc ich reakcję. I tym razem jego myśli nasuwały mu pewne mniej przyjemne kroki. Powstrzymał się przede wszystkim wtedy, kiedy Nade objęła jego ogon swoim. Na pewien czas stracił chęć odkrycia ich prawdziwych uczuć co do niego, a chciał po prostu samą Nade.
Co dalej...? Nie powiedział nic konkretnego, a po prostu ruszył, przez to zarazem 'ciągnąc' ogon samicy, która miała do wyboru- zrównać się z samcem, albo pośpiesznie odplątać ich ogony.
Wybór należał do nich. Mogli wejść w paszczę lwa, bo zapewne prowadził je do jakiejś jaskini, albo groty... Albo odpuścić sobie gierki i z pewnością mieć nieco mniej obolały jutrzejszy poranek. O tak- bo jeśli za nim pójdą, na pewno nie skończy się to tylko na miłych słówkach.

A co o tym wszystkim myślał Assuremith? Demon pustyni po prostu dał im ostatnią szansę na wycofanie się z tej farsy, albo okalanie prawdziwych uczuć i pójście za nim. Tak czy inaczej pójdzie on do tej groty, aby przynajmniej się ogrzać. Lubił samice, to prawda, ale nie będzie za nimi biegał, aby łaskawie wypięły się i pozwoliły mu oddać swoje nasienie. Ha! Niedoczekanie! Taka uległość to słabość samców. Tak samo jak dali się omotać i usidlić jednemu zadowi, bo czym była miłość do jednej samicy? Głupotą! Jeśli nawet wykluwała dużo piskląt to z pewnością nie była w stanie ich wszystkich wychować samodzielnie, a prawdziwy demon pustyni potrzebował wielu piskląt, aby jego ród przeżył...!

Licznik słów: 530
Link:
BBcode:
Ukryj linki do postu
Pokaż linki do postu
Nocna Łuska
Dawna postać
Nadeithscallieth
Dawna postać
Awatar użytkownika
Posty: 225
Rejestracja: 29 lis 2015, 8:38
Stado: Umarli
Płeć: Samica
Księżyce: 40
Rasa: Skrajny
Mistrz: Wieczne Ukojenie

Post autor: Nocna Łuska »
A: S: 1| W: 2| Z: 1| I: 1| P: 2| A: 1
U: S: 1| L,O,A,MO,W,Śl: 2| MP,MA,Lecz: 3
Atuty: Spostrzegawcza; Pamięć przodka;
Nadeithscallieth czekała na siostrę, stojąc przy boku samca. Stało się jednak coś, na co zwróciły jej uwagę jej bystre zmysły. Nie było to jakieś odkrywcze spostrzeżenie. Właściwie tylko potwierdzenie tego, co o nim myślała i co zauważyła po ich pierwszym spotkaniu – błysk jego ślepi w którym widziała żar i groźbę. Coś podniecającego, ale jednocześnie brutalnego. Nie, to nie było złe.
Zwróciła uwagę bliźniaczce, że nie były u siebie. Nie miały protekcji swoich opiekunów. Nie mogły się poradzić nikogo, co miały robić. Taka zabawa z całkowicie nieznanym samcem może źle się dla nich skończyć. Nie miała żadnego pojęcia, co sobie myślał Assuremith i do czego mogły go doprowadzić. Nie należy go lekceważyć. Żadnego tutejszego samca nie wolno ignorować.
Gdy była z nim w Świątyni, sama, gdy doszło do niezręcznych pytań i samiec się bardzo zbliżył, uciekła spłoszona. Teraz trochę ośmielona dzięki obecności Lilliathreven zbliżyła się do niego sama, z nieprzymuszonej woli. Podobało się jej to. Pozwoliła mu na dotyk. Niestety. To był kres jej "wolności". Nie była zdolna przekroczyć pewnej granicy, którą przed nimi zbudowano, wpajając jej i jej siostrze twarde zasady. Zdyscyplinowane onyksowe samice, nigdy jej nie przekroczyły.
Teraz były bliskie zmian godnych rewolucji.

Tym razem nie ukrywała, że spogląda na siostrę. Barwa złota i błękitu. Piękne zestawienie. Z czernią ich pysków błysk ich żywych ślepi był nad wyraz imponująco groźny, co przeczyło ich łagodnej osobowości.
Nadeithscallieth jako pierwsza zaczęła się wycofywać – tego można było się domyślić. Mięśnie jej ogona w ostatniej części rozluźniły się. Samiec poczuł to. Jak szedł do przodu, a samica po jego prawej stronie stała w miejscu. I czuł tylko niknący dotyk jej skrzydła. Znowu chłód uderzył go w prawy bok. Samica została w tyle. Jak czarny, ciosany w drogim kamieniu posąg.
Może nie miała stada i nie stanowiła dla tutejszych żadnej wartości politycznej, albo materialnej. Tak jak jej siostra. Obie były niczym godnym uwagi i poświęcenia.
Lecz były żywym klejnotem, niecodziennym szczęściem połączonych dusz. Niedoświadczone, niepewne swojego losu podjęły próbę pokonania pewnej granicy. Nie udało się. Może nie tym razem?
Rozsupływała powoli swój ogon, gdy ogon Assuremitha sunął dalej. Oblepiony śniegiem, włochaty czubek, zsunął się do dziury w zaspie zostawionej przez ślad po tylnej łapie czerwono-łuskiego samca, a potem został przyciągnięty do Nadeithscallieth.
Skrzydła samicy poruszyły się lekko, zdradzając jej zamiar do odlotu. Czarne, masywne ramiona i umięśnione barki były gotowe do rozpostarcia skrzydeł i uniesienia jej nad ziemię.
Nie wypadało się jej nie pożegnać, ale musiała odpowiednio dobrać słowa, żeby nie urazić czerwono-łuskiego samca.
– Jestem pewna, że znajdziesz drogę do swojego stada, Assuremith. Chodź siostro. My też musimy już iść. Jesteś osłabiona i musisz odpoczywać.
Była w jej głosie troska. Prawdziwa. To co nieprawdziwe, to pewność tonu słów. Zrobiła dwa kroki w lewo odwracając się od samca i stając przy siostrze nie patrzyła na niego. Nie chciała, żeby patrzył jej w oczy. To mogłoby go tylko sprowokować. Wolała teraz skupić wzrok na ślepiach swej siostrzyczki.

Licznik słów: 484
Link:
BBcode:
Ukryj linki do postu
Pokaż linki do postu


Atuty:
Spostrzegawczy
Jednorazowo +1 do Percepcji
Pamięć przodka
Smok zna słabe punkty drapieżników, przez co ma -1 do ST do Ataków/Obron podczas walki z nimi (nie działa na Arenie)

Skarby i pamiątki
kamienie: 0 / 4

Zapasy
owoce: 2
mięso: –

Moja krew / Ruja
Adramus, May, Mirandearth, Lenifiell/ 1 – 9


Obrazek
Lilliathreven
Dawna postać
Dawna postać
Awatar użytkownika
Posty: 37
Rejestracja: 03 sty 2016, 17:53
Stado: Waham się
Płeć: Samica
Księżyce: 30
Rasa: Skrajny

Post autor: Lilliathreven »
A: S: 1| W: 1| Z: 2| I: 1| P: 1| A: 1
U: L: 1| A,O,Skr,Kż,Śl: 2| B,S: 3
Atuty: Ostry Węch; Pamięć Przodka;
Lilliath także to zauważyła. Coś jak niewypowiedziana groźba w jego ślepiach. Może i podniecająca perspektywa, ale ona traktowała to tylko jako luźną gadkę – flirt, próba zauroczenia, zabawę. On natomiast zdawał się mówić całkowicie poważnie i to to wzbudziło w niej odrazę. Nie, odraza to złe słowo... On ją zwyczajnie do siebie zniechęcił. Nie potrafił oczarować samic swoich wdziękiem, więc co, weźmie je siłą? Oh, doprawdy, godne pożałowania zachowanie, które przypisałaby prędzej do panicznej próby zachowania twarzy, a nie potężnego Wojownika i doskonałego dawcę nasienia, za jakiego zapewne miał się Assumireth.
Język tej smoczycy mógł być ostry, a słowa... słowa potrafią zranić bardziej, niż jakakolwiek rana. Chwilowo powstrzymała się przed wypowiedzeniem choćby literki. Wiedziała, dokładnie tak, jak i bliźniaczka, że nie były w stanie się obronić. Ale kiedyś... Być może kiedyś to się zmieni. A może ten dumny jak paw czerwonołuski smok straci łeb albo jaja przez takie akcje.
Lill odwróciła się od niego. Nie pozwoli się szantażować, a już na pewno nie komuś takiemu. Ona sama także była na to zbyt dumna, chociaż w porównaniu do jego ego, jej duma znajdowała się... gdzieś tam na dnie. Podeszła do siostry, a obie razem tworzyły mur, wytrzymałą tarczę, solidarną i silną. Jej wzrok spoczął na Assuremithcie. Nie bała się spojrzeć mu w ślepia, jak Nadeith. Łuki brwiowe były delikatnie zmarszczone, zdecydowanie w geście dezaprobaty. Wyraz pyska wyrażał urażenie – nie jakiegoś tam foszka. Jeśli chciał zdobyć samice, powinien był obrać inną strategię, bo mógł mieć szansę.
Nie chciała mówić ani "żegnaj", ani też "powodzenia"... żadne z tych słów nie pasowało jej do tej sytuacji. Do jego charakteru. Przeniosła wzrok na siostrę. Jedno z pierwszych spotkać w tym nowym dla niej świecie, być może domu, z takim skutkiem? Cóż za rozczarowanie! Nie miała tego za złe Nadeith, ona była jej ukochaną siostrzyczką i nigdy nic tego nie zmieni. Przynajmniej miały siebie.

Licznik słów: 309
Link:
BBcode:
Ukryj linki do postu
Pokaż linki do postu
Sketch
Dawna postać
Dawna postać
Posty: 602
Rejestracja: 03 gru 2015, 20:46
Stado: Umarli
Płeć: Samiec
Księżyce: 0

Post autor: Sketch »
A: S: 1| W: 1| Z: 5| M: 1| P: 1| A: 1
U: B,Pł,MP: 1| A,O,Śl: 2
Atuty: Zwinny; Adrenalina; Poświęcenie; Pechowiec;
//Myślę, że masz znacznie zbyt krytyczne spojrzenie na to co mogłaś zauważyć z jego zachowania, Lillieath. //

Nie. Nikt mu nie będzie mówił jak ma postępować, a już na pewno nie jakieś dwie smoczyce. Pochodził z pustyni, potrafił przeciwstawić się burzy piaskowej, a miałby nie potrafić sprostać dwóm samicom? I niekoniecznie znów chodziło mu o wrogość do nich.
Samiec się zatrzymał i obrócił przez ramię, kiedy zobaczył gotową do odlotu Nade. Znów jego ślepia się przymrużyły, a kiedy znów obrócił się ciałem w ich stronę, jego ślepia nie były już okrągłe, a kryły dziką, wąską źrenicę. Coś się z pewnością zmieniło. Nie było już uśmiechu, a jedynie chłodne postanowienie.
Możecie zobaczyć drugą stronę rzeczy? Możemy być czymś więcej niż to w co się zamieniliśmy? Widzę w jednej strach, a drugiej rozczarowanie.
Mówił to melodyjnym dźwiękiem, chociaż wcale nie zabawnym. Nie trącał łapkami i nie chciał zabawy, a za to prędzej przerazi kłami...
Stanął raptem ogon od nich i ustawił się w płynnej pozycji gotowości. Czego się mogły po nim spodziewać? Wszystkiego. Teraz nie wyglądał jak przyjemny smok. Jego sympatyczny wyraz pyska został zastąpiony czujnymi i bystrymi ślepiami, a brak uśmiechu na pysku wyznaczał skupienie. Dyscyplina? Co one wiedziały o dyscyplinie? Co one wiedziały o nim samym? On im groził? On je ostrzegał i zrobił to ostatni raz. Bo samice wychowywane bez bliższego kontaktu z samcami nie mogły wiedzieć, że nie należy oceniać Assuremitha z góry, a skoro już widział w ich ślepiach takie ocenianie... No to przecież nie można zawieść ich oczekiwań!
Wiem czego chcę, w porównaniu do was obu... Chcesz się pastwić nade mną, Lilliath? Boisz się mnie, Nade? Obie macie rację, jednak ja przynajmniej w rozmowie jestem szczery. I nie zamierzam was stąd wypuścić...
Ledwie to powiedział, a doskoczył do nich. Zmęczona jeszcze Lillieth raczej nie stanowiła większego problemu dla wojownika który obrał sobie ją na pierwszy cel. Och nie zamierzał jej robić większej krzywdy, jak po prostu doskoczył pomiędzy nie, zarzucając zadem w bok, a kiedy wylądował, jego ogon poleciał za impetem wprost pod przednie łapy niedawno przybyłej siostry z zamiarem ich podcięcia. Zaraz po tym ataku, Smok rzucił się na Nade, rzucając się tak, aby wskoczyć jej na grzbiet i ją przyszpilić do ziemi, przy okazji nie łamiąc przy tym skrzydła, bo szkoda.
Wszystko to stało się niebywale szybko i zanim się Nade obejrzała, już poczuła na sobie ciepłą łuskę, która całą swoją masywnością na niej spoczywała. W takiej pozycji Nade zbyt wiele zrobić nie mogła, jednak zarazem mogła mieć świadomość tego, że Assuremith mógł już kilka razy ją porządnie podrapać, albo i nawet dotkliwie zranić. On jednak nie użył pazurów. Zamierzał je powstrzymać, a nie bić...
Chociaż zapewne i tak kolejny raz zostanie oceniony jako niewyżyty samiec psychopata, który napada na słabsze samice i je wykorzystuje. Cóż. Jeśli tak ma być... Niech tylko zobaczy i tym razem pogardę Lillieth, która sprowokowała go właśnie do tego ataku.

Pozostało więc powiedzieć czemu tak czynił. Było to spowodowane nie tylko prowokacją ze strony Lillieth, ale również próbą odejścia Nade. A co smoczyca takiego zrobiła, że została obiektem jego ataku? Bał się samotności i choćby musiał wymusić- zatrzyma kogoś przy sobie. To jego sekret i zapewne nawet obie bliźniaczki do niego nie 'zajrzą' i nie zrozumieją jego zachowania. Nie pomogły "prośby", pozostaje tylko siła i choćby złą drogą była- musiał uczynić to czego rodzina go najlepiej nauczyła! Za nim nie było nic- a przed nim jedno. Samice, które pragnął, chociaż czynami swoimi ciągnął się na przysłowiowe 'dno'. Niemniej kto nie próbuje ten nie żyje!

Licznik słów: 585
Link:
BBcode:
Ukryj linki do postu
Pokaż linki do postu
ODPOWIEDZ

Chcesz dołączyć do gry?

Musisz mieć konto, aby pisać posty.

Rejestracja

Nie masz konta? Załóż je, aby do nas dołączyć!
Zapraszamy do wspólnej rozgrywki na naszym forum.
Rozwiń skrzydła i leć z nami!

Zarejestruj się

Logowanie

Wróć do strony głównej